SŁOWEM WSTĘPU
Wyjąłem go z pudełka, poczułem w dłoni przyjemnie zimny metal, zamknąłem oczy i zrozumiałem, że od teraz stanowimy jedność ;) HTC One M8 – smartfon, który nie przez przypadek w nazwie ma liczebnik One. Możliwość przetestowania tego smartfona w redakcji 90sekund.pl sprawiła, że dopuściłem się zdrady… Zdrady na innym, równie świetnym smartfonie – Sony Xperii Z2. I choć uwielbiam flagowca Sony, jednak to jakich wrażeń dostarczyło mi HTC sprawia, że nie czuje się ani trochę winny. No OK, mam odrobinę wyrzutów sumienia, ale co zrobić, skoro produkt Tajwańczyków jako ogół podoba mi się bardziej? Oczywiście nie jest to urządzenie idealne, zawsze da się coś poprawić, coś zmienić, ale One M8 ma tych wad najmniej. Zaczynamy!
WYGLĄD
Ubiegłoroczna odsłona flagowca One M7 pokazała, że HTC potrafi zaprojektować świetnie wyglądające produkty. W mojej ocenie, wersja ta była jedną z najpiękniejszych telefonów na rynku. Liczyłem, że wraz z odświeżoną edycją, HTC – pisząc brzydko – nie spieprzy sprawy i utrzyma wysoko poprzeczkę. Pierwsze wrażenie wynikające z oglądania materiałów prasowych One M8 były dla mnie zawodem. Owszem, styl poprzednika został zachowany, ale bardziej ścięte i zaokrąglone rogi jakoś do mnie nie przemawiały. Nawet „po opatrzeniu się” nie mogłem oswoić się z tym wzornictwem. Ale jak to zwykle bywa, testy zweryfikowały mój pogląd. Wiem, że parokrotnie krytykowałem HTC za wygląd, szczególnie za te rogi, ale dzisiaj bije się w pierś. Na żywo oraz podczas codziennego użytkowania kształt, jak i cała obudowa smartfona są naprawdę fenomenalne. Przyglądając mu się z bliska dostrzeżemy prawdziwy majstersztyk.
Zdecydowanie najwięcej odgrywa tutaj aluminiowa obudowa, która jest świetna! Nie palcuje się tak jak obudowa Xperii Z2, a w dodatku poprzez swój wygląd jest bardziej prestiżowa. Ciężko to opisać, ponieważ najlepiej chwycić One M8 do ręki i poczuć to na własnej skórze. Trzyma się go bowiem bardzo przyjemnie i komfortowo. Do tego jest odpowiednio ciężki – waży 160g. Lubię gdy czuję, że rzeczywiście trzymam smartfona w ręce. Kiedy w testach mieliśmy Samsunga Galaxy S5, sprawiał wrażenie kruchego i lekkiego. Tutaj to uczucie zastąpiła pewność, solidność i efekt „wow, ale zajebisty telefon”. Nie jest to tylko moje zdanie, każdy kto trzymał go w dłoniach, miał dokładnie te same odczucia. Całość oddaje na każdym kroku poczucie niezwykłej precyzji w każdym calu. Wszystkie elementy są idealnie spasowane, nie ma tu zatem żadnych zgrzytów i trzeszczenia obudowy, choć jest wyjątek. Jest nim przycisk głośności, który może nie trzeszczy, ale rusza się na boki.
Przód to głównie 5-calowy ekran, który urósł w stosunku do poprzednika o 0,3 cala. Zachowuje on proporcje 16:9 dzięki dzięki czemu pracuje się na nim bardzo wygodnie i komfortowo. Boczne ramki są cienkie i sprawiają wrażenie, jakby ekran stykał się bezpośrednio z metalową obudową, choć w rzeczywistości pozostawiono miejsce na mały dystans między nimi. Zobaczymy to dokładnie, gdy ekran jest podświetlony. Górna i dolna część ramki to miejsca dla głośników. W dolnej ze względu na większą ilość miejsca maskownica jest szersza. Górna zaś, musi dzielić miejsce z oczkiem przedniej kamerki i czujnikiem światła. Pod nią znajduje się jeszcze miejsce na diodę powiadomień. Szkoda, że nie jest ona trochę większa/jaśniejsza, w jasny dzień bowiem nie zawsze szybko ją dostrzeżemy.
Tył HTC One M8 to najpiękniejsza część smartfona. Szczotkowane aluminium wygląda obłędnie, a napis HTC na środku pokazuje kto jest odpowiedzialny za design. W górnej części mamy dwa obiektywy. Dlaczego dwa, o tym będę pisał później. Jest tutaj również miejsce na lampę błyskową. Jednak, dopiero teraz doceniam zamontowanie przez np. Sony aparatu w rogu obudowy. Często bowiem można przypadkowo zasłonić sobie ręką obiektyw. W przypadku One M8, zdarzało mi się zasłonić palcem właśnie ten drugi obiektyw, co uniemożliwia zrobienie zdjęcia. Niemniej jednak, jest to kwestia uważniejszego trzymania w czasie fotografowania smartfona i nie traktuję tego jako wadę.
Podobają mi się dwa paski, które przebiegają przez całą szerokość telefonu, zachowały się z poprzedniej wersji One. Pod dolnym całość burzą trochę informację o normach elektronicznych, ale można przymknąć na to oko.
Górna krawędź HTC One M8 to miejsce na fizyczny włącznik/wyłącznik smartfona. Początkowo, przyzwyczajony do tego, że jego miejsce najczęściej znajduję się w bocznej sekcji, szukałem go właśnie tam. Jednak, szybko nauczyłem się z niego… w ogóle nie korzystać. Przydaje się on tak naprawdę przy okazji dwóch ewentualności. Pierwsza: włączenie/wyłączenie smartfona – a więc standardowo. Druga to moment kiedy korzystamy z trybu ekstremalnego oszczędzania baterii. Wtedy telefon pracuje z ograniczoną funkcjonalnością i dzięki tej opcji można go uśpić/uruchomić tylko przez ten przycisk. Poza tymi dwoma sytuacjami nie korzystałem z niego w ogóle. Telefon można bowiem odblokować na wiele różnych sposobów (dokładnie jest ich 5).
Dolny rant to miejsce dla słuchawek, a wiec port miniJack oraz port micro USB do ładowarki. Boczne flanki są praktycznie płaskie, za wyjątkiem wspomnianego przeze mnie przycisku głośności na prawej z nich. Szkoda, że łapie trochę luzu i nie jest lepiej zaprojektowany lub zamontowany, ponieważ czasami odnosi się wrażenie, że zaraz może wypaść. Szczególnie, gdy ruszamy nim na boki. Niby szczegół, może też się czepiam, ale HTC One M8 nie kosztuje mało. Płacąc za flagowca oczekuję, że każdy najdrobniejszy szczegół zostaje dopracowany do perfekcji.
Miejsce na kartę SIM (UWAGA! do HTC One M8 potrzebna jest karta nano-SIM – aby ją otrzymać, wystarczy udać się do swojego operatora, który wystawi duplikat karty SIM) oraz kartę pamięci – obydwa elementy świetnie wpasowano w obudowę, nie wystają one poza nią i aby je otworzyć, należy posłużyć się kluczykiem dostarczonym do zestawu. Bardzo dobre i nieinwazyjne w ogólny wygląd rozwiązanie.
One M8 dostępny jest w dwóch odcieniach – szarym i srebrnym. Mój egzemplarz był szary i prezentował się bardzo dobrze. Szkoda tylko, że nie ma dodanej większej palety barw. Ja chętnie zobaczyłbym ten telefon w bieli. Podejrzewam jednak, że szczotkowane aluminium najlepiej prezentuje się w tych dwóch kolorach, podkreślając jego metalowy charakter. W porównaniu do poprzedniego modelu, tegoroczna odsłona One jest bardziej smukła i w ostatecznej ocenie jeszcze bardziej prestiżowa. Ten telefon to prawdziwa stylowa perełka.
Sony wraz z modelem i całą serią Xperia Z, Z1 i Z2 stworzył modele, które stoją na najwyższym poziomie designu, są one niemalże perfekcyjne i na każdym kroku zachwycam się japońskim wzornictwem. ALE… to HTC rozmiękczyło mi kolana do takiego stopnia, że rozstawanie się z nim na koniec testów bolało jak nigdy dotąd.
HTC DOT VIEW
Na osobny akapit zasługuje jeszcze pewien dodatek, który porwał moje serce. Osoby, chcące wyposażyć swój egzemplarz w świetny, dodatkowy gadżet będą musiały zamówić go osobno. Mowa tutaj o HTC Dot View. To świetna, a zarazem interaktywna nakładka na smartfon, która nie tylko chroni nasz telefon od uszkodzeń fizycznych, ale także posiada wiele ciekawych funkcji.
HTC Dot View, przypomina mi trochę nakładkę SmartCover, produkowaną przez Apple, z tym że to pomysł od HTC bardziej przypadł mi do gustu. Mająca wymiary 180 x 73 x 12,6 mm, okładka stanowi zgrabne połączenie dla flagowca One świetnie się z nim uzupełniając. W sklepie HTC możemy zamówić ją w różnych kolorach – Warm Black, Imperial Blue, Orange Popsicle, Baton Rouge, tak więc każdy powinien znaleźć coś dla siebie. HTC Dot View to połączenie plastiku z gumą, dzięki którym możemy zarządzać naszym smarfonem, nie dotykając nawet bezpośrednio ekranu. Oczywiście funkcje te ograniczają się tylko do tych podstawowych i choć to na tą chwilę to wystarcza, to chciałoby się więcej.
Jak to działa? Bardzo prosto. Przede wszystkim musimy umieść nasz telefon w nakładkę. Montaż, a także demontaż są bezproblemowe, a telefon sam nie wypadnie z Dot View. Nawet jeśli bezwiednie zawiśnie po tym, jak będziemy trzymać go za przednią cześć okładki. Tylna, wykonana z plastiku świetnie odgrywa rolę ochrony nie tylko dla aluminiowych plecków One M8, ale także jego rogów, które chyba najbardziej narażone są na uszkodzenie. Przednia cześć Dot View to materiał, przypominający gumę, która w dodatku utwardzona, ma na sobie prześwitujące otwory. To właśnie dzięki nim możemy cieszyć się wyświetlanymi informacjami. Zanim o nich napiszę dodam, że po nałożeniu nakładki, nasz smartfon nie robi się np., dwa razy grubszy. Oczywiście staje się trochę masywniejszy, ale to jeszcze bardziej dodaje mu solidności, a ten zachowuje w dalszym ciągu swoją smukłość.
Nałożyliśmy już Dot View. Pierwsza bardzo fajna funkcja: w momencie otwarcia nakładki, telefon automatycznie wybudza się i wita nas ekran podstawowy (telefon jest już odblokowany). Kiedy tylko ją zamkniemy, nasz One, mówiąc żartobliwie idzie spać – ekran wygasza się samoczynnie. Zasada znana doskonale użytkownikom iPada z nakładki Smartcover.
Kolejna bardzo ciekawa funkcjonalność: po dwukrotnym puknięciu palcem w okładkę, naszym oczom wyświetlą się na niej godzina, a także podstawowa informacja na temat pogody. Ikonka przedstawiająca słoneczko, bądź np. chmurkę. Kiedy stukniemy na nią palcem raz, ukaże się również aktualna temperatura. Kolejne dwukrotne uderzenie, wyłącza te informacje. Świetne i bardzo praktyczne rozwiązanie, ale to jeszcze nie koniec.
Dzięki HTC Dot View, kiedy ktoś do nas dzwoni, nie musimy otwierać lub wyciągać telefonu z nakładki, tylko za jej pomocą odbieramy, bądź odrzucamy połączenie. Do dyspozycji mamy ruch palcem w górę (odebranie), albo w dół (odrzucenie) połączenia. Kiedy nie zdążymy odebrać, pokaże nam się zielona słuchawka wraz z czerwoną strzałką, która oznajmi nam, że ktoś próbował się do nas dodzwonić. Taka sama sytuacja ma miejsce, gdy otrzymamy SMS, wtedy widzimy zieloną kopertę.
Jestem zachwycony pomysłem HTC. Podczas testów, praktycznie cały czas HTC One był bezpiecznie schowany w Dot View. Być może w przyszłości za jej pomocą będziemy mogli odczytać więcej wiadomości lecz te podstawowe, które w tej chwili mamy, są zdecydowanie wystarczające.
Zgrzyt może pojawić się przy aspektach funkcjonalnych, np. wygoda pisania SMS-ów, gdy trzymamy smartfona w nakładce nie jest taka komfortowa. Można oczywiście przednią część założyć do tyłu, jednak tracimy przez to pewną kontrolę nad telefonem, poza tym dodatek jest tak zaprojektowany, że przód od razu samoczynnie się zamyka bez względu na to jak mocno go odegniemy.
HTC spisał się naprawdę świetnie projektując Dot View. Takie gadżety uwielbiam. Są one rzeczywiście praktyczne i łączą w sobie wiele cech i funkcji, dlatego gorąco polecam zakup tejże nakładki.
EKRAN
HTC nie poszło śladem swoich głównych konkurentów i nie wyposażyło swojego flagowca w ekran większy niż 5 cali (przypomnę, Samsung Galaxy S5 – 5,1 cala, Sony Xperia Z2 – 5,2 cala). W porównaniu z poprzednikiem mamy i tak spory przyrost wielkości, wyświetlacz urósł z 4,7 cali. Przyznam szczerze, że ta wielkość jest naprawdę optymalna. Oczywiście różnice 0,1, czy 0,2 cala to z jednej strony niewiele, ale podczas korzystania z pewnością zawsze miło mieć troszkę więcej dobrodziejstw płynących z wielkości wyświetlacza. Wielokrotnie powtarzałem na łamach 90sekund.pl, że 5 cali to moja optymalna wielkość jeśli chodzi o smartfon. Oczywiście ekran w Xperii Z2 nie był dla mnie niekomfortowy, jeśli odpowiednio zaprojektuje się obudowę, większy panel nie stoi na przeszkodzi by w miarę swobodnie obsługiwać telefon. W przypadku HTC One M8 te 5 cali, w połączeniu z aluminiową bryłą to prawdziwy komfort.
Przy tych rozmiarach zastosowano rozdzielczość dokładnie taką samą jak w starszym modelu – 1920x1080px. Oznacza to, że mamy w tym wypadku 441 punktów na cal, a więc trochę mniej niż w One M7. Jest to ciągle więcej niż u wspominanej konkurencji. Różnice te jednak są tak niewielkie, że są praktycznie niedostrzegalne gołym okiem. Obraz wyświetlany na One M8 jest pod każdym względem świetny. Stonowana intensywność barw, dzięki czemu nie ma cukierkowatości znanych z AMOLEDÓW, jest za to tak, jak moje oko chce widzieć kolory, bez przesadnych kontrastów, czy wspomnianej intensywności. Kąty widzenia są perfekcyjne, dzięki czemu nie będziemy specjalnie musieli obracać telefonu tak, by nasi znajomi mogli dobrze zobaczyć zdjęcie czy film, które chcemy im zaprezentować. Ponadto sama dynamika obrazu – HTC One M8 to świetne narzędzie dzięki któremu możemy z przyjemnością oglądać filmy w wysokich rozdzielczościach. Nie ma się tu do czego doczepić.
Wyświetlacz Super LCD, zamontowany w najnowszej odsłonie One, świetnie sprawuje się w jasne, słoneczne dni. Na potrzeby testów praktycznie cały czas miałem ustawioną największą jasność obrazu i nie miałem nigdy problemów z odczytaniem potrzebnych mi informacji.
WYDAJNOŚĆ
Opisując ten dział, ciężko nie wspominać o płynności i komforcie płynących z działania smartfona. Jednak przy klasie recenzowanego sprzętu, aż śmiesznie pisać, że wszystko chodzi perfekcyjnie. Nie ma tutaj czasu na zadyszki, chrupnięcia i „zawiechy”. Jakkolwiek to nazwiemy, One M8, nie zna takiego pojęcia jak przerwa w działaniu. Tego oczekiwałem i nie zawiodłem się. Nie mogę się absolutnie tutaj do niczego doczepić. Sam hardware mówi sam za siebie. Rządzi tutaj procesor Qualcomm Snapdragon 801 o częstotliwości zegara 2,3 GHz. Wspomagają go 2 GB pamięci RAM. Całość działa pod dyktando Androida 4.4.2 z nakładką HTC Sense w wersji 6.0. Ta mieszanka sprawia, że One M8 pędzi i nic nie jest w stanie go zatrzymać.
Mam osobiście taką przypadłość, która sprawia, że notorycznie zamykam wszystkie programy uruchomiono na moim smartfonie. Nie lubię bowiem mieć ich pootwieranych i wole je uruchomić bezpośrednio aniżeli poprzez zminimalizowane okienko. Oczywiście to podtrzymywanie w stanie gotowości aplikacji ma w jakimś stopniu odbicie na mocy obliczeniowej. I choć to wydaje się śmieszne, nawet przy smartfonach premium, zawsze mam wrażenie, że to może spowalniać mój telefon. Tutaj podczas korzystania z HTC pierwszy raz w ogóle na to nie zwracałem uwagi. W tym przypadku zresztą telefon utrzymuje w stanie gotowości tylko 10 ostatnio otwartych aplikacji, tak więc z automatu kolejno otwarty program zamyka ten jedenasty.
W ogólnym rozrachunku byłem więc w pełni usatysfakcjonowany. HTC One M8 zdaje egzamin wydajnościowy wzorcowo!
SYSTEM, APLIKACJE I MULTIMEDIA
Zanim zacznę opisywać wybrane przeze mnie aplikacje, warto wspomnieć, w jaki sposób HTC zaproponował odblokowywanie swojego smartfona. Tak, jak wspomniałem wyżej, można to zrobić na… 5 sposobów. A właściwie 6 jeśli dodać odblokowywanie poprzez nakładkę HTC Dot View. Pierwszy, tradycyjny poprzez przycisk fizyczny. Drugi, to znane już, dwukrotne puknięcie palcem w ekran smartfona. Następnie w zależności od ruchu palcem odblokowujemy One M8, uruchamiając określone menu lub aplikację. Ruch poziomy palca od lewej krawędzi do prawej to odblokowanie i włączenie BlinkFeed. Przeciwny ruch to odblokowanie ekranu z widżetami. Pionowe sunięcie palcem od górnej do dolnej krawędzi pozwoli nam na głosowe wybranie osoby, do której chcemy zadzwonić. Przeciwny kierunek ruchu (z dołu do góry) to tzw. zwykłe odblokowanie. Niby nic wielkiego, ale bardzo ciekawe rozwiązania. Szkoda, że nie można samemu decydować co możemy uruchomić poprzez konkretny gest.
Tak jak wspomniałem kilka linijek wcześniej, HTC One M8 działa na Androidzie 4.4.2 KitKat, który spisuje się rewelacyjnie. Dokładnie tak samo jak nakładka Sense w wersji 6.0, która podoba mi się jeszcze bardziej. Na dzień dzisiejszy uważam ją za najlepszą, jaką stworzono pod Androida. Zachowana jest tutaj estetyka flat – płaskiego interfejsu – która nadaje Sense lekkości. Tak, jak wspominałem w swoich pierwszych wrażeniach na temat One, nakładka nie kopiuje rozwiązań z czystego Androida, tylko stawia na swoje sprawdzone sposoby.
Nie ma tutaj wiele nawiązań do czystego Androida, wiele rzeczy zostało zaprojektowanych po swojemu, co nadaje tej nakładce oryginalności, a to wychodzi jej tylko na dobre. Część gestów, takich jak chociażby kierunek przesuwania ikonek w zainstalowanych aplikacjach jest inna niż zazwyczaj. Większość nakładek proponuje ruch poziomy, tutaj odbywa się on w pionie. Tak samo sprawa wygląda przy zamykaniu otwartych programów. Można to uczynić tylko ruchem pionowym w górę. Nie są to jakieś rewolucyjne zmiany, aczkolwiek ktoś kto korzystał wcześniej z modeli innych producentów, musi się na początku przyzwyczaić. Takie ciekawostki dodają nakładce pewnej świeżości, dzięki czemu nie ma wszędzie utartych schematów. Samo korzystanie, sprawia naprawdę wiele miłych doznań. Kojarzą mi się z miękkością, przyjaznym dla użytkownika środowiskiem. Nie ma tutaj cukierkowatych kolorów, wszystko jest stonowane, co podnosi komfort pracy. Standardową, łagodną czcionkę możemy zmienić na inną, co pozwoli bardziej spersonalizować telefon pod siebie. Mi np. bardzo przypadła do gustu, zaproponowana przez HTC – Helvetica.
Miłym akcentem było posegregowanie aplikacji na początku pracy z One M8, kiedy to telefon sam utworzył folder o nazwie Google i powrzucał do niego wszystkie programy producenta z Mountain View. Zawsze przy formacie urządzenia, jest to dla mnie największy ból ,kiedy muszę segregować wszystkie ikonki. Tutaj część pracy wykonał za mnie HTC.
Uwielbiam klawiaturę, która jest do dyspozycji w nie tylko testowanym przeze mnie modelu HTC, ale i starszych urządzeniach. Jest ona bardzo przyjemna w użytkowaniu, pisze się na niej bardzo wygodnie, lekko, a do tego mam poczucie pewnego rodzaju miękkości. Nie miałem problemów z wstawianiem odpowiednich znaków, tak więc nie było żadnych kłopotów z przypadkowo dopisującymi się, niechcianymi literkami, czy znakami interpunkcyjnymi ;)
HTC One M8 to również świetna jakość dźwięku. Zamontowane głośniczki, dadzą z pewnością wiele frajdy podczas słuchania muzyki. Nie jest to jednak jakość, którą dawała np. Xperia Z2. Szczególnie kiedy mamy do czynienia ze słuchawkami. HTC korzysta jedynie z korektora BoomSound, który rzeczywiście poprawia jakość dźwięku, ale nie zrobiło to na mnie większego wrażenia. Brakuje tutaj dodatkowego equalizera. Efekt „wow” miałem za to przy świetnym, dodatkowym gadżecie – głośniku, o nazwie HTC BoomBass, który w połączeniu ze smartfonem daje niesamowitego kopa! Jeszcze nigdy nie słyszałem tak świetnie grającego telefonu. Oba urządzenia tworzą rewelacyjną parę, która z pewnością rozkręci nie jedną imprezę. Wystarczy przyłożyć telefon do głośniczka, a po krótkim parowaniu uderzy nas fala dźwięku, którego gwarantuję – że się nie spodziewacie! To trzeba zdecydowanie usłyszeć!
Jak każdy szanujący się producent HTC proponuje swoje aplikacje, które można wykorzystać tylko na urządzeniach spod ich znaku. Pierwszą propozycją i chyba najważniejszą jest BlinkFeed. Znana z poprzednich wersji HTC Sense jak i modeli smartfonów tablica, dzięki której wszystkie wiadomości mamy w jednym miejscu. Posty z Facebooka czy Google Plus, zdjęcia z Instagrama, ćwierknięcia na Twiiterze. Wszystko to pod palcem w uporządkowanym miejscu. Bardzo często korzystałem z tej funkcjonalności, szkoda natomiast tylko, że odświeżanie wiadomości odbywa się zawsze ręcznie. Przynajmniej nie znalazłem funkcji, która by to regulowała. Dla osób, które mają mały pakiet danych, jest również możliwość pobierania newsów przy pomocy tylko WiFi. Zważywszy na to, że możemy podpiąć również dodatkowe strony internetowe, informacji w BlinkFeed może być sporo.
HTC Sense TV – aplikacja dzięki, której mamy pod kontrolą całą naszą telewizyjna rozrywkę. Dzięki dodatkowym możliwościom, jakie daje nam telefon, możemy zapomnieć o czymś takim, jak program telewizyjny. Nigdy nie przegapimy produkcji, którą chcemy obejrzeć – One M8 nam przypomni o programie w odpowiednim momencie. Konfiguracja, a właściwie mała transformacja naszego smartfona w multimedialny pilot trwa bardzo szybko i jest niezwykle prosta. Wystarczy wybrać markę odbiornika, operatora telewizyjnego oraz kraj i kod pocztowy. Potem już tylko próba włączenia TV, zmiany kanału i gotowe. Przetestowałem na swoim starym, domowym telewizorze i wszystko przebiegło bezproblemowo.
Kolejna bardzo praktyczna rzecz – wszyscy wiemy doskonale, jakie zagrożenie przynosi obsługa telefonu, a tym bardziej smartfona podczas jazdy w samochodzie. Dzięki aplikacji CAR, będziemy mogli ograniczyć tą czynność do minimum. Po jej uruchomieniu, One M8 przechodzi w tryb, który mocno zawęża funkcje telefonu do tych najbardziej potrzebnych za kółkiem. Jedną z nich jest np. nawigacja. Menu zmienia się w duże kwadratowe przyciski, które podczas jazdy łatwo uruchomić, dzięki temu poruszanie się po telefonie jest proste i nie wymaga skomplikowanych ruchów dłonią. Przed podróżą możemy w dowolny sposób spersonalizować ten ekran, poprzez dodanie nowych aplikacji, a także rozmieszczenie ich wedle naszych uznań. Wyłączony zostaje również przycisk odpowiedzialny za uruchamianie otwartych aplikacji. To menu również zostało uproszczone i zredukowane do 2 przycisków: Wstecz i Home. Co istotne, smartfon cały czas jest delikatnie podświetlany, a więc nie musimy go bez przerwy wybudzać.
APARAT
Byłem bardzo ciekawy, jak będzie sprawował się aparat w tym modelu. 4 Mpix być może nie wyglądają świetnie pod względem marketingowym i nie zdziwiłbym się, gdyby część potencjalnie zainteresowanych użytkowników słysząc/czytając, że mamy tu „tylko” 4 Mpix, przekreślała One M8. I to jest błąd! Bowiem nie od dziś wiadomo, że ilość megapikseli nie zawsze ma przełożenia na jakość zdjęcia. Ma na to wpływ wiele czynników, nie jest to jedyny wyznacznik. Co takiego ciekawego zatem oddaje nam do dyspozycji HTC?
Na pierwszy ogień idzie matryca UltraPixel. Nowatorska technologia HTC, dzięki której piksele mają zwiększony rozmiar niż normalnie – ich wielkość to 2 µm, dzięki temu wpada do nich więcej światła. Wg producenta nawet o 300%, co przekłada się na zdjęcia, które są lepsze od tych wykonanych aparatem o rozdzielczości 13 Mpix. Brzmi nowatorsko i bardzo ciekawie. Dodatkowo zamontowano tutaj przesłonę f/2.0, co również ma znaczenie przy robieniu zdjęć w gorszym oświetleniu.
Przyznam szczerze, że na początku nie byłem przekonany do tych rozwiązań i poczułem lekki zawód, że nowsza odsłona flagowca będzie miała niemalże identyczny aparat, co jego poprzednia edycja. Po tym jednak, jak zacząłem osobiście sprawdzać go w tym smarfonie zrozumiałem, a przede wszystkim zobaczyłem, że jakość zdjęć, tych w dzień jak i wieczorem jest naprawdę bardzo dobrej jakości. Aby ją osiągnąć, HTC wyposażył One M8 również w podwójną lampę błyskową, jak i drugi obiektyw.
Lampa jest podzielona na dwie części. Jedna, generuje światło ciepłe, drugie zimne. Pozwala to na zrównoważenie odcieni i odwzorowanie najbardziej naturalnych kolorów. Zdaje to egzamin, ponieważ zrobione nie tylko przy słabym świetle, ale także w pełnym mroku fotografie wychodzą naprawdę przyzwoicie. Nie spodziewałem się, że tak miło zaskoczy mnie ten aparat. Łapanie ostrości w tych specyficznych warunkach również odbywało się szybko i niemalże ze 100% skutecznością. Oczywiście zdarzały się nieudane kadry, ale to normalne przy każdym sprzęcie.
Ze względu na technologię UltraPixel, a także jasną przesłonę, zdjęcia bez lampy, a np. przy sztucznym świetle, wyglądały naprawdę dobrze. Oczywiście łapanie ostrości odbywało się wtedy nieco wolniej, niż przy naturalnym oświetleniu, ale to jak najbardziej naturalne.
OK, ale po co drugi obiektyw? Jego zadaniem jest wspieranie głównego obiektywu. Zapisuje on bowiem informację o głębi ostrości, dzięki czemu nawet po zrobieniu zdjęcia mamy na nie wpływ. Taką władzę posiadamy praktycznie nad każdą fotografią, wyjątkiem są tutaj zdjęcia makro lub ogólnie, na których pierwszy kadr mamy dość blisko. Reszta fotek, aż prosi się o zabawę. A to nie wszystko. Możemy bowiem sprawić, by nasze ujęcia naprawdę nabrały nowego wymiaru. Do dyspozycji mamy kilka ciekawych narzędzi.
- Ufocus – jest to funkcja, która odpowiada za wyodrębnienie głębi ostrości, na wybrany przez nas punkt. Wystarczy dotknąć palcem wybrane przez nas miejsce.
- Pierwszy plan – Dzięki niemu możemy zastosować jeden z 4 filtrów, dzięki którym nadamy zdjęciu oryginalny wygląd. Efekty można zobaczyć na screenach poniżej. Jednym dotknięciem palca decydujemy, gdzie ma zostać nałożony efekt, a to pozwala na wiele kombinacji.
- Dimension plus – efekt 3D, dzięki któremu możemy niemalże „zajrzeć” co jest za pierwszym obiektem, który jest z przodu ;) A tak bardziej serio, możemy stworzyć niemalże zupełnie inny kadr, zmieniając jego perspektywę. Efekt ten naprawdę potrafi zadziwić i wygląda to trochę jak zabawa w poruszanie zdjęciem. Wypada najlepiej tam, gdzie nie ma ludzi na zdjęciu, bowiem czasami mogą wyjść z tego dziwne i śmieszne rzeczy.
- Wspominając o twarzach, warto dodać, że jest możliwość ich poprawiania ;) Mamy wpływ na gładkość facjaty, jej kontur, jasność, poprawienie oczu oraz sprawienie, że nasze czoło nie będzie się już tak świecić. Przydatne narzędzie, które niby nie daje wiele możliwości, ale te delikatne zmiany naprawdę często pozwalają nam poprawić siebie, bądź modela.
Słów kilka o interfejsie aparatu. HTC One M8 pozbawiony jest fizycznego przycisku migawki, co uważam za spory minus. Zdani jesteśmy bowiem tylko na wirtualne ostrzenie i pstrykanie zdjęć. Na pewno można było wkomponować w obudowę świetnie wyglądającą i praktyczną migawkę.
Wracając jednak do wyglądu menu – jest on bardzo przejrzysty i intuicyjny. Po rozwinięciu podmenu mamy kilka ciekawych funkcji, dzięki którym pojawia się możliwość ustawienia zdjęcia. Do dyspozycji jest oczywiście tryb auto, który szybko możemy zmienić np. na nocny, krajobrazu czy portretu. Tego typu tryby zawsze traktuję z przymrużeniem oka, ponieważ najczęściej opieram się na ustawieniach manualnych. Oczywiście robiąc zdjęcia smartfonem nie zawsze mamy czas na ręczne modyfikacje, ale jest otwarta do nich furtka i można poeksperymentować, gdyż otrzymujemy wtedy wpływ na balans bieli, czułość ISO, szybkość migawki oraz autofocus. Możemy również wybrać tryb naszego aparatu. Jest ich dokładnie 6:
- Autoportret – nie trzeba tłumaczyć do czego on służy. Można go włączyć na dwa sposoby. Poprzez wybór w menu, albo poprzez przesunięcie palcem po ekranie kiedy mamy włączoną główną kamerkę i „zrzucenie” jej w bok.
- Ujęcie z dwóch kamer pozwala na filmowanie, a także robienie zdjęć równocześnie z dwóch aparatów. W ogóle HTC One M8 to chyba jedyny smartfon na świecie, w którym przednia kamera ma większą rozdzielczości niż tylna ;)
- Wideo – możliwość nagrywania filmów, w tym w zwolnionym tempie. Nie ma tutaj takiego efektu jak w Xperii Z2, gdzie rozdzielczość 4K nadawała większego efektu „wow” przy zwalnianiu filmu, ale tutaj także wygląda to całkiem dobrze.
- Panorama 360 – coś co od dawna mają użytkownicy Nexusów, czyli możliwość wykonywania zdjęć w pełnych 360 stopniach. Fotografie, które bardzo lubię robić i udostępniać na mapach Google. Poza tym możemy również zainstalować aplikację aparatu firmy z Mountan View, którą równie skutecznie możemy wykonywać panoramy.
- Aparat ZOE – tutaj zatrzymam się chwilę dłużej, ponieważ jest to kolejna bardzo fajna autorska funkcja rodem HTC. Funkcja ta pozwala zachować niemalże każdą chwilę, która mogłaby umknąć nam poprzez tradycyjne fotografowanie. Ogólnie rzecz biorąc to tryb podobny trochę do seryjnego robienia zdjęć, z tym że rejestrujemy tutaj krótki filmik, z którego możemy wybrać interesujące nas ujęcie. Więc jeśli będziecie robić komuś fotkę, możecie „złapać” go w różnych pozach. Również dzięki trybowi ZOE, stworzymy zdjęcia seryjne, które później można połączyć w jeden kadr lub stworzyć plik GIF. Mało? Ze zrobionych zdjęć, można szybko stworzyć krótki filmik, wraz efektami i muzyką! Wszystko to w kilka minut.
Świetnie się bawiłem przy robieniu zdjęć, a także ich obróbką w One M8. Możliwości, które prezentuje często podobne są do innych aparatów, jednak są one przedstawione w trochę inny sposób, który bardziej do mnie przemawia. Przyznam szczerze, że przyniósł mi on więcej frajdy niż Xperia Z2, która również robiła świetne zdjęcia oraz dysponowała równie ciekawym zapleczem. Tutaj nie mogę Sony absolutnie niczego odmówić. Cieszy niezmiernie to, że każdy z producentów ma swój pomysł na aparat, a HTC niewątpliwie go ma. Gdyby technologię UltraPixel udało się rozszerzyć jeszcze o matrycę np. 8 Mpix to byłby to absolutny czad! Liczę na dalszy rozwój tego pomysłu :)
BATERIA I TEMPERATURA
Często zdarza się, że bateria w obecnej generacji smartfonów wystarcza na coraz dłużej. Nie rzadko czas pracy na jednym ładowaniu przedłuża się do całego dnia i w przypadku HTC One M8 taka sytuacja również ma miejsce. Przy normalnym użytkowaniu, podczas którego nie żyłujemy na maksa smartfona, nie musimy bać się o to, że padnie on gdzieś w terenie. To robi wrażenie o tyle, że pojemność ogniwa wynosi 2600 mAh, a więc najmniej wśród bezpośredniej konkurencji. Oczywiście wzmożona aktywność np. poprzez przeglądanie Internetu, czy też robienie zdjęć, mocno nadwyręża baterię i wtedy trzeba rozglądać się za gniazdkiem elektrycznym. Szczególnie wspomniane przeze mnie pstrykanie fotek powoduje szybkie uciekanie energii. Podczas spacerów, wychodząc z domu z 100% baterią, potrafiłem wrócić po 2-3h z poziomem w okolicach 60%. Oczywiście intensywnie korzystałem z aparatu, testując jego różne funkcje, a więc nie było to dla mnie wielkim zaskoczeniem. Pewien wpływ mogła mieć również temperatura otoczenia, która nie rzadko podczas moich wypadów wynosiła nawet 30 stopni. To też miało odbicie na temperaturze baterii jak i podzespołów. One M8 się grzeje, momentami całkiem nie miło lecz zważywszy na to, że ma to miejsce w górnej części plecków, nie jest, aż tak uciążliwe podczas codziennego korzystania.
Na osłodę HTC wprowadził niejako dwa rodzaje oszczędzania energii. Pierwszy, który aktywuje się, gdy bateria spadnie do poziomu 15 proc., zmniejsza jasność ekranu, wprowadza oszczędne użycie procesora, wyłącza wszystkie wibracje oraz usypia transmisję danych w momencie, gdy wyświetlacz jest wyłączony. Każdy z tych czterech elementów możemy włączać lub wyłączać, mogą one funkcjonować w tym trybie w dowolnej konfiguracji.
Drugi sposób na ograniczenie użycia baterii to – Tryb ekstremalnego oszczędzania energii. Możemy uaktywnić go oczywiście w każdej chwili, ale także ustawić, kiedy ma samoczynnie się uruchomić. I tak mamy wpływ na to, kiedy się aktywuje przy 5 proc., 10 proc. lub 20 proc. Tryb ten wprowadza One M8 w podobny stan jak aplikacja CAR. Zmienia się Menu, które zostaje ograniczone do najprostszych czynności, co rzeczywiście w sposób ekstremalny oszczędza energię. Nie można spuścić górnej belki powiadomień, wyłączają się wszystkie wibracje, zostają tylko 2 przyciski funkcyjne – Home i Wstecz. Nie działają gesty, takie jak odblokowywanie smartfona, tym razem można to zrobić wyłącznie w tradycyjny sposób.
W Trybie ekstremalnego oszczędzania energii już nie mamy wpływu na to, jakie aplikacje są do dyspozycji, pozostają tylko te, które pozwalają komunikować się poprzez wiadomości, telefon i maile. Do tego dochodzi kalendarz i kalkulator. Nic więcej. W praktyce rzeczywiście korzystanie z tego trybu mocno przedłuża życie baterii. Kiedy wyświetlacz jest wyłączony, smartfon praktycznie nie pobiera energii, co sprawia, że dzięki temu może przetrwać nawet 2-3 dni, w zależności od użytkowania. Bardzo mi się podoba to rozwiązanie, choć nie oszukujmy się, że rzadko kiedy będziemy tego trybu używać. Takie urządzenie jak One M8 jest stworzone do tego, by wykorzystywać maksimum jego możliwości. Ekstremalne oszczędzani energii może nas jednak uratować nie raz i utrzymać telefon w stanie gotowości w momencie, kiedy najbardziej tego potrzebujemy.
PODSUMOWANIE
Kocham ten telefon! Rozpalił moje żądze i odpowiedział na pytania, który smartfon jest dla mnie na dzień dzisiejszy numerem jeden. Po testach nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Potwierdziła się zasada, że trzeba pewne rzeczy sprawdzić samemu, aby przekonać się czy coś jest dobre czy nie. Po moich wcześniejszych wątpliwościach, czy najnowsza odsłona flagowca spod znaku HTC sprosta zadaniom, które mu postawię do wykonania dzisiaj wiem, że się nie zawiodę. Ponadto nazwa zobowiązuje i tym razem potwierdza, że urządzenie które ją nosi w pełni na to zasługuje.
Świetne dodatki w postaci Dot View, czy BoomBass (obydwa do kupienia osobno), rozwijają One M8 do urządzenia kompletnego, sprawdzającego się w prawie każdych warunkach (nie licząc wody ;) ) Otrzymujecie świetnie wyglądający telefon, który jest pod każdym względem prestiżowy. Nikt nie przejdzie obok niego obojętnie. Aluminiowa obudowa podkreśla solidność i klasę HTC One M8. Wzornictwo i designu HTC przebija wszystko, nawet iPhone’a. Jest to jednak moje prywatne zdanie i nie każdy musi się z tym zgadzać. Kiedyś już usłyszałem zarzut, że jestem fanbojem HTC. Ja odpowiadam z pełną świadomościa – TAK JESTEM. I cieszę się, że tajwańska firma w końcu pokazuje na co ją stać, dosyć już bowiem chudych lat. Czas, by takimi produktami jak One M8, znów stała się potęgą na rynku mobilnym.
Chwalę sobie to urządzenie na każdym kroku i z pewnością powrót na stare śmieci będzie wielkim bólem (nie powiem brzydko czego ;) ), do tego stopnia, że mocno zastanawiam się nad sprzedażą Nexusa.
****
Pełna specyfikacja techniczna HTC One M8
Zdjęcia: Artur Polachowski, którego zdjęcia możecie oglądać na 500px i Facebooku