SŁOWEM WSTĘPU
Przyznam, że testowanie smartfonów budżetowych jest chyba najtrudniejsze ze wszystkich. Trzeba bowiem zapomnieć o wszelkich fajerwerkach oferowanych przez urządzenia z wyższej półki, wejść w skórę osoby, która będzie chciała nabyć słuchawkę niskim kosztem, a czasem po prostu się przemęczyć, bo nie zawsze jest to sprzęt, który odpowiadałby chociaż minimalnym wymogom.
Na szczęście w przypadku Sony Xperia E4G było całkiem nieźle i choć faktycznie trzeba patrzeć przez pryzmat stosunku jakości do ceny, to jest to naprawdę dobre urządzenie. Nie do końca przekonały mnie pewne rozwiązania, ale w ogólnym rozrachunku “E czwórka gie” nie ma się czego wstydzić. Tym bardziej, że u operatorów startuje już od złotówki, w rozsądnych abonamentach.
WZORNICTWO I WYGLĄD
Na pierwszy rzut oka smartfon już niestety od razu sugeruje z czym mamy do czynienia. Nie to, żeby któryś element był awaryjny czy niedopracowany, po prostu chodzi o zastosowanie materiałów z epoki, gdy plastik uchodził również za akceptowalny w półce premium. Co prawda nic nie trzeszczy, nie zacina się, wszystko jest dobrze dopasowane, ale jakoś tak czuć, że to nie to samo, co w trochę droższych modelach. Aczkolwiek, jak wspomniałem na początku, nie traktuję tego jako wadę, biorąc pod uwagę cenę.
[showads ad=rek2]
Przede wszystkim, widać też od razu, że jest to smartfon z rodziny Xperia, z zachowaniem charakterystycznych elementów, czasem w nieco innym układzie. Różnica z kolei leży w smukłości. W przeciwieństwie do innych urządzeń tego producenta, E4G takim nazwać nie mogę. Nie jest co prawda przesadnie ciężki, bo 135 gramów to wartość jak najbardziej w porządku, jednak jest przy okazji dosyć gruby – wraz z obudową to 10,8 mm, a więc całkiem sporo. Można na to popatrzeć też z drugiej strony – dzięki temu sprawia wrażenie solidności i tego, nawet mając w pamięci budżetowość, odebrać mu nie mogę.
Na froncie główną powierzchnię zajmuje wyświetlacz o przekątnej 4,7 cala, co jest dość sensownym rozmiarem, będącym kompromisem między dużym obszarem użytkowym, a kompaktowością. Z pewnością dobra propozycja na pierwszy smartfon. Ponadto, na górze mamy logo Sony i dosyć spore, jak na 2 Mpix, oczko aparatu. Znajduje się tu również, widoczna jedynie, gdy się zaświeci, dioda sygnalizująca poziom baterii lub o nieodebranych powiadomieniach, jeśli taką opcję włączymy. Przy krótszych krawędziach, na środku, widać jeszcze dwie maskownice, które na początku wprowadziły mnie w błąd. Myślałem, że to głośniki stereo, jednakże nie jest tak dobrze – u góry głośnik owszem jest, ale do rozmów, z kolei na dole mamy mikrofon główny.
[showads ad=rek3]
Została jeszcze kwestia ramek i muszę przyznać, że naprawdę jest nieźle. Standardowo – dłuższe boki równają się cieńszym ramkom, a przy tych krótszych mamy grubsze, jednak nie w takim stopniu, by jakoś specjalnie uderzało to po oczach. To, co naprawdę przypadło mi do gustu, to nieco inne rozmieszczenie akcentów. W przeciwieństwie do np. HTC po pierwsze – nie ma tu podwójnej ramki, a po drugie – wyższa jest na górze, a nie z dołu, dzięki czemu z pewnością przyjemniej się go użytkuje.
Przejdźmy zatem do samych krawędzi. O dziwo, to na dolnej nic się nie dzieje, a szkoda, bo przerzuciłbym tu jedyny element znajdujący się po lewej stronie, czyli gniazdko microUSB. Jasne, to tylko kwestia gustu, a ja osobiście wolę, gdy ładujemy smartfona od dołu. To nie nowe rozwiązanie, pojawiło się wcześniej choćby w Xperii T3. Wtedy nie zwracałem na to większej uwagi, dziś natomiast mam już ukształtowane własne preferencje względem najmniejszych nawet drobiazgów, stąd ta uwaga. Nie jest to wada, zapewne część z Was nawet woli taki układ, więc to już zależy od prywatnego punktu widzenia.
[showads ad=rek1]
Skoro jesteśmy przy ładowaniu, muszę wspomnieć o jednej rzeczy, której absolutnie nie rozumiem. Długość kabla ładującego ma dokładnie 17,7 cm długości, mierząc od wtyczki micro USB do wtyczki USB. Sony, WTF? Oczekujecie, że smartfon będzie lewitował w powietrzu, gdy podepniemy go do gniazdka w ścianie? Spróbowałem. Nie lewitował. Choć muszę przyznać, że gniazdko jest wytrzymałe i smartfon się “nie urwie”. Przynajmniej nie od razu, ale nie chciałem ryzykować.
Nie jestem w stanie pojąć tej decyzji, gdyby nie przedłużacz USB, jedynym miejscem do którego mógłbym podłączyć E4G byłaby listwa elektryczna, ew. laptop. Ja wiem, że to budżetowiec, ale… serio? Mógłbym winę zrzucić na egzemplarz testowy, ale otrzymałem go w oryginalnym pudełku, z akcesoriami, więc mogę podejrzewać, że taka znajdzie się w sprzedaży. Choć daję sobie pewien margines błędu – przejrzałem kilka unboxingów tego smartfona na YouTube i choć tam w większości przypadków faktycznie jest to kabel EC300, to w jednym z przypadków był zdecydowanie dłuższy, więc myślę że przed zakupem warto sprawdzić jak jest, bo być może te dwa akapity będzie można z czystym sercem odrzucić.
Wracając do krawędzi, dalej jest już bardziej standardowo – z góry mamy zatem wejście słuchawkowe jack 3,5 mm, a na prawym boku charakterystyczny włącznik i świetną kontrolę głośności. Ten przycisk został wykonany w taki sposób, że mimo żadnych oznaczeń czy przedziałki oddzielającej wartości mniejsze i większe, zawsze wiadomo, gdzie trzeba położyć palec, by osiągnąć pożądaną akcję. Nie jest też ani za duży, ani za mały, wystaje też na odpowiednią wysokość, jak najbardziej w porządku.
Tył obudowy, choć plastikowy, pokryty z zewnątrz jest całkiem przyjemnym w dotyku matowym wykończeniem. Dzięki temu, smartfon nie tylko dobrze leży w dłoni, ale również nie zbiera odcisków palców, a ściślej pisząc – zbiera, ale te są widoczne jedynie pod światłem i odpowiednim kątem.
W tej samej linii co włącznik znajduje się kolejne, tym razem nieco większe logo Sony, kawałek nad nim znaczek NFC, a jeszcze wyżej, również centralnie ulokowany aparat główny, obok lampa LED oraz mikrofon dodatkowy. Dół wieńczy logo Xperia, pod nią głośnik do multimediów i w prawym rogu otwór na przeciągnięcie do paska.
Tak prezentuje się E4G z zewnątrz. Po zdjęciu tylnej klapki naszym oczom ukażą się jeszcze sloty na karty SIM oraz microSD, po tej samej stronie, przy której umieszczono wejście microUSB, z tym że są widoczne właśnie dopiero w momencie, gdy zajrzymy do środka. To rozwiązanie nawet mi odpowiada. Dostęp do nich łatwy, szybki i bezproblemowy, bowiem sama klapka “odchodzi” sprawnie, a dodatkowo po jej założeniu są ukryte. Dla mnie – jak najbardziej w porządku.
Chciałoby się jedynie jeszcze wymienialnej baterii, ale niestety możecie o tym zapomnieć, bo ta ukryta jest pod warstwą plastiku, przykręcona śrubkami w kształcie gwiazdek, więc bez ingerencji mechanicznej się nie obejdzie. Ale podejrzewam, że dla chcącego nic trudnego, choć sam nie rozkręcałem z wiadomych powodów.
To w zasadzie wszystko, co mam do napisania w kwestii wyglądu. Zdaję sobie sprawę, że może tego niewiele, ale po pierwsze – Sony przyzwyczaił nas do wzornictwa swoich urządzeń, a po drugie – nic nie wykracza tu poza standard, po trzecie – myślę, że wszystko zostało opisane w merytoryczny sposób, a w razie pytań – zapraszam do komentarzy.
EKRAN
O wyświetlaczu nie będę się zbytnio rozpisywał, bo nie bardzo jest o czym. Rozdzielczość qHD (nie mylić z QHD) na 4,7-calowym ekranie prezentuje się w porządku, ale nie spodziewajmy się brzytwy. Jest to wartość wystarczająca do komfortowego przeglądania treści, widać natomiast, zwłaszcza jeśli macie porównanie, że brakuje tu ostrości. Nie przeszkadza to w niczym, ale też nie ma się czym zachwycać.
Pozytywnie też odbieram kąty widzenia. Smartfon wyposażony został w matrycę IPS i te trzy literki wystarczą by wiedzieć, czego można się spodziewać. Co prawda na stronie producenta widnieje zdanie:
Niezależenie od tego, pod jakim kątem patrzysz na ekran, widzisz idealnie ostry obraz i dokładnie odwzorowane kolory.
Aż tak różowo nie jest. “Idealnie ostry obraz” już wykluczyłem poprzednim akapitem, natomiast “dokładnie odwzorowane kolory” takimi są jedynie do pewnego stopnia. Zgodzę się, że dużych przebarwień nie ma, ale gdy patrzymy pod większym kątem, można je zauważyć.
Inna sprawa, że na co dzień i tak nam to nie powinno przeszkadzać, bo przecież podczas obsługi będziemy patrzeć wprost na ekran, a skoro osoba obok również bez problemów widzi treść, to nie mam zamiaru czepiać się na siłę. Jedyne, co może tak naprawdę się nie podobać, to stosunkowo mała jasność wyświetlacza. O ile jeszcze w pomieszczeniu ze sztucznym oświetleniem jest w porządku, to już na zewnątrz, a niech zaświeci jeszcze słońce, wygląda to słabo.
WYDAJNOŚĆ
Muszę przyznać, że tego aspektu obawiałem się najbardziej, bowiem włożono tu procesor firmy MediaTek, która nie szczyci się dużym uznaniem. Konkretniej to czterordzeniowa jednostka MT6732, o taktowaniu 1,5 GHz. W codziennym zastosowaniu widać, że np. ikony doczytują się z pewnym opóźnieniem, lagi, choć niezbyt dokuczliwe, podczas poruszania się po menu również są obecne i tak dalej.
Duże zdziwienie ogarnęło mnie, kiedy odpaliłem Asphalt 8. Gra domyślnie uruchomiła się w pełnych detalach (ustawienia można zmienić ręcznie, natomiast za pierwszym razem są one dopasowywane do możliwości urządzenia) i co więcej – działała płynnie, właściwie bez większych spadków animacji! Łał! Taka moc, w tak tanim urządzeniu! Przyznam, że to chyba ten moment, żeby zmienić nasz “benchmark praktyczny”, skoro smartfony za 700 zł są już w stanie uciągnąć ten tytuł bez większej zadyszki.
Od strony podzespołów mamy tu wspomniany wcześniej MediaTek MT6732, w którym znajdziemy cztery rdzenie A-53 Cortex i grafikę ARM Mali-T760 GPU oraz 1 GB pamięci RAM. Na pliki przeznaczono 8 GB, z czego ok. 2,5 GB to komponenty systemu, a do własnej dyspozycji mamy dokładnie 4,73 GB. Trzeba się więc pilnować, jeśli robicie dużo zdjęć i lubicie mieć sporo muzyki na dysku.
Przyznam, że nie zawiodłem się na tym aspekcie, ale też niczego nie oczekiwałem. Smartfon pod względem wydajności przyjemnie mnie zaskoczył i nawet niewielkie opóźnienia, o których wspomniałem, nie odbierały zbytnio przyjemności z korzystania. Dużym plusem jest również obsługa LTE (4G), stąd też nazwa urządzenia. Nie jest to jeszcze standardem w tak tanich słuchawkach, zatem warto mieć to na uwadze.
SYSTEM, APLIKACJE I MULTIMEDIA
Sony Xperia E4G pracuje na ostatniej przed Lollipopem wersji sytemu Android KitKat, oznaczonej numerem 4.4.4 i wraz z nakładką od Sony, funkcjonuje to naprawdę bardzo sprawnie. Zdarzają się czasem pewne spowolnienia jak np. wczytywanie się ikon na ekranie głównym, czy kilka sekund opóźnienia między wykonaniem czynności, a reakcji, ale w gruncie rzeczy jest naprawdę dobrze.
Jeden z pulpitów głównego ekranu to aplikacje prowadzące do treści prosto od Sony. Mamy tu więc PlayStation Network, Wideo, Album oraz Walkmana. Ten ostatni, to oczywiście odtwarzacz plików muzycznych, o nim nieco szerzej w dalszej części.
W samej nakładce, która choć od dłuższego czasu się za wiele nie zmienia, jest kilka fajnych funkcji. Przenieśmy się zatem z pulpitu do ekranu samych aplikacji. Między poszczególnymi oknami przesuwamy się swipe’m w prawą stronę, a więc tradycyjnie do bólu, ale ja wolę ten układ, aniżeli propozycje HTC z nawigacją góra/dół. Gdy na pierwszym ekranie spróbujemy się poruszyć w lewo, wyświetli się podręczne menu z kilkoma opcjami jak np. ustalenie własnej kolejności ikon, wyszukiwarka, czy odinstalowanie apek.
Ta ostatnia jest bardzo intuicyjna – klikamy i przy aplikacjach, które usunąć możemy, pojawią się czerwone krzyżyki w prawych narożnikach ikon. Zostaniemy jeszcze tylko zapytani, czy na pewno chcemy usunąć dany program i już. Bez wchodzenia w menu aplikacji, czy Sklep Google. Prosto, szybko i przyjemnie.
Zapewne jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc będzie pasek powiadomień. Ten standardowo ściągamy z góry do dołu. Gdy już nam się ukaże w całej okazałości, zobaczymy, że jest podzielony na dwie części. Pierwsza to stricte powiadomienia, czyli wszelkie SMS-y, wiadomości push-up z aplikacji, czy informacje systemowe pokroju “Wykonano zrzut ekranu”.
Po prawej stronie mamy z kolei szybkie ustawienia, z których wybierzemy np. WiFi, transmisję danych, Bluetooth itd. To co mi się spodobało, to umieszczenie tutaj latarki. Niby drobiazg, ale przydatny. Często ta funkcja jest gdzieś ukryta, albo w ogóle dostępna jedynie przez aplikację, a tak – proszę bardzo, bez żadnych dodatkowych utrudnień. Części z Was może przeszkadzać to podzielenie na poszczególne sekcje, ale i na to jest sposób. Wystarczy, że belkę z góry ściągniemy nie jednym, a dwoma palcami, by od razu przenieść się do szybkich ustawień.
Jednym z ważniejszych aspektów oprogramowania wszelakiego jest stabilność. Pod tym kątem nie mam się do czego przyczepić, z czego, nie kryję, jestem zadowolony. Podczas testów nie miałem żadnych przypadków zawieszeń aplikacji czy nagłych “wywaleń” do pulpitu głównego. Nie zdarzyło się też, że smartfon sam z siebie wyłączył się w nieoczekiwany sposób. Ale do tej kwestii podchodźcie ostrożnie – to że mnie się nie zdarzyła taka sytuacja, nie znaczy, że i Was ominie. Nie zapominajmy, że to przecież Android ;).
Muszę też przyznać, że Xperia E4G to naprawdę multimedialna słuchawka, przynajmniej jeśli chodzi o warstwę audio, bo z tą wideo jest nieco gorzej. Miejmy może od razu zasadniczy minus za sobą – jeśli oglądacie filmy z YouTube, najwyższą dostępną rozdzielczością jest 360p, co nawet na ekranie 4,7 cala nie jest najlepsze. Rozumiem, że ciężko byłoby oczekiwać HD, biorąc pod uwagę rozdzielczość samego wyświetlacza, ale 480p, które jest moim prywatnym minimum, mogłoby się tu znaleźć. Gwoli ścisłości dodam, że może to być wada samej aplikacji, która na to konkretne urządzenie strumieniuje jedynie w 360p.
Tak jak wspomniałem, dźwiękowo urządzenie spełnia moje minimalne wymagania, a nawet daje sporo ponad to. Zacznijmy od samego głośnika, a raczej obydwu. Ten do rozmów spełnia swoje zadanie – osoby po drugiej stronie słyszymy dobrze, one nas też, więc technologia HD Voice daje radę. Jeśli chodzi o głośnik przeznaczony do multimediów, jedyną jego wadą jest samo umiejscowienie z tyłu smartfona, co w połączeniu z brakiem większego ścięcia obudowy powoduje, że po położeniu na stole, dźwięk jest wyraźnie przytłumiony. Można oczywiście skierować słuchawkę ekranem do dołu, ale przecież nie o to chodzi.
Na szczęście w przypadku samej jakości problemów żadnych nie ma. Oczywiście, nie spodziewajcie się cudów, ale ten głośnik po pierwsze gra czysto, a po drugie – naprawdę głośno, zwłaszcza kiedy włączymy opcję xLoud. Zazwyczaj z pewnym dystansem podchodzę do wszystkich “ulepszaczy” dźwiękowych, bo często po prostu nie zdają egzaminu. Tutaj jednak różnica faktycznie jest bardzo słyszalna i co najważniejsze – nawet na największej wartości nic nie charczy i nie trzeszczy itp.
Zresztą już sama, sztandarowa aplikacja Sony, czyli Walkman spisuje się wyśmienicie i w zasadzie nie stosowałem żadnego zamiennika, a jestem dość wybredny w tym względzie. Tutaj możliwości otrzymujemy kilka: świetny equalizer z presetami oraz możliwością ustawień manulanych, dodatkowe efekty jak np. pogłos z sali koncertowej, zmniejszenie zakłóceń między kanałami stereo i inne.
Jeśli nie chcemy się bawić, wystarczy zaznaczyć funkcję Clear Audio+, by poczuć polepszenie dźwięku. Dodaje ona nieco basów oraz uprzestrzennia wrażenia słuchowe. Różnicę “z” i “bez” słychać natychmiastowo, na korzyść Clear Audio+ i jego ciepłego brzmienia. Jednakże, nieco przytłumia dźwięki, rozprowadzając co prawda instrumenty, dzięki czemu nie dostajemy po uszach ścianą dźwięku, ale też wycofuje wokal. Koniec końców, wolałem pogrzebać w korektorze graficznym i uzyskałem lepszy efekt, tym niemniej – warto sprawdzić, czy trafi w Wasze gusta.
Z pozostałych aplikacji, otrzymujemy wszelkie znane z innych Xperii, a więc skrótowo:
- Xperia Care – pomoc techniczna Sony, będąca jednocześnie czymś w rodzaju przeglądarki i wyszukiwarki internetowej, skupiająca informacje o konkretnym modelu.
- What’s New – co nowego w świecie aplikacji, gier, filmów i muzyki.
- Sony Select – wybór aplikacji polecanych przez Sony.
- Wiadomości z Social Life – agregator newsów.
- Xperia Lounge – dostęp do ofert, konkursów i newsów od Sony.
- TrackID – wyszukiwanie utworu po krótkim fragmencie dźwiękowym.
- TrackID Tv – funkcja niedostępna w naszym kraju – rozpoznanie programu telewizyjnego po fragmencie dźwiękowym.
Sony zadbał, byśmy wraz z E4G dostali pakiet ich usług i aplikacji. Trochę ich jest i na pewno nie wszystkie będą wykorzystywane, ale na szczęście też, nie obciążają ogólnego działania w jakimś znacznym stopniu. Tym bardziej, że niektóre, jak np. TrackID można spokojnie odinstalować. Kupując tego budżetowca otrzymamy zatem co prawda standard, ale dobrze wykonany.
No dobra – jednej rzeczy muszę się przyczepić. Po raz pierwszy zdarzyło mi się odinstalować domyślną klawiaturę i ściągnąć inną. Po prostu zbyt często trafiałem nie tam, gdzie chciałem, nawet biorąc pod uwagę 4,7-calowy ekran. Problemu co prawda do końca nie wyeliminowałem, ale udało mi się w znaczący sposób poprawić komfort użytkowania, właśnie poprzez zmianę klawiatury domyślnej, co szczerze polecam. No chyba, że dla kogoś to pierwszy smartfon, wtedy jestem przekonany, że się przyzwyczai.
APARAT
To kolejna przyjemna niespodzianka po wydajności i tu również spodziewałem się, że będzie gorzej. Główna kamerka ma 5 Mpix, a więc wartość stosowaną w wyższych modelach, tyle że z przodu. Nic to, pomyślałem, w końcu nie samymi megapikselami człowiek żyje. Po pierwszych pstrykniętach fotkach, przeglądanych na ekranie smartfona zmartwiłem się nieco, bo nie prezentowały się atrakcyjnie i bałem się, że podczas wyświetlania ich na większym ekranie, dostanę pikselami po oczach. Na szczęście tak się jednak nie stało.
Rozdzielczość 2560×1440 px jest wystarczająca, by zachować codzienne chwile. Postawmy sobie sprawę jasno – to smartfon budżetowy, więc nie zrobicie nim zdjęć aspirujących do miana profesjonalnych, ale i tak można co nieco z tego aparatu wycisnąć. Nie będzie to odkrywcze stwierdzenie, jeśli napiszę, że w sztucznym oświetleniu lub na świeżym powietrzu z mocnym słońcem, foty wychodziły najlepiej. Wyraźnie i kolorowo, choć przy powiększeniu, widać już, że aż tak ostre jednak nie są.
Zdecydowanie gorzej robi się w przypadku gorszych warunków oświetleniowych, nie mówiąc już o zdjęciach nocnych z udziałem flesza. Już pod wieczór, kiedy jest trochę ciemniej, widać coraz większe szumy, rozmazania itp. Generalnie – nie polecam. Użycie diody LED, kiedy dookoła nie ma zbyt wielu źródeł światła mija się z celem. Poniżej najlepsze zdjęcie, jakie udało mi się uchwycić.
Zrobione zaraz obok dużej latarni… Cieszę się z tego, że to jedyny element, na który mogę narzekać, ale też akurat tego się spodziewałem, więc mogę z czystym sercem napisać, że nie jestem rozczarowany.
Tyle w kwestii samej jakości fotografii, a jak wygląda oprogramowanie? Tutaj jest naprawdę nieźle, bowiem Sony upakował większość funkcji, które znamy nawet z wyższych modeli, z czego najciekawsze to:
- Sound Photo – zdjęcie z dźwiękami tła jak np. ćwierkanie ptaków.
- Rzeczywistość rozszerzona – dodawanie wirtualnych, humorystycznych elementów do zdjęcia.
- Efekt AR – to samo, co powyżej, tylko na większą skalę i z konkretnymi tematami np. prehistoria, bajki itp.
- Timeshift Burst – możemy wybrać jedno z kilkudziesięciu zdjęć zrobionych w trybie serii lub zostawić wszystkie.
To nawet nie jest połowa wszystkich możliwości, a najwięcej frajdy sprawia oczywiście efekt AR, jednak odkąd go przetestowałem jeszcze w Xperii T3, nie pojawiło się więcej zmian lub motywów. Dodatkowo, w dalszym ciągu istnieją problemy z wykrywaniem obiektów czy podłoża, tym niemniej fajnie, że również ta opcja się tu znalazła.
Więcej zdjęć tradycyjnie na naszym koncie FLICKR
BATERIA I TEMPERATURA
Sony E4G został wyposażony w ogniwo o pojemności 2300 mAh i wg producenta wytrzymuje do dwóch dni. Kiedy wykorzystujemy smartfon z maksymalną jasnością, dużo gramy, przeglądamy strony z włączonym pakietem danych itp. tak różowo nie jest, ale spokojnie – cały dzień na baterii pojedziemy. Myślę, że jeśli nie siedzicie “z nosem w komórce” non stop, te dwa dni faktycznie można uzyskać.
Tym bardziej, że do dyspozycji mamy aż trzy tryby oszczędzania energii. Pojawia się zatem oczywiście Stamina, czyli rozwiązanie stosowane już wcześniej, polegające na wyłączaniu niektórych funkcji jak transmisja danych, WiFi, większości aplikacji, w momencie, kiedy ekran jest nieaktywny. W przeciwnym razie – smartfon działa w normalny sposób, czyli na pełnej wydajności.
Ponadto mamy tryb nazwany po prostu Oszczędzanie słabej baterii i jak można się domyślić, ten uruchamia się, kiedy pozostałych procentów do końca mamy kilka, kilkanaście (można ustawić próg włączenia). Wpływa to na WiFi, transmisję danych, Bluetooth i autosynchronizację.
Rzadko, bo rzadko, ale jednak w życiu zdarzają się takie sytuacje, że najbliższe gniazdko zasilające znajduje się hen, hen daleko, a my ponad wszystkie dodatki, potrzebujemy dostępu do najbardziej podstawowych funkcji i przede wszystkim – uratowania baterii na jak najdłużej. Tu z pomocą przychodzi Ultra Stamina, do której uruchomienia wymagany jest restart smartfona. Po włączeniu zobaczymy jednoekranowy, uproszczony pulpit z kilkoma aplikacjami jak aparat, kontakty, SMS, kalendarz czy budzik. Panel szybkich ustawień również jest wtedy mocno okrojony i nie włączymy WiFi czy transmisji. Zdecydowanie – to tryb przeznaczony do zadań, w których potrzebujemy maksymalnej oszczędności.
Jeżeli chodzi o przegrzewanie, to w ogóle go nie zauważyłem. Zazwyczaj podczas testów muszę specjalnie zwracać na to uwagę i wtedy faktycznie da się wyczuć miejsca cieplejsze, tu o dziwo, nawet wtedy takiego nie znalazłem. No może jeśli maksymalnie się skupimy, to znajdziemy taki punkt z minimalną różnicą, tylko po co to robić na siłę?
PODSUMOWANIE
Sony Xperia E4G to z pewnością jeden z lepszych budżetowych smartfonów, jakie miałem okazję testować. Nie powala co prawda wzornictwem, ale gwarantuje solidną, komfortową i długą pracę, a do tego, całkiem nieźle radzi sobie w testach wydajnościowych. Dużym atutem jest obsługa LTE, zatem mamy gwarancję szybkiego Internetu w ramach pakietu danych. Xperia E4G ma też swoje bolączki, ale jakieś cięcia musiały być, jeśli weźmiemy pod uwagę jej cenę.
Komu zatem mogę go polecić? Chyba głównie osobom, dla których będzie to pierwszy smartfon. Te, które w temacie już siedzą nieco dłużej, raczej dołożą przynajmniej drugie tyle, by mieć urządzenie chociaż ze średniej półki. Jak wspomniałem we wstępie, E4G znajduje się obecnie w ofercie różnych operatorów i startuje od symbolicznej złotówki, więc najniższym możliwym kosztem, można wejść w posiadanie całkiem funkcjonalnego smartfona na Androidzie.
****
Pełna specyfikacja Sony Xperia E4G
Sony Xperia E4G to smartfon idealny na start. Prosty w obsłudze, solidny, a do tego z niemałą wydajnością i rzadko spotykanym w tym segmencie LTE. Warto się nad nim zastanowić przy wyborze pierwszej słuchawki.
-
Wygląd
-
Wydajność
-
Hardware
-
Bateria
-
Cena/Jakość