Jakiś czas temu wróciłem do regularnego biegania. Nie myślałem jednak, że będzie ono tak dramatycznie trudne! I nie chodzi wcale o moją kondycję, bowiem biegałem przez wiele lat (z przerwami), i nie mam problemów wydolnościowych, co najwyżej muszę popracować nad sobą, aby wrócić do efektywniejszych treningów, ale to nie kłopot. Jest nim co innego. Otóż mieszkam w Centrum Poznania. Dosłownie – w jego środku. I mam cholerny problem, bo wyjście na trening, to w tej chwili jakiś totalny koszmar. Smog jest dosłownie wszędzie! I ciągle!
Moja lokalizacja jest o tyle komfortowa (chociaż teraz to już chyba jakiś eufemizm), że mieszkam blisko rzeki Warty, więc mam dosłownie żabi skok do terenów zielonych. Co z tego(?), skoro przecinają je trzy mosty, po których pędzą lub stoją w korkach samochody. Co więcej – jako, że przyszedł mróz w ostatnich dniach, toteż wszyscy zaczęli palić w piecach kaflowych. I że palą dla ogrzania się czym popadnie widać po jakości dymu, który wydobywa się z kominów nad miastem. Takie coś widzę u siebie z okna niemal codziennie:
Zauważyłem w czasie swoich treningów, że paskudnie mi się oddycha, a po powrocie do domu mam kaszel. To co odrzucam ze śliną jest po prostu brudne. Potrafię tak kaszleć przez dwie, trzy godziny po biegu! Zdenerwowany zainstalowałem pierwszą z brzegu aplikację do monitorowania jakości powietrza w Poznaniu, którą znalazłem z Sklepie Google Play. Nazywa się Zanieczyszczenie Powietrza i pobierzesz ją TU.
Siłą tej apki jest fakt, że można z jej poziomu podejrzeć bardzo wiele miast w Polsce, łącznie z mapą całego kraju pokazującą, jak rozkłada się poziom zanieczyszczenia, a także – co uważam za ogromny plus – dokładnie opisuje, co dane zanieczyszczenie robi z powietrzem oraz z naszymi organizmami, kiedy oddychamy. Jestem zszokowany! Oto, co w aplikacji Zanieczyszczenie Powietrza możesz przeczytać na temat wpływu pyłu PM2.5 na jakość powietrza w Krakowie i rodzące się tam dzieci:
Zakład Epidemiologii, Katedry Epidemiologii i Medycyny Zapobiegawczej UJ CM oraz Fundacja Zdrowie i Środowisko od roku 2000 wspólnie z Columbia University w Nowym Jorku prowadzi serię długoletnich badań w Krakowie, dla określenia ujemnego wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie noworodków i dzieci. Zgodnie z informacjami wynikającymi z analizy kobiety w Krakowie które w okresie ciąży były eksponowane na PM2.5 powyżej 35 µg/m³ rodziły dzieci z istotnie niższą masą urodzeniową (średnio o 128 g), mniejszym obwodem główki (średnio o 0,3 cm) i mniejszą długością ciała (średnio o 0,9 cm). Zaobserwowano, że u dzieci o niższej masie urodzeniowej częściej występował tzw. świszczący oddech w późniejszym okresach życia, co zwykle poprzedza występowanie objawów astmatycznych.
Aplikacja jest bogata w liczne opisy tego, jak koszmarnie pyły typu PM10 (pył złożony m.in. z metali ciężkich), PM2.5 (m.in. dioksyny i furany), C6H6 (benzen) wpływają na nasze zdrowie oraz co się na to zanieczyszczenie składa. Można z niej wyciągnąć też widgety na ekran główny i stale podglądać, jak zmienia się sytuacja.
To, co jednak najbardziej uderzające, to fakt, że dzięki takiej aplikacji, dostępnej dosłownie na klik, dowiadujesz się, jak straszne, długofalowe i okrutne niebezpieczeństwo wisi nad Twoją głową i głowami członków Twojej rodziny! Kurczę, po prostu odejmuje mi mowę, kiedy myślę o tym, czym my oddychamy!
Oczywiście abstrahując od innych problemów wynikających ze smogu, to mam poważny problem, bo nie wiem, gdzie biegać?