Żeby była jasność – poruszamy się wyłącznie w świecie plotek w tej chwili, zatem nic, co się tutaj pojawi nie jest pewnikiem. Ale jak już napisałem w tytule – jak dla mnie – mamy do czynienia z jakimś totalnym bełkotem. Od pewnego czasu niemal całkowicie nie interesuję się plotkami na temat najnowszych urządzeń mobilnych. To znaczy robię to trochę z psiego obowiązku, ale najchętniej wyłączył bym swój strumień newsów. I jakkolwiek zainteresowany jestem Note’em 5, bo oczekuję nowej rękawicy rzuconej przez Samsunga branży, tak też widzę, jak środowisko jest całkowicie bezradne – i to już kolejny rok z rzędu – wobec plotek na temat nowego iPhone’a.
[showads ad=rek2]
Przyzwyczailiśmy się już, że Apple ma z tymi smartfonami dwuletni cykl wydawniczy. Całkowicie nowego możemy spodziewać się co dwa lata, a rok po roku wersji S, która jest podkręconą edycją dotychczas rządzącego rynkiem modelu. Zupełnie inne oczekiwania formułuje się wobec pozostałych producentów, ale Apple to Apple – jedna linia smartfonów i pasmo niekończących się sukcesów. Czasami myślę, że wcale nie musieliby wypuszczać żadnego nowego modelu, a i tak sprzedaż szła by jak ciepłe bułeczki.
I jest coś ironicznego w tym wszystkim. Branża bowiem spekuluje, wymyśla, zastanawia się, wieszczy, ale tak naprawdę wszyscy jasno wiemy, czego możemy spodziewać się od Apple. Jedyni dwaj producenci, którzy jakoś sensownie podeszli współcześnie do tworzenia smartfonów, to LG, który wypuścił serię G Flex z pięknym zakrzywionym panelem, a przez to zmienił całkowicie sposób obcowania z multimediami, bowiem dzięki tej innowacji powstaje wrażenie przestrzenności, głębi i wręcz zasysania nas przez ekran, kiedy oglądamy jakieś dynamiczne filmy lub gramy w ściganki.
[showads ad=rek3]
Drugim producentem, który ma coś jeszcze do powiedzenia interesującego w nowoczesnym projektowaniu jest – o dziwo – Samsung, który przekonał nas już dawno, że jedyne na co go stać, to wyłącznie mydelniczkowe wzornictwo, które pokutować będzie u niego aż do zarania dziejów. Nic bardziej mylnego! Wpierw świetny Galaxy Alpha, tuż za ciosem kapitalny Galaxy Note 4, a zaraz obok niego – naprawdę rewolucyjny Note EDGE. Na kanwie tego ostatniego powstał jeden z wariantów flagowego Galaxy S6 – w którym Samsung pokazał, że ekrany krawędziowe można wykorzystać jeszcze inaczej. Moim zdaniem mniej ciekawie niż w Note EDGE, ale wciąż interesująco i nowocześnie.
Reszta smartfonowego świata śpi. Dosłownie. Bo spośród tłumu wyróżnia swoje produkty jeszcze wyłącznie Apple. I te smartfony iPhone, tablety iPad, czy komputery Mac są po prostu przepiękne. Wykonane tak, jak niemal nic innego na rynku (poza oczywiście wyjątkami, o których wspomniałem wyżej). Rewolucją był pierwszy iPhone, bo on ustawił rynek w odpowiednim kierunku, ale właściwą rewolucją – jak się dobrze zastanowić – okazał się chyba jednak genialny i prosty w obsłudze iOS, bo dokładnie pamiętam, że dla mnie największą barierą był ówcześnie Windows Mobile, który na moim HTC TouchDiamondzie 2 obsługiwało się koszmarnie.
[showads ad=rek1]
I myślę, że ta teza o rewolucyjnym iOS-ie, którego rola chyba do końca jednak nie została doceniona, pokutuje do dzisiaj. Zauważcie, że żaden iPhone czy iPad nie posiada takich bebechów, jak wszystkie zebrane w jedną kupę Galaxy, serie G od LG i inne smartfony Huawei czy Sony. I wszystkie one już w kilka miesięcy od premiery zaczynają zaliczać lagi, spowolnienia, błędy. iOS jest ciągle aktualizowany i przez lata doskonalony, dostaje coraz więcej funkcji i wciąż świetnie pracuje na tym „lichym” hardware dostępnym w sprzęcie mobilnym Apple z niesamowitą wydajnością! Sam dopiero po aktualizacji do iOS-a 8 odczułem w moim iPadzie 2, że jednak już coś jest nie halo. Ale ludzie – to wyszło po niemal czterech latach efektywnego korzystania z tego tabletu!
Obecnie krążą banały na temat niesamowitych wnętrzności iPhone’a 6S. Ma mieć wreszcie 2 GB pamięci RAM, 12-Mpx aparat i coś tam, coś tam… Ale prawda jest taka, że cudów nie będzie. Nie mam co do tego wątpliwości. Dlaczego? Bo Apple skupia się przede wszystkim na tym, aby jego smartfon był piękny, kunsztownie wykonany, wzbudzał pożądanie. Słowem – zawierał wszystkie cechy produktu wizjonerskiego designersko.
Jony Ive doskonale rozumie, że współcześnie ponowne wymyślenie telefonu komórkowego opiera się na tych samych zasadach, które przyświecały powstawaniu kultowej lampy kreślarskiej Anglepoise. Z tych samych powodów każdy prawdziwy designer wie, że aby zostać zapamiętanym powinien wykonać w swojej karierze krzesło. Ive tworzy archetyp, a w nim nie są istotne ilości pamięci RAM, czy rdzenie procesora. Archetyp ma być milowym krokiem, który wpłynie na naśladowców, pozwoli im na bazie doskonałego fenomenu tworzyć pochodne, które z konieczności i geniuszu archetypu będą do niego nawiązywać i wciąż intronizować.
Panie Ive – trzymam kciuki za Pana pracę, której efekt poznamy na jesieni.
Źródło: ubergizmo