Muszę przyznać, że Samsung poszalał trochę, jeśli chodzi o kategorię laptopów. I choć na naszym Kontynencie oficjalnie Koreańczycy wycofali się ze sprzedaży tych urządzeń w końcówce 2014 roku, to warto zajrzeć, co takiego zaprezentowała firma teraz na targach CES 2017. Jedną z rzeczy, która wpadła mi w oko to oczywiście nowe Chromebooki, o których już pisaliśmyna drugim blogu – MojChromebook.pl. Mój leciwy już Samsung Chromebook 2 chętnie przeszedłby na emeryturę, więc naturalnie – to one właśnie są najbardziej kuszące. Ale w kategorii sprzętu z Windowsem na pokładzie – notebooki Samsunga szału nie robią.
Na początek pragnę zwrócić uwagę, że producenci ostatnimi czasy coraz bardziej rywalizują między sobą o graczy, którzy lubią oddać się swojej rozrywce właśnie na potężnych laptopach. Samsung nie zamierza pozostać w tyle na tym polu i zaprezentował Notebook Odyssey. Sprzęt dostępny w dwóch wersjach, w których ekran wynosi 15,6 oraz 17,3 cala oraz posiada potężne podzespoły. Sercem w obydwu laptopach są oczywiście procesory Intela i7 7. generacji. Do tego solidna dawka pamięci RAM – 32GB lub 64GB DDR4, duże dyski twarde (zarówno SSD jak i HDD) oraz potężne karty graficzne. Tutaj również w zależności od modelu. Wszystko oczywiście musi odpowiednio ważyć i nie da się ukryć, że nie jest to mobilny sprzęt.
Nie jestem graczem, ani nie miałem do czynienia z takimi potworami, niemniej ostatecznie większe wrażenie wywołał u mnie Predator 21X od Acera, którego wygląd dodatkowo jeszcze bardziej przyciąga i wyraźnie daje do zrozumienia, kto zamierza rządzić w tej klasie urządzeń. Notebooki Odyssey Samsunga wyglądają przy nim, pomimo całej swojej mocy – grzecznie i mało kusząco. Koreańczycy się jednak nie poddadzą i na pewno znajdą swoich entuzjastów, oczywiście z odpowiednio grubym portfelem. A na dokładkę dodam, że niestety nie z portfelem europejskim. W naszym rejonie bowiem laptopy te nie będą dostępne, a przynajmniej nie ma w żadnych materiałach o tym słowa. OK – jest cień nadziei – bowiem o Odyssey oficjalnie zakomunikował polski oddział Samsunga, a o poniższym bohaterze słowem nie wspomina… Po co, więc miałby to robić, gdyby nie chciał sprzedawać swoich potężnych gamingowych notebooków w Polsce?
W każdym razie mnie jednak bardziej zainteresowało odświeżenie ultrabook-owej serii Notebook 9, czyli klimaty, które są mi mimo wszystko bliższe. Jako, że od dłuższego czasu poszukuję dla siebie dobrego ultrabooka, więc naturalne, że z zaciekawieniem spoglądam na nowe propozycje Samsunga. Tylko, że przyjemny dreszcz emocji szybko się ulatnia, kiedy pomyślę o tym, że sprzętu tego nie kupię w Polsce (a przynajmniej na tę chwile niczego na ten temat nie wiadomo). Jeśli komuś będzie bardzo zależeć to zawsze będzie można je sprowadzić, tylko że zastanawiam się czy warto? Raz, że nie mam pojęcia, jak w takiej sytuacji z gwarancją(?); dwa – że jednak znacznie podniesie to koszty; trzy – konkurencja na tym polu jest bardzo mocna, a wybór naprawdę bogaty.
Odświeżone ultrabooki Samsunga oczywiście otrzymają lepsze podzespoły niż poprzednicy, tutaj zaskoczenia nie ma. Zacznę od tego, że do dyspozycji mamy wersję 13- i 15-calową. Ta mniejsza waży zaledwie 816 gramów. To bardzo mało i na pewno z miejsca jest to idealny sprzęt mobilny, tylko że odbija się to na czasie baterii. W przypadku mniejszej wersji 7 godzin pracy na jednym ładowaniu to może nie tragedia, ale nie obraziłbym się na lepszy wynik. Na szczęście jest szybkie ładowanie i 20-minutowy kontakt z ładowarką zapewni dodatkowe 3,5 godziny działania. I to już brzmi o wiele bardziej interesująco.
Warto odnotować, że 15-calowy model zostanie dodatkowo wypuszczony w wersji z kartą graficzną Nvidia GTX 940 MX, z tym że ten konkretny model dostępny będzie tylko w USA… Poza tym w obydwu modelach znajdziesz 8/16 GB pamięci RAM DDR4, pamięci na własne pliki SSD o pojemności 256GB, zintegrowaną grafikę Intel HD Graphics 620 oraz sloty USB typu C, USB 3.0, czy HDMI – plus – slot na karty microSD. W zależności od modelu, liczba wejść może być jednak różna. Ten 15-calowy ma oprócz USB 3.0 również USB 2.0. Ceny? Niecałe 1000 dolarów za trzynastocalowca. Większa wersja to minimum 1199 dolarów.
Szczerze pisząc, nie porwały mnie odświeżone ultrabooki Samsunga. Oczywiście specyfikacja z górnej półki kusi, ale nie do końca przypadł mi do gustu wygląd. Konkurencja robi to lepiej i wystarczy spojrzeć chociażby na Asusa, który dla mnie przewodzi stawce. Nie tylko zresztą pod tym względem. W przypadku Notebooków 9, bardziej czuć tutaj Apple aniżeli Samsungowego ducha, a przecież Koreańczycy potrafią wykonać wzorniczo ładne urządzenia.
Niby są cienkie ramki wokół ekranu, sam sprzęt nie wygląda również źle, ale nie ma w nich tego czegoś. Chemii między nami nie ma. Wystarczy, że spojrzę na Asusa Zenbooka 3 i z miejsca zapominam o Samsungach.
Źródło, foto: informacja prasowa, samsung