SŁOWEM WSTĘPU
Kiedyś funkcjonowało takie powiedzenie: Dobre, bo polskie. Dzisiaj, kiedy trzymam w dłoni czytnik InkBook Classic 2 od firmy Arta Tech jestem przekonany, że spokojnie można tym sloganem opatrzyć ten produkt. Polakom z Wrocławia udał się czytnik akuratnie. Właściwie jest wszystko to, czego bym od takiego produktu oczekiwał, a jeśli pomyślę, że miałbym postawić go, jako gł. rywala Kindle’a, to wcale nie będzie w tym przesady. Przynajmniej, jeśli idzie o nasz rynek.
To miłe zaskoczenie podkręca również cena InkBooka Classic 2, która wynosi w chwili pisania tego tekstu mniej więcej 350zł brutto. Oczywiście są już rozwiązania znacznie bardziej zaawansowane, z podświetleniem, równie atrakcyjnie wykonane, oferujące dodatkowe technologie, jak chociażby InkBook Prime od tego samego producenta, ale w tej kwocie udało się Polakom zaoferować rozwiązanie warte co najmniej zainteresowania. I ma to znaczenie z uwagi na oczekiwania oraz predyspozycje czytelnicze.
Ja wiem, że InkBook Classic 2 nie sprawdzi się u mnie na dłuższą metę. Powód? Prozaiczny, jako zapracowany mąż i ojciec, z książką mogę usiąść wygodnie dopiero wieczorem. A to są warunki, w których bez nawet małej sypialnianej lampki czytanie nie będzie możliwe – wszak mamy tutaj e-papier najlepszego sortu ;). Ale jestem przekonany, że wszyscy inni fani cyfrowych książek nie będą żałować swojego wydatku. Tym bardziej, że jest tutaj jeszcze kilka miejsc, na których warto zawiesić oko.
WZORNICTWO I WYKONANIE CZYTNIKA inkBOOK CLASSIC 2
Recenzując pierwszego InkBook Readera słono się naciąłem zachwalając wzornictwo oraz wykonanie tamtego czytnika. Szybko w komentarzach zostałem wyprowadzony z błędu, bowiem komunikacja wokół tego produktu nie była do końca jasna, a ja byłem przekonany że mam do czynienia z polskim projektem i takim też produktem. Natomiast wyszło na to, że polska firma zamówiła u jakiegoś dostawcy czytnik, z polskim językiem oraz własnym logotypem. Sęk w tym, że podobnie postąpiła inna korporacja zza Oceanu, tyle że dała własne logo i firmowała swoją nazwą. Nie byłem z tego powodu zadowolony i czułem się poniekąd wpuszczony w maliny.
A zdarzyło się tak, ponieważ byłem autentycznie zachwycony tamtym czytnikiem. Miał kilka wad – jasne – ale mimo wszystko świetnie korzystało mi się z niego na co dzień i przeczytałem z nim naprawdę sporo fajnych pozycji. Co więcej, samo wykonanie – nawet jeśli zrobione na tzw. masówkę – udało się w sposób wyjątkowy, a przyjemny w dotyku poliwęglan do dziś został mi w pamięci. Prawdopodobnie rzadki zbieg okoliczności, ale bardzo trafiony.
Arta Tech to producent, który jednak postanowił wyciągnąć wnioski z sytuacji, która zaistniała przy InkBook Readerze – wciągnął spodnie i wziął sprawy w swoje ręce. I tak, po mniej więcej dwóch latach, zaprezentował swoje dwa nowe produkty, w całości zaprojektowane w Polsce, również pod kątem oprogramowania. Nie do końca zgodzę się z sugestiami Arta Tech, że plecki są tak wykonane, aby imitować w dotyku papier, natomiast bardziej kojarzą mi się z jakimś nowoczesnym sznytem, ale finalnie nie zagląda się tam w ogóle, a sam chwyt jest pewny i wyrazisty. Zostawiono odpowiednio dużo miejsca na bocznych ramkach, aby kciuk spokojnie nań spoczywał (czy to z prawej, czy z lewej strony) i nie wpadał przypadkowo na dotykowy ekran. Nie bez znaczenia jest też bardziej kanciasta konstrukcja InkBook Classica 2, aniżeli miało to miejsce w InkBook Readerze, który był przyjemnie obły właściwie z każdej strony i (o czym już wspominałem) – bardzo miły w dotyku.
Co więcej – w recenzowanym tu produkcie zaprojektowano na krawędziach po dwa przyciski z każdej ze stron do swobodnej nawigacji pomiędzy przerzucanymi stronami, ale można im też przypisać uruchamianie określonych apek. Pracują dość gładko, chociaż po prawej stronie skok bywa momentami trudniej wyczuwalny. Dla odmiany, z lewej strony jest wyraźniejszy i głośniejszy. Kiedy się dobrze zastanowić, wynika to najpewniej z tego, jak trzyma się czytnik. Ja jestem praworęczny, więc inaczej układam kciuk przy prawej krawędzi, osłaniając niejako przyciski przy ich naciskaniu, a to może tłumić odgłos skoku. Trudno więc zarzucać Arta Tech niedokładność. Na froncie, pod ekranem, jest jeszcze podświetlany przycisk domowy, który pozwala wydostać się do głównego menu oraz cofać o jeden poziom w górę, z poszczególnych sekcji. Ukryto w nim diodę, która sygnalizuje np. poziom ładowania baterii, kiedy podepniesz InkBook Classic 2 do prądu.
Wymiary czytnika zamykają się w zgrabnych 159x114mm, a jego grubość wynosi 9mm. Nie jest może najchudszy na świecie, co też czuć, ale i to mi nie przeszkadzało. Miałem w dłoni coś pewnego i namacalnego – wszak prawdziwe książki są nie dość, że większe gabarytowo, to i jeszcze w dodatku cięższe. A InkBook Classic 2 możesz wcisnąć bez problemu do tylnej kieszeni spodni lub wewnętrznej marynarki. Poza tym jego wymiary są bardzo zbliżone do Amazon Kindle 8 z 2016 roku, a polski czytnik jest nawet od niego o 7-8 gramów lżejszy i o ten jeden – symboliczny – milimetr cieńszy. Jako, że to gł. konkurent naszego InkBooka Classic 2 – porównań do niego będzie jeszcze kilka w tym tekście.
Na stronie producenta przeczytasz, że czytnik Arta Tech zdobył nagrodę Red Dot 2017 w kategorii Product Design 2017 za unikalny i innowacyjny projekt. Pod tym względem znacznie bardziej podobają mi się czytniki Amazonu, ale nie chcę polemizować z decyzją jury. Mogę jedynie dodać, że to bardzo udana konstrukcja, zwarta, i pomimo, że wykonana z tworzywa sztucznego, to świetnie spasowana, tak że zupełnie jej nie słyszałem, co potrafi się jeszcze zdarzyć w tej kategorii urządzeń. Chwali się więc, że Arta Tech przyłożył się do projektu.
EKRAN W CZYTNIKU inkBOOK CLASSIC 2
Właściwie punkt najważniejszy. Ekran E Ink Carta – jak już wspominałem wcześniej – wykonany w technologii e-papieru przez weterana branży w tym zakresie. Jego działanie jest świetne. Charakteryzuje się zastosowaniem milionów małych kapsułek wypełnionych atramentem, które pod wpływem polaryzacji odwracają się ciemnym lub jasnym pigmentem wyświetlając obraz. Dzięki temu całkowicie różni się taki panel od klasycznych wyświetlaczy stosowanych w smartfonach i tabletach.
Po pierwsze nie męczy wzroku, bowiem imituje działanie papieru. Obraz nie jest ruchomy, więc raz odwrócone kapsułki nie potrzebują więcej energii z baterii do wyświetlania tekstu. Po drugie – dzięki temu prezentowany materiał jest czytelny proporcjonalnie do ostrości światła, które pada na przedni panel, toteż nawet w szare dni widać dobrze tekst, a kiedy wyjdzie zza chmur słońce, biel staje się jaśniejsza, a czcionki wyrazistsze. Taki czytnik możesz śmiało zabrać na plażę i w wakacyjnym klimacie nic nie zakłóci czytania ulubionych tytułów.
Po trzecie szkło na froncie nie odbija promieni słońca, a więc nie będziesz się w InkBooku Classic 2 przeglądać, jak w lustrze. Niebagatelna zaleta! Po czwarte – typ ekranu nie ma negatywnego wpływu na oczy i mózg, bowiem nie emituje sztucznego, niebieskiego światła, jak ekrany LCD, jest więc bezpieczny dla wzorku i nie utrudnia zaśnięcia, po nocnej sesji z książką.
Jak to wszystko wygląda w liczbach? InkBook Classic 2 wyświetla obraz w rozdzielczości 800x600px. Tak, nie jest to wiele. Na ekranie o przekątnej 6 cali, wypada dość przeciętnie. I od razu przychodzi do głowy, kto będzie odbiorcą tego czytnika. Na pewno nie zostanie nim/nią osoba, która czytała już w wyższych rozdzielczościach. Nie ważne bowiem ile dobrego mógłbym napisać o ostrości obrazu, to jednak gęstość ułożenia pikseli wynosi tutaj zaledwie 167ppi, więc zrozumiałe, że litery nie są gładkie, jak ma to miejsce w droższych czytnikach.
Tak – ten czytnik jest zdecydowanie dla osób zaczynających przygodę z ebookami na tego typu urządzeniach. Nie ma InkBook Classic 2 ambicji zaszachowania rynku, ale zdecydowanie oferuje bardzo zbliżone (jeśli nie te same) wrażenia z czytania, co czytnik Amazon Kindle 8 (też miałem go w testach, recenzja niebawem), który posiada dokładnie tą samą przekątną oraz identyczną rozdzielczością, a więc i taką samą gęstością ułożenia pikseli na cal.
Różni go jednak inny typ ekranu – E Ink Pearl, który jest starszą generacją od E Ink Carta, a właśnie ten ostatni zastosował Arta Tech w InkBooku Classic 2. Carta w stosunku do Pearla, to spory przeskok. Po pierwsze jest mniejsze smużenie ekranu, po drugie nie trzeba tak często odświeżać stron, po trzecie nie zauważyłem, aby ciągnął za sobą drobinki atramentu z poprzednio przerzuconych e-kartek, a po czwarte – nie pozostawia “odciśniętych” śladów typu echo po wcześniejszym tekście ze strony poprzedniej.
Plusów jest więc cała masa, a to dowodzi, że chociaż nie mamy do czynienia z najwyższą rozdzielczością, to jednak zespół cech pozytywnych jest na tyle dominujący, że sprawia to jak najlepsze wrażenie i tak też spisuje się w praktyce. I, tak – poza tym, że jednak czasami drażniły mnie zadziory na krawędziach czcionek, to nie miałem większych uwag do pracy ekranu w InkBooku Classic 2.
WYDAJNOŚĆ, BATERIA, SYSTEM I APLIKACJE CZYTNIKA inkBOOK CLASSIC 2
Dwurdzeniowy procesor, taktowany zegarem 1,9GHz z 512MB pamięci RAM oraz 4GB pamięci na pliki, to gł. podstawa specyfikacyjna czytnika ebooków InkBook Classic 2. Jak to wypada w praktyce? Cóż, za szybko nie jest. I teraz ważna rzecz – czy rzeczywiście musi być szybko? Specyfika ekranu oraz jego odświeżanie, to charakterystyczne punkty, które nigdy nie osiągną nie wiadomo jakiej płynności, więc decydując się na czytnik e-książek trzeba o tym pamiętać. Nie jest to tym samym wadą produktu. I sądzę, że wszystko jest w porządku, kiedy chcesz wyłącznie poczytać same ebooki, ale schody pojawiają się, kiedy szukasz czegoś więcej…
Specyfikacja techniczna inkBOOK Classic 2 | |
Ekran | 6 cali E Ink Carta (EPD; 16-odcieni szarości) z technologią Rapid Refres, dotykowy (pojemnościowy), rozdzielczość: 800×600 pikseli (167 dpi) |
Procesor | Dual-Core Cortex A9 1.0 GHz |
Pamięć RAM | 512 MB |
Pamięć wewnętrzna | 4 GB + slot kart microSD do 32GB |
Bateria | 2000 mAh Li-ION Polymer |
Łączność i porty | Wi-Fi (802.11b/g/n), micro-USB 2.0 |
Wymiary i waga | 159×114×9mm; 153g |
System operacyjny | Android 4.2.2 |
Wspierane formaty | Dokumenty i książki EPUB i PDF (reflow) z Adobe DRM (ADEPT), MOBI (bez DRM), TXT, FB2, HTML, RTF |
Zainstalowane aplikacje | Biblioteka, Midiapolis Drive (Dysk), Przeglądarka internetowa (Internet), Księgarnia (Sklep), Midiapolis News (News), App Store, Ustawienia |
Umówmy się – za 350zł ciężko znaleźć płynnie działającego smartfona, więc naprawdę nie chcę wyjść tutaj na jakiegoś technologicznego hard-usera, który z lupą w dłoni liczy gigaherce i kombinuje, jak by tutaj w InkBooku Classic 2 jakiś benchmark uruchomić. Natomiast szybkości brakowało mi, kiedy przeglądałem sporadycznie strony internetowe oraz kiedy musiałem instalować aplikacje z zewnętrznych źródeł, a te były dostępne, jako pliki apk, więc rządziły się w pewien sposób własnymi prawami.
Pod tym względem mam więc kilka zasadniczych uwag. Brak Sklepu Play z apkami sprawiał, że musiałem znajdować je na innych stronach internetowych, pobierać, a później ręcznie instalować. Mordęga, trwająca zbyt długo, jak na czytnik. A tak się składa, że jeśli np. prenumerujesz jakąś gazetę, i ona dostępna jest z poziomu aplikacji dedykowanej Androidowi, to MUSISZ tą apkę skądś wziąć. Ja mam takie potrzeby, więc swoje w tym zakresie przeszedłem.
Drugi minus – nigdy nie masz pewności, czy z tak przywleczoną aplikacją na czytnik, nie wciągnąłeś/wciągnęłaś na pokład wirusa, który po połączeniu z domową siecią rozleje się na inne urządzenia… Trzeci minus – można zainstalować wszystko zewsząd, ale nie ma możliwości poddania aplikacji weryfikacji. Czwarty minus – w urządzeniu jest stary, wykastrowany, wiekowy Android 4.2.2, o którym nawet nie wiadomo, na ile jest bezpiecznym systemem, a do tego losowo raz zapamiętuje hasła do znanych sieci WiFi, a raz trzeba mu je podawać na nowo przy ponownym łączeniu. Piąty minus daję za notoryczne błędy pojawiające się przy korzystaniu z systemu, widoczne na zdjęciach poniżej…
Są to rzeczy, które mnie w sposób wyraźny drażniły. Nie czułem, że ufam temu urządzeniu. Można to wszystko bowiem zwyczajnie bagatelizować, ale jednak Sklep Google Play wymusza, aby aplikacje w nim zawarte były zweryfikowane. Przecież nikt nie będzie ciągnął na InkBook Classic 2 gier w stylu Asphalt 8 Airborne! Jeśli Arta Tech koniecznie chciał się pozbyć Sklepu, mógł zadbać o bardziej kompletne, autoryzowane środowisko, które wprawdzie dostarcza we własnym zakresie – skąd można wybrane aplikacje pobierać, ale to zaledwie kilka pozycji… Do tego te systemowe błędy.
Myślę jednak, że producent decydując się na starego Androida sam się wykluczył ze wsparcia dla Sklepu Play. Maksymalnie odchudził platformę, dodał kilka swoich rzeczy i co pewien czas aktualizuje (dwie większe paczki przyszły do mnie w czasie testów, które trwały około 2-2,5 miesiąca). Ale to wg mnie nie wystarcza. Uważam, że powinno to zostać gruntownie przemyślane i podjęte jakieś kroki, które by to uporządkowały, tak by nie pojawiały się kwiatki takie, jak choćby ten poniżej widoczny na zdjęciu. Specyfikacja milczy o łączności Bluetooth, ale przy próbie pobrania pliku MP3 czytnik sugeruje coś innego. Jednak konia z rzędem temu, kto znajdzie w Ustawieniach możliwość włączenia BT… :/ (oczywiście po tapnięciu w TAK nic się nie dzieje…).
Po pierwszym uruchomieniu brakuje też opcji założenia konta w platformie Midiapolis (można się tylko zalogować), która jest tutaj fundamentalna pod względem dostarczenia Chmury na pliki i eksport ebooków. Z moim kontem stworzonym jeszcze podczas testowania InkBook Readera, miałem na tyle kłopot w Classicu 2, że musiałem założyć nowe (bez problemu logowałem się z dowolnego urządzenia, a z poziomu InkBook Classic 2 za nic w świecie nie mogłem). Finalnie więc czułem pewien chaos i niedosyt po wstępnej konfiguracji, która dla odmiany w początkowej fazie jest bardzo rzeczowa i czytelna, ale schody zaczynają się w punktach wręcz prozaicznych. W mojej osobistej opinii środowisko pracy jest największym minusem InkBooka Classic 2, chociaż wizualnie niemal bliźniacze z tym, co oferuje Amazon Kindle.
Miłą niespodzianką jest czas pracy na jednym ładowaniu baterii, który wynosi kilka tygodni. I rzeczywiście trudno go precyzyjnie zmierzyć. Po prostu po odłączeniu czytnika od ładowarki traci się rachubę czasu. U mnie najlepszym wynikiem były trzy tygodnie, ale wynikało to gł. z tego, że tak, jak napisałem na początku, czytałem gł. wieczorami, a to nie były tak długie sesje, jak jeszcze przed laty. Sądzę, że dobre dwa tygodnie to realny czas czytania przy spędzaniu z czytnikiem od 60 do 90 minut dziennie, chociaż przy baterii o pojemności 2000mAh powinno być lepiej. Nie wiem z czego to wynika, ale taki Kindle bez problemu ciągnie miesiąc, półtora.
PODSUMOWANIE
Arta Tech InkBook Classic 2 to czytnik, który śmiało można polecić osobie, która dopiero zaczyna przygodę z ebookami, nie jest pewna, czy tego typu urządzenie się u niej sprawdzi, a zarazem wie, że nie będzie musiała gasić nocnej lampki przy czytaniu. Bo rzeczywiście jest to rozwiązanie, które świetnie się sprawdza na dłuższych dystansach (dzięki baterii), a także w słoneczne i długie dni.
Sam ekran jest wysokiej jakości, jeśli wziąć pod uwagę parametry techniczne, ale nie można zapomnieć, że to jednak podstawowa konfiguracja, która rozdzielczością nie będzie nikogo rozpieszczać. Z drugiej strony – jeśli nie ma się porównania z lepszymi modelami, nie będzie tutaj dla nikogo dramatu. Jak wspomniałem – na początek to idealne rozwiązanie i naprawdę InkBook Classic 2 nie ma się czego wstydzić.
Praca czytnika jest dość zjadliwa, ale jako że całość bazuje na Androidzie, wymusza to zainstalowanie dodatkowych aplikacji (choćby do prenumerowania prasy), przez co wyraźniej czuć spowolnienia przy ich poszukiwaniu i pobieraniu. Samo wyposażenie techniczne jest bardzo dobre, jak na tego typu produkt. InkBook Classic 2 jest lżejszy i tańszy od Kindle 8 (2016), ma nowszej generacji ekran, slot na kartę pamięci oraz obsługuje łączność WiFi.
Z wad muszę wymienić jednak dość niejednoznaczne podejście do bezpieczeństwa, zbyt mocno wykastrowany system Android starej generacji, kiepską efektywność korzystania przy bardziej absorbujących niż samo czytanie zadaniach, dość częste błędy systemowe, nierozstrzygniętą kwestię z Bluetooth. Ale to wszystko można przełknąć, jeśli nie szuka się drogiego, ale na dobrym poziomie czytnika, w którym najważniejsze jest czytanie, bo ta czynność, na zastosowanym ekranie E Ink Carta – stoi na wysokim poziomie.