SŁOWEM WSTĘPU
Ciężko rozpocząć tę recenzję. Z prostego względu. Ma na to wpływ niemalże przewidywalny ciąg wydarzeń. Podczas premiery Sony zapewnia nas, że to najlepsza Xperia jaką dotychczas wiedzieliśmy, nakazuje nam się nią zachwycać, informuje nas o niesamowitych rzeczach – szczególnie związanych z aparatem – na co ja bloger technologiczny, a także zwykły konsument, z niecierpliwością czekam. Przychodzi ten moment, kiedy dostaję urządzenie do ręki i czuję ten zawód, gdy okazuje się, że mam za zadanie zrecenzować Ci nie najlepszą z dotychczasowych Xperii, tylko kolejną Xperię. Niestety.
Sony Xperia XZ to smartfon, na który czekałem. Po przejściowej serii X, która moim zdaniem wniosła pewien powiew świeżości w szeregach Sony, oczekiwałem, że prawdziwy flagowiec jakim jest XZ zrobi różnicę. Nie tylko z założenia będzie – ale tak naprawdę stanie się najlepszą Xperią w historii, która siłą rozpędu zacznie mocno naciskać na konkurencję.
Niestety tego nie doświadczyłem. Ubolewam nad tym i zawiodłem się po raz kolejny, bo na ten strzał prosto w twarz czekam już od dobrych kilku lat. Naprawdę chciałbym być zaskoczony w ten sposób. Sony niestety mi tego nie dostarcza i choć to nadal tworzy bardzo dobre urządzenia – i takim jest model XZ – charakteryzujące się solidnością, to w kontekście rywali w mojej opinii wyraźnie odstaje. Nie wydajnością czy kulturą pracy, ale charakterem i tym nieopisanym elemem, po wymienieniu którego od razu wiesz, o jakim smartfonie mówię. W tym kontekście Sony Xperia XZ pozostaje dla mnie smartfonem bez emocji i temperamentu. Jest niczym chłodna kalkulacja.
WZORNICTWO I WYKONANIE SONY XPERII XZ (F8332)
Wzornictwo Sony od zawsze prowokowało do dyskusji. Jedni doceniali monolityczną i dopracowaną do perfekcji wizję. Inni czekali na rewolucje i zachwyty. U mnie wyglądało to zawsze tak, że ostatecznie byłem gdzieś pomiędzy. Wraz z premierą byłem żądny zmian, a później podczas testów czułem satysfakcję.
Ostatecznie świat Xperii doczekał się zmian i to nie małych. Zapoczątkowała je trójka spod znaku X, teraz przyszedł czas na kolejne modele w tym flagowca – XZ. Nie wiem, jakie były Twoje pierwsze wrażenia, ale przyznam się bez bicia. Kiedy ja zobaczyłem Xperię XZ – pierwsze skojarzenie, jakie przyszło mi do głowy to… o cholera, wygląda jak powerbank. Szczególnie, gdy okazało się, że smartfon ten można spokojnie postawić na dolnej krawędzi. Cóż, przynajmniej można zrobić fajne zdjęcia do recenzji.
Już tak bardziej poważnie, to w porównaniu z poprzednikami – mam na myśli Xperie Z – flagowiec Sony “przypakował”, stał się mniej smukły, bardziej potężny, może nawet bardziej męski – lecz mimo wszystko projektanci poszli z tym wzornictwem w stronę toporności, pomimo zastosowania licznych zaokrągleń, których na tak dużą skalę w Xperiach dotychczas brakowało. Jak widzisz nasuwa mi się sporo określeń, ale nie są to jednoznaczne przymiotniki, bowiem do każdego z nich brakuje mi kropki nad i. Być może dlatego, że projektantom Sony udało się uchwycić kilka cech, dzięki którym będzie XZ pasować do każdej dłoni i każdego użytkownika. Coś w tym zdecydowanie jest.
Michał Brożyńśki w swojej recenzji Xperii X Compact wspomniał, że nowe wzornictwo zaproponowane przez Sony uderza w nutę retro, a zarazem ociera się o nowoczesność. Trudno się z tym nie zgodzić, ale ja od siebie dodałbym, że jest tu sporo klasyki i spokoju. Bez wzorniczych szaleństw, specyficznych elementów, przez co traci na tym charakter urządzenia. Innymi słowy z tym smartfonem nie poczujesz się wyjątkowo. Dlatego zgodzę się z Naczelnym po raz drugi – nowe wzornictwo będzie miało tyle samo przeciwników co zwolenników. Tradycjonaliści poczują satysfakcję, a reszta może nosić w sobie pewną dozę niechęci.
Żałuję, że Japończycy nie wzorowali się bardziej na Xperii X Performance, która dla mnie jest aktualnie numerem jeden pod kątem wzornictwa w portfolio Sony. Ostatecznie akceptuję nowe podejście, choć nie ma wiele rzeczy, które zwróciły pozytywnie moją uwagę. Tak jak chociażby zaokrąglone krawędzie na pleckach – delikatnie, wręcz niedostrzegalnie, ale mimo wszystko odczuwalne, co przenosi się na bardzo dobrą ergonomię. Doceniam solidność, przez co nie mam wrażenia, że przy pierwszym lepszym upadku Xperia XZ się rozleci. No i w zasadzie to tyle. Wady?
Niesamowicie palcująca się obudowa – szczególnie plecki. OK, ta cecha akurat dotyczy co drugiego smartfona, ale razi mnie inna rzecz. Trudność doprowadzenia tyłu do całkowitej czystości. Materiał – wysokiej jakości metal o nazwie Alkaleido – wyśmienicie prezentuje się na zdjęciach promocyjnych. W rzeczywistości również, pod warunkiem że nie został popalcowany, ale tego nie da się uniknąć i już po kilkunastominutowym korzystaniu, smartfon robi się nieprzyjemnie śliski, przez co nie mam ochoty go brać do ręki. To są niuanse, ale mnie one drażnią. Dlatego też, od razu zaopatrzyłbym się w etui. Zresztą zobacz sam(-a) jak to wygląda.
Na osobną uwagę zasługują boczne przyciski, które ładnie wtapiają się w tło, ale są praktycznie wierną kopią poprzedników, przez co trochę mi nie pasują do tego świeżego podejścia.
Podsumowując. Całościowo, nie była to dobra zmiana. Czuję nie tyle zawód, co brak emocji. Owszem, urządzenie trzyma się pewnie w dłoni, ale niuanse estetyczne potrafią odebrać przyjemność z obcowania z tym smartfonem. Wiem. To tylko produkt, metal itp. – a przynajmniej niektóre osoby tak mogą skomentować moje uwagi, ale dla mnie to również uczucia i emocje, jakie towarzyszą przy kontakcie z danym sprzętem. Ten model jest pozbawiony tych cech.
Xperia XZ to dla mnie dobra, sprawdzona klasyka, której nie ma za co krytykować, ale też nie ma się nad czym zachwycać. Będzie w tym trochę hipokryzji, ale ostatecznie wolę wzornictwo z Xperii Z5, a już najbardziej z X Performance.
WYŚWIETLACZ W SONY XPERII XZ (F8332)
W tym miejscu można rozpocząć debatę nad tym, czy Sony powinien zmienić rozdzielczość w swoim flagowym produkcie i odstawić Full HD? Tak naprawdę ilu użytkowników – tyle opinii i moglibyśmy dyskutować w nieskończoność.
WYŚWIETLACZ W SONY XPERII XZ F8332 | |
Rozdzielczość | Full HD 1080p |
Przekątna | 5,2 cala |
Inne cechy | Mechanizm przetwarzania obrazów X-Reality, dynamiczne poprawianie kontrastu, inteligentne sterowanie podświetleniem, możliwość zmiany balansu bieli |
Rozdzielczość proponowana we flagowych Xperiach nie zmienia się od lat. Podobnie z innymi rzeczami. W dalszym ciągu jest to autorski wyświetlacz TRILUMINOS, dostosowany do urządzeń mobilnych, wspierany przez technologię X-Reality. Mieszanka dająca świetny obraz, dobre kąty widzenia i piękne kolory. W zasadzie nic dodać nic ująć. Czego chcieć więcej?
Sony pokazał już w modelu Xperia Z5 Premium, że potrafi stworzyć ekran i to działający w rozdzielczości 4K, choć jak zapewne pamiętasz, nie można było jej doświadczyć cały czas. Model ten traktowany chyba bardziej jako ciekawostka i pokaz siły, był ostatecznie ciekawym, ale od tego czasu producent nie zrobił kolejnego kroku.
I choć Full HD wygląda w XZ naprawdę pięknie, to uwierz mi, że wielka szkoda, że Sony tak uparcie trzyma się tej rozdzielczości. Dzisiaj, gdy coraz więcej producentów stawia na QHD dobrze by było, gdyby Sony również przystąpił do tej rywalizacji. Jestem przekonany, że ich ekran w 2K wyglądałby fenomenalnie i stanowił ogromną konkurencję dla chociażby Samsungów czy LG. Przez ten konserwatyzm Xperia XZ traci, bo kolejny element, którym mogłaby się wyróżnić, zostaje szybko zdławiony.
Wiem, że Sony nie bawi się w wirtualną rzeczywistość taką jak Samsung, bo nie musi. Ma Playstation VR, niemniej naprawdę chciałbym zobaczyć wyższą rozdzielczość w kolejnej edycji flagowca spod znaku Xperii. Ty też byś chciał/a, ale jeszcze o tym nie wiesz ;).
Tradycyjnie Sony pozwala dostosować pod swoje potrzeby balans bieli, możesz również zdecydować, w jaki sposób ma być ulepszony obraz. Do wyboru jest X-Reality dla urządzeń mobilnych lub tryb superżywych kolorów. Ja osobiście korzystałem z tego ostatniego, który przypadł mi do gustu. Pomimo wyraźnej poprawy kolorów, nie stają się one cukierkowate, przez co w dalszym ciągu wszystko wygląda naprawdę świetnie.
Będąc jeszcze przy wyświetlaczu Sony – pozwala on również na uśpienie, jak i wybudzenie telefonu poprzez dwukrotne stuknięcie w ekran. Oczywiście nie jest to jego fizyczna cecha, a software-owa – niemniej lubię z niej korzystać, gdy jest dostępna.
WYDAJNOŚĆ SONY XPERII XZ (F8332)
O wydajności Xperii XZ można byłoby się albo rozpływać, albo uciąć w jednym zdaniu. Flagowiec Japończyków działa niesamowicie płynnie, przyjemnie, zachowując swoją wydajność w każdym momencie. Bez względu na to co robisz i ile byś zadań powierzył/-a tej Xperii. Kultura pracy to prawdziwa klasa i wpływa na to ma nie tylko mocny hardware, ale także lekka nakładka.
Jeśli chodzi o wyposażenie, jest ono standardowe jak na flagowce roku 2016. A to oznacza, że producenci powinni tym bardziej dołożyć coś od siebie, co wyróżni produkt od konkurencji. Praktycznie wszyscy korzystają z tym samych podzespołów, przez co kwestia wydajności mocno opiera się na optymalizacji oprogramowania. Sony jednak potrafi sprostać zadaniu – choć nie wszędzie (patrz aplikacja aparatu). Warto również zauważyć, że model XZ ma 3 GB pamięci RAM, przy czym część producentów korzysta z 4., ale akurat w tym przypadku muszę przyznać, że Xperia radzi sobie świetne i ten 1 GB nie robi różnicy.
Trudno zachwalać bardzo dobrze działający czytnik linii papilarnych, bo te działają świetnie praktycznie w każdym flagowcu, a nawet w klasie średniej. Niemniej warto odnotować, że Sony również w tym względzie należy do czołówki.
Będę o tym wspominał przy okazji baterii, ale przede wszystkim brakuje – po raz kolejny – bezprzewodowego ładowania. Jak dla mnie elementarna rzecz w tej klasie i tutaj Sony się na pewno nie popisał. Szkoda.
Specyfikacja SONY XPERII XZ (F8331) | |
Procesor | 64-bitowy procesor Qualcomm Snapdragon 820 |
Pamięć masowa i operacyjna | 32 GB ROM eMMC / 3 GB RAM / gniazdo kart MicroSD do 256 GB |
Łączność | A-GNSS (GPS + GLONASS), Wi-Fi Miracast, Technologia bezprzewodowa Bluetooth 4.2, DLNA Certified, Google Cast, NFC, nano-SIM, USB typu C |
Technologie związane z dźwiękiem | Technologia High Resolution Audio (LPCM, FLAC, ALAC, DSD), DSEE HX LDAC, Cyfrowa eliminacja hałasu, Clear Audio+, Dźwięk przestrzenny S-Force Front, Nagrywanie w stereo |
Wymiary | 146×72×8,1mm |
Waga | 161g |
SYSTEM, APLIKACJE, MULTIMEDIA W SONY XPERII XZ (F8332)
Sony bryluje zawsze w tym akapicie, a z drugiej strony mam niestety wrażenie, że jest coraz gorzej, choć potencjał jest duży. I choć świat Xperii w pierwszej chwili daje poczucie, bardzo przyjemnego środowiska, to przy dłuższym użytkowaniu łapiesz się na tym, że nie korzystasz z takich elementów jak Xperia Lounge, czy sklep What’s New, które potrafią odrzucić już na początku, a nawet jeśli nie, to nie potrafią przykuć na dłużej uwagi użytkownika.
Nie zmienia to faktu, że lubię pracować na smartfonach Xperii m.in. za podejście do nakładki. Parę razy podkreślaliśmy, że nakładka Sony to raj dla minimalistów, fanów Nexusów i czystego Androida. Xperia XZ niczego w tym względzie nie zmienia. Nadal panuje tu minimalizm, oszczędność, przejrzystość, a zarazem konserwatyzm. Jedno jest pewne. Jeśli jesteś fanem/fanką miliona urozmaiceń, które preferują smartfony Huawei czy Xiaomi to środowisko Xperii Ci nie będzie leżeć, bo to zupełnie przeciwległy biegun.
Cieszy mnie ta prostota, lubię ją i jeśli korzystałeś/-aś dotychczas z innych modeli Sony nie będziesz zaskoczony/-a i poczujesz się, jak w domu. Jeśli to pierwsza Twoja przygoda ze środowiskiem Sony to co w nim znajdziesz?
New Suite, czyli Wiadomości – aplikacja, która zbiera najistotniejsze informacje ze świata z najróżniejszych kategorii. Oczywiście, możesz ją odpowiednio spersonalizować pod siebie, dodając ulubione strony. Gdy tylko wydarzy się coś istotnego, dostaniesz również powiadomienie, tak więc zawsze dzięki tej aplikacji wiadomości masz z pierwszej ręki. Jest do dobry odpowiednik samsungowego Upday, choć dla mnie mniej czytelny, no i nie redagowany przez żywych redaktorów.
Xperia Lounge – mam problem trochę z tą aplikacją. Z pozoru wygląda wszystko świetnie. Jest to bowiem miejsce, gdzie możesz wziąć udział w licznych konkursach, znajdziesz tu sporo dedykowanych motywów, obejrzysz trailer filmu, wyszukasz wskazówki, jak najlepiej wykorzystać swojego smartfona. Mocno podkreślona jest tu także współpraca Sony z UEFA, a więc raj dla kibiców piłki nożnej. Jest też okazja odebrać kod do aplikacji Privilege Plus, gdzie uzyskasz dostęp na przykład do filmów, czy też innych bonusów.
Generalnie jest w Loiunge wszystko i nic. Wiadomości często się powielają, brakuje także prawdziwych rarytastów, na przykład półrocznej substrykcji do Spotify, z którym Sony przecież współpracuje. Takich rzeczy tu niestety nie znajdziesz. W zamian za to Sony kusi Cię m.in. darmowymi motywami…, albo zachęca do udziału w konkursie, gdzie można wygrać filmowy plakat. Może jestem rozpieszczony przez Samsunga, ale niestety Japończycy muszą się jeszcze dużo nauczyć. Idzie to w dobrym kierunku, ale to jeszcze nie to.
What’s New – kolejny element, bez którego spokojnie można byłoby się obejść. To sklep z aplikacjami, w którym polecane Ci są najróżniejsze propozycje, czy to aplikacje Sony, czy też firm trzecich. Nic szczególnego. Wygląda to trochę jak nakładka na Google Play, ale Japończycy w ten sposób zamiast prowadzić swój sklep, którym niegdyś był Sony Select, promują wybrane rozwiązania, które bardziej się im opłacają np. poprzez współpracę z jakimś partnerem.
Track ID – aplikacja ta przewija się przez wszystkie modele Xperii, dostępna była jeszcze w pierwszych modelach Xperii Z. Pomoże Ci ona zidentyfikować utwór muzyczny, który na przykład leci w radio, a Ty zastanawiasz się kto jest wykonawcą.
Movie Creator – dla fanów tworzenia krótkich filmików ze zgromadzonych w swoich zasobach zdjęć i filmów. Nie odznacza się dużym stopniem zaawansowania, wystarczy kilka minut by ładnie spleść na przykład fotki z jednego dnia w ciekawy filmik. Przy dużej ilości zdjęć, na pewno będzie się to znośniej oglądało.
Szkic – aplikacja do rysowania. Prosta, bez żadnych udziwnień. Tylko, po co mi taka aplikacja? Gdyby to było jeszcze dopracowane bardziej w charakterze notatnika – w stylu, jaki zaproponował np. LG w Quick Memo Plus to bardzo proszę. A tak, Szkic nadaje się co najwyżej do zabawy.
Ogólnie rzecz biorąc tych aplikacji jest całkiem sporo, tylko niestety jakoś do mnie nie przemawiają. Z wymienionych przeze mnie, tak naprawdę żadna z nich nie jest czymś bez czego nie wyobrażam sobie pracy na Xperii. Z jednej strony chwali się, że Sony próbuje rozbudować swoje środowisko, ale mam wrażenie, że robi to trochę bez pomyślunku. Czuję się w tym wszystkim zagubiony. Jest jednak wyjątek.
Lifelog – zgodnie z aktualną modą na bycie fit, Sony dba również o swoją aplikację, by ta była w dobrej formie. Praktycznie każdy z większych producentów posiada taką apkę i choć nie ma tutaj wielkiej filozofii, w głównej mierze są one od rejestrowania naszej aktywności, to Lifelog jest naprawdę dobrze zaprojektowana i skrojona pod każdą osobę. Zarówno te aktywne fizycznie, jak i trochę mniej.
Aplikację możesz zainstalować także na innym smartfonie niż Sony, tak więc warto ją wypróbować. Stanowi bowiem świetną odpowiedź na chociażby S Health Samsunga. I chociaż ja sam swoją aktywność rejestruję w Garmin Connect, to z aplikacji Japończyków korzystałem z przyjemnością. Jeśli posiadasz dodatkowo jedno z urządzeń Sony z kategorii wearables, będziesz mógł/-a wykorzystać jeszcze bardziej możliwości Lifelog.
Na koniec jak zawsze zostawiam sobie jakość dźwięku. A ten jest totalny. Nie do przebicia w żadnym smarfonie. Nie miałem okazji porównać co prawda bezpośrednio chociażby z LG G5 i jego muzycznym modułem, ale szczerze wątpię, by Sony oddało palmę pierwszeństwa pod tym kątem. Co tu dużo pisać – słuchanie muzyki w tym smartfonie to poezja i miód dla uszu. Naprawdę dziwię się Sony, że uparcie promuje aparat i fotografię, zamiast położyć większy nacisk właśnie na brzmienie tego smartfona. Nie tylko zresztą tego modelu, każda Xperia brzmi dobrze, a już szczególnie flagowe. Niestety ktoś najwidoczniej nie widzi w tym zalety Xperii XZ i w dalszym ciągu marketingowo ten element jest traktowany po macoszemu.
Co sprawia, że Sony wiedzie dźwiękowy prym? Technologia High Resolution Audio, kodek LDAC wspierający brzmienie bezprzewodowe, system DSEE HX, który poprawia jakość skompresowanych plików, a więc sprawdzi się najlepiej w muzyce dostępnej w serwisach streamingowych np. w Spotify czy Deezerze. W przeciwieństwie do LDAC, DSEE HX (dostępne są tylko przy słuchawkach przewodowych), mamy też Clear Audio+, który ma za zadanie optymalizować ustawienia dźwięku. Jest jeszcze S-Force Front Surround, który sprawdza się przy odtwarzaniu z głośnika i daje poczucie dźwięku przestrzennego. Oczywiście można go włączyć również mając na uszach słuchawki.
Jest jeszcze dostępny korektor, w którym możesz ustawić sobie parametry wedle uznania. Uff, trochę tego jest. Generalnie nie czuję nigdy potrzeby zagłębiania się co i dlaczego działa w ten a nie inny sposób, ale tutaj wielkie ukłony – po raz kolejny – dla Japończyków za dostarczenie do moich uszu wspaniałej jakości dźwięku.
APARAT W SONY XPERII XZ (F8332)
Dochodzę do tego akapitu i w głowie mam słowa “ale to już było…”. Na pierwszy rzut oka, patrząc jako przeciętny użytkownik – nie zmieniło się nic. Sony wciąż uparcie trzyma się swojej rozdzielczości, która robiła wrażenie może przy Xperii Z2. Teraz, gdy walka na megapiksele jest nieaktualna, chciałbym zobaczyć nowe podejście pod tym kątem. A Sony ma sprzęt, ma hardware, więc nie widzę problemu, by taką zmianę zastosować.
A skoro już tu jesteśmy, to sensor zastosowany w Xperii XZ jest dokładnie taki sam, jak w na przykład Xperii Z5 z końca 2015 roku, czyli IMX300. Jeśli dodać do tego jeszcze tę samą aplikację, to z punktu widzenia Kowalskiego i Nowaka otrzymają oni dokładnie ten sam aparat. I powstaje pytanie. Czy warto pod tym kątem zmieniać telefon? Czy Sony rzeczywiście dokonał jakiś istotnych zmian? Z boku wydaje się, że nie. Ale jak zawsze – istotne są szczegóły.
Aparat tylny w Sony Xperii XZ:
- ilość efektywnych pikseli – 23 Mpx,
- przekątna i typ matrycy – Exmor RS 1/2,3 cal,
- rozmiar pojedynczego piksela – 1,1µm (mikrona),
- przysłona – f/2.0, szerokokątny obiektyw typu G o ogniskowej 24mm,
- stabilizacja obrazu – tak, 5-osiowa Steady Shot,
- doświetlenie – LED,
- autofocus – tak, hybrydowy z detekcją fazy,
- nagrywanie wideo – tak, w rozdzielczości 4K,
- funkcje dodatkowe – technologia potrójnego przetwarzania obrazu.
Aparat przedni w Sony Xperii XZ:
- ilość pikseli – 13 Mpx,
- matryca – Exmor R,
- przysłona – f/2.0, szerokokątny obiektyw o ogniskowej 22mm.
Nie zmienia to jednak faktu, że gdybym miał jednym tchem wymienić zmiany, to byłoby to właściwie niemożliwe. Chcąc jednak zgłębić ten temat, poprosiłem Sony o podesłanie poprzedniego flagowca – Xperię Z5, bym mógł sprawdzić, jak XZ wypadnie bezpośrednio w konfrontacji z Z5. I wiesz co? Dopiero, gdy zderzyłem fotograficznie te dwa smartfony – poczułem różnice i progres na korzyść XZ. Wcześniej niestety ciężko mi było to dostrzec i z pewną ulgą mogę napisać, że jest pod kilkoma względami lepiej. Ale, czy jest naprawdę świetnie? Obawiam się, że nie.
Zacznę może od tego, że w końcu odczujesz różnicę przy łapaniu ostrości z bliższych odległości. Dotychczas Xperie, także te z niższych półek, miały z tym dość istotny problem. Xperia XZ nie rozwiązuje problemu idealnie, ale nie musiałem w końcu przy robieniu zdjęć stać w miejscu, męcząc się z uchwyceniem kadru tak, jak to zaplanowałem. Strasznie to było irytujące i choć Xperii XZ daleeeko do chociażby Galaxy S7/S7Edge to plus chociaż jest taki, że działa to sprawniej. W ogólnym odbiorze jednak, aparat (w stosunku np. do wspominanego Samsunga) działa bardziej ociężale, tak jakby brakowało mu mocy i szybkości. Cały proces robienia zdjęcia – łapanie ostrości, wciśnięcie migawki, zapisywanie go jest w ogólnych rozrachunku długi. W innych smartfonach z tej klasy, LG G5, Huawei P9, czy wspomniany Galaxy S7 to zupełnie inna bajka. Tam zdjęcia robią się wręcz same. Pstryk, pstryk, pstryk, pstryk, jedno za drugim. Tutaj kłania się po raz kolejny m.in. optymalizacja softu.
I w tym kontekście z przykrością stwierdzam, że Sony fotograficznie stoi daleko w tyle za konkurencją. Szybkość łapania ostrości, tryb makro (o nim za chwilę), aplikacja, czy nawet jakość zdjęć, choć ta zawsze pozostaje w pewnych ramach dyskusyjna. Zawsze bowiem znajdą się zwolennicy jak i przeciwnicy. Nie zmienia to faktu, że testując aparat w Xperii XZ nie zachwycałem się żadną funkcją, nie czułem wręcz chęci do robienia zdjęć.
W LG G5 myślałem tylko o aparacie szerokokątnym, w Huawei P9 o trybie monochromatycznym, przy SGS7 o nocnych zdjęciach, z kolei LG V10 to świetny tryb manualny. Przy Xperii XZ trudno mi wymienić choć jedną charakterystyczną cechę aparatu. Na pewno nie będą nią efekty AR, nie dość, że ciągle te same (a nowe są często płatne), to powielają sporo tych samych schematów. To dobra zabawa na jeden wieczór.
Tryb HDR nie robi różnicy, jak w LG czy Samsungach. Tryb manualny? Niby jest, ale nie taki, jakiego bym oczekiwał. Rozdrobnienie go na poszczególne dodatkowe aplikacje wprowadza moim zdaniem chaos. Ciężko tak naprawdę cokolwiek tutaj znaleźć. Zakładając jednak, że Ci to nie przeszkadza, to jak chciałbyś/chciałabyś robić zdjęcia na długim czasie naświetlania, kiedy telefon pozwala Ci ustawić czas maksymalnie na sekundę? Przy części zdjęć to wystarczy, efekt rozmycia jadących aut będzie wyglądał dobrze, ale jeśli lubisz bawić się ustawieniami i kombinować z aparatem, to według mnie nie znajdziesz tu inspiracji. Przynajmniej nie takich, jak u konkurencji.
Kolejna rzecz – scenerie. Jest ich dużo, nie ze wszystkich skorzystasz, ale dlaczego uaktywniają się one tylko przy maksymalnej rozdzielczości 8 Mpx?
Tryb makro. Nieszczęsny tryb makro. Nie powinien się nawet tak nazywać, bo zdjęcia które wykonasz nawet nie dają namiastki makro. Sony zastrzega sobie, że aby uzyskać pełną ostrość, smartfon ma być oddalony o kilkanaście centymetrów od obiektu. Nie jest to nawet istotne ile to ma być, wystarczy bowiem rzut oka na porównanie z konkurencją. Różnice widać jak na dłoni. Xperia XZ nie miała lekko bo akurat pod ręką miałem Galaxy S7 Edge, ale to doskonale pokazuje, wręcz fizycznie – jak wiele brakuje do poziomu reprezentowanego przez innych graczy. Spójrz sam/-a. Po lewej zdjęcia zrobione Xperią XZ, po lewej Samsungiem Galaxy S7 Edge.
Żeby jednak nie było, że jestem zbyt surowy. Producent zapewnia trzykrotnie większą precyzję przetwarzania obrazu, która ma za zadanie dostarczyć zdjęcie ostre, nawet gdy warunki oświetleniowe nie zawsze są idealne. Takie akurat miałem cały czas – w końcu za oknami dominuje szara jesień. Ciemny listopad okazał się dobrym testerem trudnych ujęć, koncentrujących się np. na poruszanych przez wiatr liściach. Jak to wyszło zostawiam Twojej ocenie, ale myślę, że tutaj Xperia XZ poradziła sobie bardzo dobrze. Oczywiście zawsze może zdarzyć się lekko poruszony szczegół, niemniej akurat w tym przypadku muszę oddać honory Sony.
Na słowo uznania zasługuje również szybkość uruchamiania. Tutaj przydaje się fizyczny spust migawki. Wystarczy przycisnąć go, by aparat był gotowy do pracy. Sony podaje liczbę 0,6 sekundy. Czy dokładnie tyle jest nie wiem, ale w porównaniu z Xperią Z5 różnica jest diametralna – około 1-2 sekund, a to przepaść. Xperia XZ na tym polu działa równie szybko, jak Galaxy S7.
Xperia Z5 miała duże tendencje do przepalania fotek. W testowanym modelu ciężko mi stwierdzić jednoznacznie, czy jest poprawa, gdyż najlepiej można to zaobserwować, gdy dopisuje pogoda, jednak tego typu kwiatki, jak poniżej – niestety się zdarzały…
Pamiętam, że przy testach Xperii Z2 bardzo spodobał mi się efekt Nieostrego tła. Polega on na tym, że aparat wykonuje dwa zdjęcia, dzięki czemu efekt rozmycia jest mocniejszy i w założeniu ma przypominać ten z lustrzanek. Niestety algorytm nadal jest nieprecyzyjny i nie zawsze wygląda to idealnie. Kierując mocą efektu na pewno należy zachować przy nim umiar. Po tylu latach Sony mógłby dopracować tę aplikację, choć obiektywnie patrząc – Xperia XZ radzi sobie na tym polu na podobnym poziomie, co Huawei P9.
Na koniec należy odnotować dobrej jakości zdjęcia z przedniego aparatu. Sony coraz częściej stawia na 13 Mpix matrycę, co jest strzałem w dziesiątkę, przy nieustającej modzie jaka panuje na selfie. Spodobał mi się sposób zmiany kamery. Wystarczy bowiem przeciągnąć palcem od górnej krawędzi ekranu, by przestawić się na przedni lub tylny aparat. Poza tym Sony pozwala również na selfie w trybie HDR, a także ręczne ustawienie balansu bieli czy ekspozycji. Znajdzie się również efekt gładkiej skóry, a także efekty AR. Sporo możliwości, choć jakoś nie przekonuje mnie nakładanie na twarz tygrysiej maski… Chociaż fani Snapchata powinni być zadowoleni…
Nie kręcę dużo filmów smartfonem, choć ostatnio zdarzyło mi się popełnić w ramach testów jeden lecz jeśli korzystasz często z funkcji filmowania, Xperia XZ ma dla Ciebie nie tylko standardowe 4K, ale także 5-osiową technologię SteadyShot. Eliminuje ona do minimum drganie rąk przy kręceniu własnych materiałów. W pełni technologię wykorzystasz niestety tylko przy rozdzielczości FullHD w 30 klatkach… Przy tej rozdzielczości możesz uaktywnić tryb Inteligentne aktywne, w 4K, czy 60 klatkach pozostaje już zwykły Standard.
Podsumowując. W stosunku do poprzednika jest lepiej, tylko to wciąż za mało, by stanąć ramię w ramię z konkurencją. Wciąż brakuje mi w tym aparacie czegoś co by mnie zwyczajnie zainteresowało, więc z roku na rok dostaję praktycznie to samo, czasem trochę poprawione, ale wciąż z tą samą złą aplikacją, której nie trawię. Źle zoptymalizowana i nie wyciągająca maksimum ze świetnego hardware’u. Dodatkowo bez porządnego i logicznego trybu manualnego.
ZDJĘCIA W PEŁNEJ ROZDZIELCZOŚCI DOSTĘPNE NA NASZYM KONCIE FLICKR
W momencie pisania tego tekstu smartfon nie pojawił się w zestawieniu strony DxOMark. Podejrzewam, że XZ znajdzie się w czubie tabeli. Wysokie miejsca okupuje Xperia Z5 i X Perfomance, więc zdziwiłbym się, gdyby testowany model zaniżył poziom. Przyznam, że bardzo ciekawi mnie, jakie miejsce zajmie Xperia XZ. Ranking rankingiem, ale ostatecznie nie poczułem mięty do najnowszego wydania aparatu Sony.
BATERIA I TEMPERATURA W SONY XPERIA XZ (F8332)
Zarządzanie energią zawsze było mocną stroną Sony. Praktycznie każdy model pod tym kątem działa rewelacyjnie. Długość działania na jednym ładowaniu, czy też bardzo dobre tryby oszczędności baterii w XZ nadal są w formie. Są jednak dwie istotne rzeczy. Plus i minus.
Zaletą jest Qnovo Adaptive Charging. Czyli technologia, która ma sprawić, że bateria w Xperii XZ będzie w znacznie lepszej kondycji niż u konkurencji i to nawet po długim użytkowaniu. Jak to działa? Bardzo prosty przykład – kto z Was podłącza telefon na noc do ładowarki? No właśnie. Robi to praktycznie każdy/-a, a przy średnio siedmiogodzinnym śnie, smartfon spokojnie zdąży się naładować. Niestety dla baterii, gdy jest w pełni naładowana, ciągłe wiszenie na zasilaniu nie jest wskazane. Xperia XZ działa w tym względzie inteligentnie.
Otóż Sony nazywa to intuicyjnym ładowaniem. Polega ono na tym, że smartfon wie, kiedy masz nastawiony budzik, więc ładuje się do 90 procent, a potem adekwatnie do godziny i czasu napełnia baterię do 100 procent, tym samym będąc gotowym na chwilę przed budzeniem. Muszę przyznać, że jest to świetne rozwiązanie, tym bardziej, że zdecydowana większość smartfonów nie daje już dostępu do wymiany baterii. Mi to osobiście nie przeszkadza, nigdy na szczęście nie musiałem kupować nowej w żadnym ze smartfonów, ale są osoby, które to robią właśnie m.in. przez zużycie ogniwa. Sony dba o to, by akumulator mimo wszystko był jak najdłużej w dobrej kondycji i tak samo wydajny, jak na początku swojego życia.
Jaka jest wada? Specjalną ładowarkę do szybkiego ładowania możesz sobie dokupić – w tej chwili za około 150 zł w oficjalnym sklepie Sony i to jeszcze w przecenie. Dokupowanie przejściówek i innych rzeczy jest powszechnie spotykane, ale decydując się na smartfon z najwyższej półki, kosztujący bez mała 3000 złotych, mam jeszcze do niego dodatkowo kupować ładowarkę? No chyba ktoś ma dobre poczucie humoru w Sony… Ja przynajmniej się na takie rozwiązanie nie godzę. Ktoś kto korzysta z szybkiego ładowania na codzień i nagle ma się przesiąść na smartfon, który bez dodatkowej ładowarki nie naładuje się szybciej? Niby to błahostka, ale ja odbieram to bardzo mocno negatywnie.
I znów czuję się rozdarty, bo z jednej strony dostajemy coś ciekawego, a z drugiej pojawia się niesmak w postaci ładowarki. Tak, jak wspominałem wcześniej – nie ma też bezprzewodowego ładowania, co przelewa czarę goryczy. Qnovo Adaptive Charging jest świetnym rozwiązaniem, ale to trochę za mało.
Na szczęście czas pracy na jednym ładowaniu pozwala delikatnie przymknąć na to oko. Xperia XZ wystarczy Ci bowiem spokojnie na 24 godziny ponadprzeciętnego użytkowania, gdzie korzystasz cały czas z WiFi, masz włączony GPS i jasność ekranu ustawioną na full. Do tego posłuchasz muzyki, wykonasz kilka zdjęć, chwilę pograsz. I pod tym kątem wygląda to naprawdę dobrze. Znam osoby, które korzystają jeszcze mniej intensywnie ze smartfonów, tak więc Xperia XZ u nich wytrzyma jeszcze dłużej. Sama pojemność baterii nie powala na kolana – 2900 mAh – ale muszę przyznać, że to potwierdza tylko, że Sony w dalszym ciągu trzyma swój wysoki poziom.
Nie zapominam też o Trybie STAMINA a także Ultra STAMINA, które przydadzą się w momencie, gdy zabraknie dostępu do gniazdka elektrycznego lub powerbanka. Wówczas zostają ograniczone chociażby dane wymieniane w tle, ale to są rozwiązania na podbramkowe sytuacje.
Temperatura? Tu przyjemne zaskoczenie, bowiem nagrzewająca się obudowa nie doskwierała mi tak, jak na przykład we wcześniejszych modelach. Mając przy sobie Xperię Z5 doskonale mogłem odczuć, jaki progres w tym względzie wykonał Sony. Różnica jest duża i Xperia XZ radzi sobie znacznie lepiej z odprowadzaniem ciepła, choć przy intensywnym użytkowaniu potrafi się zgrzać.
PODSUMOWANIE
W pewnym momencie Sony narzucił sobie zabójcze tempo wydawania kolejnych flagowców. Sześciomiesięczny okres okazał się rzeczywiście trudny dla producenta, by wciąż utrzymywać się w siodle. Uciekła przez to gdzieś świeżość, brak innowacji i istotnych zmian. To był może dobry plan na 2-3 edycje. W końcu Sony złapało oddech. Zresetowano, a właściwie zakończono serię Xperia Z, pojawiły się udane modele Xperia X i spodziewałem się, że nowa XZ zwyczajnie pozamiata. Jak widzisz po mojej recenzji tak się nie stało.
Ja przynajmniej nie widzę w niej absolutnie nic, co mogłoby mnie przekonać do jej zakupu. Dla przeciętnego i świadomego użytkownika Xperia XZ to tak naprawdę Xperia Z5 w innym opakowaniu i z uaktualnionym hardwarem. Reszta to powielanie znanych i utartych schematów. Nie ma tutaj żadnej fantazji, innowacyjności, jakiegoś szaleństwa.
Rozpakowując ten smartfon z pudełka nie będziesz mieć ciarek na plecach, serce nie zabije Ci mocniej, a z ust nie wydobędzie się wielkie WOW. To nie te emocje, nie ten feeling. Dla mnie Sony Xperia XZ – i piszę to ze smutkiem – to fajny film, który widziałem kilka razy, do którego sporadycznie lubię wracać, ale też film, przy którym się zaczynam w końcu nudzić.
I przyznaję, że to trudne, bo słowo “Xperia” było kiedyś synonimem zachwytu i pożądania. Wystarczy, że przypomnę sobie, gdy miałem wersję Z2 w testach. Zapytaj Michała Brożyńskiego, jak jego znajomi reagowali na Xperię Z, którą recenzował. Każdy chciał zobaczyć ten telefon, dotknąć go, sprawdzić czy rzeczywiście jest wodoodporny.
Dzisiaj to bezpowrotnie przepadło. Dziś Xperia to po prostu kolejny smartfon. Dzisiaj te same emocje, co niegdyś flagowce Sony, wzbudzają Galaxy S7 czy Huawei P9. Czuję oczywiście, że jestem rozdarty, bo z jednej strony trzymam w dłoni smartfon, który ma wszystko co potrzeba, a z drugiej brakuje mu tak wiele, że trudno napisać, by wraz z Xperią XZ przyszedł jakiś progres.
Niepodzielnie za to rządzi klasyka. I jest to pierwsze słowo, które przychodzi mi na myśl, kiedy widzę Sony Xperię XZ. Osoby, które nie szukają fajerwerków w smarfonie i znudzone są kolejnymi bajerami, których nie wykorzystują – a przynajmniej tak twierdzą – to w tym flagowcu znajdą wszystko, co trzeba. Mam znajomych, którzy od lat są wierni marce i nie wyobrażają sobie życia bez Xperii, która ich nigdy nie zawiodła. Pytanie tylko, czy dla posiada/posiadaczki któregokolwiek z poprzednich flagowców, zmiana będzie odczuwalna przy takich produktach, hak XZ?
Z mojej perspektywy niekoniecznie. Osobiście, gdybym był posiadaczem Xperii Z5, nie byłbym przekonany do zmiany. Nie poczułem bowiem ani w pierwszym, ani w ostatnim dniu korzystania z XZ technologicznych więzi. Nie zżyłem się z nią. I jeśli ktoś taki jak ja, który obcuje z wieloma smartfonami, nie odczuł zmian w stosunku chociażby do poprzedników, to zwykły użytkownik tym bardziej tego nie odnotuje.
Ten smartfon powinien być zupełnie inny. Ja chciałbym, żeby był zupełnie inny. Sony – pomimo, że odrabia ostatnimi wynikami finansowymi straty – stoi w miejscu. Liczę, że przypływ gotówki rozpali na nowo w inżynierach tej firmy ogień innowacji.
WERDYKT 90SEKUND.PL:
-
WZORNICTWO I WYKONANIE
-
HARDWARE
-
WYDAJNOŚĆ
-
APARAT
-
BATERIA