SŁOWEM WSTĘPU
Gear Fit2 zrobił na naszej redakcji bardzo dobre wrażenie (TU recenzja). Sam nie sądziłem, że może to być aż tak dobry produkt. Niemal bezkonkurencyjny, który doskonale zliczał wszystkie związanie ze sportem i okołosportowe aktywności. Oczekiwania po Gear Fit2 Pro miałem więc ogromne. Nie trudno więc się domyślić, że skoro napisałem taki, a nie inny tytuł tej recenzji, to znaczy że nie zostały te pokładane weń nadzieje spełnione. I składa się na to kilka czynników.
Jednym z najbardziej kluczowych jest ten, że druga wersja Gear Fit okazała się naprawdę świetnym sprzętem. A to oznacza, że następcę albo się przeskakuje, albo się jest na tym samym lub niższym poziomie. I wszystko byłoby OK, gdyby nie fakt, że po prostu za wiele Fit2 Pro od klasycznej dwójki się nie różni… Nawet wzorniczo. Do tego dochodzi właściwie to samo wnętrze. Wyakcentowanie nacisku na aktywności basenowe jest trochę na wyrost. Owszem – to ważne, ale kiedy znajomy, który ma na nadgarstku typową dwójkę skonfrontował ją z Fit2 Pro okazało się, że właściwie nie ma w niej niczego, czego mógłby mi pozazdrościć… A to dopiero początek schodów…
WZORNICTWO I WYKONANIE OPASKI SAMSUNG GEAR FIT2 PRO
Dobre jakościowo tworzywo sztuczne stanowiące korpus, krzywizna, która świetnie okala nadgarstek i oferuje fantastyczny AMOLED-owy wyświetlacz, do tego zmiany w zapince względem poprzedniej wersji opaski, to tak naprawdę wszystko to samo, co znasz z pierwotnego wariantu, tyle że z nieznacznymi modyfikacjami. Wzornictwo jest nadal nowoczesne i przyjemne dla oka, ale dla kogoś w temacie będzie już raczej opatrzone. Fajnie na tym tle prezentują się nowe graficzne wzory tarcz interfejsu, złożone z pociągłych wstęg/linii, które niejako sugerują drogę kontynuacji. Nie tyle jest to nowy produkt, co bardziej odświeżony.
Nie chcę się silić na ochy i achy nad designem, który doskonale i od dawna znam. Ciężko też nie cenić tego wzornictwa za jego utylitarny charakter, bo opaska w tym kontekście nieźle znosi próbę czasu. Ale, jako że teraz to ja testuję Geara Fit, dopatrzyłem się też kilku wad. Dość istotnych z mojego punktu widzenia. I niestety – jako że przeszedłem kilka profesjonalnych rozwiązań od konkurencji (mam na myśli Garmina i Suunto), to wiem już, czego być nie powinno i czego po sensownym monitorze aktywności oczekiwać.
Pierwszą rzeczą, która mnie niemiło zaskoczyła był fakt, że nawet pomimo solidnego zaciśnięcia opaski na nadgarstku, ta – przy nawet małych odchyłach ręki przepuszcza na zewnątrz migające jak stroboskop strumienie zielonego światła z czujnika tętna. Profesjonalne rozwiązania mają wysunięty “dekielek” poniżej całego korpusu np. zegarka, dzięki któremu nawet, jeśli nie masz mocno zapiętego paska, to czujka dotyka skóry, a żadne promienie nie uciekają na zewnątrz. Tutaj sensor jest równo z body. Niby widać, że lekko posunięty ku dołowi, ale integralnie z powierzchnią spodu. Jest to o tyle kłopotliwe, że korzystałem z 24h monitorowania tętna, i kiedy kładłem ręce na polikach układając się do snu, błyski z sensora rozpraszały sen… Przeszkadzały też w zajmowaniu się małym dzieckiem, kiedy razem miętoliliśmy się na macie do zabawy. Bałem się, czy przez przypadek nie uszkodzę wzorku dwulatkowi przy domowych siłowankach…
Druga – równie dokuczliwa wada, ale płonna w konsekwencje, to… nieprzyjemne odparzenia, które pojawiły się na mojej skórze od paska. Niestety, ale pomimo że nie noszę Geara Fit2 Pro od kilku dni – pozostał rumień, który chociaż smarowany kremem, nie ustępuje i zastanawiam się nad wizytą lekarską… Opaskę zdejmowałem wprawdzie sporadycznie, gł. przed prysznicem (chociaż były dni, że i w niej się kąpałem) i oczywiście przy ładowaniu, ale nie spodziewałem się takiej reakcji skórnej, tym bardziej że zegarków od Suunto czy Garmina nie zdejmowałem praktycznie w ogóle, nawet w upalne dni, kiedy skóra z powodu potu, pyłu, kurzu i gorąca, jest podatniejsza za różnego rodzaju odczyny alergiczne. Nigdy wcześniej coś takiego u mnie nie wystąpiło, chociaż testowałem mnóstwo opasek i zegarków. Zdarzyło się to pierwszy raz, tym bardziej serce pęka, że to przy produkcie producenta, który przyzwyczaił mnie do wysokiej jakości swoich produktów.
Dodam, że opaska nie była zużyta. Produkt jest na tyle nowy, że nie miało jej przede mną zbyt wiele testujących osób, a do tego alergia pojawiła się po kilku tygodniach, a nie dniach, a w międzyczasie zmieniałem nadgarstek – raz nosiłem na prawym, a raz na lewym Geara Fit2 Pro. Odparzenia dorobiłem się właśnie na prawym.
Ostatnia – trzecia uwaga – dotyczy szkła chroniącego wyświetlacz opaski. Nie mam pojęcia kiedy, ale złapałem dwa solidne przytarcia, które zostawiły swój realny ślad na ów powierzchni szkła. Nie raz zdarzyło mi się wieloma smartwatchami przez przypadek w mieszkaniu otrzeć się nimi o ścianę, ale nigdy nie było żadnych skaz. Dosłownie – żadnych. Czy było to szkło mineralne, czy panele Gorilla Glass starszej generacji. Tutaj niestety, ale skazy okazały się zbyt dojmujące i niezwykle rozczarowujące. Przy moim stylu życia – nie powinny mieć w ogóle miejsca… Nie jest ono nadzwyczaj ryzykowne pod kątem jakichś przypadkowych uszkodzeń.
Podsumowując – jestem poważnie zawiedziony tym, jak Gear Fit2 Pro został wykonany. Trudno mi w to uwierzyć, że nikt inny nie zwrócił uwagi na fakt, że światło ucieka spot opaski i może być szkodliwe dla oczu. Kwestie alergiczne odkładam na bok, bo mogą być indywidualną cechą mojej skóry, no ale też – nie jestem nowicjuszem. Skazy na szkle przelały czarę goryczy, chociaż jest tutaj tworzywo od firmy Corning.
WYŚWIETLACZ I WYPOSAŻENIE TECHNICZNE OPASKI SAMSUNG GEAR FIT2 PRO
Do dyspozycji w opasce Gear Fit2 Pro jest 1,5-calowy zakrzywiony wyświetlacz Curved sAMOLED z rozdzielczością 216×432 px, co daje gęstość ułożenia pikseli na poziomie 310ppi. Są to dokładnie te same parametry, które znajdziesz w poprzednim Gearze Fit2. Nie zmieniło się zatem w tym względzie zupełnie nic. Ekran chroniony jest przez szkło Gorilla Glass trzeciej generacji, ale jak wspominałem już wyżej – miernie sprawdza się w praktyce pod kątem przytarć i zarysowań. Jasność miałem ustawioną na trzecim poziomie (z jedenastu – ten ostatni to superjasny tryb Na Zewnątrz), co w panujących o tej porze roku warunkach (opaskę testowałem w listopadzie i grudniu 2017 roku) sprawdzało się idealnie. Wszystkie treści były doskonale czytelne, a problem robił się dopiero przy niezwykle sporadycznych wychyleniach słońca zza chmur. W tych okolicznościach zwiększałem jasność i – jak na panel AMOLED – czytelność wciąż pozostawała na wysokim poziomie, chociaż latem może być z tym gorzej.
Wyświetlacz obsługuje się bardzo prostymi gestami palca – prawo/lewo i góra/dół, a kiedy idziemy popływać lub pod prysznic, możliwe jest wyłączenie jego aktywności w taki sposób, aby nie reagował na dotyk i dopiero przyciśnięcie odpowiednio fizycznego przycisku wyłącza tę opcję. Nie powiem – przydatne. Kolejna sprawa to dostępny tryb oszczędnościowy dla baterii, który wyłącza kolory w opasce oraz ustawia ją w bardzo podstawowym systemie ekspozycji treści. Jest to klarowne, efektywne i rzeczywiście zbawcze dla ogniwa, ale też ogranicza funkcjonalność samej opaski.
No dobrze, a jak wypada reszta specyfikacji? Cóż, czas na chwilę prawdy. Tym razem postanowiłem zestawić poprzedniego Geara Fit2 z tegorocznym Gearem Fit2 Pro. Jak widać – realnych różnic jest, jak na lekarstwo… Natomiast znacząco podnoszą cenę. W chwili pisania tego tekstu za Fit2 Pro trzeba zapłacić około 950zł brutto. Poprzednia opaska na stronie producenta wyceniona jest na 799zł brutto. Oczywiście w drugim obiegu można znaleźć te produkty trochę taniej, ale nie ukrywam, że jak na tak niewielki progres – wychodzi to dość drogo…
Gear Fit2 | Gear Fit2 Pro | |
Wyświetlacz | Curved sAMOLED 1.5 cala, 216x432px = 310ppi | Curved sAMOLED 1.5 cala, 216x432px = 310ppi |
Bateria i deklarowany czas pracy | 200 mAh, do 5 dni | 200 mAh, do 5 dni, ładowanie typu Pogo (na magnetycznej stacji dokującej) |
Pamięć wewnętrzna i RAM | 4GB / 512MB RAM | 4GB / 512MB RAM |
Procesor | Samsung Exynos 3250; Dual core A7 1.0 GHz | Samsung Exynos 3250; Dual core A7 1.0 GHz |
Łączność | Bluetooth 4.2, GPS | Bluetooth 4.2, Wi-Fi b/g/n, GPS/GLONASS/Beidou |
System Operacyjny | Tizen | Tizen |
Funkcje | Krokomierz, Ćwiczenia, Sen, Pulsometr, Powiadomienia, Kontroler mediów, Czasomierz, Stoper, Znajdź moje urządzenie, Barometr, autodetekcja aktywności | Krokomierz, Ćwiczenia, Pływanie, Sen, Pulsometr, Powiadomienia, Kontroler mediów, Liczenie powtórzeń, Split Chart, Czasomierz, Stoper, Znajdź moje urządzenie, Barometr, autodetekcja aktywności |
Aplikacje | Aplikacje Samsung Gear | Aplikacje Samsung Gear, Aplikacja Speedo On |
Sensory | Pulsometr, Akcelerometr, Czujnik żyroskopowy, GPS | Pulsometr, Akcelerometr, Czujnik żyroskopowy, GPS |
Norma Wodoszczelności i Trwałość | IP68 | ATM5, MIL STD 810G |
Podsumowując – jest ten sam procesor, ta sama pamięć na dane, operacyjna, zestaw czujników, wyświetlacz, rozdzielczość, bateria, Bluetooth w wersji 4.2… Tak naprawdę różnice są, ale mają znaczenie zależnie od kontekstu uprawianej aktywności i tego, na czym konkretnie – chociażby pod kątem łączności – zależy i najbardziej. Ujawiniają się zatem w lepszej wodoszczelności oraz w spełnianiu normy MIL STD 810G, która jest standardem dla amerykańskiej armii i określa poziom wytrzymałości w ekstremalnych warunkach na zmiany temperatury, upadki, uderzenia, zanurzenia etc. Pod tym kątem jest więc zdecydowanie solidniej.
Doszła też łączność WiFi oraz funkcje aplikacyjne związane z monitorowaniem treningów pływackich. Można też z Gearem Fit2 Pro zanurzyć się do głębokości 50 metrów (5 ATM), ale jak precyzuje Samsung na swojej stronie internetowej (tu cytat): “Zegarek odporny na kontakt z wodą, częściowe zanurzenie, pozwala na użytkowanie go podczas pływania, bez skoków do wody i nurkowania.” Innymi słowy – popływasz w basenie, ale przy próbie ambitniejszego zastosowania – nie ryzykuj, bo może skończyć się uszkodzeniem. Sądzę, że kluczowe przy wyborze wariantu jest precyzyjne zdefiniowanie zastosowania. Dla przeciętnego użytkownika może to być jednak za mało do podjęcia konkretnej decyzji.
A, jak Gear Fit2 Pro sprawuje się na tym hardware? Nieźle! Naprawdę nieźle! Działa szybko płynnie, właściwie bez zarzutów wydajnościowych. Jedyna rzecz, która mnie rzeczywiście drażniła, to fakt że słabo funkcjonuje podświetlanie ekranu, kiedy unosi się rękę na wysokość oczu. W sensie – panel się nie podświetla (lub robi to z automatu bardzo rzadko), i trzeba w tym celu korzystać z przycisku fizycznego, co jest dość męczące. Pewnym brakiem jest też fakt, że nie można obsługiwać opaski gestami nadgarstka, bez konieczności dotykania ekranu. Jest to funkcjonalność znana z Androida Wear, ale w opaskach i zegarkach sportowych sprawdziłaby się idealnie, chociażby na basenie, w czasie biegu, podczas jazdy rowerem.
FUNKCJE SPORTOWE I ŚRODOWISKO PRACY OPASKI GEAR FIT2 PRO
To, co udało się w tej opasce chyba najbardziej, to skuteczny i precyzyjny czujnik tętna. Działa on rzeczywiście w porządku, czyli poprawnie pokazuje tętno zarówno w trakcie wysiłku, jak i w stanie spoczynku. Nie jest to tak precyzyjna dokładność, jak przy napierśnych rozwiązaniach, ale bardzo blisko nich. Natomiast przy wielu funkcjach miałem dość mieszane uczucia. System liczenia kroków ze smartwatchem z Androidem Wear znacznie się rozjeżdżał. Projektanci opaski chyba zbyt dosłownie wzięli sobie do serca hasło reklamowe “liczy się każdy ruch”… Skąd pewność, że zegarek zliczał je poprawnie, a opaska nie? Bo to również produkt sportowy, z którym mogłem wielokrotnie zestawić licznik kroków już wcześniej oraz pokazywał stan bardzo bliski temu, co aplikacja w smartfonie. Natomiast Gear Fit2 Pro wyraźnie zawyżał te ilości o dobre 1000-1200 kroków! Tak, to bardzo duży rozstrzał.
Nie miałem też pewności, czy właściwie pokazuje spalone kalorie. Niby na podstawie danych z GPS-u, czujnika tętna i krokomierza powinno to wszystko dać jak najlepszy obraz, a jednak i tutaj wydawało mi się, że jest ten próg przekraczany w podejrzany sposób, nieadekwatny do aktywności. No właśnie, bo skoro już przy tym jesteśmy – z Gear Fit2 Pro można zdefiniować całą masę sportów, które się uprawia, a opaska jeżeli sama wykryje jakąś dyscyplinę to potrafi rozpocząć automatyczny trening i pokazać jego rezultaty z opisem, jakiej aktywności w ostatniej godzinie się oddawałeś/-aś. Myli się jednak na pewno w jednym przypadku…
…czyli wtedy, kiedy prowadzisz wózek z dzieckiem – wówczas Gear Fit2 Pro wykrywa ruch płynny, jazdowy i zaczyna automatyczny trening jazdy rowerowej. Tutaj trzeba by popracować nad algorytmami, aby może liczyły również tempo i szybkość? Raczej wątpliwe, żeby ktoś jeździł rowerem w rytmie spokojnego, spacerowego człapania… Nie jest to pierwszy raz, kiedy zwracam na to uwagę – zegarek Gear S3 też tak się zachowuje przy prowadzeniu wózka. Nie uważam tego za jakąś wielką wadę, ale wolałbym, aby to po prostu dopracować. Ma to w jakimś stopniu nawet swój urok, bo i tak dobrze świadczy to o opasce, że rozróżnia typowy marsz od płynnego ruchu jezdnego, ale czas na dopieszczenie tej funkcji.
Bardzo dobrze za to działa automatyczne zatrzymywanie i wznawianie treningów. Niezwykle przydatne, kiedy jeździsz lub biegasz po mieście i musisz co jakiś czas przystanąć na skrzyżowaniu, na światłach, na rondzie etc. Mam u siebie takich “przeszkód” kilka, więc bardzo fajnie, że opaska sama stopuje aktywność. Jest to ważne, bo wówczas nie jest liczony czas uprawianej aktywności, a w konsekwencji apka nie zlicza tego wymuszonego przestoju i nie porównuje z tempem, jako wyjątkowo leniwego treningu.
Opaska serwuje też cotygodniowe podsumowania, potrafi mobilizować, aby ruszyć tyłek, kiedy się zasiedzimy, motywować, kiedy jest się już blisko osiągnięcia zdefiniowanego celu czasu aktywności lub zrealizowanych kroków oraz pokonanych pięter. Są to fajne rzeczy, jeśli traktuje się sport w swoim życiu, jako coś więcej niż tylko co sobotnie wybiegi lub letnie korzystanie z roweru. Z opaską Gear Fit2 Pro wygodnie monitoruje się ilości wypitych kaw lub kubków z wodą, można też podglądać bieżące powiadomienia i zarządzać jako tako mobilną aktywnością związaną z notyfikacjami. Tutaj jednak znowu mam kilka zastrzeżeń.
Jeśli rzeczywiście było to fajnym rozwinięciem opaski dla aktywnych jakiś rok, dwa lata temu, to bezsprzecznie dzisiaj oczekiwałbym więcej. Tak, jak nowych gestów nadgarstkowych, czy chociażby możliwości odpowiadania na SMS-y nie poprzez zdefiniowane teksty w stylu: Tak, Nie, OK, Zadzwoń później, Nie mogę teraz rozmawiać – proszę o kontakt za 1h etc. Ale odpowiadanie na nie z użyciem głosu lub podstawowej klawiatury ekranowej. Szczególnie ten pierwszy sposób w czasie trenowania bardzo by się przydał. Niestety – za każdym razem zmuszony byłem sięgać po smartfona do finalizowania konkretnych akcji.
Podglądanie wydarzeń, Hangoutów, wiadomości na Messengerze, komunikatów z Facebooka, zdjęć z Galerii, przypomnień z kalendarza – to wszystko jest fajne, ale nawet jeśli widnieje przycisk “Odpowiedz”, to często po tapnięciu weń pokazuje się nowy komunikat, aby dokończyć operację na smartfonie. Wiele funkcji możesz też rozszerzyć o aplikacje ze sklepu Galaxy Apps i jest tam spory potencjał, ale sam się złapałem na tym, że wcale nie miałem ochoty rozszerzać niebotycznie środowiska o dodatkowe pulpity, bo przy przeskakiwaniu pomiędzy nimi można się srogo namachać, a przy bieganiu nie o to chodzi, by skupiać się na drobnych komunikatach i nawigowaniu po środowisku. W zegarku sprawdza się to lepiej, ale w sportowym bandzie – już nie.
Mam takie wrażenie, jakby Samsung stracił nieco dynamiki przy projekcie tej opaski. Jedynie ją wyliftingował, ale bez większych zmian, z kilkoma dodatkami, które ledwie będą miały znaczenie dla garstki osób. Ot chociażby WiFi, które… w sumie nie jest do niczego potrzebne… Kiedy jest się w zasięgu własnej sieci, to do Chmury polecą z Geara Fit2 Pro dane, ale z drugiej strony i tak po powrocie z treningu (kiedy np. poszło się pobiegać bez telefonu), opaska łączy się w końcu ze smartfonem i wymienia dane, więc sprawa załatwiona. Tak samo funkcje pływackie. Są tak fakultatywne, że właściwie nie wnoszą żadnej nowej jakości do tego produktu. Bardziej już zadbają o to zaawansowane opcje aplikacji Speedo. Jest też odporność na wiele ciężkich warunków opisana standardem militarnej normy wojskowej, ale przy głupim otarciu, szkło chroniące ekran łapie paskudne skazy… Jakby nie do końca te proporcje.
Lekki przerost formy nad treścią? Niestety tak.
BATERIA I CZAS PRACY OPASKI SAMSUNG GEAR FIT2 PRO
OK, tych pięć – deklarowanych w specyfikacji technicznej – dni, możesz włożyć między bajki. Bo i owszem – jest to realne, a nawet wykonalne! Ale, kiedy właściwie żadne funkcje aktywnościowe nie działają, a Ty… nie uprawiasz sportu. W ciągu godzinnego treningu znika dobre 20 proc. energii, a jeśli jesteś w terenie około 90 minut, zejdzie Ci nawet 30 proc. energii. To strasznie dużo. Nie da się tego porównać z żadnym profesjonalnym zegarkiem sportowym od Suunto czy Garmina!
Co więcej – włączone WiFi, ciągły monitoring tętna, pracujący GPS – i po kilkunastu godzinach MUSISZ szukać gniazdka elektrycznego. Nie no, zdecydowanie nie powinno to tak wyglądać! Nie można doposażyć opaski w łączność bezprzewodową, a zostawić baterii na tym samym poziomie! Wygląda to dość słabo…, więc jak mam być szczerym, to jestem zawiedziony. I to również dlatego, że dwa, trzy treningi po prostu nie zostały przeze mnie efektywnie ukończone, a nie chciałem ich kontynuować w trybie oszczędności, który niemal całkowicie robi Geara Fit2 Pro nieużywalnym…
Bateria ładuje się bardzo szybko, ale biorąc pod uwagę moje użycie, przychodzące notyfikacje, przeznaczenie sportowe etc., to bezwzględnie powinna mieć większą pojemność, albo otrzymać świeższy hardware, lepiej zarządzający poborem energii. Realnie opaska Gear Fit2 Pro wytrzymywała u mnie maksymalnie półtorej dnia. Ale mając w głowie, że przy 20-proc. naładowania mogę nie pójść na trening, bo mi go w całości nie da rady zarejestrować – i tak kładłem ją na stacji dokującej każdego dnia. Przy częstszym używaniu, kiedy więcej przebierałem w notyfikacjach etc., realny do użytku stawał się wyłącznie jeden dzień, plus ładowanie przed snem, by mogła mi go monitorować, co akurat wychodzi jej całkiem nieźle.
Zdecydowanie kwestia baterii do gruntownej poprawy! Jeśli ktoś osiąga lepsze wyniki, to albo nie trenuje, albo jedzie na oszczędzaniu ogniwa. To jest po prostu niewykonalne. I nie – nie można mi zarzucić, że może miałem poinstalowane jakieś aplikacje, albo tarcze, które mi źle zoptymalizowały pracę. Guzik prawda, po prostu bateria w opasce sportowej to podstawa, a jeśli przy jasności na poziomie trzecim mogłem maksymalnie półtorej dnia przejechać, to nie rokuje to za dobrze, kiedy przyjdzie wiosna oraz lato i jasność trzeba będzie zwiększyć…
OPINIA NA TEMAT OPASKI SPORTOWEJ SAMSUNG GEAR FIT2 PRO
Zawiodłem się. Nie chcę pastwić się w tym podsumowaniu nad Samsungiem, ale szczerze – nie liczyłem na taki poślizg. Ostatnim produktem tego producenta, który boleśnie w tym roku punktowałem, był jego tablet Galaxy Tab S3 (TU recenzja), który również obiecywał znacznie więcej. Poza serią naprawdę fantastycznych produktów w portfolio Samsunga, jak zegarki Gear, smartfony Galaxy J, A i S oraz fenomenalny Note8, to właśnie Tab S3 oraz opaska Gear Fit2 Pro nie udały się temu producentowi.
Produkt sportowy nie może wywoływać odczynów alergicznych na skórze, które nie ustępują od kilku dni; nie może narażać wzroku wyciekami laserowego światła spod czujnika tętna; nie może przy zachwytach nad wytrzymałością łapać kuriozalnych rys na ekranie; nie może źle liczyć kroków i sumować kalorii; nie może w końcu krótko działać na baterii i nie powinien ów produkt dostawać funkcji zbędnych, jak WiFi przy zachowaniu tego samego hardware, które niczego nie zmieniają.
Osobna sprawa, że blisko 1000zł za taką opaskę, to jednak dużo za drogo. Co więcej – w tej kwocie kupisz niezłego, nowego smartwatcha z Androidem Wear na pokładzie. I ja osobiście postawiłbym na taki wybór. Rozdział z inteligentną opaską do całkowicie nowego otwarcia. Przykro mi Samsungu, ale tym razem dwója.