SŁOWEM WSTĘPU
Przyznam szczerze, że do testów tej słuchawki zabierałem się z ciężkim sercem. Nie z powodu niej samej, ale w tym samym czasie bawiłem się z Samsungiem Gear VR (recenzja już wkrótce), który jak zapewne część z Was wie, współpracuje z Galaxy Note’m 4. Oznaczało to, że musiałem przesiąść się z codziennego użytkowania flagowca, na rzecz jego niemal trzykrotnie tańszego, choć młodszego brata. Ale w momencie, gdy wyjąłem A trójkę z pudełka i ją odpaliłem zrozumiałem, że ten smartfon nie ustępuje aż tak bardzo phabletowi Samsunga, a to już coś.
Jasne, nie ma aż tak wielu funkcji, ekranu o rozdzielczości QHD oraz rysika S Pen i zapewne porównanie tych dwóch mija się z celem. Ale nawet na tle Note’a, dzisiejszy bohater prezentuje się godnie. Tym bardziej, że znalazło się w nim część opcji z flagowca oraz widać pewną kontynuację we wzornictwie, choć wiadomo, że pod tym względem, najbliżej mu do Galaxy Alpha, którego recenzję pisał Krzysztof Bojarczuk. Przejdźmy zatem do szczegółów.
WYGLĄD
Osoby, które czytają moje teksty, być może kojarzą, że jestem fanem metalu. Od spotkania z Galaxy A3, teraz nie tylko w formie muzycznej, ale również materiału konstrukcyjnego smartfona. Żegnaj plastiku, witaj solidności! No po prostu ten telefon chce się trzymać tak po prostu. Zawsze w moich recenzjach staram się zwracać uwagę na elementy, które mi nie pasują – a to coś trzeszczy, a to kruche… Tutaj jednak każda decyzja została solidnie przemyślana przez Samsunga i zaowocowała bodaj najładniejszym, testowanym przeze mnie do tej pory, designem. No dobra, jeden prztyczek w nos się znajdzie, ale o nim nieco później.
Alphę moglibyśmy nazwać jaskółką nowego kierunku Samsunga, zresztą literka “A” w trzech nowych modelach zdaje się jasno nawiązywać do tego rodowodu. Oczywiście nie można wykluczyć, że nie ukaże się Alpha 2 (chociaż dziś stoi przy niej duży znak zapytania) i sam jestem ciekaw jak to będzie wyglądać, a przede wszystkim – czy w ślady Koreańczyków pójdą inni producenci. Nie oszukujmy się – metalowe elementy, a już w szczególności cała obudowa, nadaje blasku i sprawia, że chce się na niego patrzeć. Przyznam, że aspekt wyglądu smartfona lub tabletu nigdy nie wywoływał we mnie podniecenia, ale może właśnie dlatego, że marki kopiują między sobą pewne rozwiązania i w gruncie rzeczy wszystko wygląda podobnie?
Okej, tu też trochę tak jest, bowiem kilka osób, którym pokazywałem A3, myślała że to iPhone i faktycznie nie jest to skojarzenie bezpodstawne. Ale metal stanowi świeże podejście do sprawy i oprócz pięknego prezentowania się, jest po prostu konkretny i solidny. No i nie wygina się w kieszeni :)
Mocno zaskoczyłem się lekkością urządzenia. Podejrzewałem, że będzie ono taką cegiełką, a tu bardzo miła niespodzianka. Całość waży 110 g, więc mniej niż niejeden “plastikowiec”.
Wersję kolorystyczną modelu, jaki otrzymałem do testów, określa się jako szampański złoty. Pomijam już fikuśność nazwy, ale muszę przyznać, że przypadła mi bardziej do gustu niż biały A5 KrzysztofaBojarczuka (tutaj recenzja). Głównie dlatego, że jest wystarczająco stonowany i mógłbym go określić, jako unisex. W kobiecej torebce prezentować się będzie naprawdę dobrze, a i facet nie będzie wyglądał z nim dziwnie. Zdecydowanie w sam raz.
Na froncie oprócz wyświetlacza 4,5 cala, znalazło się miejsce dla dyskretnego loga Samsunga, głośnika do rozmów w górnej części i podłużnego przycisku Home w dolnej. Obok wspomnianego głośnika jest oczywiście przedni aparat i dwa czujniki. By zbadać ich przeznaczenie, sięgnąłem do instrukcji użytkownika i w zasadzie moje podejrzenia, przynajmniej częściowo – pokryły się z prawdą, a więc jeden z nich odpowiada za wykrywanie światła, drugi za zbliżanie.
Cały panel przedni pokryty jest również bardzo małymi kropkami i nie mam pojęcia dlaczego. Nie ujmuje to wyglądowi, ale zastanawiam się, jakby wyglądała jednolita koncepcja, którą zastosowano z tyłu. W każdym razie – absolutnie mnie to nie przeszkadza i być może faktycznie dodaje uroku.
Choć Home jest jedynym fizycznym przyciskiem na tej stronie, niech Was to nie zmyli. Po uruchomieniu smartfona, obok niego podświetlą się jeszcze dwa dotykowe – Wstecz oraz Ostatnie Aplikacje. To rozwiązanie przypadło mi do gustu – wciąż przyciski umieszczone są na obudowie, ale nie mamy trzech wystających “klocków”. Dodatkowo podświetlenie również jest w kolorze złotym, więc wygląda to bardzo elegancko.
Jeżeli chodzi o boki, to na każdym coś jest i to nawet w dużej ilości. U góry najmniej – jedynie mikrofon (drugi znajduje się na dole) i mała naklejka z napisem “Qualcomm 4G”. Uspokoję Was, nie jest ona duża i niemal niewidoczna. A gdyby jednak przeszkadzała, zawsze można ściągnąć.
Duży plus za rozmieszczenie na dwóch różnych krawędziach włącznika oraz przycisku regulacji głośności. I tak odpowiednio ten pierwszy znajduje się na prawym, a drugi na lewym boku. To o tyle ważne, że podobnie jak w HTC Desire 820, którego niedawno recenzowałem, brak tu podziałki oddzielającej mniejsze wartości głośności od większych, więc bardzo dobrze, że znajduje się w innym miejscu. Unikamy dzięki temu niechcących trafień w niepożądany przycisk.
Po prawej stronie oprócz wcześniej wspomnianego włącznika mamy jeszcze skryte sloty na kartę microSD oraz nano-SIM, do których dostaniecie się za pomocą dołączonego do zestawu kluczyka. To rozwiązanie ma oczywiście swoje wady i zalety. Tą dobrą stronę stanowi niewystawanie poza obudowę, dzięki czemu ładnie się komponuje, nie zaburzając harmonii. Jednak jeśli będziecie chcieli wyjąć kartę pamięci, a nie macie kluczyka ze sobą… Cóż, musicie obejść się smakiem.
Dolną krawędź zostawiłem sobie celowo na koniec, bowiem to właśnie tu znalazła się rzecz najmniej przemyślana i dla mnie w ogóle niezrozumiała, a do tego – zupełnie niepraktyczna. Kto do ciężkiej cholery umieszcza w tym miejscu gniazdko słuchawkowe? Tak, bardzo cieszę się, że za każdym razem, gdy chcę zmienić utwór w drodze do pracy, muszę po wyciągnięciu z kieszeni, obrócić smartfon, ogarnąć pałętający się kabel (a że korzystam z HyperX, więc wtyczki są dwie), i dopiero zaznaczyć przewinięcie. A potem odwrócić procedurę przy wkładaniu.
Krzysztof w swojej recenzji A piątki, również zwrócił na to uwagę i choć poświęcił temu zagadnieniu mniej miejsca, jest to wada obu słuchawek. Pozostaje mi jedynie przytaknąć jego zdaniu: leżąc swobodnie możemy oprzeć telefon (w pionie) o nasze ciało. Tutaj natomiast takiej możliwości nie ma. No nie ma, więc granie w pozycji wertykalnej z wpiętymi słuchawkami również jest utrudnione. Mało nie zapomniałem – tu oczywiście znajduje się również wejście micro USB, a to akurat standardowe umiejscowienie.
W każdej beczce miodu znajdzie się łyżka dziegciu, na szczęście w tym wypadku to tak naprawdę łyżeczka, choć wypełniona po menisk wypukły. Dalej jest już tylko lepiej i dowodem są plecki smartfona. Znów przyrównam HTC Desire 820. Tam narzekałem na świecący plastik słabej jakości, tu wręcz przeciwnie – matowy metal sprawdza się wyśmienicie. Wiem, że te dwie słuchawki różnią się głównie ekranem, jednak wszelkie elementy ewidentnie lepiej spasowano w dziele Samsunga i mogę poświęcić dodatkowy cal i nieco mniejszą wydajność, na rzecz świetnie wykonanego urządzenia w całości. Tym bardziej, że jest tańsze.
Dzięki wspomnianej matowości, Galaxy A3 trzyma się pewnie w ręku, a dodatkowo nie zostają na nim żadne odciski palców, co z pewnością ucieszy wszystkich estetów. Jak pisałem na początku, miałem też w tym czasie Note’a 4 z jego skórkową tylną klapką. I szczerze pisząc, nie wiem, która z koncepcji podoba mi się bardziej. Obie są eleganckie i stylowe i naprawdę, ciężko mi zdecydować, która jest ładniejsza. To co, następny smartfon jako połączenie metalu i skóry? +10 do lansu :).
Z tyłu znajdziemy oczko aparatu, po lewej LED-owego flesza, po prawej – głośnik. Podczas recenzji Lumii 735 czepiałem się umieszczenia tego ostatniego właśnie z tyłu. I choć wciąż uważam, że ideałem są głośniki stereo na froncie, w przypadku Samsunga Galaxy A3 nie miałem nigdy sytuacji zasłaniania go ręką, więc niech im już będzie. Ale może warto się w przyszłości zastanowić nad opcją “dwa z przodu”?
Na koniec jeszcze słowo o ramkach okalających urządzenie. Są one srebrne i w bardzo przyjemny sposób oddzielają obie części smartfona, dzięki czemu, choć jednobryłowy, nie sprawia wrażenia konstrukcji bezpłciowej i elementy nie zlewają się w jedną całość. Zastanawiały mnie małe, dwumilimetrowe przerwy u góry i dołu tych ramek, ale po rozmowie z Krzysztofem doszliśmy do wniosku, że być może zdecydowano się na taki krok, by nie zakłócać sygnału antenowego.
Wiem, że rozpływałem się w zachwytach przedstawiając kolejne aspekty wyglądu Galaxy A3, ale ciężko tego nie robić. Świetne wzornictwo i piękne wykończenie połączone z praktycznością użytkowania daje, w tym względzie, słuchawkę niemal perfekcyjną. Niemal, bo przez kiepską decyzję o umieszczeniu gniazdka jack 3,5 mm na dole, muszę odjąć jeden punkt z maksymalnej oceny. A szkoda, bo było tak blisko ideału.
EKRAN
Kolejny z jasnych punktów Samsunga Galaxy A3 i możecie to potraktować również dosłownie. W naszej niesprzyjającej ostatnio pogodzie udało mi się znaleźć promienisty dzień i mogłem sprawdzić, jak wyświetlacz sprawdza się w pełnym słońcu. Krótko i zwięźle – było naprawdę dobrze. Wszelkie treści były wystarczająco czytelne i myślę, że również w cieplejsze dni nie powinno być z tym problemów. Dodatkowo sAMOLED zapewnił bardzo ładne barwy, choć jak można się domyślić – nieco cukierkowe, ale przy tym nieprzesadzone.
Rozdzielczość wynosi 540×960 px, co przy 4,5 calach daje 245 pikseli na cal. W zasadzie nie jest to wartość, nad którą można by się zachwycać, niemniej jest wystarczająco ostro i wyraźnie. Przy okazji mała uwaga – nie dajcie się złapać w pułapkę oznaczeń rozdzielczości, bowiem na stronie widnieje oznaczenie qHD, które co prawda jest jak najbardziej poprawne, jednak nie jest tym samym co QHD. Tą pierwszą określa się jako 1/4 Full HD, natomiast to samo pisane z wielkiej litery oznacza czterokrotność 720p. To tylko taka ciekawostka, natomiast warto o niej pamiętać.
Panel pokryty jest również szkłem Gorilla Glass w wersji czwartej, więc nie ma problemów z wszelkimi rysami. Byłem pierwszym użytkownikiem modelu testowego, więc z przyjemnością mogę stwierdzić, że żadne ślady nie pojawiły się w ciągu dwóch tygodni. Oczywiście nie testowałem odporności na młotek i inne ciężkie narzędzia, ale upadek z wysokości smartfon powinien przeżyć.
WYDAJNOŚĆ
Ten aspekt mógłbym zakończyć dwoma słowami, nie licząc “i” jako spójnika: szybko i stabilnie. Zdaję sobie sprawę, że to zaledwie cząstka informacji, więc postaram się nakreślić temat nieco szerzej. Ogólną wydajność urządzenia zawsze dzielę na dwa segmenty – szybkość użytkowania codziennego, czyli np. poruszanie się po stronach internetowych, przewijanie pomiędzy oknami, dostęp do konkretnych aplikacji itd. oraz jak dany sprzęt radzi sobie w grach.
Zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku nie mogę się przyczepić kompletnie niczego. Mimo, że Androd ma swoje za uszami w kwestii optymalizacji i płynności systemu, w Samsungu Galaxy A3 nie uświadczyłem jakichkolwiek spowolnień. No dobra, może mikroskopijnych, ale trzeba by było się naprawdę przyjrzeć, a i to nie była żadna reguła. Zdarzały się kilkusekundowe zawieszenia, ale podczas dwóch tygodni testów miałem okazje je “podziwiać” może trzy lub cztery razy.
Jako test wydajności w grach, jak zwykle posłużył mi Asphalt 8. Wiem, że może eksploatuję nieco nadmiernie tę pozycję, ale instaluję na każdym urządzeniu, dzięki czemu mam porównanie. W tej kwestii analogicznie to ceny jest średnio w sensie dosłownym, bowiem ustawienia medium zapewniają bardzo płynną rozgrywkę. Da się też co prawda grać na najwyższych, jednak ja stawiam większą ilość klatek nad grafikę i efekty cząsteczkowe.
Z sentymentu sprawdziłem też jak radzi sobie The Wolf Among Us i muszę przyznać, że tu też jest świetnie, choć mam wrażenie, że mimo ładnej stylistyki nie jest ona tak obciążająca i jak do tej pory działała ona płynnie na każdym urządzeniu, więc raczej ją sobie odpuszczę przy następnych testach. Tym bardziej, że po przejściu, nie ma sensu wracać. Postanowiłem też spróbować sił w innej grze wyścigowej – Real Racing 3 i przez większość czasu działała w 60 klatkach, spowalniajac jedynie nieznacznie w przypadku wyświetlania większej ilości obiektów.
Na tyle dobrze dobrano podzespoły, że choć jako suche dane nie urywają głowy, to przekładają się na pozytywny odbiór funkcjonowania smartfona. Wnętrzności Galaxy A3 stanowią: procesor Qualcomm Snapdragon 410 z czterema rdzeniami o częstotliwości zegara 1,2 GHz Cortex-A53 oraz grafiką Adreno 306. Do tego 1,5 GB RAM-u oraz “szesnastka” na pliki. Zatem sami widzicie – niby nic specjalnego, a jednak daje radę. Element wydajności, w stosunku do ceny, oceniam zatem jak najbardziej pozytywnie.
SYSTEM, MULTIMEDIA, APLIKACJE
Samsung Galaxy A3 działa na Anroidzie KitKat, a ściślej wersji 4.4.4 wraz z nakładką TouchWiz i muszę przyznać, że jest to całkiem zacny tandem. “Batonik” zapewnia całkiem niezłą płynność działania, a nakładka przyjemny i intuicyjny interfejs oraz po prostu dobrze się prezentuje.
Jak wygląda główny ekran, macie okazję zobaczyć poniżej. Oprócz głównych pulpitów, znalazła się tu funkcja znana z poprzednich urządzeń Samsunga, czyli najważniejsze newsy Flipboarda, do których przejdziecie swipe’ując w lewo. A propos przesuwania – gdy dałem znajomemu na chwilę smartfon do ręki, użył on stwierdzenia “responsywny” i myślę, że dobrze obrazuje ono, w jaki sposób poruszamy się po wszystkich opcjach. Galaxy A3 reaguje od razu, bez jakichkolwiek ścin.
Przejrzyście skonstruowany jest również ekran ostatnich aplikacji, choć brakuje mu wizualnej iskierki nachodzących na siebie okien w Lollipop, czy funkcjonalności 9-ciu rzeczy do szybkiego wyboru, znanego z platformy HTC. Standardowo, gdy chcemy do jakiejś aplikacji przejść, wystarczy tapnąć, natomiast zamknięcie odbywa się poprzez swipe w lewo lub prawo.
Z dedykowanych aplikacji uświadczycie stały zbiór od Google, ze Sklepem, Gmailem i Chrome na czele. Natomiast w platformie Galaxy App, która zbiera programy przeznaczone właśnie dla tej rodziny urządzeń.
Oczywiście pojawiło się tu również Smart Stay, czyli ignorowanie ustawień wygaszania ekranu, dopóki nań patrzymy, jednak w moim wypadku nie zdawało to egzaminu. Czasem działało jak należy, ale znacznie częściej wyświetlacz i tak wygasał, mimo że wciąż na niego zerkałem. Problem ustępował jedynie przy bardzo bliskim, wręcz niekomfortowy trzymaniu smartfona blisko oczu (możliwe, że z powodu noszonych na co dzień przeze mnie okularów?).
Jak zwykle też, przetestowałem możliwości muzyczne, bo nie wyobrażam sobie wyjścia z domu bez słuchawek na uszach. Tu jest dobrze, ale w zasadzie nie wyróżnia się niczym na tle innych urządzeń. OK, niby jest equalizer SoundAlive, ale przy podkręcaniu niektórych pasm, czy dodaniu basu, słychać, że ogólna głośność się zmniejsza. Tym niemniej byłem zadowolony.
Przyznam, że dość ciężko mi się piszę o aspektach systemu i multimediów, wiedząc co już na ten temat napisał Krzysztof, przy okazji recenzji A 5 i zrobić to tak, by się nie powtarzać. Ale z drugiej strony, jest to właściwie kopia tych samych rozwiązań. Brak tu zatem Giftów, w trybie prywatnym zablokujecie konkretne elementy przed wpadnięciem w niepowołane ręce i tak dalej. Po więcej szczegółów i inne spojrzenie zachęcam zatem sprawdzić właśnie tę recenzję.
APARAT
Jak się już przyjęło, otrzymujemy dwie jednostki, słabszą i mocniejszą, więc tutaj Samsung nie wynalazł koła na nowo. Krzysztof w swojej recenzji napisał: Cieszy mnie to, że Samsung zdecydował się na tak dobry aparat, w sumie nie zdziwiłoby mnie to, gdyby producent zdecydował się na bardziej standardowe 8 Mpix, ale na szczęście tak się nie stało.
Jednak się stało, bo właśnie taka matryca CMOS trafiła do tańszego odpowiednika, więc ja aż tak możliwościami aparatu zachwycać się nie będę, choć nie znaczy to, że jest źle. Mimo mniejszej ilości megapikseli fotki wychodzą dobrze, aczkolwiek przy mniejszej ilości światła, można zauważyć, że są gorszej jakości. Widać to zwłaszcza przy zdjęciach nocnych. W miejscach dobrze oświetlonych nie będzie problemu z pstryknięciem dobrego ujęcia, natomiast w ciemniejszych już gorzej.
Szkoda również, że najwyższa rozdzielczość zarezerwowana jest dla kadru 4:3. Od kiedy pozbyłem się kineskopowego monitora, czyli wiele lat temu, uważam że 16:9 lub nawet Ultra Panorama, to zdecydowanie lepszy format.
Na froncie oczywiście mamy jeszcze aparat do selfie. Ja nie jestem zwolennikiem tego typu zdjęć, nie potępiam ich, ot po prostu – rzadko wykonuję. Dlatego nie ruszają mnie hasła propagandowe pokroju “najlepszy smartfon do selfie”. Tutaj zastosowano 5 Mpix matrycę CMOS i podobnie jak w modelu A5, tak też A3 umożliwia zrobienie fotki, poprzez pokazanie otwartej dłoni i po dwóch sekundach gotowe. Trzeba jednak pamiętać, by znalazła się ona cała w kadrze, bo inaczej smartfon jej nie wykryje. Tak samo odpalimy również selfie panoramiczne.
Z innych opcji jest jeszcze możliwość zrobienia zdjęcia z dźwiękiem, 30 fotek w kilka sekund poprzez przytrzymanie ikony aparatu czy animowanego gifa. Tę ostatnią możliwość wyjątkowo chętnie powinni przyjąć twórcy wszelkiego rodzaju internetowych memów :)
Wszystkie zdjęcia w pełnej rozdzielczości umieściłem na naszym koncie w serwisie Flickr – do obejrzenia TUTAJ.
BATERIA I TEMPERATURA
Tutaj mam podobne odczucia, jak Krzysztof Bojarczuk w przypadku Galaxy A5. Średni czas podświetlonego ekranu plasuje się w okolicach 2,5 h przy kilkunastu procentach rezerw baterii. Niestety w parze z mniejszym wyświetlaczem, przyszła również mniejsza bateria i tak oddano nam do dyspozycji 1900 mAh. W związku z konstrukcją jednobryłową, nie ma możliwości jej wyjęcia.
Mimo wszystko, jeśli tylko nie grałem zbyt intensywnie, udawało mi się zachować żywotność do końca dnia, choć powerbank czy możliwość podpięcia chociażby pod USB, to momenty w niektórych sytuacjach, które okazały się nieocenione.
Jeżeli chodzi o temperaturę, po metalowej obudowie spodziewałem się większego nagrzewania, a tu mile się zaskoczyłem – nawet przy dużym obciążeniu, czuć jedynie minimalne podwyższenie, a to i tak tylko wtedy, jeśli nastawiłem się na sprawdzenie właśnie tego aspektu. Na co dzień w ogóle nie zauważałem, aby robiło się cieplej.
PODSUMOWANIE
Zdecydowanie dobrze spędziłem czas z Galaxy A3. Ten model to klasa sama w sobie, choć głównie pod względem wzornictwa. Cena to ok. 1200 zł, więc nie oczekujcie tu mocnych bebechów, ekranu o niewyobrażalnej rozdzielczości, czy niespotykanej wydajności. To po prostu dobrze skrojone urządzenie i solidny balans pomiędzy ceną, wyglądem i działaniem.
Dawno nie miałem w rękach urządzenia, do którego tak niewiele mógłbym się przyczepić. Choć mogę zgodzić się z Krzysztofem Bojarczukiem, z którym żywo dyskutowałem na temat nowych Galaxy z serii A. Uznał, że najbardziej optymalnym rozwiązaniem w stosunku cena/jakość jest A5. Mimo to, najtańsza wersja również nie ma się czego wstydzić, a i mi do gustu przypadł ekran 4,5 cala. Jasne, na większym bardziej komfortowo przegląda się treści, takie jak chociażby strony internetowe, jednak w parze z mniejszym wyświetlaczem, idzie też większa mobilność. Gdyby tylko nie to cholerne gniazdko słuchawkowe…
Komu zatem mógłbym to urządzenie polecić? W zasadzie każdemu, kto dysponuje tą dość niską kwotą i szuka nietuzinkowego smartfona, również w kwestii wizualnej. Działa ono bezproblemowo, wygląda świetnie i nie kosztuje kroci. Czegóż więcej chcieć? Dla fanów Androida i Samsunga – pozycja obowiązkowa, aczkolwiek warto się zastanowić również nad A piątką. Dla innych – kolejny dobry smarfon, który należy wziąć pod uwagę przy planach zmiany słuchawki.
Werdykt 90sekund.pl
Obłędny wygląd napotkał wystarczającą wydajność, by stworzyć mieszankę wybuchową. Szkoda, że baterię potraktowano jak składnik z przymusu.
-
Wygląd
-
Bateria
-
Wydajność
-
Hardware
-
Cena/Jakość