Przez ostatnie dni dobiegały mnie różne słuchy na temat świetnej sprzedaży Samsunga Galaxy S5. Nie wszystkim źródłom chciałem wierzyć, chociaż wiele amerykańskich serwisów podawało je z dużym entuzjazmem. Ale uważna lektura tych wpisów oraz odesłania do azjatyckich źródeł oraz zdjęć, które obrazują tłumy pod sklepami, jakoś mnie nie przekonywały. Już kilka lat temu tego typu posunięcia znane chociażby z zachowań klientów Apple, którzy koczują przed premierą nowego iPhone’a pod miejscami, gdzie mogą je nabyć sprawiły, że sam Samsung postanowił te postawy w cyklu swoich reklam wyśmiewać. Ignorowałem więc te informacje, bo w końcu na prawdziwe dane będziemy musieli jeszcze poczekać, aż oficjalne stanowisko zajmie właśnie koreański producent. Ale już teraz dobiega od niego coraz więcej wieści na temat sukcesu SGS5.
PRZECZYTAJ NASZĄ RECENZJĘ SAMSUNGA GALAXY S5
Rąbek tajemnicy uchylił już wiceprezes Samsunga ds. zarządzania strategią produktu w rozmowie z Reutersem – Yoon Han-kil – wg którego nie można jeszcze mówić o oficjalnych danych, ale nowy flagowiec ma się cieszyć sporym wzięciem. Oczywiście, że wiele osób na takie wyznania patrzy przez palce, w końcu nakręcają pozytywną koniunkturę w mediach, dodatkowo poparte autorytetem fotela, w którym siedzi Yoon Han-kil, więc trudno z tym póki co polemizować. Ale najciekawsze wieści są zupełnie inne, i nawet jeśli SGS5 wcale nie bije rekordów sprzedaży (chociaż podobno jest jeszcze lepiej niż SGS4), to i tak moglibyśmy mówić o sukcesie.
Otóż wg The Telegraph Galaxy S5 ma wybierać prawie 38 proc. byłych właścicieli iPhone’a (w UK). Czyżby po latach rywalizacji, wreszcie udało się Samsungowi osiągnąć to, do czego tak długo zmierzał? Byłbym skłonny w to uwierzyć, ale tylko pod jednym warunkiem – że równie intensywną popularnością cieszyłyby się gadżety sprzedawane razem z SGS5, czyli zegarki Gear 2, Gear 2 Neo oraz opaska Gear Fit. Atrakcyjność tego smartfona wzrasta nieporównywalnie właśnie w zestawie, z którymkolwiek z tych produktów.
Myślę nawet, że niebawem będzie to już pewnym standardem. Może nie wszystkich przekonuje jeszcze technologia ubierana, ale po testach Galaxy Geara, którego miałem razem z Note’m 3, doszedłem do jednoznacznego wniosku, że gdybym decydował się na zakup nowego urządzenia od Koreańczyków, to tylko w konfiguracji z jakimś Gear’em. Smartwatch znacznie rozszerza możliwości smartfona, a właściwie odciąża go w dużej mierze, co realnie przekłada się na sporą poprawę wydajności na baterii. Bardzo sobie to ceniłem. Sam zegarek natomiast wytrzymywał u mnie 1,5 dnia na jednym ładowaniu. Jeśli ktoś korzysta mniej obciążająco, to myślę, że spokojnie 2 doby pociągnie.
Rzeczywiście jestem ciekaw wyników sprzedaży samego Galaxy S5. Jeśli są rzeczywiście tak imponujące, to oznacza, że Koreańczycy mają w garści kolejny hit. Jeśli natomiast okaże się, że obecni użytkownicy urządzeń Apple porzucają swoje iPhone’y na rzecz nowego sprzętu Samsunga, to ziści się chyba najbardziej oczekiwany sen tego producenta. Trudno jednak dziś na podstawie jednej wiadomości uprawdopodobniać taki scenariusz.
Ale zakładając, że rzeczywiście tak jest, to popularność nowych Gear’ów w zestawie z flagowcem byłaby jasnym sygnałem, że Apple nie może też dłużej odpuszczać rynku smartwatchy. Są już odważne analizy pokazujące, że jest to nieuchronne, a ja mam nadzieję, że pojawienie się iWatch’a będzie mocnym, nowym krokiem ze strony firmy z Cupertino, który – w mojej opinii – zachęci producentów sprzętu, do jeszcze odważniejszych rozwiązań, a zegarki będą współgrały nie tylko z dedykowanymi słuchawkami, ale też smartfonami innych dostawców. Oczywiście te z Androidem, bo Apple o taki krok bym nie podejrzewał.