Dzięki uprzejmości firmy Sony, poleciała ze mną do Barcelony na Mobile World Congress – Xperia XZ Premium. Znamienne, że dokładnie rok temu, właśnie w czasie MWC – smartfon ten miał swoją globalna premierę. Od samego początku wzbudził nie tylko moje, ale i branżowe zainteresowanie, a kiedy zadebiutował na rynku – swoje uznanie wyrazili klienci, głosując na XZ Premium własnymi portfelami. I, jeśli jesteś wśród osób, które postawiły na ten produkt – nie straciłeś/-aś!
Skąd takie wnioski? Ten smartfon po prostu sprawdza się fenomenalnie w codziennej pracy. Cały czas jest super- (lub właściwiej byłoby napisać) – ultrawydajny. To zasługa Snapdragona 835, który w mojej opinii jest pierwszym od lat przełomowym układem od Qualcomma i dzielnie pracuje na swoją legendę. W zupełności też wystarczają XZ Premium 4GB pamięci RAM, a system… System, to prawdziwa bajka! Kiedy uruchomiłem po rocznej przerwie raz jeszcze XZ Premium przywitał mnie Android 7.1.1 Nougat z łatkami bezpieczeństwa datowanymi na sierpień 2017 roku. Ale ten stan nie trwał długo…
Nie zdążyły się pobrać jeszcze aplikacje, a ja już miałem komunikat o świeżej wersji softu. Wpierw pojawiały się kolejne miesięczne łaty bezpieczeństwa, by w końcu zapukał do drzwi Android 8.0.0 Oreo. Co znamienne – kiedy piszę te słowa jest ostatnia dekada lutego – a XZ Premium nie tylko ma najświeższe oprogramowanie bazowe, ale i aktualne, pochodzące z lutego łatki bezpieczeństwa! Tak – to roczny roczny flagowiec, który nie jest ani Pixelem ani Nexusem, czy czymkolwiek podobnym.
To prawda, że dziś – kiedy to kończę wpis rozpoczęty w samolocie do Hiszpanii – mamy dziewiąty dzień marca i marcowych łatek bezpieczeństwa jeszcze nie ma, ale jestem o nie spokojny. Te często wpadają pod koniec danego miesiąca. Poza tym nie mogę absolutnie narzekać na nic, co wiąże się z tym smartfonem. Szukanie pogromcy iPhone’a, kiedy TAKA Xperia jest na rynku, to jak próba oszukiwania się, że potrzebujemy czegoś nie wiadomo skąd i z nie wiadomo czym na pokładzie. Bo XZ Premium ma wszystko, czego można oczekiwać od smartfonu pierwszej klasy, na którego wydało się ciężko zarobione pieniądze.
W tej chwili zeszłoroczny flagowiec, jest ze mną już pełen drugi tydzień. I nie mam co do niego żadnych zastrzeżeń, a przecież nie oszczędzam go w boju! Co więcej – wciąż superszybko działa aparat. Fotki schodzą z matrycy, jak poganiane batem! Każda akcja po prostu znika spod palca! A przecież już kilka razy zmieniałem motyw wiodący, danych przybywa, tak jak aplikacji. Nie szczypię się z XZ Premium. Ani nie mam na to ochoty ani specjalnie czasu, żeby zastanawiać się, czy coś mogło pójść lub nie pójść, jak należy. A przecież powodów do narzekań nie mam absolutnie żadnych!
Pod kątem konstrukcji zauważyłem jedną cechę, którą czuję teraz wyraźniej na tle konkurencyjnych urządzeń – jest Sony Xperia XZ Premium dość szeroka i tą szerokość odczuwam w dłoni. No, ale to kwestia poprzednich proporcji ekranu, a poza tym? Czytnik linii papilarnych bezbłędny. Po XZ1 Compact (TU recenzja), w której trochę mi przed kilkoma tygodniami szwankował, upewniłem się, że widocznie był to przypadek tamtego konkretnego modelu. Flagowiec – mimo, że zeszłoroczny – wciąż żre. Dosłownie!
Ten wpis nie jest sponsorowany przez Sony. Tak na wszelki wypadek uspokajam, bo ktoś mógłby mi zarzucić stronnicze wychwalanie zalet i celowe przemilczanie wad. Ale ja ich po tak długim czasie w tym telefonie nie widzę! Co więcej – dostałem kolejny koronny dowód na to, że nie trzeba 6GB RAM w smartfonie, by ten działał płynnie. Nie trzeba jeszcze nowszego procesora, by ten zapewnił świetną, multizadaniową pracę. Nie trzeba też przeładowanych nakładek systemowych, by mieć dostęp do akuratnych funkcji, a przy okazji wciąż najświeższego i bezpiecznego oprogramowania.
Jeśli ktoś zastanawia się, po co płacić za flagowca duże pieniądze, to ten wpis jest dowodem na sensowność takiego wydatku. Nie mam zamiaru zawracać Warty patykiem. Ale pamiętam, że kiedy pisałem przed rokiem recenzję XZ Premium, to wskazywałem wyraźnie, że to smartfon nie na jeden sezon, ale na lata. I po pierwszym roku dostaję do ręki wciąż genialną konstrukcję, ultrawydajną, aktualną, bezpieczną, ze świetnym aparatem, kapitalnymi funkcjami. Jestem pod gigantycznym wrażeniem, bo kiedy przyjedzie XZ2 do testów wiem już, że będę od niej oczekiwał co najmniej tego wszystkiego, co w tej chwili oferuje XZ Premium, po roku od swojego debiutu.
W tym wszystkim nie mogę też zapomnieć o kwestiach brzmieniowych. To, co serwuje XZ Premium, nadal zwala muzycznie z nóg! Nikt, autentycznie nikt z całej smartfonowej konkurencji tak nie gra! A testuję teraz kilka par słuchawek i zwracam na tę kwestię wyjątkową uwagę. Po prostu smartfon ideał pod kątem muzycznym!
Dzisiaj, jak nigdy wcześniej widzę wyraźnie, że mam na swoim oku trzech producentów smartfonów, których uważam za godnych polecenia i zaufania w segmencie najdroższych i prominentnych urządzeń mobilnych. I stawkę tę otwiera Sony z kapitalną XZ Premium, która nie tylko się nie zestarzała, ale wręcz przeciwnie – pięknie dojrzała, oparła się presji czasu i wciąż oferuje najwyższej jakości wrażenia użytkowe! Chapeau bas Sony – czapki z głów Panie i Panowie!