Dzięki Bogu, jest firma Sony! Naprawdę. Jak wiesz – nie oglądałem ani nie czytałem absolutnie żadnych przecieków przed MWC na temat nowych słuchawek od Sony (i innych telefonów również). Jeśli nie wierzysz, pozostaje Ci przyjąć na słowo, że tak było. Nie udało mi się też zdążyć na oficjalną premierę nowych Xperii. Nie spałem od 30h i po samsungowym Unpacked po prostu padłem nieżywy, a później korki w Barcelonie skutecznie odwlekły moje przybycie na same targi, na których odbyła się poranna premiera XZ2 oraz XZ2 Compact. Ale, kiedy już dotarłem, i kiedy wziąłem najnowsze słuchawki Japończyków w swoje dłonie, poczułem jak spływa na mnie błogi spokój…
Nie ma efektu WOW. I całe szczęście. Sony go nie potrzebuje. Ja zresztą też. Jestem za to ucieszony tym, że w gonitwie za bezramkowcami – Sony nigdzie się nie wybiera. Nowe XZ2 oraz XZ2 Compact, to smartfony na wskroś w starym stylu, czyli nie szukające innowacji tam, gdzie jej nie ma. Odchudzanie ramek to nie innowacje. Po drugie – Japończycy pokazują też światu, że forma ramkowych telefonów to wciąż niewyczerpany zasób wzorniczy. Warto do niego sięgać, zresztą powrót do ramek od jakieś czasu wieszczę na tym blogu.
XZ2 oraz XZ2 Compact zyskują nowy wygląd, bo jest on zerwaniem z kanciastościami wcześniejszych modeli. Jak na moje oko, Sony upodobnił nowe telefony do azjatyckich smartfonów Huawei, Xiaomi, czy Nokii od HMD, ale zrobił to nadal po swojemu – bez nadmiernego cięcia. Zakrzywione plecki w jednej, jak i drugiej Xperii, do tego zmniejszone górne ramki, w XZ2 szkło Gorilla Glass z przodu i z tyłu, w XZ2 Compact tylko z przodu, bo na pleckach matowy poliwęglan; ale już w obydwu stalowe ramki, przeniesienie czujnika papilarnego na plecki, zerwanie z okrągłym charakterystycznym dla Xperii przyciskiem włączania. Pewne emocje może wzbudzić brak złącza słuchawkowego jack 3.5mm, zastąpiony USB typu C i dostępny po zastosowaniu przejściówki. Poza tym, czuć że to już inny smartfon. Bardziej młodzieżowy? Coś w tym jest…, niemniej…
…nowe wzornictwo cieszy oko. Nie zachwyca, ale uspokaja – że wciąż nie gonimy króliczka. Szkoda jedynie, że zabrakło większej wyrazistości japońskiego designu, ale i tak czuję, że jest OK. Zwłaszcza, że te Xperie mało ważą również wizualnie, przez co ich odbiór jest bardziej stonowany. W pewnym sensie pożegnaliśmy opasłe smartfony z rodziny Xperia, które przez lata serwowała firma Sony. Z drugiej – XZ2 Compact – z uwagi na swoje wymiary i zastosowane materiały – nadal sprawia wrażenie dość grubego telefonu i taka też jest w odbiorze. Natomiast w dłoni leżą obydwa produkty perfekcyjnie.
Z nowych rzeczy – Sony kładzie nacisk na wrażenia multimedialne i to głównie w XZ2, bowiem XZ2 Compact nie dziedziczy po większym modelu – ani ładowania indukcyjnego ani też funkcji Systemu Dynamicznej Wibracji. Czym ono jest? XZ2 analizuje w czasie rzeczywistym oglądany materiał wideo lub grę, w którą grasz i na bieżąco dostosowuje rodzaj i intensywność drgań telefonu do toczącej się akcji. Działanie Systemu Dynamicznej Wibracji zasadza się na analizowaniu danych audio i to na tej podstawie opiera siłę wibracji. Sprawdziłem – działa to zaskakująco przekonująco. Chociaż jasne, nie jest to rodzaj innowacji, który zmienia reguły gry. Niemniej – jako dodatek wzmacniający wrażenia wizualne podczas oglądania np. filmu akcji – wypada więcej niż obiecująco.
Kolejna nowość to zastosowanie w Xperiach XZ2 oraz XZ2 Compact wyświetlaczy w układzie 18:9 i standardzie HDR oraz rozdzielczości Full HD+, wynoszącej 1080x2160px. Mniejszy model ma więc lepszą jakość obrazu przy tej samej rozdzielczości, bo gęstość ułożenia punktów na cal jest tutaj większa. Fajnie też, że wreszcie modele Compact będą mogły pochwalić się wyższą rozdzielczością, aczkolwiek – po swojej ostatniej recenzji XZ1 Compact (znajdziesz ją TU) – doszedłem do wnioski, że panele Triluminos są tak dobre, że nawet akuratnie wciąż sprawdza się zwykłe (i leciwe) HD. Natomiast czołowa XZ2 posiada ekran o przekątnej 5,7 cala i wypada w nich bardzo dobrze.
Jak zwykle Sony ogromny nacisk kładzie na swój aparat. Wszystko wskazuje na to, że wciąż mamy ten sam 19-Mpx przetwornik obrazu (jak mniemam, jest to IMX400), który zjadziesz w XZ Premium, XZ1 oraz XZ1 Compact (i prawdopodobnie Samsungu galaxy S9/S9+), ale otrzymał dwie nowe rzeczy.
Primo – kręci teraz wideo w rozdzielczości 4K HDR (to pierwsze smartfony na świecie, które to potrafią) oraz – secundo – zwolnione tempo Super Slow Motion 960kl./s. można w tej chwili uchwycić w Full HD 1080p, a nie jak było do tej pory – w 720p. Przypomnę, że nowe Galaxy S9 i S9 Plus również kręcą Slow Motion, ale w tym niższym klatkażu.
Sony nadal nie chce się rozstać z Kreatorem 3D, więc ten będzie teraz obsługiwany przez frontową kamerkę i również zyskuje funkcje podobne do tych, które znane są z nowych Galaxy pod kątem tworzenia własnego awatara 3D. Wiem, że brzmi to dziadowsko i gimnazjalnie, ale jeśli będzie to działać podobnie, jak w SGS9/S9+ to zdecydowanie będzie to rozwiązanie, które chwyci. Sam krytykowałem to, kiedy Apple wprowadził tę funkcję wraz z iPhone’m X. Dzisiaj już bym tego nie zrobił, bo chociaż stary ze mnie dinozaur, to dostarcza zabawa z awatarem i komunikowanie za jego pomocą, sporo frajdy.
Przyznaję, jak na pierwsze wrażenia, Sony wypada w moich oczach z Xperiami XZ2 oraz XZ2 Compact świetnie. Czuję, że w testach polubimy się bardziej. Jest stosunkowo świeżo, przyjaźnie, bardziej pro-młodzieżowo. Tym samym – Sony tymi Xperiami zrywa ze swoim wizerunkiem pro-biznesowym. Zdecydowanie chce pokazać, że jego smartfony są idealne do konsumpcji multimediów i aktywności w społecznościówkach.
Sugerują to: nowe wzornictwo, mniejsze gabaryty, nowe proporcje ekranu, otwarcie na awatary 3D, podkręcone Super Slow Motion, czy wyświetlacze obsługujące standard HDR, dzięki któremu seriale ze streamingu będą zachwycać lepszą kolorystyką i dynamiką obrazu. Jak dla mnie – więcej w XZ2 polotu niż w Galaxy S9/S9 Plus. O rewolucji nie ma oczywiście mowy, ale spokojny proces ewolucyjny (z wyrazistymi akcentami), trwa tutaj w najlepsze!