Masz Chromebooka, korzystasz z Docsów od Google, ale przyzwyczajon(a)y do środowiska Microsoftu lepiej czujesz się w Wordzie, Excelu, czy Outlooku? Czy można komfortowo korzystać z tych rozwiązań w systemie Chrome OS? Ile się traci, a co się zyskuje? Działa to tak samo, jak w Windows? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Bo faktycznie – tak można, ale też na innych zasadach, aniżeli było/jest to w środowisku Okienek. Niemniej wszystko zaczyna się od założenia konta Microsoft…
KONTO MICROSOFT
Żeby je założyć – KLIKNIJ TUTAJ. Tak naprawdę tworzysz wtedy konto Outlook, które jest webową wersją klasycznego Outlooka znanego z pakietu Office, ale oczywiście różni się od niego całkowicie. Oprócz tego, że jest to skrzynka poczty e-mail, to podobnie, jak jest to w ramach Gmaila od Google, znajdziesz tutaj sekcję ze wszystkimi usługami internetowymi dostarczanymi przez MS zupełnie za darmo. Jak łatwo zauważysz jest tutaj cała masa aplikacji działających online.
ONEDRIVE
Chmura Microsoftu. Odpowiednik Dysku Google, ale w mojej prywatnej opinii funkcjonujący gorzej, czyli de facto wolniej. Oczywiście poczucie szybkości jest tutaj dość względnym pojęciem, ale ja operuję sporo na przeróżnych plikach: od Wordowskich, poprzez Excelowe, a na notatkach z OneNote oraz zdjęciach kończąc i nie dam się przekonać, że jest superwydajnie. Bo nie jest. Chmura OneDrive działa bardzo dobrze, ale potrzebuje dłuższej chwili na załadowanie całego materiału, który aktualnie w niej przechowujesz. I nie sądzę, aby winne było temu moje łącze internetowe. Czy to na iPadzie, czy na przeróżnych smartfonach z Androidem, czy też na Surface Pro – wszędzie idzie to wszystko, jak krew z nosa. Obecnie jest i tak już lepiej, niż było np. przed rokiem, ale jak dla mnie wciąż czuć niedosyt.
Oczywiście – żeby była jasność – Google Drive też nie jest najszybszą Chmurą świata, a eksportowanie dużych zdjęć potrafi trwać wieki, co niestety w moim przypadku jest dość denerwujące. Ale nie ukrywam, że już sama praca Dysku jest znacznie szybsza, pliki ładują się bardzo szybko i podobnie daje się tworzyć nowe dokumenty, chociaż w tym ostatnim przypadku sporo zależy też od samej wydajności Chromebooka.
Microsoft nie rozdaje też tak hojnie przestrzeni dyskowej, więc pod tym względem OneDrive przegrywa również z Dyskiem od Google. Mam też wrażenie, że MS jest po prostu przyparty przez konkurenta z Mountain View do ściany, stąd jego wejście ze swoimi czołowymi usługami do sieci i większe otwarcie na konsumentów, bo biznes idzie tutaj osobną ścieżką.
WORD, EXCEL, POWERPOINT
W pewnym sensie wrzucam do jednego worka. Każda z tych aplikacji jest zaledwie namiastką tego, co oferują w pełnym, pudełkowym i windowsowym wydaniu. Obróbka tekstu, tabel oraz prezentacji jest do bólu uproszczona i nie ma tutaj miejsca na zbyt wiele fantazji. Do tego stopnia, że szybko można się przekonać, jak zniechęcająco działają tak wykastrowane produkty. Ale…
…z drugiej strony, dobrze to pokazuje, jak wielu funkcji wcale mi i Tobie nie potrzeba z pakietu Office, a z iloma po prostu jesteśmy oswojeni poprzez chociażby nawyki wyniesione ze szkoły. Oczywiście życzyłbym sobie, aby całość działała lepiej, z szerszą paletą możliwości, ale wówczas MS nie mógłby zarabiać. I dlatego sądzę też, że lepiej sprawdzają się Docsy od Google. Bo posiadają znacznie więcej funkcji formatujących obrazy, tekst i tabele, a przy okazji pozwalają na podłączanie doń brakujących dodatków, które pozwalają wzbogacić Dokumenty czy Arkusze o dodatkowe, brakujące możliwości. Nie spotkałem jeszcze płatnego dodatku, więc na pewno zdecydowana większość jest darmowa.
Niemniej – do podstawowych zadań Word Online, Excel Online i PowerPoint Online w zupełności wystarczą. To Ty musisz wiedzieć, do czego chcesz te aplikacje wykorzystywać. Natomiast moim zdaniem pracy magisterskiej nie da się z pomocą tych rozwiązań napisać. W Docsach już tak.
ONENOTE I SWAY
Dwie z najciekawszych obecnie aplikacje Microsoftu. OneNote znam coraz lepiej, bo regularnie korzystam z niego na swoim Surface. Dzięki rewelacyjnej integracji z rysikiem Surface Pen, sprawdza się świetnie przy prowadzeniu notatek, do zbierania wycinków, robienia opisów do zrzutów ekranu etc. Nie ma może fajerwerków, ale znalazło się kilka porządnych narzędzi do notowania i – co równie istotne – zarządzania wprowadzanymi treściami. OneNote pozwala np. przekształcać figury geometryczne narysowane odręcznie na ich komputerowe odpowiedniki, a także świetnie rozpoznaje pismo, zatem można bazgrać, jak kura pazurem, a w 90 proc. spotka się to z prawidłowym odcyfrowaniem przez aplikację. Wystarczy pisać nieco staranniej, by mieć niemal 100 proc. bezproblemowe rozpoznawanie tekstu pisanego i transkrybowanego na komputerowy.
Wady? Jedna zasadnicza – długo potrafi trwać synchronizowanie notatek. Jako, że nieustannie przesiadam się z urządzenia na urządzenie, testuję ciągle nowe produkty, które wymagają za każdym razem świeżych konfiguracji, to sprawia to, że realnie odczuwam, jak mozolne potrafi być wczytywanie zapisanych w Chmurze MS notatek. I dla równowagi – żeby nie było – korzystam też obficie z Google Keep, gdzie w tych samych okolicznościach nie ma mowy o jakimkolwiek przestoju. Czasami notatki z dużymi zdjęciami potrafią się chwilę dłużej ładować, ale zasadniczo usługa od Google działa błyskawicznie i zasysa wszystko natychmiast.
Co do Sway, to muszę przyznać, że jeden z najciekawszych, rozwijanych w ostatnim czasie konceptów Microsoftu. Ale najlepsze (?) jest w tym wszystkim to, że chociaż korzystam ze Sway, to wciąż trudno mi jednoznacznie napisać, do czego konkretnie ta aplikacja służy ;). Wiem, brzmi dziwnie, ale ująć jej definicję można w kilku słowach, brzmiących mniej więcej tak: To rozwiązanie, które jest trochę notatnikiem, trochę PowerPointem, trochę apką do rysowania i gromadzenia interaktywnych wycinków ze stron, zdjęć, tekstów etc. Sway potrafi to wszystko ze sobą połączyć i zrobić z tego naprawdę zaawansowaną notatkę lub analizę, albo też grafikę opisującą jakieś zjawisko, czy problem. Solidna efemeryda, przy której ze strony MS warto postawić na lepszą komunikację, bo ciężko tak z marszu w nią wejść, co w okolicznościach intuicyjno-webowo-mobilnych (na których dzisiejszy świat stoi), jest to dość ryzykowne.
DOCS.COM
Microsoft ma też swoje Docsy ;), czyli Docs.com, a więc miejsce w ekosystemie internetowym giganta z Redmond, które pozwala na wspólne gromadzenie i udostępnianie plików, najczęściej do pracy zbiorowej. Sądzę, że można by to lepiej zrobić np. w ramach poszczególnej apki webowej, jak Excel czy Word, ale nie wykluczone, że MS wiąże z tym szersze plany i kto wie, czy z czasem wyraźniej nie zintegruje tego z OneDrive.
PODSUMOWUJĄC
Rozwiązania Microsoftu w Internecie, dedykowane zwykłym konsumentom są coraz doskonalsze i epatują sporym potencjałem, ale jak to zwykle z MS bywa – nie wiadomo na jak długo i co z tego wyjdzie. Bo o ile Google też bywa nieprzewidywalny i potrafi to rozwijać, to uśmiercać jakieś usługi, to też od razu w ich miejsce potrafi zaproponować inne opcje lub rozwiązania, przez co nie ma próżni. MS potrafi zabrać raz daną przestrzeń w OneDrive, bo się nie dokonało potwierdzenia, że z usługi się korzysta, i nagle okazuje się, że z fajnych możliwości, robią się możliwości ograniczające i generujące koszty. Dla firmy – czemu nie, dla użytkownika indywidualnego w kontekście tego co oferuje dla nas za free Google – wygląda to dużo mniej konkurencyjnie.
W tym kontekście nie bardzo potrafię zaufać komputerowym odpowiedziom na Chromebooki, czyli Cloudbookom, które przeszły przez naszą redakcję (niebawem recenzja jednego z nich) i nie pozostawiają złudzeń, że do walki z Chromebookami nie mają w ogóle podejścia. No chyba, że doczekają się lepiej hardware-owo przygotowanych alternatyw i zarazem lepszych rozwiązań webowych od Microsoftu.