Zastanawiam się, jak w ogóle można tworzyć tak brzydkie komputery i rozpalać emocje w branży tech? Chyba tylko dobrym wytłumaczeniem jest cena, która nie przekracza 300 dolarów (w opcji bez dotykowego ekranu), a w zamian dostaje się sprzęt wizualnie kompromisowy, ale pod klapą mający się czym pochwalić. I nie ukrywam, że mam w sobie sporo mieszanych uczuć. Od skrajnie krytycznych, po te bardziej stonowane, które jednak nakazują mi upatrywać w Acer Chromebooku C771 produkt efektywny i przede wszystkim praktyczny. Bo rzeczywiście – warto mieć na niego takie spojrzenie, tym bardziej, że dedykowany jest przede wszystkim edukacji.
Okazja ku tej premierze bardzo dobra, bo okazuje się, że przecież w Stanach w najlepsze trwa sezon zakupowy w segmencie K-12, czyli szkolny. A tutaj wiadomo – sprzęt do zadań specjalnych, jest na wagę złota… Oh, wait! Czy oby na pewno? Z jednej strony imponująco brzmią takie informacje, jak chociażby ta, że Acer Chromebook C771 spełnia restrykcyjne standardy normy wojskowej MIL-STD 810G, w ramach której otrzymał wzmocnioną konstrukcję, wytrzyma nacisk do ok. 60kg, wylanie kubka płynu (nieco ponad 0,35ml) na klawiaturę, upadek z wysokości 1,2m. Ale z drugiej strony, patrząc na ten model, odczuwam przemożnie przepływającą przeze mnie nudę. I ogromne rozczarowanie, że jednak funduje się w tym segmencie sprzętowym takie potworki. Bo ani ten model nie jest innowacyjny ani tym bardziej rewolucyjny. Jest po prostu kolejnym Chromebookiem, do znudzenia tym samym, na potęgę podobnym do każdego innego modelu, z inną nazwą producencką.
Oczywiście to nie jest tak, że będę się teraz pastwił nad firmą Acer i Chromebookiem C771. Inni producenci też posiadają w swoim portfolio podobne sprzęty, i OK – niech sobie mają, przecież czemu by nie uzupełnić oferty o odpornego na zalania, uderzenia i zanieczyszczenia laptopa? W pełni się zgadzam – to również towar niezbędny, bo są klienci, którzy rozmyślnie po takowy sięgną. Niemniej – jestem przepełniony sceptycyzmem. Nie chodzi o to, że to jest zły produkt, ale że zaczyna konotować takowe skojarzenia, bo całość jest niezbyt ładna…
I potęguje je fakt, że Microsoft pięknie sprzęt z Chrome OS na pokładzie punktuje swoim Surface Laptopem. Jak wiesz – z rezerwą podszedłem do premiery Windowsa 10S, ale nie ukrywajmy – wyobraźnię nastolatków rozpalają urządzenia pokroju MacBooków. Kto chciałby pracować na tak kiczowatym produkcie, jakim jest C771? Przyznam, że czytam bezradne tytuły (polskich i zagranicznych) tech-blogerów, którzy podchodzą do tematu bez jakiejkolwiek refleksji. No fajnie, super, nowy Chromebook dla szkół, tam tara taram tam tam… A przecież to sprzęt, który poza swoją wojskowością nie wytwarza z potencjalnym nabywcą żadnej chemii. No chyba, że jesteś szkołą, która kupi kilkaset sztuk i wyposaży w nie klasy, niemniej – jest tutaj jedno zasadnicze ALE…
Specyfikacja Acer Chromebook C771 | |
Ekran | Dotykowy lub niedotykowy IPS 11.6 cala 1366×768px, odchylany do kąta 180st. |
Procesor | 6-gen. Intel Skylake Celeron 3855U lub Core i3 oraz Core i5 |
Pamieć RAM | 4GB RAM dla wersji z Celeronem |
Pamięć na pliki | 32GB dla Celeronów |
Waga | 21mm grubości i waga 1,35kg |
Porty | 1x USB typu C 3.1, 2x USB 3.0, HDMI, MicroSD, combo słuichawkowo-mikrofonowe 3.5mm |
Bateria | 13h pracy dla wersji bez dotykowego ekranu i do 12h w opcji z dotykowym panelem |
Dodatkowe funkcje
|
Zabezpieczenie Kensington Lock, wzmacniana konstrukcja – spełnia standardy normy wojskowej MIL-STD 810G. |
Czy Google lub Acer na serio chcą utrwalać w młodych ludziach przekonanie, że sprzęt do darmowych Docsów MUSI być taki paskudny? Że to nie jest rozwiązanie, którego się pożąda, ale takie, na którym uczy obsługi softu, z którym później na wygłaskanym MacBooku lub laptopie z serii Surface korzysta z rozwiązań Google? Bo faktycznie – może i to jest właściwy tok myślenia. Może właśnie tak trzeba na te produkty teraz patrzeć, bo taką strategię obiera gigant z Mountain View – wie, że zarabia się na usługach, a nie na sprzęcie. I nie ważne, czy masz iPhone’a, czy nowego Galaxy S8 – ważne, że klika się w tego samego Gmaila, te same Docsy i ten sam Dysk.
A jednak czuję rozczarowanie. Wiem, że konstrukcja Chromebooka C771 jest zwarta, że na żywo będzie robić dobre wrażenie, że jest przeznaczona dla konkretnego odbiorcy, a jednak czuję spory niedosyt, trend, który w tej branży strasznie serię komputerów z Chrome OS na pokładzie toczy. Rozumiem, że laptop ma być przede wszystkim kluczem do drzwi z usługami, a jednak kiedy myślę o tych wszystkich urządzeniach, które przechodzą przez moje dłonie, to jednak wygląd (choćby nie wiem, jak udany był środek), ma dla mnie ogromne znaczenie. Niemal pierwszorzędne, wszak – kupuje się najpierw oczami!
Nie chcę wyjść tutaj na hejtera Acera. Przecież to świetna firma, która ma w swoim portfolio fantastyczne produkty. A jednak przy okazji Chromebooków nie radzi sobie wzorniczo. I patrząc w bogate zastępy tychże urządzeń u tego producenta widać, że niewiele zapewne się zmieni w tym względzie. A bardzo chętnie zobaczyłbym wiodącego Chromebooka od Acera, żeby nie tylko chwalić go za udane słupki sprzedażowe, ale też rekomendować pod względem wzorniczym.
PS.
Ceny modelu bez dotyku i w podstawowym wyposażeniu zaczynają się od 279 dol., a w wariancie z dotykiem od 329 dol.