SŁOWEM WSTĘPU
Philips nie po raz pierwszy bawi się w Ambiglow. Jeśli szukasz monitorów dla graczy od tego producenta, to znajdziesz w ofercie produkty, które mają aktywnie podświetlone plecy, zatem w czasie nocnych sesji emocje z ekranu wyciągniesz na otoczenie przed sobą. Ale w monitorze Philips Moda 275C udało się osiągnąć zupełnie inny efekt, którego dzisiaj – po zakończeniu testów – brakuje mi niemal tak samo, jak indukcyjnej ładowarki zastosowanej w podstawie monitora od Samsunga. Bo świecąca, okrągła stopa Ambiglow Plus robi genialny nastrój i działa dokładnie tak, jak ma działać – czyli podkreśla wszystko to, co dzieje się aktualnie na ekranie.
Tak, jak zapowiedziałem w jednym wpisie, tak też zrobiłem, i długo nie oddawałem Philipsa Moda 275C producentowi, bo baaardzo się z nim zżyłem ;). Monitor okazał się prawdziwą rewelacją nie tylko z powodu świecącej podstawy, ale również dzięki świetnemu wyświetlaczowi, przy którym żałowałem jedynie za niskiej rozdzielczości 1080p, chociaż wad musiałbym tak naprawdę szukać w tym produkcie trochę na siłę, bo sam ekran jest bombowy!
PS.
Pojawiające się na niektórych zdjęciach białe odblaski na środku podstawy Ambiglow Plus nie są oczywiście widoczne, tylko aparat, którym robiłem zdjęcia nie dał sobie rady z dobrym wyostrzeniem koloru, bowiem podstawa świeci jedną konkretną barwą. Po prostu – z uwagi na intensywność łuny świetlnej nie udało się sfotografować tego poprawnie, co widać np. na zdjęciu poniżej, gdzie cała podstawa świeciła w rzeczywistości na pomarańczowo.
WYGLĄD I WZORNICTWO MONITORA PHILIPS MODA 275C
Jedną z największych zalet Philipsa Mody 275C są jego projekt oraz wykonanie. I tutaj zderzają się dwie pozostające ze sobą w sprzeczności idee, ale nie traktuj tego jako przytyk. Pierwsza koncentruje się na niesamowicie oszczędnej stylistyce. Ramki są fenomenalnie cienkie – aż się dziwię, że producent nigdzie w swoich materiałach nie zawarł informacji, jak cienkie, bo wybijają się ponad przeciętną! A to sprawia, że masz przed sobą niczym nie zmąconą kapitalną, płaską, czarną, matową powierzchnię ekranu! I to jest naprawdę świetne! Bo czułem to całym sobą. Wiem – piszę o monitorze, a wkręcam się, jak cholera, ale po prostu tak jest – ten monitor przyciąga tymi wypieszczonymi granicami płaskiej powierzchni i supercienkiej obwoluty.
Dobra – i to jest OK. Ale jest jeszcze druga strona tego medalu, a mianowicie tworzywo sztuczne, które znalazło się na pleckach. Wiem, że Steve Jobs był tylko jeden, zatem ze świeczką szukać drugiego gościa, który będzie dbał nawet o detale, które być może zobaczy raz w życiu serwisant po odkręceniu pokrywy, ale faktycznie jest tak, że lubię kiedy premium jest z każdej strony. I na tyle tego brakuje. Nie znoszę bowiem paskudnego, śliskiego plastiku, do tego uginającego się pod naciskiem dłoni przy chwycie. A ma to znaczenie, bowiem podstawa Ambiglow Plus jest bardzo ciężka, więc przestawianie monitora Moda 275C w inne miejsce to też jakieś wyzwanie i konieczność spotkania się dłoni z pleckami.
No, ale… prawda jest taka, że to jednak monitor, który będzie stał najpewniej w jednym miejscu przez wiele, wiele lat, zatem słusznie możesz zauważyć, że niepotrzebnie przywiązuję do tego wagę. Niemniej lubię w pewnych kwestiach porządek i trochę mi na tych pleckach go brakuje.
Na obronę dodam, że wizualnie nie jest tam tak źle pod kątem wzorniczym – jednolite falowanie, jedno wcięcie na wszystkie porty oraz otwór na mocowanie stopy podstawy – to już wypada naprawdę dobrze. Gorzej tylko przy dotyku, ale tak – masz rację – najwyraźniej to moje poczucie estetyki jest w tym wypadku nieco za bardzo wyśrubowane ;).
Oczywiście na deser zostawiam sobie okrągłą podstawę Ambiglow Plus, która wykonana jest z połyskującego szkła, ale nie jest to zbyt inwazyjne, i która wizualnie bardzo miękko oddziałuje na oczy nawet jeśli nie jest włączona. I to są te moje dwie skrajne i sprzeczne ze sobą idee, o których wspominałem na początku. Bowiem krągłości białej podstawy w żaden sposób nie korespondują z kanciastą czernią, ledwo co wciśniętą w równie kanciaste pociągłe linie ramki.
A jednak jest w tym coś ujmującego, swego rodzaju rubaszność, chęć zrobienia czegoś nieco groteskowo, jakby ktoś puszczał do mnie i do Ciebie oko. Stąd ta ledwo widoczna zadziorność bardzo mi się podoba – słowo honoru!
Sama podstawa jest interaktywna i może wyświetlać kolory na cztery sposoby:
- bez przerwy w pełnej palecie najróżniejszych barw, kiedy to działa w trybie demonstracyjnym;
- dostosowywać podświetlenie do tego, co akurat dzieje się na ekranie i automatycznie nim sterować;
- samemu ręcznie możesz wyregulować kolor, na jaki ma świecić podstawa przeciągając po niej palcem;
- ostatni tryb pracy to właściwie nie tryb pracy, a spoczynku – bowiem tutaj możesz całkowicie wyłączyć podstawę.
Najsilniejszym atutem Ambiglow Plus jest jednak to, jak interpretuje barwy. I w tym miejscu poczułem się kupiony od A do Z. Bo są one rewelacyjnie ciepłe, głębokie, uspokajające, miłe dla oka, relaksujące. Oczywiście taka świecąca podstawa Ambiglow Plus to nic bez czego nie da się żyć. Jeśli jesteś typowym/wą pragmatykiem/pragmatyczką, to potraktujesz to jako niepotrzebny dodatek, bo w końcu – kto kupuje monitor dla kolorowej podstawki, a kto dla jakości obrazu?
I dobrze kombinujesz, niemniej Philips próbuje udowodnić – i moim zdaniem udaje mu się to – że takie rozwiązanie rozszerza na zewnątrz to, co właśnie jest prezentowane na ekranie. Może służyć np. jako nastrojowa lampka, kiedy włączysz tryb demo i romantyczną płytkę, która będzie grała w tle z komputera.
W sumie monitor jako urządzenie samo w sobie, zyskuje nowe zastosowanie – niby trochę kiczowate, bo odbiegające od tradycyjnego użycia tego typu produktów, ale nie o to w tym chodzi. Tylko o Ciebie. Żeby Twoje doznania były pełniejsze, mocniejsze, ciekawsze. A kolor rozbudza wyobraźnię i moją poruszył przy Philipsie Moda 275C bardzo mocno ;).
PERYFERIA
No dobrze – skoro jeszcze jesteśmy blisko tyłu monitora Philips Moda 275C, to od razu rzućmy okiem na zestaw złączy, który serwuje producent. Osobiście byłem usatysfakcjonowany i sądzę, że i Ty będziesz, chociaż na wysyp portów nie masz co liczyć. Ale do rzeczy.
Najważniejsze, że jest wyjście MHL, które pozwala przesyłać jednocześnie obraz jak i dźwięk ze smartfona do monitora na duży ekran. Nagle okazuje się, że nakręcone swoją słuchawką wideo możesz oglądać w komfortowych warunkach. Podobnie daje się grać lub przeglądać zgromadzone zasoby zdjęć. Zaletą tego złącza jest również jego tryb pracy, który umożliwia jednoczesne ładowanie smartfona, zatem nie musisz się martwić, że padnie Ci telefon w czasie projekcji filmiku z wakacji. Dalsza specyfikacja monitora Philips Moda 275C wygląda następująco:
Wejście sygnału
|
VGA (analogowe) |
HDMI (cyfrowe HDCP) | |
MHL-HDMI (cyfrowe HDCP) | |
Sygnał wejściowy synchronizacji
|
Oddzielna synchronizacja |
Synchronizacja na zielonym | |
Wejście/wyjście audio | Wyjście audio HDMI |
Całość spina otwór na blokadę Kensington, gdybyś nabywał(a) Philipsa Moda 275C do pracy w biurze. Wiem, nie ma tutaj nie wiadomo czego. Mogłoby się znaleźć jakieś USB, również z funkcją ładowania itp., ale myślę, że wszystko zależy od wymagań, przecież recenzowany monitor nie jest jedynym w ofercie producenta, chociaż w mojej prywatnej opinii, jest jednym z lepszych, na których w ostatnim czasie pracowałem.
Bo tak naprawdę te wszystkie udogodnienia byłyby niczym, gdyby szwankował wyświetlacz. No a ten robi tutaj całą robotę, tym bardziej, że wyposażony został w kilka ciekawych funkcji, o których za chwilę przeczytasz.
EKRAN
Sądzę, że to określenie powinno powiedzieć Ci wszystko: matryca AH-IPS. A jednak nie? Kojarzysz może tylko, że IPS oznacza możliwość oglądania ekranu pod kątem 178 stopni zarówno w pionie, jak i poziomie i nie spotka Cię degradacja kolorystyki oraz obrazu? Tak – to święta prawda. Ale Advanced High Performance IPS – bo tak brzmi rozwinięcie skrótu AH-IPS – to jeszcze jeden poziom wyżej. Bo po pierwsze opisuje najlepsze w swojej klasie typy matryc IPS, które do niedawna były koszmarnie drogie, dzięki zastosowanej technologii genialnie odwzorowują barwy, przepuszczają lepiej światło, dzięki czemu są znaczniej energooszczędne, a do tego odpowiadają za lepsze utrzymanie kolorystyki poszczególnego piksela.
I właśnie to sprawia, że pomimo iż natywna rozdzielczość, jaką wyświetla Philips Moda 275C to tylko Full HD, czyli 1920×1080 pikseli przy przekątnej ekranu wynoszącej 27 cali, to mimo wszystko ziarno na wyświetlaczu nie jest takie rażące, bowiem każdy piksel naprawdę świeci pełną kolorystyki paletą. Producent chwali się, że obraz jest zbliżony do naturalnego. Tutaj byłbym ostrożny, bo moim subiektywnym zdaniem bliżej mu do AMOLED-ów, ale wynika to z naprawdę świetnego kontrastu właściwego panelom wyposażonym w diody LED oraz zastosowania szeregu funkcji, które dbają o jak najlepsze odwzorowanie obrazu.
Jeszcze jedną zaletą AH-IPS jest stosunkowo krótka reakcja plamki – 5ms ze SmartResponse – co sprawia, że możesz używać tego monitora do naprawdę licznych zastosowań, szczególnie tych, w których na ekranie sporo się dzieje. Dlatego obróbka wideo, dużych kadrów, zabawa z dynamicznymi grami – to wszystko to prawdziwy raj dla potencjalnego klienta. Bo Philips Moda 275C doskonale będzie się czuć w biurze, jak i w domowym zaciszu. Jako, że nie jestem graczem, a czasy, kiedy zajeżdżałem Need For Speeda mam już dawno za sobą, toteż z lubością oglądałem na testowanym monitorze filmy.
Moda 275C zawiera sporo dedykowanych opcji, dzięki którym zdefiniujesz jakiej rozrywce właśnie się oddajesz, ale ja właściwie od razu do wszelkich swoich zastosowań używam trybu filmowego. Odpowiednio też ręcznie reguluję temperaturę kolorów, aby były cieplejsze.
Efekt? Obraz nabiera głębokiego nasycenia, jest ciepły, dopieszczony w intensywnych odcieniach, a przy okazji łapie charakterystyczne dla trybów HDR ostre kreski przy ciemniejszych obrazach i zbyt rozświetlonych lub przepalonych kadrach, wielokolorowych ilustracjach, czy dynamicznie kręcącym się s-f. WOW – uwielbiam to, kiedy dzięki ręcznym ustawieniom moja tapeta na pulpicie zaczyna wyglądać tak, jakbym ją przed chwilą poddał obróbce w Photoshopie! Ale takie są zalety tej matrycy AH-IPS, której naturalną własnością jest umiejętne sterowanie obrazem, aby dbać o miękkie i łagodne przejścia tonalne, chociaż kolorystyka charakterystyczna dla HDR lubi wywierać na nią gwałtowniejszą presję. Jeśli nie przesadzisz z ustawieniami, naprawdę dostaniesz piękny obraz.
Wiem, że nie każdy lubi się tak bawić obrazem – i to pewnie dobrze – bo moja Żona, kiedy zaczynamy coś wspólnie oglądać wychodzi z siebie, gdy zasypuję ją pytaniami o ustawienia obrazu, czy nie uważa, że jest za ciemno, za jasno, zbyt soczyście etc. Często kilkanaście minut zajmuje mi przełączenie się na właściwy tor, abym dostosował obraz i dźwięk do własnych preferencji. I o dziwo właśnie Philips Moda 275C sprawdzał się w zetknięciu z moim malkontenctwem absolutnie rewelacyjnie! Tym bardziej, że świecąca podstawa wyciągała z ekranu dodatkowe soki!
Oczywiście w przypadku filmów podaruj sobie zabawę z Ambiglow Plus. Dla mnie to zbyt rozpraszające i sądzę, że przyznasz mi rację. Ale w miarę statyczne obrazy, które przerzucasz co jakiś czas czytając sieć, czy po prostu są to zdjęcia puszczone nawet w trybie slajdów, to już prawdziwa re-wel-ka!
FUNKCJE
Własności samej matrycy to jedno, ale po drugiej stronie jest jeszcze wiele rzeczy, które odpowiadają za to, aby to, co widzisz na ekranie rzeczywiście było tym, co chcesz zobaczyć. To wszystko ma na swoich barkach dość skomplikowany układ obliczeniowy, który tutaj został opisany kilkoma smart nazwami.
SmartContrast – jest to autorska technologia firmy Philips, która odpowiada za analizę prezentowanego przez monitor obrazu. I sądzę, że to ona jest odpowiedzialna za te moje HDR-owe skojarzenia, bowiem świetnie wyciąga czernie i wszystko to, co jest na ekranie ciemne. Toteż mroczne zaułki w filmach, czy przyciemnione miejsca na zdjęciach, to prawdziwa gratka dla oka.
Zasadniczo dzięki temu nie ma żadnych prześwitów w czerni, a ona sama nie wygląda, jak by ją ktoś właśnie wywirował. Ponadto Philips SmartContrast odpowiada za dynamicznie regulowany kontrast, stąd te ciemniejsze motywy mogą w filmach wyglądać tak dobrze. Producent zapewnia, że podobnie dzieje się w grach, czego osobiście nie sprawdzałem – bo jak wspomniałem: graczem nie jestem – ale mocno retuszowane grafiki doskonale oddają podobny klimat i wypadają świetnie!
SmartImage – nic innego, jak możliwość wyboru jednego z predefiniowanych trybów pracy. I kiedy zabierałem się za pracę biurową, to ze swoich ręcznych nastawów musiałem rezygnować, bo biel nie chciała być nieskazitelnie biała, tylko robiła się ciepławo-żółtawa ;). Dlatego właśnie możesz ze SmartImage łatwo przeskoczyć na jedną z opcji: Oszczędność, Filmy, Zdjęcia, Biuro, Gry etc., a zależnie od trybu pracy kolorystyka, kontrast, ostrość – dynamicznie dostosowują się do tego, co aktualnie robisz.
Flicker-free – coś, dzięki czemu Twoje oczy zwyczajnie odpoczną. Albo inaczej – nie tyle odpoczną, co nie będą takie wyczerpane po długotrwałej pracy. Sądzę, że jako jednooczna osoba mam coś w tym temacie do powiedzenia ;). W ogóle najpierw trzeba zdiagnozować problem. Otóż każdy wyświetlacz zastosowany w telewizorach, tabletach, smartwatchach, smartonach czy właśnie w monitorach – odświeża z określoną częstotliwością obraz. Im niższe to odświeżanie tym gorzej. Bowiem oko rejestruje każde mignięcie na ekranie. Technologia Flicker-free odpowiada więc za redukcję tego migotania poprzez inteligentniejsze zarządzanie jasnością ekranu.
Otwarta pozostaje więc kwestia, czy to działa? Ja sam nie mogłem narzekać na specjalne zmęczenie wzroku, ale to też zasługa moich ustawień obrazu, gdzie jednak cieplejszymi temperaturami barw korygowałem z automatu prezentowane treści. Nie chcę więc zajmować jednoznacznego stanowiska, bo jasność potrafiła w ciemności dawać mi się w znaki, ale odpowiednie regulowanie nią niwelowało nadmierną uciążliwość w kontakcie z ekranem zastosowanym w Philipsie Moda 275C, która po wielogodzinnych sesjach zawsze się pojawia. Pytanie więc, jaką rolę w tym procesie odegrała technologia Flicker-free?
Dotykowa ramka dolna – tak, to też opcja, którą można śmiało określić mianem smart. Dolna ramka jest jedynym widocznym i wyraźnym punktem frontowego wzornictwa. Nie tylko oczywiście dlatego, że zawiera logo producenta, ale też z tego powodu, że po jej prawej stronie znajduje się poziomy dotykowy pas z funkcjami monitora do ustawienia. Z tego też poziomu włącza się i steruje matrycą oraz wszystkimi innymi opcjami temperatury kolorów, kontrastu, jasności etc.
PODSUMOWANIE
Monitor Philips Moda 275C, pomimo że nie rzucił mnie na kolana rozdzielczością obrazu, to jednak obronił się świetną jakością samej matrycy, która pozwala się bogato personalizować i wykręcać naprawdę świetną kolorystykę barwową, szczególnie jeśli chodzi o czernie w grach, na zdjęciach czy podczas seansów filmowych. Moim zdaniem jednak – MUSISZ lubić pobawić się ustawieniami, aby złapać własny balans, tak żeby praca, zabawa, czy odpoczynek z obrazem dostarczyły Ci tyle samo frajdy co mi.
Rewelacyjne kąty widzenia, funkcje energooszczędne, kilka dedykowanych opcji w stylu SmartImage i SmartContrast to rozwiązania spotykane również u konkurencji. Tutaj jednak odczuwałem, że są moim sojusznikiem, a nie dodanym na siłę ficzerem, który po odpowiedniej obróbce marketingowej, nawet jeśli by nie istniał, to ja i tak bym go widział ;). Oczywiście nie musisz mi wierzyć na słowo, ale dopiero po jakichś 70 proc. pisania tej recenzji dokładnie przeczytałem, co też Philips o monitorze Moda 275C ma do powiedzenia. Ucieszyłem się, że wiele z moich spostrzeżeń spotkało się z tym, jak charakteryzowany jest ten produkt na stronie internetowej.
Drugim punktem, który dostarcza wiele frajdy w Modzie 275C jest podświetlana podstawa Ambiglow Plus (ten Plus stąd, że można ręcznie sterować kolorystyką dotykając podstawy palcem; klasyczne Ambiglow na to nie pozwala). Generowane barwy są bardzo ciepłe, miękkie w odbiorze i przyjemnie korespondują szczególnie ze statycznymi obrazami, których efektowną kolorystykę Ambiglow Plus wyciąga poza monitor.
Świetne wzornictwo, oszczędne wykonanie, koncentracja na przestrzeni roboczej – to aspekty, które przyświecały projektantom, którzy przyłożyli swoją rękę do Philipsa Moda 275C. Przyczepić mogłem się tylko do plecków, ale jest to tak względna i indywidualna kwestia przy wyborze monitora, że jeśli nie jesteś estetą/estetkę, to możesz sobie moje uwagi odpuścić.
Finalnie uważam, że do pracy biurowej ten monitor nie pasuje (chociaż efektowne prezentacje lub rozbudowane wykresy w Excelu będą wyglądać świetnie – ale za to tabele z cyframi: monotonnie i przytłaczająco). Ambiglow Plus w połączeniu z rewelacyjną kolorystyką samej matrycy, pozycjonują ten monitor wg mnie bardziej w rejestrach zastosowań przy obróbce zdjęć, wideo i do miłego czasu spędzanego w piątkowy wieczór na dobrym filmie – niekoniecznie dynamicznym, bo to statyczne kadry wycisną z niego ostatnie soki.
Jak dla mnie Philips Moda 275C to solidny monitor na ocenę bardzo dobrą – stosując nomenklaturę szkolną. I tak, chętnie go rekomenduję i odważnie podpisuję się pod niniejszą recenzją swoim nazwiskiem!