SŁOWEM WSTĘPU
Przed oddaniem mi tego smartfona do testów, Michał Brożyński miał chwilę, by się z nim zaznajomić i tak go określił: “żadna z nim filozofia, mógłbym od razu siąść i pisać recenzję”. Muszę przyznać tym słowom rację – dostajemy tu wzornictwo, które już znamy, aplikacje, które już znamy i Androida 5, który wygląda jak jego poprzednik na urządzeniach Sony, czyli też to znamy.
Tym niemniej, muszę stwierdzić, że Japończycy zrobili kawał dobrej roboty i Xperia M4 Aqua to solidny smartfon, który warto rozważyć podczas zakupu lub przy zmianie abonamentu. Mnie dostarczył wiele miłych chwil, choć nie ustrzegł się kilku błędów. O jednych i drugich przeczytacie w niniejszej recenzji.
[showads ad=rek3]
WYGLĄD
Nie odbierzcie tego jako złośliwość, ale muszę to stwierdzić: gdyby ktoś zobaczył jednego smartfona lub tablet Sony, można by śmiało stwierdzić, że widział je wszystkie. Jasne, różnią się niuansami, ale wystarczy rzut oka, żeby odróżnić je od konkurencji. Zresztą, kiedy położyć Xperię Z3 obok M4 Aqua, to chwilę trzeba będzie spędzić, wyszukując drobnych różnić, który jest który. To trochę tak, jak z częścią zespołów muzycznych – z każdą nagraną płytą powstaje dylemat: grają ciągle to samo, czy mają własny styl? U Japończyków jest właściwie jedno i drugie. Tak, grają to samo, ale charakterystycznego stylu im nie odmówię, więc już tylko od Waszego gustu zależy, czy się Wam spodoba, czy nie. Uściślając na starcie – choć już jestem przyzwyczajony do tego wzornictwa, M4 Aquę muszę zaliczyć jako przyjemną wizualnie słuchawkę.
Bardzo spodobało mi się idealne wyważenie. Przy 136 gramach jednocześnie czuć, że trzymamy urządzenie w ręce, ale zarazem jest na tyle lekkie, że szybko się o tym zapomina. Dodatkowo, wszystkie elementy zostały świetnie ze sobą spasowane i Xperia nie wypadnie nam z dłoni. I choć osobiście preferuję czuć metal swojego Galaxy A5, to jednak zdecydowanie pewniej trzyma się produkt Japończyków.
Przechodząc do szczegółów, główną część frontu stanowi 5-calowy ekran. Nad nim, pośrodku znajduje się logo Sony, po jego lewej stronie dosyć spory czujnik zbliżeniowy/światła, a po prawej obiektyw aparatu przedniego. Jest tu jeszcze jeden element, którego normalnie nie widać, a mianowicie dioda sygnalizująca o poziomie baterii lub, jeśli taką opcję ustawimy, o nieodebranych powiadomieniach, co polecam stosować, bo człowiek nawet kątem oka zarejestruje, że coś mu miga i nawet jeśli nie było Was przy smartfonie, szybciej zorientujecie się, że czeka na Was wiadomość. No chyba, że jesteś jedną z osób, której telefon wrósł w rękę i wszelkie informacje są przekazywane neuronami bezpośrednio do mózgu ;).
Tutaj, podobnie jak w przypadku Sony E4, również na początku myślałem, że dwie maskownice u góry i dołu oznaczają głośniki stereo, ale bardzo szybko sobie przypomniałem, że raczej tak dobrze nie będzie. No i faktycznie – nie było. Analogicznie do tańszego brata Aquy, też mamy tu do czynienia z rozwiązaniem – głośnik do rozmów u góry i mikrofon na dole.
Jednak w przeciwieństwie do “eczwórki”, głośnik multimedialny nie znajduje się na pleckach, a w dosyć ciekawym miejscu – prawym rogu dolnej krawędzi. Przyznam, że dosyć nietypowe rozwiązanie i na chwilę obecną, bez konkretnego szukania, nie mogę sobie przypomnieć, czy któreś z dotychczasowych przeze mnie testowanych urządzeń miało podobnie i podejrzewam, że raczej nie. Skoro może już przy tym jesteśmy, napiszę, czy to dobry pomysł. Średnio. Sam głośnik prezentuje się całkiem w porządku, natomiast często podczas trzymania urządzenia w pozycji horyzontalnej, będziecie sobie go zasłaniać. Jasne, można pokombinować, zmieniając nieco układ rąk, ale robi się wtedy mniej wygodnie.
Przechodząc do plecków, są one wykonane z tworzywa sztucznego i przyjemne w dotyku. Co prawda pod naciskiem na środku obudowy, tam gdzie widoczne jest logo Sony, czuć że pokrywa nieco się zapada, ale w tak niewielkim stopniu, że na co dzień w ogóle się tego nie zauważa. Nieco powyżej mamy jeszcze obszar NFC, z kolei po lewej stronie, oczko aparatu głównego i pod nim lampę LED. Dół, standardowo już, wieńczy logo Xperii.
Krawędzie wykonano z solidnej jakości plastiku, imitującego aluminium, z lekkim pogrubieniem – w nieco innym odcieniu – przy samych rogach. Tak szczerze, to nie wiem, czemu ma służyć ten zabieg. Dodatkowemu zabezpieczeniu? Bo wizualnie sprawdza się to dość średnio. Natomiast oprócz tego, wykończeniom nie mogę nic zarzucić, prezentują się całkiem nieźle i dopełniają przyjemnego wyglądu całej słuchawki.
Na prawej krawędzi mamy osłonięty klapką slot na kartę nanoSIM, poniżej odpowiednio przyciski: zasilania, regulacji głośności i aparatu. Sam włącznik stawia całkiem wyraźny opór, dzięki czemu ani razu nie miałem sytuacji, że smartfon przypadkowo uruchomił się w kieszeni, co jest naprawdę dużym plusem. Niestety tego samego nie mogę powiedzieć o regulacji głośności, którą bezwzrokowo obsługuje się mało intuicyjnie.
Lewa z kolei, może nie świeci pustkami, ale znajdują się tutaj tylko dwa elementy – kolejny slot, również zaślepiony, tym razem gniazdem karty microSD oraz portem micro-USB. Biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z urządzeniem wodoodpornym, można się zastanawiać, dlaczego również i tu nie ma żadnej osłony, ale Sony wychodzi obronną ręką i tak opracował budowę smartfona, że jest ona po prostu zbędna. Wystarczy albo zaczekać na wyschnięcie, albo potrząsnąć kilkanaście razy i resztki wody wytrzeć szmatką, by móc naładować urządzenie. Świetna sprawa, tym bardziej, że na pewno częściej będziecie podpinać smartfon do zasilania, aniżeli fundować mu kąpiele.
Skoro już o tym aspekcie wspomniałem, uściślijmy jak to dokładnie wygląda. Smartfon jest nie tylko wodo-, ale również pyłoodporny. Posiada certyfikaty IP65 oraz IP68, co w skrócie oznacza, że możemy się z nim zanurzyć do głębokości 1,5 m, maksymalnie na pół godziny i tylko w wodzie słodkiej. Wiem, że pogoda za oknem i okres urlopowy sprzyjają wyjazdom nad morze, baseny itp., ale nie liczcie na to, że Wasz smartfon wyjdzie cało po kontakcie z wodą słoną lub chlorowaną. No, w tym drugim przypadku można go jeszcze opłukać słodką, ale też nie jest powiedziane, że zachowa maksimum sprawności. Tym niemniej – na pewno ma większe szanse niż słuchawki bez tej ochrony.
Wracając jeszcze do krawędzi, tym razem już krótko, bo i rozpisywać się nie ma o czym – na górnej znajdziecie, również odkryty, port jack 3,5 mm oraz mikrofon dodatkowy, na dole z kolei wcześniej wspomniany głośnik.
Podsumowując ogólny wygląd – dostaliśmy nieco zmienioną Xperię Z3. Brak tu rewolucji, ale w zamian otrzymujemy sprawdzony i solidny standard. Szkoda, że Sony tak długo zwleka ze zmianą designu, ale z drugiej strony – jeśli to dla kogoś pierwsza słuchawka, na pewno będzie zadowolony, bo Japończycy wypracowali sobie pewien poziom, poniżej którego nie schodzą. I choć z każdym kolejnym urządzeniem, które przechodzi przez moje ręce, coraz ciężej mi się zachwycać nad jego wyglądem, zawsze wiem, że otrzymuję produkt konkretny, na który nie będę mógł zbytnio narzekać. I tak też jest w tym przypadku.
[showads ad=rek2]
EKRAN
Do Xperii M4 włożono wyświetlacz LCD o przekątnej 5 cali i rozdzielczości HD, co jest kolejnym punktem zbieżnym z konkurencyjnym Samsungiem Galaxy A5. Jasne, jeśli porównać ją z flagowcami, wyposażonymi w QHD, różnicę poczujecie, ale tak naprawdę w codziennym użytkowaniu jest wystarczająco ostro, by nie wywoływać dyskomfortu.
Dzięki zastosowaniu matrycy IPS kąty widzenia są jak najbardziej w porządku, nie ma tu większych przebarwień niezależnie od tego, w którą stronę obrócicie smartfon, choć nie oszukujmy się – i tak będziecie patrzeć bezpośrednio na wprost. Dodatkowo powłoka ekranu wykonana jest ze specjalnego szkła, które zabezpiecza go przed niechcianymi rysami i muszę przyznać, że faktycznie w trakcie testów takowe się nie pojawiły.
Jeżeli chodzi o odwzorowanie kolorów – kwestia gustu. W porównaniu do SuperAmoledów te w Xperii M4 Aqua są oczywiście bardziej wyblakłe, ale przez to też – bardziej naturalne, więc to zależy od prywatnych preferencji. Ja osobiście wolę żywsze barwy, ale zdaję sobie sprawę, że są tak naprawdę przekłamane i w rzeczywistości nic tak nie wygląda. De gustibus non disputandum est, jak mawiali starożytni. W kwestii jasności jest po prostu OK – nawet w ostrym świetle słonecznym widzimy co się na smartfonie wyświetla, jednak czasem, trzeba nieco wytężyć wzrok.
WYDAJNOŚĆ
Jednostką napędzającą M4 Aquę jest 64-bitowy Snapdragon 615 z ośmioma rdzeniami A-53 Cortex, z czego cztery z zegarem 1,7 GHz i kolejne cztery o częstotliwości 1 GHz. Grafika to Adreno 405, a całości dopełniają 2GB pamięci RAM. Z przyjemnością muszę przyznać, że śmiga to nieziemsko i działa stabilnie. Żadnych wywaleń do pulpitu, żadnych zwiech, zero restartowania się urządzenia.
Wąskim gardłem całej specyfikacji technicznej, w modelu testowym, była bardzo mała ilość pamięci na pliki – zaledwie 8 GB. Ale nie łudźcie się, że to Wam wystarczy, ponieważ połowę z tego stanowi system, zaś dla użytkownika zostają 4 GB, wobec czego komunikat o niemożności instalacji apek z powodu braku miejsca, zobaczycie stosunkowo szybko. Istnieje jeszcze wersja 16 GB, ale tą ciężko, o ile w ogóle to możliwe, zdobyć na naszym rynku. Sony, trochę słabo!
Tym bardziej, że w obliczu pozostałych, świetnych podzespołów, naprawdę wygląda to mizernie. Z tego też powodu, wyjątkowo do testów darowałem sobie Asphalta, bo po aktualizacji całego oprogramowania, zainstalowaniu Spotify i kilku innych, niewiele ważących aplikacji, okazało się, że tej ścigałki już nie dodam, właśnie z powodu niewystarczającego miejsca. Zadowoliłem się więc, skądinąd całkiem niezłym, Assassin’s Creed: Pirates, który potrafi nieźle przyciąć, tam gdzie Asphalt mknie i muszę przyznać, że test wydajnościowy w przypadku grania również został zdany. Na pewno działa lepiej i płynniej niż na Galaxy A5, tylko co z tego, skoro żeby go przetestować, musiałem się ograniczyć z resztą aplikacji?
Już tak na chłodno – pod względem wydajnościowym jest naprawdę świetnie, miejcie jednak na uwadze, że jeśli chcecie na tym smartfonie pograć, będziecie musieli albo wybierać mniejsze produkcje, albo ograniczyć się w ilości instalacji. A że obecnie gry potrafią ważyć 1,5 GB i więcej… No cóż, szkoda, bo przez taką głupotę traci funkcjonalność urządzenia. Jasne, można zastosować kartę pamięci, ale wszyscy dobrze wiemy, że to są półśrodki i jedynie część danych w Androidzie można przekopiować na microSD.
[showads ad=rek1]
SYSTEM, APLIKACJE I MULTIMEDIA
Sony Xperia M4 Aqua nie jest pierwszym testowanym przeze mnie urządzeniem, które otrzymało Androida Lollipop i muszę przyznać, że w pierwszej chwili pomyślałem sobie “serio?”. Na pierwszy rzut oka wygląda identycznie, jak poprzednia wersja tego systemu z nakładką Japończyków. Dopiero po dwustopniowym panelu powiadomień i charakterystycznych ikonach oraz upewnieniu się w menu informacji o telefonie, faktycznie okazało się, że jest to Android 5.
Ale nie wińcie mnie proszę za to, naprawdę łatwo się pomylić – ta sama tapeta co w KitKatcie, te same ikony, tak samo ułożone, ten sam panel aplikacji. Nawet Material Designu jakoś tak mało i niezbyt przestrzenny. Owszem, lubię 2D w przypadku chociażby klasycznych platformówek, ale jeśli mówimy o urządzeniu mobilnym, chciałoby się nieco więcej.
Zaczynając od pulpitu głównego, tak jak wspomniałem – stosunkowo klasycznie, swipe’ami na boki zmieniamy ekrany i przechodzimy do poszczególnych opcji. Nihil Novi. Natomiast ukrył się tu jeden smaczek, którego brakuje mi w innych smartfonach, a mianowicie możliwość obrócenia, niczym w tablecie, również pulpitu. Niby szczegół, ale każdy kto czasem leży na boku i trzyma słuchawkę poziomo, wie że to całkiem przydatna funkcja. Tym bardziej, że zwykłe lenistwo nie pozwala na obrót do pionu. Bo w zasadzie po co, skoro akurat uruchamiam aplikację pełnoekranową, w poziomie? Mała rzecz, a naprawdę cieszy.
W przypadku panelu powiadomień mamy tu dwustopniowy system pracy, znany z innych urządzeń z Lizakiem, a zatem pierwsze muśnięcie palcem od górnej belki w dół rozwinie nam listę wszelkich informacji, wiadomości itp., a drugie da nam dostęp do opcji szybkich ustawień, które przypiszemy wg własnych upodobań. Tak jak w przypadku Xperii E4G, również tu spodobało mi się przypisanie latarki właśnie do ekranu szybkich ustawień. Poza tym mamy takie opcje jak chociażby WiFi, Bluetooth, czy transmisję danych sieci komórkowych.
Dodatkowo, na tym ekranie, w prawym górnym rogu jest jeszcze kilka ikon, które dadzą nam dostęp do konkretnych ustawień. Idąc od lewej: po tapnięciu w symbol baterii przeniesiemy się do opcji zarządzania zasilaniem, ikona ołówka służy do edycji panelu szybkich ustawień – z tego poziomu usuniemy lub dodamy konkretne z nich, koło zębate to oczywiście standardowe ustawienia, a sylwetka człowieka to multikonto. Z tego miejsca w łatwy sposób stworzymy profil dla innej osoby, która będzie mogła korzystać z Xperii M4 Aqua, bez dostępu do naszych prywatnych danych.
Muszę przyznać, że za niedługo akapity o wyglądzie Androida 5 na Xperii Aqua mogą okazać się przynajmniej częściowo zdezaktualizowane. Dlaczego tak twierdzę? W niedługim czasie po oddaniu smartfona, w moje ręce trafił Z4 Tablet, którego recenzji też oczywiście możecie się spodziewać w najbliższym czasie na naszym blogu. Niemal od razu po uruchomieniu dostałem informację, że jest dostępna aktualizacja systemu operacyjnego, a w momencie gdy piszę te słowa, czeka na mnie jeszcze jedna, z tym że na razie nie mam kiedy jej przeprowadzić.
Do czego zmierzam – po wyświetleniu ekranu ostatnich aplikacji pojawiał się przycisk „zamknij wszystkie”. Może nie byłoby w tym niczego strasznego, gdyby nie fakt, że wyglądał na wykonany, jak w Paintcie – doklejony na siłę i to zupełnie z innej parafii. Śmiałem się w rozmowie z Michałem Brożyńskim, że to taki placeholder – zastępczy element, który zostanie zastąpiony konkretną treścią, gdy już będzie gotowa ;). No i okazuje się, że się nie pomyliłem. Na początku na Z4 Tablet miałem dokładnie to samo, teraz, po aktualizacji, dostałem w zamian gustowne, material-designowe trzy schodki. Niewykluczone zatem, że M4 Aquę spotka to samo (lub już spotkało).
Fragment tekstu muszę poświęcić opcjonalnemu rozwiązaniu, które w znaczący sposób podwyższy wrażenia wizualne związane z nakładką systemową. Mowa tutaj o całkiem świeżym temacie z Mad Maxem w roli głównej, dostępnym ekskluzywnie dla posiadaczy smartfonów Xperia. O moich wrażeniach na temat samego filmu, a ściślej projekcji 3D mogliście przeczytać w tym wpisie, pojawiła się również recenzja autorstwa Michała Nowaka.
Nie będę sobie więc strzępił języka czy to dobry obraz i dlaczego tak. O samej skórce wspomnieć jednak muszę, bowiem to niesamowite, jak smartfon może zmienić się nie do poznania – po zainstalowaniu kolorystykę zdominowały brudne brązy, androidowe przyciski wystylizowały się na kawałki blachy samochodowej, zmieniły się też oczywiście tapeta i ekran blokady. Zdecydowanie polecam – nawet jeśli nie jesteście fanami tego typu kina – sam temat prezentuje się wyjątkowo zacnie i choć nie ustrzegł się kilku niedopracowanych drobiazgów, warto go chociaż sprawdzić.
Dla osób, które mogłyby zagubić się w tłoku informacji, ikon i aplikacji, Sony przygotował uproszczony pulpit, który będzie świetnym rozwiązaniem dla klientów niezbyt zaznajomionych ze smartfonami. W tym trybie ekran główny ograniczony jest do podstawowych opcji jak aparat, wiadomości, połączenia telefoniczne czy Internet. Ikony są duże i wyraźne, co ułatwi dostęp do pożądanych przez nas aplikacji. Same ustawienia, zarówno te szybkie jak i ogólne są też sporo ograniczone. Oczywiście z uproszczonego pulpitu da się też w łatwy sposób wyjść.
Z pozostałych opcji ułatwień, Sony zawarł jeszcze chociażby gesty powiększania. Po trzykrotnym stuknięciu w w wyświetlacz uruchamia się tryb lupy, w którym można powiększać i pomniejszać elementy oraz przemieszczać się po ekranie. Dodatkowo, gdy włączymy widok ostatnich aplikacji, mamy dostęp do tzw. drobnych aplikacji. Wśród z nich znajdują się chociażby kalkulator, minutnik, czy przeglądarka internetowa, która włączy się w oknie z możliwością regulacji.
Jak w każdym swoim urządzeniu, Japończycy dołożyli do Androida kilka autorskich aplikacji, które można znaleźć w innych Xperiach. Brak tu jakichś rewolucji, ale to co dostajemy, jest zrobione dobrze. Muzyka (wcześniej Walkman), Album, Filmy, Playstation – tutaj chyba nie muszę specjalnie się rozpisywać, bo same nazwy sugerują z czym mamy do czynienia – odtwarzaniem muzyki i filmów, galerią zdjęć oraz kontem Playstation. Dalej mamy Wiadomości z Socialife, czyli agregat newsów o charakterze społecznościowym, What’s New z rozmaitymi nowościami (również ze Spotify), Xperia Lounge to takie połączenie wieści ze świata rozrwyki z rozmaitymi konkursami. Warto wspomnieć, że w ramach tej usługi, Sony przygotował kilka niespodzianek dla nabywców M4 Aqua. Można dostać m.in. miesiąc bezpłatnej subskrypcji Playstation Network Plus, Selfie Sticka czy odebrać voucher na fotomagnesy z wybranymi przez nas zdjęciami.
W kwestii multimediów Sony M4 Aqua radził sobie całkiem nieźle, mimo że jak wcześniej wspomniałem – zdarzały się nieraz przypadkowe zakrycia głośnika dłonią. Ale już abstrahując od tego tematu, popisywał się nieraz przede mną swoją mocą. Jasne, basu tu nie oczekujcie, ale potrafi grać naprawdę głośno i co najważniejsze – czysto, więc nawet na maksymalnych obrotach nie słyszałem żadnych trzasków, pisków itp. Oczywiście – to zależy od rodzaju muzyki, kompresji itp., ale jest naprawdę dobrze. Tak samo zresztą na sluchawkach, ale już ten producent przyzwyczaił mnie do niezłego gniazdka wyjściowego i tak też jest tym razem.
Pochwalić również muszę aplikację TrackID. Jasne nie jest, to nic nowego, jednak nie korzystałem z niej bardzo długi czas, więc ciekawiło mnie jak sobie daje radę? Tym razem, postanowiłem sprawdzić jak działa w wersji radiowej i muszę przyznać, że wyniki były bardziej, niż zadowalające. Niezależnie czy na falach trzeszczało, czy było krystalicznie, jeżeli tylko utwór był w bazie, zostawał bezbłędnie wykrywany. Na 8 prób, tylko jedna zakończyła się niepowodzeniem. Była to jakaś polska piosenka sprzed kilku dekad, niestety jej nazwy nie poznałem. Przeskakując po stacjach i wykonując kolejne testy, w rozgłośni Vox usłyszałem przaśne dźwięki Disco Polo. TrackID również i tu sobie poradził, wyświetlając chwytliwą nazwę utworu „Uciekam od żony”, choć nie powiedziałbym, że gatunek mieści się jakkolwiek w ramach pojęcia “progresywny” :).
Klawiatura ekranowa podobna jest do tej z Sony E4G, układ jest niemalże identyczny, ale w związku z większą rozdzielczością, korzystało mi się z niej nieco lepiej. Podobnie jak w tamtym przypadku, naszła mnie ochota na zainstalowanie jakiejś zewnętrznej propozycji, ale po jakimś czasie przyzwyczaiłem się do tej standardowej i muszę przyznać, że spisywała się calkiem sprawnie. Miłym akcentem jest możliwość ustawienia wibracji przy naciskaniu konkretnych klawiszy. Od całkowitego braku, poprzez ledwo wyczuwalne drgania, kończąc na dosyć mocnych. Dla mnie nawet za bardzo, więc tak przy 1/4 wartości byłem w zupełności kontent.
APARAT
Xperia M4 Aqua została wyposażona w 13 Mpix aparat główny z przetwornikiem Exmor RS, z kolei na froncie umieszczono standardową już w tym segmencie cenowym “piątkę”, która na tle konkurencji wyróżnia się szerokokątnym (ogniskowa 22mm) obiektywem z 88-stopniowym polem widzenia, dzięki czemu na selfie oprócz Was, zmieści się całkiem pokaźna grupa znajomych.
Muszę przyznać, że jeśli zdecydujecie się na zakup tego smartfona, z aspektu zdjęć powinniście być zadowoleni. Bardzo przyjemnie i przede wszystkim – szybko, cykało mi się kolejne foty. Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, ale myślę, że udało mi się uchwycić kilka fajnych kadrów, a jakość aparatu dopełniła dzieła. Nie wszystkie nocne ujęcia wychodziły, nieraz też o wiele lepsze, choć wciąż niedoskonałe, efekty uzyskiwałem bez użycia flesza. Na duży plus zasługuje z kolei zoom cyfrowy. Co prawda, tylko 4-krotny, co dla niektórych może być przeszkodą, ale przynajmniej zdjęcia z nim da się oglądać bez kwaśnej miny. Ostrość nie jest na poziomie porównywalnym z fotkami bez powiększenia, ale nie pojawia się pikseloza, co jeszcze nie zdarzyło mi się przy testach aparatu z tej półki cenowej.
Oczywiście, jak wspomniałem kilka razy wcześniej, największym ficzerem, zgodnie z nazwą, jest wodoodporność i możliwość robienia zdjęć w trakcie zanurzenia. Po zamoczeniu nie będziecie w stanie wykonać takiej fotografii z poziomu ekranu – nie reaguje on wtedy na dotyk, zawiesza się i czasem nawet odpalają się losowe aplikacje i właśnie dlatego zastosowano tutaj fizyczny spust migawki.
Jeżeli chodzi o dostępne możliwości fotografowania, mamy tu do czynienia z tym samym, co na pozostałych Xperiach. Jest więc tryb automatyczny, ze świetnym wykrywaniem kilkudziesięciu (dokładnie 52) scenerii, który robi niezłe zdjęcia nawet pod światło, mamy też manuala, rozszerzoną rzeczywistość, która doczekała się kilku nowych, również płatnych efektów, jak np. fantastyczne smoki, fotografię z możliwością rejestracji krótkiego dźwięku otoczenia i kilka innych. Jakby komuś było mało, Sony służy dodatkowymi aplikacjami do pobrania, jak Vine czy Time Lapse. Oczywiście, większość z nich jest dostępna na innych urządzeniach, nie tylko tego producenta, jednak fajnie, że są obecne z poziomu aparatu.
Podobają mi się również drobne ułatwienia, jak np. widget aparatu, do którego możemy przypisać kilka skrótów. Po kliknięciu na nie, od razu jesteśmy przenoszeni do konkretnej funkcji jak np. efekt AR. Na ekranie blokady w prawym rogu mamy również ikonę aparatu. Po przytrzymaniu palcem i zrobieniu swipe’a przechodzimy od razu do pstrykania fotek. W sumie nic nowego, ale dobrze, że jest, bo przyspiesza cały proces.
Na koniec wspomnę jeszcze o takiej miłej drobnostce – Movie Creator. Ten program zbiera najlepsze ujęcia dnia, tygodnia itp. i tworzy z nich krótki materiał z dynamicznymi najazdami kamery. Nie wiem na jakiej zasadzie ocenia on same zdjęcia, bo niektóre wybory były co najmniej dziwne, ale mimo wszystko – ciekawy sposób na oglądanie wyników swojej pracy.
Wszystkie powyższe zdjęcia w oryginalnych rozdzielczościach do zobaczenia w serwisie Flickr na naszym koncie w TYM MIEJSCU.
BATERIA I TEMPERATURA
Sony chwali się na swojej stronie, że bateria wytrzymuje do dwóch dni, mnie jednak takiej wartości nie udało się uzyskać, nawet jeśli nie grałem i korzystałem ze smartfona w sposób bardziej standardowy jak telefonowanie, odbieranie maili, przeglądanie Internetu – to i tak dwa dni pozostawały łabędzim śpiewem. Dla ścisłości dodam, że testowałem z jasnością ustawionąa1 na maksimum i bez włączenia żadnego programu oszczędzania baterii, choć M4 Aqua oferuje również kilka rozwiązań tego typu.
Przede wszystkim, znany z innych Xperii tryb Stamina, w którym oszczędza się energię, poprzez tymczasowe wyłączanie WiFi i transmisji danych w momencie, gdy ekran jest wygaszony. Jeśli chcemy, by konkretne aplikacje mimo to działały w niezakłócony sposób, wystarczy je dodać do listy. W ramach tego trybu, możemy też uruchomić funkcję o nazwie rozszerzone wykorzystanie, która ogranicza wydajność urządzenia, w celu przedłużenia pracy na baterii. A jeśli komu mało – może wybrać opcje Ultra Stamina, która jeszcze bardziej odcina dodatkową funkcjonalność na rzecz wydajności pracy lub Oszczędzanie słabej baterii, które z ostatnich procentów wyciśnie nieco więcej.
Zdziwiła mnie nieco kwestia temperatury. Mimo, że wg aplikacji CPU Temp, Aqua M4 nie przekraczała 50-60 stopni Celsjusza, sam smartfon naprawdę potrafił nieźle przygrzać, a w pewnym momencie dosłownie mnie oparzył! Nie miało to żadnego wpływu na wydajność, jednakże podejrzewam, że konstrukcja plecków i rodzaj użytego materiału przyczyniły się do takich odczuć. Oczywiście podwyższona temperatura była najbardziej odczuwalna w okolicy aparatu.
PODSUMOWANIE
Tym razem krótko – Xperia M4 Aqua, to naprawdę godny reprezentant średniej półki. Nie przynosi rewolucji, nie obyło się również bez wad, tym niemniej kupując ten smartfon otrzymacie solidne urządzenie. Może i wygląd już nieco się opatrzył, ale tę niedogodność zrekompensują Wam dobre podzespoły i świetny aparat na czele.
Zdecydowanie dobry wybór. A jak wypada w porównaniu do przywołanego przeze mnie Samsunga Galaxy A5? Na pewno nie ma się czego wstydzić i tutaj wszystko zależy od gustu, bowiem każdy z nich ma swoje punkty przewagi nad drugim i nie mam zamiaru tutaj rozstrzygać, który jest lepszy, bo obydwa są świetne. Ale żałuję, że mój Galaxy A5 nie jest wodoodporny…