SŁOWEM WSTĘPU
Ostatnimi czasy, smartfonowa walka w średniej półce cenowo-specyfikacyjnej staje się równie interesująca, jak ta w segmencie flagowców. W przypadku tych drugich wszyscy się strasznie jarają przed premierami, a rozważania o wyższości jednych modeli nad drugimi nie mają końca. Taka dyskusja na pewno powinna pojawić się również przy okazji smarfonów z trochę niższej półki, bo – jak pokazują ostatnie miesiące – dzieje się na niej niewiele mniej. O ile jeszcze jakiś czas temu termin średniak niekoniecznie kojarzył się z ciekawą propozycją, tak teraz staje się one czymś wręcz pożądanym. Smartfony z tego przedziału to świetna alternatywa dla osób, których nie stać na flagowca, a chcą mieć pod maską wydajny i mocny silnik. Z drugiej strony w zupełności wystarczy im solidność, choć bez fajerwerków, tyle że znacznie lepiej niż dotychczas wykonana.
Czy Sony Xperia M5 spełnia oczekiwania takich klientów? Czy to smartfon ze znanym i opatrzonym wzornictwem? Owszem. Ale czy pomimo tego kryje w sobie jakieś niespodzianki? Myślę, że tak lecz szczegóły czekają na Ciebie w dalszej części recenzji. Tuż przed rozpoczęciem testów, byłem bardzo ciekawy, jak aktualnie prezentuje się średnia półka w wykonaniu Japończyków? Recenzowane przez nas Xperia M2, czy M4 Aqua to ciekawe smartfony, które w moim przekonaniu zdobyły uznanie wśród użytkowników, szczególnie tych przedłużających umowy u operatorów komórkowych. Muszę również przyznać, że to zainteresowanie odzwierciedlało się w naszych statystykach na blogu oraz w dyskusjach pod konkretnymi tekstami, które często były bardzo intensywne, a Wasze opinie wręcz skrajne. I może Xperie spod znaku M nie są aż tak ciekawe, ale mocno intrygują.
WYGLĄD I WZORNICTWO
Nie da się ukryć, że jest to model Sony. Xperia pełną gębą. Bez dwóch zdań. Po otworzeniu pudełka i wzięciu do ręki wersji M5 poczułem się trochę, jakbym miał do czynienia z Xperią Z3/Z3 Plus, a szczególnie tą drugą. I choć wszystkie Xperie są do siebie na pierwszy rzut oka bardzo podobne, to tym razem nie jest to zarzut, ponieważ pierwsze wrażenie modelu M5 jest bardzo pozytywne.
Potwierdza się niepisana zasada w redakcji 90sekund. W dniu premiery narzekamy na powtarzalność Sony pod kątem wzornictwa, trochę marudzimy, a gdy już mamy dany model w ręce, doceniamy styl, wykonanie i dopracowanie szczegółów. Swoją drogą – dawno nie miałem od Sony w testach białego smartfona, tak więc ucieszyłem się, bo Xperie wyglądają zdecydowanie korzystniej w tym odcieniu. Drugi kolor, który mi bardzo przypadł do gustu to złoty, który prezentuje się chyba jeszcze lepiej. Jest również wariant czarny, ale na nim wiadomo – widać wszystko, bo łatwo łapie zabrudzenia i palcowanie. Biały i złoty sprytnie to maskują przez co nie odnoszę wrażenia, że smartfon jest cały czas zapaskudzony.
Na pierwszy rzut oka Xperia M5 nie różni się zbytnio od M4 Aqua, ale to tylko pozory. Nie będę przerabiał po raz któryś nudnej już debaty na temat punktów wspólnych kolejnych Xperii, dlatego skupię się na konkretach – jak zwykle zawartych w szczegółach. Przede wszystkim ramki. Ich zaokrąglony kształt nie uległ może zmianie, ale za to matowa powierzchnia została zastąpiona połyskującą, co dodało uroku i uszlachetniło telefon. Mi taki zabieg się bardzo spodobał. Przemeblowano również praktycznie wszystkie przyciski i elementy. Przede wszystkim zrezygnowano z głupiego pomysłu, umieszczenia wejścia na ładowarkę z boku. Moim zdaniem było to niepraktyczne – wolę tradycyjne rozwiązania. W Xperii M5 takie otrzymałem i kabel wpinamy na dole.
- Wymiary: 145 x 72 x 7,6 mm
- Masa: 142,5 g
Zrezygnowano również z rozdzielenia miejsc dla karty pamięci oraz karty SIM, co nie tylko wygląda lepiej, ale i pozwoliło na uporządkowanie przestrzeni wokół ramek. Poprzednie rozmieszczenie nie podobało mi się i wydawało się trochę bez pomysłu.
Cieszę się, że Sony konsekwentnie wyposaża swoje telefony w fizyczny spust migawki. Może nie korzystam z tego rozwiązania zbyt często, ale nie da się ukryć, że palec automatycznie ląduje w tym miejscu. O zastosowaniu i działaniu tego przycisku będzie nieco niżej, niemniej – póki co – plus za niezrezygnowanie z tego pomysłu.
Smartfon Sony wzbudza bardzo miłe odczucia. Trzyma się go w ręce wygodnie, bez nerwów, że zaraz wysunie Ci się z dłoni. Oczywiście to zasługa kompaktowych wymiarów. Xperia M5 nie jest ani duża, ani zbyt ciężka, co sprawia, że korzysta się z niej przyjemnie praktycznie w każdych warunkach.
Coś, co narzuca się od razu, to duże oczko przedniego aparatu. Skupia ono swoją uwagę, podobnie jak górna i dolna ramka, które w moim przekonaniu mogłoby być odchudzone – chociaż trochę. Nie jest to jednak jedyny smartfon Sony, w którym zwracam na to uwagę. Dodatkowo wrażenie zmarnowanego i niepotrzebnego miejsca spotęgowane jest innym rozmieszczeniem głośników. Podobnie jak w innych modelach Xperii są one teraz ledwo widoczne, zamontowane tuż przy krawędziach – górnej i dolnej – na styku frontowego szkła z ramką.
Co do ramek, to idzie się do nich przyzwyczaić, jest to kwestia opatrzenia się, ale nie zmienia to jednak faktu, że może to niektórym przeszkadzać, bo optycznie i faktycznie wydłuża smartfona. Z tyłu natomiast wszystko bez zmian. To doskonale znana wszystkim Xperia, której plecki nie zmieniły się od lat. Pisałem o tym już przy okazji Xperii Z5 Premium i warto podkreślić to jeszcze raz. Wygląd tyłu został tutaj tak zminimalizowany i pozbawiony zbędnych elementów, że ciężko cokolwiek zmienić – choć przyznaję, że w nowej serii X dokonano miłej dla oka kosmetyki.
Oczywiście nie ma tutaj żadnych rewolucji i zmian, o których warto byłoby dłużej dyskutować. O szybszym biciu serca po pierwszym spojrzeniu na Xperię M5 – zapomnij ;). Sony tradycyjnie postawił na sprawdzone rozwiązania, wielu już tak się opatrzyły, że oczekują wręcz rewolucyjnych zmian. Również zaliczam się do tej grupy, jednak muszę podkreślić to jeszcze raz – tyle, ile razy skrytykuję produkty Sony pod kątem wzornictwa, gdy oglądam je na materiałach promocyjnych – tak, tyle samo razy czuję się zadowolony pod tym kątem podczas testów, kiedy już fizycznie mam produkt w dłoni. Xperia M5 podoba mi się i choć nie wyróżnia się wśród innych telefonów Sony, to na tle konkurencji wypada naprawdę przyzwoicie.
Coś, czego jednak wyraźnie brakuje Xperii M5 w porównaniu np. z takimi modelami, jak Galaxy A5 (2016), czy też HTC One A9, to skaner linii papilarnych. Sony niestety nie oferuje tutaj tej funkcji, a jak widać – średnia półka u konkurencji ma takie rozwiązanie, które działa bardzo dobrze i buduje solidne poczucie bezpieczeństwa. Sony pod tym kątem również nie ma się czego wstydzić, ale jedynie przy flagowych Z5… Niestety na próżno szukać czytnika w M5 i pod tym kątem Sony przegrywa z bezpośrednią konkurencją.
EKRAN
Wyświetlacze w urządzeniach Sony to zawsze mocny punkt. Matryca IPS wykorzystująca technologię Mobile Bravia Engine 2 to gwarancja świetnego obrazu. Japończycy zaaplikowali rozwiązania, dostarczają do swoich telewizorów, co świetnie sprawdza się również w smartfonach i tabletach. Xperia M5 nie jest żadnym wyjątkiem i nie ukrywam, że bardzo lubię korzystać z wyświetlaczy tego producenta. Ekran przy tej przekątnej jest bardzo mobilny i nie powinien nikomu sprawić trudności przy codziennym korzystaniu. Palcem bez kłopotu dotrzesz w każdy kąt, bez wspomagania się drugą dłonią.
Sony udostępnił w recenzowanym modelu funkcję ulepszania obrazu. Do wyboru są dwie. Przyzwyczajony do AMOLED-owych wyświetlaczy korzystałem z trybu superżywych barw. Uaktywnia się on jednak w poszczególnych momentach, np. podczas wyświetlania zdjęć lub gdy oglądasz film. Obraz nabiera bardziej nasyconych kolorów, dzięki czemu przy rozdzielczości FHD, każdy film czy zdjęcie prezentują się naprawdę rewelacyjnie. Drugi tryb nazywa się Mobile Bravia Engine 2 i odpowiedzialny jest również za poprawę obrazu.
- przekątna – 5 cali;
- typ matrycy – IPS;
- zastosowana technologia – Mobile BRAVIA Engine 2;
- rozdzielczość – 1920×1080 pikseli;
Tradycyjnie do dyspozycji otrzymujemy władzę nad balansem bieli. Sony niezmiennie w każdym ze swoich urządzeń udostępnia tę opcję, która pozwala na dostosowanie ekranu do swoich potrzeb. Na plus należy również zaliczyć jasność, która wystarczająco sprawdza się w trudnych warunkach – mocnym słońcu. Wieczorami maksymalny poziom jest wręcz rażący, tak więc pod tym względem również nie mam najmniejszych powodów do narzekań. Kąty widzenia to już standard jakościowy – stoją na dobrym poziomie.
Progres w stosunku do poprzedników mamy również w postaci rozdzielczości. Uważam, że bardzo dobrze się stało, że zachowano tutaj Full HD 1080p, z miejsca bowiem model ten stał się o wiele bardziej atrakcyjniejszy. Tak naprawdę to konieczność, bowiem konkurencja również stawia na takie rozwiązania i choć w Xperii M4 Aqua rozdzielczość HD 720p, nie wyglądała tragicznie to różnica pomiędzy 294 ppi, a 441 ppi (czyli gęstość ułożenia pikseli na cal, która odpowiada za szczegółowość obrazu), jest mimo wszystko zauważalna i to gołym okiem. W skrócie: ekran w Sony Xperii M5 to coś, co chciałbyś mieć w każdym smartfonie. Wyświetlane obrazy ogląda się z przyjemnością, a praca przy takim wyświetlaczu to czysta przyjemność.
WYDAJNOŚĆ
Byłem bardzo ciekawy, jak Sony Xperia M5 będzie sobie radzić na układzie MediaTek. Dotychczas Japończycy stawiali na sprawdzone rozwiązania w postaci chipów Qualcomma. Przypomnę – model M4 Aqua pracował na Snapdragonie 615. W ogóle należy oddać Sony, że firma poszła na całość i sprawiła, że M5 stał się naprawdę mocnym graczem. Model procesora – Helio X10, 3 GB pamięci RAM oraz dobrze zoptymalizowana nakłada to punkty, które dały świetne efekty.
System, jak i inne programy śmigają bez zająknięcia. Praca jest przyjemna, nic się nie zacina i nie zawiesza. Nagle okazuję się, że model ze średniej półki pracuje niczym flagowiec i – nie boję się tego napisać – Xperia M5 ma naprawdę wiele do zaoferowania. Już teraz mogę zaspokoić Twoją ciekawość. Moc i wydajność nie wiążą się wcale z nadmiernie wysoką temperaturą. O tym będę pisał za chwilę, ale nie da się ukryć, że zmiana procesora wyszła temu modelowi na dobre!
- procesor – MediaTek Helio X10 (MT6795);
- typ układu – 64-bitowy;
- ilość rdzeni – osiem (octa-core);
- grafika – ARM Cortex A53;
- pamięć operacyjna – 3 GB RAM;
- pamięć na pliki – 16 GB ROM + microSD do 200 GB.
I choć smartfony Sony zazwyczaj pracują bardzo dobrze w obrębie systemu, a optymalizacja stoi tutaj zawsze na dobrym, wysokim poziomie, to testowana przeze mnie Xperia sprawowała się nadzwyczajnie. Ciekaw jestem, jakie będą Twoje odczucia, kiedy już nabędziesz ten model – lecz ja nie mogę napisać złego słowa. Mój egzemplarz dostarczył mi mnóstwo wydajnościowej satysfakcji.
SYSTEM, APLIKACJE I MULTIMEDIA
Pierwszy zawód, który mnie spotkał to niestety brak Androida 6.0. Proces aktualizacji w japońskich telefonach nie leży aż tak bardzo, ale wstyd, że nowy telefon, wchodzący na rynek nie dał dobrego przykładu całej reszcie i nie działa od razu na najnowszej edycji oprogramowania. Znajdziesz tutaj starego, a zarazem sprawdzonego już Lollipopa w wersji 5.1. Warto zauważyć, że nie jest to nawet najnowsza wersja “lizaka”.
Lollipop w połączeniu z minimalistyczną nakładką, która w wielu miejscach wygląda wręcz tak samo, jak czysty Android pracuje bardzo dobrze, i taka symbioza oraz optymalizacja zawsze były mocnymi stronami środowiska Sony. Nie inaczej jest w przypadku Xperii M5, gdzie będziesz zadowolony(a) z jakości wykonywanych przez system zadań.
Po latach, gdy nakładka praktycznie w ogóle się nie zmieniała, przez pewien okres zaczęła nużyć i w zupełności nie odpowiadała aktualnym standardom. Sprawa zmieniła się wraz z nadejściem Androida Lollipop. Wówczas Sony przyłożył się i wygląd softu nabrał przyjemniejszego wydźwięku. Szkoda tylko, że Japończycy nie potrafią zadbać w taki sposób o swoje natywne aplikacje, tak jak np. o tą od aparatu, ale o nim za chwilę.
Z pakietu tego, co otrzymujesz wraz ze smartfonem po rozpakowaniu, na pewno warto zwrócić uwagę na Xperię Lounge, czyli aplikację będącą centrum rozrywki, konkursów, wiadomości i promocji przygotowywanych przez Sony w komitywie z licznymi partnerami. Wygląda to wszystko całkiem fajnie (i przypomina Samsungowe Galaxy Gifts i Galaxy Essentials), ale przyznam, że dla mnie nie ma tutaj praktycznie nic ciekawego. Oczywiście są rzeczy warte uwagi, takie jak np. zakładka Wskazówki i porady, dzięki którym szybko możesz sprawdzić, jak najlepiej wykorzystać tryb STAMINA, stworzyć własne GIF-y, czy zrobić film w Movie Creatorze. Dla początkującego użytkownika smartfonów Xperia jest to świetne miejsce, gdzie znajdzie odpowiedzi na wiele pytań, ale takie dinozaury, jak ja – oczekują też czegoś na wyższym, bardziej zaawansowanym poziomie.
Zabrakło mi tutaj czegoś w postaci prezentu, z tej okazji, że stałem się właścicielem Xperii M5. W przypadku Z5 Premium, Sony postanowił obdarować użytkowników słuchawkami, które można było odebrać w salonach Sony Center. Nie wyciągam teraz rąk po coś podobnego, ale myślę tutaj chociażby o promocji na jakieś fajne aplikacje lub np. kwartalny, darmowy streaming. Piszę o tym, bo znam to podejście ze smartfonów Samsunga, przy których, od pewnego pułapu cenowego, zawsze można liczyć na jakieś ciekawe promocje, nie tylko w dniu zakupu urządzenia, ale także znacznie później. W Galaxy Apps zawsze jest jakaś ciekawa oferta.
W przypadku What’s New od Sony sprawa wygląda trochę inaczej. Owszem jest tu sporo aplikacji zawartych pod jednym szyldem, które z osobna w Google Play ciężko by było znaleźć, ale o ile w Galaxy Apps od czasu do czasu korzystam z ciekawych promocji, tak tutaj na żadną nie trafiłem. Być może na co dzień – w dłuższej, niż dwutygodniowe testy perspektywie – wygląda to inaczej? Pozostaje mi mieć taką nadzieję…
Oczywiście królują również najróżniejsze skórki/tematy, dzięki którym możesz zmienić swoją systemową Xperię nie do poznania. Nie wiem, czy miałem takie szczęście, ale większość na które trafiłem, była niestety płatna, a cena za dodatkową nakładkę w postaci dziesięciu złotych wydaje mi się przesadą. Tym bardziej, że nie widzę realnego powodu, by opróżniać portfel dla zmienionej tapety, kolorystyki menu ustawień i kształtu systemowych ikon.
W ogólnym rozrachunku Xperia Lounge oraz What’s New wypadają całkiem ciekawie pod kątem ściślejszej personalizacji i otwartości na zabawę połączoną z konkursowym klimatem. To, czy znajdziesz coś dla siebie, zależy już od indywidualnych preferencji. Z mojej perspektywy, brakuje tutaj czegoś, dzięki czemu Sony spowoduje, że konsumenci poczują się wyróżnieni, wydając oszczędności na Xperię M5, czy też inny model.
Przy okazji tego akapitu nie mogę nie napisać o dźwięku. I choć powtarzam się za każdym razem, to trzeba o tym pisać. Smartfony Sony górują, jeśli chodzi o jakość brzmienia ze słuchawek i to rzecz, którą bardzo bym chciał mieć w swoim prywatnym telefonie. By poczuć magię tego dźwięku nie potrzeba nawet słuchawek za nie wiadomo jakie pieniądze. Wydając na takie raptem trzydzieści złotych, doświadczysz przyjemnych doznań muzycznych, po których każdy inny smartfon będzie brzmiał już tylko gorzej.
Co prawda LG ze swoim modułowym G5 może być dużą konkurencją dla kolejnych Xperii, ale Sony udostępnia swoje technologie muzyczne również w modelach z niższej półki. Dlatego też M5 również dźwiękowo prezentuje się wspaniale i słuchanie ulubionych kawałków z tego modelu to czysta przyjemność. Odpowiedzialne są za to takie technologie i funkcje, jak m. in. ClearAudio+, efekty dźwiękowe, w których za pomocą equalizera dostosujesz muzykę pod swoje preferencje. Sony również przygotował gotowe ustawienia dla poszczególnych modeli swoich słuchawek. Nawet jeśli nie masz żadnego z tych, które są na liście, to nic nie stoi na przeszkodzie, by wypróbować poszczególne ustawienia, ponieważ często oferują bardzo ciekawe rozwiązania, które mogą przypaść Ci do gustu.
Całkiem nieźle sprawa dźwięku wygląda również przy okazji, gdy postanowisz posłuchać ulubionej piosenki na głośnikach wbudowanych w telefon. Jakość może nie jest porażająca, brakuje zdecydowanie niskich tonów, ale z pomocą przyjdą tutaj dodatkowe głośniki, których w ofercie Sony nie brakuje. Bez nich, imprezy co prawda nie rozkręcisz, sama Xperia M5 to za mało, ale do posłuchania w kuchni, jako alternatywa dla radia, ten smartfon sprawdzi się całkiem nieźle.
APARAT
Aparat to swego rodzaju fenomen w smartfonach Sony. Z jednej strony firma posiada najlepszą matrycę, z której korzystają inni producenci i zbierają za to laury. Wydaje się, że przepis na sukces gwarantowany. Ale z drugiej strony, niestety – Japońska firma od dłuższego czasu nie może poradzić sobie z – wydawałoby się – najprostszą rzeczą świata, jaką jest dobra aplikacja fotograficzna. Jak się okazuje jest to spore wyzwanie. Niestety widząc, w jaki sposób funkcjonuje apka aparatu, odnoszę wrażenie, że osoby twierdzące, że smartfony Sony ma najlepsze aparaty – w ogólnym tego słowa znaczeniu – zwyczajnie sobie żartuje. Owszem, zdjęcia jakościowo są dobre, jednakże cała reszta to już zupełnie inna bajka.
Specyfikacja głównego aparatu (tylny):
- matryca – 21,5 Mpx;
- rodzaj matrycy – Sony Exmor RS IMX230;
- przysłona – f/2.2;
- autofocus – tak, hybrydowy;
- powiększenie – pięciokrotny zoom cyfrowy;
- wideo – nagrywanie w 4K;
- doświetlenie – tak, lampa błyskowa.
Specyfikacja przedniego aparatu:
- matryca – 13 Mpx.
- Przetwornik obrazu – Sony Exmor RS
- zdjęcia w trybie HDR
Przy okazji Xperii Z5 ukazała się aktualizacja wspomnianej aplikacji fotograficznej. Pierwsza od dłuższego czasu lecz w moim przekonaniu, zmiany opierały się w głównej mierze na zmianie wyglądu. To oczywiście nie rozwiązało podstawowych problemów.
ZDJĘCIA W PEŁNEJ ROZDZIELCZOŚCI
NA NASZYM KONCIE W SERIWISE FLICRK
W Xperii M5 wyszło zupełnie inaczej, chociaż smartfon posiada cały czas starą wersję apki. Początkowo nie liczyłem na fajerwerki fotograficzne, aż nie wykonałem pierwszego zdjęcia! Nagle okazało się, że zostałem mile zaskoczony!
Przede wszystkim, odniosłem nieodparte wrażenie, że – w końcu – smartfon zaczął robić szybciej zdjęcia i przy okazji sprawniej je zapisywać w pamięci. Xperia M5 wykonuje tę pracę naprawdę bardzo dobrze. Testując inne modele smartfonów, często zdarzało mi się, że przyciskałem migawkę, zdjęcie niby się zrobiło, ale na ekranie widoczny było kółko informujące o zapisywaniu fotki. W takich sytuacjach odruchowo poruszałem smartfonem, zabierając go z pierwotnej pozycji, co okazywało się błędem. Efekt? Jedno wielkie rozmazanie i to w dodatku zupełnie innego kadru. Myślę, że wiesz o czym piszę.
Takie fotografowanie nie należy do przyjemności. Tym razem jednak, zostałem mile zaskoczony, gdy to Xperia M5 szybko i bezboleśnie wykonała zdjęcie i to w różnych warunkach. Nie ukrywam, że byłem tak samo zaskoczony, co zadowolony :). Ciężko stwierdzić, czym jest to spowodowane, i jak wygląda to w bezpośrednim pojedynku z na przykład Xperią Z5, ale faktem jest, że pstrykanie fotek za pomocą modelu M5 to w końcu przyjemność!
Sony nie rezygnuje z fizycznego przycisku migawki – co zaznaczałem już wyżej opisując wygląd urządzenia – i bardzo dobrze, bo lubię ten element w Xperiach. Niestety mam wrażenie, że należy nad nim jeszcze popracować. Niby działa dobrze, ale wiele razy zdarzało mi się, że miałem trudności z ustawieniem ostrości. Musiałem wspierać się dotykiem i wskazać miejsce, w którym chciałem skupić fokus aparatu. Takie funkcjonowanie trochę mnie odrzucało od wykorzystywania fizycznego spustu, bo czasami nie ma czasu na to, by bawić się w łapanie ostrości.
Generalnie sprawdza się on bardzo dobrze przy zdjęciach panoram, gdzie głębia ostrości jest maksymalna. Przy zbliżeniach, gdzie jest ona już mniejsza, fizyczna migawka ma problem z wyostrzeniem obiektu i tutaj właśnie sprawdza się już palec. Poza tymi wyjątkami – telefon sprawie ostrzy i nie mam pod tym kątem większych zastrzeżeń, ale ogólny efekt psuje sporadyczna nieporadność fizycznej migawki.
Na osobną uwagę zasługuje przedni aparat, ponieważ Sony zaoferowało swoim użytkownikom, aż 13 MP matrycę, która powinna być marzeniem każdego fana fotek selfie. Zdjęcia wykonywane przednim aparatem wypadają bardzo dobrze, nawet w gorszych warunkach oświetleniowych.
Na zewnątrz również – praktycznie każda próba zrobienia zdjęcia okaże się sukcesem. To bardzo dobry ruch ze strony Japończyków, szkoda tylko, że tak zatwardziale nie zaoferują czegoś więcej niż efekty AR. Owszem komuś, kto nie ma smartfona Sony, nałożenie wirtualnej maski na twarz może wydawać się śmieszne, a nawet zrobić wrażenie na młodszym rodzeństwie. Niemniej – jeśli czytujesz mnie regularnie na 90sekund – wiesz dobrze, że nie jestem wielkim fanem tych rozwiązań i chętnie zamieniłbym to na szerokokątny obiektyw, który w fotkach selfie przydaje się o wiele częściej niż maska wilka, czy jakiegoś pirata.
Są na pewno osoby, których bawi to bardziej niż mnie i nie krytykuję tego, że Sony dostarcza efekty AR do swoich urządzeń (Michał Brożyński za to już nie jest taki łaskawy w swojej opinii na ten temat), ale zamiast dodawać kolejne – płatne – aplikacje, ktoś usiadłby w końcu i zbudował podstawową aplikację aparatu od początku do końca. Taką, na którą zasługuje ta matryca.
BATERIA I TEMPERATURA
Zacznę od tego, o czym już wspominałem. Temperatura. Kurczę, o ile zmorą praktycznie wszystkich Xperii pracujących na Snapdragonach było nadmierne grzanie się, tak w M5 zostało to w końcu ujarzmione. Nie ukrywam, że jestem bardzo mile zaskoczony, bo rozpoczynając testy już myślami byłem w tym akapicie, gdzie czułem, że znów będę musiał narzekać na wysoką temperaturę.
W poprzednich testach element ten potrafił mocno doskwierać i to w najmniej odpowiednich momentach. Podczas grania, a czasami nawet podczas przeglądania Internetu. Tutaj jest to wyraźnie ograniczone. Oczywiście pewna ciepłota się pojawia, ale nie powoduje ona zamknięcia się aplikacji. Przykładem niech będzie np. zabawa z aparatem, a konkretnie z Efektami AR, które potrafiły wykończyć praktycznie każdą Xperię. Tutaj, po dłuższej zabawie tymi fotograficznymi dodatkami telefon – owszem – był ciepły, ale ani razu aplikacja wspaniałomyślnie nie postanowiła się zatrzymać i wyłączyć. W przeszłości takie rzeczy miały miejsce także przy kręceniu filmów w wysokich rozdzielczościach, dlatego widać tutaj, a właściwie czuć progres. Nie da się tego nie zauważyć.
Sprawiedliwie jednak trzeba napisać, że problem temperatury nie został w stu procentach rozwiązany. Rejestrowanie wideo w 4K to nadal wyzwanie dla Xperii, smartfon w tylnej części się mocno nagrzewa, ale nawet przy nagrywaniu dłuższych fragmentów z uznaniem zauważyłem, że aplikacja nie wyłączyła się. I tak naprawdę chociaż nie powinien to być żaden wyczyn, to jednak przy smartfonie Sony taki progres musi być przeze mnie odnotowany.
Co do baterii, to czas pracy na jednym ładowaniu wygląda bardzo dobrze. To również mocna cecha japońskich telefonów. Slogan mówiący o dwóch dniach pracy nie jest wcale zagrywką marketingową, bo da się wycisnąć tyle z akumulatora. Zasługą jest oczywiście bardzo rozbudowany tryb STAMINA oraz Ultra STAMINA. Ten ostatni przydaje się w ekstremalnych warunkach, gdy już pozbawiony(a) jakiegokolwiek źródła energii, potrzebujesz by towarzyszyły Ci chociaż podstawowe funkcje telefonu.
Zwykły tryb natomiast, oferuje wiele możliwości, dzięki czemu dostosujesz go według własnych potrzeb. Możesz konkretnie okiełznać energożerność M5 – czego ja akurat bardzo nie lubię. Podoba mi się za to tzw. Zegar STAMINA. To coś dla osób, które bardzo często sprawdzają godzinę na telefonie, ale ten nie świeci się cały czas. To nie ten standard ekranu.
Bateria bez wspomagaczy w postaci STAMINY, jak zwykle z maksymalnie ustawionymi wszystkimi podzespołami (włączony non-stop Internet mobilny/WiFi, maksymalnie rozjaśniony ekran, Bluetooth, GPS), potrafiła wytrzymać cały dzień. Od rana do samego wieczora, gdzie przy około 20-30 proc. podłączałem na noc telefon do ładowarki. Wynik ten uważam za w zupełności wystarczający.
PODSUMOWANIE
Pisząc szczerze, jestem bardzo ciekawy Twojej opinii, ponieważ jak już wspominałem we wstępie, na łamach 90sekund wcześniejsze edycje Xperii M wywoływały sporo ciekawych dyskusji. Według mnie Sony stworzył bardzo dobry telefon, jak zwykle z dozą solidności, ale bez fantazji. Za jedyne szaleństwo można chyba uznać tylko wszczepienie 13-MP aparatu z przodu. Wzornictwo bardzo dobrze znane, ale za to wykonane w sposób, gdzie nie ma powodów by narzekać, że coś trzeszczy czy jest źle spasowane. Mów co chcesz, ale pod tym kątem Sony wypada bardzo pozytywnie.
Średnia półka to w tej chwili smartfony, które w stosunkowo rozsądnej cenie oferują naprawdę bardzo duże możliwości. Samsung swoją odświeżoną serią Galaxy A postawił wysoko poprzeczkę. Czy Xperia M5 jest w stanie nawiązać walkę? Pod kątem jakości wykonania, wydajności i nawet aparatu – tak, jest w stanie. W moim przekonaniu produkt Sony lepiej wypada w konfrontacji z np. HTC One A9 – TUTAJ nasza recenzja, i gdybym miał prywatnie wybierać, wolałbym Japończyka.
Z Samsungiem sprawa już tak jednoznacznie nie wygląda. Produkt Sony jest wodo- i pyłoodporny, co dla niektórych będzie stanowić większą wartość, niż brak czytnika linii papilarnych. U mnie jest odwrotnie. Wolę czytnik, a jak ogólnie wiadomo – nawet wodoodporne Xperie można czasami podtopić…
Nie zmienia to jednak faktu, że Sony nie powinno się wstydzić Xperii M5 i uważam, że to udany smartfon, który po raz kolejny może stać się bardzo atrakcyjną ofertą przy przedłużaniu umów u operatorów komórkowych. Na wolnym rynku cena M5 wydaje się jednak trochę za wysoka, ale z biegiem czasu spadnie, tyle że Galaxy A5 (2016) – TUTAJ nasza recenzja na dzień, gdy piszę ten tekst jest nawet o 300 zł tańszy. Szkoda, że Sony nie stać na ryzyko. Jeśli nie pod kątem sprzętowym, to chociaż taka doza szaleństwa przydałaby się wypuszczając na rynek Xperie M5 w niższej cenie. Tego właśnie brakuje temu produktowi. Fantazji i ryzyka.