SŁOWEM WSTĘPU
Lenovo pokazał pazury i przekazuje Ci smartfona, obok którego nie można przejść obojętnie, szczególnie pod kątem wydajności na jednym ładowaniu baterii. LG próbował się w tym kontekście wyróżnić modelem X Power i nie do końca się to udało, za to Chińczycy poszli na całość, i jak dla mnie trafili w dziesiątkę! Odkąd bowiem Samsung zaprezentował serię Galaxy A (chociażby A5 2016 pomimo małego ogniwa uzyskuje świetne rezultaty na baterii).
Lenovo P2 to smartfon, który nie tylko mnie zaskoczył jakością pracy, ale także pokazał, że można wyposażyć współczesne telefony w potężną baterię i to bez uszczerbku na wzornictwie, czy grubości urządzenia. A zalety na tym się nie kończą, ponieważ wraz z P2 dostajesz solidną słuchawkę z mocnymi bebechami, które dla zdecydowanej większości użytkowników będą w zupełności wystarczające do codziennej pracy. Szczerze pisząc – ja czuję się kupiony i mogę to śmiało stwierdzić już tutaj – w pierwszych słowach mojej recenzji. Niemniej pojawi się też pewien zarzut pod adresem P2…, ale do niego nawiążę później…
Fakt, że zachwycę się P2 nie był na początku dla mnie taki oczywisty, bowiem nigdy produktów Lenovo nie darzyłem sympatią. Mógłbym rzec – że brałem je trochę na dystans, nie licząc przejętych zasobów po Motoroli. Tym razem muszę jednak przyznać, że chińska firma wprowadziła na rynek godny uwagi model, który nawiąże walkę z najlepszymi ze średniej półki. Jestem o tym przekonany! A atut w postaci ogromnej baterii to dopiero początek fascynującej przygody z P2!
WZORNICTWO I WYKONANIE W LENOVO P2
Solidnie, ładnie i zachowawczo. Tak w największym skrócie mogę opisać wygląd Lenovo P2. I nie będę się wysilał na doszukiwanie w nim niesamowitych szczegółów, bo nie jest to najpiękniejszy smartfon. Oczywiście będzie się podobał, bowiem jest urządzeniem wykonanym bardzo dobrze lecz bez żadnych fajerwerków designerskich. Osobiście przypadł mi do gustu, aczkolwiek największą bolączką tego modelu są kolory, w jakich jest dostępny – champagne gold oraz graphite gray, czyli najprościej mówiąc złoty i szary. W moim odczuciu żaden z nich nie oddaje solidności, a zarazem dbałość o ogólne wrażenie, jakie ma sprawiać ten smartfon.
Kolory też nie podkreślają linii metalowej obudowy ani też nie dodają uroku konstrukcji. Ciężko będzie znaleźć jakiś charakterystyczny element, który rzucałby jednoznaczne skojarzenie z tym modelem. Może oprócz logo producenta zawartego z tyłu na pleckach, bowiem nasuwają się jednoznaczne skojarzenia z Meizu M3 Note. Lenovo P2 nie jest co prawda jego wierną kopią, ale można odnieść wrażenie, że przy projektowaniu obydwu smartfonów palce maczali Ci sami ludzie.
Możesz odnieść wrażenie, że trochę pomarudziłem lecz w głowie mam cały czas Honora 6X i Galaxy A3/A5 2017. Mogą Ci się osobiście nie podobać, ale to one są aktualnie wyznacznikiem trendów. Lenovo P2 w porównaniu z nimi trzyma się na wzornicznym dystansie, a z drugiej strony prezentuje się tak jak należy. Biorąc pod uwagę jednak, że możesz go mieć za atrakcyjną kwotę w abonamencie pewnym jest, że dostaniesz smartfon w bardzo solidnym i wzbudzającym zaufanie opakowaniu. Nie mogę bowiem odmówić mu jakości wykonania.
Co przykuło moją uwagę? Oczywiście, wspomniane przed chwilą metalowe plecki, które nadają ton całości. Pełen minimalizm oraz odporność na odciski palców, co jest niewątpliwie zaletą. Następnie przód, wraz z przyciskiem HOME, duży ekran wraz z wąskimi bocznymi ramkami, które optycznie go jeszcze bardziej powiększają, co wpływa korzystnie na ogólny odbiór telefonu.
Na szczególną uwagę zasługuje jeden przełącznik, za pomocą którego w oka mgnieniu Lenovo P2 wejdzie w tryb awaryjnego oszczędzania energii. Bardzo praktyczne rozwiązanie. Bardzo mi się to spodobało i uważam ten pomysł za strzał w dziesiątkę.
Pomimo swoich rozmiarów 153x76x8,3mm, a szczególnie wagi – 177g – Lenovo P2 w ręce trzyma się bardzo pewnie, a chłód metalowego body przyjemnie akcentuje obecność konkretnego produktu w dłoni.
WYŚWIETLACZ W LENOVO P2
W teorii nie brakuje niczego. Wyświetlacz jest duży, posiada wystarczającą rozdzielczość i szczerze pisząc na papierze wszystko się zgadza. Full HD, Super AMOLED, dający przy przekątnej 5,5 cala 401 pikseli na cal. Parametry te dają ładny, ostry i cieszący oko obraz. No i w zasadzie w tym względzie nie mam zastrzeżeń, jednakże ogólną ocenę psują kąty widzenia – po wyraźnym odchyleniu pojawia się nieprzyjemna niebieska poświata, ale nie ma to znaczenia w codziennym użytku.
Wyświetlacz może działać w dwóch trybach: Normalnym, który wyświetla bardziej realistyczne kolory i wtedy też czuć ducha starych AMOLED-ów, w których barwy są bardziej cieplejsze, a biel nie jest idealnie biała, ale zachodząca w żółć. Drugi tryb – Jaskrawy – zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu i ładnie oddawał, w którym obraz był zimniejszy, przez co lepiej w moich oczach wyglądał niż w normalnym trybie.
Lenovo wyposażył również telefon w tryb “Ochrona wzroku w nocy”. Z początku myślałem, że działa on ograniczając niebieskie światło, przez co wzrok wieczorami się nie męczy bardziej niż normalnie, ale niestety tryb ogranicza się tylko do automatycznego przyciemniania ekran. Nie ma tutaj charakterystycznego dla takich trybów ocieplenia obrazu, który wręcz staje się żółto-pomarańczowy, a oczy rzeczywiście czują ulgę przy nocnych posiedzeniach ze smartfonem. Tak więc rozwiązanie Lenovo jest tu tylko połowiczne i równie dobrze mógłbym po prostu ręcznie przyciemnić obraz.
Niby wszystko jest w porządku, ale ja czuję lekki niedosyt. Na ogólną ocenę rzutują kąty widzenia, które na co dzień nie przeszkadzają, ale mimo wszystko są widoczne. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie dla wszystkich będzie to problemem, bo w końcu jak często na własnym smartfonie oglądasz coś pod kątem? Ja sam zauważyłem ten defekt przypadkiem, ale czułem wewnętrzną potrzebę napisania o tym.
WYDAJNOŚĆ LENOVO P2
Lenovo P2 to nie tylko bardzo dobrze wyposażony smartfon, ale także urządzenie, które charakteryzuje bardzo dobra kultura pracy. Dobór podzespołów okazał się trafiony, i jako całość współpracuje to wszystko ze sobą, jak w zegarku.
Specyfikacja Lenovo P2 | |
Procesor | Qualcomm Snapdragon 625, 8 rdzeni, taktowanie do 2.0 GHz, Grafika – Adreno 506 |
Wyświetlacz | 5.5 cala Full HD (1920x1080px) = 401 ppi, Super AMOLED |
Pamięć RAM | 4GB RAM LDDR3 |
Pamięć na pliki | 32GB ROM + slot kart microSD do 256 GB |
Aparat tylny | 13Mpix, system detekcji fazowej, HDR, panorama, tryb nocny oraz manualny, wideo 1080p w 30fps |
Aparat przedni | 5Mpix |
Łączność | Wi-Fi 802.11 b/g/n, A-GPS + GLONASS, NFC, Bluetooth 4.1, Radio FM, Dual SIM, micro USB |
Dźwięk | minijack 3,5mm, głośnik |
Czujniki i sensory | skaner linii papilarnych, czujnik zbliżeniowy, światła |
Pojemność baterii | 5100mAh, funkcja szybkiego ładowania |
System operacyjny | Android 6.0.1 Marshmallow |
Wymiary i waga | 1153x76x8.3mm, 177g |
Szczególnie uwagę warto zwrócić na ilość pamięci RAM – aż 4GB zdecydowanie dają solidnego kopa, co w połączeniu ze Snapdragonem 625, robi z P2 naprawdę pędzące cacuszko. Napisałbym wręcz bardzo pędzące, ponieważ dużą zaletą jest tutaj niezwykle skromna nakładka, która wręcz kosmetycznie przykrywa Androida, dzięki czemu nie odczujesz tu zbędnego ciężaru, lagów i niepożądanych przycięć. Uważam, że przy tej cenie nie potrzeba więcej do szczęścia. Poruszanie po systemie odbywa się płynnie, podobnie sprawa wygląda z multimediami na przykład w postaci gier.
Jeśli korzystasz jednocześnie z dwóch kart SIM to Lenovo P2 w pełni Cię zadowoli, bowiem obsługuje funkcję Dual-SIM. Ja przyznaję, osobiście nie znajduję dla siebie w tym rozwiązaniu korzyści, wiem jednak, że są osoby, które łączą w ten sposób dwa w jednym.
Na osobną pochwałę zasługuje rewelacyjny czytnik linii papilarnych. Działa wzorowo, a to oznacza, że momentalnie rozpoznaje nasz palec. I choć może zabrzmieć to wręcz nieprawdopodobnie, to działa on szybciej niż we flagowym produkcie Samsunga – czyli w Galaxy S7 Edge. Różnica jest w ułamkach sekund, nie da się jej zmierzyć stoperem, ale przy odblokowywaniu ekranu czuć ją wyraźnie pod palcem. Podobne odczucia miałem przy XIaomi Mi5, tam również działało to szybko. Bardzo mi się to podoba i Lenovo P2 może być wzorem dla innych smartfonów pod tym kątem. Jestem pod wrażeniem i za to zdecydowanie należy się duży plus.
SYSTEM, APLIKACJE I MULTIMEDIA
Lenovo P2 pracuje pod kontrolą Androida Marshmallow w wersji 6.0.1. Nie jest to niestety najnowsza wersja Androida – przypomnę, na chwilę pisania tej recenzji mamy już wersję 7.1.1 Nougat. Szkoda, ponieważ nie widzę przeszkód, by smartfon ten od momentu rozpakowania z pudełka miał na pokładzie chociażby wersję 7.0. Dlaczego?
Po pierwsze od premiery Androida Nougat minęło wystarczająco dużo czasu, po drugie Lenovo zdecydował się ze swojej strony na kosmetyczne zmiany względem czystego Androida. To oznacza, że nie potrzeba wprowadzać czasochłonnych poprawek w nakładce, która – jak dobrze wiesz – często przedłuża proces wdrażania nowego systemu. Rozumiem też, że nie jest to produkt premium, ale Lenovo ma naprawdę duże aspiracje i był to dobry moment na to, by dodatkowo się wyróżnić.
Siłą software’ową Lenovo P2 jest – tak, jak wspomniałem wcześniej – bardzo delikatna nakładka, która może być pomylona wręcz z wyglądem czystego Androida. To bardzo dobry ruch ze strony Chińczyków, dzięki któremu smartfon nie jest obciążony dodatkowym i często zbędnym softem. Przypomina mi to politykę Sony. Japońska firma również stawia na delikatne zmiany. Lenovo w tym kontekście z P2 idzie o krok dalej i tych modyfikacji jest jeszcze mniej.
Pojawia się kilka dedykowanych aplikacji, które zastaniesz zaraz po uruchomieniu smartfona. Należą do nich m.in.: Kompas, McAfee Mobile Security, Radio, czy Rejestrator dźwięku. Oczywiście aplikacje te (lub ich alternatywy), są dostępne również w sklepie Google Play, tak więc równie dobrze mogłoby ich nie być, ale miło, że po raz kolejny Lenovo dba chociażby o bezpieczeństwo, tak więc pojawienie się aplikacji McAfee zapisuję na plus. Gdyby jednak pakiet przygotowany przez producenta Ci nie odpowiadał, niektóre z aplikacji można usunąć.
Jeśli jesteś fanem/fanką rozwiązań, które daje np. Xiaomi, a więc multum różnych ustawień, to przy okazji Lenovo P2 nie poszalejesz. Jest tu co prawda kilka rozwiązań, jednak nie masz wpływu na głębszą personalizację. Są osoby które to lubią, ja na przykład wolę bardziej sterylne środowisko, które nie daje mi aż tylu możliwości by wpływać na każdy najdrobniejszy szczegół, taki jak na przykład kolor diody powiadamiającej, czy ułożenie przycisków funkcyjnych.
Jeśli Lenovo otwiera się na taką możliwość to jest ona ściśle określona i dość ograniczona. Oprę się chociażby na wspomnianych przed chwilą przyciskach funkcyjnych. Jak widać są one wirtualne i możesz zrobić z nimi dwie rzeczy. Zamienić kolejność i to nie w dowolny sposób, a taki jak proponuje Lenovo – oraz możesz je na przykład ukryć, dzięki czemu zwiększa się powierzchnia obszaru roboczego ekranu. Jak widzisz na tym przykładzie nie masz za dużo do gadania, chociaż coś tam da się ostatecznie z tym zrobić. To może powodować pewien niedosyt, bo skoro można zmienić kolejność przycisków, to dlaczego nie można dodać o nich innego? Mi jednak akurat to w ogóle nie przeszkadza.
Na otarcie łez jest za to aplikacja Motywy, w której możesz zmienić główny temat, wygląd ekranu blokady, tapetę, wygląd dialera, czy podgląd ostatnio otwartych aplikacji. Tutaj wybór jest naprawdę całkiem niezły. Osobiście nie korzystam z takich upiększaczy, lubię korzystać z systemu takiego, jaki daje oryginalnie producent. W tym kontekście propozycja Lenovo w pełni mi odpowiadała. Poprawki i dodatki na szczęście są tu delikatne i nieinwazyjne, co ma wpływ na ogólną optymalizację.
Przy zarządzaniu zdjęciami, będziesz korzystać z aplikacji Zdjęcia Google, Lenovo daje przy tej okazji możliwość archiwizacji oryginalnej rozdzielczości zdjęć bezpłatnie do dwóch lat. Tym bardziej, że w teorii podpisując umowę z operatorem na właśnie dwa lata, taki pakiet starczy Ci na cały okres posiadania smartfona.
Szkoda, że nie doświadczysz tutaj również innych promocji, czy dodatków, które znajdziesz w na przykład Galaxy Apps lub LG World. Samsung w tym względzie działa naprawdę świetnie i inni producenci również starają się w ten sposób uatrakcyjnić swoje produkty.
Lenovo P2 posiada funkcję tzw. przycisku pływającego, a więc dodatkowego przycisku ekranowego, który wyświetla się gdzieś po boku, a dzięki któremu masz szybki dostęp do poszczególnych aplikacji czy interakcji z nimi (ma to sens z uwagi na dużą przestrzeń roboczą P2 i docenią to osoby z mniejszymi dłońmi, kiedy sięganie np. do belki z notyfikacjami jest po prostu niewygodne.). Inni producenci również dostarczają taką funkcję, w P2 sprawę potraktowano równie poważnie.
Zacznę od tego, że masz możliwość dostosowania wielkości, jak i przezroczystości pływającego przycisku, dzięki czemu nie musi się on wcale rzucać tak mocno w oczy, a przy okazji jest łatwo dostępny. Menu, które rozwija się po jego naciśnięciu, jest mocno rozbudowane. W zasadzie jest tu wszystko, czego Ci trzeba: dostęp do kamery, ustawień, kalkulatora, a także ostatnich aplikacji. W razie potrzeby jest również wgląd do podstawowych funkcji, które normalnie występują na pasku powiadomień. Sporo tego, a to jeszcze nie wszystko!
Dwukrotne tapnięcie w ów wirtualny przycisk powoduje powrót go głównego pulpitu, co oczywiście można również też zmienić. Pojedyncze stuknięcie lub długie naciśnięcie również reaguje na przypisane do nich zadania.
Jestem niestety zawiedziony jakością dźwięku. Muzyki słucham dużo, często w trakcie pisania artykułów na bloga pozwala mi się ona zrelaksować i lubię, gdy do moich uszu, bezpośrednio ze słuchawek, dobiega spersonalizowany i ładny dźwięk. Pierwszym mankamentem jest brak equalizera. Niestety, nie będziesz mieć wpływu na poprawę lub też dostosowanie dźwięków pod konkretny styl muzyczny, a jak dobrze wiemy – equalizer pomaga wydobyć dodatkowe walory zarówno z muzyki klasycznej, jak i rockowej.
Przez to Lenovo P2 brzmi dla mnie płasko i bezbarwnie. Nie czułem przyjemności ze słuchania na tym smartfonie czegokolwiek. Sytuację natomiast ratują zewnętrzne głośniki, które brzmią zaskakująco dobrze. Można na nich posłuchać całkiem głośno ulubionej muzyki, bez obaw, że zostanie ona zniekształcona. Nie jestem akurat fanem takiej formy odsłuchiwania utworów, ale muszę przyznać, że tutaj P2 sprawuje się dobrze.
APARAT
Jest poprawnie, choć spodziewałem się czegoś lepszego. Sądzę, że to właśnie tutaj tkwi największa bolączka Lenovo P2, czyli zarzut, o którym wspominałem w Słowie Wstępnym. Nie obawiaj się jednak, bowiem dla zaspokojenia podstawowych potrzeb fotograficznych zamontowany aparat powinien w zupełności wystarczyć. Musisz jednak być świadomy/-a kilku rzeczy, które niezbyt dobrze wpływają na przyjemność pstrykania fotek.
Zastrzeżenia jakie ja mam, bardzo szybko sam ujrzysz na poniższych przykładach. Zdjęcia są ciemne, łatwo je przepalić i niestety nie powalają jakością. Nie trudno też o poruszony kadr. Dodatkowo przyczepiłbym się do dość ciepłych barw, zarówno w trybie auto, jak i Smart. Fotografie wychodzą bardzo podobnie i przeciętnie. Spójrz sam/-a. W zasadzie zdjęcia drewnianych krzesełek i stolika są zadowalające, dodałbym do tego jeszcze panoramę miasta. Pozostałe kadry już niestety wymagają poprawek.
Dla bardziej wymagających jest nawet tryb profesjonalny, który wygląda i działa całkiem nieźle. Tutaj można już pozmieniać ustawienia, takie jak chociażby balans bieli, czy przysłonę, a jego obsługa jest bardzo prosta, gdyż interfejs oparto na pierścieniach, które ułatwiają zmiany poszczególnych parametrów. Co ważne – modyfikacje widać od razu na ekranie.
Standardowo znajdziesz tutaj tryb zdjęć panoramicznych, osoby tryb do zdjęć nocnych, artystyczne HDR oraz – coś dla amatorów kręcenia filmów – przyspieszone i zwolnione tempo.
Wśród wymienionych przeze mnie trybów, zwrócę uwagę na HDR. Działa on całkiem sprawnie, choć zapisywanie zdjęć trwa jakąś sekundę lub dwie. Druga rzecz, to wyszczególnienie czterech różnych efektów – portret, samochód, martwa natura oraz klasyczny – każdy z nich dostarcza gotowy, a zarazem inny ostateczny wygląd zdjęcia, co pozwala na większe możliwości aniżeli, tylko zwykły tryb HDR. Co prawda nie zawsze sprawdzają się one w praktyce, dlatego warto korzystać z nich rzeczywiście do konkretnych i przeznaczonych do tego sytuacji.
Podobne rozdzielenie jest także w trybie nocnych zdjęć, gdzie również mamy cztery efekty dzięki, którym możesz lepiej dostosować się do panujących warunków.
Aplikacja aparatu sprawuje się naprawdę dobrze. Szybko i intuicyjnie znajdziesz interesujące Cię funkcję. Dzięki temu zawsze wszystko jest pod palcem. Aparat w ogólnych rozrachunku dobrze łapie ostrość, choć pewne problemy możesz napotkać przy zdjęciach z bliższej perspektywy. Tutaj już trzeba się czasami trochę pomęczyć.
WIĘCEJ ZDJĘĆ W PEŁNEJ ROZDZIELCZOŚCI ZNAJDZIESZ NA KONCIE FLICKR
Ogólnie rzecz biorąc jestem zawiedziony. Oczekiwałem więcej i w zasadzie w każdym względzie czuję fotograficzny niedosyt. Częste prześwietlenia, panująca ciemność i żółć – to w przypadku zdjęć dziennych. Nocne zaś o ile na ekranie smartfona wyglądają całkiem nieźle, na dużym monitorze tracą swój urok na rzecz sporego szumu. Myślę, że po tak dobrym telefonie – możemy śmiało oczekiwać więcej. Tym bardziej, że aparat jest teraz tak istotną rzeczą, że przy zakupie nowej słuchawki, jest to pierwsza funkcja, na którą zwraca się tak naprawdę uwagę.
BATERIA I TEMPERATURA W LENOVO P2
Nic już nie będzie takie samo. Przez długi czas będę miał z tyłu głowy ten akapit przy każdym kolejnym recenzowanym smartfonie. Muszę napisać to wprost. Po testach Lenovo P2 właściwie żaden inny smartfon nie zaskarbi sobie już mojej takiej przychylności pod względem baterii, no chyba że go przebije. Przy tak ogromnym ogniwie Lenovo udowodniło kilka rzeczy.
- Po pierwsze. Skoro telefon ze średniej półki może mieć taką potężną baterię, to dlaczego inne smartfony – szczególnie flagowce – nie mogą takowej otrzymać?
- Po drugie. Rywalizację o to, który smartfon jest najcieńszy, najsmuklejszy itp. można włożyć między bajki. Szczerze mam to gdzieś. Zamiast rywalizować o milimetry, dajcie porządną baterię. No i Lenovo właśnie pokazało, że można to zrobić. Pojemność ogniwa nie wpływa w żaden widoczny sposób na wielkość, czy gabaryty smartfona.
- Po pierwsze i po drugie, czyli po trzecie. Przy takich dowodach w postaci Lenovo P2, ciężko mi przyjąć jakiekolwiek usprawiedliwienie, że dany smartfon dostaje baterię rzędu 2500 mAh. Wychodząc z tego punktu widzenia każdy następny smartfon w tym akapicie powinien być skrytykowany, ale…
- Po czwarte. Jak mogliśmy przekonać się na przykładzie LG X Power, duża pojemność wyrażona mAh wcale nie oznacza świetnego wydajnościowo ogniwa. Jak słusznie zauważył Michał Brożyński, istotna jest też optymalizacja softu, a ta w przypadku Lenovo wypadła bardzo dobrze i choć w teorii różnica w bateriach Lenovo P2 i LG X Power wynosi 1000 mAh to różnica w czasie pracy jest przeogromna!
Idea LG padła w gruzach, a jeśli nie, to przynajmniej zachwiała się w posadach i śmiało możemy napisać, że pomysł choć bardzo dobry, to jednak LG nie do końca się udał w X Power. Za to Lenovo wyszło obronną ręką, z czego bardzo się cieszę. Muszę przyznać, że korzystanie z P2 było w pewnym sensie wręcz dziwne. Przyzwyczajony jestem bowiem, że ładuję telefon raz na dobę, tutaj zaś mogłem zapomnieć o ładowarce nawet na 5 (słownie: PIĘĆ) dni!
W międzyczasie wykręciłem w SoT czas 9 godzin! Jak dla mnie RE-WE-LA-CJA! A szczerze przyznam, że nie jestem najlepszy w wykręcaniu takich czasów, więc jestem przekonany, że da się pobić ten wynik z łatwością. Nie siliłem się, by to zrobić, bowiem przez cały okres testów wykorzystywałem telefon tak, jak to robię zawsze – czyli intensywnie. Momentami wręcz chciałoby się popukać palcem w ekran, by sprawdzić czy licznik procentowy nam się przypadkiem nie zawiesił, ale nic z tych rzeczy! Smartfon to w moim wypadku narzędzie pracy, tak więc żaden z testowanych modeli nie ma lekko. I jeśli chodzi o baterię, to Lenovo P2 zdał ten test śpiewająco!
Smartfon Chińczyków – co istotne – przez noc praktycznie w ogóle nie pobierał energii. Było to tak minimalne, że zdarzało się, że kładąc się spać zostawiałem przykładowo na 50 procentach, a gdy się budziłem było tyle samo. W świecie smartfonów wydaje się to wręcz niemożliwe. A jednak!
Nie wspominam już o trybie oszczędności, dzięki któremu Lenovo P2 mógłby chyba równać się już tylko ze starymi Nokiami, które nie potrzebowały ładowarki kilka dni. Co ciekawe, tryb ten można włączyć specjalnym przełącznikiem na obudowie, co bardzo mi się spodobało. Nie trzeba bowiem szukać nigdzie po ustawieniach, wystarczy jeden ruch palcem i gotowe. To bardzo dobre rozwiązanie i co istotne, działające w mgnieniu oka. Smartfon przełącza się między trybami praktycznie od razu. Oczywiście tryb oszczędności ogranicza bardzo funkcjonalność telefonu, ale gdybyś znalazł/-a się w podbramkowej sytuacji – jak znalazł!
W gruncie rzeczy przy tym smartfonie można się zapomnieć i na przykład nie nosić ładowarki. Na własnym przykładzie przekonałem się bowiem, że o ile zawsze noszę ze sobą chociażby sam kabel USB lub powerbanka, tak przy Lenovo P2 mój plecak był lżejszy o którąś z tych rzeczy.
Do pełnego naładowania telefonu wystarczy około dwóch godzin, tak więc braki można szybko uzupełnić. Jest to w zasadzie jedyny moment kiedy smartfon się nagrzewa, co jest w pełni zrozumiałe. Pomimo metalowej obudowy nie odczujesz dyskomfortu, tak więc pod tym względem nie mam żadnych zastrzeżeń.
Bateria to niewątpliwie najmocniejszy punkt i zaleta Lenovo P2. Pod tym kątem smartfon ten jest moim numerem jeden. Nigdy bowiem nie zdarzyło mi się, by podczas dwutygodniowych testów ładować smartfon… zaledwie trzy razy.
PODSUMOWANIE
Lenovo P2 to kawał solidnego smartfona, a zaleta w postaci ogromnej i wydajnej baterii to coś, obok czego trudno przejść obojętnie. Szczególnie osobom, które po raz pierwszy skuszą się na urządzenie mobilne. Sam pamiętam, jakim szokiem była dla mnie topniejąca wręcz w oczach bateria, gdy odstawiłem jedną z moich Nokii. Jeśli jakimś cudem jesteś jeszcze posiadaczem/-czką telefonu starszej generacji i wzbraniasz się przed zakupem smartfona, “bo trzeba go co chwilę ładować” to Lenovo P2 sprosta Twoim oczekiwaniom. Tak więc – koniec tego rodzaju wymówek!
A co z pozostałymi użytkownikami? Smartfon Lenovo w momencie pisania tych słów, bardzo mocno reklamowany jest w jednej z sieci komórkowych. Jeśli jesteś mniej więcej w okresie przedłużania umowy to warto rozważyć wybór Lenovo P2. Świetna bateria to bowiem nie wszystko. Zyskujesz również solidną wydajność, praktycznie czystego Androida, duży wyświetlacz przyjemną w odbiorze bryłę.
Na kolana niestety nie rzuca jakość dźwięku na słuchawkach i aparat. Ten ostatni zaspokoi najbardziej podstawowe fotograficzne potrzeby i jeśli nie wymagasz za wiele od kamerki, to pogodzisz się z jej mankamentami. Łącząc wszystkie elementy układanki otrzymujesz całość w postaci solidnych podstaw do tego, by zmienić swój dotychczasowy telefon na coś naprawdę długodystansowego. Ja czuję się przekonany (pomimo aparatu), a konkurencja nie powinna lekceważyć tego modelu.
Lenovo P2 w moich oczach deklasuje LG X Power, który w teorii powinien być bezpośrednim rywalem, ale nie ma się co łudzić. Chińczycy lepiej wykorzystali swoją szansę i z pełną odpowiedzialnością mogę napisać, że depczą oni po piętach Samsungowi i Honorowi, którzy rządzą aktualnie na rynku smartfonów ze średniej półki cenowej.
Już teraz Lenovo może nawiązać walkę, choć cały czas osobiście brakuje mi lepszego aparatu. Cała reszta została wykonana tak jak należy i co istotne, nawet cena na wolnym rynku pozwala realnie pomyśleć potencjalnemu klientowi właśnie o P2, bez wielkiego uszczerbku na zasobności portfela. Obecnie (w styczniu 2017r.) kształtuje się ona na poziomie około 1500zł brutto.
WERDYKT 90SEKUND.PL
-
WZORNICTWO I WYKONANIE
-
HARDWARE
-
WYDAJNOŚĆ
-
APARAT
-
BATERIA