SŁOWEM WSTĘPU
Testując kolejne urządzenie z logiem HTC, mam nieodparte wrażenie, że jest to firma straconych szans. Do ręki dostałem bowiem smartfon, który mógłby spokojnie stać się liderem wśród wszystkich mniejszych odpowiedników flagowców, często oznaczanych mianem „mini”. I choć zdążyłem się z nim dobrze zapoznawać, to stwierdzam, że tak się nie stanie, nad czym ubolewam, ponieważ HTC One mini 2 nie jest zły. Jest jednak w tej słuchawce coś, co nie pozwala mi się do niej do końca przekonać. Nie jest oczywiście tak, że całkowicie go przekreślam, ponieważ widzę tutaj potencjał, szkoda tylko, że niewykorzystany.
WYGLĄD
Pierwsza rzecz, która nasuwa mi się zanim jeszcze spojrzę na ten smartfon to nazwa. HTC One mini 2 – ma to się nijak to nazewnictwa, które zastosowano w większej wersji – HTC One M8. Zdecydowanie pojawiło się tutaj małe zamieszanie i bałagan, który tajwański producent musi uporządkować. Nie zdziwiłbym się szczególnie, gdyby wraz z kolejnymi edycjami flagowca, jak i wersji mini, nazewnictwo nabrało innego, kolejnego już wymiaru.
Nazwa, nazwą, ale sprawdźmy z czym mamy do czynienia. Pod kątem optycznym, najprościej i najkrócej mówiąc, jest to pomniejszona wersja One M8, ponieważ One 2 mini wygląda niemalże identycznie. Oczywiście nasz bohater nie jest wcale tak podobny, jakby się to mogło wydawać. Jak podaje na swojej stronie producent, mamy tutaj do czynienia z wymiarami – 137,43 x 65,05 x 10,6 mm, które tworzą jednolitą, aluminiową bryłę zamkniętą w jeden kawałek materiału typu unibody. Całość kusi i przywodzi na myśl słowo – Desire ;) – sprawiając, że rzeczywiście pod kątem wzornictwa ten smartfon stanowi przedmiot pożądania. Oczywiście jest to kwestia gustu, ale nikt nie udowodni mi, że pod względem estetycznym szczotkowane aluminium składające się na One 2 mini nie jest piękne. Nie ma tutaj praktycznie żadnego elementu, najmniejszego szczegółu, który by mi się nie podobał, aczkolwiek są miejsca, które można by było poprawić.
Przód to 4,5-calowy ekran, który wraz z czarną ramką wydaje się zajmować niemalże całą powierzchnię, ale to mylne wrażenie. I to właśnie ta jedna z niewielu rzeczy, wpisująca się na listę do poprawy. Czarne obramowanie wyświetlacza jest wielkim marnotrawstwem miejsca, które mogłoby być wykorzystane w dwojaki sposób. Zmniejszenie gabarytów, albo zwiększenie efektywnej wielkości wyświetlacza. Jest też ewentualnie trzecia opcja, którą otrzymaliśmy – wszystkie komponenty są już maksymalnie poupychane i być może nie dało się zagospodarować ich tak, by zajmowały mniej przestrzeni. Jestem w stanie to zrozumieć, ale skoro LG potrafi upakować wszystko w swoim modelu G3, który pomimo tak dużego wyświetlacza, nadal jest zgrabny i zachowuje rozsądne wymiary, to nie ma rzeczy niemożliwych. Podobny zarzut miałem podczas testów innego smartfona HTC, mianowicie modelu Desire 816. Z drugiej strony, One 2 mini jest tak zgrabny i tak poręczny, że można te ramki przeboleć.
Z przodu mamy również dwa stereofoniczne głośniki, które mocno wpisały się w wygląd urządzeń HTC i stanowią ich charakterystyczną część. Tradycyjnie zajmują sporo miejsca, ale nie przeszkadza to w ogóle, ponieważ nadrabiają świetną jakością dźwięku. Myślę jednak, że nadszedł czas na to, by odświeżyć tę część smartfonów i zaprojektować rozmieszczenie głośników w inny sposób. By może pomoże w tym firma Bose, z którą HTC nawiązał ostatnio współpracę. Miniaturyzacja z zachowaniem tej samej jakości dźwięku pozwoli zaoszczędzić trochę miejsca, co z pewnością wpłynie na ogólny wygląd telefonu. Choć podoba mi się bardzo to wzornictwo, czekam na nowe pomysły w raz z kolejnymi modelami.
Wracamy jednak do naszego bohatera. W górnej części po prawej mamy oczko przedniej kamerki, a obok czujniki – światła i zbliżeniowy. Pod głośnikiem znajduje się również dioda sygnalizująca nieodebrane akcje, jak połączenia, e-maile itp., ale jest ona tak mała, że w dzień można jej zwyczajnie nie zauważać. Pod kątem powiadomień z nawiązką nadrabia za to wibracja, która potrafi narobić niezłego hałasu, kiedy smartfon leży np. na biurku.
Boczne sekcje są bardzo dobrze zaprojektowane i choć na pierwszy rzut oka wydają się takie same, jak w większym modelu, to po przyjrzeniu się im dokładnie dostrzeżemy różnice. Przede wszystkim One mini 2 ma cienką i ciemną plastikową ramkę, której nie ma w One M8. Zastanawia mnie trochę, dlaczego się tutaj pojawiła, ponieważ tak naprawdę nie wnosi nic do wyglądu, a bez niej całość prezentowałaby się o wiele lepiej. Przez to przycisk regulacji głośności prezentuje się trochę inaczej i co ważne, nie łapie luzu. Podobieństwem jest jednak płaskie umieszczenie obu tacek na kartę SIM i kartę pamięci, praktycznie równo z obudową, wyjątkiem jest oczywiście wspomniany przycisk głośności, który delikatnie odstaje, tak by bezwzrokowo można go było wyczuć palcem.
Plecki różnią się w stosunku do One M8 tylko dwoma elementami. Nie ma tutaj dodatkowego obiektywu (wielka szkoda :( ). Zamontowano również pojedynczą lampę błyskową, która w większym modelu była dwudiodowa. Poza tym to dobrze znany wygląd, pokryty szczotkowanym aluminium z dużym znaczkiem producenta na środku. Dominuje tu prostota i elegancja, która podkreśla niezwykle prestiżowy wygląd One mini 2.
Po raz kolejny podkreślę. Wzornictwo to prawdziwy majestrszyk, który dopracowany w każdym calu z pewnością ma prawo się podobać. OK – wyjątkiem jest tu ta nieszczęsna plastikowa obwódka, która nijak pasuje do całości. Reszta jednak jest jak najbardziej świetnia, to niezwykle smukły i wygodny telefon. Nikt nie powinien mieć problemów z jego obsługą, nawet jedną ręką. Jego wyprofilowanie podkreśla tylko wygodę, a przyjemny ciężar wraz z chłodem metalu dostarcza niezwykłych doznań percepcyjnych.
EKRAN
HTC One mini 2 został wyposażony w ekran o przekątnej 4,5 cala. Jego rozdzielczość wynosi 1280×720 px, co przekłada się na 326 ppi. W porównaniu z bezpośrednimi rywalami – Samsungiem Galaxy S5 mini, Sony Xperia Z3 Compact oraz LG G2 mini jest to najwyższy wynik na równi ze smartfonem Samsunga. I rzeczywiście wyświetlany obraz stoi na wysokim poziomie. Trudno jest się do czegokolwiek doczepić ponieważ, to co jest na nim wyświetlane wygląda bardzo dobrze. Kolory nie są przesadnie przesycone, choć odniosłem wrażenie, że są bardziej intensywne, aniżeli dotychczas prezentowały się one w innych modelach HTC. Nie specjalnie przepadam za cukierkowatością, ale tutaj zostały dobrze zachowane te proporcje i w moim odczuciu barwy są dobrze oddane. Kąty widzenia stoją na dobrym poziomie, nie sprawiając kłopotów przy codziennym użytkowaniu. Nie mam pod tym kątem zastrzeżeń.
Ekran Super LCD bardzo dobrze sprawuje się również w trudnych dla wyświetlaczy warunkach, takich jak nasłonecznione dni. Dobrze, ale niestety nie idealnie. Czasami miałem ochotę zwiększyć jeszcze bardziej jasność lecz niestety suwak był już ustawiony w pozycji maksymalnej. Dodatkowo wpływają na to zabrudzenia, takie jak odciski palców, widoczność w takich warunkach dodatkowo spada.
Wielka szkoda, że nie ma tutaj możliwości odblokowania ekranu poprzez dwukrotne pacnięcie wyświetlacza palcem. Trzeba to robić w tradycyjny sposób, poprzez przycisk umieszczony na górnej krawędzi. Kwestia leży w oprogramowaniu, a nie funkcjonalności panelu, tak więc nie widzę powodów, by mniejsza wersja One nie miała mieć tej opcji.
Wygoda korzystania z wyświetlacza jest bardzo dobra, palec przyjemnie przesuwa się po powierzchni, nawet gdy ta jest zabrudzona. Co ważne, ekran nie zbiera rysek, przynajmniej na testowanym modelu ich nie było i z pewnością jest to zasługa ochronnego szkła.
WYDAJNOŚĆ
Tutaj czekała na mnie najmilsza niespodzianka. Spotkałem się z opiniami, które niekoniecznie pochlebnie wyrażały się o pracy tego smartfona. Oczywiście również mam tu do dołożenia swoje przysłowiowe trzy grosze, ale na pewno nie ma tragedii. Bardzo dobrze korzystało mi się z One mini 2 przez cały okres testów. Nawet w momencie, gdy zawalony aplikacjami, zdjęciami i innymi plikami, zbliżałem się do końca pamięci.
Trend na to, że mniejsze odpowiedniki flagowców, wraz z zmniejszającymi się rozmiarami, odchudzane są z również z wydajnych wnętrzności, nie wiedzieć czemu trwa w najlepsze, choć wzorem do naśladowania jest tutaj Sony z linią Z Compact. Swoimi modelami deklasuje konkurencję, za co należą się wielkie brawa. Nie każdemu bowiem odpowiadają duże wyświetlacze, a tacy konsumenci chcąc korzystać ze smartfonów o mniejszych rozmiarach skazani są automatycznie na gorszą konfigurację. HTC również postanowił „odchudzić” swój mniejszy model, przez co w oczach potencjalnych klientów traci na atrakcyjności. Póki co sprawdźmy, jak wygląda praca na tym co otrzymaliśmy, a tak jak mówiłem nie jest tak źle, choć oczywiście kompromisy się pojawiają.
Do dyspozycji mamy czterordzeniowy procesor Snapdragon 400, o zegarze 1,2 GHz. To dokładnie ta sama jednostka, którą mamy w LG G2 mini. Samsung przy Galaxy S5 mini korzysta z własnych rozwiązań – Exynosa 1,4 GHz, a Xperia Z3 Compact jest zupełnie poza zasięgiem wszystkich, działa bowiem pod tą samą konfiguracją co regularna Z3. Teoretycznie HTC wypada najgorzej, ale One mini 2 wspierany przez 1 GB pamięci RAM, w praktyce wcale nie prezentuje się tak słabo, jak by się to wydawało. Powiedzmy sobie wprost: do korzystania codziennego, dla nie wymagającego użytkownika, który potrzebuje smartfona do komunikacji, przeglądania Internetu i pogrania od czasu do czasu, taki hardware jest w zupełności wystarczający. Na pewno nie dostaniemy tutaj wydajności rodem z HTC One M8, ale nie oznacza to, że do czynienia mamy ze ślimakiem, który kilka razy się zastanowi zanim wykona nasze polecenie. Absolutnie NIE! Bardzo dobrze pracowało mi się na tym modelu i nie odczułem, że mam do czynienia ze słabszą konfiguracją. Oczywiście w specyficznych sytuacjach takie różnice wychodzą na jaw, ale dla podstawowej pracy smartfona to w zupełności wystarczy.
Kiedy natomiast smartfon łapał zadyszki? Na przykład podczas mojego biegania, kiedy miałem włączonego RunKeepra, do którego potrzebny jest aktywny moduł GPS, słuchałem muzyki na Spotify i chciałem zrobić w trakcie zdjęcie. Aparat włączał się po dłuższej niż zwykle chwili, muzyka wyłączała się na chwilę, by za moment wszystko wróciło do normy. Chwila zamyślenia pojawiła się również podczas robienia i zapisywania fotek. Nie jestem przyzwyczajony do takich sytuacji, ponieważ nawet mój poczciwy Nexus 4 nie urządza mi takich „scen”. W ogóle aparat wyraźnie działał gorzej (pod względem software-owym), mniej żwawiej od One M8. Efekty czy też inne filtry wyraźnie spowalniały działanie telefonu i tutaj odczuwalnie HTC One mini 2 nie dawał rady.
Poza tym nie zdarzało mi się, aby telefon się wieszał, czy też odmawiał posłuszeństwa. Muszę przyznać, że trochę niesprawiedliwie go oceniono, jeśli chodzi o aspekt wydajności w niektórych redakcjach. Oczywiście patrząc przez pryzmat One M8, mniejszy brat z miejsca zostaje obrzucony krytyką, właśnie za swoją gorszą specyfikację. Szkoda, że HTC nie idzie podobną ścieżką jak Sony, zamiast tego wpisuje się w aktualną modę. Na tle rywali o podobnych warunkach sprzętowych wpada za to One mini 2 bardzo dobrze i nie uważam, by odstępował im właśnie pod kątem wydajności. To solidnie działający smartfon, któremu mogą się zdarzyć chwile słabości. Szybko mu je jednak wybaczymy, ponieważ przytrafiaj się one przy naprawdę obciążonej pracy.
SYSTEM, APLIKACJE I MULTIMEDIA
Krótko. Android 4.4.2 KitKat. HTC Sense 6.0. Jak widać, do dyspozycji dostajemy praktycznie najbardziej aktualny software. Przymykam oko na dwie małe aktualizacje do 4.4.4, które nie wnosiły żadnych znaczących zmian i póki co One mini 2 ich jeszcze nie dostał.
Podkreślam to za każdym razem, ale uwielbiam autorską nakładkę HTC. Ma ona w sobie szereg małych, praktycznych rozwiązań, które szybko wchodzą w nawyki. Kiedy wracam po testach do swojego smartfona łapię się na tym, jak szybko weszły mi w nawyk gesty i funkcje zastosowane w Sense 6.0. Jednymi z nich jest możliwość odebrania telefonu lub przeczytania wiadomości nie odblokowując całego smartfona. Wystarczy, że po wybudzeniu ekranu, przesuniemy palcem interesującą nas ikonkę ku górze, by uruchomić daną akcję. Bardzo proste, ale niezwykle pomocne w codziennym użytkowaniu. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, jak dużo korzystam z tego rozwiązania. Świadczy to o tym, że taka interakcja jest niezwykle naturalna, co mi osobiście bardzo pasuje.
Sense w wersji 6.0, wygląda i działa bardzo dobrze. Jest niezwykle przemyślany i zoptymalizowany. Wygląd ikonek, czcionek (te drugie można zmienić), również nie odstaje od reszty, ale chyba powoli nadchodzi czas na pewne zmiany. Choćby kosmetyczne. Kto stoi w miejscu, cofa się i pomimo, że nakładka jest jedną z najlepszych na rynku, to liczę na to, że HTC o niej nie zapomina i cały czas będzie ją udoskonalać. Ciekawym krokiem w tym kierunku są plany udostępniania innym użytkownikom, niektórych jej elementów, takich jak aplikacje Zoe, Galeria, czy BlinkFeed w Sklepie Play. Póki co pomimo zapowiedzi, nadal na to czekamy. Jeśli chodzi o wygląd i działanie Galerii, to wyglądam niecierpliwie, kiedy będę mógł zainstalować ją na innym smartfonie niż HTC. W moim przekonaniu jest przemyślanie zaprojektowana i rewelacyjnie korzysta mi się z niej za każdym razem, kiedy mam w testach jakieś urządzenie tajwańskiego producenta. Zdjęcia, które wykonujemy segregowane są w różne kategorie i wystarczy przesunąć palcem, tak jak byśmy zmieniali pulpity, by zmienić sortowanie np. wg lokalizacji. Zdarza się czasami, że dane miejsce nie jest rozpoznane, szczerze mówiąc ciężko stwierdzić dlaczego tak się dzieje, skoro inne fotki zawsze były posegregowane prawidłowo, wg miejscowości.
Kolejną świetną aplikacją jest BlinkFeed. Pod ręką bowiem mamy wszystkie powiadomienia oraz newsy z dodanych przez nas portali społecznościowych, czy stron www, ale jest jedna rzecz, która mnie męczy. Ściana, na której wyświetlają się wszystkie informacje nie aktualizuje się sama. Za każdym razem trzeba ją odświeżać ręcznie, co jest po pewnym czasie męczące. Wchodzę na BlinkFeed i chciałbym widzieć najnowsze posty, a nie te, które już przeczytałem. Samo odświeżanie również sporo trwa pomimo, że można ograniczyć się tylko do łączności WiFi. Bardzo lubię tą aplikację, ale z czasem zaczyna irytować ciągłe, ręczne uaktualnianie treści, które tam się pokazują.
Rzecz, która mnie bardzo ujęła to kopia zapasowa danych. Przy pierwszym uruchomieniu smartfona, mogłem powrócić do ustawień, z modelu One M8, albo Desire 816. Jest to bardzo, bardzo wygodne szczególnie, że nie przepadam za formatowaniem urządzeń, właśnie ze względu na konieczność układania od nowa wszystkich ikonek i widżetów. Po ponownym ustawieniu zawsze mi czegoś brakuje, przyzwyczajony do starego układu zastanawiam się, gdzie umieszczona była konkretna ikonka. Niby mała pierdółka, ale dość irytująca. Przy urządzeniach HTC nie ma już tego problemu, ponieważ po formacie lub zainstalowaniu się na nowym smartfonie, wszystko wraca na swoje miejsce. Układ ikonek, a nawet tapeta, którą mieliśmy wcześniej. Trzeba tylko pamiętać o tym, by pozwolić wykonać smartfonowi taka kopię. Generuje się ona co jakiś czas samodzielnie i tylko przez WiFi. Trochę to trwa, ale warto się tym zainteresować.
Nie może zabraknąć oczywiście kilku słów o dźwięku. Ten tradycyjnie już w sprzętach od HTC stoi na wysokim poziomie. Muzyka wydobywająca się z dwóch głośników stereo, dopełniona wspomaganiem BoomSound, brzmi soczyściej i głębiej od tej odsłuchiwanej z innych smartfonów. Słucha się tego z największą przyjemnością, a dodatkowo głośniki grają naprawdę głośno. Co ciekawe i kompletnie dla mnie niezrozumiałe, One 2 mini, nie jest kompatybilny z głośnikiem basowym BoomBass (TUTAJ znajdziecie moją recenzję). Żeby było jeszcze śmieszniej, poprzednik – czyli pierwszy One mini – współgra z subwooferem. Naszego bohatera brak! Dlaczego? Znów mam wrażenie, że HTC marnuje okazję do tego, by wspomóc sprzedaż swoich produktów. BoomBass to bardzo dobry głośniczek i podczas testów niezwykle go sobie chwaliłem. Wielka, wielka szkoda, ponieważ podniosło by to atrakcyjność One 2 mini. Dźwięk ze słuchawek również brzmi atrakcyjnie dla ucha i słuchanie muzyki z tym sprzętem jest miłym doświadczeniem.
Świetny dźwięk umożliwia również przyjemne oglądanie filmów np. z YouTube, gdzie przy dobrej jakości ekranu, otrzymacie również świetne wrażenia audio. Podobnie w grach. Akurat na okres testów zacząłem poświęcać czas jednej z produkcji – Boom Beach, w którą namiętnie gram do dziś. Nie jest ona może zbyt wymagająca dla smartfona, ale na HTC One mini 2 działała bez problemu. Poza szybkością uruchomienia – Nexus 4 o wiele żwawiej ogarniał temat. Z pewnością jednak One 2 mini, nada się również do umilania sobie czasu właśnie poprzez granie, tak więc pod tym kątem nie będziecie zawiedzeni, pod warunkiem, że nie poświęcanie czasu na mocno obciążające gry 3D.
APARAT
Od razu zaznaczam – SZKODA, że nie ma tutaj aparatu z techniką UltraPixel. To spory zawód i odnoszę wrażenie, że technologia ta zarezerowana jest tylko dla najdroższych modeli HTC. W końcu to autorski pomysł na fotografię wg Tajwańczyków, pytanie dlaczego nie implementują go w większej ilości swoich urządzeń? Czyżby tak znacznie podnosiło to całkowity koszt produkcji smartfona? Ciężko ocenić, jednakże na otarcie łez dostajemy matrycę BSI, o rozdzielczości 13 Mpix. Jasność przesłony wynosi f/2.2, a więc otrzymujemy dość obiektyw, do którego wpada dużo światła, i który wspomaga nas przy uwiecznianiu scen w ciemniejszym otoczeniu.
Muszę przyznać, że zdjęcia z tego smartfona wychodzą całkiem niezłe. Trudno doczepić się o jakość, szczególnie gdy dopisuje nam odpowiednie światło, najlepiej dzienne. W takich warunkach HTC One mini 2 prawidłowo łapie ostrość. W momencie, kiedy mamy wiele elementów, często trzeba wspomóc autofocus ręcznie, by ten złapał go tam, gdzie tego dokładnie chcemy. Nie mogłem mieć w czasie testów większych zastrzeżeń. W dzień, przy naturalnym świetle, aparat radzi sobie tak, jak powinien. Nawet przy zmierzchu, kiedy fotografowałem zachodzące słońce, fotki wychodziły bardzo fajnie, a i z załapaniem ostrości nie było problemu. Pojawiają się one za to, gdy już zbliża się wieczór, wtedy niektóre zdjęcia mogą być zamazane i poruszone. Ciężko jest wtedy odpowiednio wykadrować obraz, ponieważ to co widzimy na wyświetlaczu zaczyna delikatnie smużyć i pojawia się z pewnym opóźnieniem. W takich momentach tęskniłem mimo wszystko za UltraPixel…
Oczywiście One mini 2 otrzymał sporo możliwości softwarowych, które znajdziemy w każdym smartfonie HTC. Do dyspozycji mamy gotowe filtry, które urozmaicą naszą fotografię. Nałożenie winiety, sepia, b&w, negatyw, mozaiki – sporo tego i na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Ja również często z nich korzystam, ale brakuje mi trochę tutaj powiewu świeżości. Sony, który ma trochę inny pomysł na takie efekty, cały czas rozwija ten element. Jeśli chodzi o HTC One mini 2 to kolejny telefon, w którym dostaję to samo. Szkoda, że pod tym kątem również nie jest rozwijany aparat. Co do samego menu, to nie ukrywam, że jest to jeden z lepiej zaprojektowanych elementów. Całość jest przejrzysta i intuicyjna.
Oczywiście nie mogło tutaj zabraknąć trybu Zoe, który jest świetnym dodatkiem do aparatu. To właśnie ten element przyciąga mnie do fotografii od HTC najbardziej. Możliwość obróbki, stworzenia filmu z wybranych zdjęć z podkładem muzycznym, a wszystko to za pomocą smartfona w prosty i szybki sposób. Życzyłbym sobie, by HTC udostępnił to dla innych urządzeń z Androidem, podobno to ma nastąpić, pytanie tylko kiedy?
Słabo wypadł wg mnie tryb HDR. Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się sprawować dobrze, ale czegoś mi jednak w tych zdjęciach zabrakło. Oczywiście, z pewnością możliwości zrobienia takich fotek bardzo się przyda. Pomoże to uniknąć zaciemnionych miejsc, które chcielibyśmy pokazać, niwelując przy okazji prześwietlenia innej części kadru. Różnicę między HDR, a normalnym ujęciem widać gołym okiem, ale przy zastosowaniu tego efektu, brakuje mi intensywności, pewnej konsekwencji. Może tu być również kwestia warunków, które muszą zaistnieć, ponieważ w nocnych zdjęciach wygląda to o wiele lepiej niż w dzień, ale to nie jest wytłumaczenie.
Na zakończenie uspokajam. Aparat z pewnością spełni Wasze oczekiwania, w większości sytuacji działa szybko, wykonując zdjęcia, które mogą się podobać. Te zrobione w dzień wypadają bardzo przyzwoicie, ale przy słabym oświetleniu jest już gorzej, jednak uznałbym to za poziom w okolicach standardów, jakie prezentują dzisiejsze smartfony.
BATERIA I TEMPERATURA
Cechą charakterystyczną nie tylko HTC One M8, ale i One mini 2 jest to, że obydwa smartfony dość szybko się nagrzewają. Przyczyną jest metalowa obudowa, która oprócz tego, że wygląda kapitalnie, jest też świetnym przewodnikiem ciepła… Przy dłuższym graniu, czy nawet przeglądaniu Internetu odczuwałem znaczne zwiększenie temperatury. Flagowiec (One M8) potrafił „ogrzać” mi nogę nawet przez spodnie, tutaj takiej sytuacji nie doświadczyłem pomimo, że podczas testów, panowały dość wysokie temperatury na zewnątrz. Oczywiście smartfon się grzeje, przy wydajniejszej pracy jest to naturalne, ale w przypadku HTC One mini 2 nie jest to uciążliwe.
Czas pracy baterii (pojemność 2100 mAh) jest zadowalający, choć zawsze czuję niedosyt, ponieważ chciałbym dać odpocząć ładowarce na pełne dwa dni. W tym przypadku przy rozsądnym korzystaniu, jesteśmy ten czas ograniczyć jej podłączenie do około 14-16 godzin. Patrząc pod kątem mojego prywatnego smartfona, którego muszę czasami ładować po 3 razy dziennie, wynik HTC jest dla mnie satysfakcjonujący. Wspierając się trybem oszczędzania, zaaoplikowanym przez producenta, czas działania wydłuża się średnio do 3h, co jest zadowalające. Mimo szczerych chęci nie udało mi się niestety wydłużyć pracy na jednym ładowaniu oscylującym w granicach jednej doby. Trzeba jednak przyznać, że tradycyjnie już, intensywnie korzystałem z telefonu. Ekran rozjaśniony maksymalnie, włączony cały czas Internet (mobilny lub WiFi), który bez przerwy był przeze mnie użytkowany. Sporo też grałem na smartfonie, słuchałem muzyki. Tak więc jak widać korzystałem z niego często i w różnych sytuacjach. Na ogół choć bardzo chwalę sobie wszystkie tryby oszczędzania energii, to prywatnie unikam ich jak ognia, ponieważ nie lubię kompromisów. W końcu otrzymując pewne możliwości, nie chcę z nich rezygnować poprzez np. ograniczenie funkcjonalności, czy też działania procesora. Nie zmienia to faktu, że taki tryb jest niezwykle atrakcyjny, a dodatkowo HTC podobnie, jak w innych modelach, udostępnia możliwość ekstremalnego oszczędzania energii. Jest to rzeczywiście dokładnie takie jak jego nazwa wskazuje, ponieważ ogranicza możliwości smartfona do minimum. Generalnie z tego punktu możemy wykonywać tylko podstawowe czynności, takie jak m.in dzwonienie i smsowanie. Do zaoszczędzenia energii w podbramkowych sytuacjach jak znalazł, jednak do codziennego korzystanie już nie.
PODSUMOWANIE
HTC One mini 2 to bardzo przyjemny w użytkowaniu smartfon, który gdyby tylko otrzymał mocniejszą specyfikację, stałby się naprawdę konkurencyjnym zawodnikiem wśród swojej kategorii. A tak mamy tylko dobry sprzęt, który jest trochę nijaki. Nie ma swojego charakteru, nie ma niczego czym mógłby się mocno wyróżnić. Wygląd ma po większym bracie, specyfikacja ze średniej półki, aparat standardowy. Wszystko gdzieś już to przerabialiśmy. Jedyną rzeczą, która wybija się w pewnym stopniu to jakość dźwięku, ale z kolei, inne smartfony ze stajni HTC również świetnie grają, tak więc nawet ze szczerych chęci, nie potrafię podać choćby jednej cechy, która jest charakterystyczna tylko dla One mini 2.
Dla mnie nie było przeszkodą, by cieszyć się z każdego dnia testów, ponieważ nawet pod moją komendą, działał na całkiem wysokich obrotach, nie zawodząc mnie za często. Dla tych, którzy potrzebują telefonu o mniejszej przekątnej ekranu, o bardzo dobrym wyglądzie i uczciwej pracy One 2 mini jest godnym polecenia smartfonem.
****
HTC One 2 mini– Szczegółowa specyfikacja techniczna
Zdjęcia w pełnej rozdzielczości dostępne na naszym koncie Flickr
Zdjęcia – Artur Polachowski, którego fotografie możecie zobaczyć na Facebooku oraz 500px
Werdykt 90sekund:
-
WYGLĄD
-
WYDAJNOŚĆ
-
HARDWARE
-
BATERIA
-
JAKOŚĆ/CENA