SŁOWEM WSTĘPU
Kiedy byłem dzieckiem, bardzo lubiłem czytać Księgę Dżungli Kiplinga. Moją ulubioną postacią była pantera Baghera. Dostojna, spokojna, ale też waleczna, szybka i zwinna. Kiedy biorę do ręki nowy tablet lub smartfon, zdarza się, że przychodzą mi na myśl skojarzenia z różnymi motywami lub postaciami literackimi. I tak właśnie jest tym razem, kiedy mam do czynienia z LG Nexusem 5. Ten smatfon kojarzy mi się z Bagherą w kilku miejscach. Po pierwsze dlatego, że jest czarny, głęboko czarny. Bardzo mi się to w nim podoba. Po drugie dlatego, że doszedłem do wniosku, że to jeden z najlepiej wyglądających Nexusów, chociaż prym u mnie wciąż wiedzie zakrzywiona stylistyka Galaxy Nexusa. Po trzecie jest bardzo szybki. Po czwarte ma w sobie ten spokój Baghery, który w nim bardzo cenię, bo to jednocześnie spokój właściciela Nexusa.
A nowy Nexus jest bardzo drapieżny i mam wrażenie, że do tego równie męski. Jest coś w charakterze tego smartfona, czego brakuje innym modelom na rynku, a co sprawia że kiedy już go mam przy sobie, to mam zarazem tą pewność, że mnie w kluczowych momentach nie zawiedzie. Nie ma jednak róży bez kolców i mimo, że muszę od razu przyznać, że to smartfon wybitny, to jednak z kilkoma istotnymi wadami, które ten stabilny wizerunek – niestety – dekonstruują. Po kilku tygodniach testów wiem też, że to nie jest urządzenie dla wszystkich. Mam nadzieję, że uda mi się tutaj pokazać zasadnicze cechy LG Nexusa 5, bo resztę musicie już odkryć w nim sami.
PRZECZYTAJ TEŻ NASZE RECENZJE INNYCH SMARTFONÓW LG:
– LG G FLEX
– LG G2
– PORÓWNANIE LG NEXUS 5 vs LG G2
WYGLĄD
LG Nexus 5 jest świetnie wykonanym smartfonem. Zachwyca jego bryła, nacisk położony na minimalizm, grubość (8,59mm) czy wagę (130g). Wszystkie elementy są w nim świetnie ze sobą spasowane. Na początku nie robiło na mnie wrażenia wzornictwo, ale po kilku dniach doceniłem pracę wykonaną przez projektantów LG. Tym razem zacznę opis wrażeń wizualnych od tyłu Nexusa 5, bo naprawdę zasługuje na uznanie. Wykonano go z poliwęglanu, toteż jest miły w dotyku i miękki, dzięki czemu trzyma się smartfona w dłoni bajecznie dobrze i przyjemnie. Ranty są zresztą odpowiednio wyprofilowane, zatem nie czuć żadnego dyskomfortu nawet kiedy zamkniemy go mocno w głoni. Wzdłuż plecków, na środku widnieje estetycznie wytłoczone logo Nexus, a pod nim logotyp producenta. Na odwrocie znajduje się również moduł NFC oraz antena GPS. Oprócz tego widnieje charakterystyczne, duże oko aparatu, pod którym zlokalizowano LED-ową lampę błyskową. I zasadniczo umieszczenie aparatu jest największą wadą tyłu Nexusa 5. Wystaje on poza obudowę, co niesie za sobą ryzyko porysowania chroniącego go szkła. Wprawdzie zadbano, by otoczone ono było minimalnym rantem, ale za każdym razem odkładając smartfona w dowolne miejsce muszę myśleć, czy mam go na czym położyć, aby nie zarysować oka aparatu. Najczęściej ląduje więc na miękkiej ściereczce z mikrofibry, którą często mam ze sobą lub korkowej podkładce.
Przód LG Nexusa 5 to również bardzo wysoki poziom. Po pierwsze na froncie znalazło się szkło Gorilla Glass 3, które chroni go przed zarysowaniami. Pod nim jest świetny, jasny ekran o przekątnej 4,95 cala. Cała bryła jest zresztą dość kanciasta, ale zręcznie wyprofilowana, dlatego wyraźnie oddziela się od długich, prostych boków, linia górnej i dolnej części smartfona, która jest łukowata. Robi to bardzo przyjemne wrażenie i zarazem pozwala zachować nutę skojarzeń stylistycznych wiążących ze sobą całą linię Nexus. Ponad ekranem umieszczono oczywiście głośnik, który inaczej, niż w smartfonach konkurencji, jest okrągły i wpuszczony w obudowę, a przykrywa go stylowa czarna siateczka. Wygląda to obłędnie, wyjątkowo i charakterystycznie.
W zależności od edycji kolorystycznej Nexusa 5, siateczka oddzielająca głośnik od naszego ucha jest czerwona, czarna lub biała. Tutaj muszę zaznaczyć, że o ile jest to bardzo oryginalne rozwiązanie, to ma też swoje wady, bowiem jeśli nie przyłożycie równo z uchem głośnika, to nie będziecie słyszeć rozmówcy. Szczególnie dawało mi się to w znaki, kiedy rozmawiałem przyciskając Nexusa ramieniem mając zajęte ręce, a że robię tak dość często, okazało się to dość uporczywe. Sama jakoś rozmów pozostawała na bardzo dobrym poziomie. Ponadto znalazł się po dwóch skrajnych bokach od głośnika: przedni aparat oraz czujnik światła. Dół wolny jest od czegokolwiek, brak oczywiście fizycznych przycisków.
Co ciekawe – zastosowanie ciemnej barwy wyszło Nexusowi 5 na dobre. Smartfon jest czarny, jak smoła, a głębię tego koloru widać również na odwrocie urządzenia, pomimo matowych plecków, które nieco go wyszarzają. W każdym razie ostatnie tak dobre skojarzenia miałem przy okazji testów smartfonów z serii Xperia Z, które również charakteryzują się bardzo dobrym wykonaniem, ale to już inne materiały i inne wzornictwo. Nexus 5 występuje oprócz tego jeszcze w kolorze białym, a przed Walentynkami ukazała się wersja czerwona.
Na szczycie LG Nexusa 5 znalazło się gniazdo słuchawkowe 3,5mm oraz mikrofon. Po drugiej stronie – na spodzie – zlokalizowano oczywiście port microUSB, a pomiędzy nim dwa grille, gdzie tylko pod lewym ukryty jest głośnik. Wygląda to bardzo dobrze i przywodzi skojarzenie z ostatnimi iPhone’ami.
Prawy bok wyposażono w przycisk włączania i wyłączania urządzenia, poniżej którego znalazło się wejście na kartę micro-SIM, do której dostaniemy się używając dedykowanego kluczyka lub zszywacza. Po drugiej stronie jest regulacja głośności. To jedyne fizyczne przyciski, które również zasługują na uwagę. Wykonane są z ceramiki, a do tego świetnie, dość agresywnie wyczuwalne, ponieważ pomimo spiłowania rantów, wyróżniają się swoją twardością. W codziennym użytku nie ma to żadnego znaczenia, ale zwróciłem uwagę, że kontrastuje to z miękkim skokiem podczas ich używania. Całość oceniam oczywiście bardzo dobrze, z jedną uwagą.
Myślę, że gdybym był malkontentem, to smartfon byłby już w serwisie. Otóż przycisk włączania łapie minimalny luz. Od razu po wyjęciu smartfona z pudełka, włączeniu i skonfigurowaniu zauważyłem, że niestety delikatnie się, mimowolnie przesuwa, stukając przy tym cicho. Podejrzewam, że to tylko wada mojego modelu, ale potrafi to wyprowadzić z dobrego humoru wrażliwszych nabywców. Ja też przez moment byłem zawiedziony.
Niemniej uważam całościowe wykonanie LG Nexusa 5 za bardzo dobre i stojące na wysokim poziomie, zarówno ze względu na użyte materiały, jak i zaprojektowanie całego urządzenia. Pomimo, że to właściwie 5-calowa bryła, trzyma się go w dłoni bardzo pewnie, do tego równie przyjemnie i niezwykle stabilnie. Cała konstrukcja jest minimalistyczna i zachowawcza, przywodzi skojarzenia z czymś profesjonalnym, ale zarazem eksperckim, dlatego nie pozbyłem się wrażenia, że Nexus 5 przypomina mi zdecydowanie urządzenie fabryczne, które ma po prostu działać, chociaż przy tej okazji również świetnie wyglądać.
EKRAN
Mimo swojej niskiej ceny, LG Nexus 5 jest nie tylko świetnie wykonany, ale również wyposażony. Przedni panel, to bardzo dobry ekran IPS o przekątnej 4,95 cala, który wyświetla obraz w rozdzielczości Full HD 1920×1080 pikseli i charakteryzuje się świetnymi kątami widzenia. Ponadto taka rozdzielczość daje nam zagęszczenie pikseli na poziomie 445 ppi, przez co, to co widzimy, po prostu wygląda! Wszystkie barwy są bardzo dobrze odwzorowane, a przy tym żywe i naturalne. W Galaxy Nexusie miałem do czynienia z AMOLED-em wykonanym w technologii PenTile, przez co po kilku miesiącach obraz stał się wypalony, a jego jasność pozostawiała wiele do życzenia. Przesiadka na zwykły ekran LCD w tym przypadku okazała się dla mnie zbawienna, bo panel nowego Nexusa warto docenić nie tylko za jego jakość, ale i jasność, a ta stoi na niesamowitym poziomie. Nawet w jasne, słoneczne dni, w takim mocnym słońcu, jak mieliśmy przez ostatnie kilka dni, Nexus 5 wyświetla czytelny, ostry obraz. Nie ma najmniejszego problemu z nawigowaniem w takich warunkach z mapami, czytaniem przychodzących wiadomości e-mail czy przeglądaniem Internetu. Tak, jestem poziomem jasności bardzo zachwycony, bo często jestem w ruchu, poza biurem, i bardzo cenię takie praktyczne rozwiązania.
Ponadto przyjemnie czyta się na nim e-booki, porusza po stronach internetowych, a sam panel jest bardzo wrażliwy na dotyk, zatem korzystanie z niego nawet w cienkich rękawiczkach (typu palcówki) nie nastręcza żadnych kłopotów. Dużą zaletą jest również to, że ekran nie palcuje się póki co zanadto, co w innych urządzeniach utrudnia nie tylko czytanie, ale jest też nieprzyjemne pod względem estetycznym. Tutaj tego nie ma. Oprócz tego trzeba zwrócić uwagę, że po raz pierwszy system Android wykorzystuje pełne 4,95 cala na wyświetlanie obrazu, bowiem ekranowe przyciski, jak i górna belka nie potrzebują już osobnych pasków, do pokazywania godziny czy swoich aktywności. Niemniej, nie jest to dobrodziejstwo działające we wszystkich aplikacjach, ale w wielu już tak, dzięki czemu mamy realnie więcej miejsca na konsumpcję treści.
WYDAJNOŚĆ
LG Nexus 5 to wybitny smartfon jeśli chodzi o współgranie ze sobą hardware’u oraz systemu, który działa tak płynnie, jak tylko potraficie sobie to wyobrazić. W mojej opinii – ten Nexus to iPhone wśród Androidów. Ale świetna praca systemu to jedno, a wydajność poszczególnych aplikacji to drugie. Żeby więc zagwarantować nam jak najlepsze wrażenia, Google z LG wyposażyli Nexusa 5 w 4-rdzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 800, który pracuje z zegarem 2,26 GHz i grafiką Adreno 330. Nie zabrakło wydajnej 2 GB pamięci RAM, LTE, NFC, jest też Bluetooth 4.0. Na dane przeznaczono w zależności od wersji 16 lub 32 GB pamięci.
Zadbano również o wyposażenie Nexusa 5 we wszystkie najważniejsze sensory. Mamy zatem żyroskop, akcelerometr, kompas, czujnik zbliżeniowy i światła, ciśnieniomierz oraz GPS. Port microUSB otrzymał także wsparcie dla technologii SlimPort, dzięki czemu podłączycie Nexusa 5 do telewizorów i monitorów. Ponadto naładujecie go bezprzewodowo, jeśli posiadacie specjalną podkładkę.
Wszystko to sprawia, że korzysta się z najnowszego LG Nexusa 5 bardzo dobrze i przyjemnie. Jeśli jesteście zapalonymi graczami, to bez obaw przeprowadzicie na nim pasjonujące rozgrywki. Uwielbiacie czytać e-booki i kiedy nie macie pod ręką czytnika lub tabletu chcecie mieć możliwość komfortowego spędzania czasu z ulubioną książką? Otóż bardzo proszę, niemal 5-calowy ekran, z bardzo wysokim ppi i odpowiednią jasnością, zapewnią Wam godziny przyjemnej lektury. Wszystkie komendy wykonywane są natychmiast, brak jakichkolwiek spowolnień, zapomnicie, że istnieje pojęcie lagowania. Bez względu na to, czy pisałem na nim bloga, zarządzałem sieciami społecznościowymi, pstrykałem zdjęcia, grałem czy zwyczajnie leniłem się przeglądając sieć, Nexus 5 ani razu mnie nie zawiódł.
SYSTEM, APLIKACJE I MULTIMEDIA
LG Nexus 5 pracuje na Androidzie KitKat 4.4.2. W TYM MIEJSCU zebrałem wszystkie najważniejsze cechy nowego systemu. Tutaj wymienię je tylko z grubsza. Po pierwsze otrzymaliśmy nowy, przyjemny wygląd, więcej tapet, zmienił się sposób umieszczania na ekranie widgetów, a po wejściu do menu w tle widzimy podgląd tapety z pulpitu (rozwiązanie znane chociażby z modyfikacji Samsunga). Tapeta rozciągnęła się również na przyciski ekranowe oraz pod górną belkę z zegarem. Ponadto zniknęły dodatkowe pulpity z lewej strony ekranu, do tej pory wysuwane palcem. Teraz ukryto tam Google Now. Nie przeszkadza mi to, ale nie wszystkim też to pasuje. De facto tracimy jeden podręczny pulpit na rzecz innego rozwiązania, z którego przynajmniej na terenie Polski nie zrobimy jeszcze zbyt wiele użytku.
Oprócz tego większe są też ikony, zatem zamiast szeregu pięciu skrótów do aplikacji w jednym rzędzie, teraz są tylko cztery, co całkowicie zdekomponowało mi dotychczasowy układ na pulpitach, gdzie trzymałem najpotrzebniejsze i najczęściej używane aplikacje. Sam system otrzymał też nową kolorystykę. Do tej pory przeważała czarno-niebiesko-czerwona. Teraz zdecydowanie dominują szare odcienie. Są to jednak takie zmiany, które mi w większości – jeśli chodzi o wygląd – zasadniczo nie przeszkadzają, a nawet poprawiają komfort pracy.
KitKat 4.4 zyskał też nowe funkcje systemowe. Właściwie można Nexusa obsługiwać prawie bezdotykowo. Wystarczy na odblokowanym pulpicie wypowiedzieć frazę OK Google i poprosić smartfona o wykonanie połączenia do konkretnej osoby z książki telefonicznej lub wysłanie do niej wiadomości SMS. W ten sam sposób poprosicie Google o wytyczenie trasy dojazdowej pod wskazany adres lub uruchomicie YouTube’a, czy też skorzystacie zwyczajnie z wyszukiwarki dyktując, jakich informacji szukacie. Zasadniczy minus tego rozwiązania jest taki, że nie uda Wam się skorzystać z tych dobrodziejstw, jeśli urządzenie nie pracuje z ustawionym systemowo językiem angielskim. Domyślnie mój Nexus ma włączony właśnie ten język, zatem używa się tych funkcji bardzo dobrze. Już nie mogę się doczekać, kiedy otrzymają wsparcie dla naszej rodzimej mowy.
Z kolejnych nowości – dobrze obsługuje się wiele aplikacji, które służą do: słuchania muzyki, czytania książek, grania czy oglądania filmów. Górny i dolny pasek z zegarem i przyciskami ekranowymi ukrywają się, ale zawsze można je jednym pociągnięciem palca przywołać. Bardzo dobre rozwiązanie, które znowu oddaje nam do dyspozycji pełen ekran.
Zmieniono też aplikację telefonu. Jeśli często rozmawiacie z określonymi osobami, teraz po wejściu do książki telefonicznej, to właśnie one będą się wyświetlały w pierwszej kolejności. Inny bardzo przydatny dodatek, to rozpoznawanie, kto lub jaka instytucja kryje się pod nieznanym numerem. Funkcja ta, to w pewnym sensie koniec z telefonicznymi, niechcianymi ofertami marketingowymi, których sobie nie życzycie, pod warunkiem oczywiście, że daną firmę Google znalazł w sieci. Teraz w wielu przypadkach możecie się dowiedzieć, kto do Was dzwoni, mimo że nie posiadacie kontaktu w książce. Usługa wciąż się rozwija i to dopiero raczkujący pomysł, ale miałem już sytuacje, że się to przydało.
Inną nowością jest integracja z Google Hangouts wiadomości SMS, rozwiązanie wg mnie wymagające jeszcze dopracowania, ale zasadniczo będące bardzo dobrym posunięciem, za którym czekałem. Wiem jednak, że nie wszystkim się to podoba. Pojawiło się również wiele innych nowości, tak jak możliwość druku na dowolnej drukarce, która działa w Chmurze (usługa Google Cloud Print), w pakiecie biurowym QuickOffice wprowadzono możliwość edytowania i zapisywania plików na Dysku Google, moduł NFC został wzbogacony o funkcje umożliwiające płacenie zbliżeniowe, pojawiło się wsparcie dla podczerwieni, zatem smartfona można zamienić w pilota do sprzętu RTV. Jest jeszcze kilka innych usprawnień, ale to te są z grubsza najistotniejsze i wyraźnie rzucają się w oczy w zestawieniu z poprzednimi edycjami Androida.
Oczywiście, jeśli korzystaliście z innych smartfonów, np. od Samsunga, to dobrze wiecie, że jego nakładka TouchWiz jest wyposażona w możliwości obsługi np. podczerwieni. Podobnie zmieniając tapetę, smartfony kolejnych producentów pozwalają podejrzeć ją na ekranie, zanim ją zastosujecie, a takie usprawnienie trafia dopiero do Androida KitKat 4.4, niemniej są to istotne zmiany, bowiem system wychodzi naprzeciw oczekiwaniom konkretnych dostawców sprzętu.
Ale nowy Android to również spora zmiana względem jego wcześniejszych wersji pod kilkoma innymi względami. Jak już zauważyliście, jest on bardziej przyjazny zwykłym użytkownikom pod względem personalizacji. Ładniej i efektowniej wygląda od poprzednich edycji, chociaż wciąż mamy tą samą prostotę i swego rodzaju kolorystyczną jałowość. Niemniej widać, że Google robi ze swojego Nexusa 5 zdecydowanie bardziej konsumencki produkt, aniżeli tylko ten dedykowany deweloperom i geekom. Jest to zauważalne chociażby pod względem rosnącej liczby kolejnych aplikacji, które w standardzie otrzymujemy od giganta z Mountain View, a także po rozwoju usług, jak chociażby Google Plus, które mocno integrują się ze sobą oraz naszym smartfonem. Jeśli np. zaczniecie robić kopie zapasowe zdjęć na Dysku Google, to szybko przekonacie się, że te zostaną poddane ulepszeniom, które podkręcą ich jakość, pojawią się dodatkowe efekty, jak np. animowany, padający śnieg przy sfotografowanych ośnieżonych przedmiotach lub przestrzeniach, a nawet zmontowane ze zdjęć i materiałów wideo krótkie filmiki z podkładem muzycznym, idealne jako sympatyczne pamiątki. Takich rozwiązań jest znacznie więcej, ale służą one właśnie mocniejszej integracji z usługami Google, które są ze sobą powiązane w ramach określonego konta.
Nie mogę nie wspomnieć przy tej okazji o najważniejszej rzeczy, o której łatwo zapomnieć w dywagacjach na temat KitKata. Otóż system ten jest bardzo, ale to bardzo stabilny. Czegokolwiek byście na nim nie robili, wszystko wypada dosłownie wyśmienicie. Jestem pod tak wielkim wrażeniem, że po raz pierwszy mając do czynienia z Androidem pomyślałem, że tak – system ten działa dosłownie tak płynnie i bezawaryjne, jak iOS czy Windows Phone. Co więcej – nie zdarzyło mi się, abym musiał go z powodu jakichkolwiek błędów resetować. Jedyną rzeczą, która w tym względzie rzuciła mi się w oczy, to taka, że przy ciągłej, kilkudniowej pracy bez wyłączania i ponownego włączania odczuwalnie spadała wydajność baterii. W tym czasie jednak nie zamykałem żadnych aplikacji, a na Nexusie robiłem dosłownie wszystko.
Podsumowując tą część – nowy system otrzymuje odświeżony wygląd, co przeciętnemu użytkownikowi uczyni go bardziej przyjaznym. Ale w ogólnym rozrachunku jest on bardzo wydajny, bezawaryjny i do tego niezwykle szybki. Jeśli potwierdzi się, że podobnie może pracować na zdecydowanie słabszych smartfonach (wg Google ma bezproblemowo działać na urządzeniach z 512 MB pamięci RAM), to trzeba będzie uznać go za jedną z najlepszych edycji Androida. Nie tylko dlatego, że jest to najnowszy system, ale także dlatego, że dokładnie wpisuje się w to, czego od niego oczekujemy.
APARAT
Przeszedłem do punku, który najdelikatniej ujmując jest dość drażliwy. Z dwóch największych słabości LG Nexusa 5 ta jest pierwszą. Już przy okazji Nexusa 4 wiele osób narzekało na aparat w tym smartfonie, a szczególnie na uporczywy problem z łapaniem ostrości. Ot – chcecie szybko strzelić fotkę, liczą się dosłownie sekundy, wyciągacie z kieszeni Nexusa, włączacie aparat, ten dosłownie natychmiast się aktywuje i nagle… Wasze ujęcie ucieka Wam sprzed nosa, bo smartfon wciąż próbuje ustawić ostrość. Niestety – pomimo, że w Nexusie 5 te sytuacje zdarzają się o wiele rzadziej, to trzeba to jasno podkreślić – są dość częste i denerwujące. O ile w dzień nie ma z tym jeszcze aż takiego problemu, o tyle słabsze światło lub noc sprawiają, że wykonanie czytelnej fotografii robi się bardzo trudne.
Sam sensor nie jest najgorszy. Tylny aparat wyposażono w 8-Mpx matrycę z optyczną stabilizacją obrazu (OIS – ang. Optical Image Stabilizer), która działa bardzo dobrze, chociaż nie ma co liczyć na cuda, jeśli mocniej będą Wam drżeć dłonie przy fotografowaniu. Natomiast dobrze, że jest, bo różnicę w porównaniu z innymi smartfonami widać od razu. Oprócz tego aparat wzbogacono o funkcję HDR+, dzięki której fotografowany obiekt powstaje z kilku ujęć od najmniej doświetlonych po prześwietlone, przez co pozwala uwiecznić sceny wykonywane np. pod światło w ciemnych pomieszczeniach.
Jednak problem z ostrością trudno przemilczeć, aczkolwiek muszę oddać Nexusowi 5, że w jasny, słoneczny dzień lub kiedy już tą ostrość w końcu złapie, robi naprawdę solidne, ostre i bardzo dobre zdjęcia. Zresztą możecie zobaczyć efekty poniżej (kliknięcie powiększy je do pełnej rozdzielczości).
Rozumiem, że skoro Nexus jest tani, to nie może dostać wszystkich podzespołów z półki premium. Niemniej taka sytuacja, jaka jest z ostrością nie powinna mieć miejsca, bo problem występuje zdecydowanie za często. Zatem jeśli szukacie fotograficznego smartfona, to powinniście sięgnąć co najmniej po Samsunga Galaxy S4 Zoom.
Inna sprawa, że sama aplikacja aparatu też wymagałaby wprowadzenia wielu poprawek. Wchodzenie do ustawień jest mało intuicyjne, zatem jeśli lubimy pobawić się dostępną regulacją obrazu, to narażeni będziemy na ciągłe tapanie palcem. Myślę, że można to rozwiązać prościej, tym bardziej, że sporym ułatwieniem byłoby dodanie chociażby przycisku powrotu z określonych ustawień. Z powodu jego nieobecności, za każdym razem musimy wykonywać kilka tych samych czynności. Przy częstym korzystaniu z aparatu, spore utrudnienie ćwiczące naszą cierpliwość.
Funkcje fotograficzne Nexusa 5 wypadają dość blado w zestawieniu z chociażby leżącym obok na moim biurku LG G2, gdzie wprawdzie nie ma najnowszego Androida, ale sprzęt ten i tak pracuje na autorskiej nakładce od LG, więc większego znaczenia to nie ma. Natomiast posługiwanie się G2 przy fotografowaniu to czysta poezja. Podobnie poruszanie po menu aparatu. Nie jest ono może tak zaawansowane i rozbudowane, jak w Samsungach czy Sony, ale najważniejsze, że zachowuje prostotę, co bardzo ułatwia pracę.
Z przodu mamy natomiast 1,3-Mpx sensor. Wystarcza do rozmów wideo i sporadycznych zdjęć typu selfie, jeśli macie potrzebę takowe wykonywać.
Acha – zapomniałbym – dobrym i zarazem praktycznym dodatkiem jest możliwość wykonywania fotografii w Nexusie 5 przyciskami regulacji głośności.
BATERIA I TEMPERATURA
Zacznę od baterii. Po aparacie, to druga najsłabsza strona LG Nexusa 5. Niestety – korzystając z wszystkich dobrodziejstw nowego Androida, nie ograniczając żadnej ze swoich aktywności, mogę stwierdzić tylko jedno: porażka. Jestem w stanie uwierzyć, że jeśli wyłączycie wszystkie funkcje Google działające w tle, czyli pozorowanie lokalizacji, Google Now, synchronizację kont itp., to smartfon pociągnie jeden dzień. Może półtora, ale przy oszczędnym korzystaniu z Internetu. Ja musiałem niejednokrotnie ładować dedykowaną mu baterię o pojemności 2300 mAh dwa razy dziennie. Na 10 ładowań, aż 7 odbywało się w takim cyklu. Najgorzej było, kiedy nie resetowałem w ogóle smartfona (o czym wspominałem wyżej) i nie zamykałem żadnych działających w tle aplikacji. Po kilku dniach w ciągu bezczynnej nocy potrafiło uciec mi w czasie kilku godzin aż 15 proc. energii! Po restarcie poziom ten spadł do 5 proc.
Jestem tym bardzo rozczarowany, ale domyślam się dlaczego tak jest. Mimo, że inne podzespoły nie są tak prądożerne, to jednak najwięcej wyciąga bardzo jasny ekran. Nie da się ukryć, że w czasie dłuższego wyjazdu warto mieć ze sobą jakiś powerbank, bo inaczej będziecie mieć problem z utrzymaniem Nexusa 5 przy życiu dłużej niż kilka godzin, pod warunkiem oczywiście, że z niego w tym samym czasie intensywnie będziecie korzystać.
Dla mnie smartfon ten codziennie służy do tworzenia notatek głosowych, czytania newsów z różnych aplikacji, które agregują treści, mam zsynchronizowane kilka kont pocztowych (aktualnie zredukowałem je do trzech), dyktuję na nim szkice do wpisów na blogu, odpowiadam na wiadomości e-mail, przeglądam sieć, dzwonię, rozmawiam na Hangouts, bowiem odkąd przejął funkcje skrzynki z wiadomościami SMS, wszystko mam teraz w jednym miejscu. Ponadto wykonuję sporadycznie jakieś zdjęcia, ale jeśli śledzicie moją aktywność na Instagramie, to wiecie, że coś tam ciągle jednak wpada. Biegam też co drugi, trzeci dzień, zatem przez kilkadziesiąt minut aktywności sportowej używam aplikacji dedykowanej treningowi (Adidas miCoach), która wykorzystuje GPS oraz niejednokrotnie mam włączone Mapy Google poruszając się po mieście. Od dłuższego czasu praktykuję też czytanie e-booków na smartfonie, bo przy ekranach 5-calowych i większych jest to już wystarczająco przyjemne. Z wszystkich tych funkcji korzystam zamiennie na tablecie, ale w czasie intensywnych dni, kiedy dużo czasu spędzam na nogach, w użyciu jest głównie smartfon. W takie dni, szukam gniazdka elektrycznego z wielką uwagą…
Plusem jest za to, że LG Nexus 5 bardzo szybko się ładuje. Od zera do pełna w niewiele ponad 2h. Zatem ładowanie z poziomu 20-proc. zajmuje mu jakieś 100 minut.
Co do temperatury jest już inaczej. Oczywiście, że Nexus 5 potrafi się zgrzać, ale tragedii nie ma. Robi się ciepły wyłącznie pod większym obciążeniem, kiedy np. gram w Asphalt 8 Airborne. Ciepło zawsze rozchodzi się z tego samego punktu, czyli mniej więcej lewego górnego narożnika, w dół ku środkowi smartfona. Nie jest to dla mnie specjalnym zaskoczeniem. Większość testowanych urządzeń zachowuje się podobnie. Nexus szybko wraca do swojej normalnej temperatury, kiedy tylko przestaję go męczyć. Muszę więc uznać ją za dopuszczalną, a nawet niezbyt odczuwalną. Pod warunkiem oczywiście, że nie potrzebujemy 100 proc. mocy.
PODSUMOWANIE
LG Nexus 5 to mój nowy smartfon. Gdybym po tych dwóch tygodniach miał ponownie wydać swoje pieniądze, to znów wyłożyłbym je na to urządzenie. Od razu się polubiliśmy ;) Jest świetnie zaprojektowany – estetycznie i z zachowaniem minimalistycznych trendów. Charakteru dodaje mu głęboka, smolista czerń i szybkie, jak zwinna pantera podzespoły. Mimo wszystko jednak – LG Nexus 5 nie nadaje się do maratonów. Zdecydowanie to krótkodystansowiec z powodu baterii. Kiedy jednak musi się wykazać zgrzeje się niewiele, no chyba, że postanowicie go ostro przemęczyć. Nadaje się doskonale do czytanie wszelkich treści dzięki fantastycznemu ekranowi IPS z rozdzielczością 1080p. Rewelacyjnie leży w dłoni, nie jest zbyt ciężki, do tego wyposażony w kilka rozwiązań ułatwiających życie, jak możliwość podłączenia dzięki SlimPort-owi do telewizora (lub innego ekranu) czy też dokonywanie płatności dzięki NFC. Nie nada się za to zupełnie do wykonywania zdjęć. O ile te w dzień są jeszcze bardzo atrakcyjne, o tyle sztuczne światło lub wieczór sprawią, że na fotkach pojawi się sporo szumów, a o uzyskaniu ostrości możecie zapomnieć.
Zaletą LG Nexusa 5 jest jednak pewność aktualizacji systemu przez 18 miesięcy od daty premiery. Zresztą sam Android KitKat 4.4 działa bardzo dobrze i jego wydajność oraz bezawaryjność były dla mnie największym zaskoczeniem. Przesiadłem się bowiem z Galaxy Nexusa, który również świetnie pracował na wcześniejszych wersjach Androida, ale z czasem pojawiały się przycięcia, błędy i spowolnienia. Nowy Nexus niewątpliwie też nie jest od nich wolny i dwa tygodnie to pewnie zdecydowanie za mało, żeby tak go chwalić, jednak jego solidną pracę czuć od samego początku. Zresztą testowałem niedawno Samsunga Galaxy Note 3, który otrzymał jako jeden z pierwszych smartfonów aktualizację do KitKata 4.4.2, i pomimo rozbudowanej nakładki od Koreańczyków, nie mogłem powiedzieć złego słowa o pracy systemu. Zresztą, LG Nexus 5 zostaje ze mną, więc o wszelkich spostrzeżeniach będę Was dalej informował.
Po testach tego smartfona wiem też, że nie jest on dla wszystkich. Jeśli podróżujecie, szereg jego funkcji okaże się bezużytecznych z uwagi na słabą baterię, którą za wszelką cenę będziecie chcieli oszczędzać. Jeśli lubicie robić dużo zdjęć, to i tutaj radziłbym poszukać innego rozwiązania. Nie ma w Nexusie 5 kolorowych nakładek, wodotrysków – to czysty system, z wieloma wprawdzie aplikacjami od Google, ale też wiele trzeba samemu zainstalować. Inni producenci dostarczają – nazwijmy to – bardziej uposażony soft.
Niemniej smartfon ten będzie doskonałym kompanem dla tych z Was, którzy uwielbiają eksperymentować z alternatywnymi wersjami Androida. Zachwyceni będą gracze, a także fani e-booków, bo na ekranie z takim ppi czyta się dosłownie doskonale. Najważniejsze jest jednak odpowiedzenie sobie na pytanie, jakie macie priorytety, po co Wam smartfon, do czego chcecie go wykorzystać?
Z uwagi na niską cenę, zawarty hardware i możliwości, Nexus 5 jest moim zdaniem poza wszelką konkurencją.