Zastanawialiście się ile inteligentnych zegarków z systemem Android Wear sprzedało się w ciągu całego zeszłego roku, kiedy to na dobre zadomowiły się na rynku? Oczywiście biorąc pod uwagę „cały rok” musimy wziąć poprawkę na fakt, że w rzeczywistości debiutowały nie jednego dnia czy miesiąca, ale stopniowo były zwalniane na rynek po pierwszych dwóch kwartałach. Niemniej, do tej pory byłem pewien, że jednak świat kocha wearables, a smartwatche, szczególnie te z Google Androidem Wear są szczególnie atrakcyjną propozycją dla rynku, zwłaszcza tego w USA czy UK, gdzie dość szybko pojawiły się pierwsze zegarki pracujące na tej platformie.
Ale dzisiaj przeczytałem w Time, który powołuje się na wyniki analizy przeprowadzonej przez agencję badawczą Canalys, że szacunki mówią o 720 tys. smartwatchy wysłanych do sprzedaży w roku ubiegłym. Co to oznacza? Że w tym czasie Google uszczknął zaledwie 15 proc. tortu nazywanego wearable tech! Czy możemy trąbić o sukcesie? Tak możemy i – nie, nie możemy, bo rezultat ten można odczytać dwojako.
Po pierwsze smartwatche z Androidem Wear są kompatybilne wyłącznie ze smartfonami pracującymi co najmniej pod kontrolą Androida Jelly Bean 4.3. Oczywiście każda nowsza dystrybucja też współpracuje z tymi zegarkami, ale najnowsze dane o obecności Androida na rynku wskazują, że edycja 4.3 plus KitKat 4.4 oraz Lollipop dają w sumie 47,6 proc. smartfonów i tabletów, które są w stanie na całym świecie łączyć się ze smartwatchami z systemem od Google.
Teraz pojawia się dość trudne zadanie. Bo trzeba by wyłuskać – ile w tym przedziale jest samych smartfonów, a ile samych tabletów? Raczej wątpliwe, aby ktokolwiek parował swój zegarek z tymi drugimi, a więc realnie ten odsetek jest dużo mniejszy. Kolejną poprawką, którą musimy przyjąć analizując to 15 proc. będące wynikiem Google to fakt, że przecież smartwatche z Androidem Wear nie są sprzedawane na wszystkich rynkach świata. Do nas Moto 360, jak i LG G Watch R trafiły dopiero na początku tego roku, a i tak w ograniczonym zakresie (ten drugi np. w ofercie sieci Play).
Reasumując – obecność Androida Wear na 15 proc. urządzeń ubieralnych to rokująca dobrze na przyszłość informacja. Oznacza to, że rynek kupuje smartwatche z tą platformą. Ale z drugiej strony – patrząc na zasięg samego Androida w ogóle, ilość jego dystrybucji, problemy z fragmentacją etc. – wcale nie jest powiedziane, że to dobra perspektywa dla tej platformy. Do tego liczne ograniczenia regionalne, jak chociażby u nas problemy z obsługą języka polskiego, to jednak dość dyskwalifikujące trudności dla wielu osób, które w tych okolicznościach mogą chętniej sięgać po np. lepiej wyposażone i wyglądające zegarki Samsunga.
Canalys szacuje, że w całym 2014 roku przekazano do sprzedaży 4,6 mln urządzeń ubieralnych. Niepokojące dla Google moim zdaniem powinien być fakt, że chociażby Pebble, który zupełnie na innej zasadzie dostarcza swoje smartwatche, wysłał na sklepowe półki od chwili startu w 2013 roku do końca 2014 roku aż milion inteligentnych zegarków! A to pokazuje także, że rynek mocno się indywidualizuje. I to jest chyba najgorsza wiadomość dla producentów. Nikt już nie chce mieć tego, co wszyscy. Każdy chce mieć coś wyjątkowego, idealnie opisujące jego potrzeby, pasującego do jego stylu i sposobu funkcjonowania.
W tym kontekście zacząłem się poważnie zastanawiać nad sukcesem Apple Watcha. Ciekaw jestem, czy świat fanów Apple rzeczywiście czeka na te zegarki? Od samego początku mam wrażenie, że podnieca się nimi jedynie branża tech. Tak samo, jak potrafi się ekscytować flagowymi smartfonami HTC, które zbierają cudowne recenzje, i których nikt nie kupuje. Już teraz wiadomo, że Apple Watch będzie tak silnie związany z iPhone’m, że jeden będzie stymulował sprzedaż drugiego. Tylko ja znowu zadaję sobie to samo pytanie – czy rzeczywiście każdy z fanów Apple chce tego produktu tak bardzo, jak o nim trąbią technologiczne media?
Bo jeżeli ludzie kochają projekty z Kickstartera, jeśli w równej mierze potrafią z pasją kupować Pebble, a przy tym wszystkim chociażby Samsung twardo stoi ze swoimi zegarkami, które sprzedają się nieźle, to nie sądzę, aby właściciele tych smartwatchy porzucali doskonale znane sobie platformy i przyzwyczajenia na rzecz kupna iPhone’a oraz Apple Watcha. Być może boom będzie odczuwalny wśród obecnych użytkowników jabłka, ale czy nowe, migrujące osoby skuszą się właśnie na zegarek tego producenta?
Myślę, że nie. Potwierdza to chociażby fakt, że Apple Watch w żadnym razie niczym nadzwyczajnym się nie wyróżnia w kwestii technikaliów znanych już u konkurencji. Ma jednak kilka atutów, które mogą wpłynąć na jakość komunikacji i ją redefiniować poprzez świetnie zapowiadające się przesyłanie rytmu naszego serca bliskiej osobie prostym gestem, a ta na swoim Apple Watchu odczuje go w postaci odpowiednich wibracji. Jestem też zdania, że początkowe wzięcie – jeśli się pojawi – będzie również umotywowane bardziej ciekawością, aniżeli faktycznymi potrzebami. Bo jeśli moja teoria się sprawdzi, to oznacza, że Apple, który wciąż rośnie – a przede wszystkim na rynkach azjatyckich – wcale nie musi w pierwszych fazach sprzedaży pokazywać gorszego przyjęcia swoich smart zegarków.
Moim zdaniem Apple powinien wziąć sobie do serca wyniki Google. Chociaż to dwa różne bieguny, całkowicie inne podejście do projektowania produktów i środowiska, to jednak w dużej mierze dane opracowane przez Canalys pokazują, że zwykli ludzie szukają cech indywidualnych, niekoniecznie czując różnice pomiędzy poszczególnymi platformami. Podam przykład: wcześniej w redakcji 90sekund testowałem wiele smartwatchy z systemem Tizen. Mimo wielu zalet wciąż dostrzegałem liczne wady, starając się zrozumieć intencje programistów oraz próbując dopasować gotowe już rozwiązanie do swoich potrzeb.
Ale kiedy przesiadłem się na stałe na Androida Wear – to pierwszym wrażeniem był totalny szok! Okazało się, że smartwatche z tym systemem to swoiste Nexusy w świecie technologii ubieralnych. Google dostarcza goluteńką platformę, ale pozostawia pole do popisu programistom. Samsung robi odwrotnie – dostarcza zegarki dosłownie wszystkomające, już na starcie pozwalające na to, co na innych rozwiązaniach możliwe jest dopiero po skompletowaniu całego oprogramowania z niezależnych źródeł.
Dziś już jestem nawróconym użytkownikiem, ale wielu pomysłów Samsunga – szczerze mi brakuje. A już najbardziej nie mogę odżałować braku możliwości prowadzenia rozmów wprost ze smartwatcha. Mam nadzieję, że szybko się to zmieni, bo inaczej ja zmienię środowisko ;). W każdym razie takiej wolności, jaką mają użytkownicy z Tizenem nie daje im póki co ani Android Wear (pozornie na tą wolność najbardziej otwarty), ani nie da też Apple Watch ze swoją platformą.
Bardzo jestem ciekaw Waszej opinii na powyższy temat. Sam chciałbym wiedzieć, co motywuje Was do wyboru tego czy innego produktu oraz jakie macie związane z tym przemyślenia? Jeśli ktoś dotarł do końca tego długiego wywodu – zapraszam do wspólnej dyskusji!
Źródło: time
PS.
acha – zapomniałbym – spośród smartwatchy z Androidem Wear najlepiej sprzedawał się Motorola Moto 360.