SŁOWEM WSTĘPU
Pierwsze wrażenia jakie odniosłem po wypakowaniu smartfona z pudełka były – delikatnie pisząc – mieszane. Po włączeniu, również nie było wiele lepiej. Muszę przyznać, że podczas testowania HTC Desire 510 nie sięgałem po niego chętnie, a raczej wtedy, gdy naprawdę potrzebowałem. I przyznam, że sam czuję się w swoim osądzie niesprawiedliwy. Zdaję sobie sprawę z ceny urządzenia i hasła przewodniego: „Wydajne działanie. Atrakcyjna cena” i najlepsze jest to, że nie jest ono przereklamowane, bowiem za kwotę ok. 800zł dostajecie urządzenie z 4-rdzeniowym procesorem i obsługą sieci LTE.
Niestety szereg pozostałych rozwiązań sprawił, że nie polubiłem go, choć uwierzcie mi, że chciałem. Nawet pod koniec testów przyzwyczaiłem się do wad tego smartfona i już prawie zaczynała się tworzyć jakaś chemia między nami. Ale no właśnie – „prawie”. Nie zrozumcie mnie źle – każdy ma swoje potrzeby, swój budżet, więc może się okazać, że to co mnie przeszkadzało, dla drugiej osoby nie będzie stanowić żadnego problemu, a żeby być sprawiedliwym – to nie jest urządzenie złe. Wręcz przeciwnie – działa szybko, sprawnie i stabilnie, nie wiesza się, mówiąc potocznie – śmiga. Nie chciałbym więc byście odnieśli niniejszą recenzję jako zbesztanie smartfona. Może raczej jako opinię osoby, która oczekiwała więcej, choć tak naprawdę nie powinna. Po tym przydługim wstępie, przejdźmy więc już do opisu sensu stricte.
WYGLĄD
Patrząc całkowicie frontalnie, nowy HTC Desire 510 prezentuje się nawet całkiem apetycznie i smukle. Gdy jednak spojrzymy na niego pod innym kątem, wrażenie to pęka niczym bańka mydlana. Jego wymiary to: 139,9×69,8×9,99 mm, a waga to 158 g. 10 mm grubości to całkiem sporo i nadaje kształtom formę bryły, natomiast ciężar od razu czuje się w ręce. Paradoksalnie, dzięki temu smartfon trzyma się pewnie i nie ma się wrażenia, że za chwilę nam wypadnie. Ładnie zaokrąglone i wyprofilowane kąty sprawiały, że podczas rozmów korzystało mi się z niego całkiem komfortowo.
U góry urządzenia widoczne jest oczko przedniego aparatu oraz dwa mniejsze – czujniki i głośnik. Co do tego ostatniego, w kwestii wyglądu, mam zastrzeżenia. Dwa, wykropkowane rzędy, na pierwszy rzut oka regularnie (po przyjrzeniu się widać niewielkie różnice) zdecydowanie zdominowały całą górną część i, mówiąc krótko – nie prezentuje się to dobrze. Na myśl przychodzi mi alfabet Morse’a. Tak wiem, nie ma tu kresek, ale nic nie poradzę, że tak mi się to kojarzy. Ewentualnie z perforacją na opakowaniach żywności. Brakuje tylko napisu: „otwórz tutaj”. Wiem, to wyzłośliwanie się, ale wygląda to fatalnie i kontrastuje z ascetycznym dołem, o którym nie będę się rozpisywał, bowiem widoczny jest tu tylko mikrofon.
Jednak to wszystko błahostki, przy rzeczy, której wybaczyć po prostu nie mogę – ilość bezsensownie zmarnowanego miejsca. Oprócz cienkich białych (w innych wersjach kolorystycznych oczywiście będą miały inne barwy) ramek po bokach oraz większych na górze i dole, mamy jeszcze dodatkowe, bardzo duże czarne obramowanie. Stanowczo ucina to przekątną ekranu i nie mogę zrozumieć, po co to komu. W tym momencie najbardziej cierpi dół urządzenia, w którym obydwie ramki zajmują ponad 2 cm! A przecież logo HTC można był zmieścić na tej białej, ustawiając je albo z boku, albo przesunąć nieco mikrofon, albo jeszcze sprawić, by dziurka od niego była zamaskowana w literze „T”.
Krawędzie urządzenia cechuje ascetyczne i minimalistyczne wykonanie. Ot na dolnej mamy wejście microUSB, po prawej stronie znajdują się przyciski regulacji głośności, u góry przycisk włączania oraz gniazdo słuchawkowe, nota bene – ze świetnym poziomem wyjściowym, ale o tym później. Lewa strona jest praktycznie martwa i służy tylko temu, by smartfon dało się trzymać w dłoni.
Wrócę jeszcze na chwilę do przycisku włączania. Podczas pisania tej recenzji spotkałem się z opiniami, że umieszczanie go na górnej krawędzi właśnie to nietrafiony pomysł. Owszem, sam preferuję, gdy znajduje się na jednej z bocznych, jednak przyznam Wam szczerze, że wcale nie tak trudno mi się było przyzwyczaić. Sięgałem kilka razy niechcący nie tam gdzie trzeba, jednak później nie stanowiło to dla mnie żadnego problemu. Podsumowując więc ten aspekt – być może faktycznie nie jest to najlepsze rozwiązanie, jednak tragedii nie ma.
To co mi się nie podobało, albo raczej, budziło we mnie mieszane uczucia, to stosunkowo mała wysokość, na jaką wystają przyciski głośności. Teoretycznie, jestem w stanie to zrozumieć, bowiem dzięki temu tworzą bardziej spójną całość z wykonaniem smartfona, jednakże nie sądzę, by HTC Desire 510 pretendował to najładniejszego urządzenia na rynku, a tak, tylko mi to przeszkadzało. Po prostu lubię słuchać muzyki właściwie wszędzie i często tak podstawową rzecz, jak zmianę poziomu głośności obsługuję bezwzrokowo. Tu wciąż mi się to udawało, jednak nie bez problemu. Po prostu ciężko było znaleźć ten konkretny, najbardziej pasujący do sytuacji przycisk. Dodatkowo, żeby nie było za łatwo, tak naprawdę jest on przedzielony delikatną kreską w połowie. Wygląda nieco, jak bardzo podłużna, spłaszczona tabletka i korzystanie z niego było uciążliwe.
Po odwróceniu smartfona ekranem do dołu zobaczymy trzy rzeczy: aparat główny, jeszcze większe logo HTC niż z przodu oraz drugi głośnik, kropkowany w ten sam sposób jak frontalny. I tutaj kolejna uwaga – plecki zrobione są z taniego, połyskującego plastiku rodem z urządzeń sprzed kilku lat i właściwie tu nie będę się czepiał, ponieważ wiem, że priorytety przy wykonywaniu tego smartfona były inne. Natomiast muszę przyznać, że za każdym razem, gdy zdejmowałem pokrywę, obawiałem się, czy jej nie połamię, bowiem jest naprawdę cienka i giętka i gdyby ktoś chciał – dałby rady ją złamać w rękach.
Pod nią znajduje się wymienialna bateria, slot na kartę SIM oraz coś, czego pojąć nie jestem w stanie – wejście na kartę SD. Samo w sobie, może to nie jest złym rozwiązaniem, choć lubię mieć łatwy dostęp do fizycznego przenoszenia plików. Jednak fakt, że aby się do niej dostać, trzeba wyciągnąć baterię, mocno mnie rozczarował. Tym bardziej, że miałem pewne problemy z odczytem karty, o czym napiszę później, więc co chwilę musiałem wyłączać i włączać smartfona.
Zrozumiałbym jeszcze takie rozwiązanie przy urządzeniu wodoodpornym, ale w momencie, gdy na lewej krawędzi nic się nie znajduje, a do karty SD muszę się dostać w dziwaczny sposób, nic tego nie usprawiedliwia. I tak, może jestem za surowy, bo zazwyczaj karta spoczywa na swoim miejscu i nie wyciągamy jej co chwilę, jednak w sytuacjach, kiedy musicie szybko przenieść ją do innego urządzenia, a nie macie kabla pod ręką, jest to upierdliwe. Oczywiście – nie jest to jakaś ogromna wada, a raczej przypomina bzyczenie komara nad uchem. Nieszkodliwe, ale irytujące.
Koniec końców, wyglądu nie mogę ocenić pozytywnie. Tanie wykonanie, kilka nieprzemyślanych kwestii w designie, waga oraz wymiary, to wszystko nie rzutuje dobrze. Inna sprawa, że o wyglądzie właściwie nie pamiętałem i nie jest to z pewnością smartfon, którego możecie się wstydzić pokazywać publicznie. Nie jest to Multipla wśród urządzeń mobilnych. Rolls Royce zresztą też nie. W czasie użytkowania, zawsze jest to dla mnie kwestia drugorzędna tak naprawdę, a w tym wypadku, określiłbym go mianem przezroczystego, bowiem na co dzień, nie zwracałem na niego uwagi.
EKRAN
Jako wstępu do tej kategorii, użyję zdania z oficjalnej strony HTC: „Duży wyświetlacz o przekątnej 4,7 cala odznacza się wysoką rozdzielczością, wyraźnymi szczegółami obrazu oraz wiernym odwzorowaniem kolorów”. No nie bardzo… – ujmując rzecz eufemistycznie… Zacznijmy od tego z czym kłócić się nie mogę – przekątna 4,7 cala. No faktycznie taka jest, zmierzyłem osobiście dla pewności, wszystko się zgadza. Czy jest to wg Was dużo czy nie – tu już odpowiedzcie sobie sami, mnie osobiście wielkość przypadła do gustu, choć tak jak wspomniałem wcześniej – lepiej byłoby usunąć czarną ramkę i powiększyć ekran, albo zmniejszyć gabaryty urządzenia.
Natomiast to, co jest przekłamane, to tak naprawdę niemal cała druga część marketingowego twierdzenia. Zajmijmy się wysoką rozdzielczością. Że Full HD nie będzie, można się domyślać, patrząc na cenę. To może chociaż po prostu HD, albo niewiele mniej? Nic z tego. Rozdzielczości nie podano na stronie tytułowej, z kolei po kliknięciu w specyfikację, podano tam wartość FWVGA. Podejrzewam, że dla 90% osób, które będą rozważać zakup nic to nie mówi. Tak naprawdę określenie jest skrótem od Full Wide VGA. Samo VGA było standardem jakieś 2 dekady temu w komputerach osobistych, jeszcze wtedy z monitorami CRT i wynosiło 640×480. Jego poszerzona wersja, którą znajdziecie w HTC Desire 510, oferuje 854×480 pikseli. Przy ekranie 4,7 cala daje to ok. 208 pikseli na cal (ppi), więc nie oszukujmy się – to nie jest rewelacyjna wartość.
Jak zwykle, to tylko cyfry na papierze, jednak przełożenie na to, co faktycznie widzimy, jest jak najbardziej widoczne. Łatwo możecie się też domyślić, że stwierdzenie: wyraźne szczegóły obrazu można schować między bajki. Choć muszę przyznać, że aż takiej tragedii nie ma. Podczas poruszania się po menu, surfowaniu po Internecie, czy pisaniu SMS-ów, wszystko jest wystarczająco klarowne. Problem pojawia się, gdy na ekranie, np. podczas gry, macie zagęszczenie wielu małych elementów i wtedy widać, że wasza wioska w Clash of Clans jest niezbyt wyraźna. Po przybliżeniu widoku, to wrażenie ustępuje, jednak wciąż, gdzieś w głowie, świadomość tego istnieje. Dodatkowo, podczas oglądania filmów na YouTube, mamy do wyboru jedynie dwie wartości – 240p i 360p i wierzcie mi, że nawet w tej najwyższej dostępnej rewelacyjnie nie jest.
Wierne odwzorowanie kolorów. To stwierdzenie, z którym również ciężko się kłócić, ponieważ tak naprawdę musiałbym mieć kilka urządzeń obok siebie, z tym samym obrazem i wyświetlony oryginał by mieć pewność. Czerń to czerń, biel to biel. Kolory nie są przejaskrawione, mają nieco chłodną barwę i są stonowane. Ja osobiście nie mam większych zastrzeżeń. Poza jednym.
Cała ta iluzja bowiem szybko pryska, gdy zorientujecie się, jak słabe są kąty widzenia. I mówiąc słabe, naprawdę mam to na myśli. Wystarczy bowiem delikatnie przechylić ekran by już zauważyć, że barwy po bokach robią się zdecydowanie ciemniejsze. Do tego stopnia, że gdy chciałem komuś pokazać jakąś fajną grę na Androida, musiałem po prostu na chwilę dać tej osobie smartfon do ręki, ponieważ siedząc nawet w bliskiej odległości nie była w stanie nic zobaczyć. Krótko mówiąc – kolory są faktycznie w porządku, ale tylko jeśli patrzycie dosłownie wprost na ekran, a przecież nie zawsze jest to możliwe. Przyznam, że w obcowaniu z tym smartfonem, właśnie to przeszkadzało mi najmocniej, bowiem tak naprawdę doświadczałem tego właściwie przez cały czas, kiedy go użytkowałem. W połączeniu z niską jasnością, mimo ustawionych wartości maksymalnych, bardzo rzucało się to w oczy.
WYDAJNOŚĆ
I tak oto dochodzimy do punktu (jednego z nielicznych niestety), co do którego absolutnie nie mogę się przyczepić. Mamy tu do czynienia z chipsetem Snapdragon 410, składającym się z czterech rdzeni Cortex-A53 taktowanych zegarem 1,4 GHz. Wykonany jest w technologii 28nm, natomiast układ graficzny to Adreno 306, czyli nieco podrasowana wersja tego, co mogliśmy znaleźć w Snapdragonie 400. No i co jest chyba elementem najbardziej wyróżniającym się i podkreślanym, to architektura 64-bitowa. Choć przyznam szczerze, że aż tak dużej różnicy w wydajności między tym smartfonem, a innym, również z wyższej półki, ale z 32-bitami na pokładzie, nie widziałem. I wbrew pozorom nie jest to zarzut, bo skoro smartfon działa przynajmniej tak samo, albo nawet lepiej, niż urządzenia 2 razy droższe, to czego chcieć więcej? Całości specyfikacji dopełnia 1 GB RAM-u.
Wszystko w HTC Desire 510 działa płynnie, bez większych zacięć, przykładowo pstryknięcie zdjęcia trwa dosłownie chwilę. Naprawdę. Tak krótko, że musiałem sprawdzać czasem na ikonce Galerii, czy faktycznie fotka została zapisana. Więcej o aparacie i robieniu zdjęć oczywiście będzie później, chciałem tu tylko przedstawić w sposób obrazowy, jak naprawdę fajnie i szybko działa ten smartfon.
Wiem, że Michał i Krzysztof nie preferują korzystania z benchmarków i szczerze mówiąc im się nie dziwię – niejednokrotnie bowiem urządzenie teoretycznie gorsze, które uzyskało mniejszą ilość punktów, w codziennym użytku może sprawować się lepiej od stojącego wyżej w rankingu. Dla mnie również cyferki nie mają znaczenia, jednak postanowiłem sprawdzić smartfon za pomocą 3D Marka, ponieważ liczyłem na efektowną animację, która przy okazji sprawdzi urządzenie.
Nie myliłem się. Moduł Ice Storm to ponad minutowa scenka kosmicznej batalii, która wyciska ostatnie soki z urządzenia. Podczas jej trwania, prędkość obrazu zazwyczaj utrzymywała się na poziomie 25-30 klatek na sekundę, a więc jak najbardziej OK. Sporadycznie, przy okazji większych ilości szczegółów i wybuchów na ekranie, wartość ta spadała do ok. 14 fpsów, a więc przycięcia już były widoczne. Z czystej ciekawości zrobiłem też test wyświetlający grafikę 1080p, ale jak się pewnie domyślacie – nie było sensu, ale też HTC Desire 510 to nie ta liga.
Przyznam, że to co zobaczyłem, mile mnie zaskoczyło. Jasne, animacja wyraźnie zwalniała w co gorętszych momentach, ale przecież specjalnie została tak przygotowana, by maksymalnie obciążyć podzespoły. Po teście odpaliłem więc Asphalt 8, który w moim odczuciu naprawdę dobrze pokazuje na co stać urządzenie. Nie grałem w niego wiele, bowiem gdy okazało się, że stany gry nie są zapisywane w Chmurze, mimo możliwości połączenia przez Internet, nie chciało mi się zaczynać wszystkiego od nowa (a trochę tego było na poprzednim urządzeniu). I jak to się sprawdza?
Rewelacyjnie! Gra standardowo sugeruje poziom szczegółowości grafiki, jednak jako, że lubię różne fajerwerki, po płynnym przejechaniu pierwszej trasy ustawiłem maksimum. Zaczęło się lekką ścinką w menu głównym, więc nabrałem obaw, ale gdy tylko poziom się wczytał, nie zauważyłem większej różnicy w działaniu. Poza tym, że było ładniej oczywiście. Myślę, że to Wam bardziej zobrazuje, na co stać ten smartfon, niż cyfry. No dobra, jeśli ktoś jest ciekaw – w AnTuTu HTC Desire 510 uzyskał 20259 punktów.
SYSTEM, APLIKACJE I MULTIMEDIA
Przyznam, że w tej kategorii nie za wiele można napisać, bowiem urządzenie nie kusi nowinkami technologicznymi czy nowatorskimi rozwiązaniami. Ale z drugiej strony – w tym smartfonie za 800 zł dostajemy podstawowy pakiet wszelkich potrzebnych funkcjonalności i w sumie w tej kwocie, moim zdaniem, jest jak najbardziej w porządku. Zacznijmy może od rzeczy ogólnych – całość działa na Androidzie KitKat w wersji 4.4.3, a więc niemal najnowszej możliwej, wraz z nakładką HTC Sense 6.0. Taka konfiguracja sprzyja wydajnemu działaniu i nie zdarzyło mi się podczas testów, by smartfon odmówił posłuszeństwa. Jedynie podczas wgrywania się niektórych aplikacji „zamrażał się” na dosłownie 2 sekundy, by doczytać pliki, jednak nie stanowiło to zupełnie żadnego problemu
Z aplikacji od HTC mamy oczywiście BlinkFeed, czyli agregator newsów. Osobiście wolę Flipboarda, gdyż w moim odczuciu jest on po prostu bardziej rozbudowany. To, co mi przypadło do gustu, choć nie korzystałem z tej funkcji, to Kid Mode od Zoodles. W prosty sposób możemy dostosować, do jakich aplikacji ma mieć dostęp nasza pociecha i przełączanie między dwoma tak naprawdę różnymi pulpitami trwa chwilę. Po odpaleniu aplikacji ukaże się uproszczony, obrazkowy interfejs, z dostępem do gier, filmów, książek itp. Dodatkowo narratorka objaśnia każde z zaznaczonych pól oraz sposób poruszania się po tym ekranie.
Dlaczego więc z tego nie korzystałem? Prosta sprawa – nie mam dzieci, więc nie było to dla mnie szczególnie przydatne, ale pomyślałem, że warto zaznaczyć iż taka aplikacja się tu znajduje. Jedyną wadą jest brak możliwości wyboru języka polskiego. Choć z drugiej strony – może to fantastyczny pomysł, by od najmłodszych lat oswajać dziecko z angielskim? Myślę, że w takiej formie, ta próba powinna skończyć się sukcesem.
Jeżeli chodzi o multimedia to tu najbardziej podobało mi się słuchanie muzyki na słuchawkach. Może to błahostka, ale ja po prostu lubię dużą głośność, a jeśli bas jest odpowiednio wyczuwalny – również to doceniam. I w tym wypadku właśnie HTC Desire 510 mnie nie zawiódł ani trochę – wyjście słuchawkowe jest naprawdę mocne i z przyjemnością słuchałem swoich playlist. Zarówno rocka, metalu jak i lżejszych odmian muzyki. Wszystko było klarowne, mocne, słowem – takie jakie być powinno. Od razu zaznaczę, że jak zwykle korzystałem z Powerampa, którego dwutygodniowy trial służy mi podczas testów na różnych urządzeniach. Ale to raczej dziwić nie powinno – nie spotkałem się jeszcze, by standardowy odtwarzacz był lepszy od komercyjnych rozwiązań. Ten w HTC był „płaski” bez możliwości jakiejkolwiek regulacji, nawet brak w nim equalizera, co dość szybko przyczyniło się do instalacji wyżej wspomnianej aplikacji. Koniec końców – jeśli macie dobre słuchawki, na tym smartfonie na pewno dobrze posłuchacie muzyki.
To tak dla odmiany – rzeczy, które mi się nie podobały. Przede wszystkim – klawiatura. Co prawda wygląda ładnie, ale już jej obsługa do samego końca sprawiała mi problemy. Nie wiem co robiłem źle, lecz bardzo często trafiałem nie w te znaki, które chciałem, a przecież bez problemu piszęe mi się również na urządzeniach z mniejszym ekranem. Miałem wrażenie, że klawiatura nie tylko „łapała” miejsce, w którym dotykamy, ale również te obok. Nie jestem w stanie Wam powiedzieć, ile razy zamiast litery „z” zmieniałem język z polskiego na angielski i odwrotnie. Masę.
To tyczyło się głównie pozycji pionowej, do której jestem najbardziej przyzwyczajony. W poziomie muszę przyznać, że podobnych problemów nie miałem. Jednak zawsze po wyjęciu z kieszeni smartfona od razu piszę w pionie, zapominając nawet często o drugiej opcji. Tak już się nauczyłem i wbrew pozorom – tak mi szybciej. Dodatkowo, na screenie powyżej możecie zobaczyć, że rzadziej stosowane znaki są nieco zaciemnione. Niby nic, można by powiedzieć – taki design. Jednak w połączeniu z jakością ekranu, o której pisałem powyżej, „nieco” zmienia się na „nie do zobaczenia”.
Dodatkowo zdarzyła mi się jedna sytuacja i nie do końca wiem, czym była spowodowana. Otóż smartfon nie wykrywał zupełnie mojej 4GB karty SD. Po sformatowaniu niestety wynik był ten sam – komunikat „Przygotowywanie karty SD” i zaraz po nim „Usunięto kartę SD”. Naprawdę, nie mam pojęcia dlaczego tak się stało, tym bardziej że we wszystkich innych urządzeniach jest ona odczytywana poprawnie. W każdym razie – był to przypadek jednostkowy. Sprawdziłem jeszcze na 4 innych kartach, zarówno o większej, jak i mniejszej pojemności i wszystkie działały bez zarzutu, co konfuduje mnie jeszcze bardziej. Zatem nie powinniście mieć żadnego problemu, choć trzeba się liczyć, że taka sytuacja może wystąpić. Pamięć wewnętrzna telefonu, przeznaczona na pliki to 8 GB RAM-u, z czego połowę zajmują aplikację systemowe.
APARAT
Do dyspozycji mamy dwie możliwości robienia zdjęć: do głównych posłuży aparat o rozdzielczości 5 Mpx, umieszczony z tyłu urządzenia oraz do rozmaitych selfie ten przedni – 0,3 Mpx. Nie są to wartości porywające i naprawdę to widać na zdjęciach. W zasadzie ładnie wychodzą tylko te na świeżym powietrzu przy dobrym oświetleniu. Przy sztucznym już widać pogorszenie jakości, natomiast o nocnych możecie całkowicie zapomnieć. Nawet główny aparat nie posiada autofokusa ani diody LED, która doświetliłaby zdjęcie. To, które możecie zobaczyć poniżej, udało się uchwycić tylko dlatego, że otaczały mnie latarnie uliczne i dzięki nim cokolwiek widać.
Na ekranie smartfona, jeszcze jakoś się to prezentuje, natomiast gdy przerzucimy nasze fotki na komputer, wtedy widać wszystkie niedoróbki. I to niezależnie od rodzaju światła przy jakim były wykonywane. Pół biedy, jeśli zdjęcie jest rozciągnięte na cały ekran, jednak gdy klikniemy na wyświetlenie w oryginalnym rozmiarze, piksele po prostu walą po oczach.
Sytuację ratuje nieco fakt dostępnych kilku rozmaitych filtrów. I tak mamy tu np. winietę, głębię ostrości czy parę różnych nakładek kolorystycznych. Oczywiście nie poprawi to jakości, ale zamaskują one nieco braki. To co mi się spodobało, to tak jak wspomniałem wcześniej – ekspresowe wykonywanie zdjęć. Właściwie jedynie po ustawieniu HDR trzeba było zaczekać ok. 2 sekundy by się zapisało. A skoro już przy HDR jestem, tu też mam sporo zastrzeżeń – bez względu na to, jak bym nie próbował, wykonane zdjęcie tą techniką albo było prześwietlone, albo niedoświetlone. Z tego co mi wiadomo, nie tak to powinno funkcjonować.
Wbudowana kamera potrafi również nagrywać filmy w rozdzielczości Full HD, jednak po obejrzeniu swoich próbek, mam wrażenie że tylko z nazwy. 1080p kojarzy mi się nie tylko z wielkością, ale również ostrym obrazem, a takim nie mogę nazwać rezultatów, które uzyskałem. Podsumowując – jeżeli chcecie po prostu uwiecznić pewne chwile, to aparat się w miarę do tego celu nada. Nie oczekujcie jednak po nim wyrazistej ostrości i wspaniałej jakości. Zwłaszcza przy fotografiach nocnych.
BATERIA I TEMPERATURA
Co do baterii zastrzeżeń nie mam żadnych. Na papierze 2100 mAh pojemności nie robi wielkiego wrażenia, jednak mi wystarczała przy codziennym użytkowaniu tak na ok. 1,5 dnia. W tym czasie miałem ustawioną maksymalną jasność, włączone WiFi, GPS i dane komórkowe, gdy znalazłem się poza zasięgiem sieci bezprzewodowej. Inna sprawa, że gdzieś w połowie testów zorientowałem się, że tak naprawdę nie mam ochoty używać tego smartfona i korzystałem z niego jedynie, bo wiedziałem, że muszę być rzetelny w swoim osądzie.
Jedynym rodzajem oszczędzania energii, jaki stosowałem było wyłączenie transmisji komórkowej, w momencie gdy ekran jest nieaktywny. Istnieją oczywiście większe możliwości, ja jednak nie lubię ograniczać sobie funkcjonalności, a ten sposób wydaje mi się naprawdę nieinwazyjny i nie miałem powodów, by z niego nie korzystać. Gdy puściłem 5-godzinny film na Youtube, 10 proc. baterii padło po ok. 50 minutach, więc jest to całkiem dobry rezultat. Podczas kilkugodzinnych sesji z grami, mniej lub bardziej wymagającymi, również pozostawał mi jeszcze pewien zapas.
Z kolei jeżeli chodzi o temperaturę, to na ten czynnik zwróciłem uwagę dopiero podczas pisania niniejszej recenzji. Mam tu na myśli, że wtedy właśnie się zorientowałem, że naprawdę nie czuć, gdy smartfon się grzeje, a więc komfort korzystania z niego, pod tym względem, jest jak najbardziej pozytywną cechą.
PODSUMOWANIE
Jak już zapewne możecie się domyślić po przeczytaniu wszystkich powyższych akapitów – HTC Desire 510 niestety nie mogę z czystym sumieniem polecić komukolwiek. No prawie, bowiem sądzę, że w jakimś stopniu, może okazać się dobrym wyborem dla osób, które dopiero wkraczają w świat smartfonów. Jednak wiele nieudanych rozwiązań takich jak: słaby aparat, kiepskie kąty widzenia i mała rozdzielczość, sprawiająca że czasem ciężko było patrzeć (a noszę okulary i szanuje swój wzrok) nie sprawiają dobrego wrażenia.
Ostatnio mamy wysyp czterordzeniowych smartfonów z obsługą LTE, więc naprawdę jest w czym wybierać. A jeśli mielibyśmy pozostać przy tym producencie, na przykład ze względu na funkcjonalność i aplikacje jakie oferuje, radziłbym zastanowić się nad modelem Desire 610. Wprawdzie nie jest to konstrukcja 64-bitowa, ale posiada lepszy aparat z fleszem i autofokusem, nieco większą rozdzielczość ekranu i mimo „niższego” Snapdragona 400, powinno Wam się lepiej go użytkować. Dodatkowo – różnica cenowa nie jest drastycznie duża – ten model można znaleźć na allegro za 800-1030 zł.
****
HTC Desire 510 – Szczegółowa specyfikacja techniczna
Zdjęcia – Artur Polachowski, którego fotografie możecie zobaczyć na Facebooku oraz 500px
Werdykt 90sekund
Nie do końca udany smartfon, w którym wyraźnie widać kompromisy. Dobre wnętrze niestety okupione zostało słabym ekranem, nie najlepszym aparatem i obudową kiepskiej jakości.
-
Wygląd
-
Wydajność
-
Hardware
-
Bateria
-
Cena/Jakość