SŁOWEM WSTĘPU
Samsung Galaxy K zoom, to ta klasa fotograficznych smartfonów, która już od dnia premiery jasno przywodzi mi skojarzenie z docelowym klientem. Jesteś blogerem/blogerką, który/a na potrzeby swojego medium potrzebuje i sprawny telefon i dobry w nim aparat? To urządzenie jest dla Ciebie. Może wykonujesz zawód dziennikarza newsowego z lokalnego serwisu internetowego, który musi szybko uwiecznić protest na ulicy miasta lub sfilmować wydarzenie kulturalne? Tak – Galaxy K Zoom jest również dla Ciebie. A jeśli pracujesz, jako agent ubezpieczeniowy, który żeby dojechać do klienta zobligowany jest wytyczyć trasę na miejsce szkody, a tam uwiecznić jej rozmiar? Także szybko zrozumiesz, że ten smartfon również jest dla Ciebie. Bo Samsung Galaxy K zoom, to właśnie taki sprzęt, który jest doskonałym towarzyszem pracy w terenie.
Samsung Galaxy K zoom w skrócie:
– nowy świetny wygląd
– ergonomia wykonania – dobrze trzyma się ręki, mobilny
– bardzo dobre wyposażenie hardware, które przekłada się na niezłą wydajność
– doskonale zoptymalizowana nakładka systemowa
– wyjmowalna bateria
– świetny aparat
– niespotykany zoom optyczny
– bardzo dobrej jakości zdjęcia i filmy FHD
– ksenonowa lampa błyskowa
– liczne funkcje fotograficzne: osobne ustawianie ostrości i ekspozycji, podążanie za obiektem, aplikacja Studio, Pro Suggest, Selfie Alarm
[showads ad=rek3]
WYGLĄD
Pierwsze urządzenie z tej serii, czyli ubiegłoroczny Samsung Galaxy S4 zoom, był rozwiązaniem, które zdecydowanie wyróżniało się na rynku. Gł. dlatego, że od frontu wglądał, jak smartfon, a na odwrocie, jak cyfrowy aparat kompaktowy. Moją recenzję SGS4 zoom znajdziecie TUTAJ i szybko zrozumiecie, jak bardzo nowy design Galaxy K zoom – czyli jego następcy – wiele zmienia w odbiorze i funkcjonalności całego urządzenia. Przed rokiem mogłem spędzić z SGS4 zoom sporo czasu i szybko przyzwyczaiłem się do jego budowy oraz dość niewygodnego tyłu, który rzeczywiście w zestawieniu z obecnym modelem bardzo źle leżał w dłoni. Teraz jest zupełnie inaczej.
Po pierwsze dlatego, że obecna edycja została zaprojektowana w myśl flagowego wzornictwa, które przyjęto w Samsungu po premierze Galaxy S5 (w tym miejscu moja recenzja). Mamy więc na odwrocie charakterystyczne perforowane plecki, które tę stylistykę podkreślają i mi osobiście bardzo się podobają. Z uwagi na konstrukcję jedno się jednak nie zmieniło. To wciąż spory i gruby telefon. Ale za to bardzo przyjemnie leży w dłoni, dzięki temu, że właśnie tył jest świetnie wyprofilowany. Naprawdę, to jedno z lepiej trzymających się ręki urządzeń dostępnych na rynku.
Drugim poważnym usprawnieniem jest decyzja koncernu, aby ukryć obiektyw w obudowie. Dzięki temu chowanie smartfona do kieszeni spodni nie sprawia już teraz problemów. Podobnie, jak wyjmowanie, na co narzekałem w przypadku Galaxy S4 zoom, bowiem tam obiektyw sporo komplikował i wciąż się o coś haczył. Ale konsekwencją tego praktycznego rozwiązania jest brak pierścienia, który ułatwiał w poprzedniku sterowanie optycznym zoomem i tego mi bardzo brakowało w testowanym modelu. Natomiast sporo nadrabia K zoom zastosowanymi materiałami. Mimo, że wciąż jest to tworzywo sztuczne (plastik), to nie jest to lakierowana powierzchnia, która szczególnie na odwrocie i po bokach zbierała odciski palców w poprzedniej generacji urządzenia. Nawet jeśli trzymamy smartfona brudną ręką nie widać plam. Myślę, że to cenna uwaga dla np. pracowników ubezpieczalni, którzy jako likwidatorzy szkód czasami muszą pracować w warunkach, gdzie nie trudno o zabrudzenia.
Jeśli położyć obok siebie obydwa zoomy – ten sprzed roku i najnowszy, tegoroczny – to od razu zobaczycie, jak diametralną przemianę przeszedł obecny model. Kształty są zdecydowanie wygładzone, dobrze się go trzyma, praktycznie ukryto to, co należało schować, a przez to K zoom stał się bardzo poręcznym i dość przyjemnym w odbiorze fotograficznym smatfonem. W tym gąszczu zalet posiada jednak jedną wadę. Jest dość sporych rozmiarów i czuć przede wszystkim jego grubość, która wynosi 20,2 mm. Nie jest ona może jakoś szokująco przygniatająca, ale wyraźnie odczuwalna, zatem musicie się z tym liczyć. Ale można też na to spojrzeć z drugiej strony. Galaxy K zoom posiada zaawansowany obiektyw, który w całości chowa się w obudowie, zatem z tej perspektywy docenicie smukłość całej bryły.
Na froncie mamy oczywiście ekran, pod którym znalazły się tradycyjne dwa przyciski ekranowe: wielozadaniowości (który jeśli dłużej przytrzymamy wyświetli dodatkowe opcje w danej aplikacji lub na pulpicie głównym) i powrotu oraz fizyczny Home, po wciśnięciu którego lądujemy ze wszystkich aplikacji na ekranie domowym.
Z prawej strony, w górnym narożniku umieszczono przedni aparat i nieco bliżej głośnika do rozmów telefonicznych czujniki: zbliżeniowy i światła. Oprócz tego na środku znajduje się logo Samsunga. Nie ma tu żadnych niespodzianek, a wygląd frontu z daleka jest rozpoznawalny.
Na spodzie znalazło się miejsce na złącze micro-USB, którym naładujemy Galaxy K zoom i podłączymy do komputera w celu zgrania zdjęć. Jest tam też otwór na mikrofon. Podobnie – miejsce na drugi znalazło się na szczycie bliżej lewej krawędzi.
Prawy bok to trzy przyciski. Dwa podłużne to regulacja głośności oraz włączania/wyłączania, i są one cienkie, dobrze rozpoznawalne i w kolorze obudowy. Na samym dole znalazł się fizyczny spust migawki, który jest dużo większy, podłużny, otoczony srebrną ramką i jeszcze lepiej wyczuwalny, aby wyraźnie odróżniał się od pozostałych. Pracuje dość dobrze, ale mimo że posiada dwustopniowy skok często nie czułem pod palcem tego pierwszego nacisku i bardziej używałem go na wyczucie.
Lewy bok to już miejsce wyłącznie na otwór do podczepienia opaski – jak w innych cyfrówkach tego typu – oraz nieco niżej slot na karty pamięci. Ramka jest w kolorze matowo-srebrnym i wyraźnie oddziela się od drugiej warstwy ciemniej, grubej obudowy, co dobrze widać na zdjęciach.
Najwięcej dzieje się oczywiście na tyle. Jest tam prawie płasko, bo obudowa obiektywu delikatnie wystaje, ale zupełnie nie utrudnia używania, noszenia i wyjmowania smartfona. Natomiast w tamtym miejscu jest telefon znacznie cięższy z wiadomych względów, chociaż trudno odmówić Samsungowi Galaxy K zoom dobrego wyważenia. Klapka jest oczywiście zdejmowalna, a pod nią kryje się bateria i dostęp do slotu na kartę micro-SIM.
Na tyle mamy jeszcze ksenonową lampę błyskową oraz pomocnicze światło AF. Główny, bardzo wyraźny i głośny głośnik umieszczono ponad obiektywem.
Samsung Galaxy K zoom jest więc w obecnym wydaniu bardzo urodziwym, ładnym smartfonem, który kryje w sobie bogactwo możliwości fotograficznych. Pewne niedogodności wynikające z grubości eliminują de facto ładne zaokrąglenia, które towarzyszą całej bryle, a dobrze wyprofilowane plecki sprawiają, że świetnie sprzęt ten leży w dłoni. W ogólnym odbiorze może jednak kojarzyć się z czymś nieco topornym, właśnie z uwagi na wymiary.
Na koniec muszę wspomnieć o istotnym braku. Galaxy S4 zoom wyposażony był w otwór na statyw. Tutaj tego nie ma. I jak mogłem przekonać się chociażby przy próbie zrobienia efektownych zdjęć płynącej wody (wykorzystując tryb Wodospad) – bez tego ani rusz. Po drugie dzięki możliwości zainstalowania SGS4 zoom na statywie bez problemu można było robić np. materiał wideo z jakiejś konferencji wygodnie siedząc lub stojąc koło swojego smartfona. W Galaxy K zoom tak już się nie da, więc z brakiem tym wiąże się konkretne ograniczenie funkcjonalności – bądź co bądź – fotograficznego sprzętu.
EKRAN
Na froncie Samsung zastosował w swoim fotograficznym smartfonie ekran o przekątnej 4,8 cala, na którym zastosowano rozdzielczość HD 1280×720 pikseli. W efekcie dostajemy 305 punktów na cal, przez co obraz wygląda bardzo ładnie. Ale w porównaniu z innymi telefonami, które powoli przyzwyczajają nas do znacznie większej gęstości ułożenia pikseli, wypada dość blado i widać poszczególne punkty gołym okiem, nawet bez specjalnego zbliżania smartfona do twarzy.
Zastosowany typ matrycy to oczywiście sAMOLED, ale trochę nie mogę tego odżałować. Mamy przecież do dyspozycji smartfon, który przede wszystkim ma robić zdjęcia. Chciałbym więc, aby podgląd bardziej oddawał to, co uchwyciłem pod kątem kolorystycznym. Nie jest to tak intensywny AMOLED, jak w poprzedniku, co widać dość wyraźnie, pewnie z uwagi na fakt, że te genialne wyświetlacze zbyt mocno odwzorowują barwy, a to wpływa na zbyt intensywną kolorystykę zdjęć. W codziennej pracy nie będzie to zbytnio rzucać się w oczy, ale jak pojedziecie na wakacje i sfotografujecie sporo wielobarwnych widoków, to na ekranie komputera fotki mogą wyglądać mniej żywo i nasycenie.
Nie miałem jednak żadnych powodów do narzekania na kąty widzenia. Na duży plus zasługuje także niezła widoczność w jasnym słońcu, która może nie była superpowalająca, ale umożliwiała jako taką pracę. Wyświetlacz świetnie też reaguje na dotyk, a docenicie to szczególnie sterując gestem uszczypnięcia zoomem. I tutaj mała uwaga – o ile przy zdjęciach nie miałem z tym problemu, to już przy filmach było gorzej. Ciężko w ten sposób wykonywało się zbliżenia i oddalenia. Zdarzało mi się też przypadkowo dotykać przycisków ekranowych, które działały prawidłowo, ale w uruchomionych funkcjach fotograficznych ich czułość powinna być mniejsza.
WYDAJNOŚĆ
Samsung Galaxy K zoom to jeden z wydajniejszych smartfonów w swojej klasie. Jest zdecydowanie szybszy od Galaxy S4 zoom, który już po premierze nie odznaczał się najwyższym komfortem pracy, chociaż działał dość przyzwoicie, jednak bez fajerwerków. Tutaj jest zupełnie inaczej, gdyż zastosowano bardzo wydajny układ, który wypadał w czasie moich testów rewelacyjnie.
Mamy więc do czynienia z autorskim Exynosem wyposażonym w sześć rdzeni, z czego cztery taktowane są zegarem 1,3 GHz, a dwa kolejne 1,7 GHz. Do dyspozycji otrzymujemy również 2 GB pamięci RAM, co rewelacyjnie wpływa na płynność działania i szybkie przełączanie pomiędzy kolejnymi funkcjami. Galaxy K zoom oczywiście pracuje w standardzie sieci LTE oraz wyposażony jest dodatkowo w GPS, Bluetooth 4.0 oraz NFC, a także czujniki w postaci geometrycznego, oświetlenia, zbliżeniowego, żyroskopu i akcelerometru.
Jestem zawiedziony, że zabrakło większej ilości pamięci wewnętrznej, która tutaj – podobnie, jak w poprzedniku – wynosi zaledwie 8 GB. Na szczęście jest slot na karty microSD, w tym również microSDSC, microSDXC i microSDHC. W praktyce jest jednak tak, że jeśli nie posiadacie którejkolwiek z nich, to zabawa z fotografowaniem szybko się skończy. Sam w czasie testów wielokrotnie musiałem podłączać smartfona do komputera i zgrywać zdjęcia i filmy.
Niemniej – nawet przy mocno obciążonej pamięci, z włączonymi wieloma aplikacjami w tle, wymianą danych itp., Galaxy K zoom pracował na najwyższych obrotach i z dużą satysfakcją muszę przyznać, że nie mogłem na niego z perspektywy smartfona narzekać. Inaczej było, kiedy do gry wchodziły zdjęcia. Wykonanie fotek w trybie HDR zajmowało mu niemiłosiernie sporo czasu, co dla mnie osobiście było dość uciążliwe, skoro sam najczęściej wykonuję je właśnie z jego wykorzystaniem. Odkąd zaczął funkcjonować w większości smartfonów na przyzwoitym poziomie, w ogóle nie dotykam trybu auto. Tutaj jednak fotografowanie w trybie HDR trwało długo za długo, przy okazji zmuszając mnie do stania w określonej pozie nieruchomo przez kilka sekund. Tak samo było przy wykorzystywaniu niektórych z obszernej palety trybów fotograficznych, jak chociażby Wodospad czy Tryb Nocny.
O samych zdjęciach będę pisał więcej trochę niżej, ale już teraz mogę nadmienić, że te powyższe niedostatki, jakość fotografii rekompensowała z nawiązką :)
SYSTEM, APLIKACJE I MULTIMEDIA
Android KitKat w wersji 4.4.2 to edycja systemu, pod kontrolą której pracuje Samsung Galaxy K zoom. Oczywiście wyposażony w nakładkę systemową TouchWiz, która od momentu pojawienia się Samsunga Galaxy S5 jest jedną z najlepszych, jakie do tej pory przyszło mi spotkać (zdanie są podzielone, Krzysztof Bojarczuk jest fanem Sense 6.0 od HTC). Jej cechą zasadniczą jest przede wszystkim fakt, że Samsungowi udało się stworzyć coś, co zgoła było mu zawsze obce. Otóż jej moc drzemie w minimalizmie i świetnej, przestrzennej estetyce.
W zależności od urządzenia dodatkowych funkcji jest więcej lub mniej, jednak tutaj wszystko wygląda bardzo przyzwoicie, aczkolwiek trochę brakowało mi możliwości zarządzania poszczególnymi trybami ekranu, aby możliwe było wyregulowanie intensywności kolorów. Poza tym reszta opcji wypadała bardzo dobrze, a dostęp do poszczególnych rozwiązań został podzielony w Ustawieniach na sensowne segmenty, które czytelnie grupują je w określonych miejscach.
Wszystkiemu towarzyszą ładne animacje, a obsługa Androida jest bardzo intuicyjna i przyjemna. Podoba mi się też, że w tej wersji TouchWiza poddany liftingowi został również panel powiadomień, z którego bardzo lubię korzystać, i który pozwala też szybko dostać się do bardziej zaawansowanych funkcji systemu.
Samsung przestał też być taki hermetyczny. Zamiast asystenta od Google otrzymujemy więc na lewym pulpicie panel agregujący informacje i newsy z różnych dziedzin wiedzy i życia, które możemy oczywiście personalizować wg własnego uznania wybierając spośród baaardzo licznych kategorii. Niestety minusem jest, że wciąż nie ma obsługi polskich źródeł, zatem dla wielu z Was Moje czasopismo – bo tak nazywa się ten ekran – będzie bezużyteczne.
Również wciąż mało zrozumiałym brakiem jest dla mnie kiepskie wsparcie dla innej przydatnej opcji, jak Wiadomości geo. Są one widoczne w postaci widgetu na jednym z ekranów i zasadniczo aplikacja ta ma zbierać informacje o różnych zdarzeniach typu trzęsienia ziemi, ogień w pobliżu czy powodzie itp. Szkoda, że nie ma tam wieści np. o zdarzeniach na drogach lub chociażby pogodowych. Opcja z potencjałem, ale u nas nieprzydatna.
Cenię bardzo za to aplikację Tryb dzieci, która najlepiej sprawdza się w tabletach Samsunga, ale i w fotograficznym smartfonie może się przydać, jeśli Wasze pociechy mają jakieś ulubione gry, które zdarza Wam się im zaserwować w czasie dłuższej podróży samochodem, a nie chcecie, by miały dostęp do innych opcji telefonu niż te, które sami zdefiniujecie.
Nie zabrakło też wyposażenia w pakiety Galaxy Essentials i Galaxy Gifts. Ten pierwszy to miejsce, w którym zebrano ciekawsze aplikacje m.in. samego Samsunga i najlepiej pasują do określonego modelu sprzętu, który aktualnie od tego producenta posiadacie. Dlatego w K zoom jest sporo rzeczy dedykowanych fotografii (bo to smartfon fotograficzny), jak Optical Reader do czytania sfotografowanych tekstów na wizytówkach czy całych stron w książkach oraz kodów QR. Jak korzystanie z tego wypada w praktyce – widzicie na poniższych zrzutach. Szału nie ma, ale też do podstawowych rozwiązań powinno wystarczyć.
Inną przydatną apką z tego przedziału jest Video Editor, który sprawuje się równie dobrze co w wersji dedykowanej poprzedniemu SGS4 zoom. Mamy więc możliwość podstawowej, ale zasadniczo dość rozwiniętej, obróbki wideo już z poziomu smartfona, a wierzcie mi – filmy kręcone w jakości Full HD 1080p w Galaxy K zoom, to już kawał świetnego materiału, który można całkiem fajnie przygotować pod własne potrzeby. Właściwie przygoda zaczyna się od chwili włączenia aplikacji. Możemy wybrać, który motyw przewodni chcemy zastosować do naszego filmu (trzeba je pobrać, bowiem trochę ważą i szkoda marnować na nie miejsce, jeśli korzystać będziemy tylko z kilku i to okazjonalnie). Oczywiście możemy z tego zrezygnować i sami obrobić materiał pod własne potrzeby, dodając opisy i efekty typu rozmycie, czy zmiana kolorowego obrazu w czarno-biały. Możliwości więc trochę jest.
Oczywiście Galaxy Essentials to również inne aplikacje Samsunga, które mogą nam być przydatne, jak Gear Mobile do zarządzania naszym smartwatchem tego producenta, S Note, jeśli lubimy korzystać z notatek lub Group Play do wspólnego grania z osobami, które również posiadają sprzęt od Samsunga.
Za to Galaxy Gifts to już zestawy aplikacji, które zazwyczaj coś już kosztują lub są dostępne w ramach planów abonamentowych, ale z określonymi urządzeniami tego południowokoreańskiego producenta, dostarczane są czasowo lub w dłuższej perspektywie zupełnie za darmo. Nie były tutaj tak rozbudowane i ciekawe, jak np. w Samsungu Galaxy Tabie S 8,4, ale również sprofilowane pod konkretny sprzęt, czyli w tym przypadku – fotograficznego smartfona Galaxy K zoom.
W związku z tym znalazłem tutaj PicsPlay Pro, Fast Burst Camera, czy Bitcasę, ale wszystkie dotyczyły wyłącznie fotografii, jej obróbki i zarządzania zdjęciami. Z perspektywy tych z Was, którzy rzeczywiście chcecie używać Galaxy K zoom do codziennej przygody z ciekawymi kadrami, to faktycznie dobre rozwiązanie. Ja na ogół zadowalam się większością filtrów, które są dostępne w aplikacji Zdjęcia od Google, ale chociażby w takim PicsPlay Pro możecie bardziej zaawansowanie sterować poszczególnymi punktami nasycenia, rozmyć i kolorystyką sfotografowanych postaci, widoków i obiektów.
Natomiast w samym smartfonie też jest sporo aplikacji do zarządzania zdjęciami. I to nawet całkiem zaawansowanego. Dobre wrażenie zrobiła na mnie apka Studio, w której potniemy i nałożymy efekty na nakręcone filmy, stworzymy efektowne kolaże, czy dość obficie obrobimy zwykłe zdjęcie. Możemy tutaj retuszować fotki, nakładać na nie efekty, dekorować, usunąć efekty czerwonych oczu, wyostrzyć je, dodać ramki (które mogą przybierać kształty np. serca, chmury, gwiazdy, roweru, dymków komiksowych i wielu, wielu innych), etykiety tekstowe (może być ozdobny lub klasyczny), cliparty w postaci naklejek, a jeśli już zdecydujemy się na jakiś styl, łatwo – przesuwając palcem po fotografii – sprawdzimy, jak sprawują się inne.
Ale prawdziwą kopalnią rewelacyjnych rozwiązań dla fotografii jest Pro Suggest Market, w którym zebrano prawie setkę trybów, które albo są już pobrane na Galaxy K zoom, albo w przeważającej większości takich, które dopiero ściągniemy – zależnie od sytuacji, w której chcemy wykonać zdjęcia. Pod tym względem – muszę to przyznać zupełnie szczerze – Samsung poszedł po całości. Jeśli szukacie wyjątkowo fotograficznego smartfona, to ten właśnie taki jest.
W Pro Suggest Market znajdziecie i zupełnie za darmo ściągniecie dziesiątki trybów posegregowane wg kategorii oraz rankingu użytkowników, którzy z nich korzystali. Toteż mamy tutaj opcje dedykowane fotografowaniu wyłącznie tekstu, przy słabym świetle, przygotowane dla zdjęć w słoneczny dzień, albo dla dnia deszczowego! Jeśli marzy Wam się kadr wyjęty, jak z bajki, to jest tryb pocztówkowy Żywy krajobraz, a np. Strong Red odpowiada za uchwycenie w naszych ujęciach wyłącznie intensywnej czerwieni (idealne do zdjęć czerwonych od kwiatów ogrodów). Od ręki możemy w Pro Suggest Market znaleźć tryby dedykowane do zdjęć retro, jedzenia, wyłącznie wyraźnych sylwetek, wyłuskujące błękitne barwy, na mglisty dzień etc. Zależnie od sceny znajdzie się na to odpowiednie rozwiązanie. Kapitalnie!
Co zasługuje na uwagę – dzięki wydajnym podzespołom Samsung Galaxy K zoom jest naprawdę bardzo szybki, co widać też przy zabawach z naszymi kadrami. Mimo, że pstrykałem fotki w najwyższych rozdzielczościach, nie miałem żadnego problemu z obróbką nawet dużych plików. Oczywiście zawsze zdarzają się przy takich eksperymentach drobne spowolnienia, ale nie robiły one na mnie większego wrażenia i w żadnym razie nie odbiegały od dopuszczalnej normy.
APARAT
Samsung Galaxy K zoom to – jak sama nazwa wskazuje – fotograficzny smartfon. Aby wykonywane przez nas zdjęcia wypadały nie tylko dobrze dzięki licznie dostępnym filtrom i trybom, producent wyposażył swoje urządzenie w matrycę BSI CMOS 1/2.3 (obiektyw i wartość przysłony 24-240 mm, F3.1-6.3) o rozdzielczości 20,7 Mpx, która w gorszych warunkach oświetleniowych wspomagana jest przez ksenonową lampę błyskową.
Aby fotki nie były poruszone zastosowano optyczną stabilizację obrazu (OIS), a jeśli musimy uchwycić jakiś oddalony obiekt, dostajemy również rewelacyjny optyczny zoom, który działa cuda. Zresztą więcej o nim i fotograficznych przykładów zawarłem w osobnym wpisie:
Przeczytaj też o:
możliwościach zoomu optycznego i cyfrowego w Samsungu Galaxy K zoom
Zdjęcia możemy wykonać w kilku proporcjach, ale ja używałem dwóch stawiając na jak najwyższą jakość. Przede wszystkim był to układ 4:3 (5184x3888px) w rozdzielczości 20,7 Mpx oraz 16:9 (5148x2916px) w rozdzielczości 15,1 Mpx. Jak na moje skromne potrzeby, było wprost bajecznie. Zresztą sami możecie ocenić jakość poniższych zdjęć. Ich oryginalne rozmiary znajdziecie na naszym koncie w serwisie Flickr, bowiem ważyły za dużo, aby umieszczać je tutaj w pełnej okazałości.
Aparat w Galaxy K zoom bardzo płynnie się włączał (również po przytrzymaniu przycisku migawki lub migawki i regulacji głośności przez kilka sekund), ale mimo wszystko życzyłbym sobie, aby od momentu odblokowania do chwili uruchomienia mijało mniej czasu. Nie mogłem narzekać na autofocus, który dosłownie w mig łapie ostrość i nie ma najmniejszych problemów z fotografowaniem w trybie Makro.
Wszystkie zdjęcia właściwie w każdym przekroju światła naturalnego wypadały bardzo dobrze. Gorzej robi się tylko w sztucznym świetle oraz w nocy, ale mimo wszystko aparat w Galaxy K zoom radził sobie wg mnie bardzo dobrze. Trochę bolał jednak brak możliwości zastosowania statywu, bo szczególnie wieczorami byłby przydatny. Podobnie jestem w stanie wyobrazić sobie sylwestrowe fajerwerki uchwycone tym aparatem lub efektowne zdjęcia płynącej wartkim strumieniem wody. Niestety bez tego wsparcia – przynajmniej ostatnia próba – fotografie nie będą udane, ale nocne kadry nie będą najgorsze, jeśli uda Wam się nie poruszać ;) Zresztą wychodzą bardzo ciekawie, zapewne dzięki wbudowanemu w matrycę chipowi ISP, który odpowiada za wyostrzenie obiektów fotografowanych w gorszych warunkach oświetleniowych, w tym po zmroku. Świetnie sprawdzał się na elementach, które w nocy przybliżałem zoomem.
O ile w trybie automatycznym zdjęcia wychodziły natychmiast, o tyle – o czym wspominałem już wyżej – fotografowanie w trybie HDR nie za bardzo się sprawdzało, bowiem w najwyższej rozdzielczości aparat potrzebował dobrych kilku sekund, żeby przetworzyć uchwycony obraz. Końcowy efekt był jednak za każdym razem powalający. Korzystałem z K zoom do uwieczniania chwil często i gęsto.
Samsung zadbał w nim o wiele fajnych opcji, które dodatkowo urozmaicają czynność fotografowania. Znalazło się miejsce na takie rozwiązania, jak Auto Exposure/Auto Focus Separation, czyli możliwość odrębnego ustawiania punktów ostrości oraz ekspozycji poprzez przesunięcie palcem po ekranie, gdzie znajduje się kwadratowy celownik. Z Object Tracking udaje się teraz uwiecznienie szybko poruszających się obiektów, jak np. jadący samochód, biegnące dziecko czy lecący samolot. Jeśli nie potrafimy zdecydować się, jaki tryb do fotografowania wybrać, urządzenie samo w opcji Pro Suggest zaproponuje jedno z pięciu rozwiązań na podstawie analizy kadrowanej właśnie sceny! Ostatnią z nowości w Galaxy K zoom jest Selfie Alarm, który kiedy tylko znajdziemy się w obiektywie głównego aparatu powiadomi nas dźwiękiem, więc nie ma ryzyka, że nie widząc się w wyświetlaczu nie znajdziemy się na zdjęciu.
Aparatem w Samsungu Galaxy K zoom nagracie też bardzo dobre materiały wideo w rozdzielczości Full HD i 60 klatkach na sekundę. Obraz jest bardzo czytelny, dobrej jakości, a to sprawia, że wyjazd na urlop nie może obyć się bez tego urządzenia ;) Południowokoreański producent nie zapomniał też o tych z nas, którzy lubimy wykonywać selfie frontową kamerą lub, którzy musimy dzwonić np. wykorzystując Hangouty czy też Skype. Zastosowano tutaj 2-Mpx matrycę, która idealnie nadaje się do tych czynności.
BATERIA I TEMPERATURA
Pracując z Samsungiem Galaxy K zoom byłem dość zadowolony z wydajności na jednym ładowaniu baterii, ale pod warunkiem, że nie musiałem zbytnio absorbować testowanego urządzenia. Pomimo ogniwa o pojemności 2430 mAh z rzeczywistym wykorzystaniem było różnie. Co jednak istotne – jeśli miałem zaplanowane wyjście późnym wieczorem, to w okolicach godzin popołudniowych musiałem podłączyć smartfona gdzieś do gniazda zasilania. Nie było to dla mnie zbyt uciążliwe, ale nie mogę też napisać, aby było superkomfortowe. Po prostu należało o tym ciągle pamiętać. Biorę jednak mimo wszystko na to poprawkę. Każdy z nas używa swojego sprzętu z różną częstotliwością. U mnie nie ma miejsca na odpoczynek, więc jest szansa, że u Was sprawować będzie się lepiej.
Na wyjątkowo ekstremalne sytuacje Samsung przygotował tryb superoszczędnego gospodarowania zasobami, czyli Ultra Power Saving Mode. Jest on rzeczywiście ekstremalnie wydajny. Przy 49 proc. naładowanej baterii sugerował, że jeszcze przez niemal 6 dni nie będę musiał szukać prądu, gdyby działał w trybie czuwania i ubytki w poziomie naładowania faktycznie nie były jakoś specjalnie odczuwalne. Ponadto nie można w tym trybie zrobić zrzutu ekranu, ale inaczej jak miało to miejsce w Galaxy S5 – po uruchomieniu wciąż widoczne są kolorowe ikony i kolorowe tło. We flagowcu mamy tylko skalę odcieni szarości. Tutaj więc przyjemniej się z niego korzysta, ale szału nie ma. Funkcjonalność smartfona jest tak ograniczona, że właściwie nie chce się z nim pracować. W Samsungu Galaxy K zoom był tryb ekstremalnego oszczędzania baterii tym bardziej nieprzydatny, że nie można było nawet korzystać z aparatu, zatem w fotograficznym smartfonie zastosowanie aż takich restrykcji nie do końca przypadło mi do gustu.
Za to niewątpliwie na pochwałę zasłużył sobie u mnie ten model swoją temperaturą, której prawie w ogóle nie wyczuwałem. Właściwie nawet jeśli dość mocno były obciążone podzespoły, niewiele smartfon dawał się mi w znaki. Na pewno nie było ani razu sytuacji, w której odczułbym jakiekolwiek przegrzanie lub dyskomfort wynikający z ciepłoty. Nie wiem na ile te odczucia wynikają z grubości K zoom, ale ta mogła przekładać się na większe pochłanianie wyższych temperatur, przez co ostatecznie na obudowie były one mało wyczuwalne. W każdym razie uznaję ten punt za bardzo dobry.
PODSUMOWANIE
Za dobre podsumowanie z pewnością może posłużyć to, co napisałem w Słowie Wstępnym. Tak – Samsung Galaxy K zoom, to kapitalny smartfon dla wszystkich aktywnych dziennikarzy pracujących w redakcjach internetowych serwisów, blogerów lub blogerek, którzy muszą od czasu do czasu nakręcić jakiś materiał wideo lub uwiecznić produkt, który opisują i nie muszą przy tym zabierać ze sobą profesjonalnego fotografa ani wielkiego sprzętu.
Dzięki rewelacyjnej ostrości zdjęć, która jest na świetnym poziomie również w trakcie korzystania z 10-krotnego zoomu optycznego i 10-krotnego zoomu cyfrowego zrobicie fotki nawet najbardziej oddalonym obiektom, a to co uwiecznicie będzie wyraźne i dokładnie obrazowało to, co widzicie. W tym miejscu o wyborze tego urządzenia powinny pomyśleć wszystkie ubezpieczalnie szukające efektywnego sprzętu dla swoich pracowników wysyłanych w teren. Nie tylko na mapie zlokalizują miejsce, gdzie muszą przeprowadzić oględziny szkody, ale też sporządzą z niej notatki głosowe lub tekstowe, a rozmiar zniszczeń udokumentują dwudziestoma efektywnymi megapikselami, które świetnie wyłapią nawet najmniejsze niuanse i detale.
Gdyby w podstawowych funkcjach zabrakło trybów, które są w stanie Was zadowolić, dzięki łatwemu dostępowi do innych, obficie możliwych do pobrania, bez problemów dostroimy się do fotografowanych okoliczności. Właściwie Galaxy K zoom to niezłe narzędzie na każdą pogodę (mimo, że nie posiada najjaśniejszego obiektywu) i do wielu specyficznych miejsc, gdzie mogą być problemy z lepszym oświetleniem.
Pamiętajcie oczywiście, że to również smartfon, a aparat – pomimo swoich bardzo dobrych parametrów – to wciąż sprzęt z mocnej cyfrowej półki, ale nie jest i nie będzie w stanie konkurować ze sprzętem naprawdę dedykowanym fotografii. Swoje zadanie jednak spełni w najlepszy możliwy sposób, a dzięki temu zagwarantuje Wam wiele miłych wspomnień i idealnie nada się do pracy.
Siłą napędową Galaxy K zoom jest również bogactwo licznych aplikacji do obróbki zdjęć. Nawet jeśli inni producenci też oferują swoje, to tutaj Samsung postarał się, aby jego propozycje były bardzo konkurencyjne. Dzięki zastosowanemu szybkiemu hardware – 6-rdzeniowy procesor i 2 GB RAM – dostajemy bardzo mocnego smartfona, który świetnie radzi sobie z wymagającymi stronami internetowymi, dużymi zdjęciami, obróbką filmów i oczywiście grami, toteż jest to idealny sprzęt, który nie tylko sprawdzi się w trudnych zawodowych warunkach, ale i w czasie wypoczynku.
Trochę szkoda, że na ekranie o przekątnej 4,8-cala nie udało się zastosować lepszej rozdzielczości, bo przy tych rozmiarach wyświetlacza widać już piksele, mimo że ppi to ponad 300 punktów na cal. Nie zmienia to faktu, że kąty widzenia są bardzo dobre, a sam obraz jest miły dla oka i nie tak intensywny. Zapewne dlatego, że to sAMOLED, który potrafi być nieco przesłodzony, a skoro mamy urządzenia do zdjęć, to jednak wypada, aby to co uwieczniamy, odpowiadało mniej więcej realnej kolorystyce, tak by po przegraniu zbiorów na komputer nie było zawodu. Odniosłem więc wrażenie, że Samsung celowo osłabił w nim intensywność nasycenia kolorów.
Niektórym może przeszkadzać grubość Galaxy K zoom, w końcu jest on taki, jak dwie złożone ze sobą Nokie Lumie 930 plus jeszcze kilka milimetrów na górkę. Ale mimo wszystko dzięki miłej fakturze na pleckach oraz kapitalnemu wyprofilowaniu, smartfon leży w dłoni bardzo dobrze, więc nikt z Was nie będzie na to narzekał.
Pisząc tę recenzję w jednym z sieciowych sklepów znalazłem ten model za 1499 zł. Przyznam szczerze, że w tej cenie grzechem byłoby nie zastanawiać się chociaż nad wyborem tego urządzenia. Jest ono solidnie wyposażone, bardzo dobrze spasowane, ma zaawansowanie rozwinięte funkcje fotograficzne i idealnie nadaje się do mobilnej pracy oraz rozrywki. Jak na smartfon udało się producentowi zmieścić w nim nadzwyczaj wiele możliwości. Praktycznych możliwości. Nasz werdykt widziany poniżej, mówi więc sam za siebie.
[showads ad=rek3]
****
Pełna specyfikacja techniczna Samsunga Galaxy K zoom
Wszystkie zdjęcia w oryginalnych rozmiarach
Werdykt 90sekund
Aparat i smartfon w kieszeni. Jeden produkt, ale dwa urządzenia w jednym. Samsung w Galaxy K zoom mistrzowsko łączy cechy obydwu tych rozwiązań i oddaje w nasze ręce sprofilowany, praktyczny i szybki sprzęt. W dobrej cenie.
-
Wygląd
-
Wydajność
-
Hardware
-
Bateria
-
Cena/jakość