Pół roku temu pisaliśmy o przeszkodach prawnych, jakie stoją przed używaniem dronów w USA. Wygląda na to, że powoli udaje się nawiązać nić porozumienia między firmami, które chcą wykorzystywać drony na co dzień, a urzędami regulującymi wykorzystanie przestrzeni powietrznej.
[showads ad=rek2]
Drony. Z jednej strony cieszę się, że technologia pozwalająca na latanie bezzałogowcami jest tak rozwinięta, że każdy może stać się operatorem UAV. Z drugiej strony mam wrażenie, że dronami próbuje się zastąpić wszystko i wszystkich. Rozumiem, że bezzałogowe aparaty są bardzo przydatne w miejscach niebezpiecznych i niedostępnych dla człowieka, zrozumiem też, że łatwiej i taniej jest zrobić zdjęcia powietrzne z pomocą UAV niż z pokładu śmigłowca lub samolotu. A teraz dowiadujemy się, że za dwa lata, łatwiej będzie dostarczyć paczkę dronem niż kurierem. Niby żadna nowość, ilu się już do tego brało? No to czas na…
[showads ad=rek1]
…firmę Alphabet Inc. (tak, ci od Google), która planuje wdrożyć dostarczanie przesyłek za pomocą dronów w 2017 roku. Podobnie, jak Amazon i kilka innych firm kurierskich. Pomysł na razie kiełkuje w USA, ale jest spora szansa, że dotrze do także do Europy. Technologia pozwalająca na zbudowanie transportowego bezzałogowca już istnieje. Pierwsze latające prototypy “Project Wing” zaprezentowano już w 2014 roku w Australii. Jeden z nich o wymiarach 1.5m na 0.8m skonstruowano w typowej konfiguracji quadracopter. Drugi, moim zdaniem znacznie ciekawszy, to latające skrzydło, potrafiące poruszać się tak jak tradycyjny samolot, z możliwością przejścia w zawis i lądowanie jak śmigłowcem. W USA badania nad Project Wing prowadzi między innymi NASA.
Co stanowi główny problem? Zapewnienie bezpieczeństwa operacji lotniczych takich statków powietrznych. Celem Google i Amazona jest “wykrojenie” fragmentu przestrzeni powietrznej klasy G (czyli przestrzeni niekontrolowanej) od poziomu ziemi do 500 stóp (152m) nad jej poziom. Taka zmiana w przestrzeni powietrznej ma według autorów pomysłu zapewnić, że drony dostawcze będą poruszały się wystarczająco wysoko by nie przeszkadzać ludziom na ziemi oraz zarazem wystarczająco nisko by nie przeszkadzać lekkim statkom powietrznym. To pociąga za sobą kolejny problem, czyli zapewnienie komunikacji i kontroli lotów pomiędzy dronami, a ich operatorami na ziemi.
[showads ad=rek1]
W tej chwili obydwie firmy prowadzą dyskusje z FAA (Federal Aviation Authority, amerykański urząd odpowiedzialny za lotnictwo cywilne.). System kontroli lotów UAV miałby wykorzystywać sieci komórkowe i bezprzewodową transmisję danych do sterowania tymi pojazdami. Drugim elementem systemu jest planowany rejestr dronów i ich właścicieli. Dopóki FAA nie opisze wszystkiego w przepisach oraz nie wdroży planowanego rejestru, dostawy paczek za pomocą dronów nie będą możliwe. Rejestr ma wejść w życie w USA 20. grudnia br.
[showads ad=rek2]
I dobrze. O ile uważam, że drony są bardzo ciekawymi i przydatnymi urządzeniami do pracy nauki i zabawy, to uważam też, że wszystko to należy robić z głową. Jestem też ZA wprowadzeniem rejestru dronów i ich właścicieli w Europie. Czy skorzystałbym z dostawy za pomocą drona? Raczej nie, chociaż przypuszczam, że za kilka lat nie będę miał wyboru. Pisaliśmy na blogu o “karabinie” do unieszkodliwiania UAV. Dla kogoś obeznanego z technologią, przejęcie kontroli nad dronem dostawczym razem z paczką nie będzie problemem. Jestem też ciekaw, jak zostanie rozwiązany problem poświadczania odbioru paczki? O ile kurier weźmie od nas podpis, to nie sądzę, aby taki dron grzecznie czekał przed domem na podpis odbiorcy. No i nie chciałbym, aby delikatny i drogi sprzęt elektroniczny spadł na mnie niczym bomba…
[showads ad=rek3]