[showads ad=rek3]
Nie da się ukryć, że dopiero co przeżyte Święta Bożego Narodzenia mają mały „kosmiczny” motyw przewodni. Było tak w czasie rozpakowywania upominków (o biletach na „Star Wars: Force Awakens” nawet nie wspominam), podobnie jest z dyskusjami na temat oceny najnowszego filmu (moją opinię o nim możecie znaleźć tutaj), ale też pojawiło się przy tej okazji sporo niewybrednych i pomysłowych koncepcji na to, jak wcisnąć Star Wars nawet do łazienki ;)… Nie da się ukryć, że w ciągu ostatnich dni niemal każda strona WWW – od portali poświęconych wędkarstwu, aż po fora miłośników szydełkowania – w taki, czy inny sposób starała się skomentować nowe starwarsowe rewelacje i włączyć się w ten sposób, w odradzający się dzięki wytwórni Disneya fenomen Gwiezdnych Wojen. Na tym etapie nawet ja (mimo tego, że jestem fanem) zauważam, iż jedyne miejsce, gdzie mógłbym w tej chwili uwolnić się od wpływu Sithów i rycerzy Jedi, to mocno – jeszcze od zgrozo! – zapchane świątecznymi łakociami wnętrze lodówki (a i to nie jest takie pewne).
Nie ma się zresztą co dziwić takiemu stanowi rzeczy. Nowy film głośny jest w końcu z wielu powodów. Od opisywanej już przez nas kampanii promocyjnej, w której poza samymi zapowiedziami można było nawet spersonalizować własne konta powiązane z Google, przez niewątpliwie pozytywne oceny recenzentów i fanów, aż po publikowane we wszystkich mainstreamowych mediach box office-owe wyniki „Force Awakens”, które jednoznacznie pokazują, że film miażdży wszystkie historyczne rekordy popularności. Żeby nie wymieniać wszystkiego wspomnę tylko o najlepszym dniu otwarcia w USA (120 milionów dolarów), najlepszym weekendzie w historii (530 milionów dolarów), czy najszybszym dojściu do bariery najpierw 100., a później 300 milionów dolarów. Mimo tego, że sam resztkami rozsądku staram się powstrzymywać przed kompletnym popadnięciem w ten szał, to jednak z ogromną ciekawością przyglądam się kolejnym wynikom i naprawdę trzymam kciuki za to, aby nowe Gwiezdne Wojny pobiły rekord „Avatara” Jamesa Camerona i zostały nowym najbardziej kasowym filmem w historii kina.
Co do gwiazdkowych prezentów to tutaj też (zwłaszcza, jeżeli chodzi o zabawki) potencjał na połączenie Świąt ze swoją ulubioną serią filmów jest po prostu ogromny. Po pierwsze, jak zawsze nieśmiertelne klocki Lego, które w ofercie już od lat mają niesamowity wybór starwarsowych zestawów (i które jak nic innego potrafią obudzić we mnie wspomnienia z dzieciństwa). Do wyboru były też jednak upominki dużo bardziej na czasie. Po pierwsze – określony najbardziej udanym kosmicznym gadżetem w historii – przyjaciel każdego posiadacza smartfona, czyli BB-8 Sphero, miniaturowa wersja nowego dołączającego do znanych filmowych bohaterów Droida, którego korzystając z mobilnej aplikacji możemy programować na różne sposoby.
Biorąc pod uwagę to jak szybko BB-8 dzięki uroczej osobowości zadomowił się na wielkim ekranie, sam nie mogę się już doczekać okazji wypróbowania go w akcji i jestem pewien, że jeszcze o nim na 90sekund napiszemy ;). Dla najbardziej wymagających fanów były (a i przecież nadal są) oczywiście jeszcze bardziej odjechane prezenty, jak przypominające filmowe statki kosmiczne Drony, czy w końcu profesjonalnie wykonywane repliki mieczy świetlnych, których ceny mogą dochodzić do naprawdę bardzo wysokiego poziomu.
Uff… pisząc krótko – dla fanów Gwiezdnych Wojen nastał naprawdę bardzo dobry czas, (chociaż można się było tego spodziewać), a prawdziwi fani-totalni będą mogli listę życzeń uzupełniać w czasie wszelkich tegorocznych nowych Świąt, imienin, urodzin i innych okolicznościowych zdarzeń :).
[showads ad=rek3]