SŁOWEM WSTĘPU
Odpowiedź na pytanie, jak w jednym zdaniu oddać cechy Samsunga Gear Live (SM-R382), dokładnie streszczają słowa z tytułu. To smartwatch efektywny zadaniowo, ale ma do zaoferowania również świetny ekran, który rzuci na kolana nawet najbardziej zatwardziałych przeciwników treści na małych wyświetlaczach. To produkt, który świetnie prezentuje możliwości Androida Wear i doskonale pokazuje, jak Samsung jest elastycznym producentem!
WZORNICTWO I WYGLĄD
Wygląd tego smartwatcha jest dość przeciętny, co szczególnie ujawnia się na tle jego wcześniejszych modeli z serii Gear. Mam wrażenie, że Samsung wykonał go trochę szablonowo. Idąc drogą Tizena nie chce zarazem wypuszczać z rąk androidowej kury, która rokuje znacznie większy zasięg niż jego OS, zatem Geary ze swoim systemem dopieszcza, a ten z Android Wear jest nieco odbębniony.
Gear Live jest dość nudny. Wszystko, co się dzieje na froncie, po bokach, na paskach itp. jest całkowicie bez jakichkolwiek emocji. To ważny komunikat, który może być atutem tego zegarka. Dzięki metalowej obudowie, w którą wpuszczony jest ekran staje się wizualnie bardziej masywny. Ale zastosowana kolorystyka w połączeniu z czernią jest moim zdaniem dość wyblakła, jałowa, mało przyjemna dla oka estetycznie. Aczkolwiek jest to Stainless Steel.
Ma za to niezwykle dużą zaletę Samsung Gear Live. Dzięki temu wzornictwu smartwatch nie rzuca się w oczy, jest właściwie nieinwazyjny, a co najważniejsze – pozwala nam skupić się na pracy samego urządzenia. Do tej pory preferowałem bardziej dopracowane dizajnersko twory, ale ten ma w sobie mimo wszystko nieco uroku. Niby przeciętny, a przecież kryjący moc atrakcyjnych funkcji!
Na spodzie znalazł się czujnik tętna, który sprawuje się bardzo dobrze, jest tam też złącze dla stacji dokującej – bo to już standard, że trzeba ją podłączyć, aby naładować baterię Geara Live, a na prawym boku znalazł się fizyczny przycisk mający funkcję włączania/wyłączania/podświetlania/wygaszania ekranu. Jest tam również mikrofon, który znajduje się równolegle na boku lewym.
Paski są łatwo wyjmowalne, wykonane z dobrego, miękkiego tworzywa, od zewnątrz gładkie, a od wewnątrz z gąsienicą, aby lepiej trzymać się skóry. Jeden zakończony jest stalową spinką, która posiada dwa bolce, na które zaczepiamy drugi pasek. Jest to rozwiązanie nie do końca udane. Raz, czy dwa – zdarzyło mi się, że Gear Live zerwał się z nadgarstka i straciłem z tego powodu do niego zaufanie. Jednak sposób zapinania znany z Gearów 2 czy S jest najlepszym i najpewniejszym.
Gear Live nie jest też specjalnie gruby (56x38x8,9 mm), ale spotkałem się z opinią, że za to masywny. Ja byłem zadowolony z obydwu tych parametrów, ale rozumiem że nie każdy jest stworzony do noszenia zegarka. Są też osoby, które nie wyobrażają sobie zakładania czegokolwiek, co solidnie nie waży, zatem rozstrzygnąć ten dylemat musicie sami. W mojej opinii ciężki nie jest, tym bardziej, że Gear Live (59g) waży mniej niż Gear 2 (68g)!
Dużą zaletą, ale też właściwością innych inteligentnych zegarków, jest wodo- i pyłoodporność. Oznacza to, że zamoczenie ich nie spowoduje zalania i uszkodzenia. Tak też jest i tutaj. Sprawdzałem nawet pod mocniejszymi i cieplejszymi strumieniami wody, ale nigdy nic się nie stało. Widać, że Gear Live jest dobrze zrobiony, solidnie skręcony i spasowany. Właściwie nie ma tu żadnych ruchomych części.
EKRAN
Na froncie jest oczywiście świetny jakościowo wyświetlacz. Naprawdę czerpie się z patrzenia na niego sporo przyjemności. Jest bardzo responsywny, dobrej wielkości, rewelacyjnie reaguje na dotyk, a podświetlenie potrafi być odpowiednio jasne. Jako, że testuję go głównie w okresie jesienno-zimowym, toteż nie miałem okazji sprawdzić, jak zachowuje się w czasie silnego oświetlenia, chociaż kiedy zdarza się ładne słońce na zewnątrz, to spokojnie widać wszystko przy ustawionej jasności na poziomie trzecim lub czwartym.
Zastosowany panel w Samsungu Gear Live, to oczywiście Super AMOLED, czyli autorski wyświetlacz producenta, który moim zdaniem w smartwatchach sprawdza się genialnie. Barwy są soczyste, przyjemne dla oka, pełne i ciepłe. Dobrze koresponduje to z estetyką Androida Wear, która nie wszędzie wygląda tak efektownie. Ale na tym zegarku już tak.
Rozdzielczość 320×320 pikseli na powierzchni o przekątnej 1,63 cala wypada bardzo obiecująco. Nie jest ani tego miejsca za wiele ani też za mało, chociaż w dużej mierze zależy to od platformy. Osobiście wolę ciut większe ekrany, ale dla zastosowań w Androidzie Wear w zupełności to wystarcza.
WYDAJNOŚĆ
Za moc obliczeniową odpowiada tutaj układ Qualcomm Snapdragon 400 z zegarem 1,2 GHz, jest 512 MB pamięci RAM oraz 4 GB przestrzeni na system i pliki. Producent wzbogacił Geara Live w łączność Bluetooth 4.0 LE, pulsometr, krokomierz, żyroskop, akcelerometr, kompas i baterię litowo-jonową o pojemności 300 mAh. Jak można to podsumować?
Właściwie wszystkie smartwatche z systemem Android Wear są wyposażone podobnie. Różnią się detalami, np. LG G Watch nie ma pulsometru, tak jak i Sony Smartwatch 3 SWR50, ale japoński produkt wyposażono w NFC, WiFi i GPS, chociaż póki co zastosowany soft nie pozwala z tych dobrodziejstw korzystać (poza lokalizacją). Wydajnościowo jest zatem dość przyzwoicie, chociaż czasami zdarza się, że zegarek troszkę myśli przetwarzając nasze polecenia, co ma rozwiązywać aktualizacja Androida Wear do wersji 5.0.2.
Nie są to przestoje ciężkie i upierdliwe, ale trudno nie wspomnieć, że raz po raz dają o sobie znać. Myślę, że wynika to z faktu zarzucenia Samsunga Geara Live licznymi aplikacjami. Tak się składa, że na początku bardzo wiele się sprawdza i testuje. Był więc moment, że sam ginąłem w rozwiązaniach, które zainstalowałem, zatem zmiana np. tarczy zegarka potrafiła ujawnić wyraźne spowolnienia.
Ale to są detale. Prawda jest taka, że w ogólnej ocenie mogę śmiało postawić za wydajność czwórkę (może z małym minusem) w pięciostopniowej skali. Bo z Androidem Wear pracuje się całkowicie inaczej i na inne funkcje położono nacisk.
SYSTEM, APLIKACJE I MULTIMEDIA
Skoro już wywołałem Androida Wear do tablicy, toteż pokuszę się o szersze rozwinięcie swojej myśli właśnie tutaj. Krótko po zakupie mój Gear Live otrzymał aktualizację do wersji systemu oznaczonej numerkiem 5.0.1. I wprowadziła ona wiele pozytywnych zmian względem poprzedniej edycji – o czym szczegółowo pisałem TUTAJ – ale zanim się to stało, zdążyłem jeszcze solidnie skrytykować poprzednią wersję ;) Możecie o tym przeczytać TUTAJ.
Jak jest dzisiaj, bo to jest najważniejsze pytanie? Otóż całkiem nieźle. Im dłużej pracuję z Androidem Wearem, tym bardziej się do niego przekonuję. Niesamowicie doceniam jego elastyczność. Zaprojektowane gesty nie były dla mnie od początku zbyt czytelne, ale kilka dni zabawy i nabrałem wprawy. Może dlatego tak było, że jednak przywykłem do środowiska Tizena? Trudno mi dzisiaj orzec, aczkolwiek muszę podkreślić tutaj jedną ważną rzecz – system Samsunga jest zdecydowanie bardziej atrakcyjny pod względem wizualnym i personalizacyjnym. Google kładzie nacisk na całkowity minimalizm, a południowokoreański gigant na ekspresywność.
Dlatego możecie być mocno zdziwieni widząc szatę graficzną Androida Wear! Jest ona naprawdę niezwykle oszczędna i właściwie sprowadza się do minimalnych form prezencji. Panuje kolor czarny w interfejsie – a pulpit główny można urozmaicić dowolnym np. wielobarwnym motywem atrakcyjnej tarczy, ale nie ma tutaj ani porywających grafik, ani powalających widgetów. Mam wrażenie, że ta oszczędność, to rodzaj nexusowego podejścia do inteligentnych zegarków.
Taka filozofia systemu Android Wear przyświeca właściwie każdemu smartwatchowi z nim na pokładzie, a co za tym idzie – nie ma tutaj miejsca na jakieś producenckie dedykowane nakładki. Może te z czasem powstaną, ale to znowuż utrudni proces efektywnego aktualizowania platformy, a wciąż jest co poprawiać – lub właściwsze słowo – co rozwijać.
Swoje uwagi muszę zgłosić do opcji odpowiadania na wiadomości mailowe z poziomu Androida Wear. Brakuje mi – poza funkcją Odpowiedz Wszystkim – również przekazania dalej oraz odpowiedzenia tylko nadawcy, a nie każdemu adresatowi pierwotnej wiadomości, jak ma to miejsce teraz.
Innym detalem do poprawy jest możliwość ustawienia Trybu Kinowego, ale na określony przedział czasowy, tak aby sam się włączał o określonej porze, a później wyłączał. Sam każdego dnia uruchamiam go przed snem, więc takie rozwiązanie znacznie ułatwiłoby sprawę. System jest skorelowany z tym, co się dzieje w smartfonie, toteż jeśli ustawicie czasowe wyłączanie dzwonków o określonej porze w telefonie, to i w smartwatchu się on uaktywni na określony czas, ale mimo wszystko widziałbym opcjonalnie jeszcze drugą ścieżkę do wyboru.
Poza opcją blokowania danej aplikacji, czy zdarzenia z kalendarza, chętnie przywitałbym też inną – działającą w drugą stronę – czyli czasowego odkładania jej na później, np. na za 10 minut lub na za godzinę itp.
W mojej prywatnej opinii najsłabiej wypada póki co ekran menu, gdzie znajdziemy wszystkie ustawienia, dostęp do bluetooth, czy funkcji ułatwiających zarządzanie smartwatchem. Jest on odsunięty na dalszy plan, niezbyt od ręki dostępny, a przecież aż się prosi, aby dać do niego łatwiejszy przystęp z poziomu karty, która mogłaby wysuwać się po przeciągnięciu palcem od prawej krawędzi ekranu do lewej.
CHARAKTERYSTYKAM PLATFORMY ANDROID WEAR
APLIKACJE
Jak wspomniałem wcześniej – nie ma w samym, świeżo uruchomionym Androidzie Wear 5.0.1 żadnych dodatkowych aplikacji ani widgetów. Powiadomienia z kalendarza, wiadomości SMS, nadchodzące połączenia, komunikaty z sieci społecznościowych etc. pojawiają się wyłącznie dzięki połączeniu ze smartfonem. Gdyby zegarek został z nim rozłączony, właściwie nie ma z czego na nim korzystać. Wówczas sprowadza się do swojej podstawowej funkcji – wskazywania godziny.
W moim odczuciu Google mógłby trochę zmienić to podejście. Prawda jest taka, że nikt z nas nie oczekuje fajerwerków, ale też brak po pierwszym uruchomieniu systemu efektu WOW, który jednak przywiązuje bardziej do fajnego sprzętu, tym bardziej jeśli możemy się tym pochwalić z najbliższymi.
O ile cenię sobie Nexusy i czystego, stockowego Androida, o tyle chętnie przywitałbym dobrze wyposażony pod kątem softu smartwatch. Bo w obecnej sytuacji skazani jesteśmy – przynajmniej na początku – na szereg prób i błędów w wyszukiwaniu i instalowaniu konkretnych apek. Cieszą się developerzy. Użytkownicy mniej. A przynajmniej ja.
W każdym razie wszystkie propozycje znajdziemy w Sklepie Google Play! Zasadniczo panuje tam ładny porządek, ale nie wszystkie aplikacje, które wydzielone są w sekcji dedykowanej smartwatchom z Androidem Wear, uzupełniono o screenshoty pokazujące, jak ich wersje smartzegarkowe wyglądają. Wbrew pozorom, to bardzo ważny brak. Niejednokrotnie na podstawie takich obrazów podjąłem decyzję o instalowaniu czegoś bądź nie. Z moich obserwacji wynika też, że nie tyle liczy się opinia innych użytkowników, co atrakcyjny wygląd aplikacji oraz jej praktyczna funkcjonalność.
I tak – chcąc mieć zwizualizowany kalendarz zainstalowałem na Gearze Live kilka propozycji, które na zrzutach w Sklepie Play wyglądały bardzo dobrze, ale w praktyce w ogóle się nie sprawdziły. Nie da się na 1,63-calowym ekranie wygodnie tapać w dni tygodnia z całego miesiąca, karkołomnie zmieszczone na tak małej powierzchni. Tak samo pisanie. Lepiej dać sobie z tym spokój – wygodniej używać głosu :).
W każdym razie znajdziemy całą masę aplikacji, które są czytelnie posortowane w kategorie typu: społecznościowe, narzędzia, tarcze i wygląd , a nawet gry. Te ostatnie – proste, bo proste ale twórcze podejście do kółka i krzyżyk oraz np. tetrisa zawsze pozwala powalczyć z nudą, kiedy już nic innego nam nie pozostanie ;).
Osobiście korzystałem z aplikacji Spy Camera, która pozwala obrazować na ekranie smartwatcha obserwowany lub fotografowany obiekt, a następnie go utrwalić. Przydatne np. przy wykonywaniu selfie.
Do notatek wykorzystywałem Google Keep, ale jest też np. robiący coraz większą karierę Wunderlist. Jako, że przesiadłem się całkowicie na Inboxa, toteż maile odbierałem z tej aplikacji na smartwatchu. Żeby efektywnie korzystać ze smartwatcha, to trzeba trochę poszukać i poeksperymentować. I właśnie w takich sytuacjach widziałbym dedykowane aplikacje, które są w stanie sobie z tym lepiej radzić, a nie skazywać mnie na korzystanie wyłącznie z Inboxa, Gmaila lub przeszukiwanie zasobów Sklepu.
Przydatnym rozwiązaniem jest My Car Locator, który na podstawie Waszej lokalizacji zapamięta, gdzie porzuciliście swój samochód, a później Was tam zaprowadzi. Wiem – niby fajne, ale to samo mamy w tradycyjnych smartfonach. Może jeśli będziecie szukać tak auta z pełnymi siatkami zakupów, to poruszanie z możliwością zerkania na nadgarstek przyda się bardziej niż kłopotliwe przytrzymywanie telefonu, ale nie ma co dopisywać do tego teorii. Nie jest to niezbędna apka i wielkiej rewolucji tutaj nie będzie.
Właściwie im dłużej jest ze mną Android Wear, tym mocniej przekonuję się, że system ten zrobiony jest głównie dla powiadomień. Bo je obsługuje się najwygodniej i one rzeczywiście się sprawdzają w takiej formie. Mam takie skojarzenie nawet, jakby inteligentny zegarek był nowoczesną formą pagera.
Są też aplikacje niby bardziej funkcjonalne, jak kompas, czy możliwość zarządzania naszą smartfonową łącznością, więc możemy z poziomu smartwatcha wyciszyć nasz telefon, włączyć lub wyłączyć WiFi etc. Ale czy naprawdę miałem potrzebę korzystania z tego? Nie bardzo. Inny defekt to fakt, że każdą aplikację uruchomimy głosowo, wypowiadając komendę OK, Google – Start [nazwa aplikacji], ale w praktyce jest tak, że taka apka, jak Spy Camera w zegarku wyświetlana jest jako Camera, a to oznacza, że takim hasłem musimy ją wywołać. W konsekwencji mając kilkadziesiąt aplikacji, kto z nas ma ochotę i potrzebę pamiętania wszystkich tych nazw i zależności? Poza tym – z jednych rzeczy korzysta się częściej – z innych rzadziej. Ja po tygodniu nie pamiętałem o połowie wrzuconych apek, a co dopiero rozróżniać ich nazwy!
Pod tym względem np. Tizen wypada znacznie lepiej. Są rzeczy, które uruchomimy głosowo dzięki S Voice, ale dostęp do zasobów smartwatcha jest znacznie prostszy, bardziej czytelny i lepiej eksponowany. Android Wear ma pod tym kątem sporo do nadrobienia. Bo nawet jeśli chodzi o tarcze jest dość ubogo. To znaczy – powstaje cała masa świetnych projektów, ale one w każdym smartwatchu z systemem Google wyglądają inaczej. Wyświetlacz Samsunga Gear Live prezentuje je przecudownie, ale już Sony Smartwatch 3 SWR50, który ma zupełnie inny panel, to całkowicie nie ta para kaloszy. O ile ten pierwszy świetnie prezentuje kolory i treści, o tyle ten drugi jest wyblakły, z kiepskimi kątami widzenia. Ale jego przewagą jest całkowicie bezkonkurencyjna widoczność w ostrym słońcu dzięki panelowi przepuszczającemu i odbijającemu światło, czego zegarek Samsunga nie ma.
To są niuanse, o których nikt z nas nie wie do momentu, aż nie wydacie pieniędzy. I wtedy jest albo zachwyt, albo zawód… Chociaż całkiem udanie ekran smartwatcha sprawdzał się jako latarka w ciemności. Ale czy to powód, aby płacić 1000 zł i więcej za zegarek, z poziomu którego nawet nie przeprowadzicie rozmowy telefonicznej? Wad jest więcej – Samsung w Gearze 2 z Tizenem dodaje podczerwień i możecie ze smartwatcha sterować programami w swoim telewizorze. Tutaj nawet tego brakuje.
Widać więc, że jest to zupełnie inaczej pomyślany smartwatch, pod całkowicie inne zadania zaprogramowane w platformie, która nim steruje i zarządza. Jeśli kupować, to warto odpowiedzieć sobie na zasadnicze pytanie – w czym konkretnie chcę, aby mi mój smartwatch pomagał? Jeśli zarządzać zadaniami, notatkami, kalendarzem, mailami SMS-ami i powiadomieniami, a przy okazji aktywnością sportową – Gear Live jest jak znalazł. Jeśli lubicie mieć na nadgarstku efektowne widgety, zachęcam do sięgnięcia po zegarek z Tizenem.
Nawigowanie po menu i gesty
Mój pierwszy kontakt z Androidem Wear był… trudny. Ciężko przychodziło mi przestawienie się na banalne gesty, które pozwalają naprawdę swobodnie obsługiwać Samsunga Gear Live, czyli właściwie w ten sam sposób każdy inteligentny zegarek z systemem Android Wear. Ale myślę, że mój zawód wynikał przede wszystkim z dość ograniczonej palety możliwości nawigowania po systemie. A jakie one są?
Wszystkie powiadomienia, wiadomości SMS, informacje o nieodebranych połączeniach, pogodzie, etc. przeglądamy poprzez przeciągnięcie palcem z dołu ekranu do góry. Czego mi tutaj brakuje? Np. informacji w postaci kółka z cyfrą (np. gdzieś w narożniku), ile czeka na mnie nieodebranych akcji. Byłoby to przydatne, kiedy np. powrócimy z Trybu Teatralnego, w czasie korzystania z którego, nie niepokoiły nas żadne zdarzenia.
Nie ma też łatwiejszego podglądu w to, co na nas czeka z tych powiadomień, abyśmy mogli od razu swoją uwagę skierować do tych najbardziej nas interesujących. A to już męczące, kiedy trzeba przewinąć wieści z Google Now, z apek agregujących newsy, powiadomienia o polubieniach na Facebooku czy Instagramie i dokopać się do nieodebranego SMS-a lub odwrotnie. Widząc listę, miałbym przed nosem to, co chcę przejrzeć, a reszcie nie poświęcać uwagi, jak np. komunikatom o korkach w mieście, skoro i tak siedzę jeszcze w biurze.
Dotykając palcem wyświetlacza aktywujemy podświetlenie lub asystentkę Google Now, która poczeka na naszą komendę lub zaproponuje jedną z ostatnio używanych akcji oraz listę przykładowych poleceń do wypowiedzenia. Obsługa głosowa jest wzorowa i to najchętniej i najczęściej wykorzystywany przeze mnie ficzer. Co więcej – ekran można podświetlić np. w celu sprawdzenia godziny poprzez uniesienie nadgarstka na wysokość oczu. Wówczas można wypowiedzieć komendę OK Google i podyktować swoje polecenie, jak stworzenie notatki, napisanie maila, wysłanie wiadomości SMS, dodanie akcji do kalendarza, włączenie nawigacji czy konkretnej aplikacji.
Po przeciągnięciu palcem z góry na dół pojawia się podstawowe menu ze stanem baterii, czy też info o aktualnie działającym trybie (czyli: dochodzą wszystkie powiadomienia/ tylko najważniejsze/ żadne) oraz możliwością przełączenia się pomiędzy kolejnymi pozycjami, wykorzystując gest przesunięcia palcem od lewej do prawej krawędzi ekranu. Ale cudów tam też nie ma. W Gearze Live znajdziecie osobny ekran z Trybem Kinowym, który świetnie sprawdza się właściwie każdego dnia, kiedy nie chcecie, aby cokolwiek Was rozpraszało. Wówczas smartwatch przechodzi w stan uśpienia, ekran jest wyłączony, nie docierają żadne powiadomienia. Idealne w kinie lub kiedy kładziecie się spać.
Jeżeli natomiast musicie przez chwilę zobaczyć w jasnym słońcu, co za komunikaty wyświetlają się na ekranie, a nie chcecie ręcznie szukać po menu Ustawień regulacji jasności, Tryb Sunlight na kilka sekund maksymalnie podświetli tarczę, po czym wróci do standardowego, ustawionego i preferowanego przez Was poziomu.
Kiedy zdecydujemy się przejrzeć jakiś komunikat, to wówczas poruszamy się po nim (łącznie z usunięciem) przesuwając kolejne okienka z określonymi akcjami to w prawo, to w lewo. Czytelne obrazy oraz podgląd treści z możliwością odpowiedzi na SMS czy maila to wciąż atrakcyjne rozwiązania.
Jest jest też funkcja przejścia do Ustawień, gdzie znajdziemy naprawdę podstawowe informacje o naszym smartwatchu, zmienimy skórkę/tarczę ekranu, włączymy większą czcionkę, aktywujemy tryb developerski, zrestartujemy, uruchomimy i przywrócimy Geara Live do stanu fabrycznego etc., czyli same podstawowe rozwiązania.
Natomiast nic się nie dzieje, kiedy jesteście na ekranie głównym smartwatcha i przeciągniecie palcem od lewej do prawej lub od prawej do lewej po wyświetlaczu. Chętnie osadziłbym tam dodatkowe pulpity z widgetami. Można też zainstalować launcher, który pozwoli na szybki dostęp do listy aplikacji, która będzie łatwo wysuwana z lewego narożnika ekranu, ale zegarek lubi interpretować to, jak ściąganie górnej belki, więc nie zawsze się to sprawdza.
Ciekawą funkcją jest odrzucenie na zegarku nadchodzącego połączenia poprzez nakrycie dłonią ekranu Geara Live. Szkoda, że nie odrzuca to natychmiast całego połączenia, bo telefon dzwoni nadal. Gdyby przy tej akcji wyświetlało się jeszcze menu z szablonami SMS, o tym, że nie możemy aktualnie rozmawiać lub prosimy o kontakt później, to byłoby naprawdę ekstra!
Personalizacja
Przytrzymując dłużej palec na środku aktywnego ekranu pojawi się rząd tarczy do zmiany wyglądu naszego Geara Live (znacznie szybsze i sensowniejsze rozwiązanie, niż szukanie tego w Ustawieniach). Skoro już doszliśmy do tego punktu, przedstawię krótko, jak to wygląda, bo doprawdy – nie ma co się nad tym rozpisywać.
Do wyboru dostajemy kilka standardowych tarcz. Ostatecznie swoje możemy dobrać pobierając je ze Sklepu Play. Instalują się w smartfonie (tak, jak i inne aplikacje), a następnie przekazywane są do smartwatcha. Wszystko dzieje się dość szybko, ale chwilę trzeba czasami odczekać.
Powstaje coraz więcej fajnych tarczy, z czego duża część jest bezpłatna (a te płatne to dosłownie kilkuzłotowe, drobne wydatki rzędu 3-5 zł), jest też ładna sekcja w Google Play poświęcona im, gdzie można przebierać w naprawdę wielu pomysłach, i jednocześnie to najbardziej efektowny wizualnie punkt, który przyciąga oko w Androidzie Wear na każdym smartwatchu z tą platformą.
W konsekwencji nie czułem się porwany przez ten system, bo akurat wybór tarczy nie jest dla mnie tak kluczowy, jak funkcjonalność, a widząc, że przynajmniej pod względem wyglądu prezentuje się to najlepiej, trochę kręciłem nosem, bo w końcu czy to wszystko na czym warto zawiesić oko? Cóż… niestety tak… W każdym razie niektóre tarcze posiadają dodatkowe ustawienia, które pozwalają na zmianę np. tapety tła, koloru wskazówek etc., albo też na stworzenie z gotowych elementów swojej skórki. Dla mnie nuda.
Wprowadzanie tekstu
Jak wspomniałem wyżej – odbywa się ono przede wszystkim dzięki naszemu artykułowaniu słów. Nie ukrywam, że kilka dni trzeba poświęcić, aby się do tego przyzwyczaić. Obsługując w ten sposób Nexusa jednak nie robiłem tego tak często, jak w przypadku Samsunga Geara Live, zatem musiałem trochę ze sobą powalczyć, tym bardziej, że czas na podyktowanie polecenia jest baaardzo krótki. Szkoda, że w Ustawieniach nie można go wydłużyć.
Na co jednak chcę zwrócić uwagę – Gear Live rewelacyjnie nas słyszy nawet z dużej odległości, zatem nie musimy trzymać smartwatcha przy ustach, nawet jeśli jesteśmy na zewnątrz. To ważna zaleta. Po drugie genialnie interpretuje nasze komendy. I tak naprawdę, trudnością w komunikacji z zegarkiem była przede wszystkim świadomość, że mówię przecież do martwego przedmiotu w bardzo naturalny sposób, np. OK Google, przypomnij mi o lekarstwach dziś wieczorem. Albo też: OK Google, zanotuj moją złotą myśl. A nawet OK Google, jaka jest dzisiaj pogoda w Londynie?
Na potrzeby tej recenzji podaję te przykłady w języku polskim (chociaż trzeba dyktować je w języku angielskim), abyście unaocznili sobie, jak intuicyjna i naturalna jest interakcja z systemem Google. On Was naprawdę słucha i reaguje na to, co wypowiadacie, rozumiejąc i podając na talerzu albo konkretne akcje lub też – jeśli czegoś szukacie – informacje. Rozpoznaje pory dnia i nocy i potrafi naprawdę dużo zapamiętać.
Zdziwiłem się natomiast, że pomimo wyłącznie anglojęzycznej obsługi Androida Wear na Gearze Live, nie ma nadal pełnego wsparcia dla języka polskiego. I tak, po komendzie OK Google, take a note możemy podyktować po polsku treść notatki i tak też zostanie zapisana w smartfonie w aplikacji Keep. Ale żadne inne polecenie już tego nie zrobi, zatem mówiąc OK Google, remind me about… nie podyktujecie już w naszym języku treści przypomnienia zapisywanego w kalendarzu…, bowiem smartwatch będzie próbował przełożyć to, co wypowiedzieliście na język angielski…
Powyższa sytuacja ma miejsce, kiedy smartfon i smartwatch pracują w języku angielskim (w smartwatchu nie ma opcji języka polskiego). Ale jeśli zmienicie język telefonu na nasz, wówczas podyktować można wszystkie treści po polsku – np. SMS-a – ale nie działa poprawnie wywoływanie komend poprzez polecenie OK Google – nawet to, widoczne na zrzucie powyżej, czyli Ustaw Przypomnienie. Widzi ktoś tu sens?
Sport i zdrowie
Android Wear jest wyposażony w rozwiązania monitorujące aktywność fizyczną, które świetnie współpracują z Gearem Live, który liczy kroki, czy analizuje akcję serca poprzez pomiar pulsu na nadgarstku. Tak naprawdę jednak jesteście zdani na rozwiązania firm trzecich, chociaż Fit od Google jest całkiem fajnie wyposażony i pokazuje w ładnych podsumowaniach wszystko to, co robiliśmy danego dnia lub w jakimś określonym okresie. Ale biegaczom polecam Runtastic, który nieźle współpracuje z Gearem Live.
Nawigacja – Mapy Google
Świetne Mapy Google jeszcze lepsze na naszym nadgarstku. Krótkie wypowiedzenie frazy dokąd ma nas poprowadzić smartwatch błyskawicznie aktywuje nawigację. Wibracje w czasie poruszania się informujące, gdzie i kiedy skręcić, nawigowanie po trasie do celu – to aktywne i przydatne funkcje. Zasadniczo bardzo fajnie się z tego korzysta.
Muzyka i dźwięk
Gear Live od Samsunga nie wyda z siebie żadnego, nawet najdrobniejszego mruknięcia. Nie posiada wbudowanego głośnika, zatem ani nie porozmawiamy, ani nie posłuchamy z niego muzyki. Jak dla mnie – jeden z podstawowych minusów. Uwielbiam rozmawiać ze smartwatcha, który w tej funkcji sprawdza się w licznych, codziennych sytuacjach. Nie każdą rozmowę daje się tak prowadzić, ale już prowadząc samochód można. Podobnie, jeśli mamy ubrudzone ręce, a musimy odebrać nadchodzące połączenie, które nie może czekać. Czekam na poprawę w kolejnej edycji.
Internet
Tragedia ;) Naprawdę. Jest przeglądarka w Sklepie Play, ale trzeba być supermasochistą, aby używać jej w Gearze Live. Nawet do prowizorycznego sprawdzenia czegokolwiek w sieci. Ale od biedy – jasne – jest, ale nie takie standardy mnie interesują.
Jej zasadniczą wadą jest dość trudna obsługa na tak małym ekranie, pisanie to porażka, a sprawę komplikuje szybko wygaszający się ekran. Poza tym uruchomić można nawet stronę z YouTubem, ale oczywiście nie zostanie odtworzony żaden film. Same strony ładują się całkiem nieźle, ale żaden to komfort takie surfowanie…
Zdjęcia
Pisałem już o tym wcześniej. Nie ma ani aparatu, ani tym bardziej aplikacji do obrabiania zdjęć. Można jednak obrazować otoczenie, używać spowolnionej migawki, a fotkę smartfonem wykonać poprzez określony gest nadgarstkiem.
Google Now
Ta usługa jest nieustannie rozwijana. Jeśli nie korzystałeś/-aś wcześniej, to zapamiętaj – z Androidem Wear to podstawowe narzędzie pracy. Na podstawie naszych preferencji czytelniczych serwuje nam wpisy i informacje, które mogą nas interesować oraz masę innych informacji. Wiele z nich oczywiście wyświetla się też na ekranie smartwacha Samsung Gear Live. Pojawiają się więc notowania giełdowe, aplikacja pogodowa, info. – już od samego rana – ile minut zajmie Wam dojazd do pracy oraz czy są korki w mieście. Ta sama wiadomość pojawi się, kiedy kończycie dzień roboczy. Można się oczywiście łatwo z tego miejsca przełączyć na nawigację.
Słowem – Google Now w smartfonie monitoruje naszą aktywność związaną z życiem codziennym oraz funkcjami mobilnymi, a na podstawie tego, jak z tego wszystkiego korzystamy, dostarcza odpowiednie informacje, kiedy są one potrzebne w danym momencie. Nie musimy nawet o tym myśleć, a teraz mamy je dostępne także na nadgarstku! Tak – to lubię – i to bardzo! :)
BATERIA I TEMPERATURA
Samsung Gear Live niestety nie może pochwalić się optymalnymi wynikami, jeśli chodzi o pracę na jednym ładowaniu baterii, aczkolwiek mogę Wam od razu zdradzić, że wychodzi z tego jeden dzień przy mniejszym obciążeniu. Myślę, że jest lepiej niż w przypadku Motoroli Moto 360, ale nie powinniśmy oczekiwać cudów, aczkolwiek na plus jest fakt, że mamy wbudowany tutaj tryb oszczędności energii.
Zastosowane ogniwo to bateria o pojemności 300 mAh. Ładujemy ją po podłączeniu stacji dokującej. Pomimo tak niewielkiej pojemności, do osiągnięcia 100 proc. potrzebuje jakichś 2,5h. Jest to więc dość długo, ale możliwe, że uwarunkowane asystą stacji. Życzyłbym sobie, aby w drugiej odsłonie tego smartwatcha pojawiło się albo bezpośrednie złącze micro-USB, albo niech trafi chociażby dodatkowa bateria w stacji dokującej, jak ma to miejsce w Gearze S.
Co do temperatury, to nie zauważyłem, aby Samsung Gear Live jakoś szczególnie się przegrzewał. Zdarzały się drobne wyjątki, kiedy intensywnie korzystałem z nawigacji, ale nie mogę narzekać na ciepłotę. Najbardziej smartwatch ten zgrzał się podczas aktualizowania Androida Wear do wersji 5.0.1. Wówczas zmarnował w ciągu kilkunastu minut niemal całą baterię i zauważalnie był gorący, aczkolwiek była to duża aktualizacja.
Gdy spojrzeć na te wyniki z perspektywy użytkowania w ciągu dnia, to możecie być spokojni. Żadne wysokie temperatury nie będą Was niepokoić. Co do baterii – cóż, trzeba mieć ze sobą ładowarkę i tyle. Ale niestety to nie jedyny producent, który problemu ogniwa jeszcze nie rozwiązał, zatem to taki punkt, który zarówno w smartfonach, jak i smartwatchach wymaga dopracowania.
PODSUMOWANIE
Samsung Gear Live jest świetnym inteligentnym zegarkiem. Może i jego design nie porywa, ale nie jest też brzydki. Za to jego solidna konstrukcja, odporna na wnikanie kurzu i zalania, to tylko dowód na to, że Samsung zna się na swojej robocie. Udowadnia to szczególnie jakością zastosowanego wyświetlacza. Ten jest obłędny, jak to już przy AMOLED-ach nieraz na łamach tego bloga powtarzałem. Jeśli drażnił Was kiedyś ten ekran w telefonach Samsunga, tak tutaj możecie być spokojni – do oszczędnej estetyki systemu pasuje, jak ulał. Poza tym jego jasność, jak też reakcje na dotyk – pozostają na wysokim poziomie.
Najwygodniej obsługuje się Geara Live głosem. Nie trzeba mieć specjalnie przy ustach zegarka, aby zostać zrozumianym przez urządzenie, a jeśli zdecydujemy się na amerykańską anglojęzyczną wersję językową, to wówczas będziemy mogli pozwolić sobie na bardziej niedbałe wymawianie poszczególnych słów. Ale ostrzegam – bełkotu smartwatch Samsunga nie zrozumie w żadnym języku ;).
Sam hardware, jak na możliwości takiego urządzenia nie jest najgorszy, a nawet powinienem napisać, że więcej niż zadowalający. W praktyce rzeczywiście nie czuć większych problemów z wydajnością, chociaż te niestety momentami się zdarzają. Możliwe, że za niektóre odpowiada jakość samej łączności bluetooth, ale też wielość danych, którymi w jednym momencie próbujemy zarzucić smartwatcha. Nie jest to jednak nic, co wyróżniałoby Geara Live na tle konkurencji. Podobne drobne przycinki w sporadycznych sytuacjach widywałem również w recenzjach konkurencyjnych zegarków, bowiem wszystkie posiadają niemal ten sam hardware-owy trzon. Wielu użytkowników za to donosi, że po aktualizacji systemu do wersji 5.0.2 sytuacja się znacznie polepsza.
W Samsungu Gearze Live – tak, jak i w innych smartwatchach z Androidem Wear – brakuje mi najbardziej możliwości prowadzenia rozmowy telefonicznej z poziomu zegarka. Za to urządzenie to idealnie sprawuje się w czasie licznych sytuacji, kiedy zarządzamy naszym czasem i poszczególnymi zadaniami. Dyktowanie przypomnień, odpowiadanie na SMS-y, głosowe wprowadzanie treści do kalendarza, uruchamianie aplikacji monitorujących aktywność, jak pulsometr – wszystko to przebiega niezwykle płynnie i sprawnie. Oczywiście w języku angielskim.
Dużą zaletą jest też konstrukcja samego Androida Wear 5.0.1, który mimo jeszcze wielu wad wieku niemowlęcego, dostarcza wiele fajnych rozwiązań, dzięki którym szybko można wyciszyć nadchodzące połączenie, włączyć Tryb Kinowy, a dzięki integracji z Google Now informuje nas, kiedy wychodzimy do i wracamy z pracy, że są korki, a także wyświetla notowania giełdowe ważnych dla nas spółek. Maile, SMS-y, kalendarz, notatki, powiadomienia z sieci społecznościowych – i wiele, wiele innych – to mocne strony platformy.
Gorzej jednak, jak na dzień dzisiejszy jest z obsługą języka polskiego. Nie ma problemu z tym, żeby w naszej rodzimej mowie wprowadzić notatkę, z kolei aby wysłać SMS, czy e-mail – konieczne jest posługiwanie się wyłącznie językiem angielskim (przy wypowiadaniu komendy oraz treści zadania). Dobrze więc, że idą zmiany uwzględniające język polski, ale mogłyby wejść we wszystkich wymiarach, a nie tylko przy przypomnieniach…
Samsung Gear Live swoimi zaletami sporo jednak nadrabia. Dobrze wyposażony, świetny jakościowo ekran, dobrze reagujący na głos. Myślę, że to ważne zalety przy codziennych akcjach, w których bierzemy udział, a to istotne atuty tego smartwatcha!
****
Pełna specyfikacja Samsunga Gear Live
Instrukcja obsługi Samsunga Gear Live
Werdykt 90sekund.pl
-
Wygląd
-
Wydajność
-
Hardware
-
Bateria
-
Cena/Jakość