Te dane wyciągnięte z rynku przez firmę analityczną Canalys są doskonałym dowodem na to, że smartwatche mają do zrobienia jeszcze bardzo wiele. I klienci chcą je kupować. Ewidentnie numerem jeden w tej chwili jest Apple ze swoim Watchem, który w roku 2017. został dostarczony na rynek w ilości 18mln sztuk! Aż 9mln stanowią Apple Watche series 3, z czego 1,6 mln warianty z LTE, które najchodliwsze były w USA, Australii i Japonii. Takich wyników nie ma żaden producent z platformą Android Wear na pokładzie. A, że Canalys to bardzo wiarygodne źródło – trudno polemizować z szacunkami tej firmy.
Paradoksalnie tak obfite wysyłki sprzętu do dostawców nie są wcale nie wiadomo, jak wielkie. Jak na Apple – 18 mln zegarków w całym 2017 roku nie wygląda powalająco. Ale łatwo się tutaj pomylić. Po prostu Apple Watch jest kompatybilny wyłącznie ze smartfonami Apple. Modele z obsługą kart eSIM dostępne jedynie u tych operatorów, którzy to rozwiązanie wspierają, więc i tutaj to infrastruktura hamuje sprzedaż. AW należy też do bardzo zamkniętego ekosystemu, który rządzi się własnymi prawami. Do tego jest stosunkowo droższy od konkurencji. Gdyby ktoś pokusił się o zestaw: nowy iPhone X plus Apple Watch series 3, to spokojnie na ten cel musi przeznaczyć około 7tys. zł w Polsce. To dużo pieniędzy.
Doniesienia Canalys potwierdza też sam Tim Cook. Analitycy wyliczyli, że wzrost pod kątem dostaw zegarków z nadgryzionym jabłkiem w ub. roku względem roku 2016 wyniósł 54 proc. A w zeszłym tygodniu prezes Apple w wystąpieniu przed inwestorami chwalił się, że Watche przeżyły w ostatnim kwartale swój najlepszy okres sprzedaży w historii z ponad 50-proc. wzrostem. Oczywiście nie można danych kwartalnych odnosić do tych w skali roku, ale trudno też ignorować tak sensowne szacunki no i deklaracje samego szefa Apple.
W trzecim kwartale zeszłego roku – wg Canalys – czoło popularności w kategorii smartwatchy wyglądało następująco: Apple z 23-proc. udziałem w rynku, Xiaomi z 21-proc. oraz Fitbit z 20-proc. udziałem. Jak widać – dane te są na granicy marginesu błędu, ale z tej trójki – to Apple Watch jest najdroższy. I do tego – jak wspomniałem wcześniej – mocno ograniczony pod kątem dystrybucji, bowiem do nabycia wyłącznie przez osoby z iPhone’ami. Amerykanie robią więc fantastyczną pracę na rzecz popularyzacji smartwatchy. No i z jakichś przyczyn – ludzie chcą je od nich właśnie kupować.
To tym bardziej zadziwiające, bowiem ich zegarki nie wyróżniają się możliwościami na tle konkurencji. Trudno zajmować mi jednoznaczne stanowisko – nie miałem jeszcze żadnego Apple Watcha w testach – ale jestem w stanie wyobrazić sobie, że sporo zależy tutaj od tego, jak wypadają one w kontekście całości. Podobnie jest przecież ze smartwatchami modowymi z Androidem Wear, które funkcjonalnie niewiele ustępują technologiczym gigantom, a jakość ich wykonania oraz sprofilowanie są tak zindywidualizowane, że po prostu odbiór zegarków typu fashion, jest całkowicie korzystniejszy.