Ile to musieliśmy czekać na taki projekt? Oczywiście, że to w pewnym sensie smart-półanalog, więc nie do końca pełny smartwatch, ale kierunek jego twórcy obrali fantastyczny! I za to już mają u mnie plus dziesięć punktów do zaje…..ści! Bo dawno nie nakręcałem się czymś tak intensywnie, jak właśnie tym produktem! Oto zegarek Sequent, którego twórcą jest szwajcarski (a jakże!) startup wystawiający go w ramach sesji crowdfundingowej Kickstartera, a który na swoim koncie zebrał już ćwierć miliona franków szwajcarskich (z wymaganych 80 tys. CHF)! Pod postacią Sequent Supercharger dostaniemy pierwszy na świecie zegarek przetwarzający energię kinetyczną w elektryczną!
Tak, dobrze kombinujesz! Tego smartwatcha się nie ładuje ani też nie umieszcza w nim wymiennych baterii! Sequent – dzięki zaawansowanemu mechanizmowi – przetwarza energię płynącą z Twojej codziennej aktywności (ruch, sport itp.) na moc, która zasila zegarek. Rozwiązanie powstało przy współpracy z Kinetronem, czyli firmą od lat 80. XX wieku zajmującą się tworzeniem, badaniem i rozwojem mikrokinetycznych systemów. Sequent Supercharger gwarantuje dożywotnią pracę, bez jakiegokolwiek ładowania, wymian baterii etc. Co więcej pomysł takiego ładowania został opatentowany i należy do twórców zegarka
Jasne, że zdaję sobie sprawę, że napędzenie małego naręcznego zegarka nie musi nie wiadomo ile energii zabierać, więc typowy smartwatch z wyświetlaczem LCD jest już gigantycznym wyzwaniem dla rozwiązań kinetycznych, natomiast sam fakt, że ktoś poszedł już tą drogą, jest rewelacyjną wiadomością! A Supercharger ma przecież i Bluetooth, i śledzenie GPS oraz czujnik tętna!
Kiedy rzucisz okiem na Sequent Supercharger, to natychmiast zauważysz kilka ważnych rzeczy. Po pierwsze zegarek został zaprojektowany we wczesnym, dwudziestowiecznym stylu (zahaczającym nawet o wiek XIX?) – a więc dosłownie: ponadczasowa klasyka! Po drugie – odmierza nie tylko czas, ale też liczy kroki, mierzy tętno, śledzi lokalizację, a przy okazji – łączy się ze smartfonem, dzięki któremu wszystkie informacje z zegarka zbierane są w jednym miejscu (w aplikacji Biofeedback) przy procesie synchronizacji. Po trzecie – Sequent Supercharger zestawiony został w infografice tylko z najwybitniejszymi inteligentnymi zegarkami i produktami wearables typu smart.
I tak już w pierwszym punkcie odnosi się do Apple Watcha, ale również do Fossila, Skagena, Pebble, czy Withings w sugestywny sposób prezentując, jak wygląda czas pracy Sequent Supercharger na tle konkurencji. Oczywiście jednodniowe wariacje wyglądają w tym zderzeniu wręcz komicznie, kiedy okazuje się, że żywotność prezentowanego zegarka określona jest jednym słowem – infinite! Tak, to prawdziwa rewelacja! Tym bardziej, że jednak trochę elektroniki upakowano w tym produkcie. Inna rzecz, że Sequent chce być luksusowym rozwiązaniem, a to oznacza, że nie z każdym ma zamiar rywalizować i się porównywać.
Jasne, że Sequent Supercharger nie zmieni świata, że nie będzie rewolucją, która pobije rekordy sprzedaży etc. Takiego czegoś oczekuję od typowych smartwatchy z zasilaniem kinetycznym (jeśli takowe w ogóle powstaną), i pojawienie się takich produktów byłoby murowanym hitem. Niemniej Supercharger jest czymś w rodzaju prawdziwie nowatorskiego podejścia do nieskończonego odmierzania czasu i monitorowania podstawowej aktywności. Uważam, że to prawdziwa innowacja, która daje mocno do myślenia pod kątem tego wszystkiego, co nadejdzie. Supercharger potwierdza też, że prędzej lub później, ale jednak zmiany staną się naszym udziałem!