SŁOWEM WSTĘPU
Recenzję Samsunga Galaxy Gear – pierwszego smartwatcha tego koreańskiego producenta – muszę zacząć od pytania, które stawiam sobie zupełnie nie na żarty – jak będę teraz funkcjonował bez tego zegarka?! To były bardzo przełomowe dwa tygodnie ze sprzętem, który całkowicie zmienił moje podejście do tego typu rozwiązań. Celowo nie używam tutaj sformułowania gadżetu, bowiem byłoby ono zbyt krzywdzące i spychało kategorie smartwatchy do szuflady opisanej, jako zbędne zachcianki zaślepionych geeków. A tak nie jest. Oczywiście byłem dużym entuzjastą smart-zegarków, ale teraz jestem ich wielkim zapaleńcem. Momentami chciałbym cofnąć czas, ale nie ma już odwrotu. Zaczynam chorować na te rozwiązania… ;)
[showads ad=rek3]
Już teraz nie potrafię nie napisać, że to produkt świetny, rewelacyjny, zachwycający. Każdy z tych przymiotników pasuje, jak ulał do Galaxy Gear’a i jestem pewien, że na Was zrobiłby podobne wrażenie. Ma swoje ograniczenia. Więcej – ma ich cały worek, ale funkcjonalnością, którą przy tym oferuje, rekompensuje naprawdę wiele swoich wad. Już teraz zdradzę Wam, że bilans wypada bardzo korzystnie w przypadku Galaxy Gear, ale nie może być inaczej. Przekonajcie się, czy nie mam racji – zapraszam do lektury!
WYGLĄD
Samsung Galaxy Gear SM-V700 to pierwszy smartwatch Samsunga. Przyjechał do mnie razem z Galaxy Note’m 3, którego recenzowałem dla Was w lutym. Jak się okazało pierwszy Gear również świetnie paruje się i pracuje z Samsungiem Galaxy S4 Zoom, którego recenzję też przeczytacie na moim blogu. Niemniej nie potrafiłem sobie odmówić przyjemności ponownej przygody z Note’m 3, bowiem jeszcze bardziej upewniłem się, że to smartfon/phablet absolutnie wyjątkowy. W każdym razie połączenie tych dwóch urządzeń – smart-zegarka i zaawansowanego elektronicznego notatnika utwierdziło mnie w przekonaniu, jak bardzo słowo smart jest pojemne i jak blisko jesteśmy ery post mobile.
Galaxy Gear zapakowany był w kartonik wielkości sporej kostki. Wewnątrz poza oczywiście zegarkiem, kartą gwarancyjną i instrukcją, znalazłem ładowarkę z bardzo długim kablem oraz stację dokującą wyposażoną w łączność NFC. Wszystko wygląda schludnie i intrygująco. Ma się wielką ochotę od razu założyć smartwatcha na rękę i zacząć używać. Zachęca do tego również sam jego wygląd. Narzekałem już trochę, po swoich pierwszych wrażeniach w czasie targów IFA w Berlinie, że nie podoba mi się jego design. Jednak dzisiaj, kiedy mogę na spokojnie ocenić jego prezencję na mym nadgarstku, muszę przyznać, że bardzo mocno się myliłem.
W czasie dwutygodniowych testów miałem okazję nosić Galaxy Gear’a do klasycznego ubioru – koszula, sweter plus jeansy – oraz do garnituru. Gdyby oczywiście nie bijący od niego po oczach zielony kolor pasków (taką wersję otrzymałem) – bez dwóch zdań musiałbym stwierdzić, że pasowałby do każdego z nich. Wzornictwo Gear’a jest bardzo zachowawcze, ale trudno odmówić mu urody. Podobał się i mężczyznom i kobietom z mojego otoczenia. Jeśli ci pierwsi zauważali, że ten kolor paska szybko się będzie brudził, to już panie widziałyby go, jako element swojego ubioru. To ważna informacja, bo jasne się staje, że panowie zdecydują się na kolor ciemniejszy, a panie gotowe są iść w bardziej wielobarwne rozwiązania. Dzięki temu zegarek trafia w gusta obu grup.
Jest też bardzo dobrze spasowany. Nie było mowy o tym, żeby cokolwiek w nim trzeszczało, poruszało się dwuznacznie i nie dawało spokoju. Wszystko zostało świetnie pomyślane. Na froncie znalazł się 1,63-calowy ekran osłonięty odpornym na zarysowania i palcowanie się szkłem. Osadzony jest w stalowej, szczotkowanej ramce, a w narożnikach dookoła niej znajdują się cztery śrubki. Smartwatch wygląda dzięki temu bardzo elegancko i solidnie. Ta część jest usytuowana w dolnej, samodzielnej partii zegarka, która stanowi jedną całość z paskami, i w której znajduje się cała elektronika.
Zegarek i działające na nim funkcje, będę opisywał z perspektywy osoby noszącej tego typu urządzenie na lewej ręce. Na prawym boku Samsung umieścił fizyczny przycisk włączania/wyłączania Galaxy Gear’a, który tożsamy jest też z funkcją budzenia i usypiania smartwatcha. Poniżej, na dole znajduje się maleńki otwór na mikrofon. Dokładnie po przekątnej, po drugiej stronie, jest taki sam i również mieści się tam mikrofon. Dobrze pomyślane, bo zależnie od tego, jak lubimy nosić zegarek, będziemy mogli prowadzić swobodnie rozmowy.
Na spodzie Galaxy Gear’a zlokalizowano złącze do stacji dokującej oraz w kolejnych narożnikach następne śrubki mające od dołu spajać dwie części zegarka. Możliwe, że te znajdujące się na górze są tylko ozdobne. Co istotne – dół jest też bardzo dobrze wyprofilowany, zatem nie będziecie mieli żadnych nieprzyjemnych odczuć związanych z uwieraniem zegarka w skórę. Cieszy mnie również, że Samsung umieścił właśnie na spodzie swoje wytłoczone logo, a góra i boki urządzenia są wolne od wszelkich informacji, z jakim produktem mamy do czynienia. Jest to bardzo estetyczne i przyjemne zarazem, bo intryguje i prowokuje zadawanie pytań w stylu: O – a co ty tam masz na ręce?
Paski są gumowe, bardzo elastyczne i świetnie przylegające do ręki. Naprawdę jestem pełen uznania dla ich wykonania. Może nie wyglądają na pierwszy rzut oka szałowo, ale nie mogę im zupełnie niczego zarzucić pod względem funkcjonalności. Na jednym z nich znajduje się oko aparatu i stalowa zapinka, w której jest głośnik – swoją drogą bardzo przyzwoity – na której dopiero tutaj widnieje na niej dyskretna nazwa producenta. Po drugiej stronie jest pasek bez żadnych dodatków elektronicznych, mający wyłącznie spinać Galaxy Gear’a na nadgarstku. Mimo, że – jak wspominałem – elementy zapinające są stalowe, to zupełnie ich nie słychać. Nie stukają, nie skrzypią, zginają się w łączeniach bardzo płynnie i bezszelestnie.
Samo mocowanie jest bardzo solidne, a regulacja jest odpowiednio dostosowana dla osób z zarówno większymi nadgarstkami, jak i mniejszymi. Jak na uniwersalny produkt, udało się Samsungowi połączyć w jednym urządzeniu wiele wspólnych cech, które są bardzo dobrze pomyślane pod kątem wymagań i potrzeb konkretnych i jednostkowych klientów. W moim odczuciu, zasługuje to na bardzo duże uznanie. Jedyną rzeczą, którą daje się odczuć, to waga Galaxy Gear’a, która mi osobiście za bardzo nie przeszkadzała, ale były osoby, które zwracały na nią uwagę.
EKRAN
Rzut oka w specyfikację jakiegokolwiek smartfona czy tabletu na pozycję związaną z przekątną i rozdzielczością ekranu, często pozwala powiedzieć nam bardzo wiele o urządzeniu, którego te parametry dotyczą. Jakie więc wrażenie może zrobić taka informacja: przekątna 1,63-cala, rozdzielczość 320×320 px? Oczywiście trzeba przeskalować swój punkt widzenia, do proporcji oraz przeznaczenia Galaxy Gear’a. W praktyce jest bardzo, ale to bardzo, bardzo dobrze. Taka przekątna z taką rozdzielczością pozwalają uzyskać wysokie ppi na poziomie 278 punktów na cal. Biorąc pod uwagę, że zerkamy na zegarek zawsze z pewnej odległości, nie ma tutaj mowy o dostrzeganiu w codziennym użytku jakichkolwiek pikseli.
Ponadto Samsung zastosował w Galaxy Gear swój sztandarowy ekran Super AMOLED, który wyświetla piękne, nasycone kolory i jeśli te komuś przeszkadzają w smartfonach tego producenta i uważa je za przesłodzone, to tutaj będziecie nimi zachwyceni. Naprawdę idealnie sprawdzają się do wyświetlania oszczędnych treści, oprawionych w skąpą grafikę, tak by jednym rzutem oka objąć całą informację, bez zbędnego dopatrywania się szczegółów i męczenia wzroku. Czerń jest czarna, jak smoła, a kolory dosłownie świetne. Co więcej, Samsung dobrał tutaj bardzo wyważoną kolorystykę, zatem mamy gł. w barwach liter biel i nasyconą pomarańcz, toteż jest przyjemnie i czytelnie. W tym miejscu – uwaga niespodzianka – ekran jest bardzo jasny. Nawet nie trzeba ustawiać go na najwyższym poziomie podświetlenia, by bez trudu – nawet w słoneczne dni – widzieć wszystko czytelnie i klarownie. Wprawdzie to pierwszy ekran, jaki widziałem do tej pory w smartwatchu, ale jest wyjątkowy i gwarantuję Wam, że będziecie z niego zadowoleni.
Wpływa na komfort pracy z wyświetlaczem również bardzo dobrze ustawiona czułość na dotyk. Panel idealnie interpretuje wszystkie gesty, które swoją drogą zostały bardzo praktycznie pomyślane. Przesunięcie palcami w prawo lub lewo pozwala poruszać się po menu. Na ekranie głównym pociągnięcie palcem z dołu do góry wysuwa klawiaturę, na której możemy wybrać numer telefonu, pod który chcemy zadzwonić. Ten sam gest, ale wykonany z góry na dół pozwala na uruchomienie aparatu.
Oprócz tego przeciągniecie palcem z góry na dół w dowolnym innym miejscu menu, ustawień, aplikacji, powiadomień itp., powoduje wyjście o poziom wyżej z punktu, w którym jesteście, aż do całkowitego powrotu do ekranu głównego. Za to – dwukrotne stuknięcie dwoma palcami w dowolnym miejscu menu w Galaxy Gear sprawi wyświetlenie opcji regulacji głośności, jasności wyświetlacza oraz pokażą się informacje o połączeniu bluetooth, jak i stan baterii. Natomiast dwukrotne stuknięcie dwoma palcami w ekran i przytrzymanie ich przez chwilę spowoduje włączenie menu z ostatnimi używanymi aplikacjami, które można oczywiście w tamtym miejscu pozamykać lub aktywować.
Reasumując – ekran oraz związane z nim funkcje sterowania/gestów – pomyślane są bardzo dobrze, prosto i konkretnie. Do tego sam panel jest bardzo dobry w odbiorze, kolory świetnie nasycone, a jasność, wielkość czcionki oraz jej barwa przyjazne dla oka i doskonale widoczne w każdych warunkach.
WYDAJNOŚĆ
Samsung Galaxy Gear to bardzo wydajny smartwatch, żeby nie napisać ultraszybki. Nie ma się zresztą czemu dziwić, w końcu grafika ograniczona jest do minimum, nie ma tam żadnych efektów wizualnych, ani charakterystycznych dla Samsunga wodotrysków znanych z jego tabletów i smartfonów. System jest tak okrojony i ubogi, że zupełnie nie ma na czym się powiesić. Wszystko działa niesamowicie płynnie, szybko i precyzyjnie. Właściwie Galaxy Gear nie daje nam ani przez chwilę odczuć żadnej czkawki i nie łapie zadyszki. Czasami zdarza się jedynie, że potrzebuje 2-3 sekund, żeby dostać się do np. listy ostatnio wybieranych numerów.
Mimo, że wszystko dzięki połączeniu bluetooth synchronizuje się w tle, to jednak dłuższa lista z kontaktami potrzebuje czasami chwilki na odświeżenie. Poza tym kiedy używamy S VOICE do np. nadania wiadomości SMS to transkrypcja tego, co powiedzieliście też może trwać nawet dłuższy moment. Wynika to z tego, że komunikat przekazujecie do zegarka, ten leci do smartfona, z niego na serwery, które go interpretują i to wszystko tą samą drogą wraca. Nie jest to jednak winą systemu czy podzespołów, a raczej całego procesu, który musi się odbyć. Oprócz tego nie zauważyłem innych objawów, które mogłyby być w jakiś sposób zastanawiające.
Samsung Galaxy Gear (SM-V700) otrzymał 800 MHz procesor, 512 MB pamięci RAM i 4 GB przestrzeni na dane. Jest wspominany wyżej Bluetooth w standardzie 4.0, aparat fotograficzny, czujniki w postaci: przyspieszeniomierza i żyroskopu, a całość zasila bateria o pojemności 315 mAh. Urządzenie jest zatem bardzo wydajne, nie sprawia żadnych problemów, pracuje stabilnie i nie pozostawia nam złudzeń, że mamy do czynienia z bardzo atrakcyjnym wydajnościowo produktem.
SYSTEM, APLIKACJE I MULTIMEDIA
Na pokładzie Galaxy Gear’a znalazł się system Android 4.2.2, przeprojektowany w taki sposób, żeby zaoferować zupełnie nowe możliwości obsługi związane z mniejszym ekranem niż w smartfonach. Menu jest bardzo przejrzyste i czytelne. Samsung postawił na intuicyjną komunikację, zatem na całym wyświetlaczu zobaczymy kolejno podpisane symbole Powiadomień, Ustawień, Kontrolera Multimediów, Spisu połączeń, Aplikacji, S Voice, Aplikacji Notatka Głosowa, Galerii, Krokomierza. Oczywiście przytrzymując palec na każdej z tych opcji możemy je uszeregować wg własnego uznania. Podobnie można wybrać jakie informacje ma wyświetlać ekran główny – np. tylko zegar analogowy, cyfrowy, pogodę i czas, czy jak w moim przypadku czas cyfrowy, datę oraz trzy najczęściej używane funkcje w postaci powiadomień, S Voice i ostatnich połączeń.
Możliwości personalizacyjnych jest oczywiście znacznie więcej. Wiele rzeczy można w tym względzie zrobić z poziomu telefonu – lub jeśli nam wygodniej – także z zegarka. Ale zasadniczo najwięcej czynności podejmiemy, kiedy ściągniemy ze sklepu Samsunga darmowe aplikacje do smartwatcha, wśród których są już gotowe motywy oraz jedna, która pozwala przygotować dany temat od podstaw. Możemy więc podłożyć lub wykonać zdjęcie, które będzie tłem, wybrać zdefiniowane formy wyświetlania tarczy, wskazówek, daty, ich przezroczystość, kolor itp. i ustawić taki motyw zamiast tych, dedykowanych przez producenta. Zwykle można stworzyć naprawdę atrakcyjnie wyglądające czołówki, ale szkoda, że taki schemat nie działa, jako tło dla pozostałych elementów menu.
Lecz nie zabawa kolorowymi motywami jest najważniejsza w takim urządzeniu. Ma ono służyć jeszcze bardziej optymalnej pracy ze smartfonem. Czy jest to możliwe? Nie bez przyczyny napisałem na początku o widmie ery post-mobile. Moje obserwacje wynikają z tego, że korzystając z Galaxy Gear’a mogłem właściwie zapomnieć, że w mojej kieszeni siedzi smartfon. Jedyne komunikaty, które nie wyświetlały się na tarczy smartwatcha pochodziły z nowej aplikacji Messenger od Facebooka, natomiast cała reszta, czyli Gmail, Twitter, Google Plus, Facebook, Menedżer stron FB, Hangouts, Kalendarz, Instagram, nieodebrane połączenia, wiadomości SMS, przypomnienia z Kalendarza itp. non stop powiadamiały mnie o nowych aktywnościach. Inne aplikacje przesyłały informacje o kolejnych wpisach na stronach/blogach, które czytam, chociaż nie wszystkie.
Nagle okazało się, że powyższe akcje, do których wykorzystywałem smartfona, zostały przerzucone na mniejszy ekran i stąd właściwie nimi sterowałem. Rozmowy telefoniczne można prowadzić bardzo wygodnie, pod warunkiem, że nie jesteśmy w jakimś bardzo hałaśliwym miejscu. S Voice radziła sobie z moimi komendami, wpisywaniem SMS-ów czy ustawianiem zadań bez problemu. Jedyny minus i to bardzo poważny, to brak obsługi języka polskiego, zatem oprócz komunikacji w angielskim, S Voice wymagała również podawania określonych treści w tym języku, zatem próba zadzwonienia do kogoś z polskim nazwiskiem kończyła się za każdym razem fiaskiem. Koniecznie do poprawy w najbliższym czasie, zwłaszcza że z materiałów promocyjnych, taki jak ten poniżej, płynie inny komunikat:
Uwielbiam komunikację głosową i rozwiązania, jakie w tym zakresie gwarantują nowoczesne urządzenia mobilne, ale niestety wiele możliwości z powodu nierozpoznawania języka polskiego jest znacznie ograniczonych. Bo ze smartwatcha Samsunga można naprawdę wiele zrobić.
Oprogramowanie w Galaxy Gear i to dedykowane smartfonowi jest bardzo elastyczne. Da się zatem zatem odbierać połączenia i je nawiązywać dzięki asystentce głosowej S Voice. Podobnie można wprowadzać notatki kalendarza, a także wiadomości SMS. Daje się też zdefiniować, jakie aplikacje będą się uruchamiać po przeciągnięciu palcem z góry na dół i odwrotnie. Galaxy Gear jest wyposażony w interpretację gestu budzenia, w związku z czym dla oszczędzania energii ekran pozostaje wygaszony, ale uniesienie dłoni natychmiast włącza podświetlenie. Można z poziomu smartwacha zablokować swojego smartfona, jeśli oddalimy się od niego, ale działa to też w drugą stronę.
Świetną opcją jest możliwość obsługi odtwarzacza w smartfonie przy pomocy Kontrolera Multimediów. Funkcja bajecznie proste, ale jak bardzo praktyczna! Jako, że jestem dość aktywnym człowiekiem, lubię posłuchać muzyki, kiedy biegam między jednym tramwajem, a drugim czy w oczekiwaniu na załatwienie jakichś spraw. Kiedy jeździłem komunikacją miejską, w ścisku lub miałem akurat zajęte ręce, smartwatch okazywał się nieocenionym wsparciem. Przełączałem utwory oraz sterowałem głośnością bez dotykania Note’a 3. Funkcja ta też przydaje się, kiedy siedzicie ze znajomymi, a w tle gra muzyka ze smartfona podłączonego do głośników i nikomu nie chce się podejść, aby ją zmienić. Gotujecie i macie brudne ręce, a w tle coś pobrzmiewa? I tutaj bez zbędnego angażowania telefonu da się sterować podstawowymi funkcjami odtwarzania. Można się rozleniwić – dosłownie! ;)
Galaxy Gear wyposażono w Krokomierz. Aplikacja potrafi mierzyć ile przebyliśmy kilometrów oraz ile spaliliśmy kalorii. Bardzo przydatne, jeśli chcecie zgubić zbędne kilogramy. Ilość przebytych kroków można wyświetlać bezpośrednio pod zegarem na ekranie głównym. Na wyposażeniu ze smartwatchem znalazły się też takie rozwiązania, jak Notatka Głosowa, dzięki której możliwe jest wprowadzenie krótkiej – pięciominutowej – głosowej informacji do późniejszego odtworzenia. Świetne, kiedy – znowu macie zajęte dłonie, a operowanie na ekranie smartfona nie jest w danym momencie komfortowe. Można też w ten sposób nagrać rozmowę, jeśli stoicie dość blisko siebie.
Dostępna jest też pogoda, stoper i darmowa do doinstalowania aplikacja Vivino do wyszukiwania win na podstawie zdjęć etykiety. Nie działa to perfekcyjnie, ale jeśli ktoś ma taką potrzebę, może zaimponować w ten sposób znajomym ;)
WADY GALAXY GEAR’A
Galaxy Gear sprawił zatem, że często nie musiałem nawet dotykać smartfona, a różne sprawy można było z jego poziomu załatwić. Ale obraz ten nie będzie wiarygodny, jeśli nie zwrócę uwagi na kilka minusów pierwszego smartwatcha Samsunga. Nie wszystkie bowiem powiadomienia można odbierać na zegarku. Należały do nich te z Messengera Facebooka, ale też z np. Flipboarda. Na wiadomości SMS można odpowiedzieć dzięki S Voice, ale na maila odebranego przez aplikację Gmail już nie. To samo dotyczy Hangoutsów, z których korzystam bardzo często. Szkoda, że brakuje wsparcia dla Google Analytics, możliwości nadawania tweetów, bo do tych funkcji sprawdziłby się idealnie.
Inną wadą jest brak funkcji udostępnienia wykonanego właśnie zdjęcia przez aparat wbudowany w Galaxy Gear, poza przesłaniem go do Evernote’a. Jest też zasadniczo mało dźwięków powiadomień i dzwonków sygnalizujących nadchodzące połączenia (dosłownie po dwa, trzy). Ponadto, nawet jeśli dogramy darmowe dla Galaxy Gear’a aplikacje do fitnesu czy biegania, jak MyFitnessPal czy Runtastic PRO, to już na smartfona trzeba którąś zakupić. Inaczej nie będzie można użyć ich na zegarku, bowiem muszą połączyć się z telefonem, który zbiera informacje np. o lokalizacji dzięki GPS i przesyła dane do Galaxy Gear’a. Dużym brakiem jest też nieobecność Map od Google. Nie można mieć wszystkiego, ale odkąd noszę tego smartwatcha na swoim nadgarstku, to ten aż prosi się, żeby wspierać moje poruszanie się w miejscach, których nie znam, i do których chcę dotrzeć.
Oczywiście gdybym miał być bardziej drobiazgowy, to lista jeszcze by urosła, ale nie o to tutaj chodzi. Dla mnie największym szokiem było przełączenie się ze smartfonu na zegarek w tak szybkim tempie. Doprawdy będę za nim tęsknił, bo to co już mi pozwolił zrobić, jest tak dużym krokiem, że od razu wyobraziłem sobie swój idealny smartwatch, o którym pisałem Wam tutaj kilka tygodni temu, i który niebawem trafi na rynek.
Jest również minus, o którym muszę wspomnieć, bo liczyłem, że uda się rozwiązać tę kwestię zupełnie inaczej. Chodzi o parowanie Galaxy Gear’a ze smartfonem. Jest to mało poręczne. Wpierw musimy umieścić zegarek w stacji dokującej, przez co urządzenie natychmiast ogromnie puchnie, a potem przyłożyć do plecków smartfona. Miałem okazję wypróbować dwa rozwiązania: z Galaxy Note’m 3 oraz Galaxy S4 Zoom. Pierwszy był za szeroki, zatem elastyczne paski zdały egzamin, ale wyglądało to kiepsko, a w drugim przypadku zetknięcie obudowy Gear’a z pleckami Zooma, który posiada uwypuklony grip i spory obiektyw, było bardzo trudnym i nieporęcznym zadaniem. Zwłaszcza, że trzeba na ekranach – i smartfona i zegarka -potwierdzać wyskakujące kody autentykacyjne przy pierwszym połączeniu.
Bez stacji dokującej nie obejdziemy się również w przypadku ładowania smartwatcha, bowiem to do niej podłącza się kabel USB. Szkoda, że nie można tego zrobić bezpośrednio przy zegarku. Jako, że sporo jestem w ruchu, nieco drażniło mnie, że oprócz ładowarki muszę jeszcze pamiętać, by w razie konieczności zabrać stację.
APARAT
Aparat wyposażony jest w matrycę 1,9 Mpx i umieszczony został na pasku. Jak się sprawuje? W mojej opinii rewelacyjnie. Włącza się go jednym pociągnięciem palca, natychmiast łapie ostrość, a zdjęcie wykonuje się tapnięciem w ekran. Warto zadbać, by nasza ręka nie ruszała się wtedy za bardzo, bo wówczas wyjdą rozmazane fotografie. W tego typu urządzeniu warto byłoby w przyszłości (w jego kolejnych edycjach) pomyśleć o jakiejś stabilizacji obrazu, zwłaszcza z uwagi na jego specyfikę.
Przydatność takiego aparatu należy wziąć przez palce. To znaczy, że ja nie wyobrażam sobie jego braku, ale z drugiej strony mało było praktycznych sytuacji, w których chciałem z niego korzystać. Aczkolwiek, jest doskonałym rozwiązaniem w sytuacjach, kiedy nie możemy w danej chwili natychmiast wyjąć smartfona, a dostrzegliśmy kapitalne ujęcie. W każdym razie mi osobiście zdarzało się nim robić wrażenie na znajomych, niemniej jeśli miałby lepsze parametry i byłby wyposażony w stabilizację obrazu, to można by wykonywać nim naprawdę ciekawe, spontaniczne fotografie.
O ile w dzień sprawuje się bardzo przyzwoicie, o tyle w nocy nie ma sensu go uaktywniać. Mimo wszystko można z niego korzystać w takich aplikacjach, jak Vivino, czyli do sczytywania etykiet win i wyszukiwania informacji o trunku dzięki połączeniu z siecią. Te, które ja sprawdzałem niestety nie dawały się wyszukać. Możliwe, że piję mało popularne wina ;)
Dużą zaletą jest natomiast natychmiastowy przesył zdjęć z zegarka do smartfona. Tam katalogują się w specjalnym, dedykowanym folderze i łatwo je z tego miejsca przeglądać. Jest to znacznie wygodniejsze, niż ocenianie wykonanych fotek z ekranu Gear’a. Osobna sprawa, że można wykonać po dwadzieścia kilka takich zdjęć, po czym należy je usunąć, żeby zrobić miejsce dla kolejnych. Mozolnie się je też kasuje z poziomu smartwatcha, więc takie ograniczenie nie jest to wielką wadą, zwłaszcza że jak wspomniałem przed chwilą, wszystkie automatycznie lądują w smartfonie.
Poniżej kilka poglądowych fotek:
BATERIA I TEMPERATURA
To kolejny, bardzo przyjemny punkt na mapie doświadczeń z Samsungiem Galaxy Gear. Zacznę od temperatury. A właściwe… od jej braku… Tak! – ten smartwatch w ogóle się nie nagrzewa. To wspaniałe doświadczenie i uczucie. Jestem tym zachwycony. Niewątpliwie wynika to z tego, że zegarek nie posiada dużej nakładki, ale nawet w czasie wykonywania połączeń, czy bardziej absorbujących czynności, jak obsługa S Voice, nie odczułem nieprzyjemnego ciepła. Temperatura jest więc jak najbardziej w porządku.
[showads ad=rek1]
Co do baterii, to myślałem, że będzie gorzej. Naprawdę jest nieźle. Spokojnie na jednym ładowaniu można przejechać półtorej doby, a kto wie, czy osoby mniej aktynie korzystające z rozwiązań mobilnych nie pociągnęłyby bezproblemowo dwóch dni. To również miła niespodzianka, przyjemnie wpływa to na komfort pracy, nie myśli się o tym, że trzeba mieć ze sobą wszędzie ładowarkę.
PODSUMOWANIE
Po teście pierwszego smartwatcha od Samsunga, czyli modelu Galaxy Gear SM-V700 zrozumiałem, że tego typu pomysły to nie są absolutnie w żadnym razie gadżety, które można traktować w kategorii zachcianek, głupotek, nieprzydatnych rozwiązań, niepotrzebnych i wymyślanych na siłę produktów. W czasie dwutygodniowych testów bardzo zżyłem się z Galaxy Gear’em. Mój smartfon po całym dniu, wieczorami posiadał jeszcze 50 proc. naładowanej baterii, mimo że korzystałem z niego tak, jak zwykle. Oczywiście z jednej strony to spora zasługa wydajnej baterii w Note 3, ale jasno muszę zaznaczyć, że lwią część funkcji smartfona przejął zegarek. To na nim odczytywałem wiadomości SMS, e-mail, niejednokrotnie odbierałem połączenia telefoniczne i takowe wykonywałem, sterowałem odtwarzaczem muzyki, kiedy słuchałem jej jadąc zatłoczonym tramwajem, otrzymywałem powiadomienia z aplikacji agregujących treści o nowych zdarzeniach w technologicznym świecie, a także niekończące się komunikaty z Instagrama, Facebooka, Google Plus i Twittera.
Galaxy Gear ma rewelacyjnie przemyślany interfejs, który jest bardzo prosty w obsłudze, a projektanci Samsunga skoncentrowali się na łatwych gestach, które opanowujemy dosłownie po kilku chwilach, zatem nawigacja jest bardzo wygodna i przyjemna. Ekran jest na tyle jasny, że nawet w słoneczne dni nie miałem problemów z odczytem godziny lub powiadomień. Wyposażono Galaxy Gear’a również w wydajną baterię, która spokojnie pozwoli cieszyć się jego możliwościami przez ponad dobę, a dobrze zoptymalizowany system świetnie wpływa na jakość pracy urządzenia, które dodatkowo zupełnie się nie grzeje. Przy okazji Galaxy Gear bardzo dobrze wygląda i wiele osób, również kobiet, zwracało mi uwagę na atrakcyjność designu.
Minusem Galaxy Geara jest małe zaplecze aplikacji, dzięki którym mógłby uczynić nasze życie jeszcze prostszym. Sporą wadą jest brak wsparcia przez S Voice języka polskiego, zatem treści wiadomości, jeśli dyktujemy, musimy podawać wyłącznie w języku angielskim, co jednak mija się z celem, kiedy trzeba komuś odpowiedzieć np. na SMS. Ponadto niewygodnie wygląda parowanie zegarka ze smartfonem (chociaż robi się to tylko raz, za pierwszym razem), a do ładowania zawsze potrzebna jest stacja dokująca. O pozostałych niedociągnięciach pisałem nieco wyżej, więc nie będę ich tutaj powtarzał, niemniej warto żeby producent pomyślał, jak najlepiej poprawić te niedoróbki.
[showads ad=rek2]
Mogłaby też pojawić się w przyszłości jakaś obsługa identyfikacji np. po koncie Samsunga, bowiem każdorazowe sparowanie z innym smartfonem tego dostawcy sprawia, że zegarek przywracany jest do stanu fabrycznego. Szkoda też, że póki co współpracuje tylko z wybranymi modelami tego producenta, bo znacznie zawęża grono osób, które po niego sięgną.
W ogólnym rozrachunku Galaxy Gear wypada jednak rewelacyjnie. Zmienia sposób korzystania ze swojego poręcznego smartfona i zachęca do nowych form interakcji. Bardzo szybko do nich przywykłem, zatem trudno było mi się z nimi rozstać. Okazało się, że można przerzucić duży ciężar zarządzania swoim podstawowym urządzeniem, do tak niewielkiej bazy, jaką okazał się Galaxy Gear. Wielki – mały sprzęt, z ogromnymi możliwościami. Jak dla mnie – bomba!
[showads ad=rek3]