Nokia – w nazewnictwie – w rękach Microsoftu nie będzie już pojawiać się na smartfonach. Gigant chce tytułować je po prostu Lumiami, czyli widać, że położy nacisk na wykreowanie – lub pewnie zasadniej byłoby napisać – umocnienie obecnego już od lat brandu. I ma mu w tym pomóc seria nowych urządzeń. Jakich? – tego jeszcze nie wiemy, ale pojawiają się już pierwsze przecieki. I szczerze pisząc, widząc je, mam dość mieszane uczucia…
Cóż, jak widzicie powyżej (a zwłaszcza poniżej) o rewolucji mowy być nie może. Zresztą nawet na nią nie liczę, w końcu Microsoft to nie ta firma, którą stać na odrobinę fantazji, raczej charakteryzuje ją stawianie dość ostrożnych kroków. Nie inaczej jest teraz, tyle że sama bryła tego smartfona, który ma być nową Lumią od twórcy Windowsa – pomijając jakość fotek – wgląda… tandetnie… Zero chemii… Przynajmniej na tym etapie. A przy okazji całość prezentuje się, jak jakiś budżetowiec – ewentualnie słuchawka ze średniej półki…
Nie twierdzę, że taki smartfon nie powinien się pojawić, ale myślę, że erę dominacji plastiku – przynajmniej we flagowych smartfonach – mamy już względnie za sobą, a przecież po pierwszej Lumii od Microsoftu (ja przynajmniej) spodziewalibyśmy się czegoś zupełnie innego. Zresztą ostatnia Lumia 930 (moja recenzja TUTAJ), to pokaz świetnego wyczucia i smaku w projektowaniu współczesnych telefonów mobilnych. Temu, co widzimy na prezentowanych tu zdjęciach nawet w połowie nie jest tak blisko do tego, co ma miejsce w aktualnym flagowcu.
Niemniej te fotki zmusiły mnie trochę do przemyślenia, jak widziałbym smartfony premium Microsoftu. Wcześniej jakoś się nad tym nie zastanawiałem, bo i po co? W życiu nie przyszłoby mi do głowy, że ktokolwiek mógłby chcieć zerwać z tak oddanie i wiernie tworzoną pod flagę giganta z Redmond marką. A Lumie przez lata przyzwyczaiły nas do fantastycznej ergonomii, świetnego, charakterystycznego wzornictwa, dobrych materiałów, z których są wykonane, a przy okazji do efektywnej i wydajnej pracy na obiecującej coraz więcej platformie.
Dzisiaj cenię Nokie/Lumie za to, że są to przede wszystkim solidne smartfony. Naprawdę dobrze wykonane, z dbałością o detale nawet w tańszych propozycjach. Nie wieje też od nich nudą, są pulsująco kolorowe i robione ambitnie. Mimo, że niewielu z nas sięgnie po Nokię X, to przecież w tym modelu za kilkaset złotych zachwyciłem się pracą systemu Android, który przeszedł swoisty miks, otrzymując interfejs inspirowany Windows Phone 8. Zachęcam do lektury mojej recenzji tego urządzenia – zapewniam, że będziecie zdziwieni równie mocno, jak ja.
Reasumując – oczekuję nadal tej solidności, na której wychowała mnie Nokia. Nie wyobrażam sobie, jako swojego drugiego smartfona (do którego przymierzam się od pewnego czasu) innego sprzętu niż tego od Nokii, a teraz już od Microsoftu. Ze wspomnianą wyżej solidnością idzie u mnie w parze niezawodność. Te telefony po prostu dobrze mi się kojarzą, a mając jako technologiczny bloger szerszy dostęp do urządzeń tej marki, widzę jak dobrze sprawują się te słuchawki z każdego przedziału cenowego.
Microsofcie nie schodź z tej drogi!
Źródło, foto: nowhereelse