SŁOWEM WSTĘPU
Jak to możliwe, że są recenzje, w których na Honora 9x spada tyle gromów? Smartfon ten nie dostarczył mi praktycznie żadnych powodów do narzekań. Zadowolił mnie więcej niż bardziej, a na co dzień korzystam z flagowca – co prawda nie jest już najnowszy (Huawei P20 Pro), ale to nadal kawał świetnego sprzętu – a ja nie poczułem drastycznych różnic. Uczciwie trzeba przyznać – Honorowi 9x niczego nie brakuje!
Testowo – recenzencka przesiadka nie była bolesna z mojego regularnego telefonu na Honora 9x, a wręcz odbyła się niezwykle łagodnie, dzięki czemu bardzo przyjemnie korzystało mi się z tego sprzętu. Towarzyszy mi raczej przekonanie, że inny scenariusz nie wchodzi już w grę. Chińczycy przyzwyczaili mnie (i sądzę, że Was też) do tego, że za relatywnie małe pieniądze dostajemy sprzęt atrakcyjny w zbyt wielu punktach, żeby próbować wymienić je wyłącznie jednym tchem i całość zamknąć małą kropką na końcu zdania. Aczkolwiek Honor 9x niewątpliwie zamknie niejedne malkontenckie usta.
Bo Honor 9x to przede wszystkim wyliczanka zalet nie wydumanych i napompowanych rozlazłym softem (chociaż i tego nie brakuje), ale konkretami. Mamy więc efektywniejszy procesor, nowsze oprogramowanie, lepszy aparat, większy ekran. Wszystko to oprawione atrakcyjnym wzornictwem.
WYDAJNOŚĆ I BATERIA
Pamiętam czasy, kiedy na 90sekund.pl testowaliśmy średniaki, czy budżetowce. Smartfony z niższej półki, przystępne dla zwykłego zjadacza chleba, które niestety wiązały się z mnóstwem ograniczeń. Moje frustracje czasami osiągały wyjątkowo wysoki poziom i powiedzmy sobie wprost – tamte średniaki lub budżetowce nie miały nic wspólnego z tymi standardami, jakie panują obecnie.
Huawei z Xiaomi (a może właśnie gł. Xioami w pierwszej kolejności) zmienili oblicza smartfonów przystępnych cenowo.
A skoro jesteśmy przy serii Honor, to mogę wyrecytować z pamięci kilka modeli, które idealnie wpisują się w ten trend. Tak się zdarzyło, że wszystkie miałem przyjemność testować: Honor 8 (TUTAJ recenzja), Honor 8 Pro (TUTAJ recenzja), Honor Play (TUTAJ recenzja), wspomniany Honor 8x (TUTAJ recenzja), a także aktualny bohater mojego tekstu. Wszystkie wymienione smartfony wyróżniały się pod kątem wydajności i dobrej, płynnej pracy. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że niektóre z nich to warianty z nawet sprzed trzech lat, ale to nie zmienia faktu, że w swoim czasie wyróżniały się bardzo pozytywnie.
W tę politykę efektywnej pracy wpisuje się również Honor 9x. Jego sercem jest średniopółkowy, autorski procesor Kirin 710F, wspomagany 4GB pamięci RAM. I to połączenie jest naprawdę wystarczające.
Po raz kolejny byłem pozytywnie zaskoczony (w sumie to już nie powinienem), jak żwawo, płynnie i sprawnie działa ten produkt. Przeskakiwanie pomiędzy otwartymi aplikacjami, praca w obrębie systemu czy rozrywka w postaci gier – wszystko to odbywało się na więcej niż zadowalającym poziomie. Dołóż do tego 128GB pamięci na pliki plus możliwość rozszerzenia jej o kartę do 512GB i dostajesz naprawdę pojemny kombajn!
Na pokładzie Honora 9x znajdziesz Androida 9, który skutecznie ukryty został pod nakładką EMUI 9.1, która z każdą wersją coraz bardziej zdobywa moją sympatię.
Systemowe poprawki zabezpieczeń w dniu, gdy otrzymałem telefon datowane były na sierpień 2019r., ale w międzyczasie Honor 9x dostał aktualizację do łatek z listopada 2019r. Tak, mamy luty 2020r., ale rozumiem że słuchawka ta wpisuje się w trzymiesięczny okres wydawniczy zabezpieczeń. Mam nadzieję, że lada dzień świeże trafią na pokład tej słuchawki…
W stosunku do Honora 8x wersja z numerem 9 została wyposażona również w większą baterię. Ta urosła do 4000 mAh i to już naprawdę konkretna pojemność. I choć mamy tu naprawdę wielki wyświetlacz – 6,59 cala – to zarządzanie energią odbywa się wręcz wzorowo. U mnie podczas testów, smartfony zawsze pracują bardziej intensywnie niż normalnie, ale mimo to czasy, na których wyświetlacz był włączony były więcej niż zadowalające. Oscylowały w granicach 4-5 godzin, co uważam za solidny wynik.
KLUCZOWE FUNKCJE
Przygotowując się do tego akapitu, odpaliłem stronę Honora, i przyjrzałem się funkcjom, które wg producenta sprawiają, że Honor 9x ma być wyjątkowy. Jest ich kilka i na pierwszy rzut oka nie są one AŻ tak nadzwyczajne. Każdy z nas gdzieś je widział, miał z nimi do czynienia. Warto w tym przypadku wziąć pod uwagę, że mamy do czynienia z telefonem, który spokojnie znajdziesz w sklepie w cenie niższej niż 1000zł.
Zacznijmy od: GPU Turbo 3.0 w Honorze 9x
Autorska technologia, która opiera się na układzie Kirin. Ma ona za zadanie przetwarzać grafikę, zarówno z poziomu software, jak i hardware. Tak wygląda teoria i opis na stronie producenta. W praktyce technologia ta ma sprawić, że każda gra będzie działać płynnie, a radość z rozrywki płynąć maksymalnym strumieniem. Cóż, przyznam szczerze, że jakkolwiek by się to nie nazywało, to jednak… działa :). Podejrzewam, że niewielu zwróci uwagę na to, że zaimplementowano tutaj GPU Turbo 3.0 i nawet nie będzie miało świadomości grając w ulubione gry, że właśnie m.in. dzięki tej funkcji każdy tytuł działa płynnie. Sam lubię odmóżdżyć się i chwilę oddać ulubionym pozycjom i na Honorze 9x wszystko to, co instalowałem, sprawdzało się bardzo dobrze. Dodaj do tego duży wyświetlacz i mała przenośna konsola do gier jak znalazł!
Dalej mamy: Jakość i wytrzymałość Honora 9x
Honor na swojej stronie przedstawia swój produkt, jako solidne urządzenie, które przetrwało bardzo wymagające testy. Weryfikacja przycisku zasilania, regulacji głośności, portu USB, test wytrwałości ekranu, czy na obciążenie (w razie gdybyś usiadł/-a na telefon ;) ).
Liczby podane przez producenta rzeczywiście mogą robić wrażenie, a sam Honor 9x nie wygląda na pierwszego lepszego chuderlaka, który po jednym kontakcie z ziemią wywoła płacz właściciela. Muszę przyznać, że prezentuje się on rzeczywiście bardzo solidnie i choć crash testów nie robiłem, jestem pewny, że codziennie użytkowanie i sporadyczne upadki przetrwa. Doceniam, że firma podchodzi do tej kwestii w ten sposób. W dobie, gdy smartfony przypominają czasami szklane jajka, na które naprawdę trzeba dmuchać i chuchać dobrze, że Honor przywiązuje wagę do jakości. Tym bardziej, że recenzowany egzemplarz przebył drogę przez wiele redakcji, a ja nie znalazłem na nim żadnych rys.
W kontekście funkcji, które mają wyróżniać Honora 9x na niekorzyść muszę wypomnieć… brak NFC.
W sytuacji, gdy coraz więcej z nas korzysta w sklepach z płatności smartfonem, tutaj trzeba obejść się smakiem. Jestem niemiło zaskoczony tym bardziej, że poprzednik (Honor 8x), tę technologię posiadał.
Na koniec słów kilka na temat wyświetlacza. IPS-LCD o rozdzielczości 2340x1080p (FHD+), którą możesz przełączyć na niższą lub postawić na regulację inteligentną, która sama dostosuje obraz w zależności od wyświetlanego materiału. Sam ekran – jak wspomniałem – jest naprawdę duży – 6,59 cala, które… fizycznie są odczuwalne. Szczególnie w przy obsłudze jedną ręką i wyłączonych gestach. Na szczęście nawigację można usprawnić i wówczas proste śliźnięcia przy krawędziach pozwalają łatwiej poradzić sobie z tak znaczną powierzchnią.
Poza tym jest bardzo dobrze. Odpowiednia maksymalna jasność, komfort przy oglądaniu filmów, czy konsumpcji treści. Aczkolwiek, jest jednak jedna rzecz, która z jednej strony trochę drażniła, a z drugiej była zbawienna dla moich oczu. Korzystając z automatycznej regulacji jasności, często zdarza się tak, że w środku nocy wybudzony razem z nami wyświetlacz potrafi nieźle przyłożyć po oczach. Honor 9x tego problemu nie stwarzał, ekran automatycznie dostrajał się do panujących warunków, aczkolwiek w niektórych sytuacjach – nawet w ciągu dnia – jasność była zbyt mała i często musiałem ręcznie poprawiać ustawienia.
Na koniec dodam, że miłym, acz coraz rzadszym dodatkiem, było znalezienie w Honorze 9x złącza minijack. Mogłem powrócić do swoich biegowych słuchawek, bez irytujących przejściówek. Swoją drogą, dźwięk dobiegający ze słuchawek jest bardzo przyjemny, a ten dobiegający z głośnika zewnętrznego (szkoda, że w wersji mono), wystarczająco głośny, by przy gotowaniu w kuchni umilić czas muzyką.
APARAT I FUNKCJE FOTOGRAFICZNE
Czułem, że będzie dobrze. Już Honor 8x dostarczał bardzo przyjemnego dla oka obrazka. Zresztą marka ta pod skrzydłami Huawei od dawna trzyma fotograficzny poziom i podobnie jest przy modelu 9x. Ale, żeby nie było, że słodzę na każdym kroku zaznaczę, że wady i niesmaki też są.
Zanim o głównych kamerkach, otwarcie przyznam że nie jestem przekonany do wysuwającego się aparatu do zdjęć selfie.
Rozumiem, że chęć pozbycia się notcha, „łezki”, dziurek w ekranie, czy innych tego typu wynalazków przeważała. I dzięki temu patentowi udało się odzyskać pełną, niczym niezmąconą powierzchnię wyświetlacza. Natomiast nie do końca przemawia do mnie sam mechanizm wysuwania aparatu. Zakładam, że został on przetestowany i wielokrotnie sprawdzony pod kątem trwałości, niemniej w tego typu rozwiązaniu drażnią mnie dwie rzeczy:
- prędkość uruchamiania aparatu. Wysunięcie go mimo wszystko trochę trwa i jest to niewątpliwie dłuższy czas niż w przypadku tradycyjnego rozwiązania. Niby nic takiego, ale czasami ta 1-2 sekundy decydują o ujęciu “chwili”.
- oczko aparatu się kurzy. Ktoś powie “przetrzyj i nie marudź”, ale jednak sporo zbiera się tutaj drobinek pyłu, czy też innych zabrudzeń, które mogą się dostać na obiektyw i “prześlizgnąć się” razem z aparatem po krawędzi obudowy. Nie mówiąc już o tym, że mogą zostać w środku.
- zastanawiałem się jeszcze nad samym dźwiękiem, który wydaje mechanizm podczas wysuwania kamerki. Spotkałem się z opiniami, w których to przeszkadzało. Z początku rzeczywiście dźwięk potrafi być irytujący, zdjęcie z ukrycia w domu nie wchodzi w grę. Momentalnie jesteś zdemaskowany/-a ;). Później jednak przyzwyczaiłem się do tego i przestałem zwracać na to uwagę.
Być może musiałbym spędzić z takim rozwiązaniem kilka miesięcy, by rzeczywiście je docenić i realnie ocenić, czy moje uwagi mają rację bytu. Póki co – po tych testach trzymam się swojej opinii i mam jednocześnie nadzieję, że wysuwany aparat to tylko tymczasowy trend i wkrótce przednie kamerki będą chowane pod wyświetlaczem.
Często dostaję prośby o opinię lub polecenie jakiegoś smartfona i często ta prośba kończy się słowami – żeby był tani i miał dobry aparat. I jakiś czas temu wpisanie się w takie wymagania było trudne. Ale teraz taki Honor 9x odpowiada na tak zdefiniowane potrzeby w zupełności.
Przede wszystkim do zabawy dostajemy trzy aparaty:
- 48 Mpx z przysłoną f/1,8,
- 2 Mpx wspomagający głębię,
- 8 Mpx szerokokątny o polu widzenia 120 stopni (f/2,4).
Zestaw bardzo interesujący, ale tak jak wspomniałem – nie bez wad. O nich jednak za chwilę. Przede wszystkim, jak na Honora przystało znajdziesz tutaj tryb nocny, który spisuje się bardzo dobrze – jestem tak przyzwyczajony do zdjęć w tej opcji, że trudno byłoby mi przesiąść się pod tym kątem na smarfon innej marki bez tegoż rozwiązania. Huawei/Honor odwalają tutaj naprawdę solidną robotę. Dodam, że zdecydowanie polecam korzystać z tego trybu, bowiem w bazowych ustawieniach, zdjęcia nocne nie powalają już na kolana. Warto poświęcić te 3-4 sekundy na zrobienie fotki, która będzie prezentować się o wiele lepiej.
Jest i sztuczna inteligencja (niestety działająca tylko przy rozdzielczości 12 Mpx), która potrafi dopasować odpowiednie ustawienia do zastanego kadru, choć odnoszę wrażenie, że nie zawsze potrafi idealnie sprecyzować daną scenerię. O ile tylny aparat radzi sobie bardzo dobrze, to przednia kamerka potrafiła pomylić mnie ze…śniegiem, którego nie widziałem od zeszłego roku… Takie kwiatki miały miejsce sporadycznie i w ogólnym rozrachunku nie rzutowały na moje zadowolenie z możliwości fotograficznych Honora 9x, choć na minus dodałbym tutaj jeszcze nie zawsze precyzyjne i szybkie ostrzenie w przypadku fotografowania przedmiotów z bliska.
No i jest szerokokątny aparat, który jednym słowem nie zachwyca. Korzystając z niego w ciągu dnia nie ma jeszcze tragedii, za to wieczorem, czy w nocy…, cóż raczej odpuściłbym sobie i mimo wszystko skorzystał ze standardowego obiektywu i trybu nocnego. Od razu uprzedzam pytania – aparat szerokokątny nie współpracuje z trybem nocnym. Poza tym kąt widzenia 120 stopni potrafi uchwycić naprawdę sporo, co można wykorzystać przy zdjęciach pejzażowych lub np. w mieście, gdzie nie zawsze w standardowych 78 stopniach da się wszystko zmieścić.
W ogólnym rozrachunku zdjęcia prezentują się naprawdę ładnie, a sztuczna inteligencja, którą miałem włączoną przez większość czasu nie byłą tak nachalna i nie podbijała tak agresywnie kolorów. Tryb „niebieskie niebo”, nie atakował mnie za każdym razem pomimo, że pogoda nie zawsze rozpieszczała podczas testów.
WZORNICTWO
Z jednej strony to oklepane wzornictwo, z którym miałem już do czynienia wielokrotnie i to w przeciągu kilku lat. Z drugiej strony, upodobnianie Honora 9x do innych modeli, wprowadza jeszcze większy zamęt w przypadku ewentualnego kupna. Typowy Kowalski, gdyby miał wybierać telefon marki Honor czy Huawei pod kątem wyglądu, miałby okropny ból głowy.
Wspominałem w innych recenzjach, że takie wzornicze rozwiązania mają swoje plusy. Od znajomości marki, poprzez sentyment, a na prostocie i minimalizmie kończąc.
Ale, ale! Honor pomimo tej powtarzalności dodaje od siebie elementy, które ładnie współgrają z tym designem. Honor 20 View w nawiązaniu do nazwy posiadał mieniące się plecki, które układały się w literę “V”. Wyglądało to oryginalnie, ale dopiero tutaj projektanci poszaleli. W Honorze 9x zastosowano ten sam zabieg, z tym że tutaj już dumnie prezentuje się “X” i przyznam Wam, że wygląda to… kozacko! Szkoda tylko, że w wersji „szafirowy niebieski”. „Mroczna czerń”, jak sama nazwa wskazuje – pozostała mroczna i bez tego efekciarskiego układu na pleckach.
Być może pamiętacie – w naszych starszych recenzjach zawsze z początku narzekaliśmy na wtórne i nudne wzornictwo smartfonów Sony. Najpierw były grymasy, ale gdy już telefony trafiały pod nasze skrzydła, docenialiśmy kunszt Japończyków. I teraz mam poczucie, że doświadczam podobnych emocji. Spojrzałem na Honora 9x i pomyślałem – ech… znów to samo, mogliby się wysilić – a potem jak już zacząłem obcować na co dzień z tym sprzętem zdecydowanie cofnąłem te myśli. Bardzo mi się bowiem wizualnie wariant ten podoba.
W czasach, gdy naprawdę trudno jest zaskoczyć oryginalnym wzornictwem trzeba przyznać, że Honor jak i matczyna firma Huawei, potrafią małymi szczegółami sprawić, że uśmiechasz się pod nosem. Mimo, że pozornie mamy do czynienia ciągle z tym samym.
PODSUMOWANIE
Cóż mogę więcej dodać? Honor 9x to kolejny produkt submarki Huawei, który z przyjemnością Ci polecam. Posiadając w kieszeni ograniczoną gotówkę lub nie chcąc wydawać milionów monet na telefon, Honor 9x zdecydowanie powinien przykuć Twoją uwagę. To mocny kandydat dla każdego, kto oczekuje w sensownej cenie jakości oraz wydajności na poziomie, porządnego aparatu i bardzo dobrej baterii.
Czy dla większości z nas potrzeba czegoś więcej? Nie znam co prawda Twoich potrzeb, ale śmiem twierdzić, że nie. Przyznam, że po raz kolejny wracają do mnie użyte przeze mnie w poprzednich recenzjach słowa – „tak wiele, za tak niewiele”. To zdanie również idealnie pasuje do Honora 9x. Ta prosta maksyma jest odpowiedzią na wiele dylematów, które mogą Ci chodzić po głowie, tym bardziej, że w przedziale 1000-1500zł jest naprawdę w czym wybierać. Stawiając na Honora 9x szybko przekonasz się, że poszukiwania właściwego telefonu nie muszą trwać w nieskończoność.
[penci_review id=”65258″]