Samsung w Mediolanie przedstawił swoje najnowsze smartfony z serii Galaxy A. Są wśród nich Galaxy A20e, Galaxy A40 oraz najbardziej doposażony Galaxy A80.
Nie da się ukryć, że to właśnie ten ostatni model z rodziny Galaxy A robi najlepsze wrażenie i to jemu chciałbym przyjrzeć się bardziej wnikliwie. Galaxy A80 to taki średniak klasy premium. Musimy jeszcze poczekać na ceny tego sprzętu, ale pierwsze wrażenie, przede wszystkim to na papierze – robi świetne.
Galaxy A80 dostał aż 8GB RAM, 128GB na pliki, ośmiordzeniowy procesor (2×2.2GHz + 1.7GHzx6) oraz gigantyczny 6.7-calowy wyświetlacz Super AMOLED, który kompletnie wypełnia całą frontową przestrzeń urządzenia. Jego rozdzielczość to 1080x2400px, więc zaoferuje sensowny stosunek jakości obrazu do jego wielkości. Multimedia będą prezentować się tutaj kapitalnie! Co więcej – w ekran wbudowano czytnik linii papilarnych.
Ale, jeśli idzie o świetne wyposażenie Galaxy A80 to dopiero początek.
Kluczowy w tym smartfonie, jest podwójny, obracający się aparat, który znalazł się na pleckach, a kiedy potrzebujemy wykonać selfie wysuwa się ponad ekran i odwraca w naszą stronę. Ale to, co jest tutaj najbardziej zachwycające, to że główny przetwornik ma rozdzielczość 48Mpx, więc możemy nim wykonywać również fotki naszej twarzy w doskonałej jakości. Nie ma zatem przeskoku względem jednego i drugiego aparatu, jak to zwykle bywa przy tradycyjnych aparatach frontowych i tylnych.
Jasność przysłony tej 48Mpx matrycy to f/2.0. Drugi aparat jest ultraszerokokątny (123st.) i ma 8Mpx przetwornik ze światłem f/2.2. Trzecie oczko odpowiada za głębię ostrości 3D ToF pod kątem fotek i filmów z rozmytym tłem w funkcji Live Focus.
Martwi mnie trochę jasność tego obiektywu przy głównej matrycy, zwłaszcza kiedy weźmiemy pod uwagę ten czujnik – chociaż imponujący – nie ma zbyt dużych pikseli, a więc bez dobrych warunków oświetleniowych może oferować gorszej jakości zdjęcia nocne lub wykonywane przy sztucznym oświetleniu. Jakby nie było – to dość istotny detal, bo Samsung zapowiada, że Galaxy A80 jest smartfonem do transmisji na żywo. A te przecież są charakterystyczne dla różnych warunków, w jakich znajduje się osoba nadająca wideo.
Ale powiedzmy, że możemy dać Koreańczykom kredyt zaufania w tej kwestii, no i nie ukrywam, że ewentualne testy będą niewątpliwą przygodą z takim sprzętem.
Osobna sprawa, że Galaxy A80 dostał funkcję stabilizowania wideo znaną z czołowych Galaxy S10, czyli Super Steady, aparat potrafi wykrywać zabrudzenia na obiektywie i nas o nich informować, a Optymalizator Scenerii bazujący na nauczaniu maszynowym rozpoznaje sceny i dobiera do nich konkretne nastawy. Wygląda to obiecująco i świetnie po prostu!
Wzorniczo nie jestem szczególnie powalony Galaxy A80, przede wszystkim kiedy studiuję plecki, bo po prostu wyglądają tak sobie. Musiałbym ten telefon zobaczyć na żywo, ale front za to prezentuje się bardzo okazale. Muszę przyznać, że na pewno będzie dużo dobrego pod względem designu robiło tutaj szkło 3D i metalowa ramka. Galaxy A80 otrzymał baterię o pojemności 3700mAh z opcją szybkiego ładowania dzięki wydajnej ładowarce 25W. Na pokładzie jest też Android 9 Pie.
No dobrze, a co jest dalej?
Wcześniej, bo jeszcze na MWC 2019 poznaliśmy Galaxy A30 i Galaxy A50, z czego to ten drugi model, jest obecnie w polskiej sprzedaży. Niedługo później Samsung zaprezentował smartfon Galaxy A70, który wyraźniej ustępuje Galaxy A80 pod względem wyposażenia, ale wciąż wpisuje się w tą samą ligę. Ekran ma o ciut niższej rozdzielczości (chociaż takiej samej przekątnej) no i posiada małego notcha, ma nie 8GB RAM, a 6GB RAM i inne aparaty (32Mpx+8Mpx+5Mpx i z przodu 25Mpx). Ma za to większą baterię o pojemności 4500mAh. Samsung trochę żongluje tutaj tym wyposażeniem Jednemu da to, innemu co innego, ale w zasadzie stawiając na którykolwiek wariant zawiedzeni nie będziemy.
Dziś w Mediolanie zrodziły się jeszcze trzy mniejsze pozycje. Czyli wspomniane na początku Galaxy A20e, a także Galaxy A40 i przemilczany w głównej nocie prasowej dla polskich mediów – Galaxy A10.
Ten ostatni model występuje tylko w tabeli specyfikacyjnej i zakładam, że to dlatego, że po prostu nie będzie u nas dystrybuowany. Galaxy A10 ma ekran Infinity-V HD+ o przekątnej 6.2 cala, 2GB RAM, ośmiordzeniowy układ 1.6GHz+1.35GHz, 32GB na pliki i dwa aparaty: przedni 5Mpx i tylny 13Mpx. Nie posiada czytnika linii papilarnych ani szybkiego ładowania, otrzymał za to baterię 3400mAh.
Następne w kolejce, są Galaxy A20e i A40.
Te modele są już wyraźniej uboższe w wyposażenie od Galaxy A z wyższą numeracją, ale wciąż przemycają to, o co Samsungowi chodziło – flagowe funkcje w atrakcyjnej cenie, z mocnym akcentem postawionym na aparaty.
A20e ma 3GB RAM/32GB, taki sam procesor, jak A10, ale już dwa aparaty na tyle (13Mpx+5Mpx) i 8Mpx na przodzie. O dziwo – jest tu mniejszy ekran o przekątnej 5.8 cala Infinity-V ze spodziewaną rozdzielczością HD+. Bateria ma 3000mAh, ale wspomaga szybkie ładowanie no i jest czytnik linii papilarnych na pleckach.
Za to Galaxy A40 to pozycja z wyświetlaczem Infinity-U o przekątnej 5.9 cala i rozdzielczością FHD+.
Tutaj już dostajemy na przodzie 25Mpx aparat, na pleckach sekwencję 16Mpx + 5Mpx, a pod maską 4GB RAM/64GB i baterię 3100mAh plus oczywiście czytnik linii papilarnych na odwrocie i szybkie ładowanie. Wszystkie też opisane powyżej modele, nawet z najniższą numeracją, wspierają karty microSD do 512GB.
Samsung komunikuje też, że Galaxy A20e ma być taką uboższą wersją smartfonu do multimediów, a Galaxy A40 to już jazda na wyższym biegu pod kątem zdjęć, ekranu (jakby nie było AMOLED-owego) i kompaktowości.
Naprawdę bardzo podoba mi się kierunek, w którym Samsung w tej chwili zmierza.
Fajnie, że projektuje swoje urządzenia pod kątem konkretnych zastosowań, a nowa seria A jest kierowana przede wszystkim do ludzi aktywnych korzystających intensywnie z aparatów oraz możliwości wideorozmów, czy po prostu vlogowania. Gigant idzie więc z duchem czasu.
Widać też, że po prostu próbuje nadrobić braki w wyścigu zbrojeń. Zrobi więc to, w czym do niedawna był niezastąpiony, a więc zaleje rynek różnymi, konkretnymi modelami Galaxy w wielu przedziałach cenowych. Jeśli dorzucić do tego wschodzącą rodzinę Galaxy M – wygląda na to, że łatwo pola konkurentom z Chin nie odda.