SŁOWEM WSTĘPU
Nokia Lumia 1320 to doskonały przykład na najbardziej kompromisowe urządzenie na rynku, które potrafi doskonale się obronić, chociaż pewnych wad też mu nie brakuje. Przede wszystkim trafia w średni segment sprzętowy, ale też cenowy. Za niewiele ponad 1000 zł można mieć smartfona/phablet z 6-calowym ekranem, wydajnym układem obliczeniowym oraz świetną wytrzymałością na jednym ładowaniu baterii. Ale Lumia 1320 to przede wszystkim kompromis w dobrym stylu, chociaż są miejsca, w których wyraźnie odczujemy drobne niedostatki. Zapraszam do niniejszej recenzji, gdzie postaram się odkryć wszystkie karty składające się na to wyjątkowe urządzenie.
WYGLĄD
Nokia Lumia 1320 sprawia wrażenie, jakby chciała być smartfonem premium, ale jeszcze nie teraz. Wygląd phabletu nie jest najgorszy, chociaż przy pierwszym zetknięciu przyczepicie się zapewne do zastosowanych materiałów. Mimo, że projektanci Nokii starali się zastosować matowy plastik, to jednak czuć po nim taką sobie jakość tworzywa. Ujawnia się to poprzez zbieranie tłustych plam i rysach, które powstają gł. na tylnej klapce. Sama bryła jest dość dobrze przemyślana, ale w dużej mierze – zwłaszcza tyłem – nawiązuje do tańszych modeli Nokii. Brakuje więc lepszego szlifu. Poza tym jest tam dość nudnawo. Na tak dużej przestrzeni, maleńkie oko aparatu i lampa błyskowa wyglądają tak, jakby znalazły się tam trochę przez przypadek. Na dole jest mały otwór na głośnik, a na środku – dosłownie maleńkie – logo producenta w kolorze szarym.
Ale za to od frontu jest już dużo lepiej. Spora bryła – od góry do dołu pokryta szkłem. Na szczycie znowu delikatna, szara nazwa producenta oraz oko kamery zlokalizowane około prawego narożnika. W tej samej linii jest też czujnik zbliżeniowy. Natomiast na samym dole, pod wyświetlaczem są trzy przyciski ekranowe: strzałka powrotu, Windows/Start oraz lupka służąca do wyszukiwania.
Narożniki bryły są zaokrąglone, lewy bok wolny jest od czegokolwiek, natomiast na prawym od góry mamy regulację głośności, pod nią na środku przycisk włączania/wyłączania Lumii 1320, który również wybudza i usypia phablet, a na samym dole znalazł się dwustopniowy spust migawki. Bardzo praktyczny rozkład, kojarzący mi się ze smartfonami Sony. Jedyne, co mi tutaj nie pasowało, to wciąż włączający się aparat fotograficzny, bowiem najmniejszym palcem, w czasie rozmowy, zawsze zdarzało mi się go wielokrotnie przyciskać, przez co odnajdywałem później w galerii wiele przypadkowych zdjęć. Działo się tak wyłącznie, kiedy rozmawiałem z Lumii 1320 trzymając ją lewą ręką.
Spód urządzenia to już tylko gniazdo microUSB, a po drugiej stronie – na szczycie – znajduje się otwór służący do podłączenia zestawu słuchawkowego (3,5mm). Poza tym nie ma żadnej ramki. Lumia 1320 wpuszczona jest w tylną klapkę (która niestety brzydko się palcuje, mimo że to matowy plastik), zatem kiedy ją zdejmiemy zobaczymy całkowicie zabudowane plecy, z dostępem do slotu na karty micro-SIM oraz microSD, jeśli zdecydujemy się rozszerzyć dostępną fizycznie pamięć.
Ponadto odsłonięte są płytki przycisków fizycznych odpowiadających za regulację głośności, włączanie i pstrykanie zdjęć. Wygląda to dość kiepsko, ale nie ma przecież potrzeby, żeby tam zaglądać za często, poza sytuacją zainstalowania swoich kart. Samą klapkę zdejmuje się też dość swobodnie i łatwo.
Podsumowując wykonanie Nokii Lumia 1320 trudno się nim zachwycać, ale nie miałem też powodu, żeby go specjalnie krytykować. W moim przypadku trochę ślizgała się tylna klapka, przez co nie odczuwałem zbyt wielkiego komfortu trzymając phablet. I to jest moja zasadnicza uwaga – Lumia 1320 jest dość toporna, wielka. Czuć to 6 cali. Inni producenci starają się takie urządzenia maksymalnie odchudzić, tak żeby były bardziej slim. Tutaj tego nie ma.
EKRAN
Jak już wspomniałem, na froncie Lumii 1320 jest 6-calowy ekran. Pamiętam, że kiedy pisałem o tym urządzeniu w dniu jego premiery pod koniec października 2013 roku, to narzekałem na to, że Nokia poskąpiła większej rozdzielczości, która na tak dużym wyświetlaczu wynosi tylko 1280×720 px (HD). Dzisiaj, kiedy mam tą Lumię w dłoni widzę, jak bardzo się myliłem. Myślę, że to zasługa przede wszystkim systemu Windows Phone 8.0 oraz świetnych parametrów ekranu stworzonego w technologii ClearBlack. Oczywiście mamy do czynienia z panelem IPS LCD.
W praktyce wygląda to niesamowicie dobrze. Czerń jest czarna, jak smoła, barwy są bardzo nasycone – odwzorowane w 24-bitowej palecie kolorów TrueColor (16 mln), sam ekran jest baaardzo jasny, zatem w słoneczne, letnie dni nie będziecie mieć żadnych problemów z odczytaniem jakichkolwiek treści na nim wyświetlanych, a gęstość upakowania pikseli, mimo że wynosi tylko 245 punktów na cal, to jednak zupełnie nie przeszkadza i trzeba być wyjątkowo upierdliwym, żeby się do tego ekranu pod tym względem przyczepić.
Na marginesie dodam, że wyświetlacz chroniony jest przez świetne hartowane szkło – Corning Gorilla Glass 3, zatem zapomnijcie o jakichkolwiek ryskach. Trochę pojawia się palcowanie, ale to już domena wszystkich urządzeń z takim ekranem. Poza tym sama reakcja na dotyk jest wprost wzorcowa. Biorąc pod uwagę, za ile można to urządzenie kupić, jestem zdumiony, jak duży nacisk Nokia położyła na świetny, pięknie nasycony ekran, z którym pracuje się bardzo przyjemnie i wygodnie.
WYDAJNOŚĆ
Nokia Lumia 1320 zachowuje się, jak urządzenie z nie średniej półki. To bardzo wydajny phablet. Wszystkie aplikacje, gry, funkcje fotograficzne – pracują na niej wyśmienicie. Nie mam się absolutnie do czego przyczepić. Podejrzewam, że różnica będzie widoczna, kiedy obok położy się np. Lumię 1520, ale jeśli Wasz budżet ogranicza się do 1000 zł, to będziecie zaskoczeni, jak ten sprzęt świetnie pracuje. Nieco długo za to się wyłącza i podobnie chwilę trwa włączenie phabletu. Natomiast nie zaobserwowałem żadnych przycięć, lagów czy innych sytuacji w czasie intensywnego użytkowania, które rzucałyby chociażby cień na działanie Lumii 1320.
Ponadto tak duży ekran – idealnie nadaje się do multimedialnej rozgrywki. Filmy na zastosowanym wyświetlaczu wyglądają bardzo przyjemnie, gry (w moim przypadku Asphalt 8 Airborne) nie notują żadnych spowolnień. Kiedy czytałem o specyfikacji Lumi 1320, byłem zawiedziony, że wewnątrz jest Snapdragon S4 z zegarem 1,7 GHz, do tego tylko na dwóch rdzeniach. Zaskoczeniem będzie dla Was wydajność tego urządzenia, jeśli porównacie sobie je z jakimś Androidem z tego przedziału cenowego. To naprawdę świetnie pracujący phablet. Nawet, jeśli na pokładzie jest tylko 1 GB pamięci RAM i nienajnowszy chip.
Nie brakuje też łączności NFC, WiFi, Bluetooth 4.0, GPS. Phablet obsługuje sieć LTE, wyposażony jest w czujniki światła otoczenia i zbliżeniowy, magnetometr oraz akcelerometr. Jeśli zabraknie nam standardowej pamięci na pliki (tylko 8 GB), to rozszerzymy ją o karty microSD do 64 GB. Ponadto jest też 7 darmowych GB na na dane w Chmurze OneDrive. Najbardziej imponująco wypada świetna bateria o pojemności 3400 mAh. Wyposażenie jest więc bardzo solidne i topowe, co zresztą czuć w codziennym użytku.
SYSTEM, APLIKACJE I MULTIMEDIA
Nokia Lumia 1320 pracuje pod kontrolą systemu Microsoft Windows Phone 8.0. W różnych sieciowych przeciekach pojawiają się informacje o nadchodzącej w lipcu lub sierpniu aktualizacji do wersji 8.1. W każdym razie to, co oferuje „ósemka” w obecnej edycji jest na bardzo wysokim poziomie.
Przez cały okres testów nie miałem żadnych przykrych niespodzianek związanych z obsługą urządzenia. WP8 pracował wzorcowo. Jest to zupełnie inny system niż Android i iOS, aczkolwiek stabilnością i wydajnością bardzo przypominał mi rozwiązanie od Apple. Nie ma mowy o jakichkolwiek zacięciach, samoistnych resetach, dziwnych błędach, niepokojących niespodziankach. Windows Phone 8 pracuje wyśmienicie.
Nie są prawdą opinie na temat tego systemu, wg których nie ma aplikacji na tę platformę. Są – i jest ich bardzo dużo – ale problemem jest mentalne przestawienie się na zupełnie inne środowisko oraz całkowicie inaczej pracujący soft. Oczywiście nie uniknąłem szoku, kiedy z wszystkomającego Androida wskoczyłem na WP8, który nie jest tak bogato wyposażony w znane mi aplikacje, ale po krótkim rozeznaniu w Sklepie okazało się, że jest wiele zamienników tradycyjnych programów oraz wiele oryginalnie dedykowanych przez twórców określonych platform.
Do obsługi YouTube używałem zatem MetroTube, zamiast Google Analytics alternatywę w postaci Phonealytics Free, a do zarządzania energią aplikacji Bateria, z poziomu której mogłem również szybko włączyć lub wyłączyć WiFi, Bluetooth, GPS, Tryb samolotowy itp. Natomiast ogromną niespodzianką była dla mnie wręcz okrutna nieobecność Google. Jest tylko jedna aplikacja od tego dostawcy – Wyszukiwarka, do której nie można się nawet zalogować… Jest więc całkowicie bezużyteczna.
Problemem może więc być dla Was po przesiadce np. z Androida przestawienie na aplikacje innych dostawców, którzy próbują brak obecności Google odrobić swoimi rozwiązaniami do Google Plus, Map, Gmaila itp., niemniej takie alternatywy istnieją i cieszą się bardzo dobrymi opiniami, jak np. Google One – gdzie autor napisał swoje edycje najpopularniejszych rozwiązań od giganta z Mountain View. Jedyną wadą takich propozycji są w darmowych wersjach pojawiające się reklamy.
Nie wiem, czy to dobry krok ze strony Google, że tak obraził się na Microsoft. Osobiście zostałem zmuszony do całkowitego wejścia w nowe środowisko, w którym przełączyłem się na usługi Microsoftu, bo nie miałem wyjścia. O dziwo, okazało się, że nie taki wilk straszny. Gigant z Redmond ma świetnie rozwinięte usługi sieciowe. Chmura OneDrive działa rewelacyjnie, bez problemu mogłem z niej korzystać na innych urządzeniach. Ekran Lumii 1320 idealnie nadaje się też do pisania, a że preinstalowany jest w pełnej wersji pakiet Office, toteż pomimo braku aplikacji WordPressa do prowadzenia bloga, miałem okazję tworzyć swoje teksty w Wordzie na Nokii, co odbywało się niezwykle wygodnie i przyjemnie!
Ten komfort płynął przede wszystkim z tego, że system Windows Phone 8 działa niesamowicie lekko. Jest stworzony do wymagającej pracy, w której cenimy sobie szybkość i wydajność. Ponadto to, co serwuje nam w standardzie Nokia też jest na fenomenalnym poziomie. Wierzcie mi – bez Google Maps też można się obejść. Mapy Here są świetne! Również pokazują, gdzie w mieście są korki, jakie parkingi są w okolicy, a dzięki wbudowanemu w phablet kompasowi, wiemy w którym kierunku powinniśmy się udać.
Nokia dorzuca od siebie też kilka innych rozwiązań. Do zabaw ze zdjęciami przeznaczono dwie aplikacje. Pierwsza to Nokia Kinograf, która na podstawie naszej lokalizacji dokładnie oznacza fotki, gdzie zostały zrobione z możliwością udostępniania ich znajomym. Druga, to Nokia Kreatywne Studio, w której możemy nadawać naszym zdjęciom efekty takie, jak Srebro, Kość słoniowa, Muszelka, Kwarc, Jedelit, Akwamaryna i in., dzięki czemu nabierają zupełnie nowych barw i przez to znaczeń. Ich kolorystyka jest raz w odcieniach szarości, raz stylizowana na sepię, a innym razem zmienia się nasycenie poszczególnych elementów na zdjęciu. Jest to podobne do tego, co możecie znaleźć w Instagramie.
Ale z Nokia Kreatywne Studio wybór filtra, to nie koniec zabawy. Uwieczniony obraz można dodatkowo podkręcić wybierając punkt ostrości, rozmyć tło, pokolorować jeden element, a całą resztę pozostawić szarą lub nadać fotografiom efekty specjalne, które będą animować to, co na uchwyconym przez nas kadrze się znajduje. Ile pomysłów na fotografię, tyle z nią zabawy.
W Nokii Lumia 1320 znajdziecie też świetną aplikację Nokia Radio, która jest odpowiednikiem serwisów streamingowych. Wpisujecie nazwę artysty, którego szukacie i możecie posłuchać jego utworów oraz kupić je na własność. Cała apka jest fenomenalnie przygotowana. Już teraz wiem, skąd Android KitKat zaciągnął pomysł, aby justować na pełnym ekranie okładki słuchanych albumów. W WP8 jest jednak zdecydowanie lepiej. Z poziomu Nokia Radio możemy przejrzeć galerię artysty/artystki, a nawet podejrzeć aktywność w serwisie Twitter. Jeśli jesteście zżyci z muzyką oraz macie twórców, których uwielbiacie, to z tą aplikacją nie tylko dostaniecie dostęp do ich twórczości, ale też najświeższych informacji i to z pierwszej ręki.
Sama Lumia 1320 idealnie nadaje się też do słuchania muzyki. Procesor dźwięku jest na dobrym poziomie, jednak jeśli będziecie chcieli zafundować sobie odsłuch z głośnika, to tutaj już tak kolorowo nie będzie. Jak wiecie, lubię słuchać muzyki w czasie kuchennej krzątaniny, a w tym phablecie głośnik jest na pleckach urządzenia… Kiedy Lumia 1320 płasko leży na stole, to nie ma szans na przyjemny odbiór muzyki. Oczywiście można ją obrócić, ale zawsze czuję dyskomfort – nawet, kiedy wiem że na froncie jest Gorilla Glass 3 – widząc, jak dany sprzęt spoczywa na ekranie.
Jeśli przyzwyczailiście się u innych producentów smartfonów do usług głosowego obsługiwania swoich smartfonów, to i w Lumii 1320 takowe znajdziecie. Co więcej – bez problemu można doinstalować wiele języków, w tym Polski. Nie ma w prawdzie zbyt wielu możliwości obsługi, poza dzwonieniem do kogoś lub otwarcia kalendarza, czy ustawienia alarmu, ale komendy są interpretowane wzorcowo, a głosowa asystentka ma miły i dość naturalny, jak na warunki syntezatora głos. Ponadto, kiedy coś czyta, to w odpowiednich momentach robi pauzy, zatem jest całkowicie zrozumiała. Szkoda, że brakuje jej większych możliwości, ale i tak opcja dzwonienia do wszystkich osób z listy kontaktów, których nazwiska posiadają polskie erzety, ó kreskowane i inne szumiące i strzelająco-wybuchowe głoski, robi piorunujące wrażenie.
Zachwycającym rozwiązaniem jest Nokia Beamer. Dzięki tej aplikacji, przekazywanie obrazu na odległość będzie czystą przyjemnością. Od razu oczami wyobraźni zobaczyłem, jak obsługuję w ten sposób rzutnik i steruję slajdami. Polega to na tym, że poprzez SMS, e-mail lub link w serwisie społecznościowym, możecie połączyć się z dowolnym urządzeniem, które posiada ekran i wszystko to, co się u Was wyświetla przekazywać to widzom. Ale nie jest tak, że zobaczą wszystko, co macie aktualnie włączone w telefonie. Aby obraz został przesłany, trzeba potrząsnąć Lumią 1320. Tak proste, jak to tylko możliwe, a dające niesamowitą kontrolę nad przekazem, który nadajecie. Ja akurat testowałem Nokia Beamer na LG Nexusie 5, Samsungu Galaxy TabPRO 8,4 i Chromebooku. W obu przypadkach działało wyśmienicie. Co istotne możecie w ten sposób przesłać też Waszą aktualną lokalizację, a także np. obraz, na który aktualnie patrzycie (przy użyciu aparatu). W tym przypadku trzeba uważać na rozmycia, ale sam fakt, że jest to tak łatwe wprawia w zachwyt i pozostawia ogromne pole do popisu.
Cechą zasadniczą systemu Windows Phone 8 jest brak możliwości ustawienia tapety na pulpicie, na którym zamiast niej mamy kafelki z określonymi aplikacjami. Nigdy mi się ten układ nie podobał i sądzę, że Microsoft z czasem pójdzie po rozum do głowy i zrezygnuje z tego pomysłu (częściowo rozwiąże to aktualizacja do WP8.1 – atrakcyjne zdjęcie ustawimy na kafelkach pulpitu). To znaczy – kafelki są bardzo w porządku – natomiast problem leży gdzie indziej – wieje od takiego układu straszną nudą, a tapetowe tło mogłoby to przełamać.
Kafelki są oczywiście interaktywne i animowane. Dzięki temu jest nieco bardziej kolorowo, a kiedy macie nieodebrane maile, telefony lub powiadomienia z Instagrama, to widoczne jest to na konkretnych kaflach. Dla mnie jednak brakuje w takim rozkładzie interfejsu oddechu. Jest za ciasno, a to co się nie mieści na ekranie trzeba dodatkowo rolować.
W moim odczuciu, brakuje też pewnego porządku wśród poszczególnych opcji w Ustawieniach. Nie znosiłem ciągłego wchodzenia tam i szukania, gdzie się wyłącza WiFi, steruje jasnością lub innymi elementami systemu, jakby nie można było pogrupować ich w jakieś sensowne sekcje lub foldery. W tym względzie Android lub iOS biją WP8 na głowę. Właściwie wszystko można zrobić z paska powiadomień, a obsługę ograniczyć do absolutnego minimum.
Na pochwałę za to zasługuje kilka cech Windowsa Phone 8, które mnie kupiły w czasie testów Lumii 1320. Po pierwsze zachwycające jest działanie wybudzania urządzenia poprzez dwukrotne stuknięcie w ekran. Pamiętacie, jak narzekałem w recenzji, że w LG G2 jest milisekundowy przestój w czasie wykonywania tej samej czynności? Tutaj tego nie ma! Stukałem dwa razy w ekran i ten był w tej samej chwili podświetlony i gotowy do pracy. Baaardzo przyzwyczaiłem się do takiej interakcji z Lumią 1320. Oczywiście zdarzały się sytuacje, że tapanie nie zawsze chwyciło, ale to dość naturalne, w końcu jeśli macie urządzenie w kieszeni i ociera się o waszą nogę, nie powinno się wybudzać mylnie interpretując sygnały.
Ponadto już wiem, dlaczego Facebook Home i jego możliwości związane z prezentowaniem zdjęć własnych i naszych znajomych, na wyświetlaczu smartfona to kiepski pomysł. Bo nasi znajomi (i my też przy okazji) w zdecydowanej większości wrzucają na wall kiepskie fotografie. W Lumii 1320 na ekranie blokady zobaczycie piękne zdjęcia z wyszukiwarki Bing. Tak – to robi gigantyczną różnicę. Aż chce się oglądać taki wyświetlacz, na którym zawsze oprócz istotnych treści są świetne zdjęcie w tle.
Rewelacyjnym pomysłem jest również zostawienie przez kilkadziesiąt sekund po wygaszeniu ekranu, w dolnej jego części z lewej strony – godziny oraz wyświetlających się w tamtym miejscu powiadomień o nieodebranych akcjach. Innym fajnym rozwiązaniem jest stosowanie wykonanych zdjęć, jako tła w galerii. To taki dodatek, który bardzo dobrze rozwiewa nudę dość monotonnego interfejsu.
Podsumowując ten etap. Jestem bardzo miło zaskoczony pracą Windowsa Phone 8. Na obecnym etapie, to świetna platforma, z wieloma możliwościami, bogata w superfunkcje i nie odbiegająca standardami od konkurencji oraz całkowicie niesłusznie skazana na banicję i idiotyczne hejtowanie. Nie ma może tylu i takich rozwiązań, jakie znajdziecie w Androidzie i iOS, ale są inne, które je skutecznie zastępują. Poza tym nawigacja po systemie jest bardzo prosta, a jego działanie wyśmienite i – co chcę podkreślić po raz kolejny – bardzo stabilne, a do tego wsparte rewelacyjnym pakietem Office.
APARAT
W Nokii Lumia 1320 producent zastosował 5-Mpx aparat główny. Od samego początku, kiedy robiłem nim zdjęcia czułem, że trochę brakuje mi lepszej jakości. I rzeczywiście – nie jest on najmocniejszą stroną tego phabletu, ale jeśli spojrzeć na fotografie nim wykonane, to myślę że jest na prawdę bardzo dobrze. Nie możecie oczywiście oczekiwać cudów, ale rzut oka na poniższe zdjęcia powinien Wam wszystko na ten temat powiedzieć.
W sztucznym świetle widać więcej ziarna, zwłaszcza po przybliżeniu, a kiedy jest ciemno, to jakość wypada najsłabiej – brakuje ostrości, a zdjęcia wychodzą rozmazane. Najbardziej brakowało mi w aparacie trybu HDR. Poza tym nie ma licznych programowych dodatków, znanych chociażby ze smartfonów konkurencji z podobnego przedziału cenowego. Do tej pory myślałem, że z nich nie korzystam, ale szybko zrozumiałem, że ich brak w Lumii 1320 to jednak mały minus. Żyjemy w całkowicie zobrazowanym świecie. Jednym z najszybciej rosnących serwisów jest Instagram. Aparat mógłby być lepszy w tym modelu, zwłaszcza że pozostałe podzespoły są na właściwym poziomie.
Na plus jest akurat możliwość kręcenia filmów w Full HD (1920×1080 px), które wychodzą bardzo dobrze. Sam aparat radzi sobie też rewelacyjnie z ustawianiem ostrości, a jego włączanie trwa dosłownie sekundę. Na pochwałę zasługuje też frontowa kamera, która nadaje się do podstawowych rozmów wideo. Nie obciąża też podzespołów, więc urządzenie w czasie testów i dłuższej rozmowy na Skype się nie grzało. Natomiast średnio wypada, jako rozwiązanie do zdjęć typu selfie, oferując wyłącznie rozdzielczość na poziomie 640×480 px.
Jak już wspominałem wyżej, fotki wykonacie przy użyciu fizycznego, dwustopniowego spustu migawki, który działa rewelacyjnie. Jego dłuższe przytrzymanie pozwala z dowolnej aplikacji przejść do funkcji aparatu. Ponadto pstrykniecie fotografię również poprzez dotknięcie palcem ekranu. Jeśli zależy Wam, aby punkt ostrości przenieść w inne miejsce, to wystarczy dotknąć dowolnego obszaru wyświetlacza i tam, gdzie padnie Wasz palec – Lumia wyostrzy obraz i go utrwali. I znowu – działa to szybko i sprawnie.
Osobną pochwałę muszę wystosować za mało poruszone fotografie. Jestem zachwycony tym, że aparat bez stabilizacji obrazu tak dobrze radził sobie w wielu warunkach. Wszędzie jednak dzielnie znosił drżenie moich dłoni i otrzymywałem zdjęcia na najwyższym możliwym (przy tym wyposażeniu) poziomie.
BATERIA I TEMPERATURA
Zastosowane w Lumii 1320 ogniowo, to bateria o pojemności aż 3400 mAh, a to oznacza godziny świetnej zabawy! No właśnie – bo ten punkt, to jeden z najmocniejszych argumentów przemawiających na rzecz Lumii 1320. Jeśli szukacie smartfona/phabletu, który świetnie radzi sobie na jednym ładowaniu, to jest to właściwy wybór. Nie będziecie zawiedzeni. Testowana Nokia spokojnie wytrzymywała calutki dzień pracy, rozpoczynający się od wczesnych godzin rannych i kończący późnym wieczorem. Przy moim wykorzystaniu pracowała średnio półtorej dnia! To jest wręcz nieprawdopodobne! Ale takie są fakty!
Co więcej, jeśli akurat naładowałem Lumię 1320 tuż przed snem, to w czasie nocy ubytek mocy wynosił okrągłe 0 proc! Przypomnę, że nie stosowałem trybu oszczędzania energii, który też się w tym sprzęcie znalazł. Jest zatem absolutnie wyśmienicie pod względem wydajności akumulatora. Nie musicie się martwić ani dłuższą podróżą, ani brakiem gniazdek elektrycznych w okolicy. Lumia 1320 to taki phablet, z którym jak Wam o 19:00 zostanie 20 proc. energii, to możecie śmiało planować wieczór z przyjaciółmi – nie rozładuje się jeszcze długo.
Oczywiście wiele zależeć będzie od tego, jak będziecie z Lumii korzystać. Grając i oglądając filmy w wysokiej rozdzielczości jej możliwości skończą się szybciej. Ale w ogólnym rozrachunku, wydajność akumulatora w Lumii 1320 jest świetna.
Jeśli chodzi o temperaturę, to jest też nie jest najgorzej, aczkolwiek przy obciążeniu szybko rośnie w okolicy aparatu fotograficznego. Ale ciepło nie jest dramatyczne – frontowe szkło się nie nagrzewa, a to co bije z tylnej klapki jest dość znośne, zatem ani razu nie miałem wrażenia, że zaraz phablet zapali mi się w dłoniach, czego nie mogę powiedzieć o niektórych testowanych słuchawkach z Androidem na pokładzie.
PODSUMOWANIE
Nokia Lumia 1320, to moim zdaniem średniak na medal. Z jednej strony dostajemy uboższą wersję Lumii 1520, z równie dużym ekranem i podobną gabarytami, ale już w środku mamy zupełnie inny hardware, który na pierwszy rzut oka nie wygląda porywająco. Poza tym jej wykonanie jest bardziej zbliżone o urządzeń Nokii, ale z bardziej budżetowej półki. Natomiast w praktyce jest tak, że Lumia 1320 pracuje superwydajnie. Jest szybka, nie uświadczycie przycięć, a konsumpcja multimediów na dużym ekranie HD będzie czystą przyjemnością.
Jej możliwości rozszerzone są o wiele aplikacji od Nokii, a także całkiem nieźle wyposażony Sklep, który może i nie posiada jeszcze takich tytułów, jakie możecie znaleźć w ofercie na Androida czy iOS, ale są porządne ich alternatywy, dzięki którym niczym Lumia 1320 nie odbiegała od innych urządzeń konkurencji. Można też polegać na komentarzach zostawianych w Sklepie pod określonymi aplikacjami, są bowiem bardzo konkretne i wiarygodne.
Na Lumii 1320 świetnie pracuje się z dokumentami pakietu Office, a dzięki preinstalowanej edycji tego programu, mamy solidne wsparcie w postaci dedykowanych aplikacji, z którymi bezstratnie otworzymy, wyedytujemy i zapiszemy swoje pliki typu docx czy xls. Ponadto usługi Microsoftu działają równie dobrze, co te znane z innych platform, zatem można przestawić się na nie bez strachu, że nagle brakuje przy okazji Windowsa Phone 8 jakichś alternatyw dla Chmury lub innych narzędzi do zarządzania pocztą czy kalendarzem.
Poza tym sama platforma działa niezwykle bezawaryjnie i wydajnie. Jestem skłonny uwierzyć, że z czasem urośnie na tyle, by realnie podbierać klientów Androida i iOS-a. Bo Nokia Lumia 1320 to bardzo przyzwoity phablet ze średniej półki cenowej. Wyposażony jest w bogatą łączność bezprzewodową oraz liczne czujniki, dzięki którym zyskuje kolejne funkcjonalności. Mogłaby mieć trochę lepszy aparat, ale jego niedostatki w pełni rekompensuje fenomenalna bateria, która wystarczy na cały dzień pracy, jeśli nie dłużej. Za te pieniądze, które trzeba za nią zapłacić – na dzień dzisiejszy nieco ponad 1000 zł na aukcjach – polecam gorąco – można brać w ciemno!
****
Pełna specyfikacja Nokii Lumia 1320