SŁOWEM WSTĘPU
Jestem pod niebywałym wrażeniem tego, co zrobił Fossil – uznany producent zegarków oraz produktów galanteryjnych – wypuszczając na rynek swoje smartwatche. Bez dwóch zdań (recenzowany tutaj) Q Marshal nie chce za nic w świecie wyjść z roli zegarka, a funkcje inteligentne traktuje, jako dodatek podnoszący jego funkcjonalność. Wyraźnie widać, że projektanci mieli na celu dostarczenie eleganckiego i nobliwego produktu, który będzie idealnym dodatkiem do półoficjalnego ubioru. I tego smartwatcha masz przede wszystkim założyć na spotkanie biznesowe, lunch z klientem lub kolację z szefem.
Fossil tak wyraźnie nawiązuje do tradycji, bo nie chce rywalizować z innymi inteligentnymi zegarkami. Jego Q Marshal nie ma więc być naszpikowany najnowocześniejszą technologią (chociaż jest), a jedynie stwarzać możliwości wykorzystania jej do rozszerzenia swoich codziennych nawyków o niektóre smart-zastosowania. Nie mogę też odmówić Fossilowi świetnego wyczucia rynku. Ten zegarek dobitnie pokazuje, jak bardzo wszystkie watche są nadal prowadzane na krótkiej smyczy tradycji.
WZORNICTWO I WYKONANIE SMARTWATCHA FOSSIL Q MARSHAL (FTW2108P)
Pierwszą rzeczą, którą MUSISZ wiedzieć, jest fakt, że Fossil Q Marshal jest smartwatchem, który ma celować przede wszystkim w gusta panów. Dla kobiet producent również ma rozwiązania, ale ten model bez dwóch zdań to sprzęt, który definiuje mężczyznę zdecydowanego i maksymalnie asertywnego. Bardziej obrazowo? Drwala, który nie jest jakimś tam hipsterem we flanelowej koszuli, tylko rasowym wojownikiem. Takiego typa spotkasz na żaglach i zobaczysz na bilboardzie promującym mocny alkohol. I tej charakterystyce odpowiada pierwsza część sloganu reklamującego bohatera mojej recenzji:
Zaprojektowany z myślą o mężczyznach Q Marshal dedykowany jest tym, którzy uważają się za poszukiwaczy przygód (…)
Ale druga część tego opisu wskazuje jednoznacznie, że ma to być produkt również dość elastyczny, bowiem nie każdy facet rąbie drzewo, pije mocny alkohol i spędza urlop na męskim wypadzie na jachtach:
(…) chcących być zawsze na bieżąco, ale bez konieczności rezygnacji ze swojego stylu.
Pierwsze wrażenie, jakie robi Fossil Q Marshal jest zdecydowane i imponujące. Bierzesz go do ręki i czujesz, jak cholernie jest ciężki! Druga rzecz – zastosowana kolorystyka produktu, (Smoke Stainless Steel), na której nie widać żadnych śladów noszenia. Przydymiona barnsoleta oraz koperta, z wyraźnie zaakcentowaną, nieruchomą koronką, która obudowuje fizyczny przycisk włączania. Szkoda, że nie daje się nią kręcić, miałoby to więcej klasycznego uroku.
Ponadto koperta przypomina solidne koło zębate. Sam watch jest więc gruby (sam case ma grubość 13mm) i masywny (ok. 72g), tak jak i zresztą stalowa bransoleta (szerokość 22mm). I pisząc, że ten zegarek jest ciężki, mam na myśli – przepraszam za zbyt przerysowany eufemizm – naprawdę ciężkiego drania!
Wszystko jest bardzo spójne, konkretne i charakterne. Gdyby kogoś uderzyć Q Marshalem, bez dwóch zdań można zrobić mu krzywdę. Produkt niemal pancerny, ale mieszczący się w kapitalnych ramach dobrego smaku, nadający zero-jedynkowy kod, z tożsamością czarnej pantery – nie podchodź za blisko, bo ugryzę!
WYŚWIETLACZ W SMARTWATCHU FOSSIL Q MARSHAL (FTW2108P)
Recenzowany Fossil Q Marshal ma dwie podstawowe wady. Pierwsza dotyczy wyświetlacza. Niestety – jak na obecnie panujące standardy, nie oferuje on nadzwyczajnej jakości obrazu. Wręcz przeciwnie – kąty widzenia są fatalne, nawet po niewielkim odchyleniu, więc jeśli nie patrzysz na tarczę na wprost, to po prostu widzisz wyblakłe szarości, a do tego smużenia przy interakcji.
Druga rzecz to sama kolorystyka. Jak na panel LCD, jest tragicznie. Kolory są tak sprane i jałowe, że naprawdę brakuje im jakiegokolwiek seksu. Co więcej – wygląda to bardzo podobnie do tego, co serwuje Sony w swoim Smartwatchu 3 SWR50, który również strasznie degraduje kolory, ale jest wykonany w technologii transfleksyjnej, dzięki czemu nie ma żadnych problemów z oglądaniem tego, co wyświetla, w pełnym, ostrym słońcu. Za to tutaj trzeba ratować się porządnym podkręceniem jasności, ale typowy panel LCD i tak nie daje sobie rady w takich warunkach wzorcowo.
Czerń wygląda, jak popielata, czerwień jest pastelowa (jak z palety dedykowanej Material Design), a kolor żółty robi się pod kątem biały. Tak, jest źle. Niestety. Nie wiem, czy Fossil zdawał sobie do końca sprawę na co się pisze(?), ale dla mnie ten ekran jest trudny do zaakceptowania. I to tym bardziej, że przyjechał do mnie właśnie do testów LG Watch Urbane 2nd (W200), z przepięknym OLED-em, od którego oko syci się słodyczą, a tarcze wyglądają, jak żywcem zdjęte z analogowego zegarka.
Niestety zmarnowano też na wyświetlaczu sporo miejsca w Fossilu Q Marshalu. Wielkość koperty wynosi 42mm, a przekątna ekranu 1.42-cala z rozdzielczością 320x290px. Po pierwsze bardzo dużo przestrzeni zabiera okrągła czarna ramka. Po drugie – na dole znalazło się wcięcie na czujniki, zatem nie można podziwiać w pełni okrągłych tarcz, które są dość mocno przycinane na godzinie szóstej. Jeśli uważnie czytasz moje recenzje smartwatchy, to pewnie zauważyłeś/-aś, że nie przeszkadzało mi to nigdy i nigdy też o tym przycięciu przestrzeni roboczej specjalnie nie pisałem. Co się jednak teraz stało? Widać to np. na zdjęciu poniżej. Jeśli u dołu tarcza wyświetla coś jeszcze, np. datę – to jest ona… przycięta…
Inna sprawa, że nowoczesne watche mają naprawdę wysokiej jakości wyświetlacze, które są po prostu tak czarne, że na odpowiednio dobranej tarczy zlewa się wcięcie z kolorem prezentowanej skórki. Tutaj kiepski LCD sprawia, że szara czerń kontrastuje za mocno. Jak na zegarek, który chce być przede wszystkim zegarkiem – dość opornie to wygląda.
Można było te czujniki zmieścić w obwolucie ramki, skoro jest taka gruba, i też byłoby jak najbardziej OK, a przy okazji rozwiązano by to pomysłowo oraz praktycznie. Przyznam Ci, że nie mogę odżałować do końca tego smartwatcha z powodu tego wyświetlacza, bo jednak to dość reprezentatywny punkt, jak i bardzo eksponowany. A polubiłem Q Marshala – i to bardzo…
HARDWARE I WYDAJNOŚĆ SMARTWATCHA FOSSIL Q MARSHAL (FTW2108P)
Podzespoły zegarka są właściwie takie same, jak całej konkurencji, tyle że z niewielkimi odchyłami. Ale najistotniejszym punktem programu jest w Q Marshalu procesor, który został stworzony przez Qualcomma specjalnie pod potrzeby urządzeń ubieralnych. Snapdragon 2100 jest więc rozwiązaniem nie tylko rzadko jeszcze spotykanym w inteligentnych zegarkach, ale wyraźnie dedykowanym wearables.
Do pomocy ma 512MB pamięci operacyjnej i 4GB ROM (tej na pliki); są trzy czujniki: światła, żyroskop i G-sensor. Oprócz tego: WiFi w standardzie b/g/n, Bluetooth w wersji 4.1 Low Energy, mikrofon, głośnik (tak – można rozmawiać telefonicznie z poziomu zegarka) oraz indukcyjne ładowanie baterii. Czy można oczekiwać czegoś więcej? W cenie około 1500zł, na ile Q Marshal został wyceniony chociażby specyfikacji LG Watch Urbane 2nd (W200), ale – jak już wspomniałem na początku – Fossil zrobił smartwatcha, który nie chce być smartwatchem lecz produktem modowym, pasującym do stylu i komunikującym charakter noszącego. Naprawdę więcej mu nie potrzeba!
Natomiast, jeśli mam uczciwie ocenić wydajność całego watcha, to muszę napisać zgodnie z prawdą – jest dokładnie taka sama, jak mojego LG G Watcha W100, czyli pierwszego smartwatcha na rynku z systemem Android Wear, którego możesz kupić za 300-400zł. I nie jest to ujmą dla Q Marshala, bowiem na podobnym poziomie pracują wszystkie smartwatche. Bolesne to jednak jest przede wszystkim dla Snapdragona 2100, który jako dedykowany IoT i wearables miałby tutaj spore pole do popisu. Niemniej – co stwierdzam ze smutkiem – 512MB pamięci RAM – to dzisiaj za mało na to, co oferuje system Android Wear…
Jest płynnie, bez nazbyt wielu przycięć, ale brakuje tej lekkości całemu systemowi, który pracuje jakby z minimalnym opóźnieniem. Lekkie lagowanie? Nie do końca, ale coś w tym stylu. Oczywiście nie przeszkadza to w efektywnej pracy, bo jeśli nie masz realnego porównania do tego, jak działają szybsze produkty, to nie zauważysz nadzwyczajnych różnic. Może nawet nie będziesz odczuwać tych problemów, jeśli potraktujesz Fossil Q Marshala, jako przede wszystkim punkt estetyczny związany z ubiorem. Ja jednak mówię, jak najęty do smartwatchy, zatem widzę, którym brakuje efektywnej płynności, kiedy zarzuci się je zadaniami.
Z ręką na sercu mogę zatem – idąc tropem szkolnym – ocenić szybkość działania na czwórkę z małym minusem.
SYSTEM I APLIKACJE DLA SMARTWATCHA FOSSIL Q MARSHAL (FTW2108P)
Jak wspomniałem wyżej – sądzę, że odpowiedzialność za to spada gł. na Androida Wear, który naprawdę dobrze pracuje na LG Watch Urbane 2nd Edition (W200), co jest wyraźnie odczuwalne po przesiadce z jednego zegarka na drugi. Produkt od południowokoreańskiego giganta również pracuje ze Snapdragonem (ale wersja 400) oraz posiada 768MB pamięci operacyjnej. I czuć od razu, jak ten system potrafi nabrać lekkości. Jestem tym faktem trochę przybity, bo nie potrafię tego zrozumieć, jak tak jałowy w odbiorze system może wymagać aż tyle RAM-u do komfortowej pracy(?!), tym bardziej że aplikacje nie są jakoś szczególnie rozbudowane…? A jednak…!
Cieszy, że Fossil Q Marshal jest na liście urządzeń, które mają otrzymać nadchodzącego (od lutego 2017r.) Androida Wear 2.0, więc trzymam kciuki, aby ten był tak zoptymalizowany, by zegarki z 512MB RAM dawały sobie z nim radę. Przypomnę tylko, że zainstalowałem jego developerską edycję na Urbane 2nd (TUTAJ instrukcja krok po kroku – jak to zrobić – a TUTAJ moje wrażenia po rozpoczęciu korzystania), i jeśli faktycznie to już jedna z finalnych wariacji, to cóż… sądzę, że Google MUSI przyłożyć się do optymalizacji… Bo AW2.0 jest przede wszystkim systemem wizualnym, a dopiero później użytkowym.
Natomiast teraz, w czasie, kiedy piszę tę recenzję (styczeń 2017), Fossil Q Marshal pracuje na Androidzie Wear 1.5, który przede wszystkim opiera się na obsłudze głosem i gestami. Działanie pod względem głosowym jest bardzo dobre wyłącznie w pomieszczeniach, gdzie panuje względna cisza. Po wyjściu na ruchliwą ulicę, trzeba mówić głośno i z dość małej odległości do zegarka. Winne temu jest albo zbyt grube body, albo zbyt głębokie osadzenie w nim mikrofonu. Tutaj oceniam Q Marshala na ocenę – znów trzymając się szkolnej nomenklatury – dobrą.
Ale tróję daję za obsługę gestami. Musiałem się często nieźle namachać nadgarstkiem, aby powiadomienia chciały się przesuwać, a próba wejścia w interakcję z watchem poprzez gest opuszczenia ręki wielokrotnie nie załapywała od razu. Te dwie cechy to podstawa interakcji ze smartwatchem z Androidem Wear na pokładzie. Zasadniczo obsługa systemu wygląda następująco:
- przytrzymaniem palca na środku aktywnej tarczy wybierasz inne jej warianty (tych dostarczonych przez Fossila jest sporo i można je dodatkowo personalizować oraz zapisywać efekty);
- przeciągając palcem z dołu ekranu ku górze nawiguje się pomiędzy powiadomieniami. Można to też czynić poprzez poruszanie nadgarskiem w kierunku od siebie na zewnątrz i z powrotem. Jeśli chcesz np. odpowiedzieć na czyjś SMS, to wystarczy opuścić nieznacznie rękę. Powrót poprzez jej uniesienie. Szybkie potrząśnięcie (intensywny ruch przypominający strzepywanie) nadgarstkiem powoduje wyjście na pulpit ekranu głównego;
- przeciągając palcem z góry ekranu ku dołowi ściąga się menu z podstawowymi informacjami o naładowaniu baterii, zasięgu WiFi, etc. W tym miejscu włączysz/wyłączysz też tryb Nie przeszkadzać. Przesuwając kolejno palcem od prawej do lewej nawigujesz po tym menu, a w jego ramach wyciszysz zegarek, włączysz Tryb kinowy (ekran całkowicie się wyłącza i nie przychodzą żadne powiadomienia – jak nazwa wskazuje – idealne do kina, teatru), zwiększysz jednorazowo jasność lub przejdziesz do ikony koła zębatego, czyli Ustawień;
- w Ustawieniach zarządzasz m.in. połączeniami, tarczami, wielkością czcionki, tym czy ma działać obsługa gestami, łącznością Bluetooth, WiFi, głośnością i wyborem dzwonka, resetujesz watcha do ustawień fabrycznych oraz go wyłączasz.
- z poziomu ekranu głównego możesz przejść jeszcze do dwóch kolejnych pulpitów przeciągając palcem od prawej krawędzi do lewej. Tutaj jako pierwsze pojawia się menu z aplikacjami, a od góry są widoczne trzy ostatnio używane apki; następny pulpit to już menu z dostępem do kontaktów, a ostatni jest z poleceniami głosowymi, znajdziesz w nim m.in. wskazówki, z jakich komend korzystać w interakcji z Q Marshalem.
OK GOOGLE, CZYLI POLECENIA GŁOSOWE NA ANDROIDA WEAR
Moim – niezbyt skromnym zdaniem ;) – jedna z ważniejszych sekcji tej recenzji zaczyna się tutaj, czyli przy poleceniach głosowych w ramach Google Now. Już teraz wiadomo, że niebawem zastąpi je Asystent Google (chociaż moim zdaniem to prawie to samo), i będzie bazował na bardzo podobnym kluczu wypowiadania komend, dzięki którym prawie bezdotykowo można obsługiwać Fossil Q Marshala. Oto moje przykłady:
- OK Google, jak jest po francusku Dzień dobry?
- OK Google, jak daleko jest z Poznania do Warszawy?
- OK Google, pokaż liczbę kroków.
- OK Google, rozpocznij bieg.
- OK Google, rozpocznij jazdę rowerem.
- OK Google, jak daleko jest z Ziemi do Księżyca?
- OK Google, co to jest prawda?
- OK Google, jak działa zegar atomowy?
- OK Google, kto wymyślił rower?
- OK Google, jak nazywa się stolica Niemiec?
- OK Google, jaki jest obwód Ziemi?
- OK Google, która godzina jest w Mountain View?
- OK Google, gdzie leży Praga?
- OK Google, jak głębokie jest jezioro Bajkał?
- OK Google, pierwiastek z 1140.
- OK Google, ile to jest 39 dodać 17 odjąć 40?
- OK Google, ile to jest 144 podzielić przez 12 razy 5?
- OK Google, ile to jest 599 euro w złotówkach?
- OK Google, wyślij SMS / e-mail do Krzysztofa Bojarczuka: Proszę o raport wykonanych zadań.
- OK Google, zadzwoń do Grażynki.
- OK Google, jedź do Teatru Polskiego w Warszawie.
- OK Google, kto jest reżyserem Gangi Nowego Jorku?
- OK Google, utwórz notatkę: przypomnieć zespołowi o nowych zasadach publikacji artykułów.
- OK Google, jak jest po angielsku: Gdzie jest metro?
- OK Google, przypomnij mi: naładuj swój powerbank. Kiedy/gdzie? – W domu. – W tym przypadku przypomnienie wyświetli się, kiedy dojedziesz do lokalizacji oznaczonej w Google, jako dom. Analogicznie można powiedzieć, jak w punkcie 26.:
- OK Google, przypomnij mi: Wysłać raport sprzedaży do szefa. Kiedy/gdzie? – W pracy.
- OK Google, ilu ludzi żyje w Rumunii?
- OK Google, kto to jest Jezus Chrystus?
Oczywiście możesz zadawać Google znacznie więcej pytań. Nie wszystkie są obsługiwane, ale Google potrafi zamiast swoich skondensowanych odpowiedzi, w takich sytuacjach, dostarczać wiadomości z Wikipedii lub innych serwisów internetowych, z opcją otwarcia i rozwinięcia wątku już na smartfonie.
Druga sprawa – nie jest to Asystentka w takiej formie, w jakiej Google oferuje ją w aplikacji Allo, bazującej na jednym z wariantów rozwojowej sztucznej inteligencji. Z tego powodu pytanie o sens życia pozostanie bez odpowiedzi. Znacznie lepiej rozmawia się przy wykorzystaniu powyższych komend z samym smartfonem, bowiem Google wykorzystuje głośnik w telefonie i nam odpowiada głosowo. Tutaj, w Fossil Q Marshalu – pomimo, że jest głośnik – do takiej interakcji nie dochodzi. Ponoć ma to zmienić Android Wear w wersji 2.0, ale póki co i tak Asystent Google nie obsługuje jeszcze języka polskiego, więc trzeba obchodzić się tylko smakiem.
APLIKACJE NA ANDROIDA WEAR
Poniższy zestaw aplikacji to moje propozycje, z których korzystam. Mogą się powtarzać względem innych recenzji mojego autorstwa, ale skoro czytasz akurat materiał o Fossil Q Marshalu, to zakładam, że akurat ten zegarek jest w orbicie Twoich zainteresowań i chcę Ci pokazać, co warto u siebie zainstalować, aby uczynić swoją przygodę ze smartwatchem maksymalnie efektywną.
- Wear Video Tube – ostatnio moja ulubiona aplikacja. Nawet coraz poważniej rozważam jej zakup. Pozwala oglądać YouTube, ale w wersji darmowej nie daje pełnego dostępu do swego konta i subskrypcji. Niemniej – korzystanie z YT jest całkiem w porządku, zwłaszcza kiedy chodzi o treść przekazu, a nie detale, które YouTuber miałby Ci pokazywać na ekranie. A, że właśnie o to, co się mówi chodzi w YT najczęściej, toteż apka ta idealnie sprawdza się do leniwego polegiwania w łóżku i oglądania ulubionych materiałów. W Marshalu Q nie ma problemu z dźwiękiem z zegarka, bo ma on wbudowany głośnik i sprawuje się bardzo dobrze. Po sparowaniu watcha ze słuchawkami można oglądać YT bez udziału zewnętrznego głośnika. Minus? Trochę trwa, zanim zacznie odtwarzać filmik.
- Browser – przeglądarka internetowa – to samo studio developerskie co w przypadku Wear Video Tube i druga ich aplikacja (tą kupiłem w jakieś promocji), którą posiadam i sięgam po nią raczej sporadycznie, ale kiedy już to robię, to ma to rzeczywiście sens. Ciągle aktualizowana, coraz lepiej radzi sobie z ładowaniem treści, pozwala na wygodną nawigację, zarządzanie ulubionymi zakładkami, czy coraz bardziej komfortowe wprowadzanie tekstu. Do koniecznego, całkowicie niezobowiązującego i niewymagającego korzystania – jak znalazł.
- Looking – do twittowania, przeglądania ćwierknięć, retwittowania, odpowiadania na twitty, zapisywania linków z URL-i w aplikacji Pocket do późniejszego przejrzenia. Must have każdej osoby zaaferowanej Twitterem.
- Recordr – ważne spotkanie, na którym wiesz, że pociągniętych będzie wiele kluczowych zagadnień i nie chcesz żadnego przegapić? Ta aplikacja nadaje się do spontanicznego nagrywania. Wiem, że każdy od razu pomyśli o jakichś kwestiach szpiegujących etc., ale ja nikogo bez jego wiedzy nie nagrywam. Po prostu czasami przydatne i proste w obsłudze.
- Hangouts i Messenger – używam wciąż. Do SMS-owania i rozmów na Hangouts. Naprawdę bardzo dobre rozwiązania od Google, ale można też tutaj zamiast nich używać aplikacji od innych dostawców, jak np. WhatsApp.
- Google Keep oraz Microsoft OneNote – coraz bardziej udane, coraz bardziej efektywne – obydwie te apki do tworzenia notatek są doskonałe i jak mogę staram się korzystać z obydwu, aczkolwiek natywnie można tylko z jednej. Pierwszym wyborem jest u mnie Keep.
- Nougat Land – gra, bardzo prosta, w klimacie Flappy Bird.
- Papercraft – kosmiczna strzelanka. Szału nie robi, ale nudę skutecznie przepędza ;).
- Muzyka Play, Deezer, Spotify, Tidal – polecam korzystanie z każdego z tych rozwiązań. Od pewnego czasu dałem drugą szansę Tidalowi, ale nie ukrywam, że pod względem praktyczności najlepiej wypada Muzyka Play od Google, bowiem możesz w pamięci zegarka zapisać muzykę ze streamingu Google. Przydatne – i to jeszcze jak! – kiedy idziesz na trening. Nie potrzebujesz smartfona, no chyba że lubisz śledzić całą trasę, to wówczas przyda się telefon z GPS-em, bo Fossil Q Marshal go nie posiada.
- Google Maps – genialna aplikacja, która sprawdza się najlepiej na wszelkiego rodzaju wyjazdach lub spacerach po mało znanych lokalizacjach, świetnie zarządza energią, aby nie wykończyć zegarka i kapitalnie nawiguje z poziomu nadgarstka.
- WeaRSS (My Headlines) – mój czytnik kanałów RSS. Praktyczny, czytelny, prosty w obsłudze, aczkolwiek – źródła dodać musisz ręcznie.
- Minutnik – z moich obserwacji wynika, że ostatnio wykorzystuję go równie często co Kalendarz i Przypomnienia. OK Google, ustaw minutnik na trzy minuty – i zaczynam szczotkować zęby. OK Google, ustaw minutnik na dwie i pół minuty – i wiem, kiedy wyłączyć gotujące się jajka, bo Żona lubi najbardziej na miękko. OK Google, ustaw minutnik na pięć minut – i moje pierniczki wychodzą upieczone w sam raz! OK Google, ustaw minutnik na piętnaście minut – i wołam: Synuś, koniec zabawy, zaczynamy sprzątanie pokoju! Tak, z minutnikiem się nie rozstaję!
BATERIA W SMARTWATCHU FOSSIL Q MARSHAL (FTW2108P)
Przy wadach wyświetlacza wspominałem, że Fossil Q Marshal posiada jeszcze jeden minus. I tak, jest nim bateria. Z deklaracji producenta wynika, że na jednym ładowaniu, zwykłego, codziennego użytkowania – przejedzie cały dzień. I tak, to prawda – jedna doba jest w realnym zasięgu tego produktu. Ale będziesz ładować go częściej. Dlaczego?
Bo proces indukcyjnego ładowania trwa nieskończenie i koszmarnie dłuuuuugo! Jak na baterię o pojemności 360mAh, jest po prostu katastrofalnie. Na dedykowanej ładowarce czas ten wynosi 3-3,5h! Lepiej więc podłączyć do ładowania Q Marshala, kiedy wykazuje około 50 proc. użycia, bo wtedy regeneracja zajmie mu mniej więcej 1,5h.
Z wad przy ładowaniu, należy się solidny pstryczek w ucho dla Fossila, za dostarczenie fatalnego klipsu, który ma baaaaardzo słaby magnes, zatem lekko trącisz zegarek i zsuwa się z niego przestając ładować. A zdarza się tak czasami, kiedy np. położysz go w biurze na stercie papierów i nagle musisz jakiś wyjąć. Z uwagi na to, że teraz sporo śpię ze smartwatchem, bo monitoruję swój sen, toteż ładuję go w ciągu dnia i takie sytuacje, kiedy muszę przesuwać w plątaninie kabli Fossil Q Marshala z miejsca na miejsce, powodują ciągłe rozłączanie klipu indukcyjnego.
Zdecydowanie i bezwzględnie – do natychmiastowej poprawy w kolejnym wariancie zegarka.
PODSUMOWANIE
Fossil Q Marshal (FTW2108P) jest smartwatchem, z którym bardzo mocno się zżyłem pomimo dwóch jego wad – kiepskiego ekranu i słabego czasu pracy na baterii. Niemniej wygrało zdecydowanie to, co było ideą projektantów tego smartwatcha – że to względy estetyczne mają być siłą tego produktu! To te odczucia związane z Q Marshalem, jak i solidność, trwałość wykonania oraz reprezentatywny charakter, umocniły mnie w przekonaniu, że ten chce być przede wszystkim zegarkiem i realizuje to założenie w 200 proc. Przed rodzinną uroczysta kolacją pytałem Żonę – LG Watch Urbane 2nd, LG G Watch, czy Fossil Q Marshal? Odpowiedź była jednoznaczna! Wygrywał w takich okolicznościach produkt Fossila!
Kiedy wchodził kilka miesięcy temu na polski rynek, kosztował 1500zł brutto. Teraz jego cena oscyluje w okolicach 1100-1200zł brutto i jak dla mnie – jest to adekwatna kwota, której można za taki produkt oczekiwać, chociaż wg mojej opinii mógłby być wyceniony drożej. Właśnie z uwagi na swoje założenie, aby funkcje inteligentne były dodatkiem, a nie osią sprawczą Q Marshala.
Komu jest to dedykowany produkt? Mężczyznom, fighterom, managerom, silnym osobowościom. Chociaż trochę komicznie to wygląda, to również dobrze się z nim biega, a więc zadowoleni będą też aktywni sportowo faceci. Nie jest to jednak rozwiązanie dla fanów nowoczesnych gadżetów, którzy chcieliby się popisać przed znajomymi smart funkcjami zegarka. Ten oczywiście takie też serwuje, ale głupawe lansowanie temu produktowi po prostu nie przystoi. Widzisz Fossil Q Marshala i czujesz respekt.
W mojej wyobraźni potencjalny klient wygląda, jak trzydziestolatek, który ma już dawno za sobą studia, stabilizującą się sytuację finansową, stałą pracę, w której zdążył awansować na nieco wyższe stanowisko (z juniora stał się seniorem lub managerem niższego szczebla), potrafi podejmować decyzje, kieruje się logiką odpowiedzialności w życiu, szuka stabilizacji i gotów jest ją zapewnić swoim najbliższym, a przy okazji lubi ulokować pieniądze w czymś wartościowym, co poza oczywistymi walorami estetycznymi – wyróżni coś jeszcze. I tym wyróżnikiem jest tutaj funkcja smartwatcha.
W tym kluczu śmiało mogę polecić Fossil Q Marshala, ale pamiętać trzeba przy tym o oczywistych i wyczerpująco opisanych przeze mnie wyżej kompromisach. I tak, widziałbym go u siebie na stałe, bo podoba mi się klasa tego produktu.
WERDYKT 90SEK.PL
-
WYGLĄD I WYKONANIE
-
HARDWARE
-
EFEKTYWNOŚĆ PRACY
-
BATERIA