SŁOWEM WSTĘPU
Wygląda na to, że wpadłem po uszy ;). Inteligentne zegarki modowe, to w tej chwili najbardziej atrakcyjne produkty wearables, jakie można dostać na rynku. Bez krępacji mogę napisać, że świetnie radzi sobie pod tym kątem Fossil Group, który w portfolio posiada tak fantastyczne zegarki, jak recenzowany tutaj Michael Kors Access (Dylan)!
Produkty typu fashion mają to do siebie, że przede wszystkim czerpią bogato ze swoich korzeni, a dopiero później otwierają się na innowacje. Dlatego nie tyle hardware w Michael Kors Access jest najbardziej dominujący (choć zupełnie w porządku), co jego stylistyczny charakter. Jeśli lubisz spędzać czas na świeżym powietrzu, na urlop wybierasz góry lub odosobnione małe wioski nad morzem, to zdecydowanie Michael Kors Access będzie dla Ciebie.
WZORNICTWO I WYKONANIE SMARTWATCHA MICHAEL KORS ACCESS (DYLAN)
W tytule napisałem, że Michael Kors Access (Dylan), to smartwatch, który dobrze czuje się na przedmieściach, bo świetnie łączy w sobie wzorniczo dwa obrazy – z jednej strony młodego, ambitnego, dynamicznego faceta, który podejmuje szybkie decyzje i znosi sporo stresu, a z drugiej szuka odpoczynku z dala od miejskiego zgiełku w domowym zaciszu poza centrum. Z jednej strony kapitalny do koszuli pod krawatem, a z drugiej świetnie pasujący do luźnej flaneli i poprzecieranych jeansów, przy weekendowym majsterkowaniu w garażu.
Michael Kors Access to taki smartwatch, który w moim indywidualnym odczuciu konotuje takie właśnie skojarzenia. Po pierwsze – zaprojektowano go w sposób zdecydowany. Widać to po konstrukcji całego body, które jest ze stali nierdzewnej, grube i mocne. Przy okazji jednak nie ma w nim niczego, co mogłoby przywoływać skojarzenia z zegarkiem typowo wyczynowym, czy trekkingowym, jakie od razu towarzyszą oglądowi Garmin Fenixa 3 Sapphire HR czy też Casio SmartOutdoor Watch WSD-F10.
Ta dbałość o niuanse wzornicze, ale i utrzymanie charakteru produktu silnego, widoczna jest chociażby po tym, jak zaprojektowano i wykonano zawiasy na paski. Zdobione śrubami, czarne, potężne, dość luźne, ale trzymające się tak, jakby nie można ich było żadną siłą zerwać.
Zapięcie klasyczne, pasek sylikonowy o szerokości 22mm, ze sportowymi podłużnymi liniami na zewnętrznej stronie i fakturowaniem rombowym po stronie wewnętrznej, to oczywiście fantastyczne wykończenie modowe, przypominające, że wciąż masz na nadgarstku produkt fashion. W innych zegarkach takie rozwiązania mają być albo praktyczne – odprowadzać dobrze wilgoć – albo po prostu ładne. Tutaj są przede wszystkim stylowe. Cechy dodatkowe pojawiają się przy okazji.
Zwróć też uwagę, jak obudowana jest koronka – wzięta, jakby w szpony i dobrze zabezpieczona. Szkoda jedynie, że szkło ochraniające wyświetlacz wystaje minimalnie ponad body. Spód jest z połyskującego tworzywa sztucznego i łatwo go zarysować. Ponadto Michael Kors Access Dylan jest dość gruby (trudno ukryć 14mm) oraz odpowiednio ciążący (z wagą 51g), a więc posiada cechy, które nadają mu wyrazistości i od razu kierunkują nań wzrok. To dobre, bezpośrednie własności – produktu konkretnego, skończonego, lubiącego wyzwania.
WYŚWIETLACZ W SMARTWATCHU MICHAEL KORS ACCESS (DYLAN)
Producent postawił w tym modelu na wyświetlacz o przekątnej 1,4 cala i rozdzielczości 320x290px. Oczywiście panel jest w kształcie koła, ale z “wyciętym” u dołu paskiem dla czujników. Największa zaleta? Ekran wykonano w technologii transfleksyjnej. Oznacza to, że światło jest przepuszczane i odbijane od matrycy, a przez to w ostrym słońcu wszystkie dane są widoczne i czytelne.
Ma to też swoją cenę. Kolorystyka nie jest tak żywa, jak przy typowym wyświetlaczu AMOLED, OLED, czy LCD. Kąty widzenia też nie są w związku z tym powalające, ale jeśli mam zachować pełną uczciwość, to muszę jednoznacznie przyznać, że barwy są mimo wszystko nieźle nasycone i dobrze wyglądają poszczególne tarcze, szczególnie te dedykowane. Nie udało się jednak uniknąć smużenia przy szybkim przewijaniu treści, co sądzę, że powinno zostać poprawione.
Największe zalety odkryjesz więc z Michael Kors Access korzystając z niego na zewnątrz, bowiem w każdych warunkach, bez nadmiernego żyłowania jasności, będziesz mieć przed nosem czytelne treści. Praktyczność takiego rozwiązania jest nie do przecenienia, tym bardziej że ma to też wpływ na czas pracy baterii. Dzięki transfleksyjnemu ekranowi jasność ustawioną miałem na drugim – z pięciu poziomów – i to wystarczało.
Wieczorem było aż za jasno, a w dzień nie potrzebowałem więcej, bo słońce nie stanowi dla niego większego problemu. Po wygłaskane kolorystycznie wyświetlacze zapraszam do LG lub Samsunga – tutaj, w MK Access ma być przede wszystkim praktycznie!
HARDWARE I WYDAJNOŚĆ SMARTWATCHA MICHAEL KORS ACCESS (DYLAN)
W kwestii wydajności wiele zależy już nie tyle od samego hardware, co od dedykowanego oprogramowania, a to radzi sobie nie najgorzej, chociaż jestem zdania, że pamięci operacyjnej nigdy za wiele. Tutaj – podobnie, jak w 90 proc. smartwatchy z Androidem Wear na pokładzie – jest również 512MB RAM. Do tego dochodzi zaprojektowany specjalnie pod urządzenia ubieralne procesor Qualcomm Snapdragon Wear 2100, a na dane przeznaczono 4GB ROM.
W rzeczywistości niczego temu smartwatchowi nie brakuje. Jest wodoszczelny oraz odporny na wnikanie doń pyłów, bowiem spełnia warunki normy IP68. Jest też oczywiście Wi-Fi oraz Bluetooth 4.1 z niskim poziomem poboru energii (LE); nie zabrakło podstawowych czujników, jak krokomierza, akcelerometru, żyroskopu oraz haptycznego sensora wibracyjnego. Nie do końca rozumiem, jak działa ten ostatni, bo powinien mieć związek z siłą nacisku, ale nie wykluczone, że odpowiednie oprogramowanie pod niego dopiero powstanie.
Czy czegoś realnie mi brakowało? Na dzień pisania tej recenzji nie, ale przy takim zakupie trzeba brać pod uwagę, że lada moment będą płatności zbliżeniowe z wykorzystaniem Android Pay w smartwatchu, a to oznacza, że tym zegarkiem nie zapłacisz jeszcze za zakupy. Poza tym panują wewnątrz Michael Kors Access te same standardy wyposażeniowe, co wewnątrz wszystkich pozostałych smartwatchy z Androidem Wear.
Dużą zaletą jest możliwość prowadzenia rozmów telefonicznych. MK Access nie posiada wprawdzie slotu na kartę SIM, ale pozwala odebrać połączenie przychodzące na smartfona, z którym jest sparowany przez bluetooth. Uwalnia to dłonie i daje spory komfort kiedy masz zajęte ręce i ciężko chwycić telefon, aczkolwiek ma jedną wadę. O ile rozmowy na zewnątrz będą w miarę dobrze słyszalne przez Ciebie i Ty przez swego rozmówcę, to już wypowiadanie komend i poleceń z użyciem OK, Google… – niekoniecznie.
To nie pierwsza taka sytuacja, kiedy mam do czynienia ze smartwatchem tego typu i zauważyłem, że na hałaśliwej ulicy, grubo zabudowany korpus, jak w Michael Kors Access, nie filtruje dokładnie tego, co mówię. Przydałby się jakiś system redukcji szumów, bo głęboko osadzony w stalowej obudowie mikrofon w takich okolicznościach nie wyłapuje sensu moich słów i wypowiedzenie OK, Google… sprawia, że zegarek w ogóle nie reaguje, a jeśli już, to dyktowane polecenia wyglądają co najmniej komicznie – na wyświetlaczu pojawiają się zupełnie inne treści, niż to co wypowiedziałem. Dzieje się tak jedynie, kiedy jestem w mieście lub towarzyszy mi silny wiatr.
SYSTEM W SMARTWATCHU MICHAEL KORS ACCESS (DYLAN)
Już po pierwszym uruchomieniu dostałem aktualizację do najnowszego Androida Wear 2.0. Platforma budząca obecnie wiele emocji, bowiem nie wszystko w niej działa tak, jak powinno. Od pretensji użytkowników pękają fora internetowe, więc widać, że nie jest to problem jakiegoś jednego zegarka, ale całego środowiska. Jak dla mnie – Google wstydź się tak koszmarnego zaniedbania!
Jak zatem sprawa wygląda z AW2.0 na Michael Kors Access Dylanie? Cóż, narzekać nie mogę. Mam kilka uwag i brakuje mi sporadycznych funkcjonalności, jak chociażby zatwierdzenia poszczególnych akcji gestem opuszczanego nadgarstka lub wychodzenia o jeden poziom wyżej po jego uniesieniu. Zupełnie nie rozumiem dlaczego Google z tego zrezygnował…? Pozwalało to na niemal bezdotykową obsługę inteligentnych zegarków z jego softem.
Kolejna rzecz, która w Androidzie Wear 2.0 zupełnie mi się nie podoba, to obligatoryjnie narzucone wchodzenie do menu poprzez naciśnięcie fizycznego przycisku koronki. Kurczę, zupełnie bez sensu… Następny minus – natywnie wyłączone głosowe polecenie OK, Google…, które można uaktywnić w menu Ustawień, ale i tak jesteś zachęcany do używania fizycznego przycisku…
Nie zmienia to jednak faktu, że Michael Kors Access Dylan działa w tym kontekście mimo wszystko bardzo dobrze. Na ułomności systemu producent zegarka nie może mieć wpływu, natomiast zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy lubią tak zautomatyzowaną pracę z wearables, jak ja, więc nie będą narzekać na to, że nie działa OK, Google…, bo zwyczajnie nie rozmawiają ze swoim zegarkiem. W związku z tym – gdyby opuścić te minusy – można dojść do wniosku, że z perspektywy zwykłego użytkownika źle nie jest.
Najważniejszą zaletą platformy jest nowy wygląd nie tyle samego systemu, co menu z aplikacjami, dzięki któremu udało się lepiej zagospodarować przestrzenią maleńkiego wyświetlacza, aby wszystko było czytelne i widoczne. To tutaj bardzo fajnie działa przyjemna dla oka animacja rolowania listy apek, a do tego znalazło się coś, co najbardziej polubiłem, czyli opcja dodawania do ulubionych. Na sam szczyt listy wędrują po dłuższym przytrzymaniu palcem te aplikacje, po które sięgam najczęściej.
Michael Kors Access Dylan pracuje płynnie, bez żadnych przycinek, chociaż widziałbym pod Androida Wear 2.0 więcej pamięci RAM aniżeli tylko 512MB – z prostej przyczyny – Google nie potrafi napisać lekkiego, małego oprogramowania. Nie mam pojęcia z czego wynika tak kiepska optymalizacja, ale Android Wear w wersji 1.5 funkcjonował lepiej, czyli szybciej uruchamiał aplikacje, prędzej przechodził z jednej sekcji w menu do następnej etc. Jest to oczywiście zauważalne dla mnie, bo mam żywe porównanie z wieloma wcześniejszymi smartwatchami działającymi z AW1.5, a teraz z AW2.0, ale Ty nie zwrócisz na to zbytniej uwagi.
Jeśli miałbym poszukać kolejnej zalety Androida Wear 2.0, to bez wątpienia jest nią dodanie Sklepu Play, dzięki czemu możesz instalować aplikacje bezpośrednio z zegarka. Przeprojektowanie menu pozwoliło na wygospodarowanie wystarczającej ilości miejsca, aby wygodnie przeglądało się zawartość Sklepu i z niej korzystało. Pod tym kątem oceniam system na piątkę z plusem! Bardzo podoba mi się również, że można na zegarek przenieść swoje konto Google, dzięki czemu zostają przypisane doń apki i magazynowane są w Chmurze.
Natywnie Michael Kors Access dostał też sporo własnych tarcz. I rzadko się zdarza, abym korzystał z tych dedykowanych z taką lubością, jak w przypadku tego smartwatcha. Producent przyłożył się solidnie do zaoferownia nie tylko świetnych wzorniczo rozwiązań, ale również daje możliwość bogatej personalizacji, z wygodnym podglądem. Zmieniać można właściwie wszystkie aspekty tarczy, więc za każdym razem dopasowujesz zegarek pod konkretny ubiór, aktywność, porę dnia lub nastrój. Super!
OK GOOGLE, CZYLI POLECENIA GŁOSOWE NA ANDROIDA WEAR
Żaden smartwatch z Androidem Wear nie byłby sobą, gdyby nie można było obsługiwać go głosowo, a tak się składa, że Google postanowił wraz z Androidem Wear 2.0 postawić na ekspansję swojego Asystenta. Problem w tym, że ten w chwili obecnej mówi wyłącznie po angielsku lub niemiecku… Ale nie zmienia to faktu, że zostały w systemie opary Google Now, więc dzięki nim wciąż daje się “po staremu” komunikować ze smartwatchem. Oto kilka moich przykładowych komend:
1. OK Google, jak jest po francusku Dzień dobry?
2. OK Google, jak daleko jest z Poznania do Warszawy?
3. OK Google, pokaż liczbę kroków.
4. OK Google, rozpocznij bieg.
5. OK Google, rozpocznij jazdę rowerem.
6. OK Google, jak daleko jest z Ziemi do Księżyca?
7. OK Google, co to jest prawda?
8. OK Google, jak działa zegar atomowy?
9. OK Google, kto wymyślił rower?
10. OK Google, jak nazywa się stolica Niemiec?
11. OK Google, jaki jest obwód Ziemi?
12. OK Google, która godzina jest w Mountain View?
13. OK Google, gdzie leży Praga?
14. OK Google, jak głębokie jest jezioro Bajkał?
15. OK Google, pierwiastek z 1140.
16. OK Google, ile to jest 39 dodać 17 odjąć 40?
17. OK Google, ile to jest 144 podzielić przez 12 razy 5?
18. OK Google, ile to jest 599 euro w złotówkach?
19. OK Google, wyślij SMS / e-mail do Krzysztofa Bojarczuka: Proszę o raport wykonanych zadań.
20. OK Google, zadzwoń do Grażynki.
21. OK Google, jedź do Teatru Polskiego w Warszawie.
22. OK Google, kto jest reżyserem Gangi Nowego Jorku?
23. OK Google, utwórz notatkę: przypomnieć zespołowi o nowych zasadach publikacji artykułów.
24. OK Google, jak jest po angielsku: Gdzie jest metro?
25. OK Google, przypomnij mi: naładuj swój powerbank. Kiedy/gdzie? – W domu. – W tym przypadku przypomnienie wyświetli się, kiedy dojedziesz do lokalizacji oznaczonej w Google, jako dom. Analogicznie można powiedzieć, jak w punkcie 26.:
26. OK Google, przypomnij mi: Wysłać raport sprzedaży do szefa. Kiedy/gdzie? – W pracy.
27. OK Google, ilu ludzi żyje w Rumunii?
28. OK Google, kto to jest Jezus Chrystus?
BATERIA W SMARTWATCHU MICHAEL KORS ACCESS (DYLAN)
Producent deklaruje, że ładowanie od 10 proc. do poziomu 80 proc. zajmuje 2h. Tak, jest to prawda, ale zdradza przy okazji, że realnie czas pełnego naładowania zabiera aż 3h. To sporo, zwłaszcza, jeśli weźmiesz pod uwagę pojemność ogniwa, która wynosi 360mAh. Nie jest to najmniejsza zegarkowa bateria, ale też nie jest nie wiadomo, jak pojemna. Oczywiście winny jest connector, który przystawia się do spodu zegarka, a który nie ma takiej wydajności przy ładowaniu bezprzewodowym.
Poza tym magnes nie jest na tyle silny, aby connector bardzo dobrze się trzymał, więc warto odkładać do ładowania Michael Kors Access w taki sposób, by nie prowokować przesunięć. W zestawie jest tylko sam kabel zakończony z jednej strony ów connectorem, a z drugiej końcówką USB, więc ładowarkę trzeba mieć swoją. Proces ładowania jest widoczny poprzez zapalenie się czerwonej diody przy końcówce USB i oczywiście na wyświetlaczu smartwatcha.
Jak zatem wygląda czas pracy? W zależności od użycia wyjdzie z tego pełna doba. Pod warunkiem oczywiście, że nie idziesz z Michael Korsem na trening biegowy, trwający dłużej niż 1h. Tak, czas nie jest szałowy i raczej przeciętny, natomiast jednego dnia na jednym ładowaniu możesz być pewien.
Ja akurat monitoruję swój sen razem z zegarkiem, zatem nie mogę smartwatcha zostawiać pod prądem w czasie spania, ewentualnie robię to tuż po przebudzeniu lub w ciągu dnia. Jest to dla mnie o tyle kłopotliwe, że mój dzienny trening ruchowy zabiera dobre 2,5h i obejmuje odcinek około 15km, toteż realnie odczuwałem te 3h na ładowarce. Jeśli nie masz tak napiętego dziennego kalendarza, jak ja – problemu z tym nie będzie.
PODSUMOWANIE
Michael Kors Access Dylan został świetnie zaprojektowany, równie dobrze wykonany (ze stali nierdzewnej), oferuje bogactwo zastosowań w terenie – nie przepuszcza wody, można przez niego prowadzić rozmowy, jest wytrzymały oraz posiada wyświetlacz, który odbijając światło, pokazując w słoneczne dni wszystko to, co najważniejsze na tarczy zegarka.
Ponadto Michael Kors Access, to bardzo piękny dizajn, na granicy zegarka sportowego i typowo eleganckiego na oficjalne okazje, przy okazji atrakcyjnego pod względem modowym, z masą świetych funkcji systemowych, uwalniający dłonie i pozwalający na głosową obsługę. Sprawdzi się w czasie intensywnego dnia w pracy, kiedy trzeba sporo załatwiać i jest mało czasu na notowanie wszystkiego przez smartfona. Po wyzwaniach zawodowych odnajdzie się doskonale w terenie – w czasie jednodniowej wycieczki – dopasuje do każdej sytuacji dzięki świetnym tarczom dedykowanym przez producenta, na jednym ładowaniu zagwarantuje dobę działania.
Z minusów muszę wymienić problemy mikrofonu na zewnątrz z rozpoznawaniem mowy. Szkoda też, że ładowanie jest tak długie, bo jeśli monitorujesz swój sen, a od rana biegasz, to konieczne staje się ładowanie w ciągu dnia, które potrafi zająć 3h.
Polubiłem Michael Kors Access Dylana. Jest to produkt przede wszystkim atrakcyjny wizualnie, modowy, dla młodych mężczyzn – na oko przed trzydziestką lub nieco starszych – którzy mogą wyskoczyć w weekend za miasto, wieczorem mają czas, aby wziąć udział w zabawie z przyjaciółmi, a w sobotnie popołudnie lubią pomajsterkować w garażu. Za to w tygodniu idealnie dopasuje się do Twojego terminarza. No i świetnie nosi się na ręce.
WERDYKT 90SEKUND.PL
-
WYGLĄD I WYKONANIE
-
HARDWARE
-
EFEKTYWNOŚĆ PRACY
-
BATERIA