SŁOWEM WSTĘPU
Nokia X, to pierwszy smartfon z systemem Android na pokładzie. I jest to urządzenie całkowicie inne niż byśmy się spodziewali. Nokia z Microsoftem postawili na tanią słuchawkę, która wyposażona została w sloty na dwie karty SIM i nakładkę, która do złudzenia przypomina Windowsa Phone 8. W rzeczywistości Nokia X pracując pod kontrolą systemu Android jest ciekawą mieszanką, która ujawnia, jak mógłby wyglądać świat mobilnej technologii, gdyby dwie konkurujące ze sobą firmy zapożyczyły od siebie pewne rozwiązania.
Ale Nokia X to nie tylko egzotyczna ciekawostka ukryta pod nakładką systemową. Urządzenie jest całkiem sprawne, ale ma też trochę wad, których trudno było uniknąć w tym przedziale cenowym. Jest też ciekawą propozycją dla tych z Was, którzy szukacie dobrego smartfona dla swoich pociech. Możliwe też, że macie już za sobą wiele wiosen i potrzebujecie urządzenia, które wprowadzi Was do mobilnego świata? Tak, Nokia X odpowie idealnie na Wasze potrzeby.
WYGLĄD
Po budżetowej słuchawce nie spodziewałem się szałowego wyglądu. I rzeczywiście – Nokia X nie powala na kolana wykonaniem ani wzornictwem, ale nie mogę też napisać, że to źle lub nieładnie przygotowany telefon. Testowany model był w kolorze jaskrawo czerwonym, zatem mocno rzucał się w oczy. Osobiście bardzo lubię barwy, w które ubiera swoje tablety czy smartfony Nokia, zatem nie przeszkadzało mi to w ogóle. Natomiast myślę, że szczególnie kolorystyka Nokii X może podobać się młodzieży szkolnej w wieku 8-12 lat. Wysoce prawdopodobne, że trafia ona też idealnie w potrzeby osób starszych, które często mając kłopoty ze wzrokiem i pamięcią nie powinny mieć problemu ze znalezieniem porzuconego gdziekolwiek smartfona.
Kolor zatem spełnia tutaj kilka ważnych funkcji. Z jednej strony jest pulsująco młodzieżowy, przez co rzuca się w oczy i zachęca znajomych do zainteresowania się tym, co mamy w dłoni, a z drugiej jest szybko znajdywalny, jeśli wymagają tego okoliczności. Dodam jeszcze, że obudowę bardzo łatwo się zdejmuje (może nawet ciut za łatwo), przez co nawet jeśli porysują się plecki lub urządzenie ulegnie innym zniszczeniom albo zabrudzeniom, to nie będzie problemu, aby zmienić klapkę na nową, w jeszcze ciekawszym kolorze.
Nokia X wykonana jest w miarę solidnie. Zachowuję jednak rezerwę, bo widać że projektanci podeszli do niej z dystansem. Właściwie urządzenie składa się z dwóch elememntów: obudowy oraz smartfona, którego w nią wpuszczamy. Całość trzyma się dość stabilnie, a wiele osób w moim otoczeniu łapało się na tym, że sądziło iż mam telefon w etui. Sam też miałem podobne skojarzenie.
Ale w zasadzie niczego to nie ujmuje Nokii X. Zdejmowalna klapka jest matowa, a dzięki zastosowaniu jarzącego koloru, w ogóle nie widać na jej powierzchni tłustych odcisków palców czy zarysowań. Bardzo dobre posunięcie ze strony producenta, dzięki czemu szczególnie w rękach roztargnionych nastolatków, smartfon nie złapie od razu fizycznych znamion codziennego użytkowania.
Na odwrocie mamy też aparat bez lampy błyskowej, poniżej wytłoczoną nazwę producenta (swoją drogą wygląda to całkiem fajnie) oraz w prawym dolnym narożniku mały otwór na głośnik. Lewy bok nie został wyposażony w żadne przyciski, natomiast na prawym znalazła się od góry: regulacja głośności oraz włącznik. Całość wykonana jest z tego samego materiału i zlana z body. Dokładnie tak samo wygląda to w Lumii 1320, zatem po wyjęciu urządzenia z obudowy w naszych rękach zostaje dość brzydka bryła.
Na spodzie znalazło się miejsce na port microUSB, a na szczycie, po lewej stronie gniazdo słuchawkowe. Body ma kształt prostokąta, ale z miękko zaokrąglonymi narożnikami. To już domena wszystkich ostatnich Nokii, zatem miło, że i na ten akcent położono nacisk w budżetowym modelu X.
Na froncie, w górnej części, gdzie pojawia się ramka, jest głośnik do prowadzenia rozmów – dość duży i niczym nie osłonięty, zatem zbiera się tam kurz i brzydko to po czasie wygląda; pod nim widnieje nazwa producenta, a na samym dole znalazło się miejsce na jeden ekranowy przycisk symbolizujący strzałkę skierowaną w lewo, czyli powrót, którym przełączamy się zasadniczo pomiędzy ekranem głównym a Fastlane. Jej wadą jest brak podświetlenia, zatem w nocy trzeba sobie radzić na wyczucie.
Zasadniczo dolna część pod ekranem jest dość zmarnotrawiona. Producent zostawił tam zdecydowanie za dużo miejsca i w przyszłości spokojnie można by powiększyć nieco np. ekran. Szkło chroniące wyświetlacz nie jest hartowane, ale nie mogłem narzekać na występujące rysy. Zresztą nieco ponad nie wystaje ramka (naprawdę minimalnie), zatem zdecydowanie chroni to szklany front przed fizycznymi skazami.
EKRAN
Ja się domyślacie – w telefonie kosztującym na stronie producenta 449 zł (aktualne na koniec lipca 2014 roku), nie znajdziecie niestety wyświetlacza najwyższych lotów. Obsługuje się go dość opornie, ale jest to kwestia wyłącznie wyćwiczenia metody pracy z nim. Jako, że jestem przyzwyczajony do działania z szybszymi urządzeniami, czasami nerwowo kilkukrotnie wybierałem jakąś opcję, ale było to niepotrzebne, system dobrze interpretował dotyk, tylko potrzebował chwili, aby zaskoczyć.
Natomiast wrażenie, że nie wybrałem tego, co chciałem było zdwojone z powodu znacznego oporu, jaki ekran w Nokii X stawiał moim palcom. Było to trochę denerwujące, bowiem ciężko się z nim pracowało, szczególnie w sytuacji, kiedy miałem np. spocone dłonie.
Przekątna, którą zastosowano w Nokii X to całe 4 cale. Typ wyświetlacza to Nokia Glance LCD z dość niezłymi kątami widzenia. Na ekranie o takim rozmiarze dobrze wypadała rozdzielczość 800×480 px, która pozwoliła osiągnąć gęstość pikseli na poziomie 233 punktów na cal. Oczywiście, że ziarno jest widoczne, ale tragedii nie ma. Spodziewałem się gorszego wrażenia. Podobnie jest z kolorystyką, która daleka jest od ideału, ale barwy są dość dobrze nasycone, trochę nienaturalnie, ale jeśli nie mamy dobrej klasy wyświetlacza, to przecież w niczym to nie przeszkadza.
Zasadniczo grafika wypada dość przyzwoicie, nawet tekst nie prezentuje się najgorzej – zapewne z powodu zastosowanej czcionki, toteż do śledzenia newsów na 90sekund.pl w zupełności wystarczy ;) Jasność wyświetlacza jest słaba i w bardzo słoneczne dni, które aktualnie mamy, czytelność wypada kiepsko.
WYDAJNOŚĆ
Nokia X to taki smartfon, który pod względem wydajności zaskoczył mnie z jednego tylko powodu. Oczywiście nie ma mowy o tym, aby osiągał niesamowite wyniki w testach sprawdzających możliwości podzespołów. Tak samo nie macie co liczyć na superszybką pracę, która pozwoli popchnąć błyskawicznie do przodu każde zadanie. Jest za to jedna niepodważalna i stała cecha wydajności Nokii X – pierwszy fakt: działa wolno; drugi fakt: działa tak przez cały czas. Nie ważne ile dodacie nowych aplikacji, ściągniecie PDF-ów do przejrzenia, czy dogracie muzyki. I to było dla mnie największą niespodzianką. Nokia X rzeczywiście wydajnościowo nie rzuca na kolana, ale jest bardzo stabilnie, miarowo i zasadniczo bezproblemowo. Jak na smartfon za ok. 450 zł – całkiem przyzwoicie – ale podkreślam wyraźnie – bez rewelacji.
Myślę, że za w miarę akceptowalną, dobrze zoptymalizowaną pracę odpowiada 2-rdzeniowy Qualcomm Snapdragon S4 z zegarem 1 GHz. Nokia X dostała też 512 MB pamięci RAM oraz wyposażona jest w liczne czujniki typu: zbliżeniowy, orientacji, światła, akcelerometr. Jest też GPS, Bluetooth, slot na karty microSD, który przyda się bez dwóch zdań, bowiem producent zostawił nam tylko nieco ponad 1 GB przestrzeni na własne pliki z 4 GB dostępnych fizycznie…
Na osłodę mamy za to dwa gniazda na karty micro-SIM, zatem doskonale wręcz sprawdza się połączenie na zasadzie: w jednym slocie karta pre-paid, a w kolejnym z darmowym Internetem Aero2. Wszystko działało w tym zakresie bardzo dobrze, jedynie tylko miałem początkowo problem właśnie z kartą Aero2, która siedząc w drugim gnieździe, nie chciała się w ogóle zalogować do sieci. Zamiana kart miejscami rozwiązała ten problem. Darmowy Internet pracował wyśmienicie.
Wspominam o tym, bo możliwe, że czyta ten wpis jakiś Rodzic, który zastanawia się, czy warto zainwestować w takie rozwiązanie? Dual-SIM to póki co bezsprzeczna zaleta Nokii X. Na rozmowy i SMS-y kupujecie swojemu dziecku kartę, którą co jakiś czas mu doładowujecie, bez strachu, że jedno sprawdzenie statusu na Facebooku połknie mu całe zgromadzone środki, bowiem w funkcjach telefonu można ustawić, aby ten wykorzystywał do łączności z Internetem wyłącznie drugą kartę, czyli Aero2. Oczywiście taką kartę (niemal bezkosztowo) trzeba wcześniej wyrobić. Jeśli będziecie mieć z tym kłopot, dajcie znać w komentarzach, a Wam chętnie pomogę.
Nokia X to także dobre urządzenie dla seniorów, którzy mając smartfona obawiają się że w niekontrolowany sposób mogą nabić sobie duży rachunek, kiedy przez przypadek włączą jakąś internetową funkcję. I tutaj wcześniejsze zaopatrzenie się w dodatkową kartę SIM z darmowym Internetem Aero2 rozwiąże problem.
Podsumowując – Nokia X nie jest bardzo szybka i jej wydajność mogłaby być lepsza, ale na plus zasługuje fakt, że przez cały czas pracuje w miarę tak samo, jest ciekawie wyposażona w pozostałe podzespoły, dzięki czemu pozwala na większą funkcjonalność, niż to na pierwszy rzut oka wygląda. Niemniej pogranie w Asphalt 8 Airborne będzie męczarnią usłaną ciągłym klatkowaniem i przeskokami.
SYSTEM, APLIKACJE I MULTIMEDIA
Smartfon Nokia X to pierwsze urządzenie Nokii (lub właściwie już Microsoftu), które pracuje na systemie Android. Gigant z Redmond okazał się dość cwany i postanowił dać Google-owi małego pstryczka w nos. Klasycznego Androida pozbawił Sklepu Play, aplikacji takich, jak Mapy, Gmail, Google Plus itp., a następnie przygotował swoją nakładkę, która do złudzenia przypomina kafelkowy interfejs systemu Windows Phone 8. Efekt końcowy okazał się taki, jak przewidywałem oglądając same materiały promocyjne – jest więc udane połączenie najlepszych funkcji, w które wyposażony jest system z zielonym robotem w logo z funkcjonalnością okienkowej, mobilnej ósemki.
Tak zmodyfikowanego Androida obsługuje się bardzo dobrze, a dodatkowo posiada kilka cech, dzięki którym przewyższa nawet flagowe Lumie. Mam tutaj na myśli gł. Centrum Powiadomień, którego w klasycznym Windowsie Phone 8 próżno szukać (dopiero aktualizacja do nowego WP8.1 rozwiązuje ten problem), a to sprawia, że obsługa jest znacznie przyjemniejsza i wygodna.
Oprócz tego Microsoft dodał od siebie interfejs Fastlane, który znalazł się zaraz obok głównego pulpitu, który zbiera wszelkie aktywności wykonywane przez nas na naszym urządzeniu. Są tam komunikaty o odebranych wiadomościach, powiadomieniach z Facebooka, otwartej Galerii czy aktualnie zrobiony zrzut ekranu.
Ale Fastlane ma też jedną główną wadę – zebrane treści poukładane są dość chaotycznie, a to sprawia że ciężko sprawnie po tej liście nawigować. W praktyce właściwie nie korzystałem z tego miejsca. Natomiast sam ekran główny pozwala na drobną personalizację. Można zmieniać wielkość kafli z aplikacjami oraz nadawać im kolory. Do tego umieścimy na pulpicie widgety znane z Androida, ale wg mnie zupełnie nie pasują do zaproponowanej przez Microsoft estetyki.
Bardzo dobrze za to sprawdza się inny element systemu od Google, czyli powiadomienia widoczne na ekranie blokady, które informują nas o akcjach z sieci społecznościowych, a także o zainstalowanych właśnie aplikacjach, stanie wykonywanej kopii zapasowej, która w tle zapisuje nasze zdjęcia w Chmurze OneDrive, czy po prostu daje nam dostęp do odtwarzacza muzyki, którego sposób wyświetlania żywcem wyjęty jest z systemu Windows Phone 8.
Nie brakuje też możliwości zwiększenia czcionki, wyboru tapety, odpowiedniego dzwonka, skorzystania z zasobów kilku sklepów z aplikacjami, ale wszystko to jest dość jałowe i miałkie. System pracuje dobrze, nie miałem problemów z zawieszaniem się, nawet filmy w serwisie YouTube oglądało się przyjemnie i bez zacięć, ale większość rzeczy obsługuje się z jakimś rodzajem oporu, toteż ostateczne wrażenia nie powalają, ale pobudzają wyobraźnię – jak by to wszystko mogło wyglądać na Lumii z prawdziwego zdarzenia…?
Na koniec warto dodać, że wraz z Nokią X znajdziecie w pudełku słuchawki, które może nie urywają tyłka, ale jak na telefon tej klasy brzmią całkiem nieźle, czego się zupełnie nie spodziewałem. Oczywiście, że dźwięk nie jest ani najwyższej jakości, ani odpowiednio nasycony, a jego barwa jest płaska, ale mimo wszystko daje się usłyszeć niskie tony i ogólne wrażenie pozostaje na akceptowalnym poziomie, chociaż sama aplikacja muzyczna nie powala na kolana i zbyt wielu opcji regulacji nie znajdziemy.
APARAT
Nokia X nie jest smartfonem fotograficznym, chociaż możecie być zaskoczeni wieloma funkcjami aparatu, w które wyposażył ją producent. Można wyregulować rzeczywiście bardzo dużo opcji, takich jak: kontrast, ISO, głębię ostrości, ale kupując to urządzenie musicie być przygotowani, że za wiele frajdy z zabawy tym sprzętem w kwestii fotografii nie będzie. Zastosowano w Nokii X 3-Mpx matrycę, która uwiecznia kadry w rozdzielczości 2048×1536 pikseli. Rozumiecie więc, że szały nie ma ;)
Jeszcze w ciągu dnia jakoś główny aparat daje radę, ale przy gorszym oświetleniu lub zupełnie w nocy – jedyne co zobaczycie to tylko czarną plamę przed nosem, której nie rozświetlicie nawet standardową lampą błyskową, bo jej nie ma. Po zwiększeniu ISO fotografie zbiorą dużo ziarna i szumów. Zasadniczo zdjęcia są dość słabej jakości. Nie ma tutaj żadnych fajerwerków, o stabilizacji obrazu możecie zapomnieć, więc aparat w Nokii X traktowałbym raczej jako dodatek, do okazyjnego fotografowania. Myślę, że najlepiej się sprawdzi, jako oko Instagrama, w którym i tak możecie nanieść swoje filtry, przez co nikt nie będzie narzekał na kiepskie ujęcia. Szkoda, że nie znalazło się miejsce na frontową kamerę, co w czasach selfie jest dość odczuwalnym brakiem. Poniżej kilka przykładowych ujęć – wszystkie w pełnej rozdzielczości:
BATERIA I TEMPERATURA
Nokia X grzeje się wyłącznie w jednym miejscu – na pleckach, po prawej stronie, blisko skraju ramki. Poza tym jest zupełnie w porządku. Nie mogłem narzekać na specjalnie uciążliwą temperaturę. Z pewnością to dlatego, że nie ma w niej wymagającego hardware, a do tego z czym ma działać, w zupełności to wystarcza. Oczywiście inaczej jest, kiedy zaczniecie w coś grać – wówczas ciepło zaczyna się odzywać, ale nie ma tutaj żadnej niemiłej niespodzianki. Temperatura jest znośna i rzadko daje o sobie znać.
Kolejnym punktem programu jest bateria, która… hmm… przy takim wyposażeniu nie powinna zbyt krótko trzymać. A tak się składa, że na jednym ładowaniu ledwie pracuje cały dzień. Spora to dla mnie niespodzianka, bowiem dotychczas testowane przeze mnie Nokie radziły sobie na baterii niesamowicie dobrze. Niemniej nie ma się co oburzać, w końcu mamy do czynienia z budżetowym smatfonem, którego zadaniem jest uchylić rąbka smartfonowej frajd i zagwarantować przyjemność pracy na wystarczającym poziomie. Wydajność na baterii wpisuje się w ten minimalny schemat.
Zastosowane ogniwo to akumulator o pojemności 1500 mAh – to dlatego liczyłem na lepszą efektywność baterii. Ale możliwe, że była taka, a nie inna, ponieważ korzystałem z dwóch kart SIM jednocześnie (a to niewątpliwie drenuje ogniwo), zwłaszcza że jedna była odpowiedzialna za transmisję danych, która w tle ciągle się odbywała. Nokia postanowiła uwzględnić to w swojej specyfikacji, i tak jak gwarantuje, że urządzenie w trybie gotowości wytrzyma przy jednej karcie SIM nawet 28 dni, to już z dwiema tylko 17 dni. Trudno jednak nie korzystać z tego bardzo dobrego i przydatnego rozwiązania, zwłaszcza jeśli mamy w zanadrzu darmowy Internet z Aero2 i nie musimy opłacać dodatkowo usług transmisji danych.
PODSUMOWANIE
Nokia X to smartfon, który od pierwszych chwil przywodził mi skojarzenia z umiarkowaną aktywnością i otwartością na osoby, które nie będą oczekiwały od swojego sprzętu cudów, ale dzięki niemu skorzystają z dobrodziejstw sieci Internet, odbiorą pocztę, nawiążą kontakt ze znajomymi na Facebooku i dla przepędzenia nudy zagrają w jedną z dedykowanych gier, a w razie konieczności doinstalują kilka rozwiązań ze sklepu z aplikacjami (a właściwie jednego z kilku do wyboru).
Urządzenie pracuje na mocno zmodyfikowanej wersji systemu Android, przez co jest bardzo funkcjonalne – udało się bowiem w Nokii X programistom połączyć niezłe możliwości OS-a od Google z wyglądem znanym z mobilnego Windows Phone 8. Dzięki temu dostajemy czytelny interfejs i dość zgrabnie zaprojektowane menu. Przy okazji możemy korzystać z takich udogodnień, jak centrum powiadomień, czego w klasycznych słuchawkach z WP8 nie uświadczycie (zmienia się to dopiero z najświeższą aktualizacją do WP8.1 – więcej na ten temat w tym wpisie). Szkoda jednak, że zabrakło pełnego wsparcia dla aplikacji Google, chociaż rozumiem ten krok.
Nokia X nie jest najszybszym smartfonem. Ale pracuje właściwie tak samo bez względu na upływający czas. Jeśli nie macie porywczej natury i nie przeszkadza Wam kilkusekundowe reagowanie na poszczególne komendy wydawane palcem, to nie będziecie narzekać. Bardziej da się Wam w znaki słabsza bateria przy wykorzystaniu obydwu kart SIM oraz kiepskiej jakości ekran, po którym trudno się nawiguje, gdyż różnie interpretuje dotyk.
Niewątpliwą zaletą Nokii X jest wspomniany wyżej Dual-SIM, czyli możliwość zastosowania dwóch kart SIM jednocześnie, dzięki czemu zaoszczędzicieć np. na transmisji danych decydując się wcześniej na nabycie karty Aero2, która daje darmowy dostęp do Internetu. Z pewnymi ograniczeniami, ale mimo wszystko to bardzo dobre rozwiązanie. Nokia X sprawuje się pod tym względem bardzo dobrze.
Osobiście poleciłbym ten smartfon Waszym dzieciakom, które skończyły 8-12 lat. Jeśli nie chcecie, żeby padły ofiarami grabieży, po której zostaną raty za drogiego smartfona i poczucie niepotrzebnego zagrożenia, to po ewentualnej stracie Nokii X takiego kaca nie będzie. Jest tania i idealna dla kogoś, kto nie potrzebuje telefonu, z którym trzeba się obchodzić, jak z jajkiem. Zadowolone z niej będą też osoby starsze mające problemy ze wzrokiem, bowiem łatwo zlokalizują mocno kolorową obudowę i również skorzystają z rozwiązań, jakie daje właśnie Dual-SIM.
Na początek smartfonowej drogi – jak znalazł!