Ostatnio dostałem od znajomej w wiadomości link, pod którym na grafice przedstawiającej klasyczny zegarek, smartfon oraz smartwatch, widniał następujący napis „Umieściliśmy zegarek w telefonie, abyśmy nie musieli spoglądać na zegarek, a teraz umieściliśmy telefon w zegarku – wszystko po to, by nie zerkać na zegarek”. Oczywiście dla takich zwolenników nowych technologii jak ja, takie stwierdzenie jest bardzo ogólne i choć na pierwszy rzut oka wydaje się prawdą, to w mojej opinii nią nie jest. Ta trochę ironiczna grafika pokazuje mi jedną rzecz. Ludzie nie są przekonani do technologii ubieralnej i nie wszyscy czują potrzebę, by skorzystać np. z smartwatcha, bo dla nich to tylko niepotrzebny gadżet.
Mając na uwadze te fakty zaczynam się zastanawiać, czy nowe gadżety i projekty Sony tym bardziej mogą się przyjąć któregoś dnia na rynku, ponieważ na dzień dzisiejszy nawet mnie nie przekonuje, przynajmniej jeden z nich. Sony powołało do życia projekt Future Lab i to właśnie z jego inicjatywy możemy zobaczyć nowe urządzenie ubieralne o nazwie „Concept N”. Czym jest? Hmm na pierwszy rzut oka przypomina bezprzewodowe słuchawki, które zakłada się nie na uszy, a na szyję. Przez to mam trochę skojarzenia z obrożą, i choć nie jest to zbyt pozytywne skojarzenie, to już sam styl noszenia odrzuca mnie na samym początku.
Urządzenie obsługiwać można tylko głosem, a więc automatycznie staje się to naszym codziennym asystentem, z którym za pomocą wbudowanych czterech mikrofonów można… porozmawiać. Oczywiście w zamian otrzymasz informację o pogodzie, czy aktualnych wiadomościach. Jest tam również wbudowany mały aparat, który domyślnie jest schowany w urządzeniu, dzięki czemu w trakcie spotkań twarzą w twarz, Twoi rozmówcy nie będą mieli obaw, że przypadkiem ich filmujesz lub fotografujesz. Concept N ma też wbudowane w odpowiedni sposób głośniki, które pozwalają usłyszeć wyraźnie nie tylko swojego asystenta, ale też dźwięki otoczenia.
Mówiąc szczerze, nie porwał mnie ten projekt, jak i samo urządzenie. Nie jest to bynajmniej coś co chciałbym mieć i z czego mógłbym korzystać na co dzień. Pojawia się też inne pytanie. Jaką moją potrzebę zaspokaja urządzenie Sony? Na tę chwilę nie widzę żadnego. Owszem, można z niego skorzystać jadąc w samochodzie, prowadząc rozmowę telefoniczną, jednocześnie skupiając się na drodze. Tylko po co takie urządzenie, skoro są zestawy głośno mówiące? Prędzej widzę tutaj pomoc w nawigowaniu. Jazda z GPS, gdzie co chwilę trzeba zerkać na osobny ekran nie jest wcale taka prosta, jakby się wydawało. Ale gdyby asystent od Sony dyktował trasę niczym pilot kierowcy rajdowego, to już zaczyna mieć to większy sens, choć zwykłe nawigacje również takich asystentów mają. Dlatego też wspomniałem w pierwszy akapicie o tym, że nie wszyscy kupują ideę technologii ubieralnej. W związku z tym pojawia się następne pytanie – czy te osoby będą w stanie zaakceptować takie urządzenia, jak Concept N od Sony i czy znajdzie się dla takich gadżetów miejsce na rynku?
Coś co jednak zrobiło na mnie wrażenie, to zaprezentowanie niesamowitego projektora. Ciężko to nawet opisać, bo wygląda to naprawdę fenomenalnie. Możesz to zobaczyć na krótkim filmiku poniżej. Książka, która została położona na stole – w pewnym momencie ożyła! Tekst, ale przede wszystkim narysowane postaci, zaczęły się ruszać! Przyznam szczerze, że miałem spory opad szczęki oglądając to wideo. Rodzi się tylko pytanie. Do czego można wykorzystać taki projektor?
I choć nie zawsze na dany moment widzimy praktyczne zastosowanie różnych wynalazków, nie oznacza to, że któregoś dnia nie będą one uczestniczyć w naszym życiu. Może niekoniecznie w tej samej formie, którą widzimy dzisiaj, ale kto wie…?
Źródło, foto: engadget, thenextweb