SŁOWEM WSTĘPU
Za LG Nexusa 5X nie dam się pokroić. Ale też – nie mogę zgodzić się z tymi wszystkimi opiniami – szczególnie negatywnymi – które o nim krążą w sieci. Jedyne, z czym polemizować nie mam zamiaru, to fakt, że rację mają Ci, którzy oskarżają producenta o przesadzoną za ten model cenę. I to grubo przesadzoną. Myślę, że gdyby wystartował z poziomu około 1500zł, a finalnie zatrzymał się na 1200-1300zł, byłoby adekwatnie do wykonania, hardware i możliwości. A tak – jest trochę nijaki, trochę kontrowersyjny (boż to w końcu Nexus!) smartfon, na który zabrakło pomysłu, ale za to wyceniono go za drogo. Z tym, że to wciąż Nexus i zalety tej linii, model ten również kontynuuje. Nie mają racji ci, którzy chcieliby mu tę koronę z głowy strącić.
WYGLĄD I WZORNICTWO
Rzecz, która bez dwóch zdań LG się nie udała przy okazji Nexusa 5X, to jego wygląd oraz wykonanie. Smartfon nie robi najgorszego pierwszego wrażenia (wbrew niektórym opiniom), ale trudno też się nim zachwycać. Dominuje z każdej strony tworzywo sztuczne. I coś tutaj jest ewidentnie nie na miejscu. Jako były użytkownik Nexusa 5, czyli poprzednika 5X, muszę przyznać, że tamten model miał w sobie pazur. Już w swojej recenzji pisałem, że kojarzy mi się z produktem o charakterze inżynieryjnym, takim nie do końca wygłaskanym, ale przecież Nexusy dedykowane są przede wszystkim developerom oraz wysyłają komunikat – Hej świecie, tak powinien działać sprzęt z Androidem! No właśnie – działać, a nie wyglądać. Z drugiej strony nie można też prezencji produktu banalizować – a tak się składa, że niestety wzorniczo Nexus 5X jest najbardziej ubogim z całej serii i całkowicie niedopasowanym do panujących dziś standardów.
Trochę przyczepiam się do tego wyglądu, bo poprzedni model miał plecki z rewelacyjnego, przyjemnego i fajnego w dotyku poliwęglanu. Byłem przekonany, że tutaj jest podobnie, ale testowany przeze mnie model otrzymał wcześniej kilka solidnych zadrapań, które sugerują jedno – tył musi być zaledwie powleczony jakimś gumowanym materiałem, który bardzo szybko się ściera. Do tego stopnia, że przetarcia są nawet widoczne na wystającym ponad obudowę pierścieniu obiektywu aparatu na pleckach. Dodatkowa wada? Podobnie, jak u poprzednika – łatwo się palcuje. Zalety? Jest ich kilka:
- nie widać drobnych rys powstałych od kontaktu z blatem biurka/stołu etc.;
- nie ślizga się nawet na szklanych powierzchniach;
- doskonale trzyma się dłoni;
- nadal bardzo przyjemny w dotyku.
Najwięcej w tym Nexusie dzieje się na pleckach, znajdziesz tutaj aparat, lampę błyskową, laserowy autofocus (port podczerwieni), czytnik linii papilarnych, obsługiwany przez funkcję Nexus Imprint. Front, to dwa widoczne grille u góry i dołu. Ten wyżej skrywa głośnik do rozmów telefonicznych (swoją drogą bardzo przyzwoity), ten niższy odpowiada za tryb głośnomówiący i oczywiście słyszalność muzyki bez słuchawek. Specjalnie nie byłem powalony jakością dźwięku, ale też nie mogę napisać, aby była zła. Ot – przyzwoicie, ale bez szału, jak na smartfonowe możliwości. A – zapomniałbym – w dolnym głośniku ukryta jest fajnie prezentująca się wielokolorowa dioda powiadomień (do włączenia w Ustawieniach). Kiedy masz nieodebraną akcję z Facebooka świeci na niebiesko, z Twittera na zielono, SMS lub połączenie – na biało etc.
Szkoda, że LG zastosował w tym modelu wykonane z tworzywa sztucznego przyciski regulacji głośności oraz włącznika. W poprzednim modelu były ceramiczne, ostre, twarde, solidne w odbiorze. Tutaj czuć plastik. Trochę denerwowało mnie umieszczenie gniazdka słuchawkowego jack 3.5 mm na spodzie, blisko prawej krawędzi. Czy tylko ja mam wrażenie, że to wymuszone posunięcie, aby na siłę jakoś się odróżnić?
A – no i druga (poza czytnikiem odcisków palców) – nowość – port USB typu C – również na spodzie. Fajne rozwiązanie, bo nie musisz się już zastanawiać, czy właściwie podłączasz wtyczkę do smartfona. Minusem jest fakt, że dzisiaj jeszcze to raczkujący standard, zatem nie istnieje żadna kompatybilność z powerbankami czy innymi ładowarkami (kabel z dwóch stron zakończony jest tak samo), więc bez przejściówek się nie obędzie. Podobno ich zestaw można znaleźć w pudełku – w mim ich nie było.
Ostatnia rzecz to ergonomia. Nexus 5X jest całkiem nieźle wykończony, konstrukcja jest zwarta i pomimo zastosowanych materiałów nie trzeszczy, narożniki są przyjemnie zaokrąglone, a dzięki gabarytom (147,0 x 72,6 x 7,9 mm) i wadze (136 g) bardzo dobrze leży w dłoni. Wręcz doskonale. Komfort jest naprawdę wysoki i sprzyja wygodnej obsłudze nawet bez udziału drugiej ręki. Możliwe, że dla niektórych osób N5X będzie za lekki. Co innego, jeśli tyle ważny smartfon wykonany z metalu lub szkła, a co innego, kiedy czujesz w dłoni tworzywo sztuczne, które nie porywa.
Podsumowując – wykonanie samego Nexusa 5X jest bardzo rozczarowujące, szczególnie jeśli masz w pamięci poprzednika. Wszędzie dominuje kiepskie tworzywo sztuczne, które nie przywodzi dobrych skojarzeń. Nawet pomijając fakt, że Nexusy to smartfony bardziej developerskie, oczekiwałem czegoś więcej po LG, który w ostatnim czasie zaskakuje świetnie wykonanymi i projektowanymi urządzeniami.
EKRAN
LG Nexus 5X nie posiada nadzwyczajnego wyświetlacza. Możliwe, że jestem za bardzo przyzwyczajony do paneli AMOLED lub Triluminos, gdzie barwy są bardzo nasycone (a krytycy pewnie dorzucą, że cukierkowate), ale nie chcę teraz z tym polemizować. Dość, że w N5X kolorystyka jest poprawna, ale nie szałowa. Bardziej jałowa, chociaż to wciąż niezły panel LCD. Ma to swoje wady i zalety, a wynika – tak sądzę – z tego, że po prostu ekran jest niesamowicie jasny, więc żaden słoneczny dzień nie jest w stanie mu zaszkodzić w prezencji treści. Najważniejsze jego specyfikacje to:
- przekątna – 5,2 cala;
- typ matrycy – LCD;
- rozdzielczość: Full HD (1920 x 1080 px);
- gęstość ułożenia pikseli – 423 piksele na cal;
- szkło ochronne: Corning Gorilla Glass 3;
- inne cechy ochronne: powłoka oleofobowa – jej zasługą jest zapobieganie powstawaniu smug i palcowaniu.
Dzięki tym parametrom – finalnie – ekran w Nexusie 5X wygląda nieźle, chociaż wciąż dość chłodno. Pikseli nie widać gołym okiem, jasność wzorcowa, kolorystyka taka sobie, ale najbardziej zaskakuje zastosowanie szkła Gorilla Glass 3, które możesz znaleźć również w poprzednim Nexusie 5 od LG… Teoretycznie niczego temu rozwiązaniu zarzucić nie mogę. To wciąż świetna ochrona, tyle że producent życzy sobie 2 tys. zł za tego smartfona, a chociażby w recenzowanym przeze mnie ostatnio Samsungu Galaxy A5 2016, który reprezentuje mocną średnią półkę sprzętową i jest o dobre 500zł tańszy, znajdziesz Gorilla Glass 4.
Na plus wypada powłoka oleofobowa. Osoby ze średniej wielkości dłońmi nie będą miały też większych problemów z obsługą urządzenia jedną ręką – no może z minimalną trudnością w sięganiu do skrajnych narożników. Finalnie jednak nie jestem powalony tym wyświetlaczem i znając LG od strony doskonałego producenta paneli wszelkiej maści, liczyłem na progres w tym punkcie.
WYDAJNOŚĆ
Najbardziej kontrowersyjny punkt. Poważnie. Jeśli odpalisz YouTube, to znajdziesz tam masę filmików porównawczych, z których wynika, że LG Nexus 5X pracuje tak samo szybko, jak… LG Nexus 5…, czyli produkt mający już dwa i pół roku na karku… Do tego, jeśli rzucisz okiem na specyfikację sprzętową w N5X, to okaże się, że i ona nie należy do najbardziej zjawiskowych. Oczywiście przykład Apple iPhone’ów pokazuje, że można na 1GB pamięci RAM mieć wyjątkowo wydajny telefon, ale świat Androida rządzi się nieco innymi prawami.
- procesor – Qualcomm Snapdragon 808,
- typ układu – 64-bitowy,
- ilość rdzeni: sześć (hexa-core) 2xARM Cortex A57 plus 4xARM Cortex A53), taktowany zegarami 1.8 GHz,
- grafika: Adreno 418,
- pamięć operacyjna: 2 GB RAM (LPDDR3),
- wewnętrzna pamięć masowa na pliki: 16 GB (jest też wariant z 32 GB).
Bez szału, prawda? Osobiście liczy się dla mnie, jak taka specyfikacja sprawdza się w boju. Radzę zachować zdrowy rozsądek i dystans do np. wielkości pamięci RAM. Co z tego, że są smartfony, które posiadają po 4 GB RAM, jak chociażby Asus Zenfone 2, a tną się jak głupie, bo mają źle zoptymalizowany soft oraz tak przeładowany interfejs dodatkami, że dobra połowa tych zasobów jest zjedzona już na starcie smartfona. Na podobną chorobę cierpi wiele Samsungów, które mają nawet i 3 GB RAM, ale TouchWizz, jak już się rozsiądzie, to zajmuje sporą część z tej przestrzeni.
Musimy więc polegać na tym, jak smartfon ten sprawdza się w większości zadań, aczkolwiek przy Nexusie ciśnie się na usta pytanie – czy faktycznie N5X to modelowy produkt pokazujący, jak powinien działać system Android? Odpowiedź jest niestety niejednoznaczna, zwłaszcza jeśli porównasz go z poprzednim N5. Natomiast przy faktycznym, codziennym użytku – nie mogę wydajności za wiele zarzucić. N5X działa bardzo szybko i sprawnie, zatem żeby zmusić go do zadyszki, musisz się baaardzo postarać. Ja nie miałem zbyt wielu sytuacji, w których LG Nexus 5X zdradzałby jakiekolwiek problemy. Mimo wszystko zastanawiam się, czy jednak bardziej przyszłościowo nie warto byłoby postawić na 3 GB pamięci RAM, zamiast 2 GB?
Nexusy nie są do końca produktami konsumenckimi. I tak, jak z założenia nie muszą nie wiadomo, jak wyglądać, tak pracować już MUSZĄ bez zająknięcia. A jeśli N5X pracuje tak szybko, jak N5 sprzed ponad dwóch lat, który miał czterordzeniowego Snapa 800 oraz również 2 GB pamięci RAM, to samo przez się zaczyna się rozumieć, że LG wykonał w nowym modelu tak niewielki progres na rzecz obecnego N5X, że aż trudno uzasadnić oczekiwaną zań cenę wynoszącą 2k PLN.
Co jeszcze pod maską w LG Nexusie 5X?
- łączność: LTE kat 6., dwuzakresowe Wi-Fi 802.11 w standardach a/b/g/n/ac, Bluetooth 4.2 (chociaż Snapdragon 808 obsługuje maksymalnie BT4.1 – sic!), GPS, NFC,
- czujniki: akcelerometr, żyroskop, barometr, czujnik zbliżeniowy, czujnik oświetlenia zewnętrznego, Hallotron, Android Context Hub, sensor Hub, czytnik linii papilarnych.
Najbardziej doceniam skaner odcisków palców. Działa on absolutnie wzorcowo. Muśnięcie i – voila! – smartfon odblokowany, urządzenie gotowe do pracy. Ponadto umieszczenie go na plecach, w punkcie tuż pod aparatem, czyli miejscu, gdzie naturalnie ląduje palec wskazujący, to całkowicie najlepiej pomyślane przeznaczenie dla tego ficzeru. Pracuje genialnie i zgodnie z pokładanymi w nim oczekiwaniami.
SYSTEM, APLIKACJE, MULTIMEDIA
Po wyjęciu z pudełka, Twój LG Nexus 5X będzie działał na najświeższej odsłonie Androida w wersji 6.0, o słodkiej nazwie Marshmallow (ptasie mleczko). Osobiście jestem tym systemem zachwycony. Większość śmiertelników stwierdzi, że nie różni się zanadto od Lollipopa, ale to jest całkowita nieprawda, chociaż to Lizak jest tutaj wyraźnym punktem wyjścia do wszystkiego, co się w tym systemie dzieje i sam nadal stoję na stanowisku, że to, co otrzymujemy w Marshmallow, mogłoby być spokojnie elementem dużej aktualizacji do Lollipopa właśnie.
Nowości w systemie jest oczywiście sporo i to, na co MUSISZ bezwzględnie zwrócić uwagę, to ogromny nacisk położony na bezpieczeństwo. Najważniejsze cechy systemu Android 6.0 Marshmallow:
- zarządzanie uprawnieniami, czyli poczuj się prawdziwym adminem – ogromna rewolucja. Ty decydujesz, do czego na Twoim smartfonie może mieć dostęp dana aplikacja. Np. po co jakiejś grze wgląd do listy kontaktów oraz do wiadomości SMS? Teraz bardzo prosto zablokujesz takie uprawnienia. Druga sprawa to zaszyfrowany telefon, który już przy uruchamianiu systemu, nim ten się załaduje, wymaga podania czterocyfrowego PIN-u, niezależnego od tego do karty SIM;
- odcisk palca – weryfikacja zakupów w Google Play, dostęp do smartfona, autoryzacja transakcji w sklepach stacjonarnych przy użyciu Android Pay (nie działa w PL);
- lepsze Google Now – niestety nie wszystko jeszcze u nas działa, ale jest naprawdę świetnie. Po odblokowaniu smartfona i wypowiedzeniu frazy OK Google, wydaj polecenie asystentce Google, aby włączyła muzykę, pokazała aktualny kurs walut, obliczyła proste równanie matematyczne, zapisała coś w kalendarzu lub sprawdziła w jakich godzinach czynny jest Twój ulubiony sklep. Odpowiedzi zostaną nie tylko wyświetlone, ale też głosowo podyktowane. I wszystko w języku polskim, bez dotykania ekranu;
- Now On Tap – kontekstowa wyszukiwarka Google dostępna od ręki w aplikacjach. Dostałe(a)ś maila z zaproszeniem do restauracji? Jeden dłużej przytrzymany palec na ekranowym kółku i zobaczysz skojarzone z nią informacje, jak telefon, mapę dojazdu, opinie etc. Słuchasz muzyki? W ten sam sposób dowiesz się nowych rzeczy o ulubionym zespole lub kupisz bilety na jego koncert. W wysłanym mailu ktoś zawarł datę spotkania? Now On Tap zaproponuje zapisanie jej w kalendarzu. Minus? Póki co nie działa w Polsce, ale Google przygotował już polskojęzyczną wersję strony, z polskimi opisami przykładów, zatem liczę, że niebawem zawita to nad Wisłę;
- adekwatniejsze menu kontekstowe – świetne i bardzo przydatne, aczkolwiek banalnie proste rozwiązanie. Dostałe(a)ś maila z języku szwedzkim, francuskim, angielskim, niemieckim lub innym i nie znasz wszystkich słów? To nic – zaznacz treść, a następnie z wyświetlonego menu kontekstowego wybierz opcję Przetłumacz. W ten sam sposób można wyszukać konkretne frazy w Google lub udostępnić komuś treść. Tak – wszystko pod palcem.
- tryb uśpienia oraz czuwanie aplikacji – ten pierwszy tak zarządza energią, że nawet jeśli Twój Nexus się rozładuje, to zachowa tyle energii, aby rano włączyć budzik. Druga opcja na podstawie użycia, steruje pracą aplikacji tak, aby zaoszczędzić na baterii przy apkach, które mają spory apetyt energetyczny, a nie są używane nad wyraz często;
- linki skojarzone z aplikacjami – dostałe(a)ś w mailu link do materiału opublikowanego na Twitterze, Facebooku, Google Plus, czy w innym serwisie społecznościowym? Teraz po tapnięciu weń, Android umożliwi automatyczne otwieranie ich w dedykowanych do tego apkach, a nie np. w oknie przeglądarki;
- drukowanie dwustronne – nic dodać nic ująć – kiedy chcesz coś wydrukować ze smartfona, a ma więcej niż jedną stronę, bez obaw – możesz bezpośrednio z telefonu to uczynić i przy okazji przyłożyć się do dbania o środowisko;
- Google przywróci więcej – konfigurujesz nowego smartfona albo tablet i żal Ci, że sporo naustawiałe(a)ś w poprzednim urządzeniu, a teraz po przesiadce lub formatowaniu to utracisz i trzeba będzie wszystko wprowadzać od nowa? Spokojnie, poza przywracaniem konta, kontaktów i aplikacji, Google odtworzy też profile Nie przeszkadzać. Korzystam z tego, więc bardzo doceniam, tym bardziej, że co rusz używam innego smartfona, toteż łatwiej mi nie musieć wszystkiego ręcznie konfigurować za każdym razem;
- środowisko uruchomieniowe Androida ART – aplikacje działają szybciej i zużywają mniej zasobów z pamięci.
O nowych cechach systemu Android 6.0 Marshmallow pisałem TUTAJ, zatem chętnych odsyłam do tego miejsca. Oczywiście to nie wszystkie nowości systemowe, ale napisałem o tych, które na pewno będą Tobie przydatne w codziennej pracy, jeśli tylko zdecydujesz się na wybór smartfona z Androidem w wersji szóstej, w tym recenzowanego tutaj LG Nexusa 5X.
Sam interfejs systemu jest bardzo prosty, oparty wyglądem o architekturę Google Now Launchera. Sama asystentka głosowa jest dostępna instant, czyli tuż po odblokowaniu smartfona. Dzięki obsłudze języka polskiego, możesz naprawę niemal bezdotykowo obsługiwać swojego N5X. Lewy ekran kryje aplikację Google Now, która na bieżąco, na podstawie lokalizacji, układu nadajników sieci komórkowych oraz WiFi skanuje otoczenie i dostarcza Ci spersonalizowanych informacji. Jeśli wyjedziesz za granicę, to podpowie, jak w obcym języku się przywitać, pokaże wartość obowiązującej waluty w przeliczeniu na złotówki oraz wskaże ciekawe miejsca do zobaczenia w okolicy.
Kiedy jestem w Polsce, działa to tak samo, tyle że Google Now dodatkowo pokazuje mi informacje o tym, co jest czytane z wiadomości przez ludzi z okolicy, w której się aktualnie znajduję, ile czasu zajmie mi powrót do domu z biura, i gdzie przy okazji są korki etc. Wszystko jest tutaj czytelne, podzielone na segmenty z kartami, a dodatkowe można personalizować samemu. Świetne i poręczne rozwiązanie. Google Now można też wywołać w dowolnym momencie poprzez przeciągnięcie palcem z dołu ekranu (tego, gdzie jest kółeczko) ku górze.
Oprócz inteligentnej obsługi, Google wraz z czystym, stockowym Androidem 6.0 Marshmallow oferuje, zaraz po rozpakowaniu Nexusa 5X, całą masę preinstalowanych aplikacji ze swojego zaplecza. Znajdziesz się tutaj:
- Gmaila – aplikacja pocztowa;
- Kalendarz – nie tylko kalendarz, ale potrafi zapisywać również przypomnienia oraz integrować się z Gmailem, więc jeśli ktoś w mailu poda datę, termin i miejsce spotkania, to aplikacja sama potrafi przenieść to i zapisać w Kalendarzu właśnie. Nie musisz też podawać konkretnej daty i godziny realizacji przypomnienia. Jeśli Żona prosi, abyś kupił po pracy pieczywo w sklepie danej firmy, to Google na podstawie lokalizacji przypomni Ci, kiedy będziesz w obrębie sklepu, że masz tam do zrobienia sprawunki;
- Mapy – nawigacja samochodowa, piesza i w niektórych miastach Polski również komunikacji miejskiej (np. w Warszawie rozkład Metra); do tego oś czasu z miejscami, które odwiedzasz, informator o ciekawych lokalizacjach do odwiedzenia, sugestie jakie knajpy, muzea, księgarnie, piekarnie, kina znajdziesz w okolicy i wiele, wiele więcej;
- Google Plus – aplikacja społecznościowa od Google, pozwalająca jednoczyć się ludziom wokół kręgów zainteresowań i dzielić nimi we własnym gronie; innymi słowy – Facebook od Google;
- Chrome – przeglądarka internetowa zintegrowana z kontem Google, dzięki czemu możesz na różnych urządzeniach zarządzać historią wyszukiwań i przeglądań Internetu, a także hasłami i loginami do stron, na które często się logujesz;
- Keep – możliwość tworzenia głosowych, ręcznych, zdjęciowych i tekstowych notatek. Genialna aplikacja – jestem od niej uzależniony ;);
- YouTube – do oglądania ulubionych treści i kanałów wideo w Internecie;
- Wiadomości – agregator newsów z popularnych serwisów, podzielony tematycznie;
- Książki Play – aplikacja do kupowania oraz czytania ebooków, z wieloma przydatnymi funkcjami, możliwościami robienia notatek, przeszukiwania zasobów sieci, jeżeli treść czytanej książki wymaga uzupełnienia wiedzy, potrafiąca tłumaczyć wielojęzyczne frazy oraz czytać na głos. Jedną z ostatnich nowości jest inteligentny tryb dostosowywania temperatury kolorów do panujących warunków oświetleniowych, tak aby eliminować niebieskie światło mogące wieczorami utrudniać zasypianie;
- Kiosk Play – strony, serwisy, magazyny cyfrowe, blogi – w wersji elektronicznej, zaczytywane w magazynowej, czytelnej formie;
- Dysk – Chmura od Google, pozwalająca na bardzo bogate zarządzanie i udostępnianie plików, ich edycję oraz współdzielenie. Ogromne zasoby, gigantyczne możliwości;
- Arkusze, Dokumenty i Prezentacje – odpowiedź Google na Microsoft Office, ale w niezbyt imponującej formie. Niemniej – do prostej lub średniozaawansowanej edycji wystarczające;
- Zdjęcia – aplikacja do przeglądania i udostępniania zdjęć wykonanych aparatem. Potrafi tworzyć wewnątrz swojej struktury foldery i eksportować ich zawartość do Dysku Google, gdzie trzyma kopie zapasowe fotek i filmów. Ostatnie ulepszenia pozwalają przeszukiwać zasoby Zdjęć na podstawie słów kluczy. Jak to działa? Szukasz kadrów z wakacji w górach, a nie chce Ci się przewijać całego roku do dnia, kiedy zaczynałe(a)ś urlop, to wówczas wpisujesz w polu szukania frazę góry, potwierdzasz i już – aplikacja zasypuje Cię zdjęciami szczytów, które masz w swojej bazie; podobnie wyszukasz fotki swojego pupila wpisując odpowiednio kot lub pies etc. Działa całkiem nieźle, ale nie wszystko jeszcze rozpoznaje. Niemniej i tak sprawuje się to obiecująco. Inną funkcją jest fakultatywne autopoprawianie zdjęć i wzbogacanie ich o efekty specjalne (jak migotanie lampek i gwiazd etc.) oraz tworzenie filmików z tego, co masz w swojej bazie fotograficznej.
Jak widzisz – Google na starcie oddaje w Twoje ręce naprawdę sporo aplikacji, dzięki którym możesz zacząć przygodę ze swoim Nexusem 5X od LG. Oczywiście największy sens ich użycia jest wtedy, gdy pozwolisz na udostępnianie Google licznych danych gromadzonych przez Twojego smartfona.
APARAT
W LG Nexusie 5X aparat jest drugim po wydajności punktem, który wzbudza przeróżne kontrowersje. Jedni wychwalają, inni narzekają na jego możliwości. Jak jest naprawdę? Na moje oko: czwórka z minusem (stosując nomenklaturę szkolną) lub trójka z plusem… Sądzę, że LG zastosował dość przeciętny aparat główny, chociaż mamy tutaj do czynienia z matrycą z rodziny Exmor S. Nie uważam, aby była ona totalną katastrofą, nie uważam też, aby wybijała się wybitnie ponad przeciętną. Szczerze?
Solidna średnia półka. Bez ochów i bez achów, ale też bez zawodu. Niemniej jedna rzecz mnie strasznie denerwowała. Pomimo zastosowania w nim laserowego autofocusu, wykonanie zdjęcia jakiemuś przedmiotowi z dużego bliska było właściwie niemożliwe, co dawało się szczególnie znać przy kiepskim oświetleniu. Trzeba było zachować kilka centymetrów odległości, co fanom zdjęć typu makro, zupełnie się nie spodoba.
Aparat tylny w LG Nexusie 5X to:
- ilość efektywnych pikseli – 12.35 Mpx,
- przysłona – f/2.0,
- wielkość pojedynczego piksela matrycy – 1.55 μm (mikrona) × 1.55 μm (mikrona),
- rozmiar przetwornika – 7.81 mm (1/2.3 cala),
- współczynnik oddawania barw (Colour Rendering Index) – CRI 90,
- doświetlenie – podwójna lampa LED o szerokim widmie,
- autofokus – laserowy,
- wideo – nagrywanie filmów w 4K (30 kl./s), Full HD 1080p, wideo w zwolnionym tempie (slow motion videos) 120 fps.
Aparat przedni w LG Nexusie 5X to:
- ilość efektywnych pikseli: 5 Mpx,
- przysłona – f/2.0,
- wielkość pojedynczego piksela matrycy – 1,4 µm (mikrona).
Niestety, ale zdjęcia nie wychodzą też najjaśniej. Jest to dość zadziwiające, bowiem współczynnik odwzorowania barw jest na wysokim poziomie CRI 90, a to oznacza, że szczególnie w dzień nie powinno być z tym problemów. Co więcej – sporo światła wpada też przez poszczególne piksele, które mają tutaj duży rozmiar – 1.55 mikrona. To się oczywiście przekłada na niezłe zdjęcia w złych warunkach oświetleniowych, ale kiedy te są przyzwoite, to kolorystyka jest mimo wszystko dość ciemna.
Ładnie wychodzą za to – pomimo tej ciemni – zdjęcia wykonane w trybie automatycznym. Jeśli włączysz na stałe tryb HDR+, to okaże się, że można wyciągnąć na tym aparacie rzeczywiście fajne ujęcia, tyle tylko, że nie polecam fotografować pod światło. Ewidentnie sensor nie radzi sobie z dużą jasnością, przez co niebo potrafi wychodzić przepalone. Pytanie, które krąży mi po głowie brzmi – mamy do czynienia z fajnym aparatem i słabym softem, czy odwrotnie – jest on słaby, więc i apka niczego nie uratuje? Najlepiej byłoby się odnieść do innego produktu z tą matryca, ale niestety nie znalazłem niczego.
Moja finalna opinia o aparacie w LG Nexusie 5X jest dość stonowania. Aparat nie włącza się w mgnieniu oka, a fotki pstrykane w trybie HDR+ potrafią się długo zapisywać, łącznie z tym, że blokuje to wykonywanie kolejnych ujęć, dopóki kadr jest przetwarzany, co można podejrzeć na pasku powiadomień lub w podglądzie zdjęcia w galerii zdjęć. Nie jest to tylko przypadłość LG Nexusa 5X – poprzednie Nexusy z tym trybem zachowywały się tak samo, co jest największą wadą stosowanych w nich aparatów.
Na osobne słowo (nie)zasługuje sama aplikacja fotograficzna, która jest tak boleśnie uproszczona, że żaden amator fotografii nie znajdzie tutaj absolutnie niczego, co uprzyjemniłoby mu robienie zdjęć. Wygląd menu oraz funkcje są znane z kolejnych Nexusów od lat, zatem nie ma tutaj mowy o znaczącej zmianie poza kosmetyką w rozkładzie ikon i ich wyglądzie. Co ciekawe – Google umożliwia szybkie uruchomienie aparatu poprzez dwukrotne naciśnięcie na dowolnym ekranie (podświetlonym lub nie) przycisku włączania, a po wykonaniu fotki można ją od razu podejrzeć w magazynie Zdjęć.
Co do przedniej kamerki, nie mam zbyt wielu zastrzeżeń – pod warunkiem, że używa się jej w dzień. Wieczorne kadry wychodzą kiepsko, jest w nich dużo ziarna i – niestety – rozmyć. Miłym zaskoczeniem jest dla mnie, że frontowy aparat obsługuje fotografowanie w trybie HDR+, co jest raczej niespotykane. Może tylko jedno – szkoda, że selfie w pełnej rozdzielczości 5 Mpx wykonywane jest w układzie 4:3. Z tego powodu nie zmieścisz na jednym ujęciu zbyt wielu znajomych. Rozczarowuje to tym bardziej, że układ 16:9 jest również dostępny, ale wtedy maksymalna rozdzielczość wykonywanego zdjęcia to 2,1 Mpx…, czyli w jakości o ponad połowę niższej niż natywna… Może nie miałbym do tego aż takich pretensji, gdyby Nexus 5X nie tak drogo wyceniany, tylko kosztował 1300zł, bo w obecnym progu kwotowym jest to nie do przyjęcia.
Wszystkie poniższe zdjęcia w oryginalnych rozmiarach przejrzysz na naszym koncie w serwisie Flickr!
BATERIA I TEMPERATURA
LG Nexus 5X jest smartfonem, który się nie grzeje. Temperatura wzrasta, kiedy dłużej grasz lub kręcisz filmy w 4K, ale to akurat dość normalne zachowanie. Niemniej nie ma tutaj sytuacji nadmiernego przegrzewania się urządzenia, na co niestety cierpią telefony z czołowymi Snapdragonami. Cieszy mnie to bardzo, bo stawało się to w innych prominentnych smartonach już coraz bardziej nieznośne i obniżało komfort pracy. Tutaj jest właściwie bezproblemowo.
Co do baterii, to mam bardzo mieszane uczucia. Pomimo, że w LG Nexusie 5X jest ogniwo o pojemności 2700 mAh, to jego wydajność jest mniej więcej na takim samym poziomie, jak w poprzednim LG Nexusie 5. Dziwi mnie to z kilku przyczyn. Po pierwsze – przejrzałem inne recenzje i tam czas pracy ekranu wynosił 4h i więcej. U mnie maksymalnie 2,5h w trybie mieszanym, przy maksymalnym rozjaśnieniu na poziomie 50 proc. Po drugie Nexus 5X pracuje z Marshmallowem, czyli pierwszym Androidem, w którym Google na serio podszedł do zarządzania energią i system rzeczywiście potrafi ograniczać aplikacje działające w tle pod kątem zużycia energii. No, ale skoro tak, to gdzie tutaj ta oszczędność?
Jeśli nie używałem Nexusa, to ubytek baterii był rzeczywiście znikomy – a więc zalety Androida 6.0 Marshmallow jednak są widoczne. Kiedy już zaczynała się zabawa, stopień znikających procentów był bardzo odczuwalny. Finalnie nie jestem zadowolony z akumulatora, ale sądzę, że musisz sam zdecydować, czy używasz tak intensywnie smartfona, jak ja, aby to jedno ładowanie miało dla Ciebie aż takie znaczenie. Reasumując – wychodzi z tego jeden roboczy dzień, bez słodzenia, że coś zostanie na rano. Nie, nie zostanie.
Kolejna rzecz, to samo ładowanie. Port USB typu C umożliwia w kilka minut podładowanie N5X do takiego poziomu, aby mógł jeszcze kilka godzin pociągnąć. Smartfon wyposażony jest również w opcję szybkiego ładowania, ale ja muszę przyznać uczciwie, że wcale tego nie odczułem. Nexus 5X od LG ładował się z poziomu 3 proc. do 100 proc. ponad 2h. Gdzie tutaj to szybkie ładowanie? Poza tym – co dla mnie jest totalnie zadziwiające i spotkałem się z tym po raz pierwszy w historii moich przygód z technologiami mobilnymi – Nexus 5X pomimo poprawnie działającego ładowania i jednoczesnego używania na podświetlonym poniżej połowy ekranie, nie był w stanie zwiększać przyrostu energii. Widziałem cały czas, że telefon jest ładowany, ale instalowanie iluś rzeczy na raz sprawiało, że procentów ubywało… Mam nadzieję, że to tylko mnie spotkało i winny jest mój model, ale byłem tym strasznie rozczarowany.
PODSUMOWANIE
LG Nexus 5X (LGH791) to smartfon, który zdecydowanie nie zasłużył na krytykę, która go spotkała. To dobry smartfon, szybki i wydajny, ale też nie zaskakujący fajerwerkami. Sądzę, że najlepiej porównywać go w zestawieniu z innymi Nexusami, bo tutaj do głosu nie dochodzą rozmaite wersje nakładek, ficzery fotograficzne, czy inne punkty wykorzystywane w promowaniu urządzeń z wyższej półki i kosztujące też trochę więcej.
Nieporozumieniem jest zestawianie go z innymi smartfonami oznaczonymi, jako flagowce. LG Nexus 5X jest przede wszystkim Nexusem, a to oznacza, że jego przeznaczenie jest całkowicie inne, aniżeli wygłaskanych telefonów dla większości klientów indywidualnych. Ten produkt nie tyle ma się podobać (chociaż wykonany mógłby być lepiej), co pokazywać liczne zalety płynące z używania systemu Android w takiej postaci, w jakiej został zaprojektowany i wypuszczony przez Google.
Ja cenię Nexusy za ich elastyczne podejście do modyfikowania oprogramowania, lekki interfejs systemowy, niemal natychmiastowe aktualizacje, które mogę wprowadzać sam, jeśli nie chcę czekać na komunikat, że zostały właśnie pobrane. Dodatkowo sam OS działa właściwie bezawaryjnie, daje płynniejszy niż zmodyfikowany przez LG, Asusa, czy Samsunga dostęp do funkcji związanych z Google Now i pomimo wszystko, każdy Nexus ma w mojej opinii charakter produktu inżynieryjnego. Kierowany jest do praktyków stawiających ładne wykonanie na drugim planie – rozumiejących, że nie ono gra tutaj pierwsze skrzypce.
Niemniej z powodu wypuszczenia dwóch Nexusów, pojawił się problem, który dobrze pokazuje, w jakiej sytuacji są dzisiaj te smartfony. Bo jeśli nie są telefonami dla konsumentów, to co w takim razie robią w ofertach operatorskich? Jeśli nie mają konkurować z flagowcami, to jak to możliwe, że przy tylu defektach lub brakach kosztują tyle, co one? Mimo, że nie są brzydkie, to jednak nie zdradzają aspiracji do wyznaczania wzorniczych trendów, a zatem skąd ta dychotomia w tym względzie pomiędzy Nexusem 5X od LG i Nexusem 6P od Huawei?
Problemem jest też niewłaściwie skodyfikowany przekaz marketingowy, bowiem Nexusy nie posiadają jasno sprofilowanej linii komunikacyjnej. Co więcej – za każdym razem produkuje je i dostarcza na rynek inny producent, a to sprawia, że nie mają nawet kontynuowanej jednej wzorniczej, czy funkcjonalnej linii. Jeśli jakiś Nexus w poprzedniej odsłonie posiadał jakąś opcję, obecny może być tego pozbawionym. I tak też jest z N5X, bo chociażby Nexus 6 od Motoroli z 2014 roku otrzymał ekran 2K oraz ładowanie indukcyjne, a tych rzeczy próżno szukać w bohaterze niniejszego wpisu. To samo tyczy się wielkości pamięci na pliki oraz RAM-u.
Reasumując – LG Nexus 5X gdyby pojawił się dwa lata temu, czyli w czasie, kiedy tryumfy święcił jego poprzednik, a więc klasyczny N5, byłby przyjęty bardzo ciepło, wnosiłby bowiem wszystko to, co Nexus 5 – plus dodawał od siebie kilka nowych rozwiązań, jak chociażby czytnik linii papilarnych czy USB typu C. Ale tak się nie stało. Jeśli mam być szczerym – moim zdaniem N5X to taki nieco podrasowany klasyczny N5. Nie zmienia to jednak faktu, że jednak Nexus. Że zasługuje na to miano, i że pozwala na to wszystko, co Nexusom jest właściwe.
Pytanie jednak, czy Ty takiego smartfona potrzebujesz? Czy lubisz czysty system, świeże aktualizacje, Google Now, rozmawianie ze smartfonem, majstrować przy systemie operacyjnym, a nie przykładasz takiej wagi do wyglądu, baterii oraz zdjęć? Jeśli tak – bardzo proszę – to smartfon dla Ciebie.
Ale jeśli liczysz na coś zupełnie innego, to nie łudź się, że Nexus 5X spełni Twoje oczekiwania. Nie jest to flagowiec, nigdy nim nie był, ale możliwe, że jeden z jego następców nim będzie. Natomiast możesz być pewny/pewna płynnej i szybkiej pracy, możliwie aktualnej wersji systemu (w czasie testów otrzymałem paczkę z łatkami bezpieczeństwa) i sporej elastyczności platformy. Nexusy to smartfony do całkowitego spersonalizowania pod swoje wymagania. Jeśli lubisz dłubać, ten produkt spełni się w Twoich rękach. A Ty z nim. Ale nie porównuj go do konkurencji, bo ona zakłada zupełnie inny model sprzedażowo-dystrybucyjny, wpisujący się w spełnianie całkowicie innych oczekiwań, bazujący na dostarczaniu produktów wszystkomających, a nie wymagających.