SŁOWEM WSTĘPU
Choć początkowo miałem bardzo mieszane uczucia, dostając do testów tego smartfona, tak teraz czuję, jak za nim tęsknię – i jak bardzo chcę Wam o nim opowiedzieć. Źle rozpoczęliśmy swoją znajomość z ZenFonem 6, bowiem w pamięci – gdzieś z tyłu głowy – zostały u mnie nie do końca udane testy Fonepada 7. Trochę niepotrzebnie nabrałem dystansu, ale śmiało mogę napisać, że już w momencie przeglądania strony Asusa, sprawdzając co też takiego oferuje ZenFone 6 pomyślałem, że najbliższe dni będą bardzo ciekawe. I to wrażenie potwierdziło się w momencie rozpakowania pudełka. Pierwszy kontakt z tym telefonem był naprawdę bardzo pozytywny i tak zostało już przez zdecydowaną większość czasu. Bardzo przyjemnie pracowało mi się na tym smartfonie, choć zabrakło pewnych elementów, które spokojnie mogłyby pojawić się przy takim dużym sprzęcie. Wszystko jednak po kolei, zapraszam do recenzji.
WYGLĄD
Tak, jak wspominałem we wstępie, Asus ZenFone 6 sprawia naprawdę bardzo dobre wrażenie. Przede wszystkim, na pierwszym miejscu są to wrażenia estetyczne. Muszę przyznać, że gdyby smartfon ten pozbawiony byłby loga Asusa, to mimo wszystko przeczuwałbym, że to właśnie ten producent stoi za jego produkcją. Są tutaj bliżej nieokreślone punkty, które pasują tylko do stylu Asusa, a które mi osobiście właśnie z tą firmą się kojarzą.
Jako całość, ZenFone 6 prezentuje się bardzo ładnie i zarazem prosto. Bez fajerwerków – oszczędnie, a zarazem emanuje efektownym wzornictwem. Brak tu zbędnych elementów, czy upiększaczy. Wszystko ma swoje miejsce, ale nie ma tutaj żadnego elementu – oprócz gabarytów – który utknąłbym mi dłużej w pamięci. Nie jest to jednak wada, ponieważ muszę przyznać, że smartfon Asusa zdecydowanie znajdzie swoich zwolenników i ja jestem wśród nich.
Wspomniałem przed chwilą o gabarytach. Nie ma co ukrywać, przy takiej dużej przekątnej telefon musi być odpowiednio duży, a ZenFone 6 jest naprawdę ogromny. Moje pierwsze skojarzenie powędrowało do HTC One Max, który również był pokaźną “patelnią” lecz wykonanie i styl Asusa na dzień dzisiejszy odpowiadają mi bardziej.
Do czynienia mamy z telefonem o pokaźnych rozmiarach, wynoszących dokładnie – 166,9×84,9×9,9 mm. Jest on tak duży, że producent nie zaokrąglił tych wartości, szczególnie rzuca się ta ostatnia w oczy, bo w końcu 10 nie wygląda już tak dobrze, jak 9 przed przecinkiem – prawda? ;). To jednak nie zmienia faktu, że ten Asus jest ogromny, ale nie potężny. Przy swoich gabarytach jest zaskakująco zgrabny i zarówno w mojej opinii, jak i osób, które miały go w ręce, jest to naprawdę świetnie wyglądający smartfon. Ergonomia, jak na tak duży telefon jest zaskakująco dobra, aczkolwiek wygoda jest dość mocno ograniczona. Nawiasem mówiąc, celowo nie używam określenia “phablet”, ponieważ granica między smartfonem, a phabletem właśnie, w mojej opinii się zatarła. Gdzie zaczyna się phablet, a gdzie kończy smartfon? Nie ma to dla mnie żadnego znaczenia, tym bardziej że ZenFone 6 równie dobrze mógłby być zaklasyfikowany jako mały tablet.
Jego front to w głównej mierze ogromny 6-calowy ekran. Na górze znajdziemy logo producenta, nad nim głośnik, a tuż obok zestaw czujników, wraz z małą diodą powiadomień. Szkoda, że nie jest ona większa i skuteczniej nie informuje o przyjściu np. wiadomości, w ciągu dnia bowiem, jej wątłe światło, zwyczajnie może być niedostrzegalne.
Na dole, pod ekranem znajdziemy standardowe, dotykowe przyciski – WSTECZ, HOME i skrót do wszystkich aplikacji. Niestety ten element ma dwa znaczące minusy. Pierwszy jest taki, że nie są one podświetlane. To dla mnie wręcz niedopuszczalne, ponieważ o ile w dzień to nie ma żadnego znaczenia, tak wieczorem, czy w nocy szukanie na ślepo tych oznaczeń nie jest już takie fajne. Drugi minus to zbyt duża odległość pomiędzy przyciskami. Z racji tego, że Asus Zenfone 6 jest szeroki, ciężko z lekkością dosięgnąć kciukiem przeciwległej krawędzi. Skrócenie odległości ułatwiłoby sprawę, choć z drugiej strony to prawdopodobnie świadomy wybór. W ciemnościach, nie widząc podświetlonych klawiszy, podświadomie wiemy, że są one w charakterystycznych miejscach. Z powodu gabarytów komfort korzystania i tak jest wystarczająco wymagający i dość ciężki, więc po co to jeszcze bardziej utrudniać? W tej kwestii Asus się niestety nie popisał. Mam nadzieję, że w kolejnej wersji ZenFone’a 6 zostanie to poprawione.
Podoba mi się jeszcze przestrzeń pod opisywanymi przyciskami. Co prawda, nie ma ona żadnego zastosowania, ale dzięki półokrągłym nacięciom, ładnie wygląda pod światło, sprawiając wrażenie, że to metal. W tym przypadku to akurat plastik, ale prezentuje się równie dobrze, dodając smartfonowi Asusa większego prestiżu.
No właśnie, przy okazji prestiżu, to muszę przyznać, że całościowo telefon prezentuje się całkiem nieźle. Z pewnością nie będziecie się go wstydzić. Co prawda do testów otrzymałem najnudniejszą wersję – czarną. Nie ukrywam, że bardziej wolałbym sprawdzić, jak na żywo prezentują się pozostałe kolory, szczególnie… a jakżeby inaczej – biały ;).
Obracamy telefon i naszym oczom ukazuje się prosta, ściągana klapka. Wykonana z matowego plastiku wygląda bardzo dobrze, a dodatkowo nie zbiera natrętnie kurzu czy innych śladów użytkowania. Co prawda taki materiał dość ciężko doprowadzić do pełnej czystości, ale lepsze to niż świecący się plastik, albo szkło, chociaż to ostatnie z pewnością prezentuje się chyba najlepiej.
Zaczynając od dołu, widzimy głośnik, którego maskownica rozciąga się na całą szerokość telefonu. Powyżej, delikatne i ledwo widoczne logo Intela, którego jednostka napędza ZenFona 6 oraz logo samego producenta. W górnej części plecków, widzimy duży napis ASUS, diodę, która pełni funkcję lampy błyskowej oraz aparat. Krawędzie smartfona są zaprojektowane równie skromnie jak cała reszta.Jest prosto i zwięźle. Podoba mi się.
Na górze wejście na słuchawki – minijack.
Na dole miejsce na podłączenie ładowarki.
Po prawej stronie standardowe przyciski regulujące głośność i wybudzanie smartfona. Ich lokalizacja jest bardzo dobra, ponieważ są powyżej połowy wysokości, dzięki czemu łatwo je odnaleźć. Działają lekko, są dobrze spasowane i delikatnie dopełniają całość.
Bardzo mi się podoba to, jak zaprojektowano ten telefon. Nie ma tu zbędnych kombinacji, wszystko to co ma się znaleźć, ma swoje miejsce (oprócz podświetlenia przycisków funkcyjnych). Pomimo, że do czynienia mamy z plastikiem, nic nie trzeszczy, wszystko jest dobrze spasowane, przez co odnosi się wrażenie, że jesteśmy w posiadaniu wysokiej klasy smartfona.
EKRAN
Dość paląca kwestia – wyświetlacz, którego przekątna wynosi 6 cali. Z jednej strony to rewelacyjnie dużo, z drugiej dramatyczna niewygoda. Przekłada się to bowiem na komfort pracy lecz tylko w niektórych sytuacjach. Zanim jednak o tym, kilka informacji czysto technicznych.
Obraz wyświetlany na tym kolosie ma rozdzielczość 1280×800 pikseli, czyli zwykłe HD. Wydaje się mało, jak na taką przekątną, ale dodam szczerze, że nie odczuwa się tego na co dzień. Ilość pikseli na cal wynosi raptem 245 i choć ta wartość w czasach, kiedy pojawiają się smartfony z rozdzielczością QHD może nie powalać, to naprawdę nie ma na co narzekać. To dla mnie trochę zaskoczenie, ale jak najbardziej pozytywne. Matryca jaką zastosowano to IPS, ale kąty widzenia nie robią szału. Panel wzbogacony jest systemowo przez autorską technologię Asus TruVivid, która ma wg zapewnień producenta poprawiać wizualną stronę ekranu.
I rzeczywiście muszę przyznać, że kolory, kontrast jak i ogólne wrażenie wypadają bardzo korzystnie. Dodatkowo za pomocą dołączonej aplikacji możemy dostosować obraz pod własne preferencje, zmieniając chociażby balans bieli. Lubię takie rozwiązania, ponieważ pozwalają na większą personalizację i poprawienie szczegółów, które nie do końca mogą mi odpowiadać.
Niestety muszę trochę ponarzekać na kąty widzenia, które mogłoby być zdecydowanie lepsze. Patrząc na Asusa pod większym nachyleniem widać wyraźnie pewne niedociągnięcia. Obraz się załamuje i choć nie jest to perfidne ani mocno nie przeszkadza, to mimo wszystko widoczne.
Przy okazji wyświetlacza, słów kilka jeszcze o etui, które dedykowane jest specjalnie dla tego modelu. Nie jest ono wyszukane, ale spełnia swoje zadanie. Ochrania wyświetlacz, a także możemy prowadzić rozmowy bez otwierania zakładki. W wyciętym kółku widzimy godzinę, pogodę oraz włączymy latarkę. I to w zasadzie wszystko. Odbierzemy co prawda jeszcze połączenie, ale na tym funkcjonalność się kończy. Szkoda, ale trzeba przyznać, że prezentuje się to jako całość poprawnie. Będąc szczerym nie jestem zwolennikiem takich gadżetów, ponieważ obsługa ekranu nie jest zbyt wygodna, szczególnie przy tak dużej przekątnej.
Asus chwali się, że jasność wyświetlacza wynosi 400 nitów, ale przyznam szczerze, że nie odczułem tego tak bardzo. Szczególnie przy okazji korzystania z telefonu na zewnątrz. Miałem okazję sprawdzić go w słoneczne dni i niestety muszę stwierdzić, że pod tym kątem przechodziły przez moje ręce lepsze urządzenia. Nie, żeby nic się nie dało odczytać, jednakże ekran moim zdaniem mógłby być jaśniejszy i bardziej czytelny w takich warunkach. Zdarzało mi się sprawdzać, czy aby na pewno suwak jest maksymalnie przesunięty na prawo, bo mimowolnie odwracałem się plecami do słońca.
Pytanie jednak podstawowe brzmi – jak obsługuje się tak duży wyświetlacz? Odpowiedź jest trudna. Zwolennicy stwierdzą, że jest rewelacyjnie. I trudno się z nimi nie zgodzić ponieważ, w momencie gdy mamy do dyspozycji obie ręce, tak duży wyświetlacz to naprawdę spora wygoda. Schody zaczynają się, gdy jedziemy tramwajem, jedną ręką trzymamy się drążka, obok nas stoją ludzie, pchający się na każdym zakręcie, czy hamowaniu. Oj, to już nie są warunku do zabawy Asusem ZenFone 6. Ciężko nawet odebrać rozmowę, nie mówiąc już np. o napisaniu wiadomości SMS – o tym można zupełnie zapomnieć. Z naturalnych powodów nie da się bowiem sięgnąć palcem w drugi koniec wyświetlacza. Tutaj potrzeba drugiej dłoni.
Asus jednak wychodzi na przeciw takim problemom i wprowadził możliwość obsługi jedną ręką. Po uruchomieniu tej aplikacji sprawa staje się o wiele prostsza. Co ciekawe do dyspozycji otrzymujemy, aż trzy różne przekątne – 4,3; 4,5 oraz 4,7 cala. Świetne rozwiązanie! Prosty i genialny wręcz pomysł. Każdy od tej chwili może dostosować pod siebie wielkość obszaru roboczego. Nie jest to co prawda nowe rozwiązanie, ale nie każdy z producentów z niego korzysta tak więc fajnie, że Asus o tym pomyślał.
WYDAJNOŚĆ
Pod tym kątem, Asus ZenFone 6 zaskoczył mnie chyba najbardziej. Po ostatniej przygodzie z układem Intela, we wspomnianym Fonepadzie 7 nie byłem przekonany do jednostek tego uznanego producenta. Co prawda obydwa procesory we wspomnianych urządzeniach są różne, to mimo wszystko podchodziłem do szybkości i wydajności ZenFona ostrożnie. Okazało się jednak, że moje obawy szybko zostały rozwiane przy okazji solidnej i naprawdę szybkiej pracy, jaką oferuje ten telefon. Napiszę wprost – on naprawdę zapiernicza. W tym przedziale cenowym to mimo wszystko wciąż rzadkość.
Sercem smartfona jest dwurdzeniowy Intel Atom Multi-Core Z2580, o częstotliwości zegara 2 GHz. Przyzwyczajenie do Snapdragonów, ewentualnie Exynosów może sprawić, że jednostka Intela niekoniecznie może budzić jakiekolwiek emocje. I tu Was zaskoczę, ponieważ mamy do czynienia z bardzo wydajnym procesorem. Intel musi odrabiać straty na tym polu, bo mimo wszystko nie bryluje w urządzeniach mobilnych, ale jestem przekonany, że to tylko kwestia czasu, kiedy ze swoimi chipami znów będzie się liczył wśród najlepszych. To, z czym miałem do czynienia, jest dowodem na to, że Intel ostro pracuje nad swoją pozycją wśród konkurencji. I ja trzymam za niego kciuki, bo dla nas konsumentów monopol Snapdragona wcale nie jest dobrą sytuacją.
No dobrze, wracamy jednak do wnętrza ZenFona. Za grafikę odpowiada procesor o trudnej nazwie – PowerVR SGX 544 MP2. Brzmi skomplikowanie, ale działa bardzo wydajnie i to jest najważniejsze. Całość dopełnia 2 GB pamięci RAM – LPDDR2.
Połączenie wszystkich elementów daje nam niezwykle wydajną maszynę, która ku mojemu nieskrywanemu zaskoczeniu spisuje się rewelacyjnie! Przyznam się szczerze, że nie spodziewałem się takiej wydajności. Nic się tutaj nie tnie, nie wiesza, wszystko działa płynnie i szybko. Niezależnie, czy korzystamy z samego systemu, czy też przeglądamy Internet, oglądamy filmiki, czy gramy. W każdym momencie, w którym wykorzystujemy dostępną moc ZenFona 6 otrzymujemy to, czego każdy oczekuje. Jestem pod wrażeniem.
OK, do jednego muszę się tylko przyczepić i choć nie wpływa to na moją ogólną ocenę, to warto odnotować, że ten smartfon zawiesił mi się 2-3 razy na Messengerze od Facebooka. Wydarzyło się to za każdym razem w tym samym momencie, kiedy zrzucałem kółeczko rozmówcy w dół, aby je zamknąć. W tym czasie aplikacja zawieszała cały smartfon i jednym ratunkiem był restart urządzenia. Ciężko stwierdzić czyja to była wina, skłaniałbym się ku aplikacji, ale z drugiej strony na innym sprzęcie nigdy czegoś podobnego nie doświadczyłem.
Podsumowując ten dział, z pewnością jeśli nie chcecie wydać zbyt wielu oszczędności, zachowując przy tym bardzo dobre działanie smartfona, bez denerwowania się, że coś nie działa tak jak należy to pod tym kątem ZenFone 6 jest świetnym kandydatem. Warto rozważyć jego kandydaturę ;).
SYSTEM, MULTIMEDIA, APLIKACJE
Jeden z najmocniejszych elementów tego smartfona, a zarazem najmilej zaskakujący. Już pierwsze uruchomienie, wprawiło mnie w dość niezwykłe zdumienie, ponieważ nie spodziewałem się, że nakładka na Androida w wykonaniu Asusa może tak pięknie wyglądać! I nie przesadzam w tym stwierdzeniu, ponieważ to co przewijało się codziennie przez moje oczy naprawdę wyglądało niezwykle przyjemnie. Początkowo trochę się przestraszyłem, ponieważ na stronie producenta widnieje informacja o Androidzie 4.3, z możliwością aktualizacji. Oczywiście pierwszą rzeczą, którą musiałem szybko sprawdzić była wersja systemu. Odetchnąłem z ulgą, gdy zobaczyłem wersję 4.4.2. Nie jest to ani Lollipop, ani nawet najbardziej aktualny KitKat (przypomnę Batonik doczekał się wersji 4.4.4), jednakże już na starcie telefon straciłby w moich oczach, gdybym miał dostać “żelka”. Szybko sprawdziłem jeszcze, czy nie czeka na mnie jakaś aktualizacja lecz ta odpowiedzialna za system nie jest najwidoczniej gotowa, co oczywiście mam nadzieję, że się wkrótce zmieni.
Asus przygotował swoją autorską nakładkę o nazwie ZenUI i ta – muszę stwierdzić – jest naprawdę świetnie skrojona pod OS Google’a. Przyznaję bez bicia, że nie spodziewałem się tak bezproblemowej i solidnej współpracy. Optymalizacja stoi na wysokim poziomie, dzięki czemu tak jak wspominałem wcześniej, nie ma żadnych lagów. Wszystko działa jak należy, dzięki czemu praca na ZenFonie 6 jest niezwykle przyjemna.
Do tego ZenUI wygląda świetnie. Jest kolorowo – choć bez przesady – ikonki wpasowują się w powszechne standardy i cieszą oko. Podobnie zresztą z innymi elementami ZenUI. Widać, że jest to przemyślany interfejs, z wieloma elementami, z których korzysta się naprawdę z wielką przyjemnością.
Już na samym początku, kiedy podświetlamy ekran – naszym oczom ukazuje się rozszerzony ekran blokady. Znajdziemy tutaj godzinę, datę oraz skróconą wersję aktualnej pogody. Są również trzy okrągłe ikonki – aparat, słuchawka, wiadomość. Chcąc szybko przemieścić się, w któreś z tych miejsc wystarczy, że dotkniemy palcem wybrany element i przeciągamy. Jeśli jednak chcemy ujrzeć główny pulpit odblokowujemy telefon w normalny sposób. Nie jest to nic odkrywczego, ale prezentuje się to na tyle fajnie, że miałem wrażenie, jakbym zobaczył takie rozwiązanie po raz pierwszy. Może dlatego, że skróty są pod ręką.
Podoba mi się również zaprojektowanie belki powiadomień, która jest czytelna i intuicyjna. Ładne, okrągłe elementy nadają delikatny ton, który dominuje zresztą w całej nakładce. Możemy ją edytować, chociażby wybranie czterech skrótów, z których korzystamy najczęściej. Co ciekawe ograniczeni jesteśmy tylko do tych zasugerowanych przez producenta, co ogranicza personalizację.
ZenUI daje nam naprawdę duże możliwości ustawień. W trakcie testów przyszła do mnie aktualizacja, która jeszcze bardziej rozwinęła ten aspekt, dzięki czemu mogłem się pobawić różnymi nastawami. Zmiana wyglądu ikonek, różne przejścia między ekranami, których wybór jest naprawdę spory, a nawet sposób wyświetlania się folderów. Wiem, że niektórych to może nie kręci, ale takie szczegóły są naprawdę fajne – szczególnie, że nie obciążają działania samej nakładki. Bez względu na to, jaki efekt przejścia byśmy nie wybrali, zawsze wszystko gładko przeskakuje.
Asus, podobnie jak inni producenci, wprowadza szereg autorskich aplikacji, które możemy zainstalować tylko na sprzętach tego tajwańskiego producenta. Z jednej strony bardzo dobre posunięcie. Użytkownik dostaje narzędzia, dzięki którym może poczuć się wyróżniony, ponieważ nikt inny (oprócz innych właścicieli ZenFonów) nie może ich zainstalować. Jeśli jeszcze dodamy do tego, że aplikacje te są bardzo ciekawe, tym bardziej można się cieszyć. Asus bowiem dostarcza kilka rozwiązań, które co prawda nie odkrywają niczego nowego, ale podoba mi się, że jest to wachlarz sporych możliwości. Nie odczuwa się bowiem tutaj, aż tak zbędnych aplikacji, a nawet jeśli, to szybko można się ich pozbyć. Bardzo dobrze, że można je odinstalować.
Na pierwszy ogień sprawdziłem aplikację o obiecującej nazwie – SuperNote. Jak sama nazwa wskazuje mamy do czynienia z notatnikiem. Tylko, czy jest on taki super? Hmm, nie ukrywam, że rozpieszczony przez Samsunga i jego rysik S Pen od razu chciałoby się wyciągnąć z Asusa również taki odpowiednik. Wtedy ten udany produkt, jakim jest SuperNote byłby kompletny. W ZenFonie 6 muszą starczyć jednak nasze palce, które nie są tak precyzyjne niestety jak rysik, ale da się przeżyć.
Przede wszystkim SuperNote działa w trzech trybach. Możemy pisać w nim odręcznie oraz z klawiatury, jest też funkcja rysowania. Wygląda to jednak trochę inaczej niż w serii Note od Samsunga. Asus ZenFone 6 bowiem nie rozpoznaje pisma. Z jednej strony, to co sami nasmarujemy palcem wygląda dobrze, chyba, że ktoś nie doczyta się własnego pisma, w końcu wprowadzanie tekstu bez stylusa nie należy do łatwych. Pozostaje wtedy klawiatura, więc ostatecznie jest to chyba najlepsze rozwiązanie. Kto co lubi.
Notatki wzbogacić możemy zdjęciem, filmikiem, czy notatką głosową. Do dyspozycji otrzymujemy również pełen zestaw narzędzi, takich jak kredka, pióro, zakreślacz czy pędzel. Wszystko to pozwoli urozmaicić naszą notatkę w taki sposób, że nic nie powinno ujść naszej uwadze. Możliwości jest naprawdę dużo i widać, że przyłożono się do tej aplikacji.
Poza tym spośród apek Asusa w Zenfone 6 znajdziemy prosty ale funkcjonalny menedżer plików, który świetnie nadaje się do zarządzania zawartością telefonu i tym, co mamy na karcie microSD (maksymalnie do 64 GB). Pamieć telefonu wynosi 16 GB, tak więc po zsumowaniu wychodzi całkiem przyzwoita przestrzeń, choć ta podstawowa mogłaby być większa.
Podobnie jak w innych urządzeniach, Asus Zenfone dostarcza również Kreatora audio, przy pomocy którego szybko możemy skorzystać z przygotowanych ustawień pod gry, filmy czy muzykę. Ciekawe rozwiązanie, ale mimo wszystko sam wolę pogrzebać w equalizerze, choć tutaj go trochę zabrakło. Do dyspozycji mamy tylko ten systemowy.
Testowany smartfon posiada jeden głośnik, który rozciąga się wzdłuż całej szerokości telefonu, przez co wydawać by się mogło, że powinien grać całkiem przyjemnie dla ucha. Tak niestety do końca nie jest. Brak mu jakiejkolwiek głębi i barwy. Dźwięk jest suchy i płaski, w dodatku rozgłaśnianie na full jeszcze bardziej kaleczy muzykę. Nie polecam. Nadaje się on świetnie na dzwonki i powiadomienia, ale nie na umilanie sobie czasu poprzez muzyczne doznania.
Lepiej sprawa ma się już podczas odtwarzania przez słuchawki. Dźwięk jest przyjemniejszy dla ucha, ale smartfon gra stosunkowo cicho. Jeżdżąc komunikacją miejską musiałem podgłośnić go dość znacznie, gdzie przy innych urządzeniach wystarczyło ustawić znacznik nawet poniżej połowy. Tutaj niestety ostrzeżenie o głośnym słuchaniu pojawiało się dość często, a i tak ZenFon grał ciszej niż reszta.
Z dźwiękiem miałem jeszcze jedną dziwną sytuację. Mianowicie wyobraźcie sobie, że słuchacie muzyki przez słuchawki. Włączanie equalizer, zmieniacie ton i częstotliwość dostosowując ją pod siebie. W pewnym momencie przychodzi SMS lub zwyczajnie chcecie napisać wiadomość – dźwięk klawiszy jest włączony. Co się dzieje z muzyką? Na czas, gdy wybrzmiewają dźwięki systemowe, cała reszta zmienia ton sprzed ustawień equalizera! Początkowo byłem zdezorientowany – nie wiedziałem co się dzieje. Za każdym razem, gdy odpisywałem komuś na wadomość muzyka się zmieniała. To było bardzo dziwne. Sprawę częściowo oczywiście ratuje wyłączenie np. dźwięków klawiatury, ale informacja w postaci powiadomień chwilowo psuje efekt w naszych słuchawkach. Niestety to dla mnie dość istotne uchybienie i będę musiał odjąć punkt w ostatecznej ocenie.
Na koniec muszę wspomnieć jeszcze o systemowej klawiaturze, która ni w ząb mi nie podchodzi. Próbowałem się do niej przekonać, ale pomimo, że korzystałem z niej bardzo często, zmieniałem jej ustawienia, próbowałem dopasować pod siebie, to niestety nie umiałem się z nią zaprzyjaźnić. Już na samym początku do szału doprowadzał mnie przycisk ustawień, który umieszczono skrajnie po lewej stronie. Cały czas wciskałem go, chcąc np. wprowadzić znaki interpunkcyjne lub inne. W większości klawiatur, jest tam miejsce na przycisk zmiany liter na inne elementy. Bardzo ciężko było mi się przyzwyczaić.
Dodatkowo trudno mi się pisało ze słownikiem, który mam wrażenie, nie podpowiadał mi słowa na swój sposób. Klawiatura nie uczyła się mojego stylu pisania, przez co nawet pod koniec testów zdarzały się słowotwórcze zgrzyty. Będą zupełnie szczerym, przyznaję, że gdyby nie testy, dawno zastąpiłbym tą klawiaturę inną. Pisanie było dla mnie zbyt uciążliwe.
Biorąc pod uwagę całość, muszę oddać Asusowi kawał naprawdę świetnie wykonanej pracy, ponieważ ZenUI to bardzo dobry produkt. Nakładka działa kapitalnie, współpracując przy tym z Androidem i jest bardzo przyjazna użytkownikowi. Funkcjonalnie i wizualnie.
APARAT
Cholera, no nie jestem zadowolony do końca z tego, co oferuje nam ZenFone 6 pod względem fotograficznym. Owszem, jest 13-MP matryca, która moim zdaniem jest standardem wśród smartfonów. I rzeczywiście robienie zdjęć tym aparatem to przyjemność, ale pojawiają się pewne zgrzyty, z którymi miałem już do czynienia przy tablecie Asusa. Chodzi o dziwne przebarwienia, które pojawiają się na fotkach. Nie są one zawsze, zdarzają się w różnych sytuacjach i choć czasami je ciężko zauważyć, to psują perfidnie zdjęcie. Jako, że czasy mamy takie, że to smartfon jest podstawowym aparatem, nie jest mi łatwo przymknąć oka na taki problem.
Za to muszę znów napisać kilka słów pochwał za software aparatu. Już przy okazji tabletu zauważyłem, że jest to ciekawie rozbudowany program o zaskakująco dużych możliwościach. W zasadzie mamy tu wszystko, czego potrzebujemy do zabaw i urozmaicenia naszych fotek. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Tryb HDR (nie prezentuje się zjawiskowo), czy możliwość tworzenie panoram (swoją drogą wyglądają bardzo ładnie), to standard i w to też Asus wyposażył swój aparat.
Ja dobrze bawiłem się przy trybie Miniatura, który przy zachowaniu odpowiednich warunków pozwala nam stworzyć niezwykle ciekawe ujęcia, w których ludzie czy samochody będą wyglądały jak makieta. Samo zdjęcie zaś będzie przypominać fotografię makro. Aby efekt się naprawdę udał, zalecam pstrykanie kadrów z góry, np. z 6. piętra – tak jak ja to zrobiłem. Polecam gorąco.
Jest tutaj również możliwość wykonania fotki z tzw. głębią ostrości, dzięki której zdjęcia przypominać będą te z lustrzanki. Muszę przyznać, że Asus całkiem sprawnie radzi sobie przy tej funkcji, choć samo zapisywanie trwa dość długo, przez co łatwo poruszyć telefonem i ujęcie jest nieudane.
Muszę jednak oddać, że przy wykonywaniu fotek w trybie automatycznym aparat pracuje sprawnie i szybko zapisuje kolejne pliki. To duży plus szczególnie, gdy chcemy wykonać sekwencję kilku ujęć, bez wspomagania zdjęć seryjnych, który oczywiście tutaj również jest. To zasługa dobrze skrojonej aplikacji, która naprawdę przypadła mi do gustu. Osoby, które będą chciały pokombinować i pobawić się ustawieniami, również znajdą tutaj swoją przestrzeń. Asus zadbał, by dostarczyć możliwości ręcznego ustawienia aparatu. Nie korzysta się z tego co prawda często, niektórzy zapewne z miejsca olewają sobie dodatkowe funkcje, ale przynajmniej nikt tu nie jest poszkodowany. Nie da się jednak ukryć, że większość z nas korzysta z automatycznych ustawień, tak więc najważniejsze, żeby to właśnie tutaj aparat sprawował się najlepiej.
W przypadku ZenFona 6 bardzo dobry software, trochę przysłaniany jest przez te przebarwienia i to trochę psuje niestety ogólny obraz niezłej kamerki głównej. Na koniec, oczywiście nie mogło zabraknąć aparatu do selfie, który wyposażono 2 MP, co w tym przypadku jest w zupełności wystarczające.
Zapraszam do galerii zdjęć w pełnej rozdzielczości na Flickr.
BATERIA I TEMPERATURA
W żadnym wypadku nie mogę jednak narzekać na baterię. Jej pojemność wynosi 3300 mAh i jest ona adekwatna do potrzeb tego telefonu. Oczywiście, dodatkowej energii nigdy dość, jednakże przy wykorzystywaniu Zenfonea 6 w trybie “normalnym”, a więc trochę Internetu, rozrywka w postaci muzyki i gier przez około godzinę w ciągu dnia plus użytkowanie w postaci rozmów i wiadomości, smartfon wytrzyma spokojnie 1,5 dnia i da się to wydłużyć do 48h. I to bez żadnych trybów oszczędności! Wynik w moim mniemaniu rewelacyjny. Nie zapominajmy bowiem, że do czynienia mamy z ogromnym 6-calowym wyświetlaczem. Co prawda czas, w którym podświetlony jest ekran nie jest może miażdżący, ale spokojnie oscyluje w granicach 3h. Nie mogę tym samym narzekać, że bateria kiepsko podtrzymuje życie smartfona. Jest naprawdę świetnie!
Oczywiście bardzo szybko można skrócić ten czas, a to za sprawą gier, które najbardziej są energożerne. Tutaj już wyraźnie idzie odczuć, że procenty ukazujące stopień naładowania szybko uciekają. Przy zwiększonej wydajności pojawia się ciepłota, która jest odczuwalna, ale nie wpływa na dyskomfort pracy. Nasza ręka z pewnością poczuje telefon, gdy będziemy robić dużo zdjęć lub kręcić filmiki. Wtedy rzeczywiście Asus Zenfone 6 nagrzewa się dość mocno, szybko jednak temperatura wraca do normy.
Producent wyposażył oczywiście swój smartfon w tryb oszczędzania, który podzielony jest na trzy różne punkty. Sami możemy zdecydować, z którego skorzystać, a dodatkowo skonfigurować w sposób, który nam najbardziej odpowiada. Dzięki czemu nawet taką funkcję jak oszczędność baterii, można spersonalizować. Wielokrotnie podkreślałem, że nie jestem zwolennikiem by telefon przez cały czas korzystał z tego trybu, bo to ogranicza jego wydajność. Ja nie lubię kompromisów, dlatego cieszy mnie, że ZenFone 6 działa tak długo na baterii bez żadnych wspomagaczy. Owszem są podbramkowe sytuacje, kiedy trzeba się wspomóc i wtedy oszczędzanie baterii jest zbawieniem. W przypadku tego urządzenia sprawdzi się niewątpliwie bardzo dobrze.
PODSUMOWANIE
Muszę przyznać, że świetnie bawiłem się podczas tej recenzji. Asus wykonał kawał porządnej roboty, w której oczywiście da się co nieco poprawić, ale ZenFone 6 w pełni zasługuje na miano udanego smartfona. Od samego momentu wyciągnięcia go z pudełka, po włączenie, konfigurację oraz codzienną pracę i rozrywkę dostarczy Wam naprawdę wielu przyjemności.
Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę jego gabaryty, które jak na telefon są ogromne. Z drugiej strony, nikt nie kupi go przypadkowo. Wybór takiego smartfona jest, a przynajmniej powinien być, bardzo dobrze przemyślany. Duży ekran to z pewnością wiele korzyści lecz okraszone mniejszym komfortem. ZenFone 6 do maluchów nie należy, jednakże jak dobrze wiadomo, do wszystkiego można się przyzwyczaić. Ten model jest idealny, gdy mamy wolne dwie ręce. Jedną nie napiszemy nawet esemesa – chyba że skorzystamy z odpowiednich funkcji.
Wielkość to nie wszystko, Asus solidnie wyposażył ZenFona, dzięki czemu każdy użytkownik będzie zadowolony z bardzo dobrej wydajności, czasu pracy na jednym ładowaniu oraz z niezłego ekranu. Amatorzy fotografii mobilnej również znajdą tutaj coś dla siebie i z pewnością pod tym kątem Duży Tajwańczyk ich nie zawiedzie.
Czy kupiłbym ten telefon? Na to pytanie ciężko odpowiedzieć, ponieważ mając na horyzoncie zakup Samsunga Galaxy Note 4, trudno byłoby mi przebić tą ofertę jakimś innym urządzeniem. Odkładając jednak na bok prywatę, z pewnością Asus Zenfone 6 jest bardzo dobrym wyborem, jeśli chcecie naprawdę duży ekran, w rozsądnej cenie. Ten wielkolud pod kątem ceny i jakości zajmuje wysokie miejsce w moim rankingu. Asus wykonał tutaj kawał solidnej i porządnej pracy i warto to docenić.
****
Specyfikacja techniczna Asus ZenFone 6 (A600CG)
Bardzo dobry produkt, za bardzo dobre pieniądze. Jeśli szukasz dużego telefonu o świetnych parametrach w rozsądnej cenie - to Asus ZenFone 6 jest dla Ciebie!
-
WYGLĄD
-
WYDAJNOŚĆ
-
HARDWARE
-
BATERIA
-
CENA/JAKOŚĆ