SŁOWEM WSTĘPU
Sporo czasu minęło od mojej recenzji pierwszej edycji inteligentnej opaski Sony. W międzyczasie pojawiła się również Smartband Talk. Wybór Japończyków pod tym kątem jest duży, ale niestety nie trafiający w moje gusta. Jest to z jednej strony kwestia przyzwyczajenia, ale głównym powodem jest zupełnie nietrafiony stosunek ceny do możliwości, jakie mogą Ci dać opaski Sony. Tak było z każdym modelem i niestety druga edycja Smartband powiela ten sam błąd. Pytanie, które zadawałem sobie przed i w trakcie testów było takie – Czy to przekreśla urządzenie Sony? Przyznam, że to bardzo trudna kwestia, której nie sposób jednoznacznie określić. Jak zawsze, wszystko rozbija się o indywidualne potrzeby. W moje Smartband 2 niestety nie trafia.
[showads ad=rek3]
WYGLĄD/FUNKCJE
Budowa opaski jest bardzo prosta i w zasadzie nie różni się za wiele na pierwszy rzut oka od pierwszej wersji. W dalszym ciągu dostajesz silikonowy pasek, w który wkładasz mały plastikowy moduł. I choć wydawałoby się, że Sony totalnie zlał sprawę i wypuścił na rynek ten sam produkt, to tak do końca nie jest. Jeśli przyjrzeć się bliżej całemu zestawowi, różnic jest całkiem sporo.
Zacznę od samej opaski. Tym razem w zestawie otrzymujemy jedną sztukę. Przypomnę, że w pierwszej edycji do wyboru dostawałeś/-aś dwa rozmiary. Zmienił się również sposób, w jaki zapinamy SmartBand 2. Wygląda on bardzo ładnie, zamiast “guzika”, który towarzyszył nie tylko w pierwszym SmartBand, ale także edycji Talk. Tutaj jest sprzączka, która nasuwa skojarzenia z typowym zegarkiem.
Pomysł na zmianę jest bardzo dobry, ale przyznam, że trochę męczyłem się z dobrym wyregulowaniem opaski. Przede wszystkim, co może zabrzmieć dziwnie, bardzo ciężko samemu założyć Smartbanda. Pisząc kolokwialnie i z humorem, ciężko trafić w szparę, silikonowym paskiem ;). Zawsze noszę wszelkie zegarki i smartopaski na lewej ręce – tak przynajmniej powino się nosić tego typu rzeczy, ale jeśli komuś wygodniej i woli przerzucić się na prawy nadgarstek, a jest praworęczny to szczerze współczuję ;). No chyba, że ja jestem taki niegramotny, ale początkowo założenie inteligentnej opaski Sony sprawiało mi niemały problem. Podejrzewam, że z czasem byłoby łatwiej, poza tym to urządzenie, które mamy cały czas nosić, z przerwami na ładowanie oczywiście.
No dobrze, zakładanie mamy za sobą, to teraz ściąganie. To jest jeszcze trudniejsze niż zakładanie. W przypadku tego typu zapięcia logicznym jest, że należy delikatnie podciągnąć cały pasek, by zakładka która siedzi w jednym z rowków, wyskoczyła. Niestety przy tym ruchu, często cofała się na tyle, że wpadała jeszcze dalej, w efekcie mocniej zaciskała się na skórze. W niektórych przypadkach musiałem się naprawdę trochę namęczyć.
Jak widzisz, wydaje się to nic skomplikowanego. Niby to, o czym piszę to szczegóły. Być może machasz na to ręką, ale odpowiedz sobie na pytanie: czy takie urządzenie ma sprawiać Ci radość, czy irytację, bo nie możesz dobrze go zapiąć, czy ściągnąć? Ja na takie rzeczy zwracam uwagę i pod tym kątem Sony Smartband 2 nie przypadł mi do gustu. A już na pewno postawił przede mną nie lada wyzwanie. ;)
Jakby było tego mało, przeszkadzał mi wystający pasek, którego ciężko było wyregulować. Niby mogłem przesunąć go tak by nie odstawał, ale w ciągu dnia automatycznie wracał do swojej pozycji. Nic takiego, prawda? Ale często haczył się o rękawy, co było trochę drażniące. A nawiasem piszac – nie podobało mi się, że tak odstawał. Z estetycznego punktu widzenia, tak po prostu.
Na pewno na plus należy dodać, że sylikon, którego użyto do wykonania paska jest lepszej jakości niż w pierwszej edycji. Stracił co prawda swój charakterystyczny wzorek i jest teraz zupełnie płaski. Trochę szkoda, bo te małe nacięcia nadawały takiej… hmm… męskości, drapieżności wręcz. Z drugiej strony, jest to również większy ukłon dla kobiet, szczególnie wersja w kolorze białym.
W ogóle budowa paska jest bardzo nieinwazyjna. Nie rzuca się w oczy, często można opaskę pomylić z innymi ozdobami noszonymi na nadgarstku. Nie jest nachalna i nie zwraca niepotrzebnie uwagi. Samsung Gear Fit, z którego korzystam, często przyciąga wzrok innych osób – szczególnie, gdy w charakterystyczny sposób poruszę ręką, dzięki czemu uaktywnia się ekran. To powoduje zaciekawienie, pytania – A dlaczego ona Ci się ciągle włącza? ;) Czasami przy tego typu sytuacjach pada stwierdzenie, którego prywatnie bardzo nie lubię – Ty to taki gadżeciarz jesteś, nie? Grrr… nie komentuję :/.
W każdym razie, Sony wydał swój produkt w takim właśnie niepozornym opakowaniu, które nie będzie wywoływać sensacji na miarę sytuacji, gdy widzisz, że ktoś gada do zegarka ;).
Sam pasek to tak naprawdę tylko dodatek, bo sercem i mózgiem zarazem – jest tutaj podobnie, jak w pierwszym Smartbandzie, mały moduł. Pierwszą i najważniejszą różnicą jest tutaj zamontowanie pulsometru. To duża różnica, a zarazem funkcjonalność, która moim zdaniem z automatu powinna być w każdym tego typu urządzeniu. Dobrze zatem, że zawitała w końcu do produktu od Sony.
Nie będę rozpisywał się nad wyglądem samego modułu, bo to w tym przypadku zupełnie nieistotne. Ma on jeden przycisk, trzy diody i wejście micro-USB na ładowarkę. Bardziej interesujące jest to, co kryje w środku. A tam, jak na takie maleństwo, znalazło się całkiem sporo rzeczy.
Oczywiście – jako główna nowość – pulsometr. Moduł pracuje na procesorze ARM Cortex-M0 w architekturze 32 bitów i waży zaledwie 6 gramów. Nawiasem pisząc, całość wraz z paskiem jest równie lekka – 25 gramów. W środku znajduje się również 256 KB pamięci flash oraz 32 KB pamięci RAM. Ciekawe, że takie parametry jeszcze jakieś 30 lat temu miały komputery wielkości szafy ;).
Jak na opaskę dla aktywnych przystało, oczywiście śmiało możesz ją zamoczyć w wodzie, ponieważ spełnia warunki normy IP68. Ta opcja, to kolejna rzecz obok pulsometru, której braku nie wyobrażam sobie w tego typu rozwiązaniach – zarówno w smartopaskach, jak i smartwatchach.
[showads ad=rek3]
KONFIGURACJA
Tradycyjnie słów kilka o konfiguracji. Aby skorzystać z Sony Smartband 2 SWR12, potrzebny będzie telefon działający na Androidzie w wersji minimum 4.4 oraz – i tu nowość – iPhone z wersją iOS-a co najmniej 8.2. Niestety zabrakło tutaj wsparcia dla Windowsa Phone/Mobile, przez co użytkownicy tego systemu mogą czuć się trochę pokrzywdzeni. Jednak, jeśli postanowili być wierni środowisku i zdecydowali się na Microsoft Band (1 lub 2), to w moim odczuciu nie mają czego żałować.
Opaskę Sony szybko skonfigurujesz łącząc urządzenie ze smartfonem za pomocą np. NFC. Łączność utrzymywana jest przy użyciu Bluetooth 4.0 LE (Low Energy), tak więc włączony moduł w telefonie nie powinien wpływać drastycznie na spadek poziomu baterii. Ja nie zauważyłem by mój smartfon szybciej się przez to rozładowywał. Wręcz przeciwnie, miałem wrażenie, że wytrzymuje trochę dłużej aniżeli w przypadku, gdy sparowany jest z Gear Fit. Jest to jednak odczucie, które może wprowadzać w błąd, nie mierzyłem bowiem tego z zegarkiem w ręku i wpływa na to wiele czynników, jak chociażby aktywność w ciągu dnia.
Oczywiście do pełni szczęścia potrzeba autorskich apek Sony – LifeLog oraz aplikacji bezpośrednio do Smartband 2. O software napiszę kilka słów za chwilę. Jeżeli chodzi o ten akapit to tyle. Sparowanie jest proste i nie ma z nim żadnych problemów. Każdy bez zbędnych instrukcji obsługi poradzi sobie z tym wzorowo.
BATERIA
Według zapewnień producenta, Sony Smartband 2 SWR12 będzie towarzyszył Ci przez 2 dni. Dwa dni pełnej funkcjonalności jaką daje opaska. No i tak rzeczywiście jest. Jeżeli nie dostajesz co 5 minut powiadomień, gdzie opaska wibruje non stop, to energia wystarcza spokojnie na te dwa dni. Generalnie warto podłączyć moduł pod ładowanie wieczorem, tak by na trzeci dzień nie mieć żadnych niespodzianek.
Ogólnie nie można narzekać na długość cyklu życia na jednym ładowaniu. Z jednej strony, nie ma tu zbyt wielu powodów do tego, by moduł potrzebował dużo prądu. Nie ma przecież wyświetlacza, który jest najbardziej zasobożerny w smartwatchach i smartopaskach. Z drugiej jednak strony nie ma co wymagać cudów. Moduł jest tak mały, że pomieszczenie w jego przestrzeni tylu elementów, plus pojemną baterię jest po prostu niemożliwe.
SmartBand 2 ładuje się dość szybko, tak więc nawet podłączenie go na około 30 min. pozwoli znacznie wydłużyć wykorzystanie Smartband 2. Oczywiście, jeśli nie chcesz, by na przykład Twój puls był cały czas monitorowany, można wyłączyć tą funkcję i wtedy bez ładowarki można przepękać nawet do 5 dni. I znów muszę zgodzić się z producentem, ponieważ piątego dnia nadal mogłem korzystać z urządzenia.
Samo ładowanie jest bardzo wygodne. Nie porzeba tutaj dodatkowych przejściówek, stacji dokujących i innych dodatków, tak jak w przypadku smartwatchy Samsunga. Wystarczy kabel USB i dojście do komputera, gdzie nawet w pracy możesz spokojnie podłączyć Smartband 2 i go naładować. To bardzo wygodne rozwiązanie, jestem bowiem przekonany, że niejeden użytkownik np. Gear Fit zgubił stację dokującą, a bez niej za nic w świecie nie podładował swojej superopaski.
CODZIENNE UŻYTKOWANIE
Jest tu kilka rzeczy, które mi się spodobały, ale jednocześnie czegoś też zabrakło. Przede wszystkim odczułem ubytek wyświetlacza. Nie ukrywam, że bardzo się przyzwyczaiłem do tego, że mogę odczytać swoje powiadomienia na opasce. Sama wibracja, która informowała mnie o przyjściu wiadomości już mnie nie satysfakcjonuje. Bez przerwy łapałem się na tym, że odruchowo podsuwałem pod oczy SmartBand 2 i chciałem odczytać SMS-a, maila lub notyfikację z Facebooka. Brakowało nawet zwykłej godziny, przez co wyciągałem z kieszeni telefon o wiele częściej niż zwykle.
No dobrze, taka jest charakterystyka opaski Sony. Postawili na brak wyświetlacza i z jednej strony to oczywiście dobrze. Ma ona za zadanie monitorować naszą aktywność, a nie być przedłużeniem smartfona, dlatego też w żadnym wypadku tego nie krytykuję, chociaż ekran daje więcej możliwości i ten w postaci E-ink zastosowany w Smartband Talk byłby tu przeze mnie również mile widziany.
Tak, jak wspomniałem we wstępnie, wszystko zależy od potrzeb konkretnej osoby. I dla mnie brak możliwości sprawdzenia chociażby godziny powoduje, że Sony Smartband 2 SWR12 jest produktem niekompletnym. Dla osób, które wcześniej nie miały kontaktu z żadnym z urządzeń typu wearables, urządzenie Sony będzie świetnym początkiem przygody.
Kilka słów o aplikacji. Chwaliłem, w recenzji Smartband Talk, że software został bardzo dobrze przygotowany. Tutaj jest jeszcze lepiej. Oczywiście jest to oddzielna apka, dedykowana tylko do Smartband 2 SWR12.
Przy pierwszym uruchomieniu już na “dzień dobry” pokazuje się aktualny puls. Tu warto dodać, że podawany on jest na bieżąco w czasie rzeczywistym. Zarówno podczas siedzenia przy biurku, biegania, czy w nocy – kiedy smacznie śpisz. Takie dane układają się w ciekawy wykres, dzięki któremu możesz prześledzić, jak prezentuje się Twoja kondycja w skali dnia, tygodnia, a nawet całego roku. Łatwo odczytasz też, jakie było najniższe i najwyższe tętno w przeciągu danego okresu. Przekłada się to oczywiście na poziom stresu. Generalnie działa to podobnie jak w przypadku urządzeń Samsunga, z tą różnicą, że tutaj wynik jest bardziej wiarygodny i szczegółowy. Dane są zrzucane do aplikacji cały czas, a nie tylko w momencie, gdy sam zmierzysz sobie puls lub podczas uaktywnienia konkretnego planu treningowego.
Dodam jeszcze, że jeśli chcesz podejrzeć, w jakim tempie aktualnie bije Ci serce, chwilę należy odczekać. Niestety wynik nie jest prezentowany w tym samym momencie, gdy uruchamiasz aplikację. Nie jest to jednak specjalnie męczące, tak więc można na to przymknąć oko. Poza tym bardzo spodobała mi się ekspozycja wszystkich treści zaproponowana w dedykowanej apce – wszystko jest tutaj czytelne i zarazem ciekawe.
Pokusiłem się o mały eksperyment i sprawdziłem podczas biegania, jak wypada Smartband 2 w konfrontacji z Gear Fit pod kątem mierzenia pulsu. Muszę stwierdzić, że podczas aktywności aktualne tempo, w jakim pracowało moje serce, bardziej dokładnie i przede wszystkim bardziej rzetelnie pokazywało urządzenie Sony. Gear Fit często prezentował wyniki nie tylko odbiegające dość mocno od tego, co pokazywał Smartband 2, ale także od tego, jak się aktualnie czułem. Wystarczyło zmierzyć puls ręcznie, by zrozumieć, która opaska pokazuje dokładniejszy wynik.
Oczywiście zawsze trzeba brać na to delikatną poprawkę. Wystarczy, że opaska źle leży na nadgarstku i czasami to wystarcza, by np. opaska straciła kontakt z tętnem, niemniej i tutaj również Sony Smartband 2 spisywał się bardzo dobrze, ale muszę przyznać, że trzeba go naprawdę mocno opleść wokół nadgarstka. Nie tylko podczas treningu, ale i w ciągu dnia. O bardziej luźniejszym noszeniu niestety nie było mowy. To niestety przekładało się na zmęczenie ręki i w efekcie czasami w połowie dnia ściągałem opaskę, a na ręce pozostawał odcisk. I tak – znów potwierdza się mała wygoda w noszeniu.
Wspominałem o tym, że w trybie normalnym, inteligentka opaska Sony cały czas monitoruje puls. Można to oczywiście wyłączyć, co przedłuży znacznie żywotność baterii, o czym już pisałem. Myślę jednak, że jest to ciekawa funkcja, dostarczająca równie interesujących danych, które układają się w bogatą informacyjnie całość. Ja akurat jestem fanem tabelek, wykresów i różnego rodzaju statystyk i dla mnie takie rzeczy to duża frajda. Podobnie, jak przy aplikacji S Health Samsunga, tutaj również otrzymasz odznaki za dobre wyniki. Wiem, że niektórzy podchodzą do tego z dystansem i wręcz mają z tego ubaw, ale niektórych takie małe rzeczy – z pozoru śmieszne – mogą motywować. Tak jak na przykład moją mamę, której podobało się, że potrafiła osiągnąć założony wcześniej wynik i z drugiej strony czuła niedosyt, kiedy nie udało się jej przejść zamierzonego dystansu. Jestem przekonany, że dzięki temu wiele osób dostaje motywacyjnego kopa, aby w ogóle wyjść z domu. A w niektórych przypadkach to już dużo.
[showads ad=rek1]
SmartBand 2 to także powiadomienia. Opaska sygnalizuje, że coś przyszło używając wibracji i muszę przyznać, że ta działa niezwykle solidnie. Nie przegapisz dzięki temu żadnej wiadomości lub maila. To również jest opcja, z której nie musisz korzystać, aczkolwiek i tu warto pozostawić to włączone, nie zawsze bowiem słyszy się lub wyczuwa wibrującego w kieszeni smartfona. Ja dzięki temu w większości mam w ciągu dnia wyciszony dźwięk, bo zwyczajnie go nie potrzebuje. Opaskę noszę cały czas, tak więc wystarcza, że byłem w zasięgu Bluetooth.
Sen. Z pewnością jedna z najważniejszych aktywności dla każdego człowieka. Coś, czego notorycznie mi brakuje. Smartband 2 ma zapewnić optymalną pobudkę i zapewnić, że wstaniesz dokładnie wtedy, gdy jest to najmniej bolesne – czyli w fazie płytkiego snu. Godziny pobudki możesz ustawić osobno w dni robocze, a także w weekendy. Oczywiście pojawia się też obowiązkowa funkcja powtórnego budzenia, bez której za cholerę bym nie wstał. ;) I napiszę tak: nie mam zielonego pojęcia, czy rzeczywiście opaska budzi wtedy, gdy mój sen jest najlżejszy, ale z pewnością pobudka jest skuteczna w postaci mocnej i głośnej wibracji. W połączeniu z osobnym budzikiem w telefonie taka mieszanka była w moim przypadku na tyle skuteczna, że budziłem się i wstawałem z łóżka za pierwszym razem.
[showads ad=rek1]
Na szczęście, opaska jest odporna na śpiochów i krótkie przyciśnięcie wyłącznika na opasce nie powoduje, że alarm się zupełnie wyłączy. To znaczy zrobi to, ale tylko do momentu kolejnej fazy, kiedy znów będzie wibrować. Aby pozbyć się natręta, trzeba przytrzymać dłużej przycisk, aż opaska krótko zawibruje. W sumie nie powinienem chyba tego pisać, bo wiesz już jak oszukać Smartband 2 ;).
Dedykowana aplikacja to oczywiście nie wszystko, całość bowiem synchronizowana jest z dobrze znaną już aplikacją Sony – Lifelog. Można ją zainstalować nawet nie mając opaski, telefon również zapisuje wtedy Twoją aktywność, jednakże Smartband 2 jest tutaj świetnym uzupełnieniem, dającym nowe możliwości, o których pisałem wcześniej.
Sam Lifelog nie zmienił się diametralnie. Nadal głównym źródłem informacji są prostokąty, które w ramach Twojej codziennej aktywności zapełniają się i pokazują w jakim stopniu zrealizowałeś/-aś swoje postanowienia. Prosta graficzna forma, która sprawdza się od dłuższego czasu i Sony – jak widać – zbytnio jej nie zmienia. Małe odświeżenie graficzne – mimo wszystko zawsze jest mile widziane. Nie ma, co jednak narzekać. Znajdziesz tu wszystko czego potrzeba Ci do rejestrowania swojej aktywności. Od postawionych kroków, poprzez czas, jaki spędziłeś/-aś na graniu, przeglądaniu Internetu w telefonie, czy ilości zrobionych zdjęć.
Na koniec istotna informacja. Opaska Sony monitoruje Twoją aktywność również wtedy, gdy w pobliżu nie ma telefonu. Oznacza to, że możesz spokojnie pobiegać bez smartfona. Wszystkie dane zostaną przekazane i zsynchronizowane w momencie, gdy obydwa urządzenia na nowo się połączą. W moim przypadku ta funkcja akurat nie gra większej roli, ponieważ korzystam do biegania z RunKeeper’a, tak więc smartfon jest mi potrzebny tak czy tak. Poza tym podczas treningu słucham zawsze muzyki, tak więc to kolejny powód, dla którego smartfon biegnie razem ze mną.
[showads ad=rek2]
PODSUMOWANIE
Smartband 2 od Sony to nie jest sprzęt dla mnie. Nie odpowiada moim wymaganiom, ale bardzo fajnie sprawdzi się u osób, które są aktywne fizycznie. Jest więc duże prawdopodobieństwo, że trafi w Twoje gusta. Nie jest to oczywiście zły sprzęt. Wręcz przeciwnie. Sony SmartBand 2 SWR12 wywiązuje się świetnie z zadań, do których został stworzony. Jeśli nie zależy Ci na wyświetlaczu i możliwości odczytu wiadomości, czy też innych powiadomień, to opaska Japończyków będzie dobrym rozwiązaniem. Jest nie tylko prosta w użyciu, ale także nie będzie rzucać się w oczy, a nie wszystkim zależy na lansowaniu się produktem. Z pewnością skutecznie Cię obudzi, będzie czuwać nad Twoim tętnem i zmotywuje do większej pracy nad fałdkami czy brzuszkiem ;).
Musisz tylko odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to urządzenie jest dla Ciebie warte 499 złotych*? Dla mnie to koronny argument na to, by zainwestować te pieniądze w innego smartbanda, chociażby tego od Xiaomi, który podobne, a może i nawet takie same funkcje oferuje w o wiele tańszej alternatywie za kilkanaście dolarów. W tej cenie otrzymasz również prosto ze sklepu Samsunga – Gear Fit, który choć nie jest najnowszą konstrukcją, ale swoje zadania spełnia równie świetnie i pozwala też znacznie więcej niż konkurencja od recenzowanego tutaj produktu Sony.
Nie krytykuję jednak japońskiej firmy i nie chcę pozostawić po tej recenzji takiego wrażenia. Mają oni swój pomysł na te urządzenia – i jak widać – konsekwentnie idą we własnym kierunku. W każdym razie dla mnie Sony Smartband 2 SWR12 to taka siłownia, za którą płacę wysoką składkę, w której na pierwszy rzut oka wszystko jest, a z czasem okazuję się, że czegoś mi jednak w niej zabrakło.
[showads ad=rek3]
*cena podana na oficjalnej stronie producenta, aktualna na koniec listopada 2015 roku.
****