Samsung rozkręca się nie na żarty, ale jeśli nie teraz, to kiedy miałby zaatakować rynek swoim systemem operacyjnym na urządzenia mobilne? Jeśli Microsoft pod wodzą Satyi Nadeli utrzyma obrany niedawno, świeży i otwarty kurs, to z pewnością pozycja Windows Phone umocni się na tyle, że każdy, kto będzie chciał strącić z piedestału któregokolwiek z Wielkiej Trójki, będzie miał ogromny problem. Zresztą obecność w czołówce wcale dziś nie jest taka istotna, bowiem dominacji Androida i iOS trudno zagrozić, jeśli nie rozwinie się sprzedażowych skrzydeł. Po co więc Samsungowi rzucanie się na technologiczny świat z Tizenem?
Najważniejszy krok w tym kierunku Samsung już postawił. Chodzi o to, że kilka tygodni temu zaprezentował najnowsze zegarki z serii Gear, które już pracują właśnie na Tizenie. Po swoich testach pierwszego Galaxy Gear’a wiem już, jak bardzo kategorie tych urządzeń potrzebują nowego systemu, chociaż modyfikacja Jelly Bean’a zaprezentowana przez Samsunga w tym modelu, okazała się rewelacyjnie zoptymalizowana pod potrzeby smartwatcha. Ale Koreańczycy dostrzegli dziurę, którą postanowili zapełnić.
Dziś już wiemy, że jest Android Wear, a niebawem zobaczymy serie sprzętu do ubrania z nim na pokładzie. Ale wcale nie jest powiedziane, że wszyscy producenci muszą się zwrócić w kierunku Google, chociaż tutaj szczególnie potencjał drzemie przede wszystkim w aplikacjach. Ponadto technologie ubieralne są jeszcze przed swoim wielkim boomem, zatem Samsung potrzebuje czegoś jeszcze – regularnego sprzętu z Tizenem, który pokaże jego przydatność i zachęci do eksperymentów użytkowników różnych platform.
Samsung więc przyjmuje nową taktykę. Nie zamierza po cichu pracować nad systemem, który dziś potrzebuje przede wszystkim prasy, toteż ustami swojego prezesa ds. strategii produktu Yoon Han-kila, ogłosił w rozmowie z agencją Reuters, że jeszcze przed końcem bieżącego kwartału firma zaprezentuje swój smartfon z Tizenem. Co więcej, zmiany mają iść jeszcze dalej – bowiem zegarki z nowym systemem mają być dostępne w krótkim czasie również dla innych smartfonów niż tylko jego własne. Przyznam, że to taka zmiana, na którą czekam z dużym zainteresowaniem. Nie raz już wspominałem na blogu, że przymierzam się do zakupu smartwatcha, więc uważnie przyglądam się wszystkiemu, co dzieje się na tym rynku.
Zalet z własnego systemu nie trzeba nikomu tłumaczyć, zwłaszcza jeśli uda się stworzyć wokół niego udany ekosystem, który bogaty w liczne aplikacje pozwoli na zwiększanie zasięgu i zarabianie pieniędzy. Ponadto rynki rozwijające się są idealnym polem, na którym można wytestować nową platformę. Ale z perspektywy długofalowego biznesu Samsung potrzebuje dziś Tizena również dlatego, aby uniezależnić się od Google i Androida. Inna sprawa, że coraz mocniej podgryzają go lokalni, azjatyccy konkurenci, którzy szczególnie dobrze radzą sobie w Chinach, gdzie potencjał rynku jest jednym z największych dzisiaj do spenetrowania. Samsung zanotował w 1Q14 spadek zysków, który nie jest może dramatyczny, ale widać, że jego dominacja na wielu rynkach również potrzebuje nieustannych innowacji, świeżości i otwartości. Tizen może być dobrym posunięciem do umocnienia swojej pozycji w regionie i połechtania znudzonego Zachodu nowym rozwiązaniem.
Na zdjęciu ilustrującym niniejszy wpis widnieje fotografia smartfona Samsunga z Tizenem, która pojawiła się w sieci pod koniec stycznia. Ostatecznie na targach MWC w Barcelonie możliwe było zobaczenie, jak na testowym urządzeniu pracuje nowy system, zatem zakusy Samsunga były już jawne jakiś czas temu. Na rewolucję nie liczę, ale mam nadzieję na ewolucję w stosunku do Androida. Nie da się ukryć, że Samsung łatwo nie zerwie z wizerunkiem, który zbudował przez lata, intensywnie współpracując z Google. Ale jego tizenowe plany są sygnałem, że ciekawe rzeczy jeszcze przed nami.
Źródło, foto: digitaltrends, reuters