POCZĄTEK
Sony Xperia XZ3 to w świecie Sony duży krok. Ale tak się składa, że poza Sony też jest jeszcze świat… Trochę inny i trochę większy… Wprawdzie pojawiło się w XZ3 sporo różnych ulepszeń, które wskazują na to, że jednak w Japonii trzymają rękę na pulsie, aczkolwiek nie wiem, czy to oby nie pozory?
Jasne, Sony Xperia XZ3 to wciąż dobrze skrojony produkt z rzeczowej rodziny mobilnej, która oferuje świetne technologie i obiecującą kulturę pracy. Ale finalnie więcej tu niedociągnięć niż dopieszczonych rozwiązań.
A to sprawia, że Sony Xperia XZ3 w moich oczach to dziś smartfon, który nie budzi żaru i pragnienia pożądania.
Nie jestem pod dobrym wrażeniem nowości oferowanych przez firmę. A bardziej dosłownie – zmęczony jestem ich nieudaną implementacją. Męczy mnie też trzymanie się pewnych utartych schematów podczas, gdy cały świat jest już o kilka długości do przodu (np. pojedynczego aparatu i starej matrycy, skoro wcześniej wypuszczono XZ2 Premium z dwoma obiektywami i świeżym przetwornikiem).
Xperia XZ3 niby jest na dobrej ścieżce, ale jednak w ogonie.
Zdaję sobie sprawę, że nie jestem takim entuzjastą tutaj, jakimi są (lub byli wcześniejsi) recenzenci tego smartfonu. Szczególnie ci, którzy w pierwszej kolejności mieli okazję testować XZ3. Ale nie wynika to z mojej złośliwości. Po prostu bacznie – od lat – obserwuję Sony i widzę doskonale, że tak miłości milionów się nie zdobywa. A Sony (niestety) lubi uparcie raz na jakiś czas potrząsnąć porządnie rynkiem tech (vide Xperia XZ Premium), a potem długo, długo nie czynić absolutnie żadnych zmian…
WZORNICTWO I WYKONANIE SONY XPERII XZ3
Przed mniej więcej rokiem pojawiła się Sony Xperia XZ2 (TU recenzja i wideorecenzja). Szybko okazało się, że nowe wzornictwo wprowadziło ten telefon na jakąś wyboistą drogę. Piękny otoczak stał się po prostu nieporęczny z uwagi na źle umiejscowiony czytnik linii papilarnych (za nisko na pleckach). Poza tym odłożenie go na jakąkolwiek płaską powierzchnię sprawiało, że kręcił w miejscu piruety i szybko z niej się zsuwał…
I to jest pierwszy punkt, który sprawia, że czuję się podejściem Sony zmęczony.
Xperia XZ3 bowiem nie jest już tak wyraźnie na pleckach zakrzywiona (zmiana na plus), ale skaner linii papilarnych wciąż jest w tak samo złym miejscu, jak był… I nie da się tego przemilczeć. Bo w międzyczasie pojawiła się Xperia XZ2 Premium, która też to wzornictwo (z tymiż błędami) powiela. Dostaliśmy więc w ciągu jednego (2018.) roku aż trzy topowe telefony Sony bazujące na tak fatalnym ułożeniu czytnika palca, który całą ergonomię wywraca do góry nogami. Jeszcze jakiemuś drugoligowemu producentowi bym to wybaczył, ale Sony przez lata nauczyło mnie szlifowania diamentu, czyli poprawiania w kolejnych Xperiach detali, ale dzięki temu szanowało się tą firmę za tak doskonałe podejście do designu.
Natomiast w XZ3 kurs, jest niemal ten sam, co w XZ2 pod kątem ergonomii i wykonania (XZ2 była niższa i węższa od XZ3, ale za to grubsza i cięższa).
Co więcej nie tylko ciągłe poprawianie chwytu, by odblokować telefon, jest tutaj męczące, ale też – rażące, nieustanne pomyłki. Palec bez przerwy zamiast na czytniku linii papilarnych – lądował u mnie na aparacie. Ile się go namazałem, a później nawycierałem, to tylko ja wiem… Dochodziło do sytuacji irracjonalnych – przecierałem obiektyw nawet wtedy, jeśli odblokowałem telefon bez maźnięcia po aparacie, bo traciłem rozeznanie, czy rzeczywiście nie musnąłem palcem kamerki…
Design, jest praktycznie ten sam. Xperia XZ3 bardzo mi się wizualnie podoba. Świetnie też leży w dłoni, chociaż mała wcale nie jest.
Jej szerokość to 73mm, wysokość 158mm, a grubość aż… 9.9mm! Niemniej kształt tak jest zaprojektowany, że te gabaryty zupełnie mi nie wadziły. Co więcej – nie czułem takiego dyskomfortu, jak przy Pocophone F1 (TU recenzja), który jest od XZ3 cieńszy o 1.1mm lecz zupełnie nieporęczny! Ale wynika to z tego, że plecki w XZ3 są delikatnie zakrzywione, krawędzie mocno zaoblone i wpadają w wąziutką aluminiową ramkę zarówno od frontu, jak i od tyłu.
Za to ciężar smartfonu, jest wyraźnie odczuwalny. Sony Xperia XZ3 waży 193 gramy (XZ2 waży 188g). To wciąż sporo i kwestia upodobań. Jak na moje oko – ta waga, jest ciut za duża. Ponadto konstrukcja jest wodo- i pyłoszczelna (normy IP65/68), ale tylko pod kątem zalań i przemywań. Nie wolno tego smartfonu zanurzać, ponadto przed oblaniem trzeba zabezpieczyć dedykowaną zatyczką port USB (w moim testowym pudełku jej nie było).
Plecki, jak i przód pokrywa szkło 3D Corning Gorilla Glass piątej generacji i niestety (tradycyjnie już…) łapie zarysowania (chociaż wyjątkiem był tu LG G7 ThinQ – TU recenzja i wideorecenzja). Zabrakło na pewno złącza słuchawkowego jack 3.5mm, ale tradycyjnie już na prawym boku ulokowano od góry regulację głośności, na środku włącznik, który niestety – tak, jak poprzednio – ma tendencję do zapadania się w ramkę… Na dole umieszczono (klasycznie w przypadku Sony) fizyczny spust migawki, który moim zdaniem trzeba zbyt mocno dociskać, jeśli się z niego korzysta, co przekłada się później na poruszone zdjęcia.
Formalnie jednak mamy do czynienia z bardzo dobrze wyglądającym urządzeniem. Ale atrakcyjnie prezentujący się smartfon nie idzie w parze z wygodą obsługi.
Samo wykonanie mogłoby być zdecydowanie lepsze w tym segmencie sprzętowym, bo wpływa niekorzystnie na codzienne użytkowanie Xperii XZ3. To samo tyczy się oczywistych wad konstrukcyjnych wpływających na ergonomię, ale nie mam pojęcia, czy doczekamy się szybkiej zmiany tego kierunku w projektowaniu kolejnych modeli z serii.
WYŚWIETLACZ W SONY XPERII XZ3
Kurczę, to jest najmocniejszy punkt w tym smartfonie. Właściwie aż chciałoby się kupić Xperię XZ3 dla samego ekranu!
Moim zdaniem – to nie lada wyczyn, bo zwykle cały świat zachwyca się aparatami, podzespołami odpowiedzialnymi za wydajność, czy dodatkowymi ficzerami oferowanymi przez nowoczesne smartfony. A XZ3 ma taki wyświetlacz, że pragnie się tego telefonu tylko dla niego (a przynajmniej, ja tak miałem)! Już na targach w Berlinie w czasie IFA 2018 przedni panel robił na mnie piorunujące wrażenie, ale teraz – kiedy mogłem z niego korzystać przez kilka tygodni testów – uległem jego urokowi jeszcze bardziej!
Do czynienia mamy z autorską matrycą Sony, wykonaną w technologii OLED, bazująca na silniku Bravia, który znany jest z telewizorów tej firmy, ale tutaj ustandaryzowany dla potrzeb smartfonów.
Przekątna ekranu (i chwała Sony za to, że bez jakiegokolwiek notcha!) to piękne 6 cali w układzie 18:9. Rozdzielczość to świetne QHD+ wynosząca 2880x1440px. Wyświetlacz został wykonany z użyciem technologii Triluminos oraz X-Reality, zastosowano też dynamiczne poprawianie kontrastu oraz podwyższanie jakości do HDR przy oglądaniu filmów wspierających ten standard.
Obraz, jest rzeczywiście zachwycający. Piękny, soczysty, oddychający kolorami.
Wiem, że można tak dziś powiedzieć o wielu ekranach, szczególnie AMOLED-ach Samsunga, ale barwy prezentowane przez wyświetlacz w Sony Xperii XZ3 w żaden sposób nie drażnią. Co więcej – nawet, jeśli wybierzemy w ustawieniach ich najbardziej nasycony wariant – to nie męczą wzroku. Nie czuć też, że ekran nas oszukuje – prezentując świat bardziej cukierkowym niż ten jest w rzeczywistości. Ten udany balans – pomiędzy totalną naturalnością, a zarazem świetnym nasyceniem – łapią tutaj za technologiczne serce każdego geeka.
Do wyboru dostajemy trzy tryby pracy wyświetlacza w Xperii XZ3:
- Tryb Profesjonalny – korzysta z gamy kolorów sRGB i oddaje najbardziej autentyczne kolory;
- Tryb Standardowy – barwy prezentuje z gamy kolorów aplikacji Triluminos Display for Mobile, przez co nadaje im żywego charakteru;
- Tryb Superżywych Kolorów – w tym trybie barwy są podkręcone do maksimum, temperaturą bardzo zbliżone do AMOLED-ów Samsunga.
Oczywiście dostajemy też dostęp do sterowania balansem bieli (Ciepły, Standardowy, Chłodny, Niestandardowy).
Można osobno włączyć też ulepszenia obrazu bazujące na technologii X-Reality, która potrafi ograniczać szumy, wzmacnia kontury i reprodukuje brakujące piksele, co sprawia że np. materiały zarejestrowane w gorszej jakości SDR przekształcane są na zbliżone do HDR. Jest też Inteligentne Sterowanie Podświetleniem, czyli XZ3 nie wyłącza ekranu nawet jeśli go nie dotykamy, bo rozpoznaje, że trzymamy urządzenie w dłoni. Ponadto w Trybie Obsługi Jedną Dłonią (aktywowane po poziomym przesunięciu palcem po pasku nawigacyjnym) możemy przeskalować wielkość zmniejszonego już obszaru roboczego pod własne upodobanie. Fajnie też, że w tym trybie narożniki interfejsu są tak samo zaokrąglone, jak przy widoku pełnoekranowym. Znalazł się także Tryb Rękawiczek, który zwiększa czułość wyświetlacza na dotyk, by wygodnie obsługiwać go w rękawiczkach.
Podsumowując – wyświetlacz w Sony Xperii XZ3 to najprawdziwsza perełka, która dostarcza fantastycznych wrażeń wizualnych.
Nie ma idiotycznego notcha, dostajemy fantastyczną przestrzeń roboczą, miejsce na komfortowe oglądanie filmów i zdjęć, czy po prostu oddawanie się rozrywce w ulubionych tytułach gamingowych. Korzysta się z XZ3 rewelacyjnie i czerpie autentyczną przyjemność z prezentowanego obrazu. Dawno już nie czułem takiej satysfakcji z samego tylko patrzenia na wyświetlane kolory na ekranie głównym smartfonu. Tak, ten punkt udał się w XZ3 naprawdę pięknie!
WYPOSAŻENIE I WYDAJNOŚĆ SONY XPERII XZ3
Sony tropem LG G7 ThinQ do swojego flagowca włożył 4GB RAM, 64GB na pliki oraz Snapdragona 845. Takie wyposażenie, jest gwarantem szybkiej i bezproblemowej pracy. Nad jej przebiegiem czuwają dodatkowe technologie systemowe, które umożliwiają optymalizowanie pamięci pod aplikacje, z których rzeczywiście korzystamy i zwalnianie jej z niepotrzebnych śmieci (funkcja Inteligentne Oczyszczanie).
Nowością jest zaimplementowany na granicy ekranu i ramki Boczny Sensor z opcją Side Sense.
Jakkolwiek początkowo podszedłem do tego z dużym entuzjazmem, tak szybko go wyłączyłem. Nie dało się tego normalnie obsługiwać, chociaż założenie jest całkiem niezłe. W pewnym sensie bazuje to na pomyśle HTC znanym z HTC U11 (TU recenzja) i HTC U12+ (TU recenzja i wideorecenzja), czyli że stukasz palcem w boczną ramkę, a telefon wykonuje określone czynności, robi zdjęcia, przełącza utwory muzyczne, aktywuje aplikacje etc. Tutaj w XZ3 tak to nie działa – dotknąć trzeba właśnie krawędzi ekranu, a nie ramki, co jest po prostu nieintuicyjne i trudne. W każdym razie – po tapnięciu w rzeczoną krawędź ekranu wysuwa się menu z aplikacjami, po które sięgamy najczęściej. Możemy też wrzucić tu do ośmiu apek, które sami chcielibyśmy widzieć. Działanie Bocznego Sensora można też przypisać jednemu bokowi lub obydwu.
W praktyce jednak – więcej z nim kłopotów niż pożytku.
Są wprawdzie ustawienia czułości, ale aktywuje się Boczny Sensor kiedy chce, najczęściej przy przypadkowych lżejszych bądź mocniejszych chwytach telefonu, kiedy niechcący maźniemy palcem wzdłuż krawędzi ekranu. Nie bardzo też mam pomysł po co miałbym z tego korzystać? Apki, po które sięgam najczęściej mam na pulpicie. Wyszukanie innych to śliźnięcie palcem z dołu ekranu ku górze – i już widzę poza wszystkimi aplikacjami od góry także te, które wybieram z większą frekwencją (zasługa Androida 9 Pie – podsuwane inteligentnie, zależnie od pory dnia i zaangażowania).
Rzeczą, która w Bocznym Sensorze, jest fajnym pomysłem, ale źle zrealizowanym, jest przypisanie mu funkcji przycisku Wstecz.
Bardzo przypomina to gesty nawigacyjne znane z Xiaomi i Huawei. Tam ruch cofania wykonuje się na praktycznie dowolnej wysokości krawędzi poprzez przesunięcie palcem od skraju ekranu ku jego środkowi. Czyli poziomo. Dość naturalnie. Tutaj – w Xperii XZ3 – żeby wykonać ten sam krok trzeba przesunąć palcem wzdłuż krawędzi ekranu – z góry na dół, czyli pionowo. Jeśli poprawiamy chwyt telefonu w dłoni to nie dość, że bez potrzeby aktywuje się menu Bocznego Sensora, to jeszcze przez przypadek wywołuje się gest cofania… Pomieszane z poplątanym…
I nie, że nie chciałem. Po prostu nie daje się z tego korzystać. Jak ktoś to opanuje – brawo, gratuluję zręczności. Mnie wytrącało z równowagi, bo co chwilę opuszczałem jakąś aplikację lub się przenosiłem o krok wstecz.
Tak naprawdę „zabawa” w Boczny Sensor i związaną z nim funkcję Side Sense, to kolejny męczący punkt w podejściu Sony. No, bo po co komplikować prosty gest cofania i z poziomego zamieniać go na pionowy ruch? Po co menu boczne przypisywać wąskiemu tapnięciu w minimalnie zakrzywiony ekran na skraju z ramką? Nie lepiej po prostu przypisać tą aktywność samej ramce, jak uczyniła to firma HTC w swoich telefonach? No i to, że menu boczne aktywuje się raz na podwójne tapnięcie, raz na pojedyncze… Nie, nie ma w tym logiki.
Może zabrzmię zbyt gruboskórnie, ale to jest coś, co się powinno z tego telefonu usunąć i co należałoby zrobić na nowo.
Wiecie – to jest trochę tak, że właśnie wyjechał ode mnie z testów Xiaomi Pocophone F1 (TU recenzja i wideorecenzja), który jest dwa razy tańszy, ma więcej RAM-u, ten sam procesor, tej samej klasy pamięć na pliki, chłodzenie cieczą, najnowszy system z tak zoptymalizowanymi gestami obsługi, że po prostu nie myślę o tym, jak obsługiwać telefon, ale jakie mam do popchnięcia zadania i je wykonuję. Tutaj – w XZ3 – szarpię się z nową funkcją, której przez dwa, trzy tygodnie testów nie jestem w stanie opanować, a która przez to doprowadza mnie do irytacji. Nie mogę zająć się pracą, bo muszę zajmować się źle wymyśloną obsługą.
Oczywiście nie zrozum mnie źle – nie porównuję teraz Poco F1 z XZ3. Te telefony różni wykonanie, jak i klasa wyświetlacza oraz w ogóle segment sprzętowy. Smartfon Xiaomi nie ma chociażby NFC.
Ale chodzi mi o pewien sposób wytłumaczenia Tobie drogi Czytelniku/Czytelniczko – że Sony eksperymentuje z czymś, co jest po prostu bez sensu, bo konkurencja ma to u siebie już od dawna i nie dość, że lepiej zaimplementowane, to jeszcze obecne to jest w jej tanich telefonach, czym potrafi zaoszczędzić właścicielowi niepotrzebnej frustracji.
Dlaczego jeszcze tak krytykuję Boczny Sensor? Bo wg Sony za jego pracę z funkcję Side Sense odpowiada Sztuczna Inteligencja…
Rozumiem, że bardziej ma ona odpowiadać za podpowiadanie najczęściej wybieranych apek. Bo jeśli ma rozpoznawać, czy chcieliśmy w ramkę stuknąć, czy tylko wciąć telefon do dłoni, to z ręką na sercu – w tym drugim przypadku nie działa absolutnie w najmniejszym stopniu.
Jest niestety tutaj jeszcze jeden minus, który wynika najpewniej z zanadto czułego akcelerometru.
Wystarczy, że odkładając XZ3 na biurko smartfon będzie nieco pochylony – natychmiast obróci wyświetlacz do pozycji horyzontalnej. Strasznie to irytujące. Bo nie zawsze odkładam telefon, kiedy kończę z nim interakcję, tylko właśnie chcę ją kontynuować, np. przeglądając coś kiedy leży na stole. Zastanawiam się, czy nie dzieje się tak przypadkiem z uwagi na kolejną nową funkcję w Xperii XZ3, czyli… Smart Launch?
…Otóż po obróceniu tego smartfonu właśnie do pozycji poziomej – nawet, jeśli wyświetlacz jest wyłączony – można szybko uruchomić aparat i wykonać zdjęcie.
I to jest już coś, co sprawdza się fajnie. Chcesz szybko sfotografować jakąś scenę, ale to co widzisz może uciec Ci z sprzed obiektywu? Nie musisz odblokowywać telefonu, szukać aparatu, włączać go i dopiero kadrować. Wystarczy sięgnąć po Xperię XZ3, obrócić ją poziomo, a na wyświetlaczu pojawi się okrąg z podglądem. Jedno dotknięcie wyświetlacz i już – aparat aktywny.
Można to też tak skonfigurować, by w tym trybie tapnięcie w podgląd od razu wywołało spust migawki. Może nie korzystałem jakoś szokująco często, ale warto to mieć dla tego, jednego, jedynego kluczowego kadru, który może zrodzić Ci życie w zupełnie niespodziewanym momencie. I teoretycznie nie musisz się wtedy martwić, że dotkniesz ekranu za późno, bo oczywiście funkcjonuje tutaj predykcyjna rejestracja obrazu, więc możesz potem wybrać z kilku zdjęć, które przy tej opcji zostaną zarejestrowane, jeszcze nim Ty wykonasz swój ruch. No, ale życie pokazuje, że nie zawsze to działa. Zostawiam kredyt zaufania, bo może jakaś aktualizacja to poprawi?
Tak, jak debiutował w Sony Xperii XZ2 System Dynamicznej Wibracji (Dynamic Vibration System – DVS)– tak też, jest on w Xperii XZ3.
I w przeciwieństwie do próbującego naśladować Japończyków smartfonach Huawei z serii Honor Play (TU recenzja i wideorecenzja), tak we flagowcu Sony wypada to bardzo żywiołowo. Aczkolwiek zostaję przy swoim – poza niektórymi grami – ciężko czuć się z tym na dłuższą metę dobrze.
System Dynamicznej Wibracji oparty, jest o wrażenia związane z wibrowaniem telefonu. Kiedy zderzasz się samochodami w Asphalt 8 Airborne, to uaktywnia się silniczek wibracyjny, który ma wzmacniać wrażenia płynące z rozgrywki. Kiedy słuchasz muzyki – tak, gdzie pulsuje silny bas – uaktywnia się również wibrowanie telefonu. Wybuchy na filmach – i tu zadziała System Dynamicznej Wibracji.
Ale, jest on jak na moje oko zbyt męczący. Ja po korzystaniu z niego kilka-, kilkanaście minut – czuję się przebodźcowany. Obraz, dźwięk, wibracje… Za dużo tego. Myślę, że to po prostu nie jest konieczne, chociaż rozumiem, że Sony chce dostarczyć smartfona maksymalnie multimedialnego i na pewno znajdą się osoby, którym się to spodoba.
Można tutaj oczywiście regulować natężenie wibrowania, a sama technologia oparta jest o system wyprzedzający, bo Dynamiczna Wibracja działa też na YouTube, kiedy oglądasz coś pierwszy raz. Nie jest przypisana więc konkretnym sytuacjom, grom i utworom, ale w tle analizuje z wyprzedzeniem, co oglądasz lub czego słuchasz, by w odpowiednim momencie uaktywnić silniczek wibrujący. Samo działanie technologii chwalę, ale zdecydowanie to wyłączałem.
Podsumowując – hardware jest bardzo dobry w Xperii XZ3 i nie przeszkadzają mi nawet 4GB RAM.
Sony próbuje w XZ3 forsować nowy sposób interakcji z telefonem, podlać to sosem AI, stawia na używanie Bocznego Sensora, ułatwia robienie zdjęć po wyjęciu telefonu z kieszeni i obróceniu go do pozycji poziomej. Wzmacnia też wrażenia multimedialne poprzez silniejsze wibracje. Ale jak nam moje oko są tu rzeczy, które bym porzucił (jak Boczny Sensor/Side Sense), a inne – które przydadzą się sporadycznie (poziome uruchamianie kamerki/Smart Launch) zostawił. Fakultatywnie można podejść do rozwiązań, które podkręcają zabawę z multimediami (DVS).
MUZYKA I BRZMIENIE SONY XPERII XZ3
Tutaj dla mnie spora niespodzianka. Po raz pierwszy od lat Sony spada w moim prywatnym odczuciu na pozycję nr 2.
Nie wiem, jak to się stało, ale po raz pierwszy słuchając muzyki z Xperii XZ3 i będąc wciąż zachwyconym jakością brzmienia czułem, że brakuje mi tego, co oferuje LG G7 ThinQ. To o tyle dla mnie zaskakujące, gdyż znam muzyczne możliwości kolejnych flagowców od Sony niemal na pamięć. I nie mogę powiedzieć, aby względem XZ2 coś się nadzwyczajnie tutaj zmieniło. A jednak – sądzę, że w wyścigu o jakość brzmienia w roku 2018. i na początku 2019. – to flagowiec LG może popisać się lepszą jakością.
Co ważne – ciężko to zmierzyć, bo to co teraz opisuję, to tak naprawdę moje, czysto subiektywne wrażenia, ale na swoją obronę mam jedną rzecz…
Przez to, że Sony zrezygnowało z jacka 3.5mm – na telefonie Japończyków mogłem słuchać muzyki gł. na słuchawkach Bluetooth (obocznie korzystałem z przejściówki od innego telefonu, bo w zestawie z XZ3 jej nie znalazłem – pewnie została u innego testera). Z G7 ThinQ słuchałem gł. na słuchawkach przewodowych z jackiem 3.5mm. Co więcej – te Bluetooth są wysokiej jakości (i bardzo drogie), a te przewodowe warte kilkadziesiąt złotych i do tego od… Sony. Nie miałem obydwu urządzeń na raz, ale zaraz po G7 ThinQ wpadł mi w ręce opisywany tutaj flagowiec Sony, toteż wrażenia z odsłuchu miałem dość świeże, chociaż testy nie trwały w jednym czasie, ale oddzielone były kilkoma tygodniami.
Jeśli ktoś czuje się tutaj wobec mnie nie ufny – w porządku. Mogę się mylić. Ale wystarczy rzut oka na moje wcześniejsze recenzje czołowych Xperii. Całymi latami wielbiłem za brzmienie Sony. Dlatego obecna sytuacja, jest dla mnie także nowa i w pewnym sensie szokująca.
Wiem – trudno porównać odsłuch na słuchawkach przewodowych i bezprzewodowych, ale do tej pory nie miałem wątpliwości i wyłącznie Sony było u mnie numerem jeden w oby scenariuszach. Pamiętam, z jakim rozczarowaniem przyjmowałem kolejne – niby oferujące wrażenia audiofilskie smartfony LG, po których wracałem z rozrzewnieniem do Sony. Ale teraz naprawdę słyszałem różnicę. G7 ThinQ brzmiał dla mnie bardziej przestrzennie. Dźwięk w obydwu przypadkach, jest świetnie nasycony, ale XZ3 dałbym osiem-dziewięć punktów z dziesięciu, a modelowi od LG dziesięć na dziesięć.
I to właśnie dlatego, że w zestawieniu z nim telefon Sony generował brzmienie nieco bardziej przytłumione.
Gdybym nie miał tego porównania z krótko wcześniej odesłanym po testach G7 ThinQ, to pewnie bym tego nie wyłapał, ale jak testujesz smartfona na słuchawkach, które masz od lat i znasz je na wylot również na muzycznych kawałkach, które masz już wręcz zasłuchane na wszystkie możliwe sposoby i nagle odkrywasz, że dany utwór brzmi bardziej przytłumienie na XZ3 aniżeli na smartfonie od LG, to przecierasz uszy ze zdumienia, sprawdzasz czy na pewno nie ma żadnych equalizerów, efektów surround, 3D etc. powłączanych i słuchasz jeszcze raz. I cholera – czujesz, że coś tu nie gra, albo inaczej – gra, ale na innym poziomie…
Niemniej – jak dla mnie – Sony wciąż to genialna muzycznie czołówka. Chcę to wyraźnie podkreślić, by nikt nie pomyślał, że coś się tutaj nadzwyczajnie zmieniło. To tak, jakby zestawiać tryb nocny w fotografii mobilnej znany z Mate 20 Pro od Huawei z Night Sight z Pixeli 3 od Google. Obydwa zachwycają kadrami i każdy dostawca na swój sposób wykonuje zdjęcia w tych specyficznych okolicznościach, ale obydwóm trudno odmówić wyjątkowości na tym polu. I obydwa wypadają świetnie.
Sony zatem ponownie postarał się, aby jego sprzęt grał przepięknie.
Producent w Xperii XZ3 oferuje kodowanie LDAC odpowiedzialne za świetną jakość dźwięku na słuchawkach Bluetooth, która wg zapewnień Sony zbliżona jest do standardu High-Resolution Audio. Dużo też na rzecz brzmienia robi technologia DSEE HX, która sprawdza się, kiedy słuchamy muzyki skompresowanej do popularnych formatów. Zadaniem DSEE HX, jest takie jej dekodowanie, aby uzyskać możliwie zbliżone do oryginały brzmienie. Dostajemy też funkcje Clear BASS wzmacniającą niskie tony, a ClearAudio+ odpowiada za optymalizowanie poszczególnych fragmentów utworu (co zawsze moim zdaniem wypadało najmniej naturalnie).
Xperia XZ3 może też pochwalić się stereofonicznymi głośnikami z funkcją S-Force Front Surround.
Innymi słowy – oglądanie filmów, koncertów lub granie w tytuły gamingowe ma być doprawione wrażeniem muzyki przestrzennej. Moje wrażenia są bardzo umiarkowane z S-Force Front Surround. W sensie – nie da się z takiego sprzętu na obecnym etapie wycisnąć takich wrażeń. No chyba, że niemal wsadzimy nos w ekran, ale to też będzie mocno przesadzoną próbą doświadczania czegoś, co ładnie brzmi marketingowo, ale nie muzycznie. Natomiast XZ3 bez wątpienia może pochwalić się bardzo dobrym, jak na smartfony brzmieniem głośników zewnętrznych. Może nie są one supergłośne – ale o niebo lepiej brzmią niż forsowany przez LG efekt pudła rezonansowego w jego telefonach z serii V i G.
SYSTEM, APLIKACJE, MULTIMEDIA W SONY XPERII XZ3
Sony Xperia XZ3 działa z zainstalowanym systemem Android 9 Pie, z aktualnymi na dzień pisania tych słów łatkami bezpieczeństwa, które datowane są na 1 lutego 2019r.
Interfejs to klasyczne środowisko Sony, które niewiele różni się od tego, jak Google to pomyślał. Kilka usprawnień tu i ówdzie, jakaś pozycja z Asystą, Inteligentnym Oczyszczaniem, Pomocą Techniczną, ustawieniami związanymi z Side Sense itp. – ale zasadniczo – wszystko jasne, czytelne, uporządkowane, bez zbędnych wodotrysków, chociaż nowe funkcjonalności powinny być łatwiejsze do znalezienia (o czym za chwilę).
Wpisuje się to w minimalizm cechujący Sony od lat. Wprawdzie kiedyś te nakładki sprawiały wrażenie zaniedbanych, ale oferowały zawsze ten sam wysoki poziom pracy. Dziś sprawiają wrażenie dopieszczanych i… przy okazji nadal gwarantują dobrą kulturę działania. Otóż sam smartfon działa bardzo szybko. Co do wykonywania jakichkolwiek zadań w konkretnych aplikacjach nie mam absolutnie żadnych obiekcji. Z jednym zastrzeżeniem…
Coś siadło przy optymalizacji interfejsu.
Poruszanie się pomiędzy poszczególnymi pulpitami na ekranie głównym było nie do końca ultrapłynne. Widać było minimalne echo. Nie zawsze – najczęściej po wybudzeniu smartfonu z dłuższej drzemki, kiedy przez jakiś czas go nie używaliśmy. No, ale jak dla mnie – wygląda to mało przyjemnie we flagowcu.
Na coś podobnego choruje HTC U12+ (TU recenzja i wideorecenzja), który też potrafi lekko – acz widocznie – przycinać w takich okolicznościach. Są to sytuacje sporadyczne, bo dalej wszystko sunie, jak po maśle, ale ileś w ciągu dnia takich przycięć, albo – jak to jest w przypadku XZ3 – minimalnych przycinek przy płynności zmieniania pulpitów i można poczuć się lekko zawiedzionym. Sony absolutnie nigdy w czołowym smartfonie nie zaserwowało mi czegoś takiego.
Sytuacja zupełnie się zmieniła wraz z lutowymi aktualizacjami. Od tego momentu nie widać już tych przycinek, ale przez większą część testów niestety, ale były obecne. Mam nadzieję, że od teraz XZ3 będzie już w dobrej kondycji.
Nie ukrywam też, że przyjąłem z niemałym zdziwieniem oraz ogromnym (nie, nie przesadzam – naprawdę ogromnym) zawodem rezygnację Sony z Xperia Actions…
Wcześniej krytykowałem firmę za pozbawienie tego ficzeru średniopółkowej Xperii XA2 Plus (TU recenzja i wideorecenzja), chociaż Xperia XA2 Ultra (TU recenzja i wideorecenzja) go miała. Ale teraz już rozumiem – to nowa polityka firmy, która postanowiła się cichcem z tego wycofać. Szkoda, że do tego doszło, bo Xperia Actions, to było coś, co bardzo wyróżniało ostatnie Xperie i jak na moje oko – dawało mocnego pstryczka w nos całej konkurencji, która szumnie wdepnęła w Sztuczną Inteligencję w zarządzaniu smartfonami, a przecież Xperia Actions bazowało wyłącznie na funkcjonalności typu smart i pokazywało, że nie trzeba do udanej obsługi nie wiadomo czego.
Xperia Actions pozwalało automatyzować pewne czynności związane ze smartfonem i przypisywać je lokalizacji lub okolicznościom, w których używaliśmy telefonu. Np. kiedy grałeś – zwiększała się wydajność smartfonu, ograniczane były powiadomienia, by nie przeszkadzać w zabawie etc. Kiedy wracałeś późno do domu, smartfon potrafił sam wyłączyć diodę powiadomień, zmniejszyć jasność ekranu, wyciszyć dźwięki – by nie pobudzić domowników. Tak samo, kiedy jechałeś za granicę – ograniczane były funkcje roamingowe, by nie narażać Cię na koszty. Tych opcji do ustawienia było naprawdę wiele. Z flagowca na flagowca Sony było ich coraz więcej, aż tu nagle… Nie ma… :(…
Być może ludzie z tego nie korzystali. Być może trzeba było to lepiej akcentować w systemie, bo jak ktoś nie wszedł do Ustawień i trochę ich nie przejrzał – na pewno o istnieniu Xperia Actions dowiedzieć się nie mógł. Na pewno częściowo te funkcje przejął sam system Android 9 Pie. Ale ja korzystałem. Bardzo sobie chwaliłem, zalety podkreślałem w każdej recenzji, bo też działało to wyśmienicie, praktycznie niezawodnie i autentycznie sprawiało, że mój dzień ze smartfonem był w pewnym stopniu zautomatyzowany.
Drugą uwagę mam do wspomnianego kilka akapitów wyszukiwania nowych funkcji, w tym przypadku dotyczy to Smart Launch i Side Sense.
Typowe poukładanie wszystkich opcji i ustawień, jest naprawdę OK. Natomiast przy Smart Launch i Side Sense pojawia się problem ze zlokalizowaniem tego w Xperii XZ3… Trzeba się ich naszukać w Ustawieniach, a i tak znajdziemy tylko Side Sense i to nie po wpisaniu tej nazwy w opcjach szukania – bo nie dostaniemy absolutnie żadnego wyniku. Wyszukać musimy hasło „Boczny Sensor”… To samo tyczy się Smart Launch, bowiem nie ma w ogóle takiej pozycji w systemie (sic!)…
Nie jest jasne też, jak włączenie/wyłączenie pełnej funkcjonalności Bocznego Sensora wpływa na działanie Smart Launch. Jak tylko ograniczałem częściowo Side Sense, tak Smart Launch przestawało działać… Pomimo, że w ustawieniach aplikacji aparatu fotograficznego widniało „Inteligentne Włączanie” z możliwością dopasowania, jak ma zostać zrobione zdjęcie i jednoznacznie sugerowało to, że funkcja ta po prostu jest aktywna. Nie była…
Kurczę, naprawdę kiepsko. Przy takich sytuacjach mam wrażenie, że Sony nie robi smartfonów dla ludzi, tylko pokazowe prototypy.
Zdecydowanie potrzebowałbym tutaj większej transparentności, swoistych znaków drogowych, które poprowadzą mnie nie tylko po pierwszym uruchomieniu przez poszczególne ustawienia, ale też ułatwią znalezienie nowych rzeczy, kiedy tylko będę chciał przyjrzeć im się bliżej w wolnej chwili. I tak skomplikowane poukrywanie nowych rozwiązań było dla mnie bardzo męczące, tym bardziej, że trudno się chociażby ze Side Sense korzystało na co dzień i trzeba było to jakoś okiełznać, nie raz zaglądając do ustawień Bocznego Sensora.
Reasumując – moim zdaniem Xperia XZ3 wymaga dopracowania od strony oprogramowania.
Czyste środowisko, jest schludne, ale nowości uciekają uwadze i są niezbyt widoczne. Zaskakiwał nie do końca ultrapłynny interfejs, jeszcze bardziej uderza stały brak Xperia Actions, które po prostu wyparowały. Jestem najzwyczajniej w świecie zawiedziony. Aż sam się dziwię, jak bardzo do pewnych rzeczy przywykłem w kontakcie ze smartfonami Sony i jak mi teraz trudno z nie do końca udanymi nowościami oraz porzuconymi rozwiązaniami, po które chętnie wcześniej sięgałem.
APARAT I FUNKCJE FOTOGRAFICZNE W SONY XPERII XZ3
To nie jest dla mnie łatwy punkt w recenzowaniu Xperii XZ3. Mieszają się we mnie przeróżne odczucia związane z aparatem w tym smartfonie. I najbardziej jestem zadziwiony, że Sony nie stawia na podwójny obiektyw w swoim czołowym aparacie. Nawet nie chodzi mi o to, że Japończycy mają podążać ścieżką wytyczoną przez inne firmy. Ale mam żywe porównanie z LG G7 ThinQ, Samsungami Galaxy S9 czy Note 9, do tego mam w pamięci absolutnego lidera fotograficznego w roku 2018. – czyli Huawei Mate 20 Pro, który idzie już w trzy aparaty na pleckach. A Sony?
No właśnie. Bo to, że są trzy aparaty wcale nie oznacza, że Huawei przegina. Wręcz przeciwnie – oferuje różne style fotografowania, a każda z zastosowanych matryc wraz z kapitalnymi obiektywami Leica piszą nowy rozdział w fotografii mobilnej. Sony Xperii XZ3 w tym miejscu nie ma.
Po pierwsze dlatego, że zupełnie nowy sensor fotograficzny trafił na pokład Xperii XZ2 Premium. Natomiast Xperia XZ3 posiada tą samą matrycę, którą miała już Xperia XZ Premium, potem XZ1, następnie XZ2. Pochodzi ona z lutego 2017 roku. Jakby nie było – mocne dwa lata (na chwilę pisania tych słów). Niestety – nie zauważyłem też, aby cokolwiek zmieniło się tutaj pod kątem doboru optyki: ogniskowa 25mm i światło przysłony f/2.0. Tak – znowu ciemnica… A dodam tutaj subtelnie, że przecież XZ2 Premium ma podwójny aparat, w tym jeden monochromatyczny i dedykowana jest zdjęciom i filmom w kiepskim świetle! Naprawdę nie rozumiem regresu XZ3…
Przyznać też muszę, że mam tutaj z tym wszystkim problem i z drugiej strony go nie mam.
Bo – jak wspomniałem – przetwornik Sony IMX400, jest mi doskonale znany (19Mpx, wielkość poszczególnych pikseli na matrycy to 1.22 mikrona). Obiektywy z rodziny G również, tak samo jak mechanizm przetwarzania obrazu BIONZ. Wiem, jakie zdjęcia oferuje Xperia XZ3, bo takie same robią wcześniejsze Xperie. Co więcej – czas płynie, a Sony wciąż nie pozwala wykonać z uwagi na ograniczenia optyczne udanych zdjęć macro (stosowałem tutaj trik – korzystałem z niewielkiego cyfrowego przybliżenia).
A na dodatek zdjęcia Bokeh można uchwycić wyłącznie po pobraniu osobnej, autorskiej aplikacji, która wykonuje je w rozdzielczości 8Mpx…
I, żeby nie było, że Sony nic przy tych aparatach nie robi. Dla przykładu – względem Xperii XZ1 poprawiono szybkość uruchomienia i ustawienia autofocusu z 0.6s na 0.3s w XZ3. No, ale czy wydając ponad 3tys.zł za smartfona oczekujesz takich właśnie zmian?
Rola recenzenta, w jakiej teraz jestem, jest dla mnie cholernie niewdzięczna.
Bo bardzo, ale to bardzo chwaliłem wcześniejsze Xperie za zdjęcia wykonywane dokładnie tymi samymi podzespołami. Co więcej – te zdjęcia zrobione XZ3 i umieszczone w tej recenzji, które możesz oglądać – rzeczywiście wciąż wychodzą świetnie. Nawet, jak weźmiesz pod uwagę, że dostajemy jasność optyki, która jest od lat już we flagowcach zupełnie nie spotykana (f/2.0), a jeśli już to wyłącznie przy jakimś dodatkowym obiektywie (ale nie tym głównym!), no to przyznasz mi rację, że jak na zdjęcia uchwycone zimą (bo o tej porze roku testuję ten model), ich szczegółowość, doświetlenie, znikomość szumów, ładne i nieprzepalone biele – mówią wiele dobrego o aparacie w Xperii XZ3.
Jak na moje oko – wiążąc się dzisiaj fotograficznie z Sony trzeba po prostu wiedzieć, czego mieć się nie będzie. I nie będzie się miało:
- kapitalnych zdjęć szerokokątnych,
- zdjęć w stylu supermacro,
- zaawansowanego trybu manualnego (to co oferuje w tym względzie od lat Sony to śmiech),
- zdjęć typowo portretowych z rozmytym tłem w najlepszej rozdzielczości,
- świetnych zdjęć nocnych wykonywanych na dłuższej ekspozycji nawet z ręki,
- zdjęć z optycznym zoomem,
- regulowania mechanicznej przysłony (tylko ostatnie Samsungi Galaxy S i Note) lub sterowania efektem przysłony w aplikacji aparatu,
- klimatycznych fotografii monochromatycznych w czerni i bieli,
- tak bogatych i niesamowicie trafnych nastawów przy rozpoznawaniu scen przez AI,
- świetnych – dosłownie pod palcem – trybów fotograficznych.
Za to stawiając na Sony można liczyć na bardzo dobre zdjęcia, ale:
- wyłącznie z większej odległości, a więc gł. panoramy lub pejzaże,
- ubogi tryb manualny,
- filmy w superzwolnionym tempie (960fps),
- fotki z efektem AR (np. wirtualnymi krasnalami i dinozaurami),
- zdjęcia z dźwiękiem,
- fotografie z efektem kreatywnym stylizującym kadry np. na rysunkowe komiksy, dawne czasy etc.,
- przeciętne autoportrety i zdjęcia bokeh.
Niemniej – jeśli wziąć pod uwagę, że wszystko to, co oferuje aparat Sony mają też konkurencyjne telefony ze średniej, a nawet często budżetowej półki – to wychodzi na to, że wciąż poruszamy się na poziomie bardzo podstawowych możliwości fotograficznych, które mają wszyscy dookoła i na prawie każdym smartfonie. Niech za przykład posłuży taki Xiaomi Pocophone F1, który w styczniu 2019r. otrzymał aktualizację, która pozwala filmować w 960kl./s., co do niedawna było domeną telefonów flagowych o dwa-trzy razy droższych.
I jeśli chodzi o aparat w Sony Xperii XZ3 to tyle, co mam do napisania. Ekscytacji brak. Tak samo, jak wielu progresywnych rozwiązań.
A robienie zdjęć przez tapanie w ramkę (tak, to możliwe dzięki Bocznemu Sensorowi) nie jest tak zajmujące, jak sfotografowanie z bliska zachwycającego kwiatu, owada, kropli rosy w skali macro. Pomimo więc szczerej sympatii i niezłych zdjęć – daję szkolną tróję. Bo, jak na flagowca wśród flagowców to, co fotograficznie oferuje Xperia XZ3 to dużo za mało…
BATERIA I CZAS PRACY NA JEDNYM ŁADOWANIU W SONY XPERII XZ3
Pod względem wydajności na jednym ładowaniu baterii – Sony Xperia XZ3 ma całkiem sporo do zaoferowania.
W smartfonie zastosowano akumulator o pojemności 3330mAh, jest też funkcja ładowania adaptacyjnego (Qnovo Adaptive Charging), nie zabrakło standardu ładowania bezprzewodowego (Qi), więc po zakupie dedykowanej podkładki można również w ten sposób podnosić ogniwo z kolan. No, a jeśli ktoś jest w podbramkowej sytuacji – skorzysta z planów w stylu STAMINA, które pozwalają zaoszczędzić energię, kiedy nie mamy dostępu do gniazdka elektrycznego, a będziemy jeszcze przez kilka godzin potrzebować działającego telefonu.
Nadal też jestem zadowolony z funkcji Ochrony Baterii. Bo właśnie dzięki wspomnianemu ładowaniu adaptacyjnemu – możliwe jest utrzymanie ogniwa w dobrej kondycji. Im szybsze ładowanie – tym akumulator prędzej traci na swojej wydajności i żywotności. Jeśli więc Xperia XZ3 rozpozna, że podłączasz smartfona o stałych porach do ładowania – wydłuży cały proces, ale dzięki temu korzystniej wpłynie to w długofalowym okresie używania smartfonu na żywotność baterii.
W tym trybie smartfon ładuje się w miarę szybko do 90proc., a ostatnie 10proc. jest doładowywane na krótko przed tym, zanim znowu sięgniesz po telefon. Dlatego tego typu ładowanie najlepiej sprawdza się wieczorami, przed snem. Wówczas zawsze rano, tuż przed obudzeniem, urządzenie będzie odpowiednio naładowane.
W moim codziennym użyciu Sony Xperia XZ3 działała mniej więcej półtorej doby.
Czasami zbliżałem się do dwóch dób, ale na pewno w zasięgu były mocne 24h i czasy zbliżające się do 40h. Smartfon pozwalał na ok. 3.5h do 5h SoT, czyli pracy na włączonym wyświetlaczu. Realnie więc nie jest to najlepszy czas, bo pokazuje że faktyczny użytek z telefonu nie jest jakoś nadzwyczaj długi, ale też nie mogę powiedzieć, abym miał do tego pretensje.
Zwróć uwagę, że Xperia XZ3 posiada stosunkowo niewielkie ogniwo w stosunku do zastosowanego hardware, a szczególnie potężnego wyświetlacza z bardzo wysoką rozdzielczością. Takiego wyświetlacza, który nie posiada opcji zmiany tej rozdzielczości. Jak dla mnie to duży atut, że mimo wszystko XZ3 tak na tych rozwiązaniach przy jednym ładowaniu pracuje.
OPINIA O SONY XPERII XZ3
Podsumowując Sony Xperię XZ3:
- Wzornictwo ładne, ale nieergonomiczne, ze źle umiejscowiony czytnikiem linii papilarnych.
- Wyświetlacz pierwsza klasa. Mucha nie siada.
- Bebechy to mocna podstawa z nowymi funkcjami, które poza Smart Launch w aparacie – zupełnie się nie udały i są nie do obsłużenia (przynajmniej przeze mnie).
- Wydajność świetna w aplikacjach i grach, ale w kontakcie z interfejsem brakowało żwawości. Zobaczymy na jak długo rozwiązała ten problem ostatnia aktualizacja.
- System na dobrym, zaawansowanym poziomie, ale pozbawiony wielu charakterystycznych dla Sony dodatków, usprawnień. Nowe funkcje skrzętnie ukryte i trudne do zlokalizowania.
- Aparat wciąż wykonujący jakościowo dobre zdjęcia, ale tak naprawdę to już nie sprzęt na dzisiejsze czasy. Brakuje nie tylko podwójnej optyki, ale też takich zmian, które konkurowałyby z całą czołówką.
- Bateria po raz kolejny z udanym ładowaniem adaptacyjnym i sensownym zarządzaniem energią. W codziennym użytku na ocenę dobrą.
Sony Xperia XZ3 to smartfon będący nadal multimedialnym kombajnem.
Z wierzchu wygląda tak, jakby mu niczego nie brakowało. Ale po wejściu do środka okazuje się, że ucieka wiele znanych dotąd patentów, inne rzeczy są nie ruszone i niezmienne od kilku ostatnich edycji telefonu. Brak konkurencyjności lub chociażby sensownej oferty fotograficznej na tle całej chińskiej i koreańskiej konkurencji, jest tutaj wręcz mrożący.
Na ten moment, kiedy wstukuję te słowa, na stronie internetowej produktu – Xperia XZ3 cieszy się bardzo dobrymi opiniami, więc biorę na tzw. klatę niezadowolonego Czytelnika/Czytelniczkę, którzy mogą zmieszać mnie z błotem. Wedle opinii, które zostawili na stronie Sony – wygląda na to, że to są niemalże sami zadowoleni klienci. Wątpię, by były to komentarze moderowane – bo sporadyczne negatywne opinie też się trafią, ale przytłaczająca większość, jest jak najbardziej na plus. Z pięciu gwiazdek ogólna ocena to cztery i pół.
Ale, kiedy wklikniesz się w te opinie, to okazuje się, że… nie pochodzą one od klientów tylko z Polski…
Pochodzą od klientów również anglojęzycznych… Nie powiem – zdębiałem. Czyżby brakowało głosów tylko od nas? Przy okazji okazuje się, że te osoby też najwyżej oceniają wyświetlacz, a audio jest u nich dopiero na trzecim miejscu. Aparat na czwartym. Dodam, że zajrzałem do tych ocen dopiero kończąc swoją recenzję. Czuję więc, że finalnie dobrze opisałem ten produkt. Nie rozumiem jednak skąd tak wysoki poziom zadowolenia?
Napisałem wszystko, co powyżej z perspektywy osoby, która ma poczucie, że zna środowisko Sony Xperia bardzo dobrze, a to doświadczenie poparte jest wieloletnimi testami i kontaktem z portfolio producenta na każdym poziomie cenowym. Przez moje dłonie przechodzą Xperie budżetowe, średniopółkowe i flagowe. Stąd uważam, że najlepiej wypadły zdecydowanie w ostatnim czasie Xperia XZ Premium oraz XZ2. Możliwe, że zaliczę do tego grona również XZ2 Premium, gdy już znajdzie się w moich dłoniach, ale póki co utknąłem na mieliźnie z XZ3.
Na początku tej recenzji wskazałem, że firma Sony swoją Xperią XZ3 sprawia wrażenie, jakby trzymała rękę na pulsie.
Przemawiają za tą tezą takie zmiany, jak Boczny Sensor z Side Sense oraz Smart Launch. Pierwsza opcja dodaje funkcje związane z obsługą gestami, druga wpływa na obsługę aparatu. Niestety realizacja tych pomysłów okazała się marna i nie wyczerpuje potencjału tych opcji. Jakkolwiek druga jeszcze się broni, tak pierwsza musiałaby być zupełnie przebudowana.
Na pewno dużym krokiem, jest postawienie na tak oszałamiający wyświetlacz, któremu trudno znaleźć na rynku sensownego konkurenta. Moim zdaniem ekran OLED od Sony dominuje nad panelami od LG i Samsunga. A przynajmniej było tak w końcówce roku 2018. i jest na początku roku 2019, ale nie sądzę, by jakościowo utarły nosa Sony propozycje konkurentów (chociaż – kto wie?). Dobrze też, że ktoś oferuje piękny ekran bez wcięć, wycięć i innych udziwnień, a dopracowuje jakość samego obrazu, która jest zjawiskowa.
No, ale ekran to nie jest innowacja, która zmieniałaby reguły gry. Xperia XZ3 nie jest też jakościowym skokiem względem XZ2. Nie jest też specjalnie konkurencyjna wobec nowych telefonów Xiaomi, Samsunga, Huawei. Xperia XZ3 to Xperia wg mnie najmniej kompletna, uboższa o fajne rozwiązania, doposażona o te mniej efektywne.
Nie pozostaje nic innego, jak czekać na XZ4…
-
WZORNICTWO I WYKONANIE
-
APARAT
-
HARDWARE
-
BATERIA
-
CENA/JAKOŚĆ