Mam wrażenie, że robi się z tego swego rodzaju telenowela. Obserwuję, jak radzi sobie system Android na rynku i jestem coraz bardziej zdumiony. Wychodzi na to, że każda poprzednia edycja zaczyna zyskiwać na popularności dopiero, kiedy wychodzi nowa odsłona tego popularnego OS-a. W związku z tym następca ma przegwizdane, za to poprzednie wersje panoszą się sporo po kolejnych smartfonach, więc całą fragmentację szlag trafia…
Przyjrzymy się obecnym danym – nie znajdziemy w tym zestawieniu Lollipopa, bo ten dopiero wchodził na rynek od początku listopada, ale podejrzewam, że szału nie będzie nawet za miesiąc. Nie dość, że Google strasznie przeciągnął udostępnienie aktualizacji, to pomimo oficjalnych komunikatów prasowych wielu użytkowników wciąż może jeszcze o nowym systemie pomarzyć.
Ale o tym już pewnie doskonale wiecie. Natomiast mamy wyniki za listopad i cóż… okazuje się, że KitKat umocnił swoją pozycję! I to całkiem przyzwoicie, chociaż naprawdę aż żal za serce łapie, kiedy pomyślę, że przecież jest od roku na rynku i pomimo swojej większej dostępności nawet na bardziej budżetowe smartfony, wciąż obecny jest na niespełna 34 proc. urządzeń.
Bardzo dobrze trzyma się też Jelly Bean ze swoimi poszczególnymi dystrybucjami, za to Ice Cream Sandwich to już w tym zestawieniu „tylko” 7,8 proc. Mocny jest jeszcze Gingerbread (9,1 proc.), ale on był masowo instalowany w smartfonach (i to głównie z niskiej półki) jeszcze jakieś dwa lata temu, więc zupełnie mnie to nie dziwi.
Nie zmienia to faktu jednak, że Lollipop będzie bez dwóch zdań raczkował i długo, długo nie zobaczymy jego dobrych wyników. Najgorsze jest jednak to, że przede wszystkim nie ujrzą wyglądu nowego systemu użytkownicy, którzy zdecydują się na smartfony Sony, Samsunga, czy HTC, bowiem wszyscy producenci modyfikują je pod swoje potrzeby, a przecież dzisiaj w Lollipopie jest na czym oko zawiesić.
Mam w głowie taką narrację – Dawno, dawno temu był sobie… – hej, ale zaraz, zaraz – przecież to się dzieje teraz! Dzisiaj! Nie ma żadnego dawno temu! I to jest największy problem – Android już zawsze będzie poszatkowany, jak marchewka w zupie jarzynowej. A szkoda wielka, bo nie wyobrażam sobie, aby pracować dzisiaj z Jelly Beanem, który miałby choćby nawet najpiękniejszą nakładkę systemową świata. Postęp, który przychodzi z nowymi odsłonami Androida wciąż dla wielu pozostanie niewiadomą. I to jest zasadniczy kłopot, bo trudno zachwycać się czymś, czego się nie zna.
Źródło: android developer