Wow! Nie spodziewałem się aż takiego uderzenia że strony Opery! Mówimy o rozwiązaniu tak prostym i banalnym, że nazywanie go przełomowym wydaje się nieco na wyrost, ale takie właśnie ono jest! Mamy do czynienia z kapitalnie wykonanym projektem, który przede wszystkim może pochwalić się jedną zasadniczą przewagą nad całą konkurencją – Opera Touch zrobiona jest w sposób formalnie idealnie dopasowany do smartfonu! Aplikacje mobilne należy właśnie w takim duchu projektować i pisać. Jest to absolutny wzór tego, jak powinny wyglądać inne podobne do tego rozwiązania! Developerom mówię – patrzcie i uczcie się, a Użytkownikom – bierzcie, instalujcie i korzystajcie – lepszego środowiska do przeglądania Internetu na urządzeniach mobilnych – w tej chwili nie znajdziecie!
Może zacznę od początku, czyli od tego, że nie znoszę Opery. Nigdy nie byłem do tej przeglądarki przekonany – nie leżała mi i nie potrafiłem jej polubić. I tak, jak z czasem spróbowałem surfować po Sieci korzystając z niemal wszystkich kluczowych przeglądarek, tak Opera zawsze była na szarym końcu. W tej chwili od wielu miesięcy (jeśli nie roku), równolegle z Chrome korzystam też z Vivaldi. Ale ta druga przeglądarka ma zasadniczą wadę – nie posiada wersji na smartfony. Do tej pory zresztą mocno kojarzyłem takie rozwiązania w parach – a więc PC i mobilny wariant, żeby rzeczy rozgrzebane na notebooku wygodnie kontynuować na tablecie, czy smartfonie.
Pomimo, że nie był to mój priorytet na dzisiaj, pobrałem Operę Touch i… wpadłem! Właśnie jestem w trakcie instalowania wersji desktopowej. Oczywiście nie jest też tak, że mi apka ta wywróciła świat do góry nogami, ale mocno dała do myślenia i przede wszystkim wprawiła w osłupienie. Z jakiego powodu? No właśnie z uwagi na świetny projekt i realizację, a punkty te sprawiają, że w praktyce obsługa Opery Touch sprowadza się wyłącznie do nawigowania jednym palcem po naprawdę maleńkim obszarze ekranu. I tak – jest nim kciuk! Nie ważne więc, jak wielki masz telefon i jak ogromną przekątną wyświetlacza – z Operą Touch będziesz przeglądać Internet wygodnie trzymając smartfona w dłoni.
Po pierwsze jest to możliwe dzięki przyciskowi Quick Action Button, który jest dostępny u dołu strony, nieco nad systemowym paskiem nawigacyjnym. Naciskasz go i pojawia się kilka opcji do wyboru, a do każdej dobierzesz się jednym posunięciem kciuka. Możesz stąd przejść do mikrofonu, by podyktować treść, klawiatury aby ją wprowadzić tradycyjnie, możesz skorzystać z QR kodu lub sięgnąć do małych okręgów powyżej, w których są ostatnie karty ze stronami, które właśnie przeglądałeś/-aś. Czy to nie jest fenomenalnie proste, banalne i ultrawygodne? Ano jest!
Kolejna nowością, która fantastycznie wpisuje się w pracę z Operą Touch, jest sekcja Mój Flow. To tutaj połączysz wersję mobilną przeglądarki z jej desktopowym odpowiednikiem. Łatwo możesz w tym miejscu przesyłać sobie samemu przeglądane strony, aby wygodniej w późniejszym terminie wyświetlić je na PC lub nadawać proste notatki z dowolną treścią. Oczywiście możesz przerzucać się linkami pomiędzy smartfonem i wersją Opery na komputerze i odwrotnie. Rzecz intrygująca – nie potrzeba korzystać z loginów, haseł, czy asysty społecznościówek do łączenia się z Flow własnej przeglądarki. Wystarczy w Operze Touch zeskanować QR kod z desktopowej Opery i już!
Dlaczego napisałem, że to rozwiązanie intrygujące? Bo jednak wymaga odpalenia komputera oraz przeglądarki i na końcu sekcji z Flow. Sporo czynności. Jeśli wziąć pod uwagę zalety płynące z funkcji Autofill w Androidzie 8 Oreo, gdzie logowanie odbywa się przy pomocy autouzupełniania wraz z Google, to wychodzi na to, że rozwiązanie forsowane przez Operę, jest dość karkołomne… No, ale na szczęście takie parowanie wykonuje się tylko raz, więc nie trzeba się też tym tak bardzo spinać.
Dla mnie osobiście najważniejsze jest to, że można obsługiwać przeglądarkę z poziomu kciuka, w promieniu jego zasięgu, bez względu na to, jak duży masz w telefonie wyświetlacz. Dodaj do tego, że paczka instalacyjna waży nieco ponad 8MB, a interfejs jest lekki, bez zbędnych dodatków, z bardzo prostą sekcją Ustawień, gdzie włączysz lub wyłączysz dosłownie kilka opcji. Kojarzy mi się z tym wszystkim tylko jedno słowo – WYGODA! Kurczę, świetna sprawa! Do tej pory nie spotkałem się z takim podejściem do przeglądarki internetowej. Bazuje właściwie na jednym przycisku, a płynie z tego tyle efektywnego dobra!
P.S. Dziękuję Konradowi Szejnfeldowi za podesłanie informacji o Operze Touch.