Microsoft chce udostępnić jeden ze swoich najlepszych ficzerów ostatnich lat – asystentkę głosową Cortanę – również użytkownikom smartfonów i tabletów z Androidem oraz systemem iOS. Rozumiem ten krok, nie chcę go negować i nie będę tutaj nawoływał Microsoftu do zmiany zdania, ani też rozdzierał z tego powodu szat. Czy pochwalę krok twórcy Windowsa? W pewnym sensie tak, ale nie będę też kipiał entuzjazmem. Dlaczego? To bardzo proste i oczywiste!
[showads ad=rek3]
Bo ja naprawdę nie potrzebuję Cortany w swoim smartfonie z Androidem. Ani w swoim tablecie z zielonym robotem. Nie potrzebuję jej również w moim iPadzie. Wiecie dlaczego? Bo po pierwsze i najważniejsze – korzystam z Google Now i nie wyobrażam sobie tak głębokiej integracji z moim nie tyle sprzętem, co kontem Google, przy użyciu innej aplikacji zewnętrznej.
To naprawdę srogie wyzwanie dla Microsoftu. Cortana ma oczywiście działać nieco inaczej, ale wciąż bardzo podobnie realizować nasze cele. I moim zdaniem najlepiej zrobi to nawet na najpodlejszym i najsłabszym smartfonie z mobilnym Windowsem 10 na pokładzie, aniżeli na najlepszym urządzeniu z Androidem.
Po drugie Apple ma Siri, a z ostatnich przecieków już wiemy, że asystentka ta otrzyma wsparcie w postaci Proactive, dzięki któremu ma pracować w sposób zbliżony do Google Now, które i tak jest moim zdaniem najlepsze ze wszystkich dostępnych dziś rozwiązań.
[showads ad=rek2]
Wiem, że wielu z Was sądzi, że propozycja od giganta z Mountain View nie jest jeszcze w stu procentach funkcjonalne w Polsce. Ale nie jest to do końca prawda. Polecam przełączyć swój smartfon na język angielski. Now działa wówczas znacznie ciekawiej. Ale i to nie jest jeszcze szczytowym rozwiązaniem.
Żeby być zadowolonym z jakiejkolwiek asystentki, trzeba po prostu zacząć jej używać! A co to oznacza? Że jeśli nie korzystacie z Google Now, to i z Siri korzystać nie będziecie, ani z Cortany tym bardziej. Po prostu w to nie wierzę. Wiecie dlaczego? Bo to są wyzwania paradoksalne, ale zasadnicze – trzeba się przemóc i zacząć rozmawiać ze swoim smartfonem/tabletem/smartwatchem. Tak – tylko tyle – i aż tyle!
A to wymaga niemałego ośmielenia, komfortowych warunków oraz biegłości w wydawaniu poleceń. Zapewniam Was, że bez tego wszystkiego nie będzie się Wam wygodnie pracować z Now. Gdyby ktoś zapomniał, to ja przypomnę tutaj – oprócz przecież tych trzech rozwiązań – mamy jeszcze Voice Mate w smartfonach LG. Eldżikowcy – używacie? To może Samsungowcy – wykorzystujecie S Voice? Jest przecież na smartfonach i tabletach także tego producenta.
[showads ad=rek1]
Nie chcę generalizować, być może wśród Was – Czytelników tego bloga – są osoby, które używają tychże rozwiązań. Z pewnością będą to posiadacze smartwatchy z Androidem Wear, ale czy jest Was tak wielu, abyśmy mogli myśleć o Cortanie, jako faktycznym i realnym zagrożeniu dla Google Now czy Siri? Otóż nie!
OK – żeby być sprawiedliwym – muszę wziąć pod uwagę, że prawdopodobnie użytkownicy z innych krajów świata używają tych asystentek, ale zaryzykuję – sądzę, że nie bardziej niż my. Miałem ku kierowaniu się w tym kierunku myślenia kilka dobrych sytuacji, aby niniejsze stwierdzenia czymś podeprzeć.
Za granicami Polski jestem najczęściej albo w Berlinie, albo też w Barcelonie – w czasie dwóch, jednych z bardziej liczących się imprez technologicznych świata, a już na pewno w naszym regionie. I wiecie co? Pomimo, że to elektroniczne i mobilne Eldorada, to nie spotkałem jeszcze ani jednej osoby – która rozmawiałaby ze swoim sprzętem – czy to z zegarkiem, czy ze smartfonem. Nawet jeżdżąc z branżowcami w metrze nie miałem okazji zobaczyć nikogo, kto wprowadzałby głosowo notatki, prosił swój telefon o wyświetlenie agendy czy wysyłał krótkiego SMS-a – o mailach już nie wspominając.
Ja korzystam. Nie wiem, czy często, ale na pewno coraz więcej. Najczęściej dyktuję do Now SMS-y oraz notatki w kalendarzu. Robię to notorycznie – bo nie znam wygodniejszego sposobu, tym bardziej, że z Google robi się to bardzo intuicyjnie, niemal jakby rozmawiało się z człowiekiem.
Moim drugim smartfonem okazała się Nokia Lumia 830. Na niej będę bez oporów korzystał z Cortany. Po Siri nie sięgnąłem nigdy. Z Google Now pracuję coraz więcej i z wielką radochą chłonę nowości wprowadzane do tego rozwiązania. Póki co, widzę jedynie jedną zasadniczą przeszkodę we wchodzeniu w interakcję ze swoimi mobilnymi urządzeniami – mimo wszystko trzeba sporo zapamiętać.
Jeśli nie komendy, to już nazwy aplikacji, z których chcemy z asystą Now korzystać. Niby nic takiego, ale w dużym rozkojarzeniu lub w czasie stresującego dnia potrafią wyparowywać z głowy. Czasem nie sprzyjają warunki atmosferyczne – podmuchy wiatru, duży hałas miejski, albo obecność tłumu, z którym nie chcemy się dzielić planem naszego dnia.
Niemniej – funkcjonalność realizowana jest na takim poziomie, że pozwala zaoszczędzić wiele minut na poszczególnej akcji, a co za tym idzie – faktycznie daje zrobić się więcej i szybciej, a w ogólnym rozliczeniu można nawet odzyskać kilkanaście lub kilkadziesiąt minut z dnia.
Reasumując – moim skromnym zdaniem Cortana ma szansę na rewolucję głównie w środowisku Windows, bo jemu jest dedykowana i najbardziej potrzebna. Silna integracja z kontem Outlook jest tym samym, na czym bazuje Google Now i tylko wtedy może się to udać. Nie inaczej.
Źródło: microsoft