Kiedy byłem młodszy, zawsze chciałem mieć kontroler w postaci kierownicy. Ale takiej z prawdziwego zdarzenia, wyposażoną w gaz, hamulec i najlepiej przekładnię biegów. Ówcześnie cena takiej zabawki była poza moim zasięgiem (a właściwie zasięgiem portfela rodziców). Do dzisiaj nie jest to tania rzecz no i trzeba mieć trochę miejsca na przy biurku, by poczuć namiastkę mistrza Formuły 1. Ten mały (poniżej), przypominający gokart samochodzik ma przenieść dzieciaki z wirtualnego świata do rzeczywistego. I choć dzieci nie mam, to z perspektywy przyszłego rodzica, sądzę że wygląda to bardzo ciekawie.
Arrow Smart-Kart ma elektryczny napęd i wyglądem, a szczególnie kolorem przypomina jedyną słuszną stajnię, której nazwy wymieniać tutaj nie muszę. Oczywiście z bolidem Formuły 1 nie ma on nic wspólnego, no może oprócz wykorzystania nowych technologii. Nie jest ona co prawda tak zaawansowana, jak w Królowej Motorsportu, ale rodzice swoich pociech, które będę korzystały z gokartu, dostają narzędzie w postaci aplikacji na swoje smartfony, gdzie mogą kontrolować wyczyny swoich milusińskich, np. poprzez delikatne przykręcenie maksymalnej prędkości ;). Oprócz informacji o przebytym dystansie, całkowitym czasie jazdy czy maksymalnej szybkości, z poziomu telefonu można nawet awaryjnie zatrzymać gokart. Co ciekawe – sam pojazd posiada również czujnik, który automatycznie uchroni dzieco przed ewentualną kolizją – to z pewnością ogromny plus.
Z jednej strony jest to bardzo fajna zabawka, z drugiej zaś może spowodować to, że więcej dzieciaków zainteresuje się tym sportem i wyrośnie wielu mistrzów, którzy będą mogli ścigać się już w poważnych rywalizacjach. I choć akurat w przypadku Formuły 1 ostatnimi czasy kierowców wybiera się po zasobności portfela aniżeli talentu, to mam nadzieję, że nowe technologie nie tylko będą trzymać dzieci w domu przed ekranem swoich smartfonów/tabletów, ale również zachęcą do aktywnego korzystania z wielu ciekawych rozwiązań poza czterema ścianami!
Preordery startują już teraz i koszt wynosi 600 dolarów.