SŁOWEM WSTĘPU
Jak zapewne wiesz, w redakcji jesteśmy gorącymi zwolennikami Chromebooków. Sprzęt oparty na Chrome OS, to świetne narzędzie, które pozwala na mobilną pracę. Urządzenia te działają szybko i choć mają swoje ograniczenia, skutecznie pozwalają mi pracować na zadowalającym poziomie już od ponad dwóch lat – bo tyle mam swój model. Oczywiście nie wszystko da się na nim zrobić i wiele razy przy bardziej skomplikowanych zadaniach, musiałem wspierać się swoim poczciwym PCetem, niemniej zalety i tak przeważają szale na korzyść.
A co, jeśli by połączyć ze sobą najważniejsze cechy sprzętu z Chrome OS na pokładzie? Mobilność, lekkość i szybkość Chromebooków z wielozadaniowością zwykłego komputera czy laptopa? W tym równaniu rozwiązaniem może okazać się HP Stream 13 c003nw – przynajmniej w teorii. Urządzenie, które jest już jakiś czas na rynku, ale wciąż może kusić przede wszystkim ceną. Sam byłem bardzo ciekawy, czy tego typu produkt, inaczej mówiąc Cloudbook, stanie się realną konkurencją dla Chromebooków? W teorii wiele wskazywało na to, że tak się właśnie stanie, i gdy w pewnym momencie prace nad środowiskiem Chrome OS trochę przystopowały kilka miesięcy temu (a przynajmniej z mojej perspektywy tak to wyglądało), przez głowę przemknął mi pomysł na szybkiego i taniego laptopa z Windowsem. I dobrze, że pomknął dalej…
Bo teoria w tym przypadku leży jednak daleko od praktyki i już teraz mogę napisać, że sprzęt taki jak testowany przeze mnie HP nie ma szans by zagrozić środowisku Chrome OS. Pomysł może i jest dobry, ale wykonanie… cóż o tym pogadamy sobie przy okazji tej recenzji.
WZORNICTWO I WYKONANIE HP STREAM 13
Przepraszam? Czy można pominąć ten akapit? ;) Oczywiście śmieję się w duchu, ale nie będę ukrywał, że kolor obudowy, który rzuca się momentalnie w oczy, niekoniecznie trafia w moje gusta, aczkolwiek takie prawa sampli testowych ;). Purpura jest tutaj dość osobliwa, a w połączeniu z białą klawiaturą, zupełnie do mnie nie przemawia. Rozumiem jednak zamysł HP. Wprowadzając różnorodne kolory swojego urządzenia, jasno daje do zrozumienia, że są one dedykowane dla chociażby studentów i uczniów, którzy niekoniecznie uwielbiają poważny, biznesowy ton. Poza tym wiele Chromebooków do niedawna posiadało wiele kolorystycznych wariantów, więc Stream też gdzieś w ten deseń próbuje uderzyć. Jestem więc w stanie wybaczyć to producentowi, choć publiczne pokazywanie się z testowanym modelem nie było moim największym marzeniem ;).
Pomijając kolorystykę HP Stream 13 zasługuje na duży plus jeśli chodzi o samo wykonanie. Cała obudowa sprawia wrażenia solidnej, a matowy plastik z zewnątrz prezentuje się naprawdę nieźle. Niestety dość łatwo można go uszkodzić, szczególnie na grzbietach laptopa, czego doświadczył egzemplarz testowy.
Wymiary 229 mm głębokości, 333 mm szerokości i 19,5 mm wysokości nie wyróżniają laptopa pod żadnym kątem. Nie jest to najcieńsze urządzenie tego typu, ani też nie najlżejsze, choć waga 1,55 kilograma nie powinna zbytnio ciążyć w plecaku czy torbie.
Po otwarciu, cloudbook wita nas wspomnianą klawiaturą, która nie jest niestety podświetlana, ale przy tej cenie urządzenia byłoby to sporym zaskoczeniem. Dlatego też nie wymagam by w laptopie za około 1000 złotych pojawiły się takie rarystasy, choć byłaby to dobra okazja by wyróżnić się pozytywnie, pomijając odważną kolorystykę.
Sama klawiatura, jej układ, materiały z których została wykonana wpasowują się w raczej klasyczne rozwiązania. Jest dość twarda, ale pisanie na nie jest… i tutaj chciałbym napisać przyjemne, ale tak do końca nie jest. Same klawisze jak i skok są również twarde, trochę jakby szorstkie – przez co palce nie suną po nich z lekkością. Co istotne, przesiadka na inny sprzęt lub klawiaturę niestety nie zawsze odbywa się bezboleśnie. A właśnie po tym można poczuć, czy dana klawiatura jest dobra czy też nie.
Ta recenzja powstaje właśnie na sprzęcie HP i przyznam od razu, że przynajmniej połowa tego tekstu była pisana przeze mnie naprawdę ciężko, z masą błędów i korzystania z klawisza Backspace. Spędzam przy klawiaturach naprawdę mnóstwo czasu i dawno nie pamiętam, by pisało mi się tak trudno. Oczywiście wszystko pozostaje kwestią indywidualną. W grę wchodzi również przyzwyczajenie, tak i tutaj ja osobiście musiałem wyczuć tę klawiaturę, ale zajęło mi to sporo czasu… no cóż – Zdarza się – jak pisał klasyk. Kończąc wątek dodam tylko tyle, że z nieukrywaną przyjemnością wróciłem do swojego Chromebooka.
Część roboczą oczywiście dopełnia gładzik, którego powierzchnia jest wystarczająca. Uskok podobnie, jak klawiszy jest twardy i niestety głośny. I tu znów – po raz kolejny – odniosę się do Chromebooka. Strasznie brakowało mi gestów, które wykorzystuje na co dzień, tutaj niestety nie można ich odtworzyć, ale to już trochę moja prywatna uwaga. Nie można mieć wszystkiego.
Zamykając ten rozdział, mogę stwierdzić jedno – widziałem o wiele gorzej wykonane laptopy, które były droższe od testowanego HP. I choć nie jestem wielkim fanem marki, to urządzenia amerykańskiej firmy w ogólnej mierze mogły się podobać, a ich wykonanie nie było nigdy ani złe, ani też wspaniałe. Model Stream 13 c003nw wpasowuje się w ten trend. Dla zabieganego studenta idealnie. Aczkolwiek w spokojniejszym kolorze :P.
EKRAN W HP STREAM 13
Matowy, 13,3-calowy panel LED to mocny punkt w konfiguracji tego laptopa. Okala go dość gruba ramka, przez co optycznie wydaje się jeszcze większy. Obraz wyświetlany jest w rozdzielczości HD czyli 1366x768px. Przy tej cenie i przy tej przekątnej można uznać, że to optymalna wartość, ale nie pogniewałbym się, gdybym moje oczy mogłyby cieszyć się FullHD.
Lubię za to matowe matryce, sam na takiej na co dzień pracuję, tak więc podczas testów nie miałem żadnych trudności w tym względzie. Niestety fatalnie wypadają kąty widzenia. O pionie nawet nie wspominam, ekran musi być praktycznie dokładnie na wprost naszych oczu, by ustrzec się degradacji barw. O ile przy pisaniu jeszcze można pozwolić sobie na kompromis, tak przy oglądaniu filmów i przeglądaniu zdjęć, trzeba wyregulować go niemalże idealnie. W poziomie jest lepiej, ale w dalszym ciągu kiepsko. Jest gorzej niż w moim Chromebooku, który również do mocarzy pod tym katem nie należy. Nie oczekiwałem cudów, ale nie spodziewałem się, że może być aż tak źle.
Co do jasności, jest znośnie. W ciągu dnia wypada to dobrze, aczkolwiek na zewnątrz – w pełnym słońcu – raczej nie popracujesz zbyt efektywnie. Praca w parku na ławce lub na trawie odpada. Radziłbym przesiąść się do kawiarni lub w bardziej zacienione miejsce. Do pracy biurkowej, w domu przy lampce taka jasność w zupełności wystarczy.
HARDWARE W HP STREAM 13
Krótko napiszę jak wygląda włączanie mojego Chromebooka. Otwieram pokrywę, po 3 sekundach wpisuję hasło, a po kolejnych czterech system gotowy czeka na moje komendy. Całość trwa mniej więcej tyle ile czytasz ten akapit.
Przy HP Stream 13 oczekiwałem czegoś podobnego. Później – zanim go jeszcze uruchomiłem – pomyślałem, że to zbyt wymagające zadanie, więc dałem sobie pewien margines. Niestety pierwszy kontakt wszystko zweryfikował. I uwierz mi, włączenie to najmniejszy problem. Niestety to, co dzieje się dalej, jest już tylko kiepskim żartem. Nie do tego jestem przyzwyczajony i taka wydajność – pisząc wprost – wprowadziła mnie nie raz w irytację. A przypomnę, że do czynienia mamy z Cloudbookiem, a więc urządzeniem, które powinno być lekkie w swoim działaniu. Przynajmniej takie było/jest założenie, bo jak inaczej ma konkurować z Chromebookami?
Sercem urządzenia HP jest dwurdzeniowy procesor Celeron N2830, którego często można spotkać w tego typu urządzeniach, a nawet mniejszych – np. przy laptopach z wyświetlaczami 10-11 cali. Do tego 2 GB pamięci RAM DDR3 o taktowaniu 1333 MHz, 32 GB pamięci SSD na system i pliki oraz karta graficzna Intel HD Graphic. Szału nie ma, co da się odczuć podczas codziennej pracy. Odniosę się może na początek do samej pamięci ROM. Nie jest to oszałamiająca wielkość jak na komputer, tym bardziej, że sporą część zajmuje sam Windows. Na szaleństwa pozostaje około 17 GB plus ewentualna karta pamięci. Po zainstalowaniu próbnej wersji Office 365 pozostaje jeszcze mniej bo około 9 GB… Więc to 32GB to tylko na papierze konkuruje z 16GB Chromebookami.
Jednak, gdy weźmiesz pod uwagę fakt, że ma to być komputer dla zadań biurowych, oparty na pracy w Chmurze, to nie jest tak źle, jakby się z początku wydawało. Wraz z komputerem otrzymujesz bowiem 1 TB przestrzeni w OneDrive od Microsoftu. Niestety tylko na rok. Google daje podobny bonus na dwa lata, a rok w przypadku użytkowania sprzętu ucieka szybko. Zazwyczaj urządzeń takich, jak laptopy nie zmienia się tak szybko, goszczą na naszych biurkach znacznie dłużej.
Jeśli chodzi natomiast o wydajność to… nie jest najlepiej. Może pojawiają się w tym aspekcie małe, kompromisowe niuanse, które ktoś będzie w stanie przeboleć. Ale nie ja, szczególnie kiedy mam w domu ponad dwuletniego Chromebooka! W każdym razie – umówmy się na początku co do jednego. To nie jest komputer do tego by na nim grać. To może dość oczywiste, ale trzeba tę sprawę od razu jasno przedstawić. Oczywiście odpalisz gry zamieszczone Sklepie MS, ale nie ma tutaj nic ciekawego. Pod tym kątem Windows nie rozpieszcza.
Wracając jednak do wydajności. Mój Chromebook również potrafi czasami się przyciąć, nic nie jest w końcu idealne. I choć praca na HP Streamie momentami była całkiem przyjemna, to o wiele częściej odkładałem go na bok z niesmakiem. I tutaj pojawia się ogromna i niepowtarzalna zaleta sprzętu działającego z Chrome OS. Jeśli czuję, że komputer mi wyraźnie zamula, robię format. Na Chromeboku trwa on – z zegarkiem w ręku – około 10 minut. Nawet mniej. A teraz zrób format na sprzęcie z Windowsem. I choć czasy dyskietki startowej już dawno minęły, a proces został mocno uproszczony, to nadal jest to czynność, której zwyczajnie nie chce mi się robić, bo trwa w nieskończoność! Chromebooka mogę sformatować w czasie, gdy będę robił kawę, a po pierwszym uruchomieniu wszystko wraca na swoje miejsce odtwarzane z konta Google w mgnieniu oka. Tutaj lepiej zarezerwować sobie połowę popołudnia…
Ale żeby nie było tak, że ciągle narzekam. Niewątpliwie ogromnym plusem jest pasywne chłodzenie, do którego tak bardzo się przyzwyczaiłem w moich Chromebooku, że praca na sprzęcie HP była pod tym kątem przyjemnością, ale i też zaskoczeniem. Dziwnie się bowiem obcowało w całkowitej ciszy z notebookiem mającym na pokładzie Windowsa 10. Niemniej długie nocne siedzenie niezmącone szumem to spory plus.
WYPOSAŻENIE HP STREAM 13
Omówiliśmy sobie najważniejsze elementy laptopa HP, teraz czas na dodatki. Jeśli chodzi o porty, jest całkiem nieźle. Łącznie znajdziesz tutaj 3 USB, z czego dwa w standardzie 2.0, a jeden 3.0. Do tego port HDMI, wejście/wyjście audio, blokada Kensingtona oraz czytnik kart MicroSD. Całość dopełnia Bluetooth w wersji 4.0. W tym miejscu, znów odniosę się do mojego Chromebooka, bo tutaj już tak bogato nie jest, tak więc produkt HP pod tym kątem jest górą, chociażby pod kątem ilości portów USB, które zawsze się przydają. A jak wiadomo – ich brak objawia się w najmniej odpowiednim momencie.
Niestety jeśli chodzi o WiFI zabrakło standardu ac, obecne uważam, że powinien to być element, który wręcz musi się pojawić w szanującym się urządzeniu. Osobiście nie narzekałem specjalnie na problemy z łącznością, aczkolwiek za którymś razem może okazać się, że może to być spora przeszkoda, szczególnie gdy będzie Ci zależeć na dobrym przepływie danych, a sam sygnał będzie słaby lub mało wydajny.
Całość dopełniają dwa głośniki umieszczone na spodzie przy krawędziach, tak więc dźwięk nie jest przez nic zagłuszany, ale bądźmy szczerzy – jakość nadaje się co najwyżej do filmów przyrodniczych. Szału, jednym słowem nie ma.
BATERIA W HP STREAM 13
Po wielu niekoniecznie pozytywnych słowach, czas na chociaż trochę pochwał. Laptop HP osiąga dobre wyniki, jeśli chodzi o pracę baterii. Co prawda nie wystarczy na typowy, biurowy dzień pracy, ale wynik mieszczący się w okolicach 7h uważam za przyzwoity, choć do pochwał sporo brakuje. Co prawda nie wyróżnia się on w ani jedną, ani drugą stronę i byłbym zadowolony, gdyby regularnie osiągał rezultaty zamykające się w 9-10 godzinach, ale mimo wszystko nie jest źle. W przypadku studentów na około cztery wykłady spokojnie wystarczy, choć warto i tak zabrać ze sobą ładowarkę, a ta niestety to już dodatkowy ciężar. Nie zmienia to faktu, że na tle minusów, które nie są dla mnie do przeskoczenia, bateria choć trochę osłodziła mi gorzki smak.
SYSTEM I OPROGRAMOWANIE W HP STREAM 13
Oczywiście, testowany przeze mnie HP Stream działa na Windowsie 10. Zaskoczenia tutaj nie ma ;). Chciałbym jednak w tym miejscu napisać i przyznać, że jest to system, który naprawdę polubiłem, i na którym pracuje mi się dobrze. Fakt – ostatecznie więcej czasu spędzam na Chrome OS, ale gdy potrzebuję skorzystać z Windowsa, ten spełnia dla mnie swoje zadania zadowalająco.
W przypadku laptopa HP wyglądało to różnie i biorąc pod uwagę niezbyt wymarzone działanie, trochę mnie przez to odrzucało od całego środowiska. Pomijając jednak ten mankament, wraz z HP Stream otrzymujesz to co najważniejsze w Windowsie (w tym bieżące aktualizacje) i to co będzie Ci potrzebne do pracy biurowej. Biorąc pod uwagę rzeczy, w których sam wykorzystuje Windowsa, HP Stream 13 nie nadaje się u mnie do niczego. Nie obrobię tutaj zdjęć – instalację Lightrooma odradzam. Nawet jeśli sam program działałby… znośnie, to obróbka RAW-ów byłaby ogromnym koszmarem. I choć przeznaczenie produktu jest trochę inne, to w zasadzie mam poczucie, że w żadnych z funkcji nie sprawdza się dostatecznie dobrze. Praca biurowa może i wygląda OK, ale zaawansowane arkusze w Excelu przez kiepską wydajność hardware nie będą znikać w mgnieniu oka. Prosty budżet domowy za to już tak.
Wspominałem o dodatkach takich, jak 1TB przestrzeni w Chmurze OneDrive. Swego czasu wraz z zakupem laptopa HP można było otrzymać również roczną substrykcję Office 365 Professional. W trakcie, gdy HP Stream 13 gościł u mnie na biurku, czas ten był już skrócony do miesiąca. Podejrzewam zatem, że promocja na OneDrive również może się w każdej chwili skończyć. Wiem, że sam sprzęt pojawił się na rynku jakiś czas temu, ale szkoda, że te ciekawe dodatki z czasem są zabierane. Widocznie nic nie może wiecznie trwać, nie zmienia to jednak faktu, że to istotny minus.
Sam pakiet Office to oczywiście wszystko to, co jest Ci potrzebne do biurowej pracy. Word, Excel, PowerPoint, Outlook – a więc standard, który po tylu latach na rynku jest bardzo dopracowany i w zasadzie zawiera tyle opcji, że nie ma konkurencji nawet w wśród rozwiązań Google. I tak, konfrontując taki zestaw z gigantem wyszukiwania, pojawia się pytanie czy Dokumenty, Arkusze lub Prezentacja w wersji m.in. z Chrome OS są wystarczające do pracy? W końcu narzędzia te dostępne są z poziomu przeglądarki Chrome, tak więc nie potrzeba nawet do tego Chromebooka, ani wielkich instalacji.
Na to odpowiedź każdy powinien udzielić sobie sam, bowiem zależy to od tego, w jakim stopniu wykorzystujesz wymienione wyżej programy. Wszystko rozbija się – jak zawsze – o potrzeby. W moim przypadku przyznaję, że nie pamiętam, kiedy ostatni raz korzystałem z pakietu Office i zdaje się, że było to kilka lat temu podczas pisania mojej magisterki… Cóż, w ciągu tego czasu zmienił się i Office i zmieniłem się ja. Odpowiedź Google w zupełności zaspokaja moje wymagania. Czy w Twoim przypadku jest tak samo? Zaryzykuję – tak, jestem o tym przekonany. Bo jeśli jesteś profesjonalistą, to na pewno nie pracujesz na Streamie 13…
Napisanie tekstu i jego podstawowa obróbka? Produkt Google spełnia swoje zadanie w zupełności. Gorzej trochę wypada praca na arkuszach kalkulacyjnych czy tworzenie prezentacji. Mimo wszystko produkt Microsoftu oferuje więcej, tutaj jeszcze Google sporo brakuje, ale do podstawowych czynności nic więcej Ci nie potrzeba.
PODSUMOWANIE
Po początkowym entuzjazmie, który niestety bardzo szybko wyparował pozostał nie tylko ogromny niedosyt, ale także potwierdzenie tego, że urządzenia pracujące na Chrome OS nie mają się czego obawiać. Laptopy takie, jak HP Stream 13 nie są dla nich żadną konkurencją. Owszem produkt HP sprawdzi się dobrze w pracy biurowej – choć z tą wydajnością mam poważne obawy – to jednak brakuje tutaj przede wszystkim lekkości w działaniu.
Były momenty kiedy pracowało mi się dobrze, przeplatały się one niestety z tymi gorszymi, a pamięta się zazwyczaj te drugie, przez co ogólna ocena nie jest imponująca. Jak zawsze, mogę tylko odpowiadać za siebie i to co tutaj opisuję, to moje subiektywne zdanie.
Niemniej mogę napisać wprost, że nie kupiłbym HP Stream 13. Są lepsze sposoby by wydać te pieniądze, a jestem święcie przekonany, że dokładając trochę otrzymasz coś, co nie będzie Cię wprowadzać w irytację. Niestety sprzęt od HP sprawiał, że często z niechęcią na nim pracowałem. Moje oczekiwania były mimo wszystko inne, i jako użytkownik Chrome OS, jeszcze bardziej doceniłem przy mojej pracy, jak bardzo liczy się prostota systemu, jego lekkość, częste aktualizacje. Jak wiadomo, Google udostępni zasoby sklepu Google Play na Chromebooki już za kilka tygodni, co z miejsca je jeszcze bardziej uatrakcyjnia, a mnie oddala od takich urządzeń, jak HP Stream 13.
Plusy? Pasywne chłodzenie oraz bateria. To główne elementy i jedyne, które przychodzą mi na myśl w przypadku laptopa HP. Wady? Przede wszystkim ciężar systemu, który wpływa na kiepską wydajność i brak lekkości, którym charakteryzuje się Chrome OS. Dodałbym do tego jeszcze fatalną w moim odczuciu klawiaturę i…cenę, bo nie dałbym za takie urządzenie tyle na ile jest wyceniane. Jeśli bowiem nie jesteś przekonany/a do Chrome OS i idei Chromebooków, to dołóż trochę do oszczędności i kup zwykłego laptopa z Windowsem.
WERDYKT 90SEKUND.PL
-
WZORNICTWO I WYKONANIE
-
HARDWARE
-
WYDAJNOŚĆ
-
EKRAN
-
BATERIA