Wiem, wyda Ci się to trochę suchą wiadomością, ale wierz mi, że nie dla wszystkich ona taka jest. Ale do rzeczy – T-mobile po ostatnim przetargu na częstotliwości 800MHz i 2600MHz rozwija swoją internetową nić LTE, i ciągnie ją jak Polska długa i szeroka. Jako użytkownik mobilnego Internetu od tego dostawcy mam więc powody do zadowolenia! Operator przekonuje też, że na rozbudowie sieci zyskują przede wszystkim klienci, do których dociera sygnał o niższych częstotliwościach. Jest on klarowniejszej jakości, zatem lepiej się rozprzestrzenia i korzystniej radzi w budynkach. Stąd możliwość pracy urządzeń mobilnych na 800MHz jest wielce pożądana!
Swoimi nadajnikami T-mobile ogarnia już 60 proc. powierzchni naszego kraju. W ostatnim czasie doszło 20 nowych anten, dzięki czemu w zasięgu LTE znalazło się 90 proc. populacji Polski. To niezły wynik, tym bardziej, że operator zakładał realizację planu minimum do czerwca br. i chciał, aby do tego czasu udało się dotrzeć do 92 proc. Polaków z szybkim Internetem mobilnym.
Zasadniczo informacja ta ma największe znaczenie przede wszystkim dla Ciebie, jeśli mieszkasz w małej miejscowości lub na wsi i do tej pory musiałe(a)ś obchodzić się smakiem w kontekście LTE od T-mobile. Sęk w tym, że niskie częstotliwości znacznie lepiej docierają do niewielkich zakątków kraju, a dzięki temu otwierają ludziom okno na świat.
Wiem, niby banały, ale jak kiedyś przyjdzie pracować Ci zdalnie i jeździć np. z prelekcjami po różnych regionach Polski, to docenisz, jak ważne jest bycie w zasięgu sieci. I to szybkiej sieci, szczególnie gdy zabłądzisz i będziesz musiał(a) szybko zmienić parametry mapy lub po prostu w czasie wykładu zaprezentować, jak radzi sobie Google Now nad Wisłą.
OK – nie przynudzam dłużej :P.