[showads ad=rek2]
SŁOWEM WSTĘPU
Sony Xperia Z5 Compact miała mnie prawie w garści, ale tylko przez pierwszą dobę. Jeśli szukasz smartfona na wskroś kompaktowego, który bez problemów obsłużysz jedną dłonią – i to nawet, jeśli naprawdę masz małą – to nie możesz przeoczyć tego modelu. Jego wykonanie oraz wydajność, to bardzo wysoka półka, chociaż… na pewno zauważysz, że trochę się grzeje i… czarujący superautofocus średnio ostrzy. No i pojawia się dylemat, bo smartfon ten do najtańszych (2399zł na dzień pisania tej recenzji) nie należy…
WZORNICTWO I WYKONANIE
Sony nieustępliwie idzie własną drogą i dobrze rozpoznawalne już wzornictwo, intensywnie modyfikuje. O ile wcześniejsze „zetki” nie miały aż tylu widocznych gołym okiem różnic, tak seria Z5 jest już wyraźnie inna, aczkolwiek – szoku wzorniczego tutaj nie ma. To po prostu kapitalnie wykonany smartfon, z dbałością o najmniejsze szczegóły, ale z racji tego, że co pół roku od kilku lat Sony serwuje nam niemal tą samą bryłę, poddaną jedynie liftingowi, tak trudno po raz wtóry doszukiwać się tutaj kunsztownych rozwiązań, chociaż Z5 i Z5 Compact wyglądają teraz bardziej nowocześnie.
Składa się na to zasadnicza zmiana, za jaką zabrał się producent projektując ramki, które są teraz matowe, wyraźnie nachodzą na front, jak i tył, tworząc od strony ekranu a także plecków minimalny dystans, dzięki któremu odkładając każdy z tych modeli na biurko, nie będziesz musiał/-a martwić się o jakiekolwiek zarysowania.
Inna prawa, że Sony postawił tutaj na matowe szkło, które teraz nie łapie żadnych rys, ani nieprzyjemnych odcisków palców. Może Xperia Z5 Compact nie wygląda teraz lśniąco, ale za to bardziej zwarcie i dość konkretnie. Myślę, że odpowiadają za to również gabaryty tego smartfona, który jest trochę za gruby (co mi akurat nie przeszkadzało, ale było wyczuwalne przy zdecydowanie mniejszym produkcie), ciężkawy (co wynika z kompaktowych rozmiarów) i zarazem zgrabny, bo aż chce się trzymać tak dopasowaną do dłoni bryłę. Podsumowując – Sony Xperię Z5 Compact zamknięto w następujących parametrach:
Wysokość: 127 mm
Szerokość: 65 mm
Grubość: 8.9 mm
Waga: 138 gramów
Czyli ergonomia i mobilność oraz użyteczność ponad wszystko. Bo w istocie – mam wrażenie, że pod względem wykonania, to najpraktyczniejszy smartfon, jaki w ostatnim czasie testowałem. Już dawno tak swobodnie nie operowałem na dotykowym ekranie, bez problemu sięgając do każdego narożnika. Myślę, że pod tym względem Sony znalazł idealne proporcje, które wpisują się w zasadę – nie za duży i nie za mały, ale w sam raz.
Nowością – podobnie, jak ma to miejsce w regularnej Z5 i Z5 Premium – jest umieszczenie na środku bocznej ramki płaskiego przycisku włączania, z którym zintegrowano czytnik linii papilarnych. Jest on ładnie wkomponowany w przygotowaną nań płaszczyznę, łatwo wyczuć go dotykiem i ma chyba tylko jedną wadę – jeśli nie będziesz używać skanera linii papilarnych do odblokowywania Xperii Z5 Compact, tylko klasycznie przyjdzie Ci podświetlać ekran, to zauważysz szybko, że przycisk ten pracuje bardzo miękko. Zdecydowanie wolę twardszy skok. Oczywiście to punkt, który mi nie odpowiada i być może będziesz zadowolony/-a, ale zwracam na to uwagę, bo z czasem może być to nieco irytujące, tym bardziej, jak włącznik bardziej się wyrobi.
Pod skanerem Sony umieścił równie miękko – ale za to dużo głośniej – pracującą regulację głośności oraz fizyczny spust migawki, który niemal zapada się w ramkę zanim usłyszysz charakterystyczny klik, sygnalizujący, że doszło do wykonania fotografii. Nie ukrywam, że byłem tym faktem rozczarowany, bo lubię pstrykać zdjęcia fizycznymi, dedykowanymi przyciskami, a tutaj niemal za każdym razem dociskając migawkę poruszałem trzymanym smartfonem, więc psuło to całą przygodę.
Zauważyłeś/aś, że port microUSB jest odsłonięty i martwisz się, czy Xperia Z5 Compact to nadal wodoszczelny smartfon? Bez obaw, Sony projektuje teraz swoje flagowce w taki sposób, że nic się z nimi bez zaślepek nie stanie. Oczywiście przy zlokalizowanych na lewym boku slotach na karty nano-SIM oraz microSD trzeba zadbać o właściwe uszczelnienie, tak by zaślepka dokładnie chroniła gniazda, ale poza tym jest w porządku.
Xperia Z5 Compact spełnia warunki norm odpornościowych na wodę i pył (IP65 i IP68) i jak zapewnia na swojej stronie Sony:
Smartfon Xperia Z5 Compact jest odporny na wodę i kurz, więc bez problemu wytrzyma ulewny deszcz czy mycie pod bieżącą wodą. Pamiętaj tylko, aby szczelnie zabezpieczyć wszystkie porty za pomocą dołączonych osłon. Urządzenia nie należy całkowicie zanurzać ani wystawiać na działanie wody morskiej, słonej, chlorowanej czy płynów takich jak napoje.
Oczywiście pamiętaj też, by po wodnych ekscesach najpierw dokładnie osuszyć port microUSB, tak aby było możliwe bezproblemowe ładowanie.
EKRAN
Sony – co dla mnie dość zaskakujące – postawił na wyświetlacz z rozdzielczością HD 720×1280 pikseli. I jestem pod wrażeniem pragmatycznej odwagi tej firmy. Po co ścigać się na punkty na cal, skoro przy ekranie o przekątnej 4,6 cala w zupełności to wystarcza? No właśnie. Z jednej strony można na to machnąć ręką, ale czy za 2 lata wciąż HD na tym panelu będzie tak zachwycać? Mam wątpliwości, skoro Sony już teraz przymierza się do 4K w Xperii Z5 Premium. Dodatkowo musisz też pamiętać, że poprzednia Xperia Z3 Compact również posiada rozdzielczość 720p na ekranie o tej samej przekątnej.
Sama jakość wyświetlacza nie pozostawia jednak żadnych złudzeń. To rewelacyjny panel, wykonany w autorskiej technologii Triluminos Display dla urządzeń mobilnych z funkcją X-Reality for Mobile oraz dynamiczną poprawą kontrastu. Wszystko to sprawia, że kolorystycznie bardzo blisko Sony do AMOLED-ów Samsunga. Ale mimo wszystko to nie one. Natomiast wyważenie barw jest takie przyjemne, że zastanawiam się od pewnego czasu, czy nawet bardziej nie przypada mi do gustu aniżeli wspomniane AMOLED-y, przy których biel jest żółta, a reszta palety mimo wszystko nie do końca naturalna.
W każdym razie nie mogę napisać złego słowa o wyświetlaczu w Sony Xperii Z5 Compact. Jest idealnie skrojony pod osoby oczekujące smartfona z najwyższej półki, ale z ekranem, który z łatwością nie tylko można trzymać, ale i obsługiwać w mniej sprzyjających warunkach. Jak dla mnie – prawdziwa bomba również w kwestii jasności, która jest na takim poziomie, że nie potrzeba nawet w słoneczne dni przesuwać suwaka na 100 proc.
Myślę, że to bardzo udany wyświetlacz, ale mimo wszystko – zachęcałbym Sony do przeskoku na wyższą rozdzielczość. Full HD to dzisiaj standard i warto się go trzymać.
WYDAJNOŚĆ I TEMPERATURA
Płacąc za telefon kosztujący prawie 2400zł, oczekuje się, że będzie nie tylko godnym reprezentantem klasy premium pod względem wykonania, ale również z tym wszystkim, co kryje pod maską. Jak jest w tych okolicznościach z Xperią Z5 Compact?
Podobnie, jak przy okazji wyświetlacza i tutaj jest mała niespodzianka. Wprawdzie napędza recenzowaną „zetkę” Qualcomm Snapdragon 810 (MSM8994), czyli 64-bitowy chip z ośmioma rdzeniami, z czego cztery taktowane są zegarami 2 GHz, a cztery zegarami 1,5 GHz, ale producent zdecydował się dokompletować do tego układu tylko 2 GB pamięci RAM. Oczywiście nie mogę właściwie niczego zarzucić pod tym względem Xperii Z5 Compact, ale wciąż mam z tyłu głowy, że smartfon ten debiutował w końcówce 2015 roku, a mamy już rok 2016., i niestety, ale ja nie czuję, aby wydając tak duże pieniądze, możliwe było, aby słuchawka ta była wciąż tak samo wydajna przez najbliższe dwa lata.
Każdy zorientowany w temacie wie, że wcale nie o gigaherce i RAM-y tutaj chodzi. Środowisko systemu iOS doskonale pokazuje, jak długo można jechać na 1 GB pamięci operacyjnej i nie narzekać na lagi. Ale Android tak stabilny już nie jest, chociaż wraz z KitKatem zmieniło się to na tyle, że jeśli producent nie zepsuje wszystkiego swoją dedykowaną nakładką, to wszystko śmiga aż miło. I Sony należy do tych, którzy naprawdę niewiele dodają od siebie, zatem teoretycznie można być spokojnym – i pewnie bym był, gdyby ten telefon kosztował 1500zł. Bo niespodzianek jest więcej.
Nie rozumiem, dlaczego – skoro siedzi w Z5 Compact Snapdragon 810 – brakuje szybkiego ładowania? Więcej – dlaczego wciąż wiodący smartfon Sony nie ma wbudowanego ładowania indukcyjnego? Jest to dla mnie dość problematyczne, bo wiszenie pod kablem z tym modelem potrafi trwać całe wieki, jeśli nie ma się wydajniejszej niż dedykowana ładowarki, a bateria też nie jest najpojemniejsza…
Pozostała specyfikacja jest już w porządku, ale też nie bardzo odbiegająca od czołówki. W Xperii Z5 Compact znajdziesz zatem LTE, łączność WiFi (w technologii MIMO, czyli dwuzakresowe, przez co gwarantuje lepszy i większy przepływ danych w oparciu o wykorzystanie transmisji wieloantenowej), GPS, NFC (bezprzewodowe przesyłanie danych po zaledwie dotknięciu drugiego urządzenia wyposażonego w NFC), MHL 3.0 (Mobile High-Definition Link, czyli technologia zintegrowana z łączem microUSB, pozwalająca na łączenie smartfona kablem z monitorem lub telewizorem z wyjściem HDMI, przez który można przesyłać i dźwięk i obraz), DLNA (czyli możliwość współdzielenia w ramach jednej sieci zgromadzonych multimediów), a także ANT+, czyli standard gromadzący technologie monitorujące, dzięki czemu doskonale nadają się do wykorzystania Xperii Z5 Compact do zastosowań sportowych, fitnesowych i analizujących zdrowie.
Wisienką na torcie jest debiutujący – wraz z wszystkimi Xperiami Z5 – czytnik linii papilarnych, który został wbudowany we włącznik. Tym samym, charakterystyczny, okrągły przycisk znany z wielu Xperii zastąpiono nową technologią. Jak się sprawuje? Bajecznie! Do niedawna byłem w sytuacji, w której żaden skaner linii papilarnych nie chciał mnie rozpoznawać. Było to bardzo irytujące i nadal spotykam się z tym problemem np. w smartfonach Samsunga. Dla równowagi dodam, że Krzysztof Bojarczuk nie ma z tym absolutnie żadnych kłopotów w swoich Galaxy, niemniej ja musiałem do tej pory obchodzić się smakiem.
Ale do czasu…, bo tak się składa, że czujnik w Xperii Z5 Compact pracuje równie doskonale, jak w Xperii Z5 – zero problemów, jeden dotyk i smartfon odblokowany, czasami wystarcza nawet muśnięcie. Jest to kapitalne rozwiązanie i wiem już, że mój następny telefon będzie musiał obowiązkowo tą technologię wykorzystywać.
Podsumowując – hardware w Xperii Z5 Compact jest naprawdę imponujący, ale też odznaczający się pewnym standardem charakterystycznym dla większości już nie tylko flagowych produktów, ale i tańszych. Do tego ekran pod względem rozdzielczości 720p, 2 GB RAM, brak ładowania indukcyjnego i wsparcia dla technologii Quick Charge są rozczarowujące, tym bardziej, że umowa operatorska trwa dwa lata, a przy obecnym rozwoju technologii, który również narzuca sam Sony, jest to dość ryzykowny performance.
SYSTEM, APLIKACJE, MULTIMEDIA
Sony Xperia Z5 Compact zarządzana jest przez Androida Lollipop w wersji 5.1.1. Jest to jedna z najlepszych wersji Androida, ale… odkąd mam w Nexusie Marshmallowa 6.0, to dostrzegam sporo różnic na rzecz nowszego softu. Nie zmienia to jednak faktu, że wizualnie obydwa systemu tak bardzo się nie różnią, a fakt, że Sony naprawdę niewiele majstruje przy nakładce, toteż środowisko wygląda lekko, tak też pracuje i nie sprawia większych problemów.
W samym interfejsie pojawiają się raczej nienarzucające się zmiany, jak obecność pod przyciskiem ostatnich aplikacji również apki podręczne, wśród których jest możliwość dodania przypiętego, zawsze na wierzchu okna z np. kalkulatorem, czy osobną stroną przeglądarki, ale mnie już takie ficzery nie kupują. Niemniej, być może dla Ciebie stanowić będą ułatwienie w codziennej pracy?
Poza tym, Sony dostarcza ze swoim smartfonem standardowe już aplikacje:
- PlayMemories Online – ze zgromadzonych fotek potrafi zrobić pamiątkowy album i wyeksportować zdjęcia do nieograniczonej Chmury Sony (ale nie w najwyższej rozdzielczości – tylko FullHD),
- Szkic – w nim wykonasz zabawną (?) grafikę (mnie osobiście nie przekonuje…),
- TrackID – czyli rozwiązanie potrafiące rozpoznać odtwarzany w tle utwór,
- Lifelog – świetna apka do rejestrowania całej Twojej aktywności, a wygodne nawigowanie po niej pozwala sprawdzić, kiedy wykonywałeś/-aś zdjęcia, w jakich godzinach spędziłeś/-aś czas na FB, a kiedy na Instagramie etc. plus śledzi wyniki fitnesowo-sportowe,
- Socialife – agregujący newsy z dedykowanych i podpiętych przez siebie źródeł,
- What’s New – prezentujący najświeższe apki, gry, newsy dostarczane przez Sony posiadaczom jego Xperii,
- Muzyka – aplikacja, która zastąpiła genialnego Walkmana, ale dysponuje tymi samymi funkcjami,
- PSN – PlayStation Networks – kontroluj swoją konsolę z poziomu smartfona.
Na osobne słowo zasługuje jeszcze jedna apka – Xperia Lounge – będąca odpowiedzią Sony, na wyzwania rzucane w tym względzie chociażby przez Samsunga. Znajdziesz tutaj bowiem zbiór najróżniejszych promocji i dodatków, które uczynią Twoją Xperią Z5 Compact bardziej spersonalizowaną. Poza tym, Sony docenia, że wyłożyłeś/-aś solidne pieniądze na ten smartfon, zatem znajdziesz tutaj np. możliwość pobrania kilku filmów lub ebooków za darmo, playlisty do Spotify, czy najświeższe motywy.
Ale Xperia Lounge nie jest jeszcze miejscem, którego bym oczekiwał. Dlaczego? Sony stara się z tego robić coś na kształt swojego kanału promocyjnego. A zatem jest tutaj misz-masz wszystkiego po trochu. Bo wśród atrakcyjnych promocji znajdują się liczne konkursy, oferty w stylu – Wygraj wyjazd na koncert kogoś tam do Londynu etc. W efekcie brakuje przejrzystości i – co najważniejsze – dostępu do faktycznie interesujących pozycji.
Jak wiesz – Sony uchodzi za fotograficznego lidera wśród producentów smartfonów. Dlaczego nie ma u siebie atrakcyjnych ofert wzbogacających aparat? Oczywiście pojawiają się jakieś dodatki, ale często są one płatne. Samsung rozwiązuje to inaczej – nie dość, że ma znacznie bogatszą bazę partnerów, to jeszcze większość rzeczy oferuje za free, a resztę w promocyjnych cenach.
Po drugie – Sony, to również król smartfonowego brzmienia. Nie mam co do tego absolutnie żadnych wątpliwości. Radzi sobie z każdymi słuchawkami i potrafi wyciągać takie cuda z przeciętnego sprzętu, że naprawdę chylę czoła – i to już nie po raz pierwszy. Za najlepszą możliwą jakość dźwięku odpowiada nie tylko świetny przetwornik, ale również seria zastosowanych, autorskich technologii, które z każdego utworu robią muzyczną perłę. Dlaczego zatem w Xperia Lounge nie ma apek do zabawy brzmieniem? Dlaczego brakuje jakichś programów lojalnościowych opartych o streaming, chociażby ze Spotify, tak aby użytkownicy mogli dostać abonament na kilka miesięcy za free? Poza tym wiele ofert w tym względzie nie jest w czytelny sposób eksponowana, a to są przecież konkrety, które ludzie naprawę lubią. Tak przynajmniej sądzę, widząc politykę w tym aspekcie po stronie Samsunga.
Proszę, nie zarzucaj mi przypadkiem, że piszę tekst na zamówienie południowokoreańskiego giganta. Chodzi o to, że mam żywy obraz tego, jak to działa w ramach Galaxy Gifts oraz Galaxy Essentials i wiem, że może to funkcjonować lepiej, czytelniej i efektowniej również po stronie Japończyków.
APARAT
Sony wreszcie – po ostatniej aktualizacji – doprowadził tryb Lepszej Automatyki (czyli ten podstawowy) do ładu. Nie ma już – co spotkało mnie w recenzowanej wcześniej regularnej Z5 – rozjazdu tonalnego w ramach jednej różnie oświetlonej sceny, nie brakuje też ładnego nasycenia przy wykonywanym zdjęciu. Całość działa dość szybko, aczkolwiek czas włączania się aparatu nadal woła o pomstę do nieba. Autentycznie – miałem przed nosem kilka scen, które działy się tak szybko, że posiadając przy sobie Xperię Z5 Compact byłem przekonany, że nie ma sensu sięgać do kieszeni, bo i tak nie zdążę. Tak – warto położyć przy najbliższym update na tym nacisk.
Niestety, ale uporczywe lagi w Trybie Kreatywnym są nie do pomyślenia, a występują równie ochoczo, co przy Xperii Z5. Co jeszcze mnie zadziwiło? Brak możliwości nakręcenia wideo w 4K z poziomu standardowych ustawień Aparatu. Oczywiście na początku mnie to niemiło zaskoczyło, ale okazało się, że funkcja ta jest dostępna z poziomu Aplikacji Aparatu i wyodrębniona, jako osobna… Samo nagrywanie w tym trybie działało bardzo dobrze i płynnie, nawet kiedy przy okazji wykonywałem zdjęcia, ale i tak – żeby można było sfilmować coś dłużej, do dyspozycji pozostawało co najwyżej Full HD w 60 klatkach na sekundę i – to dość istotne – przez góra kilka minut…, bo wysoka temperatura wyłącza utrwalanie materiału (oczywiście wcześniej wyświetlając stosowny komunikat)…
Jak wypadają same zdjęcia? Nie mogłem tym razem narzekać, ale jestem przekonany, że aparat jest znacznie przereklamowany w Xperii Z5 Compact. I mam głęboką nadzieję, że wiele można jeszcze ocalić samymi aktualizacjami softu. Poniekąd zabawa licznymi nastawami potrafi w trybie manualnym wyciągnąć naprawdę fajne rzeczy z fotek. Szkoda, że tutaj także nie można korzystając z licznych rozbudowanych trybów uwieczniać chwil w rozdzielczości 23 Mpx, a konkretne majstrowanie zaczyna się i kończy zarazem przy 8 Mpx. Trochę nie rozumiem tej strategii Sony, ale mimo wszystko czuć, że fotograficznie jest to naprawdę świetny smartfon, tyle że nie do końca najlepszy i raczej dla osób lubiących manualne eksperymenty, co nie do końca moim zdaniem wpisuje się w naturę urządzenia mobilnego.
Co jest tutaj nie tak? Przede wszystkim bardzo karkołomne ostrzenie obrazu. I nie wierzyłbym w nie, gdybym nie używał do tych samych kadrów w celu weryfikacji smartfonu Samsunga (SGS6 Edge). Może i rzeczywiście Xperia Z5 Compact łapie punkt w mgnieniu oka, ale po wykonaniu zdjęcia widać wyraźnie lekkie rozmazania i nieostrości. Poza tym, nie daje się fotografować z naprawdę dużego bliska. Co najwyżej w trybie Lepszej Automatyki włącza się tryb Makro, ale to nie wystarcza. Widać, że to oprogramowanie nie daje sobie rady z tak bliskimi ujęciami.
Druga zauważona przeze mnie wada? Jeśli dobrze się przyjrzysz, to zobaczysz, że wiele fotek rozmazuje się w narożnikach i przy krawędziach obrazu. Oczywiście nie widać tego przy wykonywanej fotografii, tak samo, jak na ekranie smartfona. Dopiero przerzucenie zdjęcia na duży monitor pokazuje, że coś nie do końca tutaj styka. I znowu – nie wierzę, aby matryca miała problem z przetworzeniem obrazu, tylko właśnie szwankuje oprogramowanie, a to znowu – budzi we mnie nadzieje, że jakaś następna aktualizacja to naprawi i w chwili, kiedy będziesz czytać tą recenzję, np. za pół roku, to problemu już nie będzie. Niestety – tego wiedzieć z wyprzedzeniem nie mogę.
Jestem też dość mocno zawiedziony zdjęciami w gorszych warunkach oświetleniowych, a szczególnie przy świetle sztucznym, jakie obficie zalewa nas w galeriach handlowych, kinach, knajpach, czy po prostu popołudniami, kiedy długie zimowe wieczory zaczynają się po godzinie 16:00. Wówczas widać wyraźnie, że sceny prezentują się, jak ulepione. Na moje oko, to zdecydowanie za bardzo ingerujący w kadr soft, który niejako „dorysowuje” brakujące piksele. Czym to skutkuje? Że np. twarze wyglądają, jakby były upudrowane makeup-em. Dobrze to widać na zbliżeniach, ale przede wszystkim od razu przy przeglądaniu uchwyconych chwil na dużym ekranie. Możliwe, że odpowiada za to nie do końca udany tryb HDR? Zgaduję, bo naprawdę chciałbym, aby to była kwestia wyłącznie oprogramowania i jednej, solidnej aktualizacji.
Poniżej możesz obejrzeć kilka moich ujęć, a w serwisie Flickr na naszym koncie sprawdzić te fotki w oryginalnych rozdzielczościach.
BATERIA I TEMPERATURA
Sony zdecydował umieścić w Xperii Z5 Compact baterię o pojemności 2700 mAh. Biorąc pod uwagę oszczędne zarządzanie energią Snapdragonów oraz fakt, że producent nie dał pożerającego wszelkie zasoby ekranu, to oczekiwać można śmiało od Z5 Compact promowanych na stronie głównej dwóch dni na jednym ładowaniu. Ale niestety tak nie jest. U mnie – przy mieszanym korzystaniu, ale z naciskiem na zdjęcia i kręcone wideo – model ten wytrzymywał maksymalnie 3h włączonego ekranu. Nie jest to mało, ale nie jest to obiecywane dużo, mam więc mieszane uczucia i bliżej mi do zawodu aniżeli entuzjazmu. Mój roczny Nexus 6 z wyświetlaczem QHD tyle pracuje…
Osobnym tematem jest czas ładowania telefonu, który w przypadku Sony Xperii Z5 Compact jest na oryginalnej ładowarce bardzo długi. Biorąc pod uwagę pojemność baterii, to ponad 3h na kablu wyglądają, jak jakiś żart. Zwracam na to uwagę, bo hardware pozwala na zastosowanie lepszych akcesoriów, aby możliwe było szybkie ładowanie. No chyba, że jest się kolejny kwartał w kryzysie i oszczędza się, na czym się da… Wystarczy, że podłączyłem Z5 Compact do ładowarki od Motoroli Nexusa 6 i od razu czas ładowania spadł do 2h, no ale tak być nie powinno w produkcie za grubo ponad 2000 zł.
Kilka akapitów wyżej opisywałem bardzo dobry hardware Xperii Z5 Compact, chociaż miałem zastrzeżenia do kilku punktów. Ujmując temat najogólniej – mocne bebechy są zarazem zaletą, jak i w pewnym sensie defektem smartfonów Sony z najwyższej półki. Tak się składa, że kiedy ten producent wkłada do środka procesor z określonym taktowaniem, to nie majstruje przy nim ani trochę, ale pozostawia pełną moc dla użytkownika i jego aplikacji. I wszystko byłoby tutaj w porządku, gdyby nie „palące” problemy ostatnich Snapdragonów. Niestety, ale zdumiewające jest, że układ z serii 810 – nadal i tak permanentnie – nie potrafił sobie poradzić z wysoką (a nawet bardzo wysoką) temperaturą.
O ile Xperia Z5 zaskoczyła mnie w czasie testów bezproblemowością w tym wymiarze i nawet miałem dyskusję na ten temat w mediach społecznościowych, gdzie zażarcie broniłem tej słuchawki, tak w odpowiedzi dostałem link do materiału jednego z blogów tech, na którym panowie nakręcili filmik, jak można usmażyć jajka na powierzchni Xperii Z5 Compact po chwili gry w Asphalt 8. W tejże dyskusji twierdzono, że skoro jest w zwykłej Z5 ten sam układ, to przecież niemożliwe, aby nie reagował tak, jak ten w Z5 Compact, czyli nad wyraz podniesioną temperaturą.
Muszę przyznać, że dzisiaj sam jestem zadziwiony. Regularna Xperia Z5 ze Snapdragonem 810, którą gościłem w redakcji 90sekund.pl nie grzała się w ogóle (poza drobnymi wyjątkami przy większym obciążeniu), natomiast Xperia Z5 Compact również ze Snapdragonem 810 – grzała się niemiłosiernie. I niestety nie były to tylko nieco cieplejsze – niż zwykle – plecki. Po prostu, nawet przy prozaicznych sytuacjach użycia dawało się odczuć, że z odprowadzaniem ciepła jest tutaj coś nie tak.
Może to kwestia wadliwego modelu? Nie mam pojęcia, ale jestem rozczarowany. Jeśli zastanawiasz się, dlaczego poświęciłem temu zagadnieniu aż tyle miejsca, to poniższy zrzut ekranu powinien rozwiać Twoje wątpliwości:
Nie, nie musisz wcale kręcić wideo w 4K, bo nawet przy Full HD robi się tak gorąco, że aż parzy, więc nici z nieco dłuższego filmiku! Nie inaczej jest przy zwykłym fotografowaniu. Mam aktualnie w redakcji Samsunga Galaxy S6 Edge. W czasie pieczenia świątecznych pierników (na Boże Narodzenie 2015), chciałem wykorzystać Xperię Z5 Compact do uwiecznienia tego na filmie. Nagrałem może z 3 minuty i smartfon przestał kręcić, wyświetlając powyższy komunikat widoczny na zrzucie… Samsungiem Galaxy S6 Edge filmowałem dobre 40 minut i poza tym, że zrobił się trochę ciepławy, nie mogłem na nic narzekać. A to już robi potworną różnicę!
Sony, Sony, Sony! Nie możesz dopuszczać do takich sytuacji! Tym bardziej, że ten Snapdragon od dawna zbiera baty za grzanie się. Kurczę, to jest po prostu miazga, która dyskwalifikuje w moich oczach Xperię Z5 Compact, jako potencjalnego następcy mojego obecnego smartfona. Nie wyobrażam sobie, abym nie mógł uwiecznić wielu rodzinnych chwil tylko dlatego, że Qualcomm spaprał robotę. I gdyby tak było przy jakichś naprawdę obciążających zadaniach… Niestety, zbyt często i bez większych powodów takiego parzącego ciepła nie da się znieść.
PODSUMOWANIE
Sony Xperia Z5 Compact jest smartfonem za drogim, jak na oczekiwania, które w niej pokładałem. To produkt wykonany z perfekcyjną dbałością o szczegóły, wyglądający nowocześnie, lubiący minimalizm i posiadający jedną z największych zalet – jest idealnie spasowany pod względem relacji rozmiaru do możliwości. OK, może ciut za gruby, ale poza tym – wielbiciele obsługi telefonów jedną dłonią – będziecie zachwyceni! Nawet ja, który dzierżę zazwyczaj około 6-calowe paletki czułem miłą sympatię do Xperii Z5 Compact wynikającą z jej gabarytów.
Jako właściciel ładowarki indukcyjnej i zarazem człowiek żyjący w nieustannym biegu, nie wyobrażam sobie, aby mój smartfon nie mógł się ładować bezprzewodowo, a pracując z dedykowaną ładowarką, zasilał się aż 3h przy ogniwie o pojemności zaledwie 2700 mAh. Do tego czas pracy na jednym ładowaniu – pomimo, że oscyluje w granicach około 3h aktywnego wyświetlacza – realnie przekłada się na zaledwie jeden dzień działania, co nijak ma się do dwudniowych zapewnień producenta. Albo się smartfona używa, albo ma się baterię naładowaną przez dwie doby, inaczej tego nie widzę.
Brakuje mi też ekranu z lepszą rozdzielczością. Obawiam się, że po kilku najbliższych premierach, trudno będzie mi patrzyć na taki wyświetlacz, jaki zastosowano w Xperii Z5 Compact; że zobaczę tam ziarno, chociaż obecnie zastosowany panel, to najwyższa półka i pod względem obsługi, odwzorowania kolorystyki, kątów widzenia etc., to absolutna czołówka, którą jestem gotów polecać w ciemno.
Podoba mi się coraz lepsze podejście do ofert prezentowanych w ramach aplikacji Xperia Lounge, chociaż wciąż mam jedno zastrzeżenie – więcej tutaj „dupereli” w stylu darmowy motyw, aniżeli contentu, który porywa wyobraźnię. Skoro Sony tworzy smartfony z jednymi z najlepszych aparatów, mógłby zadbać o darmowe apki do obróbki foto lub zaproponować komercyjne rozwiązania za połowę ceny, jak robi to Samsung. Podobnie w kwestiach muzycznych, tym bardziej, że Japończycy współpracują ze Spotify i natywnie integrują z nim swoją aplikację muzyczną. Szkoda, że nikt nie pomyśli o tym, że skoro smartfony od Sony charakteryzują się nieporównywalnym poziomem i imponującym jakościowo dźwiękiem, to można by postawić na chociażby trzymiesięczny okres darmowego abonamentu ze Spotify. Dlaczego? Bo Samsung ma taki układ np. z Deezerem i jest to świetny prezent dla fanów marki.
Niestety jestem rozczarowany – ponownie (sic!) – funkcjami fotograficznymi w smartfonie z półki premium, którego dostarcza Sony. Aplikacja została w ostatniej aktualizacji znacznie poprawiona i udoskonalona, co wypada na bardzo duży plus, ale za to siadła sama jakość ostrzenia i wykonanych zdjęć, szczególnie w gorszych warunkach oświetleniowych. Niewybaczalne są dla mnie lagi w przetwarzaniu podglądu obrazu w Trybie Kreatywnym. Dzierżony przeze mnie w drugiej dłoni SGS6 Edge ma tą samą funkcję i nie ma tutaj nawet minimalnej przycinki. Aaa, no i nie wspominam już o temperaturze, która ma ochotę rozsadzić Z5 Compact, przy większej fotograficznej ekwilibrystyce.
Jako, że testowałem ten produkt przed Świętami, okazało się, że przy chęci utrwalenia na wideo i tylko w Full HD wspólnych, rodzinnych wypieków, musiałem sięgnąć po produkt konkurencji. Obraz okazał się nie do zarejestrowania – kilka minut i smartfon wyświetla informację o przegrzewaniu się i konieczności wyłączenia nagrywania. Temperatura daje się w znaki także przy wielu innych akcjach, które charakterystyczne są dla typowej pracy.
Bateria – kolejny minus – niby mała pojemność, ale wciąż na tyle duża, że panel z ekranem HD oraz energooszczędnym Snapdragonem powinny pozwolić przeżyć smartfonowi faktycznie promowane dwa dni na jednym ładowaniu. Tak się nie dzieje niestety, a skoro pod kablem droga do 100 proc. potrafi być tak żmudna, to odpada u mnie ten produkt w przedbiegach.
Jaki werdykt? Sony Xperia Z5 Compact to wg mnie smartfon na ocenę dobrą z minusem. Jest za droga, ma niekompletny hardware (za mało RAM, brak ładowania indukcyjnego i szybkiego ładowania), aparat nie ostrzy, jak należy oraz laguje w dedykowanych trybach, a niemożność nakręcenia kilkunastominutowego wideo totalnie osłabia, tym bardziej, kiedy zestawisz to z ceną, która na oficjalnej stronie Sony wynosi 2399zł…
Zasadniczo jest to bardzo, bardzo dobry smartfon. Zostawia po sobie przyjemne wrażenie wydajnościowe, dopasowany do dłoni, stylowy, szybki i efektywny przy wielu stresujących i niecierpiących zwłoki zadaniach. Ale wymienione wyżej wady wynikające z hardware sprawiają, że rozstaję się z Xperią Z5 Compact bez żalu.
[showads ad=rek3]