Muszę przyznać, że Sony mocno, aczkolwiek bardzo miło zaskoczył wszystkich fanów fotografii. Bez zbędnych zapowiedzi i sztucznego podgrzewania atmosfery japoński producent prezentuje trzy niezwykle ciekawe aparaty. Są to premiery urządzeń, których poprzednicy mocno odcisnęli się w świeci fotografii i wszystko wskazuje na to, że następcy powtórzą sukces.
Na pierwszy ogień – Sony RX100 IV. Jak sama nazwa wskazuje, to już czwarta edycja tego aparatu kompaktowego. Znajdziemy tutaj cechy wspólne z poprzednim modelem, taki jak chociażby obiektyw. Przypomnę zajdziemy tutaj szkło ZEISS Vario-Sonna T 24-70 mm. Przesłona wynosi tutaj f/1.8 – f/2.8, a więc jest to obiektyw bardzo jasny, dzięki któremu z pewnością w ciężkich warunkach oświetleniowych będziemy mogli wykonać bardzo dobrej jakości fotografie.
[showads ad=rek3]
Do tego dochodzi jednocalowy przetwornik, którego długa nazwa wygąda dość kosmicznie – Exmor RS CMOS sensor2. Jeśli natomiast sprawuje się to w praktyce tak jak brzmi, to myślę, że możemy być spokojni. Zresztą Sony słynie z bardzo dobrych przetworników, tak więc można spać spokojnie. Z fizycznych cech znajdziemy tu oczywiście wizjer, wbudowana lampa błyskowa, a także bezdotykowy, odchylany ekran.
No dobrze, ale gdzie tu nowości? Główną różnicą pomiędzy najnowszym aparatem a poprzednim modelem jest jego szybkość działania. By to udowodnić wystarczy spojrzeć na liczby – 16kl/s. Czas migawki? – 1/32.000s. Moim zdaniem rewelacja! Oczywiście nagramy tutaj również filmy – 4K. Za łączność odpowiedzialne są standardy w postaci NFC i WiFi.
Kolejny aparat – Sony RX10 II. W przypadku przetwornika jak i obiektywu, mamy podobną sytuację jak powyżej. W stosunku do starszego modelu RX10 II ma ten sam obiektyw – ZEISS Vario-Sonnar T 24-200mm f/2.8, a także nowy przetwornik obrazu – ten sam co w RX100 IV. Również nagramy film w rozdzielczości 4K, gdzie za wysoką jakość nagrania odpowiada kodek XAVC A. Obraz tej rozdzielczości zapisywany jest z przepływnością 100 Mb/s. W porównaniu z powyższą nowością RX10 II ma trochę gorszą prędkość robienia zdjęć seryjnych, ale to wciąż bardzo dobry wynik – 14kl/s.
Na koniec, jako wisienkę na torcie zostawiłem sobie pełnoklatkowy, Sony Alfa 7R II. Nie będę ukrywał, że to własnie ten aparat sprawia, że wydałbym na niego ostatnie pieniądze. Zapowiada się absolutna miazga! Do dyspozycji otrzymujemy matrycę, która jest stabilizowana w pięciu osiach. Do tego dochodzi kosmiczna rozdzielczość 42,2 megapiksela. Przypomnę, że to aparat z pełną klatką, więc jakość zdjęć musi być powalająca. A to jeszcze nie koniec. Dochodzi do tego sensor BSI, i 399 pól detekcji fazowej autofocusa! Duża czułość ISO o wartości nawet 102 400, a także krótszy czas łapania ostrości – 40% w porównaniu z poprzednim modelem. Uff! Zapowiada się kozacko! Cena również jest równie porywająca bo za sam korpus zapłacimy 3500 Euro. Ile to jest złotówek każdy sobie może szybko policzyć ;).
Miłą niespodziankę przygotował dla nas Sony prawda? Szczególnie w przypadku Alfy 7R II, która naprawdę robi ogromne wrażenie. Myślę, że nie tylko na mnie. Szkoda tylko, że jak to bywa w tego typu sprzętach, cena skutecznie zabija marzenia ;).
[showads ad=rek1]